Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 12/31/19 we wszystkich miejscach

  1. Wszystkiego najlepszego w nadchodzącym nowym roku!
    5 points
  2. Ząbek leci do @Cheerful Sparkle RANKING: 1- Młodszy Dentysta PervKapitan (19 ząbków) 2- Pomocnik Dentysty Cheerful Sparkle (14 ząbków) 3- Pielęgniarz Youkai20 (8 ząbków) 4- Pielęgniarz D.E.F.S (7 ząbków) 5- Pielęgniarz Szczerbix (5 ząbki) 6- Stażysta Starlight Sparkle (3 ząbki) 7- Stażystka Natuszka (2 ząbki) 8- Stażysta MLPFan (1 ząbek) 9- Stażysta Darkbloodpony (1 ząbek) - Kolejny zadowolony klient Ostatni w tym roku! - Rozumiem że w 2020 będziesz jechać na całość - No pewnie! :3 Z pomocą moich cudownych pracowników :* - No to zostaje życzyć wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku! - Szczęśliwego Nowego Roku!! Który ząb naprawicie w nowym roku jako pierwszy??
    2 points
  3. Witam ponownie. Tym razem chcę zaprezentować trochę własnej twórczości. Fanfik, który zajął trzecie miejsce w konkursie w dziele Fluttershy. Taki mały eksperyment, wykonany z braku lepszych pomysłów. Fanfik, w którym Angel został zastąpiony bombą atomową. Opisu nie daję, bo tytuł mówi sam za siebie. Tradycyjnie już zapraszam do przeczytania i oceniania.
    1 point
  4. Dzisiaj coś na szybko, krótki, bo około osiem stron, tekst, który wypada zadedykować wszystkim którzy zajmują się korektą naszych opowiadań. Korektorzy, to oni są bohaterami tego małego ficzura, biedacy którzy użerają się po nocach z milionem przecinków, z błędami ortograficznymi, złą formą zdania, błędnymi odmianami, literówkami i o zgrozo... stawiają czoła autokorekcie naszych edytorów tekstu. Oto Ci, którym nie straszne są "ó, ch, rz, ż", myśliniki, półpauzy, pauzy i dywizy (czymkolwiek one są). Wirtuozi wyrazów bliskoznacznych, którzy do śniadania przeglądają sobie synonimy codziennie używanych słów. Herosi staropolszczyzny, przymiotników, przypadków i czego tam jeszcze. Dobra, dość wychwalania! Zapraszam do czytania! Wspomnienia Korektora, czyli czemu jadę na oddział zamknięty
    1 point
  5. Hm, ile to już czasu minęło? Nie tak dawno temu w ramach Klubu Konesera Polskiego Fanfika zorganizowany został event świąteczny, składający się z dwóch części: literackiej i komentującej. Czego się nie spodziewałem, nagle wpadłem na pomysł i zacząłem sobie pisać. Tak się wkręciłem, że opowiadanie wyszło niemalże dwa i pół razy większe niż przewidywał limit, więc nie było mowy, by mogło wystartować. Zatem przedstawiam Wam je tutaj, w te ostatnie godziny roku 2019 Jedyna taka historia [Oneshot] [Equestria Girls] [Random] [Comedy] Wraz z nadejściem grudnia, syreny stają w obliczu nowego wyzwania. Muszą one zorganizować sobie pierwsze święta bez magicznych mocy i do tego przy mocno ograniczonym budżecie. Wobec napotkanych trudności, The Dazzlings dzieli się na dwa fronty. Czy mają jeszcze szansę na godną wigilię? Ta historyjka powstała pod wpływem spontanicznej zajawki, chyba na przestrzeni zaledwie trzech przysiedzeń, co mi się nie przytrafiło od niepamiętnych czasów. W noc sylwestrową różne rzeczy się dzieją, więc najpewniej w przyszłym roku rozejrzę się za błędami czy potknięciami jeszcze raz, dla pewności Pozdrawiam oraz życzę szczęśliwego nowego roku 2020! Dziękuję @Coldwind owi za organizację eventu, pod wpływem którego udało mi się napisać nowy fanfik, no i zapraszam Państwa do dołączenia do Klubu, jeśli jeszcze tego nie uczyniliście
    1 point
  6. Witam was serdecznie drodzy czytelnicy. Przedstawiam wam opowiadanie napisane specjalnie z okazji nadchodzących świąt. Nareszcie święta yeey... Autor: Darkbloodpony Korekta i pre-riding: @Grento YTP@Stormy Mood Opis: Mała Starlight Glimmer od zawsze kochała wigilie serdeczności. Co roku spędzała ten wyjątkowy dzień z Sunburst, grając w gry planszowe i rozmawiając do pierwszej gwiazdki, lecz tego roku przyjaciel już nie będzie... LINK
    1 point
