Skocz do zawartości

Equestria Times 11/2014 (1)


Dolar84

Recommended Posts

Mój drogi Mordeczu

 

Zacznę od tego, że artykuł jest oczywiście subiektywny. Polecam przede wszystkim rozwiązania, które wiem, że są sprawdzone i bezpieczne. Seria o pisaniu fanfików jest też wieloczęściowa, ta jest formą wstępu do tematu, który jest rozbudowany.

 

(...)

 

5. Nie piszę, że powinni używać Worda. Piszę, że osobiście go lubię, ale każdy ma swój własny ulubiony edytor tekstu i to jedynie kwestia gustu. Dropbox i Steam Cloud są rzadko spotykane. Dropboxu sama nie znoszę, Steam Cloud nigdy nie widziałam w użyciu [choć konto Steam mam]. Google Docs ma szereg zalet:

 

- są dobre dla czytelnika [komentowanie, przyjemna forma]

- są dobre dla autora [komentowanie, sugestie]

- można ich użyć wszędzie, bo są uniwersalne

- tekst z docsów łatwo przenieść na FIMfiction i MLPfiction

 

To po prostu najbardziej powszechna w wykorzystaniu forma, jeśli chodzi o fanfiki. Wymagana jest na chociażby takim FGE czy mlp polska.

 

(...)

 

8. Mój wielki błąd. Znowu zapominałam, że niektóre słowa i zwroty mogą być niejasne dla niektórych. Gwoli sprostowania:

 

1) Bękart - samotny spójnik na końcu wersu

2) Opko - określenie na opowiadanie publikowane w Internecie. Słowo pochodzi od skrótu OP [Over Power], co charakteryzuje typowe fanfiki i autorskie światy pewne IMBA/OP postaci typu Mary Sue. Z czasem przyjęło się jako częste określenie na opowiadania.

3) Otagowanie - oznaczenie rodzaju tekstu przy pomocy tzw, tagów. Ułatwia to potencjalnemu czytelnikowi z czym będzie miał do czynienia. Przykładowe tagi: violence [przemoc], dark, slice of life, random, comedy.

 

Moja droga Cahan,

 

Ja te rzeczy wiem, ty te rzeczy wiesz, ale grupa docelowa już nie. Wiemy o problemach pisarskich, ponieważ mamy ciągłą styczność z opowiadaniami i ich korekcją, lecz odbiorcy, zaznaczeni u ciebie jako początkujący, nie próbowali swoich sił w pisaniu ani sprawdzaniu prac.

 

Często podczas przygotowywania prezentacji wymaga się od prowadzących, żeby przedstawili zakres materiału, wokół którego będziemy toczyli dyskusję. Tutaj brakuje mi klarownego planu na kilka kolejnych publikacji. Alberich dobrze to rozegrał, skupiając swoją uwagę tylko na omówieniu jednego tematu. W obecnej formie skaczesz od punktu do punktu, nawet nie zapewniając czytelników, że przyjdzie jeszcze czas na szersze omówienie.

 

5. Tutaj powinnaś jasno zaznaczyć, jaki edytor ma mocne i jakie słabe strony np:

 

Word:

+ dobra jakość edycji

+ bardzo dobry słownik obejmujący niemal wszystkie wyrażenia występujące w języku polskim

- brak możliwości komentowania

- utrudnienia towarzyszące udostępnianiu treści

 

Notepad:

+ można na nim pisać

- nie powinno się tego robić

 

Google Docs:

+ pozwala na pracę w trybie offline

+ współgra z urządzeniami mobilnymi (np. pisanie w trakcie podróży)

+ możliwość komentowania i sugestii od osób trzecich

- wąski zakres edycji tekstu

- wbudowany słownik nie obejmuje większości wyrażeń występujących w języku polskim

- wymaga posiadania konta Google

- długie czasy ładowania obszernych dokumentów przekraczających 20 stron

 

PDF/ePub:

+ najlepsze rozwiązanie dla czytelników mobilnych

+ najszybszy czas ładowania obszernych dokumentów

- brak możliwości edycji tekstu ani komentowania

 

I zaznaczyć, że jeśli piszący ma braki w zakresie ortografii i interpunkcji, powinien pierwsze swoje prace pisać w Wordzie i tak przygotowaną treść kopiować do dokumentu Google.

 

8. O takich rzeczach znowu powinnaś mówić w tekście.

 

Z tymże takie rozważania powinny się znaleźć w artykule a nie w komentarzach na jego łamach, przyjmując, że większość spojrzy do pisma.

 

Pozdrawiam

Edytowano przez Mordecz
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpadłem tylko na chwilę, by powiedzieć, że w kwestii pisania fanfików jestem konserwatywnym liberałem i sam najlepiej wiem jak, w czym i o czym pisać moje opowiadania. Dla przykładu, dwa z nich powstawały w notatniku ;P

 

Ponadto uważam, że gdyby zlikwidować cały ten aparat pre-readerski, korektorski i inne rzeczy wywierające presję na pisarzach, które kosztują nas masę czasu, to fanfików byłoby trzy razy więcej i byłyby dwa razy dłuższe. Lat temu sto nie było całej tej armii redaktorów, opiniodawców i kogo tam jeszcze, a ludzie jakoś fanfikcję tworzyli :rainderp:

 

...

