Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 12/12/14 we wszystkich miejscach

  1. Bóg jest dobry, Bóg jest miłością, w Bogu nie było nie ma i nie będzie miejsca na żaden nawet najmniej zły czyn. Musimy zrozumieć i zaakceptować fakt, że Boga nie da się ogarnąć naszymi małymi rozumkami. Nadinterpretowane Biblii także jest niewłaściwe i krzywdzące, bo dla dwóch miliardów ludzi na świecie, jest ona najważniejszym tekstem jaki został stworzony - biblia została napisana ręką natchnionych przez Stwórcę i zawiera w sobie prawdę i przesłanie miłości, nie zła. Nie można też w obrazie Boga skupiać się tylko na "kontrowersyjnym" Starym Testamencie. Najgenialniejszych i najbardziej trafnych wyjaśnień i interpretacji słów Pisma dokonuje sam Bóg - jako Jezus Chrystus w Ewangeliach. Ludzkość przez tysiąclecia szukała odpowiedzi na te i inne pytania odwołujące się do wszelkich problemów wiary. Bardzo łatwo można zapoznać się z wszelkimi wyjaśnieniami, problemem jest jedynie oddzielenie prawdy od fałszu. Polecam zwłaszcza prace świętych i papieży. Przykładem może być księga Hioba, gdyż pojawiła się w tej dyskusji jako rzekomy dowód na jakąś "winę" Boga. Zastanawia mnie, czy ktokolwiek o tak odważnych poglądach przeczytał tę księgę choć raz, a przy odrobinie szczęścia jeszcze zapoznał się z właściwą jej interpretacją. Należy najpierw wziąść pod uwagę, że Hiob nigdy nie istniał. Księga Hioba jest zaś księgą mądrościową, czyli ma znaczenie w pewien sposób symboliczne. Autor postawił na obraz mający za zadanie dotrzeć do jak największej ilości potencjalnych czytelników. Poza tym sama postawa Hioba w tym tekście jest wystarczającą ripostą na zarzuty wobec Boga. Polecam zapoznanie się i PROSZĘ o refleksję. Jeśli dalej będziecie mieć problemy i zapytania odnośnie tego tematu, to najlepszym wyborem będzie ksiądz spowiednik lub katecheta. Jeżeli zaś nie wierzysz - nie bierz udziału w tej dyskusji - to moja prośba.
    2 points
  2. Oczywiście, w tym miesiącu premiera! Garść spoilerów: Major Krasnaja Śnieżynka w tańcu z lejtnantem Azbestczenką Kapral Starfall atakuje randomowego sombryjskiego żołnierza Etheral, Twój dowódca -> Kapitan Corsair.
    2 points
  3. Ponieważ jestem gupi i nie mam pomysłów, trzymajcie niczym nierozbudowywaną wersję GŚPDTD, ledwie z jedną naniesioną poprawką. Pokrótce opisując: Bon Bon spotyka gościa, takiego na którego widok zapewne uciekalibyście jak najdalej. Jednak w tę jedną noc stanął on naprzeciw tej jednej klaczy i... Gdy Śmierć puka do twych drzwi Najpewniej po następnych zwykłych edycjach (jestem za tępy, by pisać więcej niż 2000 słów) otrzymacie w tym temacie linki do moich nowych prac. No chyba, że zapomnę o jego istnieniu, a z moim poziomem ogarniętości trudne to by to nie było.
