Skocz do zawartości

Nepaxor

Brony
  • Zawartość

    18
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    7

Nepaxor wygrał w ostatnim dniu 18 Lipiec 2023

Nepaxor ma najbardziej lubianą zawartość!

Informacje profilowe

  • Płeć
    Ogier

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

Nepaxor's Achievements

Źrebaczek

Źrebaczek (1/17)

15

Reputacja

  1. Fanfik zaczyna się od podróży do stolicy Królestwa Alikornów, Nowego Alikornopolis, której celem jest ślub Selene i króla Heliosa. Helios odnalazła sposób, dzięki któremu będzie mógł mieć legalnie dwie żony. Jego pierwszą żoną jest jego siostra Sundance. Ślub ma połączyć rody Heliosa i Anemone, między którymi od lat trwa konflikt. Anemone jest niechętna temu ślubowi, ale złożyła Heliosowi obietnicę, że odda mu Selene, naczelniczka rodu ma jednak pewien plan. Od samego początku dają o sobie znać nadciągające problemy, najpierw podróż jest przeciągana przez Anemone. Później dochodzi do ataku złości Forlorn, w wyniku którego dochodzi do uszkodzenia części statku. Przyczyną było wspomnienie tragicznych wydarzeń poprzedniego i niedoszłego ślubu Selene z Heliosem, wtedy zginęli ich rodzice. Po przybyciu do stolicy Anemone przedstawia dokument, dzięki któremu chce doprowadzić do zamiany panny młodej z Selene na Forlorn. Doprowadza to do konfliktu, w którym po stronie Selene stają wszystkie alikorny z wyjątkiem Forlorn, która też pewnie byłaby przeciwna Anemone, gdyby nie widziała w tym ślubie okazji do wyzwolenia się spod jej wpływów. Nawet Crescent, córka Anemone, nie staje po stronie matki. Udaje się im dojść do rozwiązania konfliktu, Emerald i Forlorn mają stoczyć pojedynek w grze w kręciołę, która ma rozstrzygnąć, kto zostanie żoną Heliosa. Niestety wmieszała się w to Winter, nastoletnia córka Heliosa, która chciała pomóc Selene przez podanie środków nasennych Forlorn. Zostało to wykryte i wykorzystane do zamknięcia sprawy ślubu, w zamian za to Winter nie stanie przed sądem za próbę otrucia. Myślałem, że głównym tematem fanfika będzie ślub, ale okazało się, że jest to dopiero początek większej i bardziej złożonej historii. W pierwszych rozdziałach mogliśmy dowiedzieć się o tym, jak dużą wagę alikorny przykładają do obietnic albo jak rozwiązują konflikty przez grę w kręciołę. Ciekawe też było zwracanie uwagi na zapachy, jak w przypadku zapachu Crescent na Emeraldzie, który wyczuła najpierw Anemone, a później Sundance. Jet tu też sporo opisów miast, budynków, dekoracji i innych rzeczy, wydaje mi się, że ich ilość jest odpowiednia i pozwala wyobrazić sobie miejsce akcji. Postacią, którą najbardziej polubiłem w tej części opowiadania, jest Forlorn, wydaje mi się, że była najpełniej ukazaną postacią. O innych albo niewiele się dowiedzieliśmy, albo były pokazane tylko z jednej strony tak jak w przypadku Selene. Forlorn jest porywcza, bezpośrednia, względnie szczera, nie koniecznie umiejąca się dogadać z innymi. To chyba właśnie przez jej bezpośredniość polubiłem tę postać. Zastanawia mnie też pochodzenie jej imienia, ciekawe, jaka historia się za nim kryje. Alikorny odleciały, ale nie udały się od razu do siedziby rodu, tylko do twierdzy. Anemone poważnie bierze pod uwagę możliwość ataku ze strony Heliosa. W pozostałych rozdziałach dowiadujemy się nieco więcej o jej podejrzeniach i niechęci do króla. To one wydają się przyczyną jej zachowania wobec Sundance, może w ten sposób chciała sprowokować ujawnienie wrogich intencji króla. Po przybyciu do siedziby w Iridusze, zanim miała okazję odpocząć, Anemone miała jeszcze okazję wykazać się, udaremniając zamach na swoje życie. Mogliśmy zobaczyć jej słuszną podejrzliwość wynikającą pewnie z setek lat doświadczenia, kluczowa jednak okazała