 

Znakomicie, że wreszcie trafił do nas pierwszy, całkiem obszerny numer "Equestria Times". Pierwszy rzut oka - sporo rzeczy, aż nie wiadomo za co się zabrać. Choć już po zerknięciu na spis treści wiem, że zbyt wiele dla siebie nie znajdę ;P Ale na sto procent, to się okaże dopiero "w praniu", kto wie. Wciąż, kawał dobrej roboty. Teraz wszystko powinno pójść z górki, trzymam za Was kciuki!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5. Tutaj powinnaś jasno zaznaczyć, jaki edytor ma mocne i jakie słabe strony np:

Word:

+ dobra jakość edycji

+ bardzo dobry słownik obejmujący niemal wszystkie wyrażenia występujące w języku polskim

- brak możliwości komentowania

- utrudnienia towarzyszące udostępnianiu treści

Notepad:

+ można na nim pisać

- nie powinno się tego robić

Google Docs:

+ pozwala na pracę w trybie offline

+ współgra z urządzeniami mobilnymi (np. pisanie w trakcie podróży)

+ możliwość komentowania i sugestii od osób trzecich

- wąski zakres edycji tekstu

- wbudowany słownik nie obejmuje większości wyrażeń występujących w języku polskim

- wymaga posiadania konta Google

- długie czasy ładowania obszernych dokumentów przekraczających 20 stron

PDF/ePub:

+ najlepsze rozwiązanie dla czytelników mobilnych

+ najszybszy czas ładowania obszernych dokumentów

- brak możliwości edycji tekstu ani komentowania

Na pisaniu się nie znam, ale w tym punkcie pomieszałeś 2 pojęcia i pakujące je do wspólnego kotła stworzyłeś techniczny absurd.

W powyższym porównaniu trzeba dokonać podziału na edytory/procesory tekstu i pliki/formaty dokumentów. Do tej pierwszej kategorii zaliczają się Word i Notatnik, a do drugiej pdf i ePub. Google docs jako usługa w chmurze wymykają się temu sztywnemu podziałowi, ale zajmę się nimi później. Zacznijmy od scharakteryzowania tych dwóch pojęć.

Edytor tekstu - jest to program służący do komponowania tekstu na komputerze, a także w (przypadku procesorów tekstu) formatowanie jego. Wyniki swojej pracy zapisujemy w postaci pliku dokumentu.

Plik dokumentu - jest to cyfrowy nośnik tekstu, który przechowuje to co utwrzyliśmy. Format tego pliku definiuje jakich edytorów tekstu możemy użyć.

I tak najnowszy Word pozwala na zapis plików w formacie docx, doc i także pdf (są też inne formaty, ale z punktu widzenia tej odpowiedzi nie jest to istotne). W takich samych formatach możemy też zapisać plik z notatnika, ale napisanie dokumentu w odpowiednim standardzie to czysty masochizm, ponieważ ręcznie musimy wpisać wszystkie znaczniki, a czasami i nawet bezsensowne znaki, aby cokolwiek nam by się wyswietliło.

Wracając zaś do Google docs - jako usługa dostępna przez internet bardzo płynie łączą powyższe dwa pojęcia. Są one edytorem tekstu, ale także jedyna bramą dostępową do naszych tekstów które są przechowywane jako wpisy w bazie danych, a nie pojedyncze pliki. Teksty które przechowujemy na serwerach Google możemy jednak wyeksportować do jednego z formatów dokumentu, gdzie między innymi jest docx i pdf.

W powyższy porównaniu także wymienione wady i zalety są nie do końca poprawne. Komentować możemy w Wordzie, ale także pdf może przenosić w sobie komentarze. Istnieje także Word online który pozwala na taką samą pracę wielu osób jak Google docs, zachowując przy tym wszystkie zaawansowane opcje.

Jednak to Google docs były tym pierwszym które umożliwił tak łatwą współpracę, a więc i także stały się poniekąd synonimem jej. Wielu miejscach są też uważane za taki nie pisany standard wymiany dokumentów.

Na sam koniec zostawiłem sobie kwestie którą uważam prywatnie za czystą herezję, czyli że pdf jest najlepszy dla użytkowników mobilnych. Prawie wszystko będzie lepsze na urządzeniach z małym ekranenem od tego formatu gdyż wynika to z jego korzeni i przeznaczenia. Sam format powstał w 1993 roku i służy do przenoszenia tekstu w taki sposób aby na każdym urządzeniu wyświetlał się tak samo jak w oryginalne i aby każda wydrukowana kopia była identyczna nie ważne na jakim komputerze będzie to robione (co w latach 90 nie było tak oczywiste i proste jak teraz). Więc jeżeli ktoś zapisze tekst na stronie formatu A4 to zawsze wyświetli się ona tak jak zapisał autor, nie ważne czy będzie to ekran o przekątnej 2 czy 200 cali. Dlatego na małych ekranach trzeba takie dokumenty czytać powiększone i ciągle przebijać z lewa na prawo, aby przeczytać pojedyńczą linijkę. Istnieją wprawdzie programy które próbują przelewać tekst, tak aby pasował do małych ekranów, ale jest to jeden z najbradziej opornych na ten zabieg formatów, przez co niejednokrotnie dostajemy potwora który może służyć do tortur. W aspekcie sprzętu mobilnego najlepiej prezentuje się ePub, który od podstaw był projektowany jako nośnik cyfrowych książek które mają wyglądać dobrze i być czytelne na każdym ekranie. Niestety wiedzą o tym standardzie jest bardzo słaba, co się przekłada na nieumiejętność wygenerowania takiego pliku.

P. S. Nie porównuj przy okazji prędkości wczytywanie plików pdf, bo tu jest zbyt dużo zmiennych o których istnieniu nie wie większość osób generujacych ten format. Jakbym chciał byłbym wstanie przygotować taki plik pdf, że prędzej doczekasz się wnuków niż uda ci się go przeczytać.

  • +1 7
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może rzeczywiście powinienem zrobić zamiast "PDF/ePub" podział na Adobe Reader oraz czytnik formatu ePub, żeby nie kusić innych do dyskusji na tematy mniej związane z oryginalną tematyką. Raz jeszcze muszę się nauczyć, żeby najpierw dogłębnie sprawdzić materiały źródłowe, a potem się nie wypowiadać...

 

Nie zmienia to faktu, że właściciel smartfona albo tabletu (nie mówię o nośnikach przeznaczonych głównie do czytania) ma znaczną wygodę przy lekturze czegoś na pdf. Dam ci proste porównanie czasów ładowania plików na moim urządzeniu przenośnym:

 

Obiekt badany: opowiadanie posiadające 162 strony, 1 obrazek i ok. 390 000 znaków

Czas ładowania dokumentu Google Docs - 135 sekund (2:15)

Czas ładowania formatu .docx zapisanego na Google Drive - 7 sekund

Czas ładowania formatu .pdf odczytanego na Adobe Readerze - 14 sekund (pierwsze uruchomienie), 1 sekunda (kolejne uruchomienia)

Mógłbym jeszcze wziąć pod uwagę np. Kindle, ale ograniczyłem swój wybór.