    1 point
  4. Dobrym przykładem takiego groźnego poświęcenia może być Powstanie Warszawskie, które udało się cudem, a szczerze mówiąc było cholernie ryzykowne i nieodpowiedzialne. Rzucanie się z motyką na słońce bo się nasłuchało o romantycznych zrywach i narażanie przez to życia masy innych osób... to nie poświęcenie tylko głupota, ale historia przedstawia to inaczej, żeby ładnie wyszło. Problem w tym, że potem młodzi to łykają i nikt nie mądrzeje. Wiesz, ale nie musiałeś podawać jako argumentu najbardziej chorej i patologicznej historii jakiej - nie wiem czemu- nadal nauczają w szkołach. x.x To jest akurat... antyprzykład. I nie było to nawet poświęcenie kogoś (bo niczemu by to nie służyło, nikogo nie uratowało), tylko czyste... ekhem. Nie nazwę. Ze strachu i bezmyślności. 2 lata temu jakaś matka słysząca głosy złożyła swoje dziecko w ofierze i kto wie, czy opowiadanie jej takich historii nie było powodem. >.> Poza tym poświęcenie kogoś bliskiego, to nie żadna ofiara po naszej stronie tylko czyste sk*********** - my tracimy tylko "komfort psychiczny", że tak to delikatnie nazwę. Za to druga osoba traci życie, a to O WIELE więcej. Każdy to powie? A czytałeś ty odpowiedzi w tym temacie? W takiej dramatycznej sytuacji niema dobrego lub złego wyboru. Dlatego jest to problematyczne. Dlatego tego typu pytania są często częścią testów psychologicznych- tylko osoby ze skłonnością do psychopatii odpowiadają na nie od razu i jednoznacznie bez żadnych moralnych rozterek. A co jeśli np. mógłbyś uratować 5 staruszek kosztem jednego wielkiego człowieka, który mógłby zmienić los ludzkości na lepsze? Wiele osób odpowiedziałoby różnie na to pytanie, zależnie od kultury w której się wychowały i tego, co uznają za ważniejsze w życiu. Czy napiętnowano by go? Prawdopodobnie nie, nie w tym kraju. Czy słusznie? Nie mnie to sądzić, nie wiem. Jak mówiła, to dramatyczna sytuacja w której nie ma dobrych lub złych odpowiedzi. Większość ludzi prawdopodobnie zrozumiałaby, gdyby jednak uratował syna, ponieważ taki z nas egoistyczny gatunek. W społeczeństwach dalekowschodnich, gdzie dobro ogółu stawia się ponad dobrem jednostki większość ludzi uznałaby ten czyn za odpowiedni, choć oczywiście tragiczny. A to, czy mężczyzna pod koniec filmu był szczęśliwy czy nie niestety w żaden sposób nie rozwiązuje nam tu kwestii moralnych. Kto wie jak wyglądałoby zakończenie tej historii w prawdziwym życiu.
    1 point
  5. Będzie to wręcz pożądane ^.^
    1 point
  6. Zabrzmi to może bardzo dziwnie, ale to chyba mój pierwszy dłuższy fic w klimacie MLP jaki przeczytałem (po za swoim ). Męczy mnie czytanie na komputerze, dlatego skleiłem twoje wszystkie rozdziały w jeden dokument i wrzuciłem na swój czytnik. 