  7. Koleżanki i koledzy! Zbliża się koniec roku, a w Sylwestra czy Nowy Rok - jak sądzę - niewiele osób zechce coś poczytać, mogąc w zamian poimprezować. Dzielę się więc z Wami jednym z kilku opowiadanek, które napisałem relatywnie niedawno, a które nie ma osobnego tematu jeszcze zanim sylwestrowy alkohol odbierze Wam trzeźwość i chęć może nie na na cokolwiek, ale na pewno na czytanie. Być może ktoś z Was np. przed snem zechce rzucić okiem na ten temat i opis, a może nawet przeczytać to coś, co zamieszczę w linku poniżej A co właściwie? Ano, napisaną piorunem i bez specjalnego pomysłu historyjkę "Strachobaję" (czyli pracę na ogłoszony jakoś tak przed Halloween konkurs, z którym najwyraźniej coś się stało; coś czego nie potrafią wytłumaczyć nawet najstarsi górale, bo temat szybko gdzieś zniknął... albo ja jestem po prostu ślepy ). Tak czy inaczej: oto przed Państwem Pinkie i jej "wesoła" , krótka historia, życzę przyjemnej lektury! https://docs.google.com/document/d/1oAXLxZo6q8xnw6tBaYHRCogyleXaTFef6llCmX3JbYs/edit?usp=sharing
    1 point
  8. Hm, w tytule tematu jest „yaay”, ale wszędzie indziej już „yeey”, to jak to jest? Poza tym, jedno „a” chyba by wystarczyło. W opowiadaniu mamy też „Sunbersta” podczas gdy powinno to być „Sunburst”. Zdarzyły się literówki (np: „(...) jednorożec zacisnąła wargi,zamknąła oczy...”), czy też kwiatki pokroju „własnoręcznie wykonanego wieńca”, w odniesieniu do kucyka (mogłoby być „samodzielnie”). „(...) Starlight dopadł kuchenkę i wyłączył gaz.” - może coś źle zrozumiałem, ale to brzmi jakby Starlight została ogierem. Zamiast „Wild” jest w pewnym miejscu „Widl”. A od pewnego momentu już jest „Sunburst”. „Wszystko było już. gotowe” <- niepotrzebna kropeczka. „Glimer” <- brakuje „m”. W sumie, później sporo razy przewija się określenie na Starlight: „wielka gospodyni”, lub „mała wielka gospodyni”, troszeczkę za często przez co odniosłem wrażenie powtórzenia. I inne tego typu sprawy, których nie zaznaczyłem w tekście, z uwagi na problemy techniczne oraz wynikającą z nich konieczność czytania na telefonie. Ogółem, samo w sobie nie jest to nic poważnego i nie wymaga aż tyle perswazji, jednak różne literówki, błędy, potknięcia zdarzają się w tekście na tyle często, bym ośmielił się polecić autorowi powrót do popełnionego fanfika i przyjrzenie się treści, w poszukiwaniu tych właśnie błędów. Po ich poprawie z pewnością zniknie wrażenie niedopracowania, jakie odnosi się podczas lektury. Dziwne wrażenie sprawia akapit, w którym narrator wspomina, że gdyby dekorator odpowiedział coś Starlight w odpowiednim momencie, wówczas może przyszłość Equestrii potoczyłaby się inaczej i tak dalej. Gdyby opowiadanie okazało się retrospekcją, wówczas byłoby wiadomo skąd on o tym wiedział, ale ponieważ akcja ma miejsce na długo przed pierwszym sezonem, nie brzmi to najlepiej. Może gdyby podejść do sprawy subtelniej i zasugerować tylko, że niewiele wystarczyło, by zmienić poglądy Starlight, lecz dekorator powstrzymał się od skomentowania jej słów? Czytelnik mógłby się domyślać, że być może chodzi o to, co klacz zrobiła wiele lat później, a odnośnie czego narrator niekoniecznie powinien posiadać poszlaki. Jest też inny akapit, a w nim porównanie, że Starlight zrobiła coś z opóźnieniem jak ładowanie się filmu w internecie. Burzy to trochę klimat i osobiście sugerowałbym jakieś inne porównanie albo przepisanie tych kilku zdań. Wprawdzie potem czytelnik nabiera pojęcia na jakim poziomie technologicznym stoi otoczenie, lecz wciąż, według mnie nie jest to zbyt fortunne porównanie. W ogóle, jeśli chodzi o podejście Starlight do magii i przyjaźni, sprawa wygląda trochę dziwnie, gdyż potem w jakiś sposób zaprzyjaźnia się z magią, dzięki czemu wykonuje różne rzeczy, co ostatecznie powoduje powstanie wiadrowego pieseła, a także spory bałagan. Ostatecznie jednak wydźwięk opowiadania jest pozytywny w tym sensie, że otrzymujemy dobre zakończenie, które nie burzy świątecznej, w pewnym stopniu naiwnej atmosfery. Z drugiej strony, gdyby zaprzyjaźnienie się z magią oraz powstały za tą sprawą bałagan doprowadziły do srogiej kary i zepsutych świąt (złe zakończenie), wówczas atmosfera by ucierpiała, ale Starlight miałaby dodatkowy powód dla którego mogłaby być sceptyczna wobec magii, talentów itd. Wydaje mi się, że ostatecznie autor zdecydował się na lepsze w skutkach rozwiązanie, choć widać pod koniec, że historyjka mogłaby pójść w dwóch różnych kierunkach i w jednym z przypadków uzyskalibyśmy dodatkowe wydarzenia, które ukształtowały Starlight taką, jaką ją poznaliśmy w pierwszym odcinku, w jakim wystąpiła. Odsuwając na bok błędy i potknięcia, a także nie najlepiej brzmiące rzeczy i wątpliwości, przejdźmy do oceny tego, o czym to jest. Cóż mogę powiedzieć? Z okazji Świąt dostaliśmy typową, świąteczną historię opisującą dzień wigilii serdeczności z perspektywy małej Starlight Glimmer. W ciągu tychże siedemnastu