Testowana na K&M Live z Andriodem 4.1, na procesorze ARM Cortex A5 (4x1.2 GHz) i 4,5-calowym wyświetlaczem (żeby była całkowita jasność)

 

Na tym prostym przykładzie można uznać wyższość docx nad pdf dla pierwszego rozruchu, jednakże drugi czynnik, jaki brałem pod uwagę, jest komfort dla czytelnika. Aplikacja Adobe Reader otwiera dokument na stronie, na której zakończyliśmy lekturę, co bardzo ułatwia pokonywanie długich tekstów albo kończenie na odpowiednich fragmentach. Ponadto format docx jest koszmarnie nieczytelny. Tekst rozciąga się na całą powierzchnię ekranu, zaś pdf ogranicza swą rozpiętość do formatu strony, w której został zapisany. Sam przeczytałem wiele książek i fanfików przy użyciu Readera, Kindle'a (na tablecie, więc pomijam) oraz GDocsa. Mogę chociażby na swoim doświadczeniu przekazać pewne spostrzeżenia.

 

Jeśli chodzi o możliwość komentowania - obecnie tylko Google Docs umożliwia tworzenie "w czasie rzeczywistym" komentarzy i tekstu. Zarówno plik PDF, jak i doc musi być najpierw przesłany do czytelnika, który samodzielnie nałoży komentarze, a następnie odeśle z powrotem plik. Inna opcja udostępniania w Wordzie pozwala wyłącznie na wyświetlanie lub edytowanie, co nie jest bezpieczne dla autora opowiadania. GDocs umożliwia jednoczesne pisanie oraz ingerowanie osób trzecich bez obaw o przekroczenie uprawnień drugiej strony.

