Dziś w pracy ciastkarki zaliczyły niezłą wpadkę. Kilka sklepów zadzwoniło z pretensjami, że "sernik jest strasznie kwaśny, nie da się go jeść". Po krótkim "śledztwie" okazało się, że sympatyczne panie zamiast cukru dodały do sera...
Aż żałuję, że nie go nie spróbowałem.
Miało nie być więcej kotów, ale co tam.
Byłam w sklepie, a przed nim siedział kot. Dałam mu nawet trochę jedzenia. Wieczorem po niego pojechałam i już leży na kanapie. Wykąpany, ale wciąż zapchlony.
Wyglada jak angora turecka