Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 11/14/22 we wszystkich miejscach

  1. Po długiej przerwie, chcę wam przedstawić ostateczną odsłonę przepisanej kopii zmodyfikowanej wersji ostatecznego konceptu. Opowieść dojrzewała całe lata w zapomnieniu, czekając na lepsze czasy i w końcu udało mi się nadać całej fabule ostateczny kształt, niezmieniony od długiego czasu. Stanowi ostateczną próbę przepisania oryginalnej opowieści z projektu Bronies, historię Srebrnego Królestwa i toczącej się tam wojny, w której środek zostaje wrzucony pozornie losowy facet, będący zupełnym przypadkiem wiernym self-insertem autora. Bez dalszego chwalenia lub tłumaczenia się (a na to drugie najbardziej mam ochotę) - zapraszam do zapoznania się z kolejnym aktem grafomanii z mojej strony. (Opowieść jest generalnie przygodowa ale planuję pisać w późniejszym okresie bardzo... obrazowe sceny i nie sądzą żeby w przyszłości kwalifikowało się to to do normalnego działu). Rozdział I
    1 point
  2. Dawno, dawno temu... W odległym fandomie. Wielka armia Celestii pokochała Solarną księzniczkę i postanowiła zagarnąć cały świat dla siebie ukazując swą potęgę poprzez zdominowanie mniejszej liczebnie strony Luny. Walka rozprzestrzenia się poza Equestrię dzięki wynalezieniu terraformacji, a konflikty przechodzą na skalę kosmiczną. Rozwijają się nowe kasty społeczne i zawody. Powstaje coraz więcej zakątków bezprawia. Technologia się rozwija, a dwie strony nadal toczą swój bój pomimo walk trwających od dziesięcioleci. W tym ogromnym uniwersum narodził się i przyjął profesję łowcy nagród pewien osobnik pragnący zarobić na chleb, a jest nim... Diamentowy Pies. Od pierwszych stron tego fanfika widać jedno: Kompletna zrzynka z gwiezdnych wojen. Czy to źle? NIE! TO DOBRZE! Powiedziałbym nawet bardzo dobrze, biorąc pod uwagę poziom opisów i dialogów, a także budowy świata przedstawionego. Aktualnie istnieją trzy fanfiki z tego cyklu, które jednak są właściwie osobnymi opowiadaniami. Pierwsze jest wstępem, który przedstawia nam bohatera i świat. Nasz bohater nagród zdaje się więc takim Hanem solo ale z komputerem pokładowym zamiast Chubaki i ekwipunkiem Boba Feta, czy innego Mandalorianina. Dostaje on zlecenie na jednego z głównych dowódców armii solarnej. Zadanie nie okazuje się jednak łatwe, a przynajmniej nie tak jak zakładał nasz łowca nagród. Wszystko oczywiście przyprawione humorem i wymieszane z dość dużą autentycznością wydarzeń. Drugi i trzeci "tom" nie dzieją się później niż trzy miesiące od pierwszego jak wynika z tekstu. Chociaż nasz zabójca mógłby pójść już dawno na emeryturę za nagrodę z Big Guna. Obserwujemy więc jeszcze dwie misje. Najpierw znienawidzoną przez każdego gracza i pracownika służb odpowiedzialnych za takie rzeczy misję eskortową. Chociaż powiem wam, że te orzeszki były jednak warte tej eskorty. A także standardową misyjkę na jakimś zadupiu, piórwa wie gdzie, polegającą na eliminacji jakiegoś losowego typa. Nie powiem, że to najlepszy fanfik. Jednak jest on solidny, pomysłowy, ciekawy i przyjemny w czytaniu. Wszystko rozbudowuje się w miarę fabuły, autor stara się wyjaśnić zawiłości profesji naszego bohatera i co najważniejsze prawie nie da się tu nudzić. Głosuję więc na [Epic], ale nie na Legendary bo jak na razie jest to zbyt słabe dzieło, według mnie oczywiście. Także tego. Ja was żegnam i polecam zbierać się stąd, bo dostałem cynka na krótkiej, że zaraz wbije tu ekipa po parę głów. Buenos Dias my companion!
    1 point
  3. Przeczytane "11:45 do Canterlotu". Beware the spoilers... albo i nie. Długo, naprawdę bardzo długo zajęło mi zapoznanie się z pierwszą częścią Wrednej Szóstki. Słyszałem o tej serii naprawdę wiele dobrego, zarówno jeżeli chodzi o pomysł, o klimat, jak i o fakt że mamy tu do czynienia z rzadkim u nas tagiem anthro. Teraz, kiedy zapoznałem się z pierwszą częścią absolutnie nie żałuję poświęconego czasu. Co prawa westerny nie są za bardzo moim klimatem, ale tutaj tak ładnie wkomponowano w nie steampunk... No aż miło spojrzeć. Sama historia jest prosta, jasna, bez podtekstów i filozofowania i wynika z prostego równania. Bandytki + pędzący ciapąg = napad. Opcjonalnie krwawy i zawierający w sobie kilka plot twistów, jak na przykład kompanię artylerii. Albo miłośnika autografów. To wszystko, mimo że jest zrobione bardzo dobrze stanowi tylko dodatek do głównego dania, jakim są bohaterki. To z kolei jest poezja połączona z wisienką na dowolnej wielkości torcie. Pod pewnymi względami przypominają swoje pierwowzory, zaś pod innymi różnią się tak diametralnie, że czasami człowiek podczas lektury przeciera oczy ze zdumienia. Na przykład kiedy AJ okazuję się stuprocentową rasistką, a Fluttershy dusi zajączka na obiad. Nie wspominając już o tym, że Rainbow nie sprawia wrażenia osoby tępej jak beki smalcu (zdecydowanie najbardziej radykalna zmiana charakteru ze wszystkich). Określenie "Wredna" zdecydowanie pasuje do bohaterek, a jednocześnie udało się nie zrobić z nich bezwzględnych potworów. Nie, one mają swoje przemyślenia i co najważniejsze swój styl i klasę. Nie są bezmyślne, a chociaż przemoc ich nie przeraża, to jakoś specjalnie nią nie szafują. No dobra, może czasami... Podsumowując, mamy tu śliczne wejście do serii, które wręcz wymusza sięgnięcie w przyszłości po kolejne części. Co niezawodnie w swoim czasie uczynię.
    1 point
  4. Do dobra, dawno mnie tu nie było, zatem czas na aktualizacje. To moja Malina A tu Zegar
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...