 

~~~~O

(balonik!)

 

Wszystkie te dywagacje prowadzą nad donikąd, ponieważ nie omawiamy problemu przyświecającego początkujacym pisarzom. Możemy jeszcze przez 50 postów wymieniać się spostrzeżeniami, acz czytelnik z zewnątrz nie wyciągnie z tego żadnych wniosków, które pomogłyby mu w pracy. Cahan, bo jakby nie patrzeć jest powódką naszej dyskusji, powinna wyjaśnić odbiorcom, jak powinni używać dostępnych powszechnie platform w celu zwiększenia dostępności swoich tekstów. Których edytorów się na początku wystrzegać, jakich formatów unikać, a o jakich myśleć podczas publikacji. Mam nadzieję, że skupi się na tym zagadnieniu w niedalekiej przyszłości.

 

 

Jakbym chciał byłbym wstanie przygotować taki plik pdf, że prędzej doczekasz się wnuków niż uda ci się go przeczytać.

 

 

Brzmi to jak powód do wstydu, a nie wyzwanie. Każdy szanujący się programista i publicysta myśli o stworzeniu pliku zdolnego do szybkiego otworzenia przez większość sprzętów obecnej generacji. Gdybyśmy chcieli wysyłać filmy w 1080p i wyżej bez renderowania, musielibyśmy się wyposażyć w łącza terabajtowe, a przecież nie o to chodzi.

 

Pozdrawiam

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój drogi Mordeczu [dlaczego tak właściwie się tak do siebie zwracamy :shrug2:?]
 
Tekst miał swój główny target - początkujących pisarzy. Początkujący pisarz najlepiej by publikował w Google docs, ponieważ docsa mu wszędzie przyjmą, a dodatkowo skomentują i pozaznaczają błędy w tekście. To duże ułatwienie dla wszystkich. Gdybym podała w pierwszej części poświęconej pisarstwu inne rozwiązania i możliwości, to na tym etapie zapewne doszłoby do katastrofy.
 
Większość autorów "Czarnych Polaków" jest święcie przekonana, że nie robi większych błędów i pisze przynajmniej średnio. Jeśli opublikuje dokument Google, to można mu łatwo pomóc i na bieżąco pozaznaczać wszystkie znalezione byki oraz głupoty. Co gorsza - większość korektorów też jest tragiczna [pamiętam te wszystkie podania w mojej fanzinowej karierze]. Ludzie myślą, że 5 z polskiego w szkole oznacza, że potrafią pisać.
 
Teraz powiedzmy takiemu, że "jeśli tekst jest już poprawny i obrobiony, to możemy zamieścić go w PDFie". Wielu nie zechce się zakładać konta Google [które jest darmowe i daje masę możliwości] i zamieści ten nieszczęsny PDF. Większość widzianych fików w PDFach określę słowami "moje oka krwawiom". Szczególnie, że niektórzy mają durne pomysły wysyłania fika do korekty PDFem i skompresowanego rarem.
 
Początkujący nie powinien za bardzo kombinować. Bo początkujący zazwyczaj nie ogarnia podstaw, skupia się na udziwnieniach [do których trzeba wyczucia] i wychodzi mu tragedia. Sam pewnie widziałeś wiele takich przykładów. Target musi mieć wyjaśnione najpierw najbardziej podstawowe podstawy, bo już one sprawią mu na początku kłopot. Jeśli przedstawię mu za dużo możliwości i wyjątków, to się pogubi.
 
Zgadzam się, że można dać dodatkowo PDFa i to nie jest głupi pomysł. Ale słowem klucz jest - dodatkowo. Czytnika nie mam, korzystam z laptopa albo smartfona. Na laptopie PDFy mi się zacinają, czytanie to katorga. Na telefonie mi się nie otwierają. Z Google docs problem nie wystąpił. Osobiście dobrze czyta mi się też na MLPfiction. Ale tam wszędzie można dać dokument Google i zmienić [Format? Rodzaj pliku?], by pasował.
 
Google docsa opublikujemy i zmieścimy wszędzie. PDFy i mobilny Word [zło, które się tnie jak cholera - nie polecam] nie wszędzie nam przyjmą, a większość publikuje gdzie się tylko da.
 
Co do planu serii:
1. Zaczynamy pisać.
2. Kreacja fabuły i świata przedstawionego.
3. Tworzenie postaci.
4. Opisy.
 
Dalej idą bardziej zaawansowane kwestie - różne triki pisarskie, użycie kolorów, dziwnych czcionek, jak zdobyć chęci i pomysły... Taki śmietnik, który nie ma jeszcze dokładnego planu. Część pierwsza miała przedstawić standardowe zasady publikowania i pisania. Najbardziej podstawowe z podstaw.
 
Sam wiesz, jak to często wygląda. Widziałam już w mojej karierze takie głupoty początkujących pisarzy, że wiem jedno - niektóre rzeczy nie powinny być podawane w tekstach dla kompletnych laików. Bo przeczyta i nie zauważy albo zignoruje kwestie typu "Bardziej zaawansowani mogą spróbować".
 
 
@Hoffman
 
Większość fanfików z początku fandomu jest słaba. A formą wypalają oczy niemal wszystkie. Kiedyś sama nie zwracałam na to tak bardzo uwagi. Dzisiaj to widzę i mnie razi. Standardy stawiane pisarzom fandomowym rosną. To dobre zjawisko. Teksty stają się coraz lepsze jakościowo, a ludzie się rozwijają.
 
Przypominam też, że "Polacy Są Wszędzie" nie miało prereadingu, korekty, napisano je szybko i było dość długie [bodajże 85 stron] :wow:. A chyba nikt nie powie, że chciałoby czytać takie coś.
 
 
Co do edytorów i notatników... Cytuję samą siebie [artykuł]: "Oczywiście od początku mogliśmy pisać w Google docsach, ale osobiście uważam je za niewygodne, jednak to kwestia osobista i każdy ma swój ulubiony edytor tekstu. Można też pisać bezpośrednio na niektórych forach albo używać MLPFiction, jednak Google docs jest najbardziej uniwersalne i sprawdzi się wszędzie."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Standardy stawiane pisarzom fandomowym rosną. To dobre zjawisko. (...) Przypominam też, że "Polacy Są Wszędzie" nie miało prereadingu, korekty, napisano je szybko i było dość długie [bodajże 85 stron] :wow:. A chyba nikt nie powie, że chciałoby czytać takie coś.

 

Eee...

 

Proszę Cię, nie mów mi, że luźną parafrazę losowych złotych myśli JKM potraktowałaś na poważnie ;P

 

Chyba rzeczywiście, następnym razem mądrze będzie dać takie coś:

 

Uwaga, to żart!

 

 