1 PDF całe opowiadanie Co dostałem? Bardzo przyjemne czytadełko. Więcej poniżej bo spoilery. W sumie opowiadanie rozpoczyna się bez większych szaleństw. Tak naprawdę mógłbym powiedzieć, że nie ma z początku nic specjalnego. Od misja bez większego sensu. Mógłbym nawet zaryzykować, że prolog jest dosyć nudnawy. Dalej jest lepiej wracamy do Ponyville i pierwsze co mi się rzuca w oczy to to, że jest na swoim miejscu. Bardzo dobrze zostały odwzorowane charaktery bohaterek. Czytając dialogi miałem wrażenie, że dokładnie tak samo postąpiła by w takiej sytuacji w swoim serialowym odpowiedniku. Przez tekst przechodzi się niezwykle przyjemnie. Opisy są ładne, a w niektórych miejscach nie sposób się uśmiechnąć. Czy wszystko wobec tego jest OK? Nie do końca. Nie wciągnęły mnie rozmyślania Fluttershy na temat logiki tego świata. Wprawdzie niektóre były intrygujące, to niektóry były lekko denerwujące. Tak naprawdę czekałem na ten lodowy zamek, bo czułem, że tam będzie coś ciekawego. Z początku byłem rozczarowany, bo cała akcja była niezwykle przewidywalna. Bałem się już, że zrobisz mi tu jakieś Frozen Canterlot Weeding, ale nie doceniłem cię Chociaż czy tylko mi ponowny lot do tego zamku w tak krótkim czasie nie jest nieco naciągany? Tak naprawdę ciekawy fanfik rozpoczyna się dopiero po tym świetnie zaplanowanym pretekście. Każda kolejna odpowiedź rodzi kolejne pytania. Literatura zaczyna coraz bardziej wciągać czytelnika. Pokazywanie serialowych absurdów wyszło ci świetnie, nawet takich banalnych jak Celestia wyskakująca z plota czy śpiewanie piosenek. Chcę się czytać, aby dowiedzieć się co przygotowałeś na wspaniały deser! Próba wyjaśnienia jest co najmniej bardzo dobra. Osobiście nie jestem zwolennikiem dorabiania do nieścisłości takich jak brak więzów rodzinnych czy małej ilości związków głębszej ideologii. To nie mogę odmówić ci niezwykle ciekawego konceptu za który należą ci się pochwały. Daje to wszystko trochę do myślenia w kwestii uszczęśliwiania na siłę. Te wszystkie iluzje i ten fakt, że w Equestrii jest tyle statystów. Sama księżniczka Celestia nie można stwierdzić czy jest zła czy dobra. To wszystko pozytywnie skojarzyło mi się to z powykręcaną na potrzeby MLP wizja roku 1984. Ja osobiście dałbym wersje, że Fluttershy wybiera iluzje. Takie rozwiązanie byłoby o wiele bardziej tragiczne i zgodne z serialową rzeczywistością. Swoją drogą mam wrażenie, że fanfic traci na swoim wydźwięku wraz z alicornizacją Twilight. Za późno go wydałeś Ale pisanie mocno zbiera czas, to muszę ci przyznać. Chociaż jak się trochę bardziej nad tym wszystkim zastanowiłem to nie ma on raczej sensu w kategoriach serialu. Nie wpływa to jakoś mocno na ocenę, bo i tak jest ciekawy. - To tłumaczenie Celestii na ślub Cadence i Shining jest takie meh. - Twilight według twojej wizji nie należy do gwardii snów, a mimo wszystko piszę te listy do Celestii, a Shining Armor mimo wszystko jest jej bratem, a kiedyś opiekowała się nią sama księżniczka Cadence. Coś podejrzanie dużo kontaktów ze wszystko wiedzącymi. Tutaj nawet nie próbowałeś tego wyjaśniać. Podsumowując. Opowiadanie z początku jest ślimakiem, który nabiera rozpędu, aby zostać królikiem, by na końcu zmienić się w jaguara, który uderza z całym impetem w ścianę. Cokolwiek miałem na myśli. Daję ci 0 głosów na EPIC za pierwszą połowę opowiadania i 1 głos na EPIC za drugą połowę opowiadania. W sumie dostajesz 0.5 głosów na EPIC ode mnie. Co by nie było za słodko. Jeżeli taka ocena odbiega od idealnej wizji rzeczywistości serwisu mlppolska.pl to uprzejmie proszę o zbanowanie mojego konta, albo dołączenia mnie do grona wszechwiedzących moderatorów.
