Skocz do zawartości

Talar

Brony
  • Zawartość

    1041
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    33

Posty napisane przez Talar

  1. Dzięki kolego za ten fragment, choć musiałem sobie jeszcze odświeżyć tą kłótnie Twilight z Pinkie, bo jak wróciłem na sale to było już po fakcie.

     

    A co do tego tłumaczenia, to dla mnie zajadający się ciągle ciastami Grubber (czy jak on tam ma) dziwnie brzmi, jak rozpływa się na myśl o pestkach.

    Już lepiej by brzmiało, gdyby Tempest powiedziała np. "bułka z masłem", a Grubber "Ale bym se zjadł taką teraz".

    No ale dobra, nie ma co się rozczulać nad jakimś mało ważnym zdaniem, bo jak już mówiłem, sam dubbing jest bardzo dobry.

    • +1 1
  2. spoilery lol

    w sumie nie ma tu nic ciekawego i warte są przeczytania jedynie drugi i ostatni akapit przez ocenami.

     

    No stwierdziłem, że tym razem zaszaleję i poszedłem do największego kina w mieście na ten film. Poza mną, na sali był jeszcze tatuś z córeczką i mamusia z córeczką. Na szczęście dzieciaki wiedziały, jak się zachować w kinie więc seans minął mi dosyć spokojnie, lecz w pewnym momencie zachciało mi się ostro lać i musiałem wyjść z seansu na moment. Wyszedłem w momencie, jak zaczynała się piosenka pod wodą a jak wróciłem, to mane6 było już na plaży i Twilight puchły oczy. Domyślam się, że Twalot próbował ukraść tą kulę, ale samej sceny nie widziałem więc jakby ktoś mógł poratować jakimś linkiem, żebym sobie to uzupełnił to byłoby miło.

     

    Tak czy tak, film strasznie podobny do pierwszej części Equestria Girls, czyli jest taką "dziurą" w serialu, gdzie wszystkie prawie postacie zachowują się niczym z samego początku serialu, film skupia się na jednej postaci (Twilight), a reszta to takie trochę tło, mamy złe postacie które później robią się dobre i głośną impre pod koniec. Ogólnie w sumie nie było by różnicy, gdyby ten film dać pomiędzy 1 a 2 sezonem. Trudno jest mi to nazwać, ale właśnie ten film oraz wspomniane EG (tylko pierwsza część, bo kolejne już trochę większego wniknięcia w temat) tworzą praktycznie idealny film dla osób, które albo oglądając to i tak mało rozumieją i ważne, że się dzieję (małe dzieci) albo są rodzicami tych dzieci i choć nie mają pojęcia o tym serialu, wciąż ogarną o co w filmie chodzi. Pod tym względem wydaję się, że broniak jak odbiorca filmu może być najmniej zadowolony, bo aluzji do serialu i jakiś ukrytych smaczków jest mało, no ale nie ma co narzekać.

     

     

    Co mi się podobało:

    1. Grafika; film wyglądał bardzo i choć z początku (będąc przyzwyczajony do serialu) postacie wydawały się zbyt małe i trochę jak ulepione z masy cukrowej, to po chwili całkowicie się przyzwyczaiłem. Jednak kilka rzeczy (np. te sterowce czy kilka posągów) były robione w 3D, przez co wyglądały jak wyciosane z bloków betonu, co trochę kłóciło się z resztą tła i mogło wyglądać brzydko, ale było tego bardzo mało. Ogółem wizualnie film jest bardzo dobry.

    2. Nowe postacie; były przyjemne i choć jedziemy tu po starych schematach, to są one dobrze wykonane. Cieszę się, że Storm King nie był takim nudnym złym jak Tirek i ogólnie jego charakter (choć pod koniec i tak w Tireka się zamieniał) mocno mnie zaskoczył. Ogólnie to śmieszył mnie on. Tempest jak na taką zimno krwistą komandor wyszła bardzo dobrze i dobrze oglądało się z nią sceny. Jeżo-coś dosyć ok. Ten kot łachmyta chyba najbardziej mi przypadł do gustu, chociaż tego typu postać jest stara jak świat. Od piratów oczekiwałem czegoś więcej, bo ostatecznie jedyne co mogę o nich powiedzieć to to, że byli i tyle. Ta córeczka syrenka taka Pinkie Pie v2, no koniec końców była spoko, jej matka też.

