Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 01/17/15 we wszystkich miejscach

  1. UWAGA! Nie wiem czy klucze zadziałają. Możliwe, że aktywowałem je. Nie zaglądałem na Indie Gala od dawna. dangerous waters Sacred gold Dark fall: lost souls Space Empires V
    2 points
  2. Uwaga. Podaję tu przepis. Dość trudny. Uważajcie na skaleczenia, nie spieszcie się. To tak dla przestrogi. Jeśli nie nie macie wątpliwości, poproście kogoś starszego, kto potrafi gotować Pochodzenie: "Kilka" lat temu pokazywał go Makłowicz. Wiadomo, że gotuje wszędzie gdzie się da. Mój brat, nie mając "powszechnych dla tego regionów składników" zrobił swoją wersję. Dziś robię ją ja. Składniki - jaja xD (ile tam chcecie) - zaznaczam, że ze względu na ilość składników weźcie mniej, niż jecie zwykle. - wędlina: polecam wędzony boczek (ze sklepu) lub słoninę. Może to być coś innego, pamiętajcie, że wpływa to na skład. Uwaga. Pod żadnym pozorem, nie dawajcie tych "pompowanych" chemią. No chyba, że chcecie obrywać gorącym tłuszczem / olejem (ręka - pół biedy, co innego oko), a później zmywać go ze ścian. Sam dostałem w łapę. Boli... - warzywa: cebula (koniecznie). Poza tym wszystko zależy od pory roku i tego co lubicie. Latem może to być szczypiorek (wówczas pół na pół z cebulą), odrobina rzodkiewki itd. Część z nich można kupić cały rok np paprykę. Tak czy inaczej, potrzebujecie warzyw, które lubicie. Część z nich usmażycie, inne dodacie na koniec, ale o tym później. Pamiętajcie, że każdy dodatek wpływa na smak. - przyprawy: pieprz (pod żadnym pozorem "ziołowy gotowiec". Świeżo zmielony i kropka), sól (odrobinkę) Możecie dać inne przyprawy, ale uwaga - wiele z nich zawiera w sobie sól (wszelkie "Delikaty", "Kucharki"). Jeśli przedobrzycie, omlet będzie "odrobinę" zbyt słony. - suszona bazylia (błagam... nie mielona ze sklepu, jeśli nie macie innego wyboru szukajcie całych liści) - to dodatek opcjonalny, ale dodaje niesamowitego zapachu i smaku. - żółty ser - śmietana - taka do zabielania kawy Przygotowanie. Zanim coś zrobicie przeczytajcie uważnie to do końca, przynajmniej raz (nie używać blendera, tylko ręczne mieszanie widelcem / ustrojstwem do mieszania) Uwaga na kolejność. Zero pośpiechu, nie zaczynajcie od dupska strony. Inaczej "Madzia" rzuci nim o ścianę. 0. Przygotujcie deskę do krojenia tak, aby można było składać składniki oddzielnie (mieć małe kupki obok siebie). Ewentualnie odkładajcie je na czymkolwiek, w różne miejsca. Nic jednak nie zastąpi dużej deski. 1. Rozbić jaja do talerza 2. Pokroić wędlinę w kostkę. Im drobniej tym lepiej (wspominałem o tych pompowanych? - zapomnijcie, że istnieją). Jeśli używacie boczku/słoniny - odetnijcie skórkę (twardnieje w trakcie pieczenia) 3.1 Oddzielamy warzywa takie jak: ogórek, pomidor, pekinka/sałata, rzodkiewka - NIE nadają się do smażenia. 3.2 W przypadku papryki, najpierw kroimy ją w plasterki, ma wyjść cały okrągły kawałek (3 jaja = 1 plasterek, plasterek na pół - mamy dwie połówki, odcinamy z nich skórę. Uwaga na paluchy). 3.3 Macie paprykę bez skóry? Wraz z cebulą i szczypiorem (jeśli macie) kroicie je w kostkę 3.4 Kroicie lub trzecie na tarce odrobinę sera (to nie pizza ) Fajnie by było, żebyście do siekania mieli taki oto nóż (ostrze większe niż rączka) 4. Do jaj wrzucamy wędlinę oraz warzywa - te do smażenia, żeby nie było oraz ser. 5. Dodajemy przyprawy - nie pytajcie ile. Ja robię to na oko. Pamiętajcie, że świeżo mielony pieprz ma mocniejszego "kopa". Są różne: naturalny, kolorowy, biały... Pamiętajcie lepiej "nie dopieprzyć niż spieprzyć" Sól? Umm... szczyptę. Co to jest "szczypta" przekonacie się po kilku porażkach. 