Skocz do zawartości

M.a.b

Brony
  • Zawartość

    346
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    5

Posty napisane przez M.a.b

  1. Trochę kijowo z turniejem FIM - od 23 do nie wiadomo której? Nie dało się wcześniej? Co do reszty - jest OK, chociaż też parę ciekawych rzeczy się nakłada, ale trudno. 

  2. Cóż, odcinek był lepszy od Slice of Bronies, ponieważ tutaj odniesienia, nawet jak mocno walące po oczach (Princess Big Mac) były podane w odpowiedniej ilości, nie na chama i smacznie. Wszystko było stonowane odpowiednio, historia lepsza (bo jakaś) niż w wychwalanym 100 odcinku i w ogóle jakość jest lepsza. Same koszmary i odniesienia również były dobrze i przemyślane zrobione, nawet Dash była bardziej ludzka niż zwykle, co się chwali.

     

    Jednak chyba jako jedyny powiem, że Luna idzie coraz bardziej w fandom, a to mi się nie podoba. Dlaczego? Wyjaśniam.

     

    Po pierwsze - samokaranie się. Co to ma być, jakiś problem z podcinaniem żył? Ten motyw skojarzył mi się tylko z jedną rzeczą - niedojrzałym wyjściem z problemów emocjonalnych. Dorosły, który wie, że popełnił błąd, naprawiłby go nie przez to, że ciągle rozpamiętuje tylko ten błąd, ale wyciągnąłby wnioski, przeprosił i starał się nie powtórzyć tego błędu ponownie. Ciągłe przypominanie błędu po to, by pamiętać o nim nie doprowadzi do tego, że go unikniemy. I w tym momencie jeden punkt dla fandomowego poszkodowanego nastoletniego wizerunku Luny

     

    Po drugie - Tantabus sam w sobie. Hmm, ciekawe stworzenie, zaprawdę. Skoro Luna wiedziała, że w razie utraty kontroli może zniszczyć cały świat, to czemu tego nie zniszczyła w pierwszej kolejności, by taka sytuacja nie zaszła? Bo samookaleczanko? Pff, sytuacja jak z T-Wirusem w Resident Evil. Tylko tam nie było magicznego "Tak", co by powstrzymało katastrofę. Dwa do jaja. 

     

    Po trzecie - sama magia snów. Skoro Celestia nie miała mocy, by wchodzić do snów, to jak przez tysiąc lat kuce sobie radziły? Puste kartki, losowe sny (jak powinno być), a może jednak coś tu jest nie halo. Poza tym czy tylko ja widzę tutaj potężny potencjał kontroli umysłu przez Lunę? Taka moc i to u kogoś, kto nie potrafi pogodzić się z błędem. To tak, jakbym czarnowidzowi dał do dyspozycji fiolkę z czarną ospą. Podobny efekt.

     

    Po czwarte - spotlight. Ołkej, tu się czepiam, ale dlaczego chociaż raz, JEDEN RAZ, Celestia nie może dostać odcinka wokół siebie? A tak, "Niechaj Celestia zdycha" Lunarnych. Zapomniałem, że to Best Princess wg fandomu i scenarzyści kłaniają się tym, co najgłośniej krzyczą. Odcinek z Celestią, wspominającą dawne czasy byłby czymś, czego potrzebowałby serial, by rozwiać część sporów jak dodać nowych, a zamiast tego jest odcinek, jak magiczna wbijarka gwoździ zwiewa z klatki. 

     

    Sama postać Luny była zrobiona dobrze, dopóki się fankandom nie dorwał, a teraz z każdym odcinkiem widzę, jak zamiast dorastać, stoi na poziomie podlotka. W tym momencie również wiem, że ja z kanonu więcej nie będę brał charakterów niektórych postaci, bo zamiast ciekawych postaci z możliwymi drogami rozwoju dostaję fanservice. Jakbym chciał fanservice, oglądałbym Dead or Alive 5. 

     

    I nadmieniam, bo za chwilę fanatycy się rzucą - ja nie hejcę Luny jako postaci. Ja hejcę to, co fandom próbuje z niej zrobić i przemycić do kanonu. Chcę dorastającą, potężną księżniczkę, która będzie wyciągała wnioski ze swoich błędów i razem ze swoją siostrą staną się czymś więcej niż tylko przedstawicielami władzy, a nie nastoletniego podlotka, który próbuje udawać ascetyka i niewiele się zmienił od momentu "Nightmare Night". No, zmieniła się tak, że ma większą ilość mocy i władzy, lecz rozbudowa i dojrzewanie postaci tak nie powinna wyglądać wg mnie.

    • +1 2
  3. Książka Twilight Sparkle and Crystal Heart Spell dokładnie opowiada o genezie Kredensu i jest tak jak Magrat mówi. W kanonie Kredens pojawił się tak nagle, jak tylko pojawiła się jej figurka w sprzedaży.

     

    Co do OC - bardzo podobna do mojego pierwszego OC, jeśli chodzi o talent szybkiej nauki, ale ja poparłem wszystko fikiem. Historia jest właśnie za krótka i naciągana (Oczywiście, Celestia wielka zła, a Luna wszystko zrozumie), ale jeśli poszerzysz ją, dodasz plusy i minusy, ogólnie wszystko rozbudujesz, to kto wie. Póki co wyjasnienie jest za słabe, by się obroniło.

    Sam rysunek ładny, chociaż widać, że stylizowany na księżniczkę. Jeśli musi być alicorn, to uzasadnij, bo większość fandomu jest typowo proantyalicornowata i zawsze będą negatywne opinie tylko z tego właśnie powodu. 

    • +1 1
  4. Ja przestałem wchodzić wtedy gdy nagle Minecraft zechciał się zaktualizować w taki sposób, że nie mogłem się wbić z powrotem, a po zmianie z własnością (wszystko trzeba było na nowo) to odechciało mi się, bo wiedziałem, że nie miałem po co wracać. Wszystko było podejrzewam, że rozkradzone, więc straciłem zapał. Jednak jeśli będzie możliwość powrotu "od nowa" to kto wie.

  5. Konsola ta była martwa od samego początku, a teraz, jak otrzymała status "Legacy" raczej już nie będzie reanimowana. Ma kilka fajnych tytułów, nie powiem, ale jednak do jej starszego brata na Cracku dużo brakuje. Po prostu została sama i taka już będzie. Drogie gry, mało tzw. "Replay Value" plus to są głównie obkrojone wersje PS3. Żałuję, bo miała potencjał, ale chyba dopiero jak złamią zabezpieczenia i będzie można dorwać Devkita ta konsola może odżyje. Póki co - Resto in Peperroni.

  6. Seluna ma rację, Fluffy i nawet nie próbuj negować. Ja też przechodziłem przez etap alicorna, lecz jednak by poprzeć jego kreację, stworzyłem całego fika (nie do końca był ok, ale powoli to naprawiam). A ten nie był w cale krótki, oj nie. Mimo to nie udało się opuścić wielu sztamp. W tej chwili mam własną kreację, też pozostawioną na forum, ale jak wejdziesz do środka w temat, zobaczysz ile mnie kosztowało wymyślanie wszystkiego. By ponysona czy OC było dobre, musi być przemyślane, a nie robione pod widzimisie "Bo lubię to i to". Jeśli lubisz, musisz, powtarzam, MUSISZ wyjaśnić, DLACZEGO jest tym a nie innym. Stwierdzenie "Bo Tak!" jest typowym, niedojrzałym ripostem dziecka i nic nie tłumaczy. 

     

    Nie chcesz wchodzić - ok (ja sam też to miałem, ale mi przeszło), lecz ucieczka nic ci nie da. A co do hejtu - pierwsza z zasad internetu (poza tym, że na wszystko znajdzie się R34) zwie się "cokolwiek wstawisz do internetu, tam pozostanie i zawsze będzie ktoś, kto dla zasady będzie hejcił". Tu są rady. Chcesz hejtu - wrzuć swoje kreacje na 4-chana. Tam cię zjedzą.