Co do edytorów tekstu - akurat to o powstawaniu w notatnikach to była prawda i powiem, że było to całkiem fajne wyzwanie - program nie podkreślał błędów, niczego sam nie sugerował, nie miał zaawansowanych możliwości, więc trzeba było samemu wytężać wzrok i koncentrować się, by zauważyć literówki, czy błędy. No i nawet przy włączonym zawijaniu wierszy były przekłamania ^^ Jak dla mnie, dobry trening na skupienie i percepcję. Ale jeśli miałbym wskazać ulubiony edytor - to jednak Word.

 

Przychylam się do tego, że każdy powinien pisać w tym programie, w którym czuje się najswobodniej. Jak są to dokumenty Google - spoko, jak Word - też spoko, a jak Notatnik - hardcorowo ;)

 

 

PS:

 

Ludzie myślą, że 5 z polskiego w szkole oznacza, że potrafią pisać.

 

Ja miałem 3, czyli... Wydaje mi się, że potrafię pisać, ale w rzeczywistości nie potrafię jeszcze bardziej? ;P

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był żart? Dzięki niech będą Bogini :fluttershy4:! Już się na serio przeraziłam.

 

Niekoniecznie. Ale oceny w szkole nie mają nic wspólnego ze zdolnościami pisarskimi. Niestety, wielu osobom wydaje się, że jest inaczej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ja miałem 3, czyli... Wydaje mi się, że potrafię pisać, ale w rzeczywistości nie potrafię jeszcze bardziej? ;P

Ja nie zdałem próbnej matury z Polaka, tralala. Już wtedy miałem na koncie jakieś 4 książki... z czego jedną napisaną ręcznie. Mam to do dzisiaj, taki skarb z okresu dojrzewania ^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ja nie zdałem próbnej matury z Polaka, tralala.

 

To samo u mnie. Polonistka uwaliła każdego z klasy kto pojechał na obóz zimowy :D Ale i tak była najlepsza.

 

Hmm na szczęście moje "pisanie" z czasów LO nigdy nie ujrzy światła dziennego ani sieci. NIGDY. To co wtedy pisałem było po prostu... złe. Paskudne. Niedopuszczalne. ARGH.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm.

Czytam ten artykuł Spidiego i aż mnie to skłoniło do dyskusji w tym temacie...

 

Mógł się dowiedzieć o istnieniu czwartej księżniczki? Od innych kucyków, tak? Hmm, ciekawa koncepcja, ponieważ nie zauważyłem, żeby Tirek w ogóle rozmawiał, ba, w ogóle zwracał uwagę na inne kucyki w świetle innym niż "pożywienie". A nawet, jeśli jakieś nieszczęsne stworzenie miało dość siły i czasu żeby coś wspomnieć, to prędzej uwierzyłbym w kwestię "Księżniczki Ci dokopią" niż "Hej, są 4 księżniczki, wiesz?".

Bardziej dziwi mnie fakt, że Discord mu o tym nie powiedział, ale jak wspominałeś, wątek Discorda jest zagmatwany i nie do końca przemyślany, żeby określić to delikatnie.

Witraż... Powiem tak, jak wchodzisz okraść sklep jubilerski w pasażu królewskim w Brukseli, to zajmujesz się rabunkiem [napadem], czy podziwianiem pięknego miejsca i obrazów na ścianach? Osobiście najpierw skończyłbym kraść, ewentualnie zwracając uwagę co kradnę, a potem dopiero oglądał otoczenie. Mówię całkiem poważnie.

Nawet jeśli porównanie nie jest. Choć jest mało obrazowe, bardziej powinno pasować: Jeśli chcesz zaprowadzić wolność i demokrację w jakimś pięknym miejscu w którym są źli ludzie i ropa, to będąc prawidłowym superOPkoksem spod znaku spasiastej flagi z gwiazdkami, najpierw zajmiesz się usuwaniem złych ludzi, czy podziwianiem pięknych miejsc i zaprowadzaniem własnych porządków?

 

Księżniczka ma się ukryć.

Wait, chcesz powiedzieć, że ma stanąć na środku i zrobić you shall not pass? Nie dość, że księżniczka której przy pierwszym podejściu z reguły nie wychodzi ma stanąć i to nie w obronie biblioteki tylko władzy? Nie wiedząc, czy ma dość wiedzy i mocy by pokonać przeciwnika, ma być w najbardziej oczywistym miejscu, bez możliwości ucieczki, bez możliwości uderzenia z zaskoczenia? Nawet gdyby Tirek wiedział o księżniczce Twilight, to sam fakt, że nie wiedziałby gdzie ona jest byłby już przewagą.

 

Księżniczka oddaje moc Tirekowi.

A co ma zrobić? Oboje wiedzą, że żadno nie pokona drugiego w warunkach normalnych, a bez reszty przyjaciół nie użyje mocy harmonii. Podzielić się z nim Equestrią i robić co zechce (Seems legit!)? Jakie jest założenie serialu?

Inna sprawa, to z tego co zrozumiałem, to celem Tireka, jest posiadanie całej mocy w equestrii [i niszczenie jej kawałek po kawałku], co ma ktoś podziwiać, pozbawione mocy kuce i tak nie stanowią dla niego zagrożenia (Wie o elementach harmonii? Skąd? Zauważmy też, że elementy harmonii w pierwszym odcinku zostały oddane, a możemy podejrzewać, że mane6 nie wiedzą, że mogą używać tęczowej mocy bez tego), natomiast stanowią tak potrzebną dla jego teatru publiczność, której nawet nie musi usadzać na miejscach [więzić].

 

Czemu Twilight?

SERIO? Czemu Twilight? ZABIŁEŚ MNIE, Moim zdaniem jesteś jedną z tych osób, które powinny doskonale wiedzieć czemu Twilight.

Po pierwsze: bezpośredni cytat z odcinka

~Kredens: Twilight, You represent the element of magic, if anypony can do this, it's you

 

Kredens wyraźnie zauważa, że żadna z księżniczek NIE MOŻE przyjąć takiej mocy. A czemu nie może?

Twilight nie tylko jest elementem magii. Według serialu widzimy, że jej talentem jest magia, ona jest magią i vice versa, ona potrafi opanować i posłużyć się zarówno nieznaną/niedokończoną częścią magii, jak i magią chaosu (zakładam że tak można nazwać czarną magię sombry, po tym jak widzieliśmy jak wygląda magia Discorda).

Wprawdzie nie umie najwięcej [w sensie, nie umie wszystkiego - zaklęcia postarzające i odmładzające na przykład], ale możemy się spodziewać, że wynika to tylko z tego, że ich nie studiowała [lub, nie specjalizuje sie w danej dziedzinie z jakichś innych powodów - Trixie i magia iluzji, de facto artystyczna, a że Twi jest umiarkowaną artystką widzieliśmy chociażby w... Kryształowym Królestwie?].

 