    1 point
  7. Ostrożnie z tym myśleniem, bo nie raz to tak zwane "poświęcenie" było tylko pretekstem władz by rzucając ludzi na bezsensowną rzeź uratować własne tłuste tyłki i do tej pory ta mentalność jest wykorzystywana bez żadnych skrupułów. I pchają ją ludziom w szkołach do głów, żeby mieć kolejne pokolenia szczęśliwych niewolników (czyli niewolników prawdziwych). Poza tym tutaj mówimy nie o poświęcaniu samych siebie ale czyjegoś życia, a to jeszcze tragiczniejsza sytuacja z moralnego punktu widzenia. :c
    1 point
  8. Był taki film... nie pamiętam tytułu - oglądaliśmy go na lekcji religii. Była to historia mężczyzny pracującego jako... opiekun stacji kolejowej? W każdym razie siedział w pomieszczeniu i np. Podnosił zwodzony most i przesuwał zwrotnice na torach. Mężczyzna ten samotnie wychowywał swojego jedynego syna. W filmie jest też wątek młodej dziewczyny, która wdała się w złe towarzystwo i zaszła w niechcianą ciążę, od czego dostała depresji, pewnego dnia wsiada w pociągu (nie pamiętam dokąd) i postanawia zażyć narkotyki. Tego samego dnia, syn Zawiadowcy stacji bawi się niedaleko mostu i ojciec traci go z oczu, bo musi podnieść most. Po chwili nadjeżdża pociąg (z dziewczyną). Mężczyzna zauważa z przerażeniem, że jego syn wpadł pod maszyny podnoszące i opuszczające most, a pociąg nadjeżdża i już nie zachamuje. Ojciec ma sekundy na podjęcie dramatycznej decyzji - Syn czy kompletnie nieznajomi ludzie (w tym dziewczyna). Jak można się domyślić, ojciec pociąga za dźwignię opuszczając most, który zgniata jego dziecko. Zawiadowca w szaleństwie biegnie po ciało chłopca przez peron, gdzie płacze, wrzeszczy i rozpacza. Wtedy zauważa go dziewczyna - ich spojrzenia się spotykają. Poruszona cierpieniem mężczyzny odkłada narkotyki. Po latach ten sam Zawiadowca spaceruje ulicami miasta i zauważa dziewczynę z pociągu - szczęśliwą i z dzieckiem w ramionach. Uradowany mężczyzna z radością spogląda w niebo dziękując Bogu. Nie wiem co napisać o tym problemie, bo w takiej sytuacji sam nie wiem jak bym się zachował. Wiem natomiast, że poświęcenie jest nieodłącznym elementem mojej wiary i historii mego kraju tak, iż bardziej bliski właściwemu zachowaniu jest poświęcenie i ofiarność dla ratowania wielu.
    1 point
  9. 1 point
  10. No to zaczynamy: Rainbow Dash zbiera książki o Daring Do, ma pokaźną kolekcję, a nawet większość pierwszych wydań książek. Proponuje więc kupić jej coś w stylu albumu, bibułek albo takich plastikowych okładek. Możesz też kupić jej jakąś porządną skrzynie lub regał na książki, tylko sprawdź, czy aby na pewno nie przeniknie przez chmury. Twilight Sparkle- Myślę, że naprawdę miło by było, gdybyś kupiła jej bilet na pociąg albo wynajęła jej jakiś transport, by mogła wreszcie obejrzeć całe objazdowe muzeum Star Swirla Brodatego, bo ostatnim razem przeszkodził jej w tym Discord. Pinkie Pie- Uważam, że najfajniej by było, gdyby udało ci się sprowadzić jej siostrę- Maud, albo jej rodziców. Wiem, że przyjaciele to eż taka ,,rodzina", ale o nie to samo, co prawdziwa rodzina. Według mnie to byłby najlepszy prezent dla Pinkie. Rarity- Myślę, że gdybyś zaopiekowała się Sweetie Belle (wiem, że już raz to robiłaś, ale poszło ci nawet nieźle), żeby Rarity mogła zdążyć ze wszystkim przed świętami i mieć naprawdę długą i miłą przerwę świąteczną Applejack- Myślę, że nie trzeba aż tak dużo, by ją uszczęśliwić. Ona dba najbardziej o rodzinę, więc może sprowadzić kilku zapomnianych krewnych na święta? Myślę, że o byłoby wspaniałe,
    1 point