stron bohaterka zdążyła odwiedzić kilka miejsc i zrobić całkiem sporo rzeczy, choć np. sceny z grą planszową czy „odgrzewana zupka subplot” nie wnoszą znów tak wiele do głównego wątku, a raczej służą jako dodatki przybliżające nam codzienne życie Starlight oraz jej manieryzm. Otrzymujemy sporo świątecznych akcentów – czytanie świątecznej opowiadanki, kupno materiałów z których później powstają ozdoby świąteczne, ubieranie choinki, jemioła, co nieco o marzeniach, no i wreszcie wieczerza wieńcząca opowiadanie. Całość okraszona jest lekkim, nieco naiwnym (w sensie, że dziecięcym) klimatem, zaś przyglądając się bliżej, między wierszami odnajdujemy takie wątki jak Starlight zmagająca się z własnymi słabościami. Dzięki pewnej nadinterpretacji możemy odnaleźć tutaj również nieco powagi, gdyż dowiadujemy się, że Starlight marzy o szczeniaku, a przy próbie opanowania wywołanego magią zamieszania powstaje „wiadrowy pies”, z którym ta sobie nie radzi, co może nam sugerować, że rodzice klaczki mają rację, że najpewniej jest za młoda na podjęcie takiej odpowiedzialności. Może to być uznane za komentarz do świata realnego, gdzie niekiedy pod choinkę dzieciaki dostają zwierzaki, którymi szybko się nudzą lub którymi nie potrafią się zająć, przez co te, traktowane jak przedmioty (Starlight ożywiła przedmioty i zrobiła z nich pieska) lądują na śmietniku/ bruku co zawsze jest smutne i godne potępienia. Dekorator okazał się przyzwoitą postacią o przyjacielskim usposobieniu, aczkolwiek nie potrafiłem pozbyć się wrażenia, że prędko zaczął się dziwnie spoufalać ze Starlight. Nic takiego się nie wydarzyło, ale wciąż – był to obcy kucyk, na miejscu klaczki miałbym więcej rezerwy. Nie zrozumcie mnie źle – sceny, w których pokazuje jej jak przygotować papierowe ozdoby i jak używać magii, aby same lewitowały, a także wymiana zdań o marzeniach świątecznych, wszystko to jest wykonane bardzo solidnie i z dbałością o odpowiednią atmosferę, po prostu sama relacja między tymi dwoma średnio do mnie przemawia. Gdyby dekoratorem okazał się kucyk z sąsiedztwa, którego Starlight zna z widzenia lub z którym jej rodzice dobrze żyją – to ok. Pod koniec przybył listonosz... tak po prostu i w sumie nie wiem co to dało historii. Ale przyznam, że przez moment myślałem, że zaraz będzie telegram, że z rodzicami coś się stało i nagła zmiana klimatu o 180 stopni. Ale tak się nie stało, bo rodzice stali tuż za nim, do tego z dziadkiem Starlight. No i sam nie wiem, średnio mi wypadła ta scena. To „o, pan jest moim dziadkiem?” jakoś mi nie podpasowało. To znaczy, faktycznie, Starlight była za mała by go pamiętać, ale naprawdę przez cały ten czas nie widziała ani jednej fotografii z nim? Żadne z rodziców o nim nie wspominało? Nie lepiej by było, gdyby jej mama albo tata powiedziała/ powiedział coś w stylu: „Spójrz, kto cię odwiedził.”, a wtedy starszy kucyk przywitałby się z małą, zwracając się do niej per „wnuczko”? Wówczas czytelnik i tak dowiedziałby się kim jest ta postać dla Starlight, a i dialog zabrzmiałby lepiej. W ogóle, brakuje w tej scenie emocji, dosyć szybko przechodzimy do bałaganu i kłopotów jakie ten spowodował, na czym cierpi świąteczny klimat, do tej pory budowany w sposób zupełnie poprawny. Nie tylko to, brakuje mi lepszego zamknięcia opowiadania, bardziej satysfakcjonującego zakończenia, może jakiegoś extra dialogu, może wymiany prezentów, może jakiegoś komentarza Starlight lub wypowiedzianego do pierwszej gwiazdki życzenia. Stąd pod koniec zostaje mały niedosyt. Życzenia świąteczne od autora oraz ekipy dłubiącej przy opowiadaniu to naprawdę miły gest, zostały odpowiednio oddzielone od treści opowiadania, przez co nie kolidują z nim, a stanowią miłe posłowie na określoną okazję. Bardzo miło i dzięki Podsumowując, jest to poprawnie wykonana, solidna historia świąteczna, która niczym nie zaskakuje, ale także niczym nie odpycha, a którą jeszcze można by dopracować, zarówno pod kątem technicznym jak i fabularnym. Ma odpowiedni klimat i czyta się ją lekko, niezobowiązująco. Na święta – czemu nie? Wydaje mi się, że gdybym natrafił na opowiadanie w środku lata pewnie od razu bym go nie doczytał do końca, ale świadomość, że mamy (jeszcze) grudzień i jest okres świąteczny bardzo pomaga w zatrzymaniu przy sobie czytelnika. Myślę, że warto dać szansę i zobaczyć jak autor odnajduje się w bardziej przyjaznych, kreskówkowych klimatach. Pozdrawiam!