    3. Sama fabuła (i tylko fabuła, bo to jak została ona przedstawione oraz niektóre wydarzenia to już tak średnio) była inna, niż sobie wyobrażałem i ostatecznie cieszę się, że tak wyszło.

    4. Piosenki. Owszem, nie ma żadnej takiej którą bym się zachwycił po brzegi, ale ogólnie są bardzo dobre. Szczególnie podoba mi się ta śpiewana przez tego Kota, ale chyba wszystkie trzymają bardzo wysoki poziom.

    5. Dubbing - był bardzo dobry. Postacie brzmiały dobrze, piosenki wyszły świetnie, ogólnie kawał dobrej roboty. Jedynie ten Jeż wyszedł tak sobie (on w oryginale też tam seplenił?) oraz jedna scena gdzie "Easy as pie" zostało przetłumaczone jako "pestka" i ten kurdupel skomentował to "Kocham pestki" :I

    6. Napisy końcowe; oddziele ten punkt, bo były ona na prawdę fajne.

     

    Wady:

    - Ostatecznie myślę, że film mógłby być śmieszniejszy, bo praktycznie tylko Pinkie służyła tu jako "co-kilko-minutowy-rozśmieszać".

    - Postacie jak Fluttershy, Rarity, Aj a Spike to już w ogóle, miały mały wpływ w filmie.

    - Ten Jeż pod koniec filmu praktycznie zniknął i nie miał już żadnego wpływu na nic i dopiero w napisach końcowych sobie o nim przypomniałem.

    - Problemy typu gdzie się dzieją te niektóre wydarzenia, gdzie była ta pustynia i to miasto, jakie to krainy itd. Zastanawiam się też, jak mane5, piraci, kot i ta syrenka dostali się z powrotem do Equestrii.

    - Okoliczności, w jakich Tempest straciła róg i jej powody, dla których robi tyle złego.

     

     

    Ale to wszystko nie ma znaczeniaprawie. Naprawdę, to nie ma żadnego znaczenia. Bo ten film mógłby dostać ode mnie milion plusów bez żadnych wad bądź milion minusów, bez żadnych zalet. Dobre piosenki, świetny wygląd to tam nic.

    Dostaliśmy film bardzo filmowy, bardzo taki... typowy to nie jest najlepsze słowo, ale nic mi nie przychodzi do głowy. Film skierowany dla dzieci, film pod komercje i zabawki, film pod tym względem bardzo dobry, lecz nie to co by mnie zadowoliło. Nie wykorzystuję tego, co ma do zaoferowania serial i w sumie mało się z nim łączy i tak samo jak pierwsze EG można to wyjąć z serialu i postawić gdzieś obok, żeby się rozwijało. Przy Eg poszło to w dobrą stronę, co będzie z tym to nie wiem. Pierwsze EG było podwalina, podłożem dla reszty filmów i mam szczerą nadzieję, że tu będzie podobnie. Podobno teraz serial ma mięć więcej wspólnego z filmami i jeśli na prawdę tak będzie, to stwierdzę, że film nie poszedł na marne.

    Ten film mógł być filmem który zostałby "zrozumiały" jedynie dzięki większej znajomości serialu dla wybrednego widza (i nie mam na myśli tutaj jakieś papki dla broniaków), a zamiast tego mamy dobry film dla wszystkich. Czy to dobre czy to źle, to już osobista sprawa.

     

    bla bla bla

    Animacja: 9,5/10

    Głosy, piosenki itd.: 9/10

    Fabuła: 7/10

    Sceny, dialogi, wydarzenia itd.: 6/10

     

    Ogólna moja ocena: 7/10

    Dobry film, ale wolałbym coś konkretniejszego.

    • +1 1
  3. Jeszcze tylko dodam, że płatne skiny itd. w grach multi free2play bądź maks do 60zł (CS GO) są ok, ale jak gry są droższe to już średnio mi się to podoba. To w sumie bardziej pochodzi od tego, że dla mnie gry multi nie mają wręcz prawa kosztować więcej niż te 70zł, ale jak jakiś multiacz kosztuje kupę kapsy i jeszcze ma "mocno rozwinięty" system mikropłatności, to niech spierdalają.

    i zgadnijcie, to jakiej grze ja tu mówię teraz

  4. Kupuje skiny do gier bo nie mam żadnych innych zainteresowań więc na co kasę wydawać bo lubię, jak postacie fajnie wyglądają itd. Jestem w stanie wydać trochę więcej, ale bez przesady.