  7. Imię: Absurdal Tale      
    Płeć: Ogier
    Rasa: Kuc ziemny
    Wiek: 28 lat
    Pochodzenie: Sunshine District, Vanhoover
    Aktualne miejsce zamieszkania: slumsy Hurdlem, Manehattan
    CM: Otwarta księga, na kartkach której widnieje napis „Absurd”
    Zawód: Pisarz na ćwierć etapu, artysta z doskoku, dawniej opiekun starszych kucyków teraz opiekunka do dzieci (dokładniej jednego, ale to potem).
    Rodzice: Ophti (pełne imię to Opthalmia) – lekarz okulistka oraz Nerve Hauler – lekarz pierwszego kontaktu (nie żyje)
    Rodzeństwo: Sulky Huff (siostra)
     
    Wygląd zewnętrzny:

     

    absurdal_tale___my_official_ponysona_by_


     
    Sporej postury, ciut wyższy od Fancy Pantsa czekoladowo-brązowy kuc ziemny o charakterystycznym, kremowym przebarwieniu na pysku, ukrytym pod tramwajowym wąsem i brodą, z często rozczochraną, czarną czupryną poprzeplataną siwymi pasmami. Jest gruby, czego nawet nie ukrywa, posiada dobrze zaznaczone pęciny i kremowe kopyta, zaś jego zwyczajny ubiór obfituje w dresowe bluzy albo ciemne koszulki. Posiada na okrągłym, pucołowatym pysku parę zielono-morskich oczu, które to spoglądają się zza zwichrowanych okularów.
     
    Historia

     


    Akt I: Dzieciństwo
          Absurdal urodził się w szanowanej i znanej w całym Vanhoover rodzinie lekarzy jako ich pierworodny. Mieszkał w całkiem spokojnej, ładnej dzielnicy zwanej jako Sunshine District, gdzie osiedlały się kucyki w miarę majętne i szanowane. Niestety dzieciństwo Absurdala nie należały do wielce wesołych – miało raczej słodko-gorzki posmak. Mimo miłości, jaką otrzymywał od obojga rodziców, w pewnym momencie w życiu rodziny pojawiły się problemy. Ojciec, znany i szanowany doktor, popadł w nałóg picia cydru na umór, przez co atmosfera w domu była ciągle napięta. Mimo usilnych prób zatrzymania wszystkiego w czterech ścianach, coraz częstsze okresy upojenia Nerve Haulera powodowały coraz większą destabilizację rodziny.
     
    Akt II: Dojrzewanie
          W wieku dziesięciu lat Absurdal doskonale wiedział, co się dzieje w jego rodzinie i nie za bardzo się na to zgadzał. Matka, zmęczona wyskokami ojca, zaczęła również popadać w nałóg leków uspokajających, śpiąc albo umartwiając się depresyjnie. Do pewnego momentu był pozostawiony sam sobie, ale nagle został starszym bratem. Siostra, Sulky Huff, stała się ogniskiem zapalnym dla kłótni pomiędzy coraz bardziej popadającą w bezsilność i lekomanię matką, a pijanym w ciągach ojcem.
       Mimo okresów względnego spokoju, Absurdal musiał borykać się zarówno z małym dzieckiem, które dawało się ostro we znaki, jak i z rodzicami, którzy próbowali się nim opiekować, lecz nałogi pochłaniały im coraz większą część czasu. Czuł, że miłość w tej rodzinie nie działa tak jak powinna, dlatego ile mógł, dawał jej najwięcej swojej siostrze, posłusznie słuchając matki, która z każdym dniem stawała się coraz bardziej czarnowidzka co do jego przyszłości. Obawiała się, że przez to wszystko podpadnie policji, a jak ona umrze, to nikt się nie zajmie nim ani jego siostrą.
          To jednak nie spowodowało popadnięcie Absurdala w kłopoty z prawem. Mimo ciągłego życia w strachu przed wyskokami ojca oraz kłótniami z ciągle ciemnowidzącej matki na lekach uspokajających, ukańczał szkoły z wyróżnieniem. Był spokojnym, cichym, zwykle nie mówiącym zbyt dużo innym ogierkiem, który starał się zachowywać normalnie, mimo ciągłej tragedii odbywającej się w domu. Miał kilku przyjaciół, ale zwykle to on wychodził z nimi niż zapraszał do siebie, z wiadomych względów.
          Pogłoski o jego rodzinie szerzyły się coraz bardziej po mieście, lecz to nie spowodowało, że Absurdal się zatrzymywał. Miał jeden cel – pomóc Sulky w dorastaniu wśród rodzinnej patologii jak i sam musiał szybciej dorosnąć, przejmując obowiązki jej opiekuna i obrońcy. Przez to zawsze był bardzo poważny i rzeczowy w rozmowach z rówieśnikami, co nie przysparzało mu popularności. Jednak dzięki zapałowi i chęci nauki, cały czas poszerzał swoje horyzonty, ucząc się coraz nowszych rzeczy.
          Jako piętnastolatek nadal nie miał znaczka, ale dzięki pracy, uporowi, walce o swoje, posturze i wadze, nikt nie śmiał się z niego nabijać. Miał potężne chody wśród nauczycieli i dorosłych w szkołach, przez co potencjalni naśmiewcy bali się nieprzychylnie odezwać. Nie bez powodu został nawet nazwany Padre przez koleżeństwo w jego klasie. Sulky przechodziła przez okres buntu „ja sama”, a ten czas był jakby zawieszeniem broni pomiędzy rodzicami.
          Niestety, jak Absurdal miał szesnaste urodziny, nastąpiło załamanie. Ojciec wpadł w potężny pijacki ciąg, bijąc swoją żonę, aż w końcu sam Tale został mocno pobity, dostając kilkukrotnie kopytem w brzuch i pysk. Od tego momentu stracił już ostatnią resztkę młodzieńczej beztroski, obierając sobie nowy cel – jak najszybszą ucieczkę z domu. Oczywiście jak ojciec otrzeźwiał, przeprosił i próbował się zrewanżować za wszystko, ale Absurdal stracił to, co powinna mieć każda rodzina – zaufanie do najbliższych.
     
    Akt III – Próg dorosłości
          W wieku osiemnastu lat dostał się, dzięki pieniądzom rodzinnym, na Uniwersytet Medyczny znajdujący się w Winneapolis, gdzie poczuł wreszcie, że zaczyna żyć spokojniej, nawet jeśli pozostawił ośmioletnią siostrę wraz z rodzicami. Wtedy, podczas drugiego półrocza trudnej, ledwie przechodzonej sesji, Nerve Hauler zmarł. Ponownie będąc w ciągu, spadł ze schodów i zapadł w śpiączkę z niewydolnością wielonarządową. Niestety, mimo natychmiastowej reakcji, Absurdal nie zdołał się z nim pożegnać i zobaczył ojca dopiero, jak ten leżał w trumnie na pogrzebie.
          Wtedy Absurdal, załamany, ponownie próbował podejść do nauki na Uniwersytecie, lecz niestety został z niego wyrzucony. Powrócił zrezygnowany do Vanhoover, przejmując pałeczkę faceta w rodzinie, lecz wiedział, że z tym wiązało się wiele nieprzyjemności.
          Rodzina (tak, również siostra, którą cały czas chronił) traktowała go jak najgorszego intruza w domu, bo był ogierem, jednocześnie wymagając od niego wykonywania wszystkich rzeczy w domu. Prał, prasował, gotował, uczył Sulky, podczas gdy Opthalmia zawalała go coraz bardziej absurdalnymi wymaganiami, jak podlewanie ogrodu podczas ulewy, zamiatanie dachu, by ta mogła zrobić ogród na nim i wiele, wiele innych. Wtedy objawił się jego uroczy znaczek, jak podczas kłótni o kolejny absurdalny obowiązek ten zaczął pisać w pokoju głupią komedię, namawiany kilkukrotnie przez przyjaciół z innych miast.
     
    Akt IV - Dorosłość
          Przez kolejne siedem lat Absurdal, kończąc pomniejsze studia biologiczne, pedagogiczne i opiekuńcze na miejscowej akademii, musiał znosić chore zachcianki swojej wciąż niezadowolonej z jego pracy matki. Powoli tracił cierpliwość do typowego, wrogiego podejścia klaczy w domu, lecz w końcu jak siostra osiągnęła wiek, że mógł ją zostawić samą sobie, spakował swoje manatki i zabierając oszczędności po ojcu i babci, wyruszył w świat, szukając swojego miejsca z dala od złych wspomnień.
          Przetułał się do Manehattanu, gdzie wynajął sobie małą, obskurną kawalerkę na Hurdlemie, skąd podobno nikt nie wracał, a jak już, to kopytami do przodu. Tutaj, dorabiając sobie jako opiekun starszych kucyków w pobliskim szpitalu, wolno egzystował, oddając się swojemu talentowi – pisaniu głupot.
          Jako, że jego horyzonty były szerokie dzięki dokładnej i ciągle pchanej nauce, miał rozeznanie w różnych miejscach. Dzięki temu igrał z powszechnie panującym ładem, pisząc absurdalne i prześmiewcze teksty, lecz nie zdobył uznania w pisarstwie – mimo usilnego ćwiczenia języka i trenowania stylu, żaden wydawca nie chciał wydać jego wypocin jako pełnoprawnej książki.
     
    Akt V – Wielki Błąd
          Po kolejnym, nieudanym spotkaniu z już entym wydawcą, załamany Absurdal szedł ulicą Manehattanu jak to zwykle – całkowicie zlewając wszystkich dookoła, taranując nawet kuce, by gdziekolwiek dojść. Taka była rzeczywistość wielkiego miasta i powoli kuc ziemny miał tego dość. Chciał po prostu żyć pełnią życia. Wtedy przypadkiem wpadł na dziwnego, wysokiego i chudego jak kukła zielonego jednorożca o szarej, rozczochranej czuprynie i dziwnym zgryzie, który chwycił jego zapiski i zaczął czytać. Przedstawił się jako zagraniczny wydawca książek zwany jako Hat Shed i zachwycił się pisaniną Absurdala.
          Wtedy Tale poczuł, że jak ma złapać okazję, musi to zrobić teraz. Zaproponował Shedowi, że może opublikować więcej tekstów, które miał poukrywane w szufladach. Wydawca zgodził się natychmiast, ustanawiając miejsce na spotkanie, gdzie mieli podpisać umowę.        
          Jak tylko oba kucyki zasiadły do stołu jednej z najdroższych kawiarnii w mieście, Hat bez ogródek powiedział, że jeśli podpiszą ten papier, to życie młodego pisarza zmieni się całkowicie. “Będziesz miał wszystko, czego sobie zażyczysz, egzystencja stanie się weselsza i wszyscy cię docenią” słodził Shed typowym, menedżerskim tonem znawcy, który daje szansę żółtodziobowi się wykazać.
          Absurdal nie czekał, myśląc, że łapie Celestię za pęciny. Nie czytając nawet podstawionej umowy, natychmiast ją podpisał. Shed uśmiechnął się nienaturalnie, po czym nagle jego pysk zmienił się w kogoś, kogo się nie spodziewał. Okazało się, że to był sam pan chaosu - Discord, który ciesząc się jak dziecko, złapał Absurdala w pół i wzniósł się w powietrze. Mimo usilnego sprzeciwu kuca, Draconequus zawlókł go do mieszkanka, gdzie nakazał się spakować. Wtedy, po paru wrzaskach, okazało się, że Absurdal nie podpisał umowy o wydanie książki, jak myślał, a cyrograf z Panem Chaosu mówiący, że jest od dzisiaj jego niewolnikiem. A długopis, którym się podpisywał, był wypełniony jego krwią, która jakimś cudem tam się znalazła.
          Discord, ucieszony jak nigdy i jako nowy pan kuca, wyjaśnił mu parę spraw panujących w jego stronach. Tale nie mógł nikomu powiedzieć o tym, że jest jego niewolnikiem, Celestii miał się wystrzegać jak ognia, zaś jego kopyto nie mogło postąpić w Ponyville i w obrębie dziesięciu kilometrów od niego. Tale wiedział, że chodziło mu o Elementy Harmonii, które mogły odczarować tą felerną pomyłkę, ale Discord od razu wyjaśnił, że tego papierka nawet połączona siła wszystkich księżniczek i Elementów by nie unicestwiła. Starodawny cyrograf Discorda był potężnym zaklęciem powiazania, który powstał w wymiarze Discorda i tylko tam mogła zostać zniszczona. Jak ktoś ją podpisał dobrowolnie, nikt nie miał prawa go unieważnić. Zapytany, dlaczego akurat wybrał Absurdala, powiedział, że był ostatnim frajerem, na którego mógł trafić i miał wielkie szczęście.
          To załamało Tale’a na tyle, że ten siadł po prostu na brudnej podłodze mieszkania, spoglądając tępo na ścianę. “A więc zamiast normalnego życia, czeka mnie znów niewolnictwo?” zapytał.”Może tak, może nie, któż to wie, bo ja nie” odparł Discord, wychodząc po angielsku przez lodówkę.
     
    Akt VI - Nowe życie
          Absurdal, nie mogąc nic zrobić z przedstawioną perspektywą starł z siebie łzy wściekłości. Chciał napisać do księżniczek o zaistniałej sytuacji, lecz nim jego myśl zdołała się dokończyć w jego głowie, kartka koloru musztardy zawisła przed jego pyskiem z napisem “Nie radzę, o ile nie chcesz się obudzić żywy inaczej”. Takiego argumentu nie mógł nie wziąć pod uwagę i musiał pogodzić się z ponownym losem “popychadła” do końca życia.
          Po godzinie pakowania Discord pojawił się w pomarańczowym garniturze, podając Absurdalowi jego “kopię” umowy o niewolnictwo. Kuc zapytał się draconequusa, dlaczego potrzebuje niewolnika. Ten nic nie odpowiedział, tylko zasadził Tale’owi takiego kopa w zad, że ten poczuł jeszcze oranżadę z dzieciństwa i ze świstem przeleciał przez nowo otwarty portal. Ten zaprowadził go do swojego mieszkania na Hurdlemie, ale magicznie przerobionego.
          Tutaj kuc miał pierwszego potężnego zonka, widząc cały przepych tego miejsca - luksusy, których nawet w Vanhoover nie miał. Dywany, sprzęty nieznanego pochodzenia, zapach kadzidła roznosił się dookoła, a światło było jaśniejsze niż jego zwykła świeczka. Discord wyjaśnił, że nawet jeśli Tale ma być jego rabem, musi dbać o wygląd mieszkania, gdzie będzie jego rodzina mieszkała. Tu ukazała się po raz pierwszy Eris - dziesięcioletnia klaczka draconequusa, która natychmiast uściskała kuca z siłą niedźwiedzia, pytając się, czy to jest jej nowa opiekunka w świecie kucyków.
          Discord potwierdził.
          Tak - Absurdal nie wierząc w to co słyszał, stał się przymusowym opiekunem małoletniej, rozpieszczonej pannicy, która dała kucowi prawdziwą lekcję przetrwania i samoświadomości kruchości życia. Powódź mleka i kwasu siarkowego na pobudkę, deszcz krów w łazience czy krwiożercze zabawkonado w dużym pokoju to była norma na porządku dziennym. Kuc, mimo usilnych prób przetrwania na wszelakie sposoby, następnego dnia po zaznajomieniu niemalże zginął od deszczu kowadeł sprowadzonych przez klacz.

     eris__don_t_tell_me_you_did_it_again__by

     


       Diagnoza? Złamane wszystkie kości, wstrząśnienie mózgu, kręgosłup w formie “zrób to sam”, wiele krwotoków wewnętrznych i zmiażdżenie wszystkich części ciała. Miał małe szanse na wyjście z tego, ale to nie był koniec jego agonii.
          Discord, mimo wielkiego niezadowolenia z powodu nieporadności jego “niewolnika”, wyciągnął całkowicie połamanego kucyka ze szpitala, po czym, nie chcąc tracić podnóżka, został zmuszony do czegoś, czego nie robił od dawna.
          Wyjaśnił ledwie kontaktującemu kucowi, że poza harmoniczną magią kuców zawsze istniała obok nich magia chaosu. Ten typ magii był najczęściej używany przez kuce ziemne, umożliwiając im niesamowite sztuczki, lecz w przypadku Absurdala, to by nie wystarczyło. Dlatego też dracon w przypływie łaski i chęci zatrzymania Tale’a przy życiu, przetransferował chaos w najczystszej postaci w jego duszę. Wiedział, że to umożliwi kucowi dalszą opiekę nad Eris, podczas gdy on będzie miał czas na robienie zamieszania w Equestrii.
          Po całym “transferze”, Absurdal był nieprzytomny przez dwa dni, lecz jak się ocknął, już wtedy ujawniła się moc chaosu w kucu. Wszystkie jego złamania się zaleczyły, on czuł się niezwykle wypoczęty. Okazało się, że mógł używać czarów jednorożców, czego kucyk ziemny bez zewnętrznego zasilania magicznego nie potrafił. Po użyciu kilku próbnych zaklęć poczuł jak jego głowa zaczęła dosłownie pękać na pół i jaki sposób na ból wymyśliła Eris - pilarkę spalinową na gołębiu, który leciał na jego łeb!
          Po tej “próbie zabójstwa” przez małą, Absurdal osłupiał - mimo ewidentnego przejścia niespodzianki przez jego szyję, nic się nie stało. Czerep na miejscu, żadnej krwi, ściana w rozsypce, a sąsiedzi zaczęli znów się drzeć. Wyglądało to tak, jakby nic nie mogło go zranić i to kuca przeraziło nie na żarty.
          Discord, zadowolony z efektu, powiedział, że posługa kucyka wydłużyła się z “do końca życia” na “na zawsze”, bo Absurdal stał się niezniszczalny przez wszystkie znane w Equestrii sposoby eksterminacji. Potwierdził to jeszcze tym, że posłał w kuca serię pocisków magicznych porównywalnych z najsilniejszymi zaklęciami zwykłych (nie OP jak co poniektórzy, Twilight) jednorożców, a jedynie, co się Tale’owi stało, to że jego broda zajęła się ogniem, a on sam latał po domu jak kura bez głowy. nim nie wyskoczył z dziesiątego piętra. I ponownie, nic mu się nie stało.
          I od tego momentu, jako niezniszczalny, mogący używać magii chaosu niewolnik Pana Chaosu, robił za opiekunkę do nieznośniej, rozwydrzonej draconequuski o niesprecyzowanych, morderczych zapędach, wiodąc całkiem ciekawe, nowe życie na Manehattanie, posiadając wieczny zakaz spotkania się z M6 oraz Księżniczkami.
     

    Umiejętności


          - Magia Chaosu - Kuc potrafi używać magii, podobnie jak jednorożce, lecz niestety z powodu jego “nieprzystosowania”, jest wiele ograniczeń:
          a) Po pierwsze - jej pochodzenie. Jako, że to był chaos, jej emanacja była widoczna poprzez zmianę oczu kuca z jego typowych na draconequusowe - czyli żółte białko i czerwone źrenice. A to jest ciężko ukryć publicznie.
          b) Po drugie - efekty uboczne. Magia Discorda jest powodem zjawiska, które sam Tale nazywa “Destabilizacją”. W zależności od użycia tej magii, skutki mogą być różne. Jeśli używa magii tylko w celu lewitacji i innych podstawowych czarów jednorożców, ma tylko bóle głowy, lecz im silniejsza magia, tym potężniejsze następstwa. Jeśli Absurdal chce użyć magii chaosu do celów typowo należących do draconequusów - przejścia pomiędzy wymiarami czy transformacji albo do potężnych kuczych zaklęć, musi użyć Eris bądź Discorda jako źródła magii, bo robiąc to samemu, po pięciu minutach od użycia czaru  (który nie działa tak jak powinien albo w ogóle nie działa) roztapia się jak wielka kostka lodu, by przemienić się w żywą kałużę. Dopiero Discord może przywrócić go z powrotem, zbierając go mopem, wlewając do… pralki i dając na wirowanie na trzy godziny.
    plask_by_mab1-d8z8x2h.png


          c) Po trzecie - zakres mocy. Jego siła magiczna jest porównywalna z typowymi kucami, więc nawet mając przewagę zaskoczenia, nie umywa się do typowo wyszkolonych jednorożców bojowych, a co dopiero księżniczek. Ba, nawet mała Eris ma więcej mocy i bez problemu mogłaby go zmieść w konkursie magicznym. Nawet jak jest chora… kichnięciem… wiadomo o co chodzi.
          d) Po czwarte - Discord. W razie, jakby Tale chciał powiedzieć księżniczkom o swoim istnieniu, Discord w każdej chwili może odebrać mu całą magię, w tym niezniszczalność, a to jest równoznaczne z kumulacją wszystkich śmierci, przez jakie przeszedł w trakcie posiadania tej mocy. To jest zabezpieczenie Pana Chaosu, że kuc nie postanowi nagle go zdradzić w oczach jego “przyjaciół” z Ponyville i Canterlot.
          e) Po piąte - on sam. Tale traktuje magię chaosu raczej jako dar, który został mu wepchnięty na siłę, podobnie jak cała opieka nad małą Eris, lecz co do małej się przekonał, do mocy danej mu już nie. Jeśli ma użyć magii, to w ostateczności albo jak jakaś sytuacja jest poza zasięgiem jego możliwości ziemnego kuca.
          - Niezniszczalność - niby łączy się z magią chaosu, jednak ta umiejętność jest na równi z Discordem i liczona jest osobno. Nie ma konwencjonalnej siły, która mogłaby mu zaszkodzić. Podobnie jak draconequusy, może przemieszczać się portalami międzywymiarowymi bez zmian strukturalnych, lecz ta siła ma pewne ograniczenie - są nim Elementy Harmonii. Ironicznie, mimo harmonijnego pochodzenia, w tej chwili EoH mogą go spokojnie zamienić w kamień, bez nawet próby obrony. Ta umiejętność jest przekleństwem Tale’a - nie może się uwolnić od swojego życia jako niewolnik i ciągle psioczy na nią, jak któryś raz z rzędu wpada do kanałów albo zostaje zepchnięty dla żartów z mostu i nadal dycha.
          Ale...
          Jako, że pierwotna umowa była inna, powstał pewien magiczny kruczek, który mówił, że jak Eris dorośnie, jego niewolnictwo dobiega końca. Ale Tale o tym nie wiedział bezpośrednio. Discord mu coś wspomniał o aneksach do umowy, ale ten nie mógł ich znaleźć. Draconequus wiedział, że jeśli Absurdal w odpowiednim dniu wypowie “Wywiązałem się z całej umowy, uwolnij mnie”, jego zniewolenie się kończy, a on zachowuje wszystkie przywileje i moce, jakie uzyskał w czasie trwania umowy. Jeśli jednak kuc “zaśpi” ten dzień, cyrograf wydłuża się na czas nieokreślony i tylko sam Discord będzie mógł zwolnić Tale’a z obowiązku.
          - Jest bardzo zwinny jak na swoją posturę. Nie wygląda, ale często potrafi się zakraść do innych bezszelestnie, wygiąć się odpowiednio, by uniknąć czegoś albo też szybko opuścić jakieś pomieszczenie, by nikt nie zauważył (nie korzysta z magii, to taki jego wyćwiczony dar)
          - Wszechstronność. Jeśli chce, dzięki swojej wiedzy potrafi znaleźć rozwiązanie każdego problemu. Doliczając jeszcze różne porady wzięte z wynalazku zwanego “internetem”, sam potrafi zrobić szafę, stojak, naprawić światło, zrobić ogniwo paliwowe jak i usmażyć całkiem niezły makaron za jednego bita. Dzięki temu każda perspektywa stoi przed nim otworem
          - Jego największą bronią jest nieprzewidywalność, cierpliwość i gra pozorów. Wydaje się ciamajdą i grubasem o głupiej aparycji, lecz w odpowiednim dla niego momencie potrafi pokazać pazury, ukazując bystrość, dokładność i skrupulatność w zdobywaniu “przysług” od otoczenia. Jeśli musi, wygrzebie wszystkie zaległe z przeszłości, by wykorzystać je w swoich celach, lecz robi to rzadko. Ale pamięta wszystko, co zrobił i czeka. Nie tyczy się to jego najbliższych przyjaciół.
          - jest dobrym mówcą oraz dyplomatą. Bywa często prawdomówny, gdyż tak został nauczony, ale potrafi tak operować językiem, by z jak najliczniejszych miejsc uzyskać jak najwięcej korzyści. Unika bezpośrednich konfrontacji z agresją w tle, woli zagadać agresora odpowiednio, czasem nawet przegadując do upadłego.
          - dostosowywanie się do środowisk. Jak kameleon, ten potrafi się wtopić w każde miejsce, nieważne jak dziwne czy ciężkie i jeszcze wyciąga z nich korzyści.
     

    Cechy charakteru


          Absurdal to jest persona dość dwubiegunowa. Z powodu wcześniejszego psychicznego dorośnięcia, na jego dorosłość biologiczną weszło zdziecinnienie. Jako dorosły ogier, bywa czasem poważnym do bólu i bardzo rzeczowym, lecz równie dobrze w tym samym momencie wydurniać się, robiąc sobie jaja. Bywa jednocześnie bardzo pomocny i opiekuńczy, szczególnie jeśli zaczyna pracować jako opiekun, lecz jak ma zły humor, staje się zrzędliwy, gburliwy i dość nieprzyjemny w odbiorze. Jednak nigdy nie jest chamski i prostacki - stara się delikatnie albo i mniej delikatnie wyjaśnić swoje niezadowolenie, nie używając ostrych, niecenzuralnych słów. 
          Z charakteru jest otwartym, pełnym optymizmu oraz żartobliwego pesymizmu  lekkoduchem o wesołkowatej, trochę fajtłapowatej aparycji, lecz w większości przypadków on sam stara się zrobić z siebie ciapę. Tak naprawdę jest bardzo spostrzegawczym, empatycznym i wyczulonym na humory ogierem, który bez większych problemów może odczytać emocje i zamiary innych kucy analizując ich zachowanie czy “aury”, jak czasami sam sobie tłumaczy. Dzięki temu też dogaduje się z klaczami i czasami odgaduje ich zamiary
          Jest wielbicielem obiektywizmu, nie uznaje konwenansów w stylu co powinna robić klacz, a co ogier, mimo, że zna savoir-vivre panujący dookoła. W jego mniemaniu nie powinno być przywilejów związanych z płcią i każdy powinien być oceniany za swoje czyny, charakter i wyniki, a nie za odgórne, często mylne w jego mniemaniu stereotypy i wyuzdane powinności.
          Jednocześnie jest bardzo liberalny i otwarty co do nowych znajomości - stara się nie oceniać nikogo odgórnie, po samym wyglądzie, a do każdego podchodzi jak do białej kartki papieru. W zależności od zachowania drugiej strony, dostosowuje się. Jednak jeśli ktoś będzie dla niego bardzo niemiły albo chamski, ciężko jest przekonać go ponownie do tej samej osoby.
          Jeśli chodzi o zwyczaje, dania czy zachowania - nie ocenia, póki nie spróbuje. Nawet, jak bardzo się przejechał w kraju Ursan, gdzie zjadł tak zwaną “Ślepą Kijankę”, która okazała się marynowanym, lekko znieświeżałym okiem dorsza. A nie mógł odmówić, bo to obraziłoby gospodynię.
          Jest wykształconym kucem, który zna sporo informacji na praktycznie każdy temat. Jeśli musi, dostosuje się do panującego tematu w towarzystwie, nawet zabierając głos. Niestety to też się wiąże z tym, że bywa czasem natarczywy z radami i ciężko jest go przekonać do tego, że może się mylić. Jeśli jednak rozmówca będzie tłumaczył problem na tyle dobrze i dogłębnie, Tale przyzna się do błędu i sam potem sprawdzi w książkach, czy rzeczywiście tak jest. W większości przypadków jednak bywa “obok” tematów, szukając miejsca, gdzie mógłby się zahaczyć.
          Jedna rzecz irytuje go do takiego stopnia, że potrafi nawet popaść w pewien rodzaj szału, objawiający się podniesionym głosem, nerwowymi tikami i ogólnym, bardzo sarkastycznym i wrednym tonem wypowiedzi - to bezpodstawne czarnowidztwo, jakim matka go wciąż karmiła przez lata życia. Jak ktoś zaczyna jojczyć o swoim losie, ten zaczyna na początku tłumaczyć, że nie jest źle i powinien spojrzeć na lepszą stronę życia, ale jak zaczyna dany delikwent rzucać się z tym, jak to jest poszkodowany przez los, Absurdal potrafi czasami tak dopiec, że dany kucyk wybucha płaczem. Potem żałuje tego, co powiedział, lecz właśnie ta rzecz działa na niego jak swoista płachta na byka.
          Mimo dobrego kontaktu z innymi kucykami, jest raczej samotnikiem. Po przeprawie z patologiczną rodziną wie, że sam doskonale da radę w wielkim świecie. Dalsza rodzina nigdy nie pomogła mu w jego przeszłości i teraz też nie miała zamiaru pomóc. Mimo statusu kawalera, często myśli po nocach o tym, jakby wyglądało jego życie, gdyby w nim znalazła się kochająca, ciepła, wesoła klacz o optymistycznej naturze, a dookoła biegałyby jego dzieci. Mimo wszystko w tym przypadku jest rozdarty - jednocześnie chce rodziny, ale jego złe doświadczenia odwlekają go od podjęcia kroków.
          W sytuacjach kryzysowych stara się trzymać fason, współpracując z tymi, którzy przewodzą, a jeśli takiego nie ma, sam przejmuje pałeczkę. Wtedy jednak nie lubi jak ktoś się obija i bywa, że budzą się w nim zapędy autorytatywne przy niesubordynacji. Zwykle jednak nie wypycha się na przód, próbując z ukrycia robić jak najwięcej. Nawet jeśli to kto inny zbiera laury, on siedzi w cieniu, spokojnie czekając. Wie, że kiedyś odbierze należne mu profity w formie przysług.


     
    Zboczenia:

     


          - uwielbia z rana wstać, wziąć wrzący niemalże prysznic przed pracą, lecz tak naprawdę śniadanie dopiero je, jak Eris sama zje. Mimo wciąż aktualnego etatu w szpitalu, nie zawsze może przychodzić, więc po długich rozmowach z dyrekcją, otrzymał “elastyczny etat”. Pracuje kiedy chce, ale zarabia mniej niż normalnie.
          - jest nałogowym pijaczem produktów gazowanych i kawopodobnych. Jako, że Discord uzupełnia “zapasy” w różnych wymiarach, Absurdal dosłownie oszalał na punkcie napojów energetycznych, które nie powodowały u niego takiej zgagi, jak kawa. Doliczyć trzeba też wszelkie napoje gazowane, które albo sam robi w saturatorze albo kupuje w pobliskich sklepach.
          - kocha podróże. Jako, że kuc zawsze testuje wszystko, wykorzystuje każdą okazję, jaką mu daje bycie niewolnikiem Pana Chaosu, zabierając małą Eris na wycieczki po Equestrii i dalej. Mimo wszystko Discord daje mu na tyle swobody, na ile jest wciąż z jego siostrą i się nią opiekuje, gdy ten bawi się z Mane Six. Ale z powodu zakazu, Tale nie ma prawa wchodzić do Ponyville ani Canterlot.
          - lubi gry i nowości. Jako, że technologia w Equestrii nie jest aż tak rozwinięta, Discord, za długimi namowami, zaopatrzył kuca w ten sam sposób, jak zaopatrywał lodówkę. Tale, korzystając z “wielkoduszności” draconequusa, miał dostęp do najnowszych technologii dostępnych ludziom, lecz głównie wykorzystywał komputer do pisania albo konsoli, by się bawić z Eris, jak chciała pograć.
          - nie jest wielkim fanem Księżniczek. Szanuje je, ale nie jest ślepo w nie wpatrzony, jak co poniektóre kucyki w jego pracy. Znając fakty z gazet oraz z ksiąg historycznych, nie za bardzo jest przekonany co do zachowań całego towarzystwa Canterlot. Z jego punktu widzenia Księżniczka Luna zachowała się dziecinnie w przeszłości, chcąc wymordować większość Equestrii, a teraz idzie w ślady swojej siostry jakby nic się nie stało, zaś Księżniczka Celestia z kolei wydaje się tylko przedstawicielem dla kucy znajdujących się w okolicach Canterlot, podczas gdy Manehattan i Vanhoover wydaje się pozostawiony samym sobie. Discord tylko potwierdził jego domysły, pokazując mu fakty wbrew zakazom Celestii. Co do Cadance nie ma nic, bo w ogóle się nie odzywa na scenie politycznej, lecz co do Twilight, woli jego myśli zachować dla siebie.
          - musi przespać równe osiem godzin w nocy, jeśli chce być wesoły i radosny. Jak wstanie za wcześnie, jest gburliwy, jeśli za późno, z kolei osowiały. Jednak z powodu ciągłej opieki nad Eris, czasem ma z tym potężny problem. Mała, w zależności od dnia, może przespać od minuty do kilku dni non stop, jego praca bywa dość obfita w psikusy, wredności i kawały. Jak Eris jest grzeczna, towarzyszy mu w pracy jako jego mała kuzynka.
          - ma strach przed tańczeniem (chorofobię). Po kilku niezbyt udanych wypadkach z jego możliwościami tanecznymi i jego masą, każde wspomnienie o tańcu stara się spławić, mając minę pokutnika. Unika tematu jak ognia, przeważnie podpiera ścianę przy tańcach albo rozmawia z innymi, nie chcąc nawet ponownie spróbować.
          - ma również strach przed własną rodziną (propriofobię), a dokładniej strach przed matką. Nie utrzymuje z nią bliższego kontaktu od wyjazdu i jak może, odwleka każdą sposobność spotkania się w gronie rodzinnym. Święta w domu kojarzą mu się zbyt boleśnie, dlatego nie był na żadnych od czasu wyjazdu na Manehattan.
          - jest maniakiem nazw kolorów i dogłębnym opisowcem. Tu krótko - zna więcej kolorów niż szesnaście podstawowych i uwielbia antracytowy oraz popielny. Z kolei jego opisy bywają tak długie i zawiłe, że nawet teksty Starswirla Brodatego przy nim wydają się prostymi przepisami kucharskimi.
          - jest wielbicielem klaczych kształtów, przez co czasem go “ponosi” w obserwacjach. Mimo usilnych prób opanowania się, czasami zbyt długo gapił się na jakąś klacz, po czym dostawał potężną dawką wkurwionego spojrzenia, o ile wcześniej nie oberwał kopytem w czułe miejsce. Ma nawet zdjęcia Fluttershy, gdy ta była modelką.
          - czasem gada za dużo, szczególnie jak poczuje się bezpieczniej w jakimś towarzystwie. Jednak wystarczy jedno nieodpowiednie spojrzenie, by go ponownie zamknąć na jakiś czas.


     
    Wady

     


          - zaborczość
          - łatwowierność do poznanych już kucy
          - altruizm (ale do pewnego momentu, potem po sparzeniu się na kimś, staje się wobec tej osoby egoistą)
          - wymądrzanie się
          - nieufność do nieznajomych (jak pozna kogoś lepiej, staje się bardziej gadatliwy, do tego momentu jest raczej sceptyczny i analizujący)
          - bezduszny wobec wszystkich “wielce poszkodowanych przez los” aka “moja sukienka nie pasuje do butów, wielka tragedia” itp. Nie tyczy się prawdziwych tragedii, wtedy jest wyrozumiały i empatyczny.
          - czasem szczerość do bólu
          - bywa sarkastyczny do każdych absurdalnych, nie dotyczących jego obowiązków rozkazów czy wymagań (coś w stylu poproszę okulary, potrzeba mi dla mojej niewidomej mamy)


     
    Najczęstsze powiedzonka i twierdzenia:

     


          - “Trzeba być otwartym na wszystko!”
          - “Jesteś dla mnie czystą kartką papieru, tak samo jak honor - jeśli splamisz, nie da się tego sprać”
          - “Żyje jest jak obiad w restauracji - nim przejdziesz do dobrych rzeczy, musisz najpierw przełknąć marne kąski, ale lepiej zbyt szybko nie finalizować całego zamówienia - trzeba cieszyć się smakiem”
          - “Hurr Duurrr” (najczęściej po oberwaniu kowadłem w głowę, co się zdarza minimum raz na dzień)
          - “Taaaa, jaaaasne, może gdybym był ostatnim frajerem, to uwierzyłbym. Może i jestem frajerem, ale nie ostatnim, przynajmniej na razie”
          - “Ja przez was osiwieję! Tylko to mi pozostało, bo na ocipienie jest już za późno.”

     

     

     

    Mam tylko nadzieję, że nie za krótko opisałem wszystko. Jakby co mam w zapasie jeszcze trochę wyjaśnień na kilka dodatkowych stron.

    • +1 2
  8. Kolejny odcinek, kolejne plusy i minusy.

     

    Zaczne od pojawienia się jaków - ciekawostka, ale przerysowana maksymalnie. Ich zachowanie bardziej przypominało mi spitego Hulka niż kogoś ważnego na delegacji. To są po prostu idioci. Kompletne, totalne debile plus jeszcze akcja z wojną. Za każdym razem, jak słyszałem ich gadkę czy potem rozwalanie, zastanawiałem się z głową na stole, po co kuce próbują nawet się starać. Tak delegacje nie działają.

     

    Główny motyw - próba "połączenia" przyjaźnią dwóch państw. Fajny motyw wykonany w miarę poprawnie, ale pierwsza zasadnicza sprawa - to nie jest rzecz dla Twilight. To powinna robić głowa państwa czyli siostry nieróbki. One są od dyplomacji, nie ledwie powstała księżniczka-kujon. Kolejny motyw, że Twi to murzyn. Nic nowego. 

     

    I chyba największe zaskoczenie - Pinkie Pie i jej motywy tutaj. Pierwszy raz od jakiegoś czasu pokazali ją normalnie, a nie jak kogoś, komu mózg cukier przeżarł. Mimo narracji, która była parodią Noir oraz akcji z Beetles'ami, wszystko było bardzo "normalne" jak na nią. A co do jaskini - kolejny motyw stał się kanonem, dziękuję! 

     

    Fajnie było ponownie zobaczyć szalejącą Twilight, ale mimo wszystko żal mi jej. Quesadilla jest bardzo dobra, szczególnie z habanero.

     

    Odcinek na pewno lepszy niż ostatni, ale jaki to takie skończone patafiany tutaj, że po prostu szkoda potencjału. Myślałem, że to będzie coś w stylu buddystów, a nie huna Atylli na koksie. 

     

    Oceniam go na 7,5/10. Miły odcinek, ale zniszczony (wg mnie) motyw jaków i ogólnie północnych rubieży bardzo zaniżył ocenę. 

    • +1 1
  9. No, Aresiu, młocio pierwsza klasa! Naprawdę postarałeś się co do styliska, choć końcówkę bym trochę zmienił i okuł ją kawałkiem metalu. Możesz kupić np stalowy kieliszek albo coś w tym kształcie i wbić, będzie lepiej wyglądało. Czekam na dalsze postępy, rób tak dalej. Aż żałuje, że sam takich rzeczy nie robię, ale czasu mi brak. 

  10. Ad up.

     

    Pewnie znów od hejterów zostanę nazwany, ale trudno. Motywy o których wspominasz są ciekawe i fajnie się o nich dowiedzieć, ale Hasbro podchodzi do tego od złej strony. Zamiast pokazać to subtelniej i nie wiem, może mniej chaotycznie i szybko, wolą zrobić to pod hałaśliwą tłuszczę, która uważa, że np jak w Ponyville pojawi się Jason Voorhees, to jest już spełnienie marzeń. W tej sprawie zgadzam się z TwilightMaPuchateSkrzydła.

     

    Ja bym wolał to zobaczyć np w odcinku, jak Sweetie Belle zostaje wysłana do nich jako, że Rarity wreszcie doceni umiejętności jej śpiewu. Whooves (aka Time Turner) i Derpy to samo, też można to pokazać delikatniej, a obawiam się, że zrobią z tego tak bezpośredni i walący po oczach spektakl "Patrzcie, widzicie! tak jak rysowaliście/pisaliście/clopiliście!". A mniej więcej zmienia się to w "Teraz to kanon i niech się wam wszystko rozwala w fikach".

     

    Ci co będą umieli, się dostosują, ale podniesie się wrzask "Zabiliście mój headkanon! Teraz pójdę na losowe forum i będę wszystkich indoktrynował, by ten stał się kanonem, a wy, scenarzyści, się mylicie! Mój kanon jest prawdziwszy od innych kanonów!". Tak, piję tu do pewnego jegomościa, co uparcie twierdził o Twardości Pewnych Klaczy. 

     

    Powtórzę to któryś raz, wciąż pewnie będąc ponownie nazwanym hejterem - obawiam się o ten odcinek, bo będzie za bardzo chaotyczny, próbujący być cool i bezpośredni. To setny odcinek, ma być wyjątkowy, ale jeśli potwierdzą się moje obawy (waleniem najgorszymi kliszami fandomowymi w nadmiarze i na serio , nie pod absurdalny kawał) to całość może się to odbić czkawką. Potężną czkawką, choć nie tak jak Twalot. 

     

    I nadmieniam - nie mam nic przeciwko nawiązaniom, innuendom i odniesieniom do popkultury, ale do jasnej anielki czytania ze zrozumieniem, DELIKATNIEJ Z NIMI!

    • +1 2
  11. Ad up

     

    Tak, każdy silnik tłokowy może mieć takie odgłosy. Ja miałem tak z silnikiem Stirlinga, a on w ogóle nie ma w sobie nic ze spalin. Każdy silnik wibruje i to zależy od wytłumienia czy są wibracje czy nie. Silnik elektryczny tego problemu nie ma, bo nie ma jako tako tłoków, ale on w ogóle inaczej wygląda i zachowuje. Ja tu jestem raczej przekonania, że to jest zmodyfikowany silnik parowy albo Stirlinga na parę niż spalinowy. Inną sprawą jest to, że nie ma pokazane po pobojowisku części i ciężko tu stwierdzić. Jednak, jeśli to byłby silnik spalinowy, dlaczego kolej jest parowa? Jak i sterowce, o ile nie na nogi?

  12. Skończmy tą dyskusję, bo do niczego nie doprowadzi, a do niepotrzebnej wojny. Nie podoba mi się, bo wali po oczach motywami fandomu, a nie robiąc to bardziej sublimowanie. Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu, ale wolałbym delikatniejsze ukazanie tego wszystkiego. Jeśli się nie podoba moje zdanie - wasza wola, każdy ma własne zdanie. 

    • +1 1
  13. Ja nie powtórzę tego błędu, co pan Mac, ale próba przerobienia moich myśli od razu na Hejt raczej nie jest dyskusją, a próbą storpedowania. I tak właśnie odczuwam, w tonie wypowiedzi zarówno Uszatki, jak i twoim. Dobrze, jeśli to co staram się przekazać, jest narzucaniem się, ok, to będzie moja ostatnia wypowiedź. Nie podoba mi się idea odcinka, dziękuję, koniec dyskusji.

     

    Ad Littlepip - w którym dokładnie miejscu masz pokazany silnik? Bo ja nie widziałem, a jeśli chodzi o smar, to i parowe potrzebują smarowania.

    Ad down - A aluzja o komunie i jaskiniach? Nacechowane negatywnie zdanie ewidentnie sugerujące w/w sprawę z hejtem. Nie trzeba mówić bezpośrednio by to wyrazić.

    • +1 1
  14. Ponownie, próba zrównania tego do ogółu. Ja tylko mówię to, CO MNIE drażni, nie mówię tego JAKO WSZYSCY!

     

    Co do sprzętu grającego, to  jest starszy niż myślisz. Sam ten sampler jest tu problemem, nie kolumny czy keyboard i maszyna do miksowania. No i to jeżdżące coś, co nie wiadomo jak zasilane, sobie jedzie, grając. Silnik elektryczny? Magia? Muzyka? Po prostu się gryzie w moim przekonaniu, Po prostu do ogółu nie pasuje i jest to dla fanów pokarm, co się napalają. Ja przeleciałem wszystkie sezony i analizując to z książkami historycznymi plus encyklopedią i dyskusją po prostu doszedłem do tego wniosku. Ale to mój headkanon, każdy ma swoje wyobrażenia. Nie narzucam swoich, więc proszę, przestańcie narzucać mi swój.

     

    Co do poznania kucy tła, to też jest dwustronnym ostrzem, bo póki były kucami tła, były plastyczne i można było stworzyć z nimi wszystko. Były jak czysta kartka papieru, którą można było modyfikować tak, jak sumienie podpowiadało. Teraz, jak zostaną one "poznane" od strony tego odcinka, może być ciężko cokolwiek już z nimi zmieniać, bo będą "ustabilizowane" i wielu będzie tego broniło jak lwy - tzw Puryści. Ktoś widział Punk Fluttershy? Oczywiście, ktoś może ją stworzyć, ale jej "ustabilizowany charakter" będzie wchodził w drogę i od razu noty za pomysł idą w dół. To samo tu się stanie.

  15. Tylko, czemu przewracacie moje słowa od razu w Hejt?

     

    Po prostu wyrażam swoje obawy, że skończy się to tak, jak akcja Ren i Stimpy oraz "rżnięcie drewna" (ten, kto oglądał, wie o co chodzi). Dla mnie lepiej by było nie grzmoceniem fandomowymi rzeczami bezpośrednio po oczach, tak, dla pokazu, a raczej jak było do tej pory - szukanie, odnośniki, ciche gagi. To tak samo jak w kawałach mówić puentę natychmiast po zadaniu pytania, nie dając zastanowić się słuchaczom.

     

    Co do technologi, nie powiedziałem, że jej nie ma, ale sprzęt, jakim operuje tu DJka jest za zaawansowany w porównaniu do reszty Equestrii. Komputer Button Masha to typowa pucha Arcade, co już w latach 60 ubiegłego wieku się pojawiała, podobnie jak i talerze DJa. Ale Sampler pod jej kopytami już np jest ewidentnie z lat 90 jak nie 2000 r. co dziwnie wygląda przy braku silnika spalinowego, komputerów wyższej generacji (ciągle liczą abakusami albo prostymi kalkulatorami), telewizji czy nawet cholernych taksówek na Manehattanie. Po analizie wszystkich motywów (w tym wycieczkowca również z Manehattanu). uważam, że kuce zatrzymały się gdzieś w latach 55-65 r. Dlatego ten sampler z początków XXI w kompletnie mi tu nie pasuje, tak samo jak ten system nagłaśniający. Ewidentny ukłon ku fanom i to tak oczobolący, że aż mi trochę było żal widząc to. 

     

    Jakbym hejcił to, to bym od razu powiedział "DO D&^%^*&* ODCINEK, WY(*&*(&(*& Z TYM!", ale jednak staram się trzeźwo spojrzeć na to wszystko co nam podają i po prostu nie jestem napalony na takie coś. Mnie to odrzuca i nawet nie chodzi o to, że kiedyś było lepiej. Po prostu zero wyczucia i prób stonowania odcinka jest dla mnie rzeczą odpychającą. Coś jak Human In Equestria u wielu. Nieważne jak napisany, i tak będą podchodzić jak do jeża. I ja podchodzę do tego odcinka tak.

    • +1 1
  16. Ja jestem raczej zdania, że ten odcinek będzie dość kiepski.

     

    Nie chodzi mi o animację czy o pojawienie się nowych kucy, a o same motywy fandomowe. Ja mogę zrozumieć, innuenda i nawiązania są fajne i dodają smaku animacji, ale weźmy przykład Ren & Stimpy. Sama seria jest ciemna, pokraczna i odstraszająca, przyznam, ale dopiero jak się zaczęło robienie pod publikę odcinki "dla dorosłych", zaczynało to być coraz bardziej niesmaczne. To powoli dzieje się z nowymi filmami animowanymi, jak i z MLP. 

     

    Sama akcja w tym spoilerze jest od razu łamiąca wszelkie prawidłowości. Po pierwsze całość wygląda tak kiczowato i w ogóle, jakby to napisane było przez napalonego shippera. Oczywiście wygląd tego domu plus relacje Octavia-Vinyl to również bezpośrednio walnięcie patelnią "tak, to wasz pomysł, cieszycie się?!" Ponownie nie ma ciągłości historycznej, bo jak przyjrzymy się okablowaniu i sprzętowi DJki, widzimy nowoczesne sprzęty, podczas gdy nawet nie mają TV czy komputerów. No i oczywiście jeżdżący na muzykę Bass Canon z miejscami do stania. Overkill z każdej strony.

     

    Czekam teraz na Tardis i nalot wszystkich doktorów, Sweetiemash w jednej z ciemnych uliczek, dwóch hydraulików z komiksów, Księżniczki Molestii w rogu, polującą na Gamer Lunę no i oczywiście jakiegoś urwanego znikąd OC Alicorna o zajebistej mocy przejechanego przez backgroundy podczas szarży. Może Nyx się pojawi, przelatując i dając wszystkim piękne, tęczowe kolory, a Nightmare Moon powie, ze jest dobra i będzie miała romansa z Chrysalis i Sombrą w Trójkącie Zła.