się jej nienawiść do krokodyli. Ciekawe jest też to, że z jednej strony mamy nastolatkę z głupimi pomysłami, z drugiej mamy uosobienie wieczności w postaci Anemone, która ma za sobą wile stuleci doświadczenia, ale jako nieśmiertelny alikorn nadal jest w świetnej formie fizycznej i umysłowej. Jedynym bardzo widocznym następstwem jej wieku jest to, że wydaje się być zimna, pragmatyczna i obojętna na uczucia innych. Cała sytuacja ze ślubem i to jak odnosiła się do Sundance i jej dzieci, jest tego dobrym przykładem. Helios też w którymś momencie zastanawiał się, czy też już nie ma objawów zobojętnienia, a jest młodszy od Anemone. Naczelniczka wydaje się traktować z góry wszystkich wokół siebie, dotyczy to nawet Crescent, której podobno ufa, bo nieraz ją uratowała. Po powrocie do Iridusze aż tak nie jest to widoczne, może cała sprawa ze ślubem była tylko prowokacją Heliosa. Selene jest w ciekawy sposób pokazana, na początku była przedstawiona jako zakochana przyszła panna młoda, była całkowicie pochłonięta wizją swojego przyszłego ślubu z ukochanym. Czekała na ten moment co najmniej kilkanaście lat. Selene wydaje się młoda i trochę naiwna, nie pamiętam też żeby uczucie między Heliosem i Selene było potwierdzone w inny sposób niż zachowaniem Selene. Do tego dochodzi różnica wieku, chyba nie było to dokładnie określone, ale zgaduję, że jest dosyć młoda, w przeciwieństwie do Heliosa, który ma już kilka stuleci. Sam król w którymś momencie zastanawiał się, czy nadal kocha Selene, czy nie chodzi już tylko o zapewnienie kontynuacji swojego rodu. W ciągu jednego dnia marzenie Selene o ślubie ulega zniszczeniu, a po powrocie do Iridusze powoli wraca do normalności. Selene nie wraca do swojej dawnej roli w rodzinie, dzięki ingerencji Crescent zostaje nową zastępczynią naczelniczki rodu. Nie jest to jednak miły bezinteresowny gest ze strony Anemone, ma to pokazać na zewnątrz, że naczelniczka może sobie podporządkować Selene. W nowej roli bierze udział w ustalaniu kary dla Winter, proponuje, żeby przez rok przebywała pod ich opieką. Chciała dać jej szanse na rozwój i nauczenie się czegoś, nieświadomie dając zakładniczkę dla Anemone. Warunki jednak zostają przyjęte przez rodzinę królewską i Winter wyrusza do Iridusze. Przejęcie opieki nad Winter daje okazję na poznanie Selene z innej strony. Jednocześnie okazuje jej wyrozumiałość, życzliwość, ale też próbuje ochronić ją przed Anemone, żeby to zrobić musi wyraźnie stawiać granice dla młodej klaczy, bo wie, że gdyby Anemone miała dobrą okazję do interwencji, to nie byłoby zbyt miłe dla Winter. Z tego powodu królewna musiała pozbyć się większości rzeczy z którymi przybyła. Ciekawe, czy przyda się jej do czegoś „ubranie” z łańcuszków, które zachowała dzięki Selene. Gdy przybywały do Iridusze, wygląd miasta robi na niej duże wrażenie, było większe i ładniejsze niż Alikornopolis. Następnego dnia po przybyciu zaczynała pracę, od rana nie szło jej dobrze, najpierw zaspała, potem nakrzyczała na współpracownicę, a później było jeszcze ciekawiej, okazało się, że Winter ma duże braki w edukacji, mimo tego, że jest potencjalną następczynią tronu. Selene wie, że lepiej by było dla królewny, gdyby naczelniczka się o tym nie dowiedziała. W nauce czytania może pomóc zebra Nahila. To może być ciekawe, Winter wydaje się zafascynowana zebrami, już ich pierwsze spotkanie wyglądało jak pierwsze spotkanie Fluttershy i Spika, ale na szczęście dla Nahili szybko udało się ją odciągnąć. Jak na razie opowiadanie zrobiło an mnie pozytywne wrażenie. Mamy tu ciekawą fabułę, zróżnicowane postaci, ich wzajemne interakcje i konflikty, do tego nierozwikłane zbrodnie i tajemnice z przeszłości. Czekam na kolejne rozdziały i polecam ten fanfik.