    Kupowanie pierdyliardowego DLC brzmi kutafońsko, natomiast pay2win to pogardzam i pluję moczno.

    • +1 2
  5. No moim zdaniem, był to najsłabszy finał sezonu. I nie mówię tutaj, że był on słaby czy coś, tylko mi się podobał najmniej. I nawet nie wiem, czy określenie "podobał" jest dobre, bo to było takie sobie.

     

    Rzeczy raczej na plus:

    Nawet spoko było zobaczyć te wszystkie postaci razem z brodatą gwiezdną studnią (wiem że wir to nie will ale czyta się tak samo; argument 10/10), chociaż co do tego czarodzieja to głupie moim zdaniem jest to, że to chyba jedyna słynna postać związana z magią w tym serialu i praktycznie jakiekolwiek zaklęcie przypisują jemu. Chleb pewnie też wymyślił, ale dobra czepiam się.

    Motyw Starlight, która widzi kolejny "problem przyjaźni" tam, gdzie inni, nawet największe mózgi kucowego milenium widzą konieczność walki było bardzo dobrym pomysłem i w ogóle z każdym odcinkiem utwierdzam się w przekonaniu, że Starlight to najlepsza rzecz, jaką spłodził ten serial.

    Bardzo podobał mi się również fragment z syrenami (chociaż sama scena walki była dosyć niemrawa, ale kontrolowanie przez nie wioski wyglądało zajebiście) i ciesze się, że moje ulubione trio pojawiło się w samym serialu. I w sumie ta zaleta jest głównie wywołana sentymentem, jaki czuję do tych postaci ( Adazio <3 i Sonata RIP :( )

     

    Co do wad, to nie podobało mi się, że te całe Pilary były dosyć... źle rozłożone. Mamy dwóch wojowników, Egipską babę która walczy mieczem (skrzydłem?) i słowem, zielarkę która coś tam raz powiedziała ważnego i tą Azjatkę, która praktycznie nic nie wniosła do odcinka i odezwała się raptem 3-4 razy. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie każda z nich będzie miała większy wpływ albo coś, bo tutaj poza Starem tylko ten siłacz i ta Egipska coś konkretnego robiły.

    Fakt, że tylko Starlight domyśliła się, że przywrócenie tej szóstki może się źle skończyć jest dosyć nierealne i świadczy jedynie o niskim ilorazie wnikliwości wszystkich postaci, ale bez tego w ogóle odcinek nie miałby sensu, więc ciężko się do tego czepiać.

     

    I w sumie tyle. Cała reszta jest mocno obojętna. Stara książka Starwira, udowodnienie wiarygodności tych legend, przywołanie pilarów z Limbo, walka, zły kuc cieni i nawrócenie go oraz fakt, że czarodziej z całą tą bandą będą towarzyszyć bohaterką przez następne sezony; jest mi to obojętne i jakoś wcale tego nie pragnąłem. W sumie to nie mam pojęcia, co mogłoby być takiego w finale, aby mnie to zadowoliło, ale ja i tak jestem słabym wyznacznikiem tego, czego oczekują fani i fandom.

    6/10

    Ostatecznie uważam, że finał jest dosyć dobry/solidny i serial idzie w dobrym kierunku, ale mi osobiście, jako osobie która traktuje ten serial jako coś drugorzędnego itp., finał był taki meh, przeszedł przeze mnie jak przez sito.

    • +1 1
    • Lubię to! 1
  6. Ale nudy...

    Zabieg, który polegał na tym, że postacie coś robią i jedyne co słychać to jakąś muzyczkę był stosowany tutaj zbyt często.

    Sunburst był momentami trochę wkurzający. I niech sobie typ grzebień kupi.

    Zaletą odcinka jest Starlight i jej wiele śmieszkowych tekstów i minek:

     

     

    Starlight rozmażona na myśl o całym dniu spędzonym z Sunburstem:
    4f3e654bdd.jpg

    15c1981485.jpg

     

    fb8774d538.jpg

    XD

     

    bc7280235a.jpg

     

    195f4daf43.jpg
     

     

    Jakoś mi się zachciało robić skriny tym razem.

     

     

    Serio nie ma tu o czym więcej gadać. Zapychacz, którego dali chyba tylko po tą ostatnią scenę z tą knigą w beczce.

     

    Ocena: 4,5/10

    • +1 1
  7. No takie lekkostrawne danie o niskiej zawartości kilokalorii.