     

    Tak, tak widzę ten odcinek póki co. Uśmiech do fanów - ok, może być, ale nie walić tym tak bezpośrednio po oczach! Trochę delikatności i stonowania...

    • +1 3
  17. Szczerze, nie zmasakrowałeś mnie w żadnym aspekcie. Tylko upewniłeś, że jesteś tak zapatrzony w jedną stronę i teraz miotasz się pomiędzy odpowiedziami. Raz tak, raz siak, po prostu nie wiesz sam, co mówisz. Ja podałem przykłady jej zachowania, ty strzeliłeś tylko "na odlew" jak łysy warkoczem. W Pinkie's Pride obiecała najpierw Pinkie, że się cieszy, ale przyszedł ktoś całkowicie obcy, obiecujący złote jaja i od razu poleciała, mając tak naprawdę uczucia Pinkie gdzieś. Tak, rzeczywiście element lojalności w tym przypadku aż w oczy kłuje. A w tytułowym odcinku tematu naraziła życie wielu zwierząt, naraziła rolnictwo na spore straty, zniszczyła warty wiele milionów zakład - mam wymieniać dalej, co złego zrobiła?

     

    Mnie nie obchodzi, że się wycofywała z tego co robiła - rzecz się stała. Co ma powiedzieć ktoś, co z powodu głupoty np zmieszał z błotem dziecko niepełnosprawne (miałem taki przypadek). Ma powiedzieć "Przepraszam" i nic się nie stało? Dziecko czuje się podle, matka dziecka jest oburzona a pan Iksiński zadowolony, bo powiedział proste słowo i potem nic więcej? Tak to nie działa w naszym świecie. W ich owszem, można powiedzieć sorki i wszystko jest all supcio, ale pomyśl, jak byś sam się poczuł, będąc w miejscu poszkodowanego. A i tak w większości przypadków jest tak, że postawienie się po drugiej strony barykady jest czymś, czego nie stać już większości ludzi. 

     

    Ok, weźmy argument ratowania przyjaciółek. Czy dla ciebie tak podstawowa wartość jak czyjeś życie jest oznaką twardości? Nie, nie jest. To powinna być powinność, widząc zagrożenie dla życia kogoś, ratować tak jak potrafisz. Nie musisz być twardym, by to robić. Trzeba być po prostu człowiekiem. Podobnie jest z byciem za kimś, na kim ci zależy.

     

    Dopóki nie podasz prawdziwych argumentów, dla mnie dalsza dyskusja z twoją "twardością" jest tylko czczą stratą czasu. Twój headkanon jest niepodważalny? Dobrze, myśl co chcesz, ja rozmów z nawiedzeńcem więcej nie będę prowadził. 

    • +1 3
  18. I dunno, but it's soo coool to say it...

     

    A serio - to jest po prostu szukanie głębszego sensu tam, gdzie go nie ma. A fandom w tym jest MLGPRO 420 BLAZE i reszta.

     

    Ja tu widziałem raczej robienie wszystkiego, by plany Dash doszły do skutku, nie zwracając na konsekwencje swoich czynów. Sugestia jest silnym sposobem na przekazanie informacji, ale czy rzeczywiście było tu aż tyle głębi?

     

    Co do fabryki - nawet jeśli nie została cała zniszczona, zapasy, maszyneria i pomieszczenia zostały naruszone, więc cały zakład musi zostać zamknięty, nim nie zostaną naprawione wszystkie jego części i wszystkie przepisy BHP zostaną zastosowane. Po prostu wyłączyła fabrykę na jakiś dobry miesiąc (jakby byli w Polsce to spokojnie na rok plus byłaby kara za nie płacenie ubezpieczenia od ubezpieczeń od wybuchów).

  19. Chciałem napisać elaborat o tym wszystkim, ale raczej pokażę to na zdjęciach:

     

    Bycie twardym wg pana Guru 

    1354207517_by_Bellucci_500.jpg?135765667

     

    Bycie twardym wg mnie:

    1383434809_qugm9t_600.jpg

     

    Nie trawię zbytnio RD, bo jest samolubna, egoistyczna, nie patrzy na innych przy wyborach, brakuje jej wyobraźni co do jej czynów, nie wspominając o oportunizmie, zwalanie niechęci do nauki na "atletyzm" i propagowanie niewolnictwa w jej wykonaniu, ale narzucanie czyjegoś zdania "bo tak" jest dla mnie dziecinne.

    Powiedzmy, że póki co jej nie lubię, co nie znaczy, że to się nie może zmienić (jest odważna, przyznam, wie, czego chce i zawsze pomoże przyjaciółkom. Tak to są jej plusy i je widzę, ale jednak ciut za mało, by zmyć akcję Trade Ya! i Pinkie's Pride z dodatkiem teraz Tanks for Memories). Jeśli jednak ktoś miałby argumenty przeciw mojemu zdaniu, z chęcią zapraszam do rozmowy na GG, bo kto wie, może zmieni moje patrzenie na tą postać.

     

    Sam odcinek był dla mnie jednym z tych, co zamiast nawrócić mnie i polubić Dash, jeszcze bardziej odepchnął mnie od jej postaci. Miny fajne, ok, akcje humorystyczne też, ale sam odcinek mówiący o śmierci? Taka egzoteryka że hoho. Nadinterpretacja, a co do tych "kroków śmierci" co każdy chwalił, to nie - to są KROKI UTRATY KOGOŚ LUB CZEGOŚ CENNEGO! Tak więc nie tylko podczas śmierci coś takiego się pojawi, ale również nawet wtedy, jak stracisz komórkę, strata miłości czy utrata czegoś zapisanego na kompie. Pierwotna wersja Kübler-Ross to umieranie, ale tutaj to jest tylko pod względem straty. Tak więc naciągaaaneee!

     

    I proszę, koniec tej głupiej dyskusji o "twardości", bo wyślę to do "Playbrony" jako artykuł...

  20. Ciekawa rozkmina, ale dam lepszą. Skoro uznamy, że Trouble Shoes to koń, bo jest większy niż inni i przypomina konia, to co powiemy po kolei o Celestii, Lunie, Fleur de Lis, Fancy Pants, Toe Tapper, Morton Saltworthy, Tall Tale i wielu, wielu innych nie pasujących do kucowego świata z powodu wysokości, pyska czy wyglądu? To konie, kuce, mieszańce a może po cholere rozkminiać takie głupoty, skoro kuc to mniejszy koń?

    • +1 1
  21. Przeczytany ten dość niewielki prolog, który, powiem szczerze, nie zdziwił mnie, jak i nie zachwycił.

     

    Pierwszy mankament, który się rzuca w oczy to format, który może nie jest aż tak tragiczny (masz przerwy i w miarę poukładane), ale akapity i inny sposób zapisu dialogów by się przydał, bo zlewa się wszystko w jedną ścianę tekstu. Nadmienie - ość krótką.Czasami ja mam takie jedno zdanie, jak ty cały prolog (tak, prereaderzy mają ciekawą przeprawę ze mną).Z innych technikaliów, to trochę potwórek i dziwnie sklecone zdania, które można by było przepisać w lepszy i bogatszy sposób. 

     

    Sam początek niestety siadł na czymś, co jest potrzebne każdemu opowiadaniu - fabule. Póki co, całość brzmi trochę jak wpis jakiegoś małomównego bohatera, który również swoje milczenie przenosi na kartki papieru. Podejrzewam, że chodzi o realia WH40k (bo tak napisałeś), ale szczerze - każde Sci-fi by się tak zaczęło. Trzeba coś dać, by przytrzymać, zaciekawić czytelnika i powrócił do fika, a póki co było to łyknięcie na minutę i nic. Trochę tak, jakbyś poszedł do drogiej jak ZUS restauracji, zamówił apertif i dostał ćwierć plastra banana. 

     

    Trzecia rzecz, co nie pasuje - akcja Tir vs Twaluszek. to jest po prostu niepotrzebne. Może tak opis jakiejś akcji na statku? Jakiś suspens? Cokolwiek?

     

    Rady co do tego są takie - więcej wszystkiego, rozpisz to, dodaj trochę szczegółów świata, po prostu weź to przerób porządnie. Wiem, że początki są ciężkie, ale póki co, to, co zaprezentowałeś nie zalicza się do niczego, co można by było nawet nazwaniem przystanięcia obok prologu. Do poprawy i rozszerzenia.

×
×
  • Utwórz nowe...