  2. Przeczytałem resztę dostępnych rozdziałów i nadal podoba mi się ten fanfik. Obsidian robi kolejne kroki na drodze ku poznaniu magii przyjaźni, nie zawsze są one udane, ale dzięki temu opowiadanie jest ciekawe. Pozostałe postaci, z którymi ma styczność, jak na razie próbują jej w tym pomóc. Spodobał mi się pomysł Obsidian, żeby mierzyć siłę magii przyjaźni, ciekawe jakie będzie miała wyniki w przyszłości. Poza rozwojem i integracją Obsidian we współczesnym świecie zaczyna pojawiać się coraz więcej mrocznych elementów związanych z przeszłością Obsidian i Kryształowego Imperium. Były one obecne od początku, ale dopiero w ostatnich rozdziałach zaczęły pojawiać się w okolicy Ponytown. W Kryształowym Imperium sytuacja też staje się coraz poważniejsza. Ostatni rozdział też przyniósł coś, co może być początkiem ważnego wydarzenia w życiu Obsidian. Samodzielne wyjście na zewnątrz w obcym świecie i czasie musiało być dla niej dużym wyzwaniem. Ciekawe, do czego to doprowadzi i co Obsidian napotka w bibliotece. Nadal moją ulubioną postacią jest Joy. Przyjemnie było czytać o tym, jak Obsidian nawiązuje z nią pierwszą prawdziwą przyjaźń, bo chyba to już tak można nazwać. Joy przyszła do Obsidian nie dlatego, że to było jej zadanie tak jak w przypadku Firebolta czy nawet samej Twilight. Nadal uważam, że to ona miała największy wkład w uspołecznianiu Obsidian. Czekam na rozwinięcie tego wątku. Ciekawe też dokąd zmierza wątek Sebright i Abrosi, czy ich losy splotą się z Obsidian.
  3. Dzięki za ocenę. Tak to właśnie wyglądało, w opowiadaniu miało znaleźć się trochę więcej opisów i scen, ale czas zaczął się kończyć. Gdybym został przy pierwszym, prostszym pomyśle, to wyszłoby to lepiej, ale i tak jestem zadowolony z tego, że nie zrezygnowałem gdzieś po drodze i wziąłem udział w konkursie.
  4. Noc Koszmarów [Oneshot][dark][g5][konkurs] Pewnie sporo rzeczy można by było tu napisać lepiej.
  5. Fanfik kończy wątek skrzydeł Twilight, które dostarcza do Fluttershy nadzorca Whine Star. Przy okazji możemy też poznać rodzinę nadzorcy oraz plany Fluttershy dotyczących Discorda. Klimat opowiadania jest inny niż pozostałych części. Jest to jedyne opowiadanie z serii bez tagu sad, a fragmenty poświęcone rodzinie Whine Stara czyta się jak przyjemny slice of life. Akcji też jest sporo, chociaż rozkręca się nieco wolniej niż w innych częściach. Poznajemy rodzinę Whine Stara, była już ona wspominana w części pierwszej i wiemy, że jest ona dla niego ważna. Reszta rodziny to córka Lili Moon i żona Coco Angele. Scena, w której je poznajemy, daje wrażenie ciepłej i rodzinnej atmosfery. Poznajemy też ciekawy talent Coco i związane z nim hobby oraz przyjaciółkę Lili o imieniu Foksi. Niestety miła atmosfera psuje się przez pociąg do alkoholu, który Whine rozwijał podczas nadzorowania obozu. Mamy też pierwszy kontakt z Fluttershy jako królową Equestrii. Na pewno nie jest to już ta sama Fluttershy znana z serialu, chociaż kilka cech nadal jej zostało, dając w efekcie ciekawe połączenie braku pewności siebie i bezwzględności. Nadal zdążają się jej myśli o tym, żeby się skulić i przeprosić, gdy spotykała ją trudna sytuacja. Jednocześnie jest też w stanie poświęcić niewinnych, na przykład skrzydła córki nadzorcy, w imię wybranego przez siebie celu. Devil Marks dostał dziennik Fluttershy opisujący proces, jaki przeszła podczas dochodzenia do prawdy o niecnych znaczkach. Treść dziennika jest w dodatkowym opowiadaniu "Dziennik Fluttershy". Dziennik pozwala zobaczyć, jak początkowe wątpliwości Fluttershy przeradzają się z popartej tylko domysłami teorii spiskowej w coś dużo poważniejszego. Ciekawe jak radzono sobie z innymi kucykami szukającymi prawdy, bo dowody wcale nie wydawały się trudno dostępne. Zakończenie opowiadania jest otwarte, nadal pozostają niezakończone wątki rodziny Whine Stara, Devil Marksa i Twilight. Mimo to opowiadanie nie pozostawiło po sobie niedosytu, może to dlatego, że zakończyło się w miarę optymistycznie. Chętnie poznałbym dalsze losy rodziny Whine Stara, jestem ciekaw zwłaszcza tego, co potrafiłaby zrobić Coco ze swoim talentem. Jest to kolejne dobre opowiadanie z serii które mogę polecić.