6. I na koniec śmietana. W zupełności wystarczy łyżeczka od herbaty. 7. Mieszamy na tyle szybko, ile potrafimy (żadnych blenderów!). Do środka ma dostać się dużo powietrza. Patelnia Ech... I tu pojawia się problem. Ile dać tłuszczu, oliwy, oliwy z oliwek? Na "tradycyjnej" trzeba dać nieco więcej. Nie wiem jak to jest z teflonami. Używam ceramicznej (taka biała). Dodaję odrobinkę dla smaku. Przedobrzycie? Cóż... potraktujcie swój omlet jako frytki. Jeśli bierzecie się za smażenie pierwszy raz - poproście kogoś o pomoc. Temperatura smażenia musi być wysoka. Jaja muszą się momentalnie ściąć. Inaczej omlet będzie dosłownie ociekać tłuszczem/olejem/oliwą. I tak też smakować. Ta trudna część. Omlet pieczemy tylko z jednej strony. Inaczej będzie to naleśnik. Co z resztą, która pływa i nijak nie chce się ściąć? Tuż po wylaniu jaj, zmniejszamy temperaturę niemal do minimum (na gazie widać to idealnie - wątpliwości? Prosimy o pomoc kogoś obeznanego). , Gdy brzeg zacznie się ścinać odepchnijcie go do środka. Środek, siłą rzeczy spłynie na brzeg. Uwaga, starajcie się robić to delikatnie. Co jakiś czas sprawdzamy "spatułką" (?) czy nic nie przywarło. Można to robić w trakcie "zamiany środek - brzeg". Wystarczy podnieść lekko, pod kątem patelnię. Po chwili pieczenia, można podnieść patelnię i delikatnie poruszać nią do przodu-tyłu. Omlet MUSI swobodnie się poruszać. Nie robi tego? Gdzieś przywarł. Robimy "środek - brzeg", aż na patelni zostanie "prawie upieczona" góra. Zwiększamy nieco ogień. Przelewanie mamy za sobą. Trzeba dopiec spód (o ile to konieczne) Non stop sprawdzamy czy nie przywarł. Po chwili pieczenia, spokojnie możemy podnosić spód i sprawdzać na ile jest upieczony. Gdy zrobimy to zbyt wcześnie - połamie się. Od razu "mówię" - trudno wyczuć ten moment. Nie łamać się, gdy wyjdą wam puzzle. Gdy jest "prawie upieczony" dajemy resztę warzyw, oprócz sałaty/pekinki. Bazylię należy zetrzeć w dłoni (o ile macie liście) i posypać równomiernie. Opcjonalnie, możecie zaryzykować i spróbować złożyć omlet na pół. Konieczne są dwa narzędzia. Jednym trzymacie lewą stronę, drugim nakładacie prawą na lewą. Uda się? Super, naciśnijcie lekko. To co wypłynie, jak najszybciej kierujcie z powrotem. Połamie się? Spoko. Wypłynie z obu stron - robić to samo. Gdy to co wypłynęło, się zetnie - zdejmować z patelni. Weźcie papierowy ręcznik i połóżcie na... desce do krojenia. Po kiego grzyba? Dajcie na to omlet z patelni. Nadal nie wiecie dlaczego? Weźcie kolejną "porcję" papieru i naciśnijcie delikatnie kilka razy na górę. Pozbędziecie się nadmiaru tłuszczu/oleju/oliwy. Dajcie na talerz sałatę / pekinkę, po czym przenieście omlet "szpatułką" z deski na talerz. Polecam dać grubą warstwę papieru na spód deski. I tu magiczna sztuczka. Zabieramy górny papier. Kładziemy na to sałatę/pekinkę. Przykrywamy talerzem. Odwracamy deskę do góry nogami... TADAAA! Gotowe. To taki omlet na "pół-miękko". Środek będzie miękki, ktoś powie niedopieczony. Tak ma być Podstawa - sprawdzać czy nie przywarł, tak często jak to tylko możliwe. PS. Wbrew pozorom danie to, nie jest takie proste. Jest wiele rzeczy, które mogą pójść nie tak: proporcje przypraw, ilość oleju, przywarcie, zbyt wczesne/późne zdjęcie z patelni etc. Nie poddawajcie się. Robię je on lat. Raz się uda, raz jem bo szkoda wyrzucać Gdy się uda, gwarantuję - pychota. No i to "prawie niedopieczone" wnętrze z warzywami
