Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 11/30/14 w Posty

  1. Wstawię kilka swoich prac, bo w sumie czemu nie. Z miłą chęcią przyjmę krytykę, gdyż jest dla mnie niezwykle ważna. Kuce zaczęłam rysować dokładnie rok temu. Preferuję traditionale, aczkolwiek digitale również zdarza mi się narysować od czasu do czasu. Parę osóbek może mnie kojarzyć, a jeżeli nie to zapraszam na mojego deviantARTA.
    6 points
  2. UWAGA SPOILERY Si Deus nobiscum jest kolejnym fikiem, do czytania którego zostałam zmuszona przez Fanfikowe Oskary. I bardzo dobrze się stało, bo podczas lektury banan praktycznie nie schodził mi z twarzy, a na usta cisnęły się słowa "Gandzia, kocham Cię! To jest zajedwabiste!". Główny plus za sam pomysł - intrygi! Kozacy! Listy! Kuce! Szczególnie te intrygi i wojenka przypadły mi do gustu. Jako fanka politicial fantasy idealnie wstrzeliłam się w target. Intrygi są fajne, ciekawe i dobrze napisane. Wszystko rozplanowane od początku do końca. Waćpan Gandzia zaprawdy spisał się wyśmienicie. Niemalże ogłosiłabym go spadkobiercą George'a R.R. Martina. A w naszym fandomie mało opowiadań z taką dozą intryg uświadczysz. Szczególnie, że cały czas trzymały one w napięciu i do samego końca nie wiedziałam jak się to wszystko potoczy. To duży plus, zazwyczaj fika rozgryzam w parę minut. Jedynym zgrzytem był Blueblood, który własną piersią Celestię osłonił. Jako zdrajca nie postąpiłabym tak - za dużo rzeczy mogło pójść nie tak. Mógł zginąć, nie zdążyć, etc. Nie, tego nie kupuję, całą resztę już tak. Sytuacja polityczna również jest ciekawa - Kucza Armia Czerwona, Lunarni, zmanipulowani Solarni, Kucze Syny... Tak, to jest coś doskonałego. Fajnie opisane bitwy i wykorzystane strategie sprawiały, że opisy walki nie nudziły się i nie wyglądały "X rąbnął z miecza, a Y oddał z różdżki". Minusy? A i owszem! Niektóre rzeczy wzięły się z przysłowiowego plota - skąd się te cholerne psy i gryfy tam wzięły, poza tym, że opłacone. Bardziej rozwinęłabym te wątki, podobnie jak obronę Crystal Empire, które zostało wręcz porzucone przez autora.. Si Deus nobusum generalnie ma wybornie wykreowane postaci. Szczególnie polska armia rządzi - Zientarski, księżulek, pan Niemiec, Michał i listy kozaków . Dobra Luna. I CUDOWNY Blueblood, W końcu ktoś nie zrobił z niego ostatniego kretyna. Tak, to cudowny intrygant. Niezła Chrysalis. Elementy awansowały na Elementy Tła - wszystkie. I najgorsza postać - Celestia. Zrobiłeś z niej niesamodzielną, bezmózgą niedojdę. To władczyni Equestrii, a tańczy jak jej zagrają. Nein. Doskonale poprowadzona genialna, nieliniowa fabuła. Braki w opisach... Za mało ich, zdecydowanie za mało. A wiecie, że lubię takie kwieciste rodem z "W Pustyni i w Puszczy". Mimo wszystko - czy się stoi, czy się leży, Epic Gandzi się należy. Bowiem pomimo licznych niedoróbek, które znikają na tle całości, Si Deus mógłby robić za genezę słowa "zajedwabistość".
    2 points
  3. Tak Was czytam i wrzucę na pocieszenie cytat z całkiem niezłego kawałka autorstwa Słonia. Ku pokrzepieniu...
    2 points
  4. Tak sobie przeglądam ten temat od pewnego czasu i zauważyłem pewną ciekawą rzecz - strasznie dużo osób jest w moim wieku, czyli gimnazjalnym. I mają problemy, nie zaprzeczam. Tylko dlaczego ja, mający krzywy zgryz, wadę wzroku i jeszcze parę wad fizycznych, których nie będę tutaj wymieniać, do tego roztrzepany jak nie wiadomo co i nieśmiały, jestem mega szczęśliwym człowiekiem? Może dlatego, że mam świetnych rodziców, z którymi można spokojnie pogadać na tematy najróżniejsze (a szczególnie już z matką)? A może ze względu na mój chory optymizm i podejście "nie ma co się przejmować, to się naprawi"? Dlatego, że wciąż jestem obiektem drwin, a tym się w ogóle nie przejmuję? Naprawdę nie wiem.
    2 points
  5. Edit: haaa, jaki wstyd XD liczyć nie umiem XDD Tu poprawne, to co wyżej zostawiam dla beki ze mnie, śmiać się do woli:
    2 points
  6. Witam wszystkich z powrotem! Najpierw ogłoszonko parafialne. Mówiłem wcześniej, że usuwam się w cień, by lepsi weszli na me miejsce i powiem wam jedno - w cieniu jest zimno, śmierdzi grzybem i nie dają pitku... A szczerze, miałem poważne problemy życiowe i chroniczne napady chandry przechodzące w depresje, z którymi sobie nie mogłem poradzić, lecz teraz w końcu wszystko jest w porządku i wróciłem do swojego starego ja. Teraz powracam, znów denerwując wszystkich dookoła, dając wam coś, co powinno być na konkurs, ale niestety nie zdążyłem dokończyć przed terminem końca tychże zawodów literackich. Oto: The Master[?]Mind [Parody][Comedy][Random] Tenże fik jest hołdem dla pewnego reżysera, który stworzył tak wiele tak absurdalnych hitów, że zwykła głowa nie pomieści. To dzięki niemu i jego produkcjom się wyśmiałem po wszystkie czasy i wciąż korzystam z jego dziedzictwa, wiedząc w którą stronę mam się pchać ;3
    1 point
  7. Czy ktoś tutaj pamięta "The Big Butterfly Brouhaha"? Niedawno natknąłem się na opowiadanie, który klimatem nieco je przypomina, a rezultat tego spotkanie macie poniżej. Czysty SoL, bez żadnych pościgów, wybuchów czy krwiożerczych, różowych klaczy, w dodatku z udziałem duetu, które osobiście jeszcze nie spotkałem w żadnej opowiastce. Zapraszam do czytania! autor: Chris Opis: Krótka historia o tym, jak Carrot Top nauczyła się latać. W górę! Lektorat w wykonaniu NIghtShade Going Up!