  6. Komentarz zawiera spojlery. Pinkie, Trixie i Yell są już w bezpiecznym miejscu, mogły się najeść i odpocząć. Yell nawet znalazła dzieci, z którymi mogła się bawić i nawiązać przyjaźń, a przynajmniej tak to wyglądało, zanim nie wrzuciły jej do dołu z odchodami. Na szczęście w pobliżu był Sent, tropiciel wysłany, by zabić ją i pozostałych uciekinierów, który pomaga jej, zamiast wykorzystać sytuację do wykonania swojej misji. Po umyciu się Yell zajęła się rąbaniem drewna, podchodzi do niej trójka łobuzów i zaczynają ją wyzywać. Niestety przy obrażaniu kogoś, kto trzyma siekierę, trzeba zachować bezpieczną odległość, czego niestety nie zrobili. Yell zaatakowała, poważnie raniła jednego z nich. Niestety teraz Yell musi ponieść konsekwencje swoich czynów, a grupa łobuzów jest na tyle zorganizowana, żeby zrzucić całą odpowiedzialność za sytuację na Yell. Fanfik czytało się przyjemnie, skutecznie utrzymywał zainteresowanie i ciekawość tego, co się stanie. Czy uda im się uratować Yell, jaki udział będą mieli Spik, Sent i inni. Nie spodziewałem się, że głównym antagonistą będzie inny kucyk z obozu, do tego dziecko, myślałem, że ponownie będzie nim Sent. Sent, łowca uciekinierów pokazał się w tym fanfiku z innej strony. Okazało się, że nie jest tylko zimnym zabójcą i może czuć współczucie, troskę do innych, nawet do swoich niedoszłych ofiar. To, że pomógł Yell wydostać się z dołu, mogło być tylko krótkim przebłyskiem uczuć, bo przez chwilę wydała mu się podobna do jego siostry i była w sytuacji wymagającej pomocy. Jednak to się tutaj nie skończyło, przy kolejnej okazji do zabicia Yell znowu się zawahał. Zaczął rozmyślać o tym, nawet snuć plany na przyszłość, w których mogła zostać jego uczennicą, nawet w pewnym momencie przytulił smutną Yell. Postanowił jej pomóc, zaryzykował wszystko i niestety przegrał. Quil, czyli przywódca łobuzów odpowiedzialnych za los Yell. Został pokazany jednoznacznie jako zły kucyk, życzy śmierci Yell, próbuje doprowadzić do śmierci Yell przez przekonanie resztę bandy do kłamstw, dzięki czemu Yell nie będzie maiła zeznań potwierdzających jej wersję. Quil nawet nie ma współczucia dla kolegi, który oberwał siekierą, planuje wyrzucić go z bandy, jeśli nie będzie w pełni sprawny. Inne negatywne postacie takie jak nadzorca obozu Whine Star lub łowca Sent miały jakieś pozytywne cechy, w tym przypadku jest ich brak. Właściwie każda scena z nim tylko utwierdza w tym przekonaniu. Zakończenie jest otwarte, nie dostajemy informacji, jaki los czeka Yell, możemy się tylko domyślać. Plan Spika i reszty się nie powiódł, Sent nie żyje. Czy Apple Bloom będzie mogła dodać Yell do listy osób, za których śmierć może czuć się odpowiedzialna. Czy wydarzy się coś nieprzewidywalnego, może Black, jedna z grupy łobuzów, powie jak było naprawdę. Wydaje mi się, że szczęśliwe zakończenie jest mniej prawdopodobne, ale chyba wolę wierzyć w optymistyczną wersję wydarzeń. Mogę polecić to opowiadanie, jest to warta przeczytania kontynuacja losów zbiegów z obozu 144.
  7. Nie spodziewałem się, że wydarzenia tu opisane będą bezpośrednią kontynuacją poprzedniego opowiadania. Myślałem, że minie trochę czasu po buncie, i dopiero wtedy wrócą do planowania ucieczki która, zakończy się powodzeniem. Zamiast tego niektóre kucyki skorzystały z zamieszania wywołanego buntem i uciekły. Wśród uciekinierów znalazła się trójka znanych z poprzedniej części głównych bohaterek Trixie, Pinkie i Yell, a Twilight czeka inny los. Poza nimi udało się uciec też Cande i kliku innym nieznanym kucykom. Przy okazji przygotowań nadzorcy do wyjazdu ze skrzydłami dowiadujemy się nieco więcej o sytuacji w Equestrii. Dostajemy informację o tym, kto jest władczynią Equestrii i ile lat minęło od obalenia Celestii i Luny. Informacja o tym kto przeją władzę jest dosyć zaskakująca. Później w rozmowach między uciekinierami dostajemy trochę więcej informacji o rewolucji i przejęciu władzy. Nie tłumaczy to jednak wszystkiego, nadal jest wiele niewiadomych, które mam nadzieję, że zostaną wyjaśnione w kolejnych opowiadaniach. Klimat uległ zmianie w porównaniu do poprzedniej części, przez większość czasu jest dużo lżejszy. Zwłaszcza po początkowej fazie ucieczki, gdy bohaterki już mogły pozwolić sobie na rozmowę i zaspokojenie głodu. Nawet wysłany tropem uciekinierów łowca zbiegów nie powodował zbyt dużego niepokoju o los bohaterek, ponieważ przez większość czasu był wystarczająco daleko. Dopiero przed spodziewanym spotkaniem poziom napięcia wzrósł. Innym nieco cięższym elementem były sceny z