  11. To i ja dorzuce swoje 3 grosze, jako ze moja historia jest dosc oryginalna Wszystko zaczelo sie niecaly rok temu. Bylem 'nalogowym' graczem w Battlefield 4. Top 20 UK Handgun kills, Top 1% World skill. Konsekwentnie przez kilka miesiecy. W zwiazku z tym, troche 'hejtu' do mnie trafialo, codziennie. Ale bylo mi malo, chcialem wiecej, ot tak zeby napchac swoje ego. Wyzywajcie mnie wiecej W tym celu postanowilem powkurzac ludzi dodatkowo jakims nowym emblematem i nickiem. Troche mi to czasu zajelo. Pewnego dnia przegladajac po raz kolejny galerie emblematow, natrafilem na cos, so wydawalo mi sie genialnym pomyslem. Znalazlem urocza Rarity. Wtedy jeszcze nie wiedzialem, ze to akurat Rarity, ot poprostu kucyk. Co moze byc bardziej irytujace, niz zostanie zabitym po raz 7 z rzedu przez do bolu slodkiego i uroczego kucyka z serialu dla malych dziewczynek? Dla mnie bomba! Emblemat mam, pora na nowy nick. Co ja tutaj widze? Unicorn. Do bolu cute. i tak kombinuje, bawie sie slowami, Unicorn - horn - HORNY! Usmiechnalem sie sam do siebie - co za cudowna trollowa nazwa - Cute Horny Unicorn! Efekty byly niesamowite, ilosc hejtu wzrosla kilkukrotnie. Super Ale... zaczalem zauwazac coraz wiecej ludzi z kucykowymi emblematami. I to dosc sporo. Wiecej trolli takich jak ja? Niemozliwe! Zaczalem przegladac ich profile, i wiekszosc miala 1 wspolna ceche - aktywnosc w temacie na temat kucykow na oficjalnym forum battlefielda. No to zobaczmy, o czym tam wypisuja. OMG! To jeden z najbardziej aktywnych tematow na calym forum :/ Az dziwne. Ale no dobra, poprzegladam sobie. Patrze, i mowie niemozliwe. Ludzie faktycznie na powaznie gadaja o kucykach, wrzucaja rysunki itd. Ze jak? Wrocilem do grania ignorujac caly ten ewenement. Ale nadal chodzilo mi to po glowie. No dobra, skoro juz trolluje ludzi w grze tymi kucykami, to co mi szkodzi obejrzec 1 czy 2 odcinki, zeby zobaczyc o co w tej calej kreskowce chodzi i czym sie tak ludzie podniecaja. Obejrzalem 3 losowe odcinki... Niewiele ponad tydzien pozniej zaliczylem 3 i pol sezonu, az do biezacego odcinka (to bylo w lutym tego roku). Powoli zaczalem angazowac sie w tym temacie na forum battlefielda, i w miedzyczasie szukac w internecie czegos bardziej lokalnego. Znalazlem kilka grup spotykajacych sie mniej lub bardziej regularnie w rozsadnej odleglosci od mojego miejsca zamieszkania, i forum UKofEquestria. Troche mi czasu zajelo przelamanie sie i pojscie na takie spotkanie fanow, ale sezon 4 zblizal sie do konca, i jedna z wiekszych grup oddalonych o jakies 250km organizowala mega spotkanie z tej okazji. Dobra, jade. Ale troche szkoda mi bylo wywalac tyle kasy na benzyne, jadac samemu. Poza tym nikogo tam nie znam :/ Oglosilem sie wiec na facebookowej stronie lokalnej grupy, ze jade do bristolu, i jak ktos chetny to mam duzo miejsca w aucie. Zabralem ze soba 3 osoby. Po powrocie juz wiedzialem, ze chce sie bardziej zaangazowac w kucyki. Lokalne spotkania, szycie fursuita mojego OC, potem konwent - Buck, nastepnie UK PonyCon... Nastepny krok - UK PonyCon 2015 - tym razem jako czlonek komitetu organizacyjnego, odpowiedzialny za eventy. Boje sie myslec co dalej Czyli w niecale 10 miesiecy od trollowania do 'zycia kucykami'.
    1 point
  12. Wiem, że fragment ten na pewno dla wielu wyda się niepotrzebny czy kontrowersyjny, ale w moim researchu nieraz trafiłem na takie materiały. Poza tym, jeden z rozmówców przedstawił mi różne statystyki na ten temat i wynika z nich, że jest to rzecz na niemałą skalę. Wiem, że tego typu materiały znajdzie się w wielu społecznościach - ale nie jest to wytłumaczenie. Starałem się, żeby wybrane przeze mnie fragmenty wywiadów wskazywały że oglądanie tego typu treści nie dotyczy wszystkich, poza tym spotyka się z oporem np. administracji niektórych serwisów. By jednak materiał miał charakter obiektywny - coś takiego musiało się w nim znaleźć. Myślimy z perspektywy ludzi dorosłych, którzy wiedza jak przeglądać sieć czy selektywnie wybierać treści - nie zapominajmy jednak, że w internecie jest mnóstwo dzieci, może jakiś rodzic po zobaczeniu dokumentu nauczy dziecko jak unikać tego typu rzeczy.