    1 point
  9. Po „Alterze” Bester uraczył nas jeszcze jedną, choć dużo skromniejszą produkcją, ażeby kupić sobie nieco czasu przed finalnym werdyktem odnośnie wspomnianego kryminału, postanowiłem przyjrzeć się ”Wspomnieniom korektora”. Myślę, że mogę mówić o tym, że w jakimś sensie z treścią się utożsamiam, gdyż zdarzyło mi się przedpremierowo czytać i poprawiać niejeden fanfik. Niemniej, jak się dowiadujemy z tagów, jest to biografia Gandzi. Sprawdźmy zatem czym usłana jest historia znanego korektora. Przyznam, że tekst przypomniał mi o znanych już fanfikach-parodiach, lub też tych, które miały na celu zdenerwowanie danej osoby. Rzeczywiście, jest to nie tyle kucykowy fanfik co opowiadanie-parodia, które przerysowuje ponad miarę różne głupawki znane z „moich pierwszych opowiadań MLP proszę o wyrozumiałość”, reakcje bohatera również wydają się jak z krzywego zwierciadła, lecz gdy się wczytamy w sedno, zdamy sobie sprawę, że hej, również często o tym myśleliśmy gdy napatoczył się nam jakiś Dark Momentum, czy ktoś o podobnym życiorysie. Ba, nawet typowy Brony w Ponyville. Upić się, przeczytać, może coś tam poprawić, zostawić w cholerę, udać się na wakacje. Do Choroszczy. Na badania? Na badania. Przyznam, że miałem nie lada ubaw z odczytywania kolejnych wiązanek wyobrażonym głosem NRGeeka. Momentami wręcz zabrakło mi czegoś w rodzaju: „Ten autor powinien zap%$#dalać na Galerze!” I że powinien być smagany w dupsko batem ukręconym z tej jego fanfikcji, dopóki odcinki „Klanu” nie zrównają się z tymi z „Mody na Sukces”. Ilość złych emocji spowodowanych załamaniem się, utraceniem wiary w ludzkość z powodu danego fanfika, tudzież zazdrości wynikającej z tego, że są przecież inni korektorzy, którzy świetnie współpracują z autorami i osiągają sukcesy, wypadło to tak jak należało się tego spodziewać po tagach oraz przyjętej konwencji – jest to mocno wyolbrzymione, przerysowane, ale posiada w sobie ziarno autentyczności. Czujemy, że pewnego dnia my możemy nie zostać na czas usunięci z listy korektorów, że pewnego dnia może nas spotkać takie PW i że pewnego dnia my wylądujemy w pokoju bez klamek. Generalnie, jest to dość zabawny przerywnik, w sam raz na odrobinę nudy, acz w materii zaprezentowanych głupawek nie znajduję tu zbyt wiele nowego. Szczęśliwie tekst jest krótki i treściwy, toteż nie trąci on sztampą. Tak, sztampą – nawet nabijanie się ze sztampy w końcu przeobrazi się w sztampę. W końcu ileż można się znęcać nad kolejnym lub tym samym Bronym w Equestrii tudzież czarnym alikornem o krwistoczerwonych oczach i hiperrealistycznej krwi z nich cieknącej? Niemniej, warto zajrzeć, gdyż mimo to jest to historia z nieco innej perspektywy – pisana z punktu widzenia osoby, która ma „mój pierwszy fanfik” czytać i jeszcze ma to poprawiać, co oczywiście na dłuższa metę nie ma sensu bo już prościej by było napisać cokolwiek od nowa. Stąd nie dziwię się, że nasz bohater wylądował tam, gdzie wylądował. No i z całą pewnością jest w tym pewien ukryty przekaz. Rzeczywiście, często nie zdajemy sobie sprawy jak uciążliwa i trudna może być praca korektora, a także jak często ci, którzy różne kwiatki poprawiają, otrzymują niesprawiedliwie mało uwagi. Na pewno nieproporcjonalnie mniej w stosunku do twórców, którym przypisuje się całość sukcesu. Warto o tym pomyśleć. Może jakieś forumowe święto, Dzień Korektora, byłoby krokiem w dobrą stronę? Pozdrawiam serdecznie!