Poza tym widzieliśmy, że Celestia jest słaba. Owszem, ma minimum tysiąc lat wiedzy i doświadczenia i czasu na studiowanie przewagi. Ale to nie czyni jej postacią posiadającą jakąś szczególną moc - jest słabsza od Chrysalis, ogólnie wysługuje się Twi (która nomen omen dzięki temu staje się coraz silniejsza, jak widzimy. Motyw twardego wychowania sobie potrzebnych następców dla dobra krainy, który sam w sobie jest dośc ciekawą, ale fanonową koncepcją, więc nie ma związku, choć w wersji jaką widziałem jest dość logiczna i nawet rozwinięta).

 

Luna? Dość mało o niej wiemy, poza tym, a co, jeśli znów stwierdzi, że Nightmare Moon etc? Wtedy już nic jej nie powstrzyma.

 

Cadance? Serio? Chociaż w sumie, miałoby to pewien sens, jej postura pasuje do tego, żeby dać jej super hiper piehdnięcie i wtedy będzie typowym magiem damage dealerem, z dobrym damagem i słabymi cechami fizycznymi, a jak się ją schowa za tankami ze straży... Oh, wait, to chyba nie ta bajka.

 

Natomiast Twilight, przeznaczeniem Twi, wbrew pozorom i imieniu nie jest dbanie o to, żeby było półciemno. Od początku jest ona specjalistką od magii i nauk magicznych. Kto, jeśli nie ona pasowałby do układanki? Być może Star Swirl, ale go nie ma, a poza tym nie wiemy, czy jako jednorożec mógłby kontrolować magię alikornów. Swoją drogą, nie wiemy, czy poprzednio to nie on pokonał tireka? A jako że Twi ma zadatki na nowego Star Swirla [tylko brodę musi zapuścić/wyczarować] to jest JEDYNYM logicznym wyborem. I nie ma, że to OP. Ona JEST od bycia OP.

Poza tym jak zawsze, jest OP w odpowiednich okolicznościach, podobnie jak WTFE100 czy Gwiazda Śmierci, czy dowolny inny obiekt uważany za OP. W serialu widzieliśmy, że zazwyczaj potrzebuje czasu, żeby coś opanować. Dopiero wtedy może być OP.

 

A czemu jest to lepszy pomysł niż stawienie czoła w czwórkę? A jaki aspekt użycia czterech księżniczek, z których wiemy, że w walce sprawdza się tak na prawdę tylko jedna (chyba że policzymy Cadance i kwiatek, choć to dość głupie, a trudno uznać kwiatek za szczególny test bojowy).

I to akurat ta, która sprawnego posługiwania się magią uczy się od dziecka. Poza tym w takim wypadku, wystarczyłoby, że Tirek, na którego (co widzieliśmy w walce finałowej) zwyczajnie zastosowany magiczny przymus bezpośredni i tak nie działa, rozdzielił jakkolwiek księżniczki i zajął się każdą z osobna. A jednej postaci nie da się rozdzielić.

 

"Jak widzieliśmy, ta magia ją nieco przerastała." Tak? A jej normalna magia jej nie przerastała :rapidash2: ?

Uważam, że nieopanowanie to u Twi zjawisko normalne, lub wręcz permanentne :crazytwi: . Zarówno osobiste, jak i własnej mocy.

Przykładem do tego pierwszego niech będzie choćby lesson zero, a tego drugiego odcinek z pinkie sense.

Zatem moim zdaniem ona taka jest od zawsze, i nie sądzę, żeby fakt posiadania mocy 4.25 księżniczki (No co, przecież jest OP, Lunę i Celestię liczę jako 1, Cadance jako 0.75 a Twi jako 1.5. I tak, w tym wypadku tylko dla tego, że tak mi się podoba :giggle: .) coś w tym zmieniał. Zresztą widzimy, że po chwili tą moc też opanowuje.

 

Discord... Tak, ten wątek jest dość umiarkowany powiedziałbym.

Celestia nie, bo ona do tego nie służy, jak widać w serialu. Discord, bo było powiedziane, że on go może szybko i łatwo wyśledzić. Czemu nie Discord z mane6? Bo tak jak mówisz.

 

Czemu nie zastosowano wobec niego broni konwencjonalnej? A czemu mieli by to robić? W equestrii problemy rozwiązuje się magią, jak na razie widzieliśmy tylko, że broń służy do zagradzania przejścia. I jak sam wspominałeś nie widzieliśmy sił zbrojnych (chyba że w odcinku z komandor Hurricane?), tylko gwardię reprezentacyjną. Ani też nie widzieliśmy nigdy stosowania przez kuce przemocy w tej jej najbardziej brutalnej formie. Inna sprawa, że nie wiem, czy nawet na słabego Tireka by to zadziałało, pamiętajmy, że on też posługuje się magią, więc skoro mógł rzucić Twi w pełni mocy, to podejrzewam, że nawet jak był słaby, uniknięcie ciosu nie byłoby aż takim problemem.

 

Plan Celestii i Discorda?
Whaaa? Fanon? Zgadzam się w 100%

Choć nie: "mogły zginąć z rąk Tireka" Nie, nie mogły. Już to wyjaśniłem wyżej.

 

Discord dał się oszukać jak dziecko. I nie stawiał oporu, istotnie. Podejrzewam, że przygnieciony ciężarem własnej winy, albo wiedza, że i tak nic nie zrobi. Albo ciężarem potrzebnym, żeby utrzymać tę część scenariusza w kupie :twiblush: . CHOCIAŻ, jeśli spojrzymy na to jak działał Discord, to w odcinku tylko spokojnie Fluttershy w zasadzie wyszło podobnie. Przestał czynić zło bo... Bo co, bo herbatki u Fluttershy? Więc może to wynikać z pewnej losowości tej postaci. Może na prawde uwierzył, że Tirek po opanowaniu całego świata pozwoli mu czynić chaos? Przecież ich plany w takim wypadku byłyby dość zbieżne.

 

Magia a zdolności kucyków.

Tak, ogólnie zgadzam się z tym co mówisz, ale możemy założyć, że znaczek, i część "energii życiowej" do tego co robią wynika właśnie z magii. Wtedy tezą będzie, że pozbawione tej energii opadną z sił, a dowodem będzie fakt, że tak się właśnie stało. Ewentualnie, uznajmy, że sam znaczek jest magiczny, i wyssanie z nich magii znaczka powoduje taki opad sił, że ledwie sa w stanie się ruszyć.

 

Krótki czas...

No wiadomo, cięcie, dość umiarkowanie zrealizowane skróty fabluarne, bo rzeczywiście Tirek zebrał wszystko co chciał dość szybko, przynajmniej według widocznego timeline'a odcinka. Z drugiej strony, w tym, odcinku znika dość dużo czasu, np. Twilight przylatuje na Canterlot w dzień, a wraca do biblioteki w nocy... Czyżby księżniczki zdążyły to zmienić [już bez mocy]? Twilight po otrzymaniu mocy od księżniczek trochę czasu spędza na ćwiczeniu jej. Czy wiemy ile? Nie wiemy. Nie chciałbym bronić odcinka w tym względzie, ale w sumie jest tam dość dużo niewiadomych.