    1 point
  13. To i ja może coś dodam od siebie. Był to mój trzeci meet w ogóle i pierwszy na który to dotarłem bezbłędnie, co jest już jakimś osiągnięciem, bo wcześniej zdarzało mi się trochę pobłądzić... Meet wypadł dość dobrze. Jestem z niego zadowolony. Na panelach, na których udało mi się być od początku, spędziłem miło czas i nie mam powodów do narzekań. Wszechobecne do kupienia kucykowe gadżety były dość różnorodne i było z czego wybierać. Jednak brakowało mi naklejek. Uwagę przyciągała za to olbrzymia Luna, za ponad 1000 zł (chyba 1500 dokładniej, ale nie jestem już tego pewien). Pytałem kilku obecnych na meetcie, czy damy radę się złożyć na tego pluszaka. Niestety mimo usilnych chęci nie daliśmy rady zebrać tej kwoty. Wziąłem też udział w turnieju FiM. Nigdy w to nie grałem, ale taktyka, by klikać przypadkowe przyciski prawie pozwoliła mi przejść przez pierwszą rundę. Bardzo dobrze zapadło mi w pamięć kółko anonimowych bronych... to znaczy panel "Jaki wpływ miał na nas serial". Nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że uczestniczę tam na jakimś spotkaniu AA. Aukcja charytatywna też spoko. Trochę żałuję, że nie pokusiłem się o strój Discord'a, no ale mogę winić za to tylko siebie. A mikołajki to czysta epickość. Obsypywanie uczestników cukierkami i Mikołaje na motorach (czy tam skuterach, nie widziałem dokładnie bo stałem daleko ). Miałem też przyjemność spotkać i poznać osoby, które znałem jedynie z forum i utrzymuję z nimi mniejszy lub większy kontakt. Tak więc to tyle ode mnie. Pozostaje mi czekać na kolejny meet, bo chętnie się na nim pokażę
    1 point
  14. Tak sobie przeglądam ten temat od pewnego czasu i zauważyłem pewną ciekawą rzecz - strasznie dużo osób jest w moim wieku, czyli gimnazjalnym. I mają problemy, nie zaprzeczam. Tylko dlaczego ja, mający krzywy zgryz, wadę wzroku i jeszcze parę wad fizycznych, których nie będę tutaj wymieniać, do tego roztrzepany jak nie wiadomo co i nieśmiały, jestem mega szczęśliwym człowiekiem? Może dlatego, że mam świetnych rodziców, z którymi można spokojnie pogadać na tematy najróżniejsze (a szczególnie już z matką)? A może ze względu na mój chory optymizm i podejście "nie ma co się przejmować, to się naprawi"? Dlatego, że wciąż jestem obiektem drwin, a tym się w ogóle nie przejmuję? Naprawdę nie wiem.
    1 point
  15. Skaj Zniszczyciel @Edit by Skysplit Wyrwane z kontekstu >:C
    1 point
  16. Ja? Małomiasteczkowy człowieczek? Znaczy się, byłem w kilku miejscach, ale z moją pamięcią nie zdołam Wam podarować dokładnego opisu. Niemniej opowiem o pewnej mojej podróży jak najlepiej. Była ona do Lipska nad Wisłą, leżącego w okolicach Lublina. Jak przystało na rodzinną wycieczkę, oczywiście nocowaliśmy u ciotki (pozdrawiam ją!). Trwała ona pięć dni w tym oczywiście dwa spędzone w samochodzie. O samym mieście czy noclegu za dużo do powiedzenia nie mam, było po prostu dobrze. Ważniejsze jest przecież to, co odwiedziłem w ciągu tych tak naprawdę trzech dni. Najbardziej w pamięć zapadł mi Sandomierz, a dokładniej stare miasto. Pierwsze swe kroki skierowaliśmy ku kioskowi, bo jak to, my bez żadnego planu? Następnie poszliśmy na Mały Rynek, po drodze gubiąc matkę przy jakimś sklepie. I weź tu z kobietami… Ławeczki niestety nie znaleziono, więc musieliśmy