    1 point
  3. Spike obudziwszy się rano rzekł do siebie, iż był to najdziwniejszy sen, jaki w życiu go spotkał. Twilight usłyszawszy to spytała, co mu się śniło, gdyż w nocy strasznie się rzucał przez sen i mamrotał pod nosem dziwne rzeczy. Smok odpowiedział, że opowie jej o tym śnie później, gdyż jest to temat na dłuższą dyskusję i nie chce mówić o tym z samego rana, po czym stwierdził, że czas zabierać się do pracy. Tej nocy Nightmare Moon postanowiła zdrowo namieszać w śnie (i tu wyzwanie dla was) Księżniczki Luny Wymagania odnośnie snu: -Akcja nie może dziać się poza zamkiem Canterlot; - Księżniczka Celestia nie może wystąpić w tym śnie; - Luna nie wie o obecności Nightmare Moon; -Minimum trzy linijki tekstu. Noc dobiegała końcowi, więc księżniczka Luna postanowiła udać się na upragniony spoczynek. Jej sen zaczął się odrobinę dziwnie, a mianowicie zaczął się od tego, iż obudziła się i stwierdziła, że nastała już noc, jednakże ona nie wznosiła księżyca tej nocy, co zaczęło ją zastanawiać, cóż jest przyczyną takiego, a nie innego stanu rzeczy. Zawołała więc strażnika, lecz żaden się nie pojawił. Jednak najdziwniejsze rzeczy miały dopiero nadejść.
    1 point
  4. Wszystkie TARDIS są żyjącymi organizmami, które uważa się za kobiety. Mają nawet serce i duszę.
    1 point
  5. Po długim czasie - wybaczcie, że tyle to trwało ^^" - nareszcie sprawdziłam wszystkie prace i oto przedstawiam wam wyniki~ Bez większego przedłużania. Sekcja Rysunkowa ~ Miejsce pierwsze zajmuje VileRaven ~ ~ Miejsce drugie wędruje do Gray Picture ~ ~ I miejsce trzecie, które zajęła Tigress ~ I wyróżnienie dla PervKapitan Sekcja Literacka Nie zamieszczam linków do opowiadań. Jeżeli chcecie się nimi podzielić to możecie sami tutaj zamieścić. ~ Miejsce pierwsze dla Arkane Whisper ~ Bardzo spodobał mi się pomysł. Podróż Doktora po w sumie różnych światach, a we wszystkich świąteczna groza. No właśnie. Niby Mikołaj, niby dzwoneczki, a czuć było dreszczyk niepokoju. Myślę, że po przeczytaniu tego opowiadania już nigdy nie będę tak samo myśleć o Mikołaju. Co prawda zauważyłam kilka błędów ortograficznych i stylistycznych, a TARDIS jest dziewczyną...ale nie przeszkadzało to w odbiorze całości. Gratuluję i zachęcam do opublikowania w dziale opowiadań ^^ ~ Miejsce drugie dla Adviliona ~ Bardzo przyjemne opowiadanko. Takie urocze, swojskie, świąteczne. Po poprzednich, mrocznych opowiadaniach "Magia Świąt" nieco rozluźniła nerwy i pozwoliła wczuć się w...no magię świąt. Ten klimat. Przypomnieć sobie jak przyjemnie jest spędzić chwile z bliskimi, jak pięknie wyglądają ozdobione choinki i domy oraz jak piękny jest śnieg, którego tak dawno nie było nam dane uświadczyć. Błędy były. Ale niewiele. ~ Miejsce trzecie dla Rex *Monster* Crusader ~ Nie powiem by opowiadanie było przyjemne. Klimat ciężki, bo wojna, bitwa, walka. Nie jest to minusem, nie. Przedstawiłeś główny problem ludzkości. Wojny były i będą zawsze. Doktor z utopijnego świata kucyków znalazł się w świecie realnym. Groźnym, zabójczym wręcz i prawdę mówiąc nieprzyjemnym. Ale muszę się do czegoś przyczepić. Moim zdaniem za dużo dialogów, a za mało opisów. Sprawiało to, że trochę się gubiłam w treści. No i TARDIS jest kobietą. Rymowanka Jako jedyna wysłała mi rymowankę Seluna, a więc do niej wędruje wyróżnienie.