    No bo w sumie nie mam za bardzo co tu powiedzieć. Odcinek po prostu mi minął jak jazda autobusem, nie dłużył się ale za bardzo nic szczególnego nie wyłapałem. Kilka minek AJ może było zabawnych.

    Ogólnie pomysł z tym, że RD nie lubi ciast jest dosyć grubo ciosany, bo kilka razy widzieliśmy, jak coś w tym stylu je (chociażby tort urodzinowy w odcinku z Cheesie Sandwichem) i sam raczej wpadłem na ten sam pomysł jak Kruczek, że jest na diecie czy cuś. Poza tym, ten fleszbek na końcu jak znowu były sceny z pozbywaniem się ciast był dosyć zbędny.

    6/10

    jeszcze dziś zapomnę, że w ogóle to oglądałem :I

  8. Nooo...

    Trochę śmieszne, trochę prawdziwe, trochę nudne.

    Ogólnie problemem było to, że z bólem oglądałem te wszystkie sceny i to, jak Twilight się meczy przez to. Owszem, ukazanie tego w taki sposób to duża zaleta, ale nie zmienia to faktu, że nie oglądało mi się to przyjemnie,

    Poza tym, lubiłem Iron Willa, a tutaj ukazali go dosyć niefajnie. W dodatku rodziców Twilight zawsze widziałem jako takich "trochę-twaloto-podobnych" czy coś, a Ci raczej bardziej pasowali mi do Fluttershy czy tam RD,  no ale co tam.

    5,5-6/10 czyli tak 3/6 bo w sumie odcinek na papierze dobry, ale oglądanie go nie należało do najprzyjemniejszych rzeczy, jakie dzisiaj robiłem.

  9. No jakoś tak...

    No niby jest ten ciekawy motyw odnośnie tych znaczków i na bycie "niby" skazanym na wykonywanie czegoś tam do końca życia...

    tylko że idzie on w parzę z debilnym pomysłem jakiegoś obozu dla łysych tyłków. Pomaganie takim osobom powinno mieć charakter wizyty u psychologa, gdzie "pacjent" mówi co lubi itd. i nasze CMC stara się dobrać do tego jakieś zajęcia. A tutaj mamy po prostu: "dobra, tutaj mamy listę wszystkich aktywności, jakie jesteśmy w stanie na tym obozie wykonać, próbujcie wszystkiego aż do skutku, a my idziemy na kawę elo". I wiem, że się czepiam, bo w sumie ten pomysł jest zły tylko w teorii i praktycznie nie przeszkadzało mi to w oglądaniu więc nawet nie wiem, dlaczego się tu tak wypruwam dzisiaj.

    Tak czy tak, odcinek miał trochę śmiesznych scenek, ale poza tym nie było nic ciekawego. Nawet tej piosenki nie umiał pochwycić.

    5,5-6/10 bo nie umiem się zdecydować.

  10. Aktorka podkładająca głos pod Sonate, Hiromi Hayakawa, zmarła 27 września podczas porodu. Niestety, dziecko również nie przeżyło. Aktorka miała 34 lata i dopiero w 2017 roku wyszła za mąż.

     

    Trudno jest mi wyrazić, jak zabolała mnie ta wiadomość. Nie dość, że postać Sonaty bardzo spodobała się fanom i wręcz niemożliwe byłoby zastąpienie jej kimś innym przy potencjalnym powrocie, to sama śmierć aktorki to chyba najgorszy scenariusz, jaki może przytrafić się człowiekowi.

    Niech spoczywa w pokoju...

    • Lubię to! 1
    • Smutny 7
  11. W sumie odcinek bardzo spoko, choć trochę dziwnie mi się go oglądało przez olbrzymią wręcz liczbę wpakowanych w niego gagów itd.

    Ogólnie jest to, moim zdaniem, największa wada tego serialu: odcinki są strasznie nierówne, bo w jednych gagi wylewają się z monitora, w innych fajne dialogi i relację miedzy postaciami, w innych wałkowany jest główny wątek; ale bardzo rzadko jakiś odcinek zawiera kilka tych cech na raz. A odwrotnie proporcjonalna do tego jest liczba odcinków, które nie mają w sobie żadnej z tych cech.

    No ale wracając, powiem szczerze, że było dosyć śmiesznie, dosyć ciekawie i w ogóle podobało mi się. Trochę za dużo było jednak tych dziwacznych zachowań i przedziwnych min, jakby mieli w całym sezonie określoną ilość ich wstawić  i dopