Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 01/17/21 we wszystkich miejscach

  1. Tsitra360 Z jakiegoś powodu wygląda to dosyć znajomo.
    1 point
  2. Cóż, jakkolwiek dziwacznie to nie brzmi, cały czas jeśli chodzi o fanfikcje brakuje takiego zwyczajnego fantazy. Stąd cieszy mnie osobiście, że cały czas coś powstaje. Paladyn w tym kontekście jest bardzo przyjemnym do czytania one-shotem na 8000 słów (23 strony) i niezależnie od upodobań czytelnika mógłbym go polecić każdemu. Technicznie mógłbym na tym mój komentarz i rekomendację zakończyć, ale w fanfiku jest kilka rzeczy nieco bardziej interesujących o których tutaj napiszę. Powiedziałbym, że to co najbardziej mnie zaskoczyło w Paladynie to światotworzenie. Poprzednio od Zodiaka miałem ochotę czytać "Sześcioro" i fanfik był naprawdę bardzo dobry - ale światotworzenie nie było w nim jakieś "wybitne" (generalnie, to było go bardzo mało). Paladyn w tym kontekście wypada znacząco, znacząco lepiej. I nie chodzi mi wcale o fakt, że w fanfik wprowadza dużo ras "nie-kucykowych" (to też zaleta, ale drobna - zresztą, Sześcioro też to robiło). Szczególnie mi się podobało dawanie smaczków światotworzeniowych naturalnie, przez dialog i interakcje. Moim absolutnie ulubionym fragmentem co do światotworzenia było wspomnienie Equestrii oraz o istotach co próbowały do niej wejść. To blisko ledwie 180 słów tekstu, a generuje tak dużo pytań i ciekawości. Ostatecznie wychodzi, że o Equestrii w tym fanfiku "prawie" nic nie ma, ale akurat to co o niej napisałeś naprawdę wzbudza ciekawość i chęci poznania więcej. Dlaczego konkretnie Equestria robi takie rzeczy? Doskonała robota! Chociaż prawdopodobnie najbardziej detalicznie zarysowaną postacią i "centralną" dla fabuły jest tytułowy "Paladyn", to pozostałe postacie otrzymały względnie sporo czasu antenowego z szczególnym uwzględnieniem tego co myślą i jakie są ich motywacje. Właściwie wszystkie postacie wypadły wiarygodnie i realistycznie. Osobiście z fanfika nie odniosłem wrażenia, że niektóre postacie miały wzbudzać większą bądź mniejszą sympatię (nawet główna "antagonistka" jakoś tak nie wypadła). Co do opisów akcji (w końcu opowiadanie ma tag violence), były one bardzo soczyste i się je czytało z uśmiechem. Teraz troszkę o fabule w spoilerze: Wychodząc już ze strefy spoilerowej, nie będzie wielką tajemnicą, że po wszystkim liczba bohaterów nam znacząco spadła. Ci co zostali zostali już ładnie opisani jeśli chodzi o charakter i zachowanie - i w tym konkteście pozostaje tylko pytanie "co dalej?". Między innymi z tego powodu, całe opowiadanie ma nieco taki "feel" bycia prologiem do czegoś większego. I biorąc pod uwagę jak "Paladyn" został napisany, gdyby on takim "prologiem" był - byłby to świetny prolog. Mógłbym też napisać nieco o korekcie i poprawności językowej. Ale nie napiszę bo nie jestem kompetentny by to ocenić (ci co mają okazję czytać moje fanfiki konkursowe wiedzą doskonale o co chodzi), ale biorąc pod uwagę kto to korektował - na pewno jest to zrobione dobrze. Ocenić mogę co najwyżej przejrzystość tekstu - a tutaj jest kompletnie bez zarzutu. Ogólnie, im dłużej myślę o "Paladynie", tym bardziej przychylam się do zdania, że to jest naprawdę dobry fanfik - i jeśli autor ma taki zamiar - stanowi on świetny wstęp do "czegoś dalej", kontynuacji tego one-shota z bohaterami co przeżyli to spotkanie w karczmie. A co będzie dalej, to już nie wiadomo - ale z tego co nam autor zareprezentował może to być naprawdę bardzo dobre fantazy, którego wśród polskiej kucykowej fanfikcji brakuje.
    1 point
  3. Wreszcie znalazłem czas by przeczytać Koło Historii. I nie żałuję żadnej, spędzonej z tym fikiem minuty. On jest conajmniej świetny. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, po lekturze, to fakt, że Koło to fanfik, który jest w zasadzie samym światotworzeniem. Nigdy nawet nie myślałem, że coś takiego da się zrobić, a tu proszę. I to jeszcze tak dobrze wykonane. Brawo. Pomijając prolog, fik składa się chyba wyłącznie z wykładów na uczelni (a w zasadzie, z nagrań z wykładów), starych ksiąg i wywiadów w radiu. Nie wiem jak dla innych, ale dla mnie, to nowa i odkrywcza forma, która dodatkowo wspaniale współgra z pomysłem na fik. Sam fik zaś prezentuje nam kolejne fragmenty historii świata, ras, wojen, sojuszy, tworzenia się miast i ich upadku. W każdym rozdziale przedstawiona jest inna perspektywa, prezentująca nieco inny fragment Terry, na którym toczą się wydarzenia. W jednym rozdziale dowiemy się o plemionach gigantów, żyjących na archipelagu wysp, a w innym o arabskich koniach, czy o kryształowych kucach. Nie będzie tu jednak rozległych opisów bitew, czy intryg na dworze. One zostaną tylko wspomniane i szczątkowo opisane, jako element podręcznika historii. I... to się o dziwo sprawdza. Każdy rozdział jest inny i ciekawie dopełniający świata. Jednocześnie, żaden nie wyczerpuje tematu, dzięki czemu jest sporo miejsca na domysły i przyszłe wydarzenia. (Rozdziały nie trwają od ,,początku" do ,,teraz" tylko obejmują znacznie węższy wycinek historii). Jedyny wyjątek od tego (pomijając spinoffy, których ten komentarz nie będzie dotyczył), to prolog. Prolog to jedyna część, gdzie akcja dzieje się ,,teraz" a nie jest ,,historią". Co więcej, to jedyny fragment, w którym mamy bezpośrednią perspektywę Nieśmiertelnych. Dzięki temu można zobaczyć co nieco z ich sposobu myślenia, który różni się od analiz i wykładów z reszty tekstu. Niestety, przy tych wszystkich plusach, prolog może dawać mylne wrażenie o tym, jak skonstruowany jest cały ten fanfik. Bo na przestrzeni 7 rozdziałów, Nieśmiertelni nie odzywają się bezpośrednio ani razu. Dostajemy tylko interpretacje ich działań oraz oczywiście spory kawał historii plemienia, czy obszaru. Z drugiej jednak strony, taka konstrukcja prologu jest dla mnie raczej na plus, nie minus. Bo gdyby prolog i cały fik składały się z tekstów historycznych i wywiadów poprzecinanych fabularnymi relacjami Nieśmiertelnych, nie byłoby takiego efektu prezentacji świata. Ponadto, autor (choć w przypadku Verlaxa bym wątpił), mógłby popaść w przesadne prezentowanie Nieśmiertelnych jako zdegenerowanych i cynicznych władców, w bardzo silnym kontraście z boskim wręcz ich obrazem w społeczeństwie. Więc jak dla mnie, konstrukcja prologu fajna. Nawet mimo, że może trochę ,,oszukiwać" czytelnika. Wracając do tematu, fik pokazuje z różnych perspektyw, pewien okres historyczny. Od jakiegoś momentu, przez zstąpienie Nieśmiertelnego, aż do przejęcia przez neigo władzy, zaprowadzenia pokoju i podbicia maksymalnej ilości ziemi. Pojawiają się też sceny z dużo później, gdzie autor pkazuje co nieco z tego, jak rządy nieśmiertelnych wpłynęły na ten świat. I tu w sumie już mamy