    1 point
  6. Najgorsze zakończenia gry to to, że w ogóle czasami się kończy...
    1 point
  7. Wzięło mnie na rysowanie ostatnio. Kolejny rysunek! W fazie szkicu. Zamierzam go pokolorować i najpewniej zrobię to w SAI'u jeśli zechce mi się męczyć z lineartem. Nienawidzę tworzenia komputerowych lineartów...nie mam tabletu i chyba się nie da ustawić w SAI'u piórka tak by rysował płynnie myszką. Dlatego muszę używać opcji curve, a ona jest gówniana i męcząca >.> W każdym razie przedstawiam wam Wanilię, moją OC z moim ulubionym Toy Bonnie'm~
    1 point
  8. Nowy domek w karkonoszach Łopata Pług śnieżny
    1 point
  9. Tłumaczenie Winningverse jest w ogólnym. A to przecież „banging, banging everywhere” i wierz mi, byłoby więcej niż łatwo napisać te opowiadania tak, że na tym forum poza MLS by nosa nie wystawiły.Co oznacza, że spokojnie da radę. Trzeba tylko zachować odpowiedni sposób opisu. Jeśli nie będziesz miała pewności, czy się nadaje, to zawsze możesz poprosić Dolara, żeby ci sprawdził przed wstawieniem.
    1 point
  10. Kupione za 50 zł w empiku.
    1 point
  11. Nie, ja też. Wprawdzie sama czesto czuje się dobita brakiem osłuchania, wiedzy na temat muzyki i tego, że dla wiekszości szczytem wymagań jest totalny "muzyczny fast-food" ale to nie świadczy koniecznie o byciu prostakiem, a nawet jeśli, to nie powinno się tak mówić o ludziach... Szczególnie jeśli potrzebujesz ich uwagi do sukcesu, więc chociaż to poszanuj.
    1 point
  12. Jestem w trakcie czytania, ale mogę skrobnąć krótki komentarz w trzech punktach. 1. Fabuła Prosta i lekka, lecz nie prostacka - tu i ówdzie pojawi się mały wątek poboczny, tam czy siam wkradnie się spory kawałek zgrabnie napisanego [slice of Life], a całość czyta się sprawnie, bez przycięć i z przyjemnością. Nie wyłapałam dziur fabularnych, niepasujących czy niedopracowanych fragmentów - historia posuwa się naprzód bez żadnych wykolejeń. 2. Opisy i dialogi Kwestie wypowiadane przez postacie są w porządku. Przez sześć rozdziałów ani razu nie skrzypnęło mi literackie drewno, zaś niektóre odzywki są bardzo... życiowe. Opisy są krótkie i zwięzłe, bez zabaw w rozbudowane środki artystyczne - i to pasuje. Pozwalają wyobrazić sobie miejsca odwiedzane przez bohaterów, spotykające ich sytuacje oraz ich samych, a więc spełniają swoją rolę. 3. Humor Obecny w dużych dawkach. Śmiałam się z gier słownych, żartów sytuacyjnych, zabawnych interakcji między postaciami czy wszechobecnych prztyczków pod adresem naszej szarej, polskiej rzeczywistości. Gdybym miała podsumować fika jednym słowem, powiedziałabym, że jest funkcjonalny. Autor nie próbuje wyciskać ze mnie litrów łez czy wbijać mi do głowy głębokich jak kałuża mądrości życiowych - chce opowiedzieć mi historię. I niech mnie tramwaj na Focha przejedzie, jeśli nie robi tego dobrze. Zwięźle, prosto, bez artystycznych szaleństw - taki styl tutaj działa. To nie "Pielgrzym i Pani", gdzie siląca się na głębię treść zostaje momentalnie zarżnięta przez styl tak przeciętny i nijaki, że dostaję bólu zębów na samą myśl. Czytając o wspólnych perypetiach Pawła i Rainbow... cóż, miałam po prostu niemałą frajdę. To lekka, nieskomplikowana, ale i przyjemna lektura, bez górnolotnych frazesów i skrzydlatych myśli. Takie solidne 7+/10. A psorasowi doradzę jedną rzecz: chłopie, weź i spisz wszystkie wymyślone przez siebie bajki/opowieści. Są nie dość, że przezabawne, to i jeszcze niesamowicie wręcz kreatywne. Taka choćby Wielka Duralowa Świnia sprawiła, że śmiałam się jak głupia przez pięć minut... a potem zatęskniłam za własnym dzieciństwem.