    1 point
  10. Param-param-pam-pam. Średnie to fanfary, ale cóż. Jubileusz! Wychodzi na to, że mam przyjemność zaprezentować wszystkim zainteresowanym swój 30 opublikowany na forum fik! No, powiedzmy, bo nie licząc drabbli i jednego bodajże fika konkursowego, któremu nie zrobiłem tematu. Właściwie sam nie wiem, dlaczego. Ale mniejsza, jest jubileusz, woo-hoo! Tytuł: Odwiedziny Tagi: [Oneshot], [Sad], [Slice of Life], [Dark] Obrazek okładkowy: Pre-reading&korekta: Bodzio Link: https://docs.google.com/document/d/10PUOK0_9gP6ah-cugmKbZ7lrhk5jRz0YF91_qkNl81M/edit Opis: Tajemniczy ogród, tajemniczy goście. Życzę miłej lektury.
    1 point
  11. Rozpocznę od tego, że zawarte w tym wątku opowiadanie wydaje się być idealne wręcz pod zapodany obrazek okładkowy. Autor oczywiście zadbał o opisy, lecz nie zmienia to faktu, że przez całą, choć niedługą, lekturę tak właśnie sobie wyobrażałem scenerię. A co nas czeka w samym opowiadaniu? Trudno powiedzieć, opis zapodany od Malvagio mówi nam wszystko i jednocześnie nic. I bardzo trafnie, gdyż w trakcie lektury nie poznajemy imion postaci, otrzymujemy jedynie wzmianki o tym kim one są dla siebie, a także uzyskujemy pewne drobne wskazówki odnośnie tego kto to może być. W gruncie rzeczy, nie wiemy konkretnie kiedy i dlaczego postacie te trafiają do ogrodu, czym ów ogród jest, opowiadanie pod tym względem sprawia wrażenie wyrwanego z dłuższego utworu. A raczej, miejsce akcji wydaje się być "wyrwane" od świata i egzystować w miejscu, które trudno odnaleźć. Coś jak sala tronowa Sombry w "Abdykacji". Zamiast wrażenia niedosytu mamy odczucie, że z jakiegoś powodu autorowi bardzo zależało, abyśmy wraz z bohaterkami trafili w to właśnie miejsce, aby doświadczyć tego co one. A mówię o tym dlatego, że ma to znacznie w odbiorze mrocznej atmosfery, którą po raz kolejny zaserwował nam Malvagio. To nie tylko opisy, wykonane zresztą niezwykle starannie, z dbałością o każde słowo, zdanie, czy nawet formatowanie, ale także wrażenia jakie dają poszczególne akapity oraz interakcje postaci, gdyż owszem, takowe tu występują. Opowiadanie radzi sobie doskonale wtedy gdy jest czystym opisem i radzi sobie nie gorzej gdy występują w nim dialogi. Przyznam natomiast, że gdy w fanfiku po raz pierwszy przewinął się zimorodek, do głowy przyszło inne, konkursowe opowiadanie autora - „Dla zimorodków”, z Flutterszu w roli głównej, o ile dobrze pamiętam Opowiadanie jak najbardziej godne polecenia, acz nie zdziwiłbym się, gdyby znalazł się ktoś, kto wrzucony w treść „Odwiedzin” poczuł się nieco skołowany o czym to tak naprawdę jest, co te postacie tutaj robią i dlaczego. W tym wypadku brak szerszego kontekstu nie przeszkadza, mamy zostawione pole nie tylko do własnych interpretacji, ale także teorii odnośnie tego jak „Odwiedziny” mogłyby być powiązane z pozostałymi, wybranymi utworami autora. Najmocniejszym aspektem opowiadania jest jego klimat, a forma po prostu stoi na wysokim poziomie, ciężko mi się nad nią rozpływać w sytuacji, w której miałem przyjemność przeczytać już niejeden fanfik autorstwa Malvagio. Czuję się tak, jakbym po prostu dostał więcej tego, co spodobało mi się ostatnim razem. No i jak ostatnim razem, mogę z czystym sercem polecić to opowiadanie.
    1 point
  12. Oto jest... Moje najlepsze opowiadanie z ostatniego, zwycięskiego dla mnie Gradobicia. Chwilo, trwaj Opis: Celestia nie zawsze była kochającą i wspaniałą księżniczką. Discord o tym doskonale wie... Życzę miłej lektury i czekam na opinie i sugestie.