Rainbow. Dzięki temu, że bohaterki nie są już zajęte usiłowaniem przeżycia kolejnego ciężkiego dnia w obozie, znalazł się czas na ich wzajemne interakcje i poznawanie się. Dużo lepiej widać charaktery postaci, Trixie jest nieufna i podejrzliwa wobec Yell, Pinkie próbuje jakoś je pogodzić i być wsparciem mimo tego, że sama cierpi z powodu urazu szczęki. Yell opowiada swoją historię i próbuje jakoś znaleźć swoje miejsce. W dalszej części są spojlery. Rainbow, którą ma pod opieką trójka zdobywców uroczego znaczka, jest całkowicie innym kucykiem niż kiedyś. Jeszcze kilka tygodni temu, przed wydarzeniami opisywanymi w poprzedniej części, była znana w obozie z tego, że jako pierwsza próbowała ucieczki, dokonała też wielu innych wybryków i oczywiście z gotowania paskudnej rzepy. Aż przyszedł czas na utemperowanie jej zachowania. Dokonał tego jakiś nieznany jednorożec, nie wiemy też co dokładnie zrobił, ale może to i lepiej, bo cokolwiek to było musiało być straszne. Teraz Rainbow jest niezdolna do samodzielnego życia, za jedyne bezpieczne miejsce uważa wnętrze klatki, boi się wszystkiego i sika ze strachu. To był najcięższy element tego fika, pobudzał moją wyobraźnię do próby wyobrażanie sobie tych nieokreślonych strasznych rzeczy, których musiała doświadczyć. Fanfik jest wartą przeczytania kontynuacją, dobrze sprawdza się jako rozwinięcie wątków z poprzedniej części, zachęca też do zapoznania się z kontynuacją.
  8. Wydarzenia przedstawione w fanfiku dzieją się w zupełnie innej Equestrii niż ta którą znamy z serialu. Jednak poznajemy tylko mały wycinek świata którym jest obóz 144. Nie dostajemy informacji co doprowadziło do zmian których efektem jest to, że Twilight, Trixie, Pinkie i parę innych znanych postaci trafiło do tego miejsca. Brak tej wiedzy jednak nie przeszkadzał we wciągnięciu się w przedstawioną historię. Od początku budowana jest ciężka atmosfera, w obozie panują trudne warunki, wyczerpująca praca, zmęczenie, słabe wyżywienie, groźba tortur oraz kary śmierci za przewinienia. Jednak już na początku pojawia się Pinkie, która wydaje się nie odczuwać panującymi w obozie warunków. Mimo trudnych warunków nadal pozostaje sobą, jest wesoła, potrafi cieszyć się nawet z błahych rzeczy. Wydaje mi się, że dla wielu jest jedynym promykiem szczęścia w szarej obozowej rzeczywistości. Na pewno jej nieograniczone pokłady dobrego humoru są istotnym wsparciem dla niejednego kucyka z obozu. Spotkanie Pinkie pozwala też wyjaśnić o co chodzi z tytułowym owsem na tysiąc sposobów. Z Twilight jest podobnie, nadal nie dała się złamać, ma nadzieję, wierzy w możliwość ucieczki i obmyśla plan. Z Trixie jest już inaczej, wydaje się nie mieć już nadziei, poddała się, poznając bliżej wydarzenia z jej pobytu w obozie można to zrozumieć. Ostatnią główną bohaterką jest Yell, nowo poznana młoda klacz, o której nie ma zbyt wielu informacji, ciągle nie zatraciła chęci do robienia dobrych rzeczy, potrafi bezinteresownie pomagać innym. W opowiadaniu zostają wspomniane też inne znane z serialu postaci, ale nie ma o nich zbyt wielu informacji. W dalszej części są spojlery. Fanfik do samego końca trzyma w napięciu. Z jednej strony są przykłady wzajemnej pomocy, za które mogłaby spotkań bohaterki kara gdyby zostało to zauważone. Zasady obecne w obozie nie sprzyjają rozwijaniu dobrych wzajemnych relacji, pomocy czy kreatywności. Z drugiej strony jest główny wątek dotyczący planów nadzorcy na pozbawienie skrzydeł Twilight. Wszystkie skrzydlate kucyki mają do wyboru, czy chcą zachować skrzydła ale żyć z przyczepioną do nogi kulą uniemożliwiającą latanie, czy dobrowolnie zgodzą się na odcięcie skrzydeł. Już na początku Twilight mówi, że są one symbolem nadziei dla niej i dla innych. Nadzorca Whine Star też, ma z nimi związane dosyć poważne plany, a dokładniej jego przełożeni którzy grożą jego rodzinie jeśli nie dostarczy skrzydeł Twilight. Z jednej strony był plan ucieczki Twilight, z drugiej coraz intensywniejsze utrudnianie jej życia przez nadzorcę. Dzięki temu czułem, że Twilight ma coraz mniej czasu na wprowadzenie swojego planu w życie, że to musi się pośpieszyć z jego realizacją, bo inaczej będzie za późno i po prostu nie będzie miała siły żeby walczyć dalej. I wtedy zdarzyło się coś całkowicie nieoczekiwanego, zaczął się bunt. Ciekawe jest to, że element zapalnym buntu było porwanie Pinkie. Była ona taka ważną częścią życia więźniów, że postanowili o nią walczyć. Opowiadanie podobało mi się, polecałbym je innym, może jednak z uwagą dotyczącą dosyć ciężkiego klimatu.