ciekawy koncept, który autor zręcznie realizuje. Mianowicie Nieśmiertelni. Cieleśni bogowie, którzy podporządkowali sobie świat (wojną, religią, lub intrygą), by zaprowadzić na nim pokój i wdrożyć Wielki Plan (czymkolwiek on jest). Władza ich pochodzi z Mandatu Niebios (czymkolwiek on jest) i jest ugruntowana przez ich działania, oraz decyzje (jak pokonanie smoków z pomocą Rimstuara, czy kościół Solarny, w przypadku Celestii). Co więcej, Nieśmiertelni nie walczą ze sobą, tylko współpracują, bo tego podobno wymaga Wielki Plan (Czymkolwiek on jest). Tu od razu narzuca się sporo pytań, jak chociażby: skąd się wzięli? i jakie są konsekwencje złamania Planu? Zwłaszcza to drugie jest ciekawe, bo z serialu pamiętamy Nightmare Moon i jej ,,rebelię". Bo, patrząc jak autor bardzo kreatywnie rozprawia się z głupotami serialowego świata (na przykład Stanowiciele, którzy odkrywają prawdziwe imię kuca, któremu wyjdzie znaczek) i jak korzysta z tego co dał serial, zastanawiam się, nie CZY, ale JAK wykorzysta i uargumentuje Nightmare Moon. Zwłaszcza, że fik mówi wprost, że pokój ustanowiony przez nieśmiertelnych nie trwa wiecznie. A skoro mowa o samych Nieśmiertelnych, to ich kreacja jest różna. Mają różne poglądy i podejście do realizacji Planu, co bardzo fajnie wypada w praktyce i daje spore możliwości. Jak chociażby turbodiscordyzm, w odniesieniu do Kairosa. Świetny pomysł, który ma nawet trochę sensu i jakieś logiczne argumenty. Może się w kolejnych rozdziałach dowiemy czegoś więcej? Może jakiś spinoff o turbodiscordystach? W zasadzie, Kairos stał się moim ulubionym z bohaterów już po prologu. W przeciwieństwie do stawiającego na siłę i wiarę Rimstuara, oraz nieco spokojniejszego Saoshyanta, woli chyba stawiać na przebiegłość, chaos i dobrą zabawę. Nic więc dziwnego, że jego przyjście i zapowiedzi pojawienia (z uciskanymi kozami, plagami i tak dalej) wywołało u mnie pewien przyjemny dreszczyk. A kolejne punkty dostał za sczurołaki. Bomba Rimstuar też jest spoko. Prosty i silny. Bez kombinowania. Zdecydowanie materiał na wodza i ciekawy oponent do gry politycznej. Bo z jednej strony wygląda na takiego, który da się podpuścić, a z drugiej, swą przewidywalną prostotą może zaskoczyć oponenta. Do tego został wodzem kraju niedźwiedzi. Bardzo klimatyczne. Szkoda tylko, że nie wszyscy nieśmiertelni wypadają tak fajnie. Dobra, w zasadzie jeden nie wypada. Celestia. Gdyby nie prolog, powiedziałbym, że jest nudna i niemrawa jako władczyni i Nieśmiertelna. Nie tak fajna i złośliwa jak Kairos, ani nie czuć u niej potęgi, jak w przypadku Saoshyanta. Z drugiej jednak strony, prolog pozwala liczyć, że Celestia sie pokaże z lepszej strony. Może jako intrygantka? Albo bardziej charakterystyczny niż obecnie budowniczy? W zasadzie, Luna też wypada dość blado bez Prologu, choć nie aż tak jak Celestia. Z jednej strony, jest pokazana jako taki wódz, który tylko bije spiskowców, ale widać też jej wpływ na archipelag wysp oraz zagładę Thuan De (czy jak im tam było). Niby to dalej mało (nawet mniej niż Celestia), ale mam wrażenie jakby to lepiej prezentowało samą postać, oraz pokazywało już, w jakim kierunku będzie budowana. Aczkolwiek jestem