    1 point
  13. „Equestriański Faust”? Brzmi intrygująco. Wykonanie? Pomimo limitów wynikających z Gradobicia, muszę przyznać, że zostałem mile zaskoczony. Opowiadanie po prostu sprawia wrażenie kompletnego, zachowuje typowo konkursową zwięzłość i pozostaje otwarte bez odczucia niedosytu, ale z polem do własnej interpretacji, w dużo lepszym stylu niż choćby „Exodus”, który i tak był za ten aspekt całkiem sympatycznym dziełkiem. A jeśli nie własna interpretacja, zostaje jakaś chęć dopisania ciągu dalszego, wypełnienia pewnych luk czy opracowania wydarzeń z przeszłości, o których nam wspomniano, a o których nic nie przeczytaliśmy. Uwaga na spoilery! Jest to po prostu niedługa, przystępna w odbiorze historia, dosyć dobrze wpasowująca się w fabułę kanonu, rzucająca zupełnie nowe światło zarówno na postać i przeznaczenie Celestii, jak i Discorda. Nie wspominając już o takich kwestiach jak pochodzenie Luny, czy geneza Equestrii. Jest to o tyle bardziej satysfakcjonujące, gdyż wszelkie elementy, wątki wprowadzone przez autora lądują na swoim miejscu, a całość historii po prostu się klei, dobrze komponuje. A co cieszy jeszcze bardziej, opowiadanie radzi sobie na tyle dobrze, że jest zrozumiałe nawet bez znajomości „Fausta”. Nie jestem w stanie stwierdzić, czy ciekawiej wypadł Discord, czy Celestia. Z jednej strony umowa to umowa i draconequus rzeczywiście powinien otrzymać duszę Celestii, zaś fakt, iż jednak dzieje się inaczej jest całkiem zaskakujący (Nikt nie spodziewa się equestriańskiej Harmonii!), lecz postać Celestii jako tej, która de facto nie miała siostry i która sama z siebie nie posiadała wielkiej mocy, również wypada świetnie. Oddała ona własną dusze Discordowi, by móc posiąść krainę na własność, by stać się alicornem i by mieć siostrę, którą (prawie) zawsze będzie mieć przy sobie, lecz wszystkiego użyła do tego, by czynić dobro, co sprawia, że ostatecznie zostaje uratowana przez Harmonię. Nie brakuje w tej historii tajemniczości, a wizja wymiaru Discorda (piekła?), choć przewija się przez krótki czas, urozmaica treść i buduje klimat. Co cieszy, żadna z wyżej wymienionych postaci nie została nam przedstawiona jako zła. Nie dowiadujemy się o żadnych niegodziwościach, które popełniła Celestia po podpisaniu paktu, a zanim postanowiła czynić dobro. Zostało stworzone wrażenie, że jako księżniczka ma coś tam za uszami, lecz nie jest to nic co kwalifikowałoby się do rangi czystego zła, po prostu czegoś o niej nie wiedzieliśmy, a poddani mogą się czuć w jakimś sensie tylko okłamani. Discord nie wzbudza żadnej niechęci, zachowuje się tak jak można się było po nim tego spodziewać, no i za interwencję Harmonii również reaguje tak jak on. Powiem nawet, że wypada sympatycznie, tak jak w serialu, no i jak już pisałem, trochę się mu ta dusza należy. Chyba tam nie było żadnego ustępu pisanego maczkiem, co? No i wychodzi na to, że tam chyba każdy jest ofiarą/ poszkodowany. Poddane kucyki, które tracą swoją władczynię, Celestia, która musi się rozstać ze światem, no i Discord, który nie dostaje jej duszy. W sumie nie, to nie do końca tak - Harmonia wydaje się być w tym wszystkim wygrana, gdyż wszystko przebiegło zgodnie z jej planem. Ciekawe. Styl oraz forma bez zarzutu. Po prostu solidna robota, bez jakichś wyszukanych czy przełamujących trendy zabiegów, ale też bez poważniejszych potknięć czy błędów. Najważniejsze, że tekst czyta się po prostu dobrze i sprawnie, konstrukcja fanfika stoi na solidnych fundamentach, no i w dosyć krótkim czasie autorowi udało się stworzyć odpowiedni nastrój. Dominuje pewna doza tajemniczości, mrok jest bardziej kreskówkowy, aniżeli niczym żywcem wyjęty z filmu grozy na przykład, zaś zakończenie, choć w jakimś sensie smutne, to jednak jest w nim ten motyw nadziei, że choć ktoś odszedł, to jednak jakaś jego część została z nami, że będzie dobrze i że nie ma się czym zamartwiać. Znów, wszystko to udało się odpowiednio nakreślić w naprawdę niewielu zdaniach. Czy opowiadanie, w ogóle, pomysł, zasługuje na rozbudowanie? Oczywiście, że tak. Z drugiej strony, co przecież znajdziemy w fanfiku, chwila jest taka piękna, więc czego nam więcej potrzeba? W mojej opinii jest to godne polecenia, niedługie, ale potrafiące zainspirować opowiadanie, któremu warto poświęcić parę minut. Pozdrawiam!
    1 point
  14. Przyznam szczerze, że lekturę zakończyłem beznamiętnym „aha”. Opowiadanie postrzegam bardziej jako mały eksperyment (świetnie, Kapitanie Oczywisty, sam autor o tym wspomniał ), zabawę formą, chęć opowiedzenia jakiejś historyjki jest tutaj bardziej przykrywką, pretekstem do wspomnianej wcześniej zabawy. Jako [Random], jako [Comedy], wypada to ok, chociaż bez większych rewelacji. Długość jest... też chyba bardziej w porządku, wydaje mi się, że gdyby ciągnąć to dalej, wówczas żarty prędko by się zestarzały. A tak jest w miarę ok, otrzymujemy przestrogę, by zawsze sycie karmić nasze pupile, bo nam wybuchną i będzie wielki grzybek zamiast tulenia. Rzucić okiem można, czemu nie?