    1 point
  8. EDIT pierwszej strony. ​Mój deviantART _
    1 point
  9. płeć: klacz imię: Loud Candy wiek: 23 lata zawód: pracownik radia znaczek: różowe słuchawki radiowe z czerwonym cukierkiem znaczenie CM: talent do przeprowadzania wywiadów oraz audycii radjowych krótka historia: Loud urodziła się w rodzinie cukierników w Manhattanie. Bycie cukiernikiem nie wydawało się jednak być jej pasją i postanowiła być bliżej innych kuców przeprowadzając się wraz z matką do Canterlotu. historia znaczka: Mając 16 lat dalej nie miała swojego upragnionego znaczka. Pomimo próźb rodziców Loud nie zamierzała wracać do rodzinnej cukierni. Loud po przybyciu do Canterlotu nieustannie szukała pracy. Rano robiąc śniadanie w radiu usłyszała o konkursie: "Wyślij sms ze swoim imieniem, a może właśnie ty staniesz się prawdziwym reporterem i przeprowadzisz wywiad z niesamowitą Księżniczką Celestią!". Słysząc to odrazu chwyciła za telefon. Następnego dnia dostała wiadomość o wygranej w konkursie. O określonej godzinie Loud stawiła się w stacji radia. Ze zdenerwowania zaczęła obrzerać się cukierkami, gdy nagle na salę weszła niesamowita Księżniczka Celestia. Klaczka nie mogła nic powiedzieć, ponieważ całą buzię miała zaklejoną krówkami-mordoklejkami. Władczyni niespodziewanie wybuchła śmiechem. Kucyk i Księżniczka bardzo dobrze się rozumiały, a Loud dostała stałą pracę jako pracownik radia i zrozumiała, że to jest to co chce robić do końca życia. wady: -jest szczera do bólu, nie umie trzemać języka za zębami, -nie lubi się przemęczać, lecz ma lekkie ADHD zalety: -może gadać i gadać (aż do znudzenia), -miła i sympatyczna, -żywiołowa (ADHD) ciekawostki: -ma zaproszenie na GGG -ma skorpiona- Sulę, -ma fioła napunkcie słodyczy, -bardzo szybko mówi. wygląd: Jasno-fioletowy jednorożec z prostą grzywką oraz długim jasno różowym warkoczem zawiązanym pomarańczwoymi gumeczkami.Ma ciemno fioletowe oczy i aurę. a tu praca Celly :* : a to praca Anathiela :
    1 point
  10. Ten temat WCALE nie powstaje dlatego, że na jutro mam dużo uczelnianych rzeczy do zrobienia, naprawdę! Słowo daję...! ...No dobrze, przyznaję. Oto przed Wami kolejny przejaw prokrastrynacji. Cóż mogę napisać o sobie... rysuję od kiedy pamiętam, a na poważnie zaczęłam... no dobra, nie zaczęłam wcale. Ciągle się bawię i mojej "sztuce" daleko od ideału. Chwilowo przeżywam kryzys twórczy, który leczę kucykami. Mam nadzieję, że uda mi się wyjść z tego dołka... I że znowu zacznę bazgrać na nieco poważniej i będzie mi to sprawiać przede wszystkim radość. Na dzień dzisiejszy rysuję same kucyki, bo są nieskomplikowane i łatwo się przy nich odprężyć. Co do techniki, to zazwyczaj rysuję tradycyjnie, ale jeśli chodzi o kuce, to preferuję digital (bo go nie potrafię i mogę się nauczyć, bez zrzędzenia, że mi nie wychodzi i mam nie próbować). Moja pierwsza kucykowa praca to AJ na rysunkowe wyzwania na FGE, rysowana głównie kredkami, z małą pomocą mazaków przy cieniach: Wkrótce potem powstała moja OC Milky, którą już zdążyłam zaspamować forum. Ref sheet wykonany w paincie: Nabazgrałam też wersję w stylu bardziej MLP i w sukience na Galę Grand Galopu. Tak sobie mi wyszła, ale niektórym się podoba: Najnowszą kucykową pracą jest Dr Whooves, narysowany na potrzeby konkursu nagłówkowego tutaj, na tym forum. Wersja pełna rysunku prezentuje się następująco: Szczerze mówiąc, chyba sobie za dużo myślałam o sobie, bo, wbrew moim nadziejom, praca ta nie cieszy się popularnością na devie :c Na forumie też nikt jej nie zauważył :c Mam też parę wipów: Fluttershy i Discord, praca do fanfika, którego namiętnie czytam. Skończę nie wiem kiedy: Milky Mane na jakimś wzniesieniu, skończę też nie wiem kiedy... Cóż, lubię ją rysować. No i to chyba tyle, jeśli chodzi o poniacze... mam parę szkiców, ale myślę, że nie są warte pokazania. A jak rysowałam zanim przerzuciłam się na kuce? Heh, może to dla niektórych będzie zaskoczenie, może niektórzy mnie tu znają z deviantarta lub innych miejsc, gdzie wciskałam swoją twórczość. Dla tych osób mówię – niespodzianka! A oto bazgroły. Są wśród nich prace starsze i młodsze, uporządkowane chronologicznie... nie pokazuję dużej części, tylko drobny wycinek. No to... oto ja. Ja i moje bazgroły. Chciałabym kiedyś wrócić do rysowania czegoś innego, niż kucyki pony, ale na razie nie mam na to siły. To chyba tyle ode mnie. Mam nadzieję, że chociaż część tego co pokazałam przypadnie Wam do gustu n__n" Liczę na krytykę i wszelkie komentarze, bo one naprawdę uskrzydlają i dodają sił do tworzenia dalej. A może macie jakieś sposoby na przezwyciężenie rysunkowego zastoju?