  9. Opowiadanie przybliża nam jak może wyglądać w miarę typowy dzień z życia Storm Kinga. Na początku poznajemy poranną rutynę władcy, energicznie zaczyna on nowy dzień, pije kawę, otrzymuje informacje o ważnych wydarzeniach i planach o raz przemawia do swoich żołnierzy. W pierwszej części opowiadania sprawia on wrażenie w miarę fajnego gościa, przynajmniej jak na szefa korporacji. Bo właśnie tak został on tu przedstawiony, jako szef przedsiębiorstwa zajmującego się podbojami. W drugiej części poznajemy go z innej strony, bardziej bezwzględnej i nastawionej na zyski. Dokonuje on napadu na kolonię wężokucy. Rozkoszuje się tam widokiem płonącego, plądrowanego miasta. W przekonujący sposób groził księżnej i przypadkowo zabił jedną z jej niewolnic. Tutaj też uwidacznia się powód dlaczego jego podwładni boją się go. Trzecia część jest zaskakująca, zamiast spodziewanego pojedynku między Stormem a jago przeciwnikiem, dostajemy rozprawę sądową. Taki obrót spraw jest na pewno nieoczekiwany i trochę absurdalny. Fanfik jest wypełniony zabawnymi momentami z których spora część korzysta z biznesowego języka i takiego podejścia Storma do podbojów. Ze wszystkich scen najbardziej rozbawiło mnie mnie wspomnienie o młodym prężnie rozwijającym się zespole. Postać Storm Kinga została w ciekawy sposób pokazana, z jednej strony jako zabawnego, niemalże przyjaznego szefa a z drugiej groźnego i nieobliczalnego. Jest nastawionego na zysk i rozwój swojego podbojowego biznesu kosztem wszystkich wokół, może poza swoimi podwładnymi. Potrafi dbać o morale swojego zespołu, bo zadowolenie zespołu odbija się na jego wynikach. To dla nich zorganizował podbój przedstawiony w drugiej części opowiadania.Głębi postaci też sporo dodają jego dbałość o swój wizerunek, kompleksy i trudne kontakty z żoną. Czytało się przyjemnie. Polecałbym je innym.
  10. Krótkie opowiadanie którego akcja rozgrywa się po pokonaniu Chrysalis i przemianie Thoraxa i reszty changelingów w ich kolorowe wersje. Na początku dostajemy opis ucieczki Chrysalis po przemianie Changelingów. Jest zrozpaczona z powodu tego, że straciła to co tak długo budowała, straciła swój dom i dzieci. Ma nawet żal do pasożytniczego trybu życia swojego własnego gatunku. W drugiej części przenosimy się pięć tygodni w przyszłość. Equestria wysyła do Imperium Podmieńców swojego ambasadora. Jednak nikt nie przybył na jego spotkanie, wszędzie jest pusto i nie ma nikogo. Mroczna atmosfera powoli zaczyna narastać aż do wyjaśnienia zagadki wewnątrz zamku changelingów. W zakończeniu wracamy do Chrysalis i możemy dowiedzieć się co dokładnie się wydarzyło. Ona wiedziała dokładnie co się stało podczas przemiany changelingów i jakie będą tego następstwa. Fanfik czytało się przyjemnie. Był on krótki ale nie odniosłem wrażenia, że czegoś w nim zabrakło. Opisy sytuacji po przybyciu ambasadora dobrze oddawały coraz bardziej mroczny klimat, a opisy zamku changelingów dobrze oddawały nieprzyjemny obraz tego miejsca. Zakończenie było ciekawe i dobrze wpisywało się w to jak mało wiedzieliśmy o changelingach. Opowiadanie podobało mi się i polecałbym je innym.