    1 point
  15. Witam. Kolejne moje opowiadanie ze zwycięskiego Gradobicia. Exodus Opis: W dawnych czasach kucyki musiały podjąć nierówną walkę z naturą. Pomimo chłodu, głodu i chorób nie poddawały się. W ich sercach wciąż była nadzieja. Nadzieja, że znajdą się w końcu na zieleńszych pastwiskach. Pozdrawiam i życzę miłej lektury. Czekam na wszelkie sugestie oraz opinie.
    1 point
  16. Przychylę się do spostrzeżenia bodajże Mordecza, iż w przypadku dwóch tylko kucyków ciężko mówić o exodusie, chyba że stanowili (lub nadal stanowią) część szerszej społeczności, która dokądś migruje. Niestety, nie otrzymujemy takiej informacji w tekście więc jest to bardziej własna interpretacja tego, co zaprezentował nam autor. A jest tego dość niedużo, z uwagi na limity wynikające z Gradobicia. Niemniej to, co już jest, zostało wykonane całkiem solidnie. Hm, czy „oddałby” nie powinno zostać napisane razem? Jeżeli owszem, wówczas to chyba jedyny błąd w tymże niedługim tekście. Autor powyciągał ze swego pomysłu wyłącznie to najważniejsze i skupił się na przekazie – mamy ojca i syna, mamy walkę z żywiołem i pragnienie przeżycia, jednak od pewnego momentu wiemy już, że temu młodszemu nie dane będzie zajść na tytułowe zieleńsze pastwiska (mam na myśli tytuł motywu). Z jednej strony to działa, w końcu chodzi o śmierć niewinnej istoty, do tego dziecka, które miało przed sobą całe życie, zatem nie można mówić o tym, iż opowiadanie przez narzucone limity nie realizuje tagu [Sad]. Z drugiej strony ciężko cokolwiek poczuć, gdyż są to zupełnie nam nieznane postacie, o których nie wiemy prawie nic i z którymi nie obcujemy dostatecznie długo, by się z nimi zżyć. Ale przyznam, relacja ojca i syna, w ogóle motyw opowiadania o tej szczęśliwszej krainie do której obaj zmierzają, ta rzecz wypadła dobrze i wiarygodnie. Dodaje to gorzko-słodkiej otuchy. Natomiast tym co spodobało mi się najbardziej jest pewna dwuznaczność zakończenia. Autorowi udało się zasiać w czytelniku wątpliwość, czy ta kraina aby na pewno istnieje i gdy wreszcie przychodzi pora na zwieńczenie, pomimo opisów, tak naprawdę ciężko stwierdzić, czy ci zwiadowcy to byli zwiadowcy co Hard Worka zabrali do prawdziwej Equestrii, czy też były to jakieś anioły, które zabrały go na drugą stronę, która zowie się Equestria. Powstaje przy okazji pytanie czym jest Equestria, zaś tytuł można wówczas odebrać jako nawiązanie biblijne, co nadaje całości lepszego klimatu. Wciąż jednak, jest to owoc własnej interpretacji, ale bardzo dobrze, że pole do takowej posiadamy. To się zawsze ceni. Zatem mamy tutaj interesujące wykonanie wybranego w ramach Gradobicia motywu, nie rozwijające w pełni skrzydeł co wynikło z limitu słów, ale jak najbardziej można opowiadanie przeczytać i pomyśleć nad zakończeniem, co tak naprawdę myśmy przeczytali. Pozdrawiam!
    1 point
  17. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku ludziska!
    1 point
  18. Witajcie kochani. Razem z Darthem życzymy wam szampańskiej zabawy i samych sukcesów w nadchodzącym 2020 roku (psst.. może film w kinach będzie Ale jakby co to nie ja wam mówiłam...) Wraz z nadejściem nowego roku, zaczynam swojego własnego bloga, gdzie będe opisywała moje życie codzienne i przygody jakie mnie napotkają na drodze. Z tego co się orientuję, Darth mówił też o foto blogu z moim udziałem. Jestem ciekawa czy jesteście zainteresowani tego typu przedsięwziem. Mój Blog powinien rozpocząć się 2-3 stycznia 2020. A co się tyczy Foto Blogu, to zależy już od Was. Zapraszam was do wzięcia udziału w dołączonej Ankiecie. Jeszcze raz Dosiego roku i moc radości życzę. Kocham was misiaczki ~ Sunset Shimmer
    1 point
  19. Pojechałem do Władysławowa i mam pokój z widokiem na Bałtyk, ale mi się trafiło
    1 point
  20. 1 point
  21. Youkai też melduje przeczytanie! Sklecę czasem jakąś historyjkę, ale tylko wówczas gdy w zabawach akurat nic się nie dzieje, a urodziwa Pani Pedagog chyba też chce mieć czasem życie, więc chwilowo ma spokój Dokładnie, tu mnie masz! To był mój plan od samego początku - po co pisać długie i ciekawe opowiadanie, skoro można machnąć coś krótkiego wieczorem, tłumacząc swą niemoc srogim limitem słów Coś tam się jeszcze znajdzie z opowiadań, może ze 2. Poza tym piszę w tej chwili (no, może nie konkretnie w tej...) jeszcze 2 fanfiki, jeden ucieszy fanów Minuette, a drugi... nie wiem kogo
    1 point
  22. Cheerful melduje przeczytanie Dobrze, że między końskimi zalotami do urodziwej Pani Pedagog, a cheatowaniem w forumowych zabawach znajdujesz jeszcze czas, żeby wyklecić jaką historyjkę Tekst jest napisany bez jakichś rażących błędów, co sobie cenię, bo grafomanów Ci dziś pod dostatkiem! Szkoda, że nie było dłuższe, bo faktycznie można by historię rozwinąć, ale jeśli stłamsił Cię limit słów to ok. Lepsza taka wymówka niż jej brak A skoro masz więcej opowiadań, to podzielisz się nimi czy nie? Jest tam jakiś romans z Glim Glam?! Przyznaj się!