Choć, może za jego czasów osiedli kuców było mniej? I wyssał te które pamiętał?

I nie wiem, czy smoki należy traktować jako część Equestrii. A gryfy? Nie ruszył ich, bo może jednak mieszkają poza granicami Equestrii?

To po prostu sprowadza się do pytania co uznajemy za Equestrię.

No i, w sumie, fabularnie odcinek wskazuje, że jego celem jest świat kuców, które go zniewoliły, więc może smoki go nie obchodzą?

 

Znaczek Luny i inne pierdoły animacyjne: to już znamy, podobnie jak brak rogów, skrzydeł, nowe alikorny i tak dalej. Nic nowego.

Choć znaczek Luny jest w tym momencie arcyciekawym tematem do dyskusji.

Regeneracja Mane5/6... Znowu sięgnę do odcinka, bo to akurat jest zrobione logicznie. Ich oczy zmieniają się na normalne dopiero po oddaniu przez Twilight magii. Dopiero po tym, co uczyniła dla przyjaźni, czyli akurat w najbardziej logicznym miejscu, gdzie magia przyjaźni powinna zacząć działać. Czy to jest brak powodu? To jest nawet zgodne z tytułem serialu...

Wzrost? A czy siła Discorda wynika bezpośrednio z magii? A skąd żeś to wytrzasnął? Jego siła wynika z manipulacji, "dziel i rządź", jego siła leży w umyśle, tworzeniu skomplikowanych całości (utrzymywanie całego świata w chaosie), nie w magii, w sensie, nie potężnej.

Stąd, raczej normalnym jest, że nie będzie w nim sporo więcej mocy, niż w mane5.

Choć ta teoria dalej też jest dośc logiczna. Zarówno co do Discorda jak i mocy mane6.

 

Dlaczego Tirek nie zaatakował księżniczek z Discordem?

...

Dlaczego rosjanie nie weszli do Warszawy w czasie powstania? Przecież w ten sposób mogli by wyeliminować już związane walką oddziały niemieckich, które miały później czas na wycofanie się?

 

Ahaa, no przecież. Przecież gdyby weszli, to nie mogli by się nazwać wyzwolicielami bez oddania zasług powstańcom. (Taaa. Wiem, i tak by mogli, ale to brzmi tak patetycznie :wink:)

 

Dlaczego Tirek nie zrobił czegoś razem z Discordem? Bo w sumie nie potrzebował, a w takim wypadku jeszcze "byłby mu coś winien".

 

 

Więc podsumowując, odcinek posiada pewne nie do końca przemyślane pod względem "czy to aby będzie zgodne" fragmenty, ale do większości przytoczonych w artykule argumentów można znaleźć, czasem nawet sensowne, kontrargumenty. I choć niewątpliwie nie można tego nazwać odcinkiem idealnym, to w praktyce posiada on mniej wad i nieścisłości, niż jest tu stwierdzone, a jak na dwuczęściowca, zrealizowanego z takim rozmachem jest wręcz... ok. A już na pewno gdyby chcieć, to można wskazać jeszcze gorzej zrealizowane odcinki.

 

I w sumie wszyscy o tym wiedzą, lubimy czytać hiperanalizy Spidiego (prawda?), jednak zdrowo jest się czasem konstruktywnie nie zgodzić.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Hmm na szczęście moje "pisanie" z czasów LO nigdy nie ujrzy światła dziennego ani sieci. NIGDY. To co wtedy pisałem było po prostu... złe. Paskudne. Niedopuszczalne. ARGH.

 

Wszyscy kiedyś pisaliśmy chłam, nie przejmuj się. W czasach liceum popełniłem nawet self-inserta...

 

ekhm. to się wytnie :I

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tekstu Spidiego - w 100 % popieram Morning Crasha.

 

A co pragnę dodać? Tirek to nie Pony of Shadows - inna figura, inny kształt oczu. A świecą te patrzały, bo mają taką błonę w środku - tapetum lucidium. To normalne.

 

To co Luna ma na tyłku, to po prostu łaty. Wygląda mi to na poniaczową wersję maści tarantowatej.

 

Magia? Tak, CM są magiczne. Kucyki inne niż jednorożce używają magii, pewnie wszystkie używają lekkiej telekinezy [chwytanie kopytami  i inne dziwne rzeczy]. Ziemniaki mają tego najmniej. Ale wątpię by to magia dawała im siłę - Big Mac, Kredens, RD, Czajnik... Kuce różnych ras, a silne są cholery. Tymczasem taka Pinkie, Cheerlie czy Pan Cake raczej nie należą do siłaczy.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W liceum popełniam 90% swojej twórczości literackiej, zarówno fanfików, jak i poezji.

BRB, idę wyczyścić do zera swojego GDrive'a.

Tak szczerze: pisałam w MS Word 2003 i Google Drive/Docs, w tym drugim zarówno z poziomu laptopa, jak i smartfona (HTC One V, Android 4.1, ekran 3,7"). Owszem, GDocs zaczyna przycinać przy dokumentach liczących ok. 20+ stron, mobilna aplikacja potrafi brzydko zaciąć, a nagła strata połączenia na telefonie generuje paskudne literówki (np. przy wstukiwaniu polskich znaków - jeśli apka przejdzie w tryb Offline w trakcie wpisywania ą czy ę, to zamiast wybranej ze swoistego podmenu polskiej litery pojawi się jej łaciński odpowiednik bez ogonka). Owszem, aplikacja mobilna nie umożliwia zmiany ustawień udostępniania i ogółem jest dość ograniczona, jeśli chodzi o opcje edycji.

Ale już pełna wersja pozwala mi zrobić wszystko to, co mogę zrobić w Wordzie - ustawić formatowanie (czcionka, rozmiar, krój, wyrównanie tekstu, interlinia, głębokość wcięć), wstawić numerację stron i przypisy, wklejać grafiki, rysować tabele - i np. w prosty sposób zmienić kolor strony, z czym w produkcie Microsoftu się nie spotkałam (być może jest to zakopane w jakichś dziwacznych opcjach, nie wiem).

Powiem więcej - na mobilnym GDocs wystukałam ze 2/3 "Beczki Cydru", fanfika liczącego na chwilę obecną 30+ stron, całą "Butelkę" i część "Walizki", dobrych parę stron "A gdybym...", całkiem sporo "Bez przyszłości" i paru innych.

Kopiując i wklejając tabulatory i półpauzy/pauzy.

I jak widzę, za przeproszeniem, herezje, że "PDF lepszy" (otwórz PDF na ekraniku swojego biedafona i odgryź sobie głowę przy próbach płynnego przewijania tego cholerstwa, to porozmawiamy), "GDocs jest tylko do publikacji" itd., to ja się za głowę łapię. Ludziska, czy wy swój fanfik chcecie oprawić w złocone ramki i powiesić w galerii sztuki? Czy do pisania o kucykach potrzebujecie hiper-profesjonalnych edytorów tekstów, w których dwoma kliknięciami ustawicie sobie jakieś niestworzone opcje formatowania?