  11. W słusznej sprawie Krótkie opowiadanie, wstępnie poznajemy piątkę bohaterów i to czym się zajmują. Na razie niewiele się dowiadujemy o samych postaciach, tylko kucyk zwany kłapouchem przedstawia powód dołączenia do grupy FOLu. Jest tu też krótki opis jednej z ich akcji. Cukierek albo kulka Podobała mi się scena z kurierem i błękitną klaczą, ich interakcja została ciekawie napisana, przekomarzanie się przy zmianie stacji radiowych było zabawne i wprowadzało przyjemny komediowy klimat. Całe opowiadanie było utrzymane w takim przyjemnym komediowym klimacie. Z całej serii to opowiadanie podobało mi się najbardziej. Nocna herbatka Luna nawiedza we śnie Stefana, jednego z FOLowców. Dzięki czemu możemy go bliżej poznać. Większość fanfika zajmuje rozmowa między Luną a Stefanem. Rozmowa przechodzi od dyskusji o niezapowiedzianym wtargnięciu Luny w jego sen do tematu FOL. W opowiadaniu podobał mi się wpleciony w rozmowę humor. Nie rozumiem do końca dlaczego przyczyny i cel działania FOLu nie są znane. Wydaje mi się, że zrozumienie przez społeczeństwo działań FOLu jest czymś ważnym i ich motywy powinny być publicznie znane. Wesołych świąt Na początku mamy ostatnie przedświąteczne spotkanie FOLowców, czuć świąteczną atmosferę, są prezenty, śpiewanie kolęd, jest miło i czuć więź łączącą chłopaków. Potem, gdy wszyscy się rozeszli, dowiadujemy się nieco więcej o Krzyśku, a kłapouch nadal nie chce zdradzić szczegółów swojej przeszłości. W kolejnych scenach mamy poprzeplatane historie świątecznych odwiedzin u rodziny lub znajomych wszystkich bohaterów. Trochę brakowało mi rozwinięcia niektórych wątków, na przykład przemianie w kucyka członka rodziny jednego z FOLowców. Nocny salon piękności To opowiadanie jest nieco inne niż pozostałe. Główna różnica polega na celu misji FOLowców, jest nim para konwertytów, w pozostałych opowiadaniach celami są budynki lub elementy infrastruktury. Celem jest porwanie i dokonanie co najmniej poniżających zabiegów na ofiarach. Jedyną rzeczą którą zawinili jest to, że poddali się transformacji w kucyka. Takie moje podejście do opisywanych wydarzeń utrudniło pozytywny odbiór tego fanfika. Wizyta w urzędzie Na początku kłapouch zwierza się Krzyśkowi ze swojej historii, dzieje się to po długim czasie od dołączenia do FOLu, jest to ważny dla nich moment. Zdradza też swoje pełne imię, ale nie jest ono aż tak straszne jak można by się spodziewać. Fanfik wypełniony jest absurdami dotyczącymi funkcjonowania urzędów, chaosie organizacyjnym, potrzebie załatwiania wszystkiego przez przetarg lub odpowiedni formularz. Ciekawe jest też to, że pojawienie się uzbrojonych osób nie we wszystkich budzi strach, dla niektórych to prawie codzienna sytuacja, a wymachiwanie bronią nie przyspieszy załatwiania spraw. Broni nie bała się zebra która później została zakładniczką. Opowiadała, że ludzie biegający z siekierami też nie są czymś niespotykanym. Fanfik ma wiele dobrych zabawnych scen. Moim zdaniem drugie najlepsze opowiadanie z serii. Wizyta dyplomatyczna Początek ma serialowy klimat, jest poranek, podniesienie słońca przez Celstię, śniadanie, przegląd prasy i wydarzeń z obu światów. Później towarzyszymy wyprawie Celestii do Parlamentu Europejskiego. Mamy tam trochę powtórkę z absurdów które były w urzędzie, okazuje się że nawet personel w budkach informacyjnych nie ogarnia chaosu organizacyjnego. Prowadzi to do zabawnych sytuacji z szukaniem drogi w budynku. Później jest udział Celestii w debacie dotyczącym praworządności i wolności słowa w Polsce, a potem jeszcze więcej polityki. Jest też spotkanie księżniczki z Korwinem. Czytało się przyjemnie, były elementy komediowe, absurdy, oraz sporo polityki. Były to pierwsze fanfiki z rodzaju TCB jaki czytałem. Wcześniej znałem tylko ogólny zarys świata i tego czego można się spodziewać. Jeżeli chodzi o FOL, to nie poznałem w stu procentach przyczyny ich działania, może to jest wiedza którą trzeba czerpać z innych opowiadań w świecie TCB. Mogę zrozumieć zarys ich motywacji i celi, ale nie do końca podoba mi się sposób ich działania. Opowiadania czytało się przyjemnie, postacie były ciekawe i dobrze czytało się o ich poczynaniach, do tego było dużo zabawnych elementów komediowych. Postaci były dobrze napisane, miały swój charakter, zwłaszcza te które można było lepiej poznać czyli Stefan, Krzysiek i kucyk Star. Opowiadania podobały mi się i polecałbym je innym.