    1 point
  11. Imię: Lanteria Enobaria Varroa. Jeżeli już musisz korzystać z któregoś z nich to proszę zwracać się według pierwszego członu. Klacz nie toleruje zdrobnień. Wiek: 19 lat, aczkolwiek wygląda na nieco starszą. CM: Odwrócony, czarny krzyż. Orientacja: Biseksualna. Charakter: Persona Lanterii jest dość opryskliwa i pozbawiona jakichkolwiek uczuć. Łatwo się denerwuje, gdy ktoś nie zwraca na nią uwagi lub ignoruje w perfidny sposób. Łatwo traci kontrolę nad swoim zachowaniem i trudno jest jej się uspokoić. Zdaje sobie z tego doskonale sprawę i wykorzystuje czasami coś takiego w sposób bezczelny. Gdy jest zazdrosna najczęściej atakuje obiekt zazdrości. Lanteria posiada swoje słabości, które pomagają trzymać ją w ryzach. Jest małomówna, aczkolwiek jeżeli nadarzy się okazja jest pozbawiona taktu w wypowiadanej przez siebie opinii. Mówi to, co ślina jej na język przyniesie. Nie przejmuje się zdaniem na jej temat. Traktuje coś takiego w sposób olewający i nie przywiązuje się zbytnio do krytyki. Inna bajka jest wtedy, gdy ktoś wypowie złe słowo o osobie jej bliskiej - często ucieka do przemocy, gdyż nie pozwala sobie na takie zagrywki. Jest dobrym słuchaczem, niestety nie pocieszycielką. Nie potrafi pocieszać, gdyż w młodości sama tego nie zaznała. Pod płaszczem chłodnego zachowania ukrywa się klacz, która obawia się uczuć. Nie umie ich okazywać, z trudem nawiązuje nowe znajomości. Właśnie coś takiego przyczyniło się do tego, że każdą ważną osobę darzy wielkim uczuciem i poszanowaniem. Za personę bliską jej sercu jest w stanie zrobić wszystko. Nie przywiązuje znacznej uwagi do płci. Pokocha daną osobowość bez względu na nią, bowiem to nie jest dla niej przeszkoda. Aparycja: Jest pegazicą o nadzwyczajnej budowie. Choroba spowodowała, że klacz jest bardzo szczupła, można by rzec, że chuda. Wystające żebra, odstające łopatki, cienie pod oczami to codzienny widok jaki klacz widzi przeglądając się w lustrze. Jest mniejsza od ogiera, jednak wyróżniająca się wzrostem od klaczy. Z powody choroby jest osłabiona w znaczny sposób. Wdzięk i subtelność porzuciła już dawno. Teraz porusza się w swoim indywidualnym, charakterystycznym chodzie. Człapie, ciągnąc smętnie za sobą kopyta. Często jest poobijana, gdyż posiada ogromny talent do potyczek. Posiada obszerne, dobrze upierzone skrzydła. Drobny pyszczek, na którym często maluje się grymas lub łobuzierski uśmieszek, otulają pasma czarnej niczym heban grzywy. Niesforne włosie, często ułożone w artystycznym nieładzie okala jej buźkę. To samo tyczy się ogona. Jednym z atutów klaczy są duże, wciąż błyszczące oczy o odcieniu świeżej posoki. Uwielbia wpatrywać się w drugą personę bez przerwy. Czasami takowa czynność potrafi przyprawić kogoś o dreszcze lub dyskomfort, gdyż posiada pusty, pozbawiony uczuć wzrok. Kolejną istotną rzeczą na którą na pewno zwrócisz uwagę u Lanterii są rogi. Dość duże, przypominające z wyglądu smocze. Posiadają rozmaite wzorki, o odcieniu intensywnej popieli. Jej uroczy znaczek przedstawia odwrócony, czarny krzyż. Zainteresowania: Lanteria będąc już małą klaczką uwielbiała spędzać czas na łonie natury. Dzisiaj - będąc już starszą i doświadczoną pegaz - biernie wykorzystuje swój talent i zainteresowania do łowów. Poluje tylko i wyłącznie w lesie, nie zapuszcza się na pola. Ma szczęście, gdyż zainteresowanie dzieli również ze stwoją pracą. Jest myśliwym, który sprzedaje na zamówienie skóry zwierząt - tych rzadkich lub mniej. Od czasu do czasu wykonuje zlecenia na zbroje lub łuki. Za młodu poznała wiele cennich tajników czytając stare księgi, a dziś wykorzystuje to w sposób idealny. Projektuje, a następnie wypala i składa zbroje wedle zamówienia - to samo tyczy się łuków. W międzyczasie studiuje księgi dla własnych zainteresowań. Składają się one głównie z dziedziny alchemi z której klacz posiada niemałą wiedzę. W wolnym czasie przebywa w domu, ewentualnie spaceruje po lesie główkując na różnorakie tematy. Imię: Gorgo. Proszę nie wymyślać jej przezwisk. Klacz nie toleruje takich rzeczy ani tym bardziej zdrobnień. Wiek: Młody dorosły. Uroczy znaczek: Symbol Wicca z pentagramem w środku. Orientacja: Biseksualna. Aparycja: Gorgo jest wysoką klaczą, wyróżniającą się z tłumu innych dam. Posiada niezwykle długie nogi, które można by rzec - są jej nienagminnym atutem. Jej ciałko jest niezwykle smukłe, a nawet chude. Z każdym kolejnym krokiem po bokach brzucha można dostrzec kilka pojawiających się zarysów żeber. Mimo swej chudej postury klacz cieszy się wciąż wigorem i pełnią energii. Pegazica porusza się spokojnie, płynnie stawiając ruchy kopytek. Posiada elegancki ruch, pełen ekspresji i pewności siebie. Gorgo jest albinosem, dlatego jej futerko w całej okazałości pokrywa biała, błyszcząca sierść. W dotyku jest niezwykle delikatna i miękka, co za tym idzie można się domyślić, że klaczka lubi zabiegi pielęgnacyjne i o siebie dba. Na pyszczku, kopytach i końcówkach skrzydeł idzie zauważyć delikatne przebarwienia o czerwonawym odcieniu. Jest to spowodowane brakiem pigmentu i cienką skórą typową u albinosów. Smukły pyszczek zwykle ogarnia jedna i ta sama mina, czyli spokój wymalowany w całej swej okazałości. Kolejnym atutem są duże, wciąż błyszczące oczy o odcieniu intensywnego rubinu. Pegazica często musi się borykać z niesforną grzywką, która jest lekko długa i zwykle żyje swoim życiem. Trudzi się, aby odpowiednio ją ułożyć i tak jest zawsze. Zwykle jest prosta, opadająca na prawy polik klaczki. Resztę włosów ma przerzuconą na drugą stronę szyi i związane są w warkocz, który ciągnie się aż do ziemi. Ogon jest równie zadbany i długi, a końcówki równo przycięte. Obie te rzeczy występują w naturalnie białym odcieniu. Najistotniejszą rzeczą na jaką zwrócisz uwagę u klaczy są przeogromne skrzydła, występujące w dwóch parach. Pierwsza para wyróżnia się wielkością od przeciętnych pegazów, natomiast druga para jest o wiele mniejsza, skryta jakby pod tą pierwszą. Na jej zadzie można zauważyć uroczy znaczek przedstawiający symbol Wicca oraz pentagram w środku. Całość aparycji Gorgo sprawia, że jest pegazicą nieco inną z wyglądu, co często intryguje nowo poznane persony. Dodatki: Klacz często nosi się pod iście smolistym płaszczem, który na kapturze jest przyozdobiony popielatym futrem z jakiegoś leśnego zwierza. Zwykle zakłada go w chwili, gdy wyrusza poza teren miejsca zamieszkania lub jest po prostu zimno, a musi coś załatwić na zewnątrz. Często można spotkać u niej skórzane, czarne juki w których nosi narzędzia artystyczne lub szczotkę z włosia naturalnego. Na każdym kopycie zauważyć można metalowe obręcze, które pełnią rolę zwykłych, ozdobnych bransolet. Dodatkowo klacz posiada coś na kształt korony lub tiary, jednak jest to zwyczajna ozdoba do której Gorgo niezwykle się przyzyczaiła i chadza się w niej codziennie. Składa się z czarnych kolców, które wychodzą jej jakby z grzywki. Są w czarnej barwie, którą klacz lubuje. Charakter: Persona Gorgo jest przeważnie nastawiona