    1 point
  13. Coś nowego. Nadal nie poniacz
    1 point
  14. A TY jakbyś zareagował, gdyby okazało się, że twoja rodzina to leki?
    1 point
  15. Moja opinia spóźniona, ale jednak. Trudno pisać jeszcze raz o czymś, o czym już mówiłem, zwłaszcza, gdy dawno nie formułowało się "na kartce" myśli dłuższej niż paręnaście zdań. Ale spróbuje. Ponadto, na pewnym poziomie opowiadań, niektóre dzieła nie można opisywać na poziomie "edycja tekstu be, fabuła be, bohaterowie dobrzy, tempo akcji meh". Dlatego raczej podzielę się po prostu paroma przemyśleniami. Pomijam nudy w stylu edycji tekstu, itd., bo jest tak jak lubię, czyli czysto i schludnie. Można skupić się na samym ff, a nie na "dodatkach". Tak się składa, że był to jeden z pierwszych ff w tym fandomie, który przeczytałem po dużej przerwie i mówiąc w skrócie, podobał mi się. Najbardziej chyba atmosfera mi się podobała, mimo, iż nie zaliczyłbym ją do "dark", tak samo jak całe opowiadanie. Była ciekawie oniryczna, ale bez przesady, autor pisał w taki sposób, by można było odczuć, że coś jest *nie tak*. Nie jest łatwo to zrobić, wprawić czytelnika w pewne zakłopotanie. Można powiedzieć, że "podświadome zakłopotanie", co tylko pomaga w budowaniu atmosfery. Przypadły mi do gustu także delikatne szczegóły w opisach, które krzyczały, by je zauważyć i gdzieś sobie na skraju umysłu odnotować. W sposób nienachalny, ale interesujący budowały dodatkowe cegiełki świata przedstawionego. Robiły to tak, by można było te wszystkie cegiełki połączyć w całość, a autor nie musiał silić się na pisanie, jak to dziwnie bohaterka się czuła. To było po prostu widać. Jedna rzecz - czytając ff wtedy, i teraz powtórnie, to nie mogę się oprzeć się podobieństwu do "Pszczół" pani u góry. Podobna dawka... rezygnacji, albo raczej smutnego pogodzenia się z rzeczywistością. Dobrze to wyszło, nie powiem, przez to ff ma swój specyficzny styl, za co plus. Fabuła chyba najbardziej mi się spodobała, aż się zdziwiłem, że tak późno się zorientowałem, do czego to wszystko dąży - wydaje mi się, że takie klimaty to bardzo popularny wątek teraz. Co mnie cieszy, bo lubię takie "niedopowiedziane" historie. Duży plus także za tempo zakończenia, które nie było ani zbyt przyspieszone ani rozwałkowane, często trudno napisać zgrabne zakończenie opowieści. Tutaj się udało, jak się zaczęło, tak się zakończyło, troszkę mroczno, ale spokojnie. Tak jak powinno. No tak, z tym, że po przeczytaniu opowiadania po raz drugi, zacząłem też widzieć nieco więcej skaz, na które wcześniej nie zwracałem uwagi. O pierwszej rzeczy ktoś już wspomniał - bohaterce idzie wszystko troszkę za łatwo, przez co autor pozbawia czytelnika tego małego dreszczyka emocji, który każe się obawiać, że być może nigdy nie poznamy odpowiedzi na nurtujące nas pytania. Ale nie jest to dla mnie duży problem, rozumiem, że konwencja ff była inna, trudno się o to przyczepić. Zauważyłem, że niektóre dialogi były aż do bólu "serialowe". Nie powiem, nie lubię tego, nawet jeśli przez to dobrze odzwierciedlają postać. Według mnie wypowiedzi (a także miejscami zachowanie, pomijając koniec) bohaterki jest miejscami do bólu prozaiczne i nie na miejscu. Nie na miejscu w ff oczywiście. Swoją opinię uzasadniam tym, że wiadomy serial z wiadomymi postaciami, został napisany dla wiadomych odbiorców ( <10? ). Z pustego to i Salomon nie naleje, a według