Gdyby klątwy i narzekania szły pod adresem Worda 2007 - zrozumiałabym, bo Word 2007 należy zakopać na rozstajach, spalić, przebić osikowym kołkiem, pokropić srebrem i zastrzelić wodą święconą. A potem raz jeszcze zakopać, tuż obok Visty i Kinnecta. Ale poczciwe GDocs, ze swoją funkcjonalną prostotą i przewidywalnymi, drobnymi odpałami?

Bez przesady.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Morning Crash: bardzo dziękuję za obszernego posta. Sam niestety jestem zmuszony odpisywać w sposób bardziej lakoniczny, co w sumie pozwoli nam zaoszczędzić czasu. Jednakże w żadnym wypadku nie jest to brak szacunku :)

Tirek w ogóle rozmawiał, ba, w ogóle zwracał uwagę na inne kucyki w świetle innym niż "pożywienie: - nie widzimy tego, ale nie wiem, czy tak było, czy nie było. Być może nie, ale przepytywanie jeńców to podstawa każdej operacji zaczepnej.

A nawet, jeśli jakieś nieszczęsne stworzenie miało dość siły i czasu żeby coś wspomnieć, to prędzej uwierzyłbym w kwestię "Księżniczki Ci dokopią" niż "Hej, są 4 księżniczki, wiesz? - Z akumulatorem na jajach jeszcze nikt nie kłamał. A tak na serio, to wracamy do metody przesłuchań. Kwestia wycieńczenia wyssanych kucyków: jako tako dawały radę potem wegetować, a Mane 6 to nawet hasały wesoło.

ewentualnie zwracając uwagę co kradnę, a potem dopiero oglądał otoczenie - ja bym jednak rozejrzałbym się dookoła, za kamerami, lustrami i strażnikami.

podziwianiem pięknych miejsc i zaprowadzaniem własnych porządków? - najpierw dokonałbym kwerendy źródłowej, czyli dowiedziałbym się jakie są elity w kraju, który chcę napaść. Będę wiedział, kogo wysłać na białe niedźwiedzie i rozstrzelać w Katyniu.

Księżniczka ma się ukryć. - na dobrą sprawę to nie wiem, co ona wtedy powinna zrobić. Raczej cała historia wymagałaby elementarnej przebudowy.

Księżniczka oddaje moc Tirekowi. A co ma zrobić? - na przykład go strzelić w potylicę księżycem. A tak na poważnie, użyć magii przyjaźni i zrobić jakiś porządny, Twilightowy (czyli mądry) podstęp. Może zrobić cokolwiek logicznego, wystarczy wziąć dowolną książkę z półki, gdzie mamy podobny pojedynek z impasem w walce magów.

Kredens wyraźnie zauważa, że żadna z księżniczek NIE MOŻE przyjąć takiej mocy. - Trixie z amuletem Alicorna robi cuda, które są powergamingiem. Magia w MLP jest rzeczą bardzo niewyraźnie ustaloną przez scenarzystów i twórcy na chwilę obecną wciąż się nią podpierają jak potrzebują zalegitymować jakieś dziwne elementy w scenariuszu. W jednej chwili zaklęcie A jest cholernie trudne i wymaga ogromnego wysiłku i praktyki, a gdzie indziej to pestka dla Twilight, która wciąż jest tylko młodą czarodziejką.

Moja krytyka tego rozwiązania wynika z faktu, że jest to skrót literacki charakterystyczny dla fanfików, gdzie autor nieco zagalopował się z fabułą i zostało mu tylko "to magia! Musisz uwierzyć!". Magia powoduje, że magia nie działa i tak dalej.

Znaczek Luny - Skradacz rzucił ciekawą koncepcję, że ten motyw mógł mieć fabularne rozwinięcie, ale ostatecznie scenę z jakiegoś powodu wycięto. Wtedy to miałoby sens. Niestety, być może już nigdy się nie dowiemy, o co z tym znaczkiem naprawdę chodziło. Czy to naturalne plamki? Luna byłaby wtedy naprawdę dziwna i wymykałaby się wszystkim standardom, jakie rysownicy i scenarzyści ustalają w kucykach. Po pierwsze, jest tylko jeden łaciaty kuc i jego łaty nie są symetryczne, ani nie występują tylko na kończynach, a na całym ciele. Jego wygląd miał czynić go jeszcze sympatyczniejszym, bardziej nieporadnym dzieciaczkiem. Do Luny to w ogóle nie pasuje. Luna jest granatowa i... ma taki znaczek. Te plamki są WSZĘDZIE, od zabawek, po wszystkie gadżety. Równie dobrze Celestia może nie mieć znaczka, a jej słoneczka to zwykły tatuaż :crazytwi:

czasem nawet sensowne, kontrargumenty.

Oczywiście, że miło popolemizować. Szczególnie, że jeśli chcemy być szczerzy, to wszystkie moje czy czyjekolwiek rozkminy można obalić, gdyż to wszystko nam się wydaje, a materiałem badawczy jest serial, gdzie konsekwencja idzie na spacer razem z prawami fizyki. Równocześnie MLP jako jedna z niewielu kreskówek ma rozbudowany świat z naprawdę nieźle poukładanym uniwersum. Stąd w ogóle warto się podejmować dyskusji i analiz.

Dziękuję za dyskusję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że zabawki są niekononiczne. Ale jeśli widzisz wszędzie jej znaczek w takiej, a nie innej formie, to to nie może byc przypadek. To nie jest pojedynczy przypadek zwalonej figurki FS z Blind Bagów lub dziwny znaczek Cheerilee z kolorowanki.

Po prostu znaczek Luny jako sam półksiężyc z dziwnymi i nie dającymi się wyjaśnić plamkami jest teorią, któa nie ma punktów na razie. Chyba, że będzie to tak, jak powiedział Skradacz. Wyjaśniałoby to też genezę "błędu w animacji", który też jak na błąd jest dość dziwny i trudny do zrozumienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli przez "plamki" na tyłku Jej Książęcej Mości rozumiemy dużą, ciemną plamę zakrywającą zad i część zadnich nóg - cóż, można to uznać po prostu za część znaczka lub za naturalne przebarwienie sierści (coś jak piegi Applejack czy łatki Pipsqueaka... właśnie, nie zapominajmy o Pipsqueaku).

Równie dobrze może to być fanaberia grafików/projektantów na zasadzie: "to wygląda super-fajnie i w ogóle cool, zróbmy to!". Nie musi pełnić żadnej mniej lub bardziej praktycznej roli - po prostu tak zaprojektowano postać.

Coś jak 99% projektów w grach/anime/innych takich, gdzie pewne elementy wpleciono w wygląd postaci na zasadzie "ładnie wygląda".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...