dobrej myśli o siostrach. Liczę, że po prostu potrzebują okazji by podbić moje serce czytelnika. Tyle o dobrze zrealizowanej koncepcji nieśmiertelnych, którzy stanowią świetny materiał nawet na drugi, równoległy fik, tylko fabularny. Pora na istoty śmiertelne. Verlax dodał sporo od siebie i grubo pomodyfikował istniejące rasy Equestrii. Można by o tym długo pisać, ale lepiej zwyczajnie przeczytać koło. Ja wspomnę tylko o dwóch rasach, o których najchętniej bym czytał jeszcze. Szczurołaki i kosmiczne Gryfy. Te pierwsze jawią się niby jako barbarzyńcy, ale widać też, że są kreatywne (kopanie miasta w głąb ziemi). Z pewnością mogą mieć sporo ciekawych wynalazków i kulturę techniczną przywodzącą na myśl gobliny, albo orki. Czytałbym. Zdecydowanie bym czytał. Tam drzemie chyba większy potencjał niż w samych Nieśmiertelnych. Z kolei Gryfy, które przybyły z gwiazd rodzą wiele pytań i wiele materiałów. Bo zarówno można to rozwinąć jak Danikena piszącego o starożytnych kosmitach, czy też wybrać opcję magicznego portalu, lub też potraktować całość jako legendę, mit rasowy, czy element wiary (jak adam i ewa). Jest tyle opcji, a każda daje szerokie pole do dyskusji. Poza tym, gryfia kultura jest tak ,,inna", że tym bardziej wygląda interesująco i stanowi materiał dla fabularnego spinofu. Podsumowując treść, Koło Historii to niecodzienny i interesująco napisany fanfik, który nie nuży i zmusza do myślenia. Co więcej, jest tak zaprezentowany, że do czerpania z niego przyjemności nie potrzeba mapy, notesu, czy zapału do historii. On wymaga tylko otwarcia dokumentu, by wsiąknąć w lekturę. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Myślę też, że taki pomysł i wykonanie działają dzięki temu, że pisze to właśnie Verlax. Mam wrażenie jakby miał naturalny dryg do konstruowania historii w ten sposób, oraz prezentuje, jak dla mnie, dbałość o naprawdę drobne szczegóły, łącznie z nazwami własnymi (a może przede wszystkim). Na sam koniec pozostawiłem sobie kwestię techniczną tego fika. I biorąc pod uwagę, jak wyglądała konkursowa wersja Władców Wiatru, oraz TkS, muszę jak najbardziej pochwalić korektę. Zadbała by ten pełen ciekawych pomysłów fik był nie tylko zdatny do czytania, ale tez by prawie nic nie odrywało człowieka od naprawdę przyjemnej i wciagającej lektury. Owszem, zdarza się trochę ,,kreatywnego" pisania, ale nie ma tego aż tak dużo. Podsumowując, polecam ten fik gorąco. Nie tylko fanom historii i światotworzenia. To świetne i inspirujące dzieło, które czyta się przyjemnie. Ponadto, skłonny jestem oddać głos na Epic, za ogrom pracy przy tworzeniu świata, historii, oraz kultury, a także za, przynajmniej dla mnie, niespotykaną wcześniej formę napisania fanfika (jako zbiór wykładów, starych ksiąg i wywiadów radiowych). Co więcej, uważam, ze całość jest przystępna nawet dla ludzi, którzy nie pasjonują się historią świata i ras. A na samo zakończenie mam jeszcze kilka pytań, które nie dawały mi spokoju, a odpowiedzi na nie nie widziałem w tekście: Wiem, że mój komentarz nie oddaje w pełni tego fika i nie wyczerpuje w pełni, ale mam nadzieję, że kogoś zachęci.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...