neutralnie do nowo poznanych osób. Lubi oceniać poprzez pierwsze spotkanie, co owocuje w dalszym rozwoju przyjaźni. To od pierwszego wrażenia ważne jest, czy nowo poznana persona będzie zaakceptowana przez nią. Gdy ktoś jej się nie spodoba lubi traktować ją w sposób bezczelny i nie przywiązuje do niej zbytniej uwagi. Nie posiada podziału od którego wybiera sobie osoby, ale dana osóbka musi mieć po prostu "to coś" w sobie. Nie umie nawiązywać zbytnio nowych kontaktów oraz odczuwa wobec tego pewien ubytek. Ilekroć zawiązywała owocującą przyjaźń to nie umiała jej adekwatnie pielęgnować. Osoby bliskie jej sercu stara się obdarzać wielkim uczuciem i poszanowaniem, ponieważ są dla niej niezwykle ważne. Zwykle nie lubi się spowiadać ze swoich problemów, aczkolwiek gdy wszystkie negatywne wartości ją przepełnią to muszą znaleźć ujście. Jest dobrym słuchaczem, jednak nie pocieszycielką. W drobnych problemach zdarza jej się coś podpowiedzieć, jednak zwykle miewa z tym trudności, za co okropnie siebie wini. Jak każda inna klacz bywa wybuchowa i nieobliczalna. Lubi miewać swoje klacze humorki, które czasami bywają nie do zniesienia. Gorgo posiada słabości, które pomagają ją trzymać z ryzach. Podczas podejmowania ważnych dla niej decyzji stara się patrzeć na obydwie możliwe opcje do wyboru. Często podejmuje te lepsze, aczkolwiek bywało również tak, że były one złe. Młoda pegaz stara się sama rozwiązywać wszystkie problemy. Od czasu do czasu popada w nostalgiczny nastrój, który może budzić pewne obawy, co jednak bywa niepotrzebne. Lubi spokój i wyciszenie, zwykle unika hałasu i większych imprez. Dla osoby bliskiej jej sercu jest w stanie zrobić wszystko, o czym może się przekonać pewien ogier. Zainteresowania: Gorgo będąc już młodą klaczą odczuwała pasję względem sztuki. Jako małe źrebię była niesforna, więc jak idzie się domyślić bazgranie ścian kredkami nie było dla niej niczym nadzwyczajnym. Do teraz podziela te poglądy i łączy z nimi niedaleką przyszłość. Głównym i ulubionym jej zajęciem jest malowanie oraz szkicowanie. Nie ma dnia bez którego Gorgo nie marnowałaby czasu na chociażby zwykle kreślenie ołówkiem po kawałku kartki. Nie lubi publikować swoich prac ponieważ miewa lekkie obawy czy tej drugiej personie się spodobają, jednak na specjalne życzenie stara się pokazywać to co może. W wolnych chwilach macza pióro w kałamarzu i tworzy wiersze. Nie są to dzieła godne uwagi, po prostu robi to w akcie miłego spędzenia czasu. Od czasu do czasu studiuje księgi na różnorakie tematy. Kumuluje wszelaką wiedzę o tematyce Wiccanistycznej i runicznej, które klacz praktykuje. Zaczęła zbierać informacje również o zielarstwie, co małymi kroczkami staje się jej nową pasją. Stara się żyć w zgodzie z naturą, jednakże pozostaje neutralna pod tym względem. Lubi spędzać czas sama, więc naturalnym widokiem jest to, że klacz przechadza się sama po lesie, nucąc jakieś spokojne melodyjki.
    1 point
  12. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  13. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  14. Ten post nie może zostać wyświetlony, ponieważ znajduje się w forum, które jest chronione hasłem. Podaj hasło
  15. Z prawdziwą przyjemnością oznajmiam, iż "Opowieść o Szklanej Kuli" otrzymała tag Epic, co czyni z Albericha jedynego rodzimego autora fanfikcji, które ma dwa tak wyróżnione opowiadania na koncie. Teraz czekam na pozostałe 40 głosów, bym mógł przyznać mu [Legendary].
    1 point
  16. Wot m8? Ok, ale niech będzie. 1. Gdzie byłeś? To tu, to tam. Dawniej w wakacje zwiedzałem sobie okolice Paryża i sam Paryż, teraz wożę się w okolice Genewy. 2. Coś o historii tego miejsca...? Te dwa miasta nie istniały do niedawna, ale kiedy Francuzi się dowiedzieli, że chcę wpaść w odwiedziny, to szybko postawili parę domków, żeby prawda nie wyszła na jaw. Z Genewą było podobnie, tylko w okolicy musieli dostawić góry. 3. Twoje ogólne wrażenia. Dosyć fajno. W Paryżu co druga osoba chce ci wcisnąć breloczki z wieżą Eiffela za euroski ("Tri for łan! Trifor łan!"), ale na krzyk "Police, police" dają sobie siana i zaczynają biec w sobie znanym kierunku. Zwiedzanie Wieży Eiffla nie jest warta stania tyle w kolejce. W miasteczkach pod Paryżem ciężko o białego, który byłby Francuzem. Przy szwajcarskich obiektach sportowych jest sporo tablic z tęczami i tekstami o zwalczaniu homofobii, najczęściej ze zdjęciem jakiegoś homo z opisem, czego dokonał. Więcej nie piszę, bo mi się nie chce. 4. Najfajniejsze miejsca/ obiekty jakie widziałeś. Które polecasz a których nie? W niedziele we Francji i Szwajcarii zwiedzanie muzeów jest (a przynajmniej było (a przynajmniej tam, gdzie ja byłem)) jest darmowe, to sobie pozwiedzałem Luwr, Muzeum Historii Naturalnej w Genewie i Stade de Gerland, który jednak, jak sie okazało, wcale nie był tak darmowy, jak myśleliśmy. Ogólnie polecam zwiedzanie w niedzielę. I jezioro genewskie, ale tam trzeba uważać, bo na każdą zgłoszoną, zaginioną osobę służby znajdują średnio 5.7 zwłok w różnym stanie rozkładu. SZWAJCARIA MA ZAJEBISTE GÓRY. Ale każdy myśli, że każdy umie jeździć na nartach, co sprawia czasem problemy. 5. Co dobrego/ nowego/ dziwnego jadłeś? Ojciec chciał wcisnąć we mnie mule, ale się nie dałem. A kebsy mamy lepsze w Polsce. Ale za to przy szczęściu można wędzonego łososia dostać za szklankę kurzu. 6. Jacy byli ludzie? Był ktoś specjalny, wart wspomnienia? Ogólnie ludzie bardziej otwarci niż u nas. Zdarzało się, że z czapy ktoś podchodził i zaczął rozmawiać, czy to na boisku, na basenie, w muzeum czy nawet w kolejce w sklepie. Starsi ludzie angielski ogarniają lepiej niż tamtejsza młodzież. Z panem ochroniarzem na stadionie udało się dogadać i nie zapłaciliśmy za wejściówkę, ale srogo nas wyśmiał. Opowiedziałbym anegdotkę o wielkim murzynie z ochrony w markecie i moim arbuzie, ale pewnie polecę za rasizm. 7. Poznałeś trochę nowej niskiej lub wysokiej kultury/ innych mentalności? Ludzie, niezależnie od wieku, dbają o zdrowie. Często widywałem 60-letnie babcie dylające rowerkiem po górach, albo starych dziadków robiących kolejne kółko wokół boiska. Do południa emeryci, zamiast stać grzecznie w kolejkach do lekarza, spotykają się na kawie w kawiarenkach. I jeszcze do tego sprawiają wrażenie zadowolonych z życia. Trochę nie ogarniam i się ich boję. W Polszy za granie w amatorskich ligach zawodnicy chcą kasy ( ), tam to działa w drugą stronę - chcesz grać, to płać. Na święto uwolnienia z Bastylii czterech fałszerzy, hrabiego oskarżonego o kazirodztwo i dwóch szaleńców cały kraj nasmerfia fajerwerkami. I mają fajny sposób Francuzi mają na radzenie sobie z poniedziałkami - większość sklepów/zakładów/urzędów jest nieczynna do ok. 15. C'est génial! (nie wiem, czy to jest poprawnie, trochę siara, ale dalej nie umiem w francuski ) 8. Podziel się fotkami! OKAY. Więcej fotek nie nadaje się do publikacji, więc na tym zakończę. To tak na szybko, bo na mniej szybko nie mam czasu xd Nominuję Sabinę, Avuna i Yurwina. Dziękuję, dobranoc.