    1 point
  23. Przeczytane. Ogólnie rzecz biorąc jest to krótki, luźny fanficzek z paroma śmieszniejszymi wstawkami. Żadne arcydzieło, ale dobrze sprawdzi się jako lektura do porannej kawy/herbaty albo na przejazd tramwajem. Prosta forma, niezłe wykonanie, efekt końcowy jak najbardziej do strawienia. Jedna rzecz mi tu nie pasowała... Pinkie przestrzegająca CMC, żeby same nie szły do Everfree, bo to niebezpieczne? Zawsze odnosiłem wrażenie, że kto jak kto, ale Różowa Zaraza nie zna nawet takiego słowa jak niebezpieczeństwo, wszak ma mniej szarych komórek niż Mort z "Madagaskaru". Niemniej, poza tym detalem charakter Pinkie oddany bardzo wiernie do jej serialowego odpowiednika, właśnie takiego zachowania bym się po niej spodziewał.
    1 point
  24. "(...) this plate represents your head, this spoon is your heart, and the knives... are sharp! Always be careful with knives!"
    1 point
  25. Zajęło to trochę czasu, ale wreszcie jestem w stanie wam zaprezentować opowiadanie, które oryginalnie się pojawiło na konkurs o historii zebr (organizowany i sędziowany przez Cahan). O'n [Slice of Life] Starsi nazywali kamień O’n, co znaczyło „Ten, Który Trwa”. Odkąd przodkowie ich przodków przybyli na te ziemie oddawali Mu cześć. Mając to już z głowy, przystępujemy do dalszego opisywania tego świata oraz jego historii. Ale tym razem, mamy lekki spin. W głowie całe to uniwersum ma już swoją mocną formę, brakuje jej tylko ubrania w słowa. Niektóre rzeczy z tego mogą być bardziej, niektóre mniej interesujące. Niektóre rasy i państwa, niektóre zagadnienia tego wersum mogą być bardziej pasjonujące. Stąd też daję wam możliwość zagłosowania co chcielibyście przeczytać w najbliższej kolejności. Do wyboru: Historia Trzech Plemion - o kucykach - przyjrzymy się dlaczego spośród rozumnych istot kucyki stały się najbardziej dominujące na świecie, czym się różnią społecznie, biologicznie i kulturowo poszczególne rasy i wreszcie jak się układały między nimi relacje w trakcie Długiego Pokoju. Grzech Supremacji - o gryfach - powrócimy do krainy Alemanni by odkryć dlaczego gryfie społeczeństwo było w stanie w starożytności żelaznym pazurem trzymać władzę, poznamy etniczną religię gryfów w postaci erynizmu oraz transformację społeczną po podboju Alemanni przez Lunę. Antyteza Cywilizacji - o smokach - poznamy historię smoczych migracji od starożytności, prześledzimy czy miały one wpływ na zagładę Imperium Cirrańskiego, przyjrzymy się unikatowemu casusowi smoczego księcia Vassy z Wisentii oraz wreszcie prześledzimy powstanie smokobójczych zakonów rycerskich w Starym Świecie - i co się z nimi stało gdy zagrożenie smocze przestało mieć znaczenie. Aitokratia - o instytucjonalizacji wiary - podbić świat to jedno, trzeba go jeszcze urządzić. Prześledzimy instytucjonalizację Kultu Harmonii, stworzenie trójstopniowej hierarchii duchownych, powstanie kanonu wiary oraz pojawienie się instytucji archontów i Sancte Principes. Vae victis - o “przegranych” - poznamy losy różnych kultów, wierzeń, ras czy plemion w epoce po bitwie pod Elis oraz politykę poszczególnych Nieśmiertelnych w stosunku do tolerancji… bądź jej kompletnym braku. Uwaga, za głos ważny uznaję głos tylko osoby, co chociaż raz opowiadanie skomentowała (żeby delikatnie zachęcić do wiadomej aktywności). Życzę miłego czytania i zachęcam do komentowania jak i oddania głosu co chcielibyście przeczytać jako kolejne!
    1 point
  26. Z poślizgiem ale jest. Zapraszam was na czwartą część serii "Kroniki Azumi"
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...