postać chwilkę, pijąc zamrożoną wodę (szajs straszny, nie polecam). Kiedy w końcu mama rozmyśliła się z zakupów (wciąż mam pytanie, po co ona tam w ogóle zaglądała?), udaliśmy się do Bazyliki Narodzenia NMP. Jak się okazało, trwała tam akurat msza, więc na zwiedzanie mogliśmy przyjść jakąś godzinę później. I teraz co robić? Pójść do zamku! Oczywiście nie mogło być inaczej niż tak, że matka nie chciała wchodzić tylko zamiast tego robić… coś? Mówiła, że leżała, ale nie wiem czy to prawda… Dlatego ja, ojciec i brat ruszyliśmy do muzeum. Były tam głównie stare meble, ale w piwnicy znajdowała się wystawa przepięknych rzeźb, polecam wam ją kiedyś zobaczyć. Chyba, że była to tylko tymczasowa wystawa… Spędziliśmy tam akurat tyle czasu, że kiedy doszliśmy do bazyliki, msza się właśnie skończyła i mogliśmy spokojnie wejść. A tam po prostu łał, zachwyciłem się pięknem tego miejsca. Te ołtarze, te obrazy. To jest coś, co trzeba zobaczyć na własne oczy. Kolejna, że tak powiem, atrakcja też mnie nie zawiodła, a był nią Dom Jana Długosza. Rękawiczka królowej NiePamiętamJakiej, kronika (nie, to nie były „Roczniki”) i co ciekawe, stopa słonia były tylko początkiem. W podziemiu znajdowała się wystawa sztuki żydowskiej i formy jakie tam zobaczyłem to było po prostu coś pięknego. Znowu polecam zobaczyć na własne oczy. Niby mieliśmy już wracać, ale pojawił się pewien problem znany jako „deszcz”. Taki ogromny deszcz, że nie dałoby się z niego wyjść bez przeziębienia, więc zostaliśmy tam jeszcze chwilkę i porozmawialiśmy z kustoszem przybytku (także pozdrawiam). Dalej był nieciekawy powrót do domu ciotki. Next Day, czyli podróż do Kazimierza Dolnego przez jakieś miasteczko w którym był przepłynięcie promem. Nie pamiętam jego nazwy, ale zamek, który się w nim znajdował pobił na głowę Kazimierz Dolny. Tak naprawdę sam nie wiem, co ściąga ludzi do tego miasta? Kościoły? Boring. Najjaśniejszym punktem wyprawy był pan na którego podwórku parkowaliśmy (także pozdrawiam) i kucyk, jeszcze mały źrebak. Na tyle mały, że tylko ja i brat go zauważyliśmy. I trzeci dzień, czyli podróż na jarmark (chyba tak to się nazywało, niech jakiś Lublińczyk mnie poprawi) w Lublinie i zwiedzanie zamku. Z fascynacją we wszystkim co stare mojego ojca, spędziliśmy tam parę godzin na poszukiwaniu czegoś ciekawego, ale niestety niczego takiego tam nie znaleźliśmy. O wiele ciekawsze było muzeum na zamku w Lublinie. Dział archeologii z zabytkami z prehistorii i średniowiecza, dział militarny z którego zapamiętałem przepięknego Lugera i galeria z wspaniałymi obrazami, mającymi na czele Unię Lubelską. Po prostu coś pięknego. Och, może wspomnę coś jeszcze o jedzeniu. U ciotki? Rosół, pomidorówka, rosół, schabowe i rosół. Czy wspominałem o rosole? Podczas przygód zjedliśmy jakąś tam zapiekankę (achievement get – jako jedyny z rodziny nie wybrudź się jedzeniem) czy hot doga na stacji benzynowej – nic szczególnego. Co najlepsze, właśnie podczas tej podróży, w jedną z nocy zainfekowałem się MLP. Kogo taguję? Cassidy alias Black Fox, Triste Cordisa (chyba tak się to odmienia) i Timber Sprawiedliwą.
    1 point
  17. Hmm, tak patrzę na ten temat i aż muszę to iście offtopowo skomentować: CO JA CZYTAM Walczycie jak o niepodległość.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...