mnie nadmierna chęć odwzorowania postaci w ff wprowadzi tylko prozaiczność i wyłamanie się z konwencji, którą się wcześniej konsekwentnie wdrażało w opowiadaniu. Oczywiście tutaj to tylko występuje miejscami, ale jakoś kuło mnie to w oczy. Idąc dalej - koniec był trochę cliche, wszyscy lubimy lecące łzy itd., ale według mnie nie powinno się przesadzać z obrazowymi opisami, to często psuje puentę. A tutaj była naprawdę dobra, chociaż przyznaje to z bólem - nieco oklepana. Co akurat mi nie przeszkodziło w czytaniu. Podsumowując - chyba najlepszy ff jaki czytałem autora, zdecydowanie lepszy niż "PiP'. Ogólnie Malviago jest dla mnie wzorem pisarza, do którego wszyscy początkujący powinni dążyć, nie spotkałem wiele osób które mają dobrze wyrobiony sam kunszt literacki. Jedyne o co mogę prosić, to o jedno - o to, by próbować poszerzyć konwencję,/tematykę/formułę opowiadań w tym świecie, a nie zamykać się w niej. Dobry, solidny i czytany z chęcią autor, wciąż nie jest najlepszym. He.
    1 point
  16. Dla leniwych: racje "Arpolu" i wszelkie inne MRE. Tylko nie są zbyt tanie. Ale skuteczność 100% Zanim zapomnę, chińskie zupki odradzam. Żeby sobie zjeść w domu raz na jakiś czas to spoko, sam lubię, ale w terenie to raczej nie są zbyt przydatne (spójrzcie na skład i kalorie...). Lepiej je zastąpić wieloma lepszymi produktami. Mam w szafce małe zapasy "na wszelki wypadek", które sprawdzają się w terenie, więc nieco się podzielę wiedzą. Przede wszystkim, moje ulubione to gotowa zupa w folii (firmy "Profi"). Jak na swoją cenę i fakt, że to produkt o długim terminie ważności, smakują całkiem dobrze (najbardziej polecam grochówkę, absolutnie najlepsza). Do tego opakowanie sprawia, że można ułożyć w plecaku w wielu miejscach, bez ryzyka, że się zgniecie czy rozwali - jest plastyczne. Koszt to około 3-4zł za półkilogramową porcję, można znaleźć np. w supermarketach typu Kaufland czy Tesco. Rzeczy w puszkach, czyli przede wszystkim fasolka w sosie pomidorowym, ale można znaleźć też kawałki kurczaka czy gulasz. Do wyboru, do koloru. Plusem jest, że można sobie zrobić na ognisku bez brudzenia menażki. Idealne na obiadek. Gotowe dania w słoikach, głównie od "Łowicza". Bardzo smaczne, ale nie najtańsze, no i słoik jest wrażliwy na "obrażenia". To były głównie ciepłe dania, ale czasami lepiej jest jechać na "suchym" prowiancie. Choćby w zimie, gdy mogą być problemy z ogniskiem, Esbitem i innymi "podgrzewaczami". W tej kategorii królują nieśmiertelne "Suchary Bieszczadzkie" wraz z pasztetem "podlaskim". Sycące, zajmuje niewiele miejsca i jest zarąbiste Po prostu podstawa wyżywienia w terenie. Oprócz tego wszelkie konserwy (których akurat fanem nie jestem) czy rybki w puszce. Jako przekąska: batony musli (albo sklepowe, albo własnej roboty), orzechy (w tym wszelkie "mieszanki studenckie"), chałwa i snickersy - dają dużo energii, zajmują niewiele miejsca. No i są smaczne Opcjonalnie czekolada (najlepiej gorzka) i jej podobne "cukry", ale w lato istnieje ryzyko rozpuszczenia. Do tego cukierki z kawą lub owocowe z witaminą C i można ruszać w trasę.
    1 point
  17. Całkiem niezłe, furry to polepsza Tylko nie pasuje mi pyszczek i grzywa, ale to tylko moja własna opinia, więc tak jakby jej nie było. Są gusty i guściki, a rysować powinnaś jeszcze więcej, b. dobrze Ci idzie
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...