  12. Komentarz zawiera spojlery. Opowiadania koncentruje się wokół konfliktu między Rainbow a Discordem. Podczas szalonych powietrznych akrobacji wpada ona w chmurę na której spał Discord. W wyniku kolizji i upadku na ziemię został ona mocno poobijana, złamała też skrzydło, po Diskordzie nie widać było w zasadzie obrażeń. Właściwie nie ma wątpliwości, że wina za wypadek leży po stronie Rainbow, to ona nie zachowała ostrożności. Nie usprawiedliwia to jednak zachowania Discorda który chyba bardziej bawi się Rainbow niż próbuje jej pomóc. W pewnym momencie nawet przywołuje ulewę na złość Rainbow, a pod koniec opowiadania zakneblował ją i związał łańcuchami. Opowiadanie czytało się przyjemnie. W treści było wile fragmentów zawierających opisy obrażeń których doznała Rainbow w wypadku, udało im się wywołać u mnie współczucie do jej sytuacji. Przez to opisy zachowania Discorda odebrałem jako zabawę kosztem Rainbow a może nawet znęcanie się nad nią. Całkowicie zgadzam się z ostatnim zdaniem które Rainbow kieruje do Discorda.
  13. Komentarz zawiera spojlery. Historia zaczyna się niewinnie. Twilight zakłóciła wieczorną medytację Zecorze, przyczyną jest tajemnicza księga zwierająca nieznaną historię zebr. Ciekawie zaczyna się robić po reakcji Zecory na znalezisko, na początku zaczyna się denerwować, a po sprawdzeniu zawartości księgi wrzuca ją do ognia. Okazuje się, że zawiera ona skazaną na zapomnienie wiedzę, a tak się składa, że Zecora jest strażniczką tej wiedzy i nie może dopuścić do jej powrotu. Opisy świata duchowego do którego wkroczyła Zecora były ciekawe i działały na wyobraźnię. Podobały mi się też późniejsze opisy biblioteki i otchłani w której się znajdowała. Zachowanie Twilight, jej podekscytowanie swoim znaleziskiem, szok po wrzuceniu go do ognia i troska po zauważeniu stanu Zecory, dobrze do niej pasowały. Postać Zecory został w interesujący sposób rozwinięta. Jej rymowany sposób wypowiadania się zostało wytłumaczone jej rolą w rytuale, jest ona "Tą, Która Znała Słowa". Okazało się też, że odegrała jakąś rolę w zdobyciu zakazanej wiedzy i ma z tego powodu poczucie winy. Z opowiadania wynika też, że Zecora musi spełniać rolę strażnika od setek lat. Zecora ma jeszcze dwóch towarzyszy którzy razem z nią strzegą zakazanej wiedzy, przypada im melodia i cisza, ich sposób komunikacji ma swoje odzwierciedlenie w przypadającej im roli. Bohaterom tym razem udaje się powstrzymać Karmazynowego Króla, ale jest to tylko tymczasowe zwycięstwo. Zakazana wiedza powróci, może jej to zając setki lat ale uda jej się to po raz kolejny, trójka strażników będzie musiała być gotowa na kolejne spotkanie. Opowiadanie podobało mi się, przyjemnie się je czytało, polecałbym je innym.
  14. Po przeczytaniu siódmego rozdziału, dosyć długo zbierałem się do napisania komentarza, ale w końcu się udało. Podoba mi się postać Obsydian. Pochodzi z całkowicie innego środowiska, była wychowana przez Sombrę i wymagających, wzbudzających strach nauczycieli. Mimo tego, że była księżniczką, nie zaznała luksusów lub wykwintnych potraw, wszystko było ograniczone do spełniania podstawowych potrzeb i nauki. Nie poznała też kultury swojego kraju. To wszystko powoduje, że właściwie wszystko co poznaje we współczesnym Ponytown jest czymś nowym. Dzięki temu możemy poznać wiele takich momentów, niektóre z nich są zabawne, a inne bardziej poważne a nawet smutne. Pokazuje to jak złożoną postacią jest Obsydian. Zabrakło mi trochę pomocy Twilight w poznawaniu świata przez Obsydian. Wydaje mi się, że nie skupiła się na tym co najważniejsze, czyli różnicach w strukturze społeczeństwa oraz w normach zachowań jakie współcześnie obowiązują. Na szczęście sytuację poprawia interwencja Joy, która chyba jako pierwsza mówi Obsydian o tym jak powinna się zachowywać i daje jej "Dziennik przyjaźni". Ciekaw jestem jak dalej potoczą się losy Obsydian. Czekam na kolejne rozdziały.
  15. Dzięki za komentarze. Następnym razem postaram się skupić nad kształtem głowy.
×
×
  • Utwórz nowe...