    1 point
  17. Tyle czasu mnie znasz i dopiero teraz zauważyłeś? Dziękuję za zwrócenie uwagi. Będę mieć chwilkę czasu to postaram się poprawić opis. ^^' Możliwe. Co kto woli po prostu. Tworząc te OCki wsadziłam w nie wszystko to co lubię, a osoby które mnie znają mogą to potwierdzić. Nikomu nie każę ich akceptować i mam tą świadomość, że dla większości osób nie są, cóż... w miarę normalne. c;
    1 point
  18. Czyli co w końcu? Ma jakieś uczucia i nie umie ich okazywać, czy jest psychopatą. Bo obu naraz się nie da. Ogólnie, mnie zastanawia w jaki sposób wykorzystuje to, że łatwo traci kontrolę i trudno jej się uspokoić. Jakbyś mogła to podaj jakieś przykłady takich sytuacji. Ona nie pozwala innym, a nie sobie. Bo jakby nie pozwalała sobie, to to zdanie nie miałoby sensu, ale by wskazywało, że ona nie pozwala sobie na wypowiadanie słów o bliskiej jej osobie. Czyli, że bez względu na co? Pokocha daną osobowość, bez względu na tę osobowość/Pokocha daną osobowość bez względu na nią samą./Pokocha daną osobowość bez względu na płeć? Bo z tego zdania w zasadzie, nic nie wynika. czyli, że jest wysoka jak na klacz, czy bardzo niska? O tym, że grzywa jest w okół jej pyszczka, wystarczy napisać tylko raz. Ogon też jest ułożony w okół pyska? O drugim koniku poczytam sobie kiedy indziej. A rysunek ładny.
    1 point
  19. Możesz to załatwić w 45 minut (a nawet mniej). Warunek - stanowczość i asertywność. Nie bierz wszystkiego na siebie. Pogadaj z wychowawczynią. Poproś o możliwość poprowadzenia całej, lub części godziny wychowawczej. Nie mów jej o co chodzi. Ot sprawy organizacyjne, finansowe... To mają być "drobnostki", jeśli będzie naciskać - powiedz, że to ważne, żebyś to ty powiedział. W końcu to ty jesteś gospodarzem i wiesz najlepiej jak stoicie z finansami na drobnostki. Poproś, żeby zapowiedziała, że chciałbyś omówić kilka rzeczy. Jedna lekcja, lub jej część jej nie zbawi. Powinna się zgodzić, chyba że jest wyjątkową mendą. Lekcja. Taka "kinder niespodzianka". Zaczyna się normalna lekcja, wychodzisz na środek i nie robisz kazania jak ksiądz w kościele. Mówisz, że chciałbyś być jak najlepszym gospodarzem, ale podobno część osób twierdzi, że popełniam wiele błędów. Niech ci, którzy tak myślą podniosą rękę, powiedzą co robię nie tak. Wątpię aby ktokolwiek się zgłosił. Już masz zejść, gdy mówisz "i jeszcze jedno...". Wracasz do siebie, wyciągasz z plecaka małe pudełko, po czym stwierdzasz: "Podobno jestem fatalnym gospodarzem. Odpowiadam za: tu wymieniasz. Wybierzmy nowego, który będzie lepszy". Miałem coś podobnego. Koleżanki w 6-tej klasie pomogły mi wyjść z - wydawać by się mogło - beznadziejnej sytuacji. Byłem zdziwiony, że zrobiły to za moimi plecami.
    1 point
  20. Bez słuchania daję 10/10. Oh, wait, Nie, posłucham po raz setnotysięczny Cóż mogę powiedzieć - jeden z najlepszych utworów Ironsów, czyli dla mnie tzw. "weltklasse". Wstęp - rewelacja. Wprowadza tajemniczość. Ten głosssss :3 . Cholernie, ale to chorlernie chwytliwy riff na początku. Później bajki ciąg dalszy. Tekst, głos Bruce'a, riff przed pierwszą solówką, DWIE SOLÓWKI , riff po drugim solo.. - STWIERDZAM BRAK ZASTRZEŻEŃ. "The Number of the Beast" nigdy nie opuści mojego odtwarzacza, jest to po prostu genialny utwór (chociaż dziwne wideo, bo ogromna przerwa po utworze, sam się zdziwiłem długością ). Ode mnie coś mocniejszego - melodeath. Tytuł można skojarzyć z pewną grą ^ ^. The Black Dahlia Murder - What a Horrible Night to Have a Curse:
    1 point
  21. Ja mam inny problem. Nikt we mnie nie wierzy i wszyscy obierają mnie na cel. Staram się jak mogę, by wykonywać powierzone mi zadania dokładnie, ale często jestem za nie krytykowany. Słyszę za swoimi plecami, jakim to złym gospodarzem klasy jestem, że nie załatwiłem jeszcze im wyjazdu do kina, a to nie zalicza się to do moich kompetencji. Obarczają mnie winą, ale ja tejże wycieczki nie organizuję. Powtarzam, że najpierw nauczyciel, który ją organizuję musi uzyskać zgodę od dyrekcji, a ci jak ściana dalej twierdzą słuszność swej teorii. Nie kupiłem prezentu na dzień nauczyciela. (Jak hajsów nie dali, to za co miałem kupować.) Kupiłem więc za WŁASNE pieniądze dla wychowawczyni różę, a ci psioczyli, że tak biednie. Sam nie jestem zwolennikiem dawania prezentów na Dzień Edukacji Narodowej dla nauczycieli, ale dla wychowawczyni jednak powinno się jakiś niewielki upominek podarować. W końcu poświęca nawet swój wolny czas na nasze sprawy. Widać, że zależy jej na klasie, która została jej powierzona. Ich usprawiedliwieniem było, że "za duża składka", (1,50 zł? Srly?) Najlepsze w tym wszystkim są szumne, tajne deklaracje, że mają zamiar mnie zmienić na popularnego kolegę z klasy, który jest niekompetentny. Mam nawet określenie na ta takich ludzi: "Debile". A jakbym miałbym ich inaczej określać? Te idioty rozwaliły słuchawki należące do jeden z sal, a później DO MNIE burzyli się, że nie interweniowałem. (Co miałem zrobić? Pobić ich?) Teraz musimy się klasowo złożyć na nową parę. Oczywiście połowa nie przyniosła, ale drą się na mnie czemu jeszcze nie zebrałem sumy. No ja p ę, przypominałem im o tym już osiem razy(!), ale jak widać nie przyniosło to skutku. Jeszcze trochę i zacznę się bawić w mafię, Kto nie da będzie otrzymywał surową karę. Nie wiem co robić, mam ochotę ich wszystkich doprowadzić do naturalnego stanu za pomocą terroru i przemocy, ale to nic nie da. Słowa są bezużyteczną bronią przeciwko tej masie, ponieważ nawet apele wychowawczyni nic nie mogą na nich wskórać. Mam nadzieję, że po pierwszym roku odsieją część klasy albo oni zmądrzeją i przestaną się zachowywać jak gimbusy.
    1 point
  22. Nie warto? Oczywiście, że warto. Jeśli ma się ustalony cel w życiu i się wie doskonale co się chce robić. Trzeba do tego dążyć, by mieć coraz większe szanse, aby się to spełniło. Jest możliwość, że nagle coś się może zmienić w życiu o 360 stopni i się nie będzie wstanie tego robić. Głupie jest myślenie "życie samo pokarze co będę robić". Każdy jest kowalem swojego losu. Jeden osiągnie to szybciej, drugi wolniej, trzeci w połowie, ale zawsze coś. Dobrym wyjściem jest plan B [którego nie mam, ale o tym pomyślę później]. Jeśli cel pierwotny nie wypali, zawsze zostaje cel "pocieszenia". Może nie będzie on tak bardzo sprawiał przyjemności, ale nie będzie się mieć poczucia "Zmarnowałem życie, bo X mi się nie udało. Co ja teraz zrobię, do niczego się nie nadaje". Życie może pokierować na budowlankę gdzieś w Szwabii.
    1 point
  23. A tak. Akcja "mój pierwszy raz" Mieszkam w bardzo małym miasteczku, okolice Białegostoku. Synonim nietolerancji. W sklepie, najlepsza jest szczerość, a nie jakieś cyrki "na książkę" (pisałem o tym w Brohoofie). Znają te numery. Powie "Wesołych Świąt" bo musi. Kupiłem 2 Blind Bagi, ale nie miałem, gdzie ich włożyć (torba na ramieniu pełna leków, ledwie się mieściły, musiałem je upychać, wyłaziły bokiem). - Można prosić o jakąś torebkę? - Rozumiem, że to na prezent? Mamy (pokazuje te okolicznościowe)... - Nie, nie. Zwykłą, najtańszą. To dla mnie. Po prostu w torbie już nic nie zmieszczę. Ledwie ją zamknąłem. - Faktycznie. Wie pan co? Tak między nami, to podziwiam pana. Taka szczerość u dorosłej osoby? Większość, dużo młodszych wykręca się: "a to dla siostry, na prezent..." Ech. Pożegnałem się ładnie i poszedłem. To tyle - szczerość, a nie krycie się
    1 point
  24. Celly, mam podobny problem. Nie wiem dlaczego ale moja szkoła stawia na zawodówkę. Pomyślałam że właśnie do niej pójdę, bo nie nadaje się na żadne studia. Liceum w mieście mamy jedno które jest słabe jak barszcz. Mi zostają tylko dojazdy. Mama mówi żebym szła na ASP, ale każdy wie jak po tym znaleźć pracę. Dlatego zapisała mnie na praktyki zawodowe do poradni (termin: 16 grudzień, yay). Poszukaj może w Twojej okolicy czy nie ma podobnych zajęć ?
    1 point
  25. No to się nie zastanawiaj a ciesz się dalej.
    1 point
  26. Całkiem całkiem, dość ciekawie się czyta ale wszystko dzieje się za szybko. Zdecydowanie. I ta końcówka... niby dlaczego Big Mac i Cheerliee oddali ją do sierocinca? Troszkę to dziwne. Na plus jeszcze dodam, że tekst jak na twój wiek jest dobry, o wiele starsi od Ciebie koledzy/koleżanki co pisali fanfiki napisali coś, co podsumowałem tylko słowami "nawet fajne" z czystej grzeczności. Musisz trochę popracować a będzie lepiej.
    1 point
  27. Spokojnie, większość osób po roku studiów zwykle odkrywa, że to jednak nie dla nich i zmieniają kierunek. Musisz usiąść sobie na spokojnie i odpowiedzieć sobie szczerze w czym jesteś dobra albo chociaż jakie rzeczy cię interesują. Rozłąka z rodziną powinna być ostatnią rzeczą, którą bierzesz pod uwagę. Również ten godzinny dojazd autobusem to naprawdę nie jest jakiś dramat. W większych miastach ludzie tak codziennie zasuwają a znam i takich co musieli co rano wstawać o 5 i telepać się PIESZO 3 godziny do szkoły. Także naprawdę... ten godzinny autobus to norma. W tym czasie możesz sobie zawsze coś poczytać, douczyć się... dobudzić po zarwanej nocce. Dobrze jest też wykorzystać ten czas na jakieś własne przemyślenia na które rzadko ma się czas. Nie martw się tym, czy wybierzesz studia czy postanowisz wyrobić sobie zawód. Oba wybory będą warte tyle ile pracy włożysz w ich naukę i jak będziesz wykonywać swoją pracę po szkole. Naprawdę... Natomiast bardzo ważne jest to czy uda ci się po tym znaleźć stałą pracę czy tylko taką, która trafia się raz na jakiś czas ale nie codziennie (jak np. zawód muzyka gdzie nigdy nie wiesz czy zarobisz coś w tym miesiącu czy nie). Raz będą okresy gdy ludzie z zawodem będą bardziej potrzebni, potem wrócą czasy gdy potrzeba będzie ludzi z wyższym wykształceniem i tak to się będzie zmieniać cały czas. Nie znajdziesz uniwersalnego rozwiązania na każdą epokę więc tym się nie przejmuj. Co do starszych osób to nie daj wywoływać na siebie nacisku. W ich czasach i wybór kierunków był mniejszy i realia inne, więc myślą, że wszystko jest proste. Poza tym nie wiem skąd bierze się ta porąbana logika starszyzny typu "OMG JEŚLI BĘDZIEMY WSZYSCY MASOWO NACISKAĆ NA DZIECKO TO OGARNIE SIĘ ŻYCIOWO I W CALE NIE POPADNIE W DEPRESJĘ". ...brawo. Nic tylko powinni się zabrać za pisanie poradników wychowawczych. <slow clap> Ja z kolei byłam zmuszona rzucić moje wymarzone studia i teraz muszę sobie szukać zawodu. Też jeszcze nie wiem co będę w życiu robić, bo nie miałam planu B, więc... <piąteczka>.
    1 point
  28. do toporów, a nie łuki kradnie.
    1 point
  29. *Rumciumcium* Garin - krasnoludzki łucznik
    1 point
  30. „Foley, u siebie morduj wszystkich jak leci, w swoim opowiadaniu nie tknę ani jednej postaci, wara!!!” A na temat opowiadania wypowiem się króciutko, bo tematy poruszane w nim zdecydowanie mi nie leżą, ale lubię cię, Foley, więc przeczytałam. A więc tak: zgadzam się przede wszystkim z opinią MaciejaKamila. Tekst jest lekturą obowiązkową dla wszystkich miłośników militariów i wojen w szerokim tego słowa znaczeniu (nie, żeby ktokolwiek był miłośnikiem WOJEN, tak, to wyjątkowo niefortunnie zabrzmiało). Bardzo dobrze oddałeś klimat i co tu dużo mówić - dużo Foleya jest w tym opowiadaniu (nie, nie będę tego odmieniać tak, jak ty sobie tego życzysz, bo to jest forma NIEPOPRAWNA). Mamy dramatyzm, mamy patriotyzm w ilościach hurtowych (chociaż przez chwilę cisnęło mi się na klawiaturę słowo "fanatyzm", zwłaszcza po końcówce z wysadzaniem czołgów i ukrywaniem się z bronią w "oczekiwaniu na czas, kiedy wezwie ich Jedyna Właściwa Księżniczka"), mamy wreszcie sceny batalistyczne. Ciężko mi jednoznacznie ocenić ich jakość, ale jako laik mogę powiedzieć: dobra robota. Wczułam się w tę atmosferę, w ten ogień po obu stronach. Fajnie, fajnie. Zresztą, twoja tematyka, zawsze będzie ponadprzeciętnie ^^. Bardzo podobało mi się jedno zdanie powtórzone w tekście dwa razy. Ty wiesz, o które zdanie chodzi... Piękne podsumowanie fika i daje do myślenia. W ogóle podoba mi się zamysł. Taaak, przyjmuję do wiadomości uwagi MaciejaKamila, że Solarni tak nagle zapragnęli sojuszu, ale staram się na to patrzeć w kategoriach, hm, uniwersalnych. Wyszedł z tego po prostu bardzo fajny dylemat moralny - tyle walk, tyle starań, a tu się okazuje, że to wszystko bez sensu, bo ktoś nad nami zdecydował, że kolejnych starć nie będzie, że nie warto, że się nie opłaca. Rozumiem frustrację głównego bohatera, każdy by się poczuł na jego miejscu, hm, oszukany? I jeszcze słowo o stronie technicznej: w sumie nawet nie odczułam tak bardzo tych "lakonicznych" opisów. Jakoś tak szybko mi się to przeczytało, szybko i bezboleśnie. To chyba dobrze ^^. Na pewno trochę widać, że napisałeś to w dwie doby po opublikowania ogłoszenia o konkursie (swoją drogą, ale z ciebie leń, żeby od razu wysyłać to Dolczemu i nawet nie poprawić solidnie po napisaniu, wstyd, panie, wstyd!), ale jakoś tym razem nie szukałam słabych stron, heh, ciesz się . Dobre opowiadanie o tematyce militarnej, fajny pomysł i świetne zakończenie. A podium się należało ^^. Pozdrawiam, Madeleine
    1 point
  31. Opowiadanie przeczytałam już dawno temu, a z braku czasu nie skomentowałam. Dopiero komentarz Made mi przypomniał o istnieniu tego fika. Tekst jest lekki, przyjemny i megazabawny. Pomysł cudny, podobnie jak wykonanie. Kreacja postaci to mistrzostwo. Napisałabym coś więcej, ale nie ma potrzeby. Dobry fik, Cahan approves.
    1 point
  32. FOOOOOLEY, dlaczego przeczytałam to opowiadanie dopiero teeeeeeraz, zamiast przeczytać go w dniu publikacji i pozwolić, żeby mój dzień stał się piękniejszy już wtedy? To. Jest. Mega. Coś cudownego! Pomysł rzeczywiście jest tak oczywisty, że nikt o zdrowych zmysłach by na takie cudo nie wpadł. Nie cierpię Crossoverów, ale to jest piękne! I śmieszne! Dawno się tak nie uśmiałam, a to tylko głupie pięć stron. No i jest Julian, weeeee, największa zaleta tego tekstu, Juuuuulian *.* Zaraz zacznę piszczeć z zachwytu. Nasz ulubiony król, znaczy, TFU, KRUL jest absolutnie Julianowy, Twilight Twilightowata, wszystko na swoim miejscu, tekst jest taki fajny i lekki i pocieszny i można z niego cytować i cytować i cytować... Foley, to jest boskie, Foley, to jest wspaniałe, Foley, pisz tego więcej. Ja proszę, ja żądam, ja wymagam! (A tego komentarza tak naprawdę nie ma. Nic tutaj nie widziałeś, jasne?!) Zrobiłeś mi dzień, dziękuję, Madeleine
    1 point
  33. 1 point
  34. Wreszcie mam czas by skomentować konkursowe opowiadanie Na wstępie wypada pogratulować zajęcia podium w konkursie, więc gratuluję Kolejna nagroda do kolekcji A co do samego fika? Pisałem to pewnie już wiele razy, ale napiszę jeszcze raz: kolejny fik w typowym dla Foleya stylu Jest bitwa, są odważne kucyki, są dramatyczne sytuacje i nieco patosu, czy to w czym Foley czuje się najlepiej - jego własny styl, więc i opowiadanie musi być dobre. I jest. Nie umiem w recenzje, napiszę więc, że po raz kolejny nie zawiodłem się na Twoim fiku. W wojennej materii czujesz się jak ryba w wodzie i to widać. Znów wspomnę, że odobnie przecież czujesz się w odmiennej kategorii opowiadań, co już udowodniłeś ^^. Zgodzę się jeszcze z opinią Dolara, że czołki mają niemal autoaima. Trochę dramatyzmu, kiedy pocisk poleci cholera wie gdzie a amunicja się kończy dodałby smaczku całemu opowiadaniu. Wprawdzie bohaterowie obrywają, ale to za mało! To jest wojna! Tu się trup ściele gęsto, tu pociski gwiżdżą nad głowami, eksplodują w ścianach budynków, rozrywają ogrodzenia, wyrywają ogromne leje, huk ogłusza wojaków! Za mało "kurwa!" Nie ma bunkrów ale i tak jest zajebiście Polecam
    1 point
  35. 1 point
  36. W czasie przerwy przytulam się ko kolegi, ale tak po przyjacielsku(bo taki w klasie mamy zwyczaj), a tu podchodzi nieznana mi z nazwiska nauczycielka i mówi "przestańcie dzieci demoralizować!". Rzecz dzieje się w gimnazjum, więc jakie dzieci? I druga sytuacja: Wchodzę do sali z gąbkami do wycierania tablicy i siadam do ławki. Na to pani: -Tobie się coś nie pomyliło? Rozglądam się i widzę, że weszłam nie do tej klasy. Rzucam "przepraszam" i zażenowana wychodzę z klasy. Pani do polskiego omawiając jakąś scenę z lektury -Wiecie czemu jest to takie śmieszne? Bo nie da się zrobić nic głupszego. Na to ja: -Naprawdę? Ja kiedyś poszłam na spacer z psem! Ale bez psa! I trzy ostatnie z informatyki: Ania: Zaufaj mi. wiem jak to zrobić. Ja: Tak An! Zaufam ci, a potem obudzę się naga w lesie! Pani: To jakaś aluzja? Pani: Bo będę grzmieć!- prawie krzyczy. Pani: Czy wy myślicie, że jak ja się śmieję, to jest zabawnie? Nie, jak ja się śmieję, to wy powinniście płakać!
    1 point
  37. Komentarz nie zawiera spojlerów. Nie, wierzę, w to, co widzę. Nie wiem jaki urok na mnie rzuciłeś, Autorze, nie wiem jak długo budowałeś tą twierdzę tekstu, nie chcę nawet myśleć już o tym jak bardzo solidne wszystko tu jest, ale jedno muszę stwierdzić z wielkim bólem: Stihl tego fanfika się nie ima. To byłoby po prostu sprzeczne z naturą. Chciałbym dać temu [Epic], ale ogólniki to nie umotywowanie do przyjęcia głosu... edit: dlatego walić ogólniki, Dolar czytaj konkrety, i myśl czy się ten głos przyjmie. Piszę z pamięci, więc mogę coś przekręcić, i nadal dużo to może nie mówić, no ale więcej niż wcześniej. No, to chyba tyle...
    1 point
  38. Lel, kreskówki z dzieciństwa... Zastanówmy się, co rozumiemy przez dzieciństwo? Czy to co oglądałam mając 5 lat, czy 10? Czy może to i to? A może to co oglądam mając 19 to też dzieciństwo, skoro mentalnie jestem dzieciakiem? No ale załóżmy, że do końca podstawówki... Wymienię tylko te ulubione, bo inaczej miejsca by nie starczyło. I same kreskówki, bez animców. Btw. Czy ten temat nie powinien być w dziale "Filmy i seriale" ? - Ach ten Andy! - Bezapelacyjnie, po prostu uwielbiam. Niektórzy twierdzą, że to nudny szajs, a dla mnie to był kawał dobrej komedii i do tej pory odświeżam sobie poszczególne odcinki, bo na szczęście da się je znaleźć. Czekam aż Puls to wyemituje, bo widzę, że ostatnio coraz więcej fajnych rzeczy wraca właśnie u nich, więc może i mój Andy. No i warto wspomnieć, że to seria, gdzie moim otp jest hetero Andy i Lori, a to jak na mnie już dziwne. No i... planuję cosplay z tego, banalne to może i jest, ale ile radochy! - Świat Według Ludwiczka - Czy trzeba mówić, czemu to jest takie super? Ten humor, te teksty taty Ludwiczka, niezapomniane aż do dziś. Cieszy mnie niesamowicie, że znów to emitują, gdy tylko dobiega godzina 18 pędzę przed telewizor, by przypomnieć sobie kolejny odcinek, chociaż i tak wszystkie znam na pamięć. Klasyka po prostu. "Koty liżą masło." - Kleszcz - Po prostu mistrzostwo. Krzesło do tej pory jest najlepszym czarnym charakterem jaki kiedykolwiek i gdziekolwiek powstał, a po prostu epickość tej kreskówki jest nie do pobicia. To było coś, serio. - Przygody Myszki Miki i Kaczora Donalda - Ach te dawne wieczorynki w niedzielę. Tyle kaset VHS pełnych tych świetnych animacji! Do dziś uważam je po prostu za swego rodzaju dzieła sztuki, ta prostota, że mimo iż dialogów nie ma zbyt wielu, to wszystko jest tak idealnie pokazane, że widz świetnie rozumie co się dzieje, ta muzyka, te wszystkie ruchy postaci. No po prostu coś wspaniałego! Goofy zawsze będzie moim idolem, po prostu. - Lucky Luke - Uwielbiam, bo zawsze wiązało się to z kupą śmiechu. Chociaż do tej pory czasem zastanawia mnie ta dzika kolorystyka postaci, że np. ktoś ma fioletową twarz ot tak (wiem, że często jest to np. zieleń ze strachu, czerwień ze złości, ale czasem one serio są bezsensu XD), no ale i tak to uwielbiam. Stary dubbing był lepszy, choć ten z którym teraz to emitują też przeboleję, bo Lucky Luke i jego koń przynajmniej mają te same głosy. - Dzieciaki z Klasy 402 - Nie no, to też było super, bo było naprawdę zabawne i jeszcze całkiem niedawno oglądałam wszystkie odcinki dla przypomnienia. - Ed, Edd i Eddy - Kolejny kawał dobrego humoru, momentami wręcz ułomnego, choć nadal świetnego. Ed moim idolem na zawsze, akcje tych postaci są serio tak genialne, że po prostu ciężko się nie śmiać. - Odlotowe Agentki - Ale serio, dla mnie to było coś naprawdę fajnego. Wciągające odcinki, które Jetix emitował wręcz w kółko aż do porzygu, a potem nagle kolejne i te gwiazdki w oczach, gdy było coś nowego. Nie no, zawsze mi się to podobało, choćby inni uważali to za tandetę. - Kacze Opowieści - Piszę o tym, bo czołówka na zawsze wryła mi się tak w mózg, że choćbym stała na krawędzi między życiem a śmiercią zależnie od tego, czy wpadnę na pomysł jak z tego wybrnąć, to jedyne co będę mieć w głowie, to... "Kaczki, juhu!" amen. Oczywiście widziało się tego znacznie więcej i w ogóle, ale no, mówiłam, że wymieniam tylko kreskówki, bez animców i to te, które uważam za najlepsze z którymi wiążą się moje wspomnienia.
    1 point
  39. *Głaszcze swą wyimaginowaną krzaczastą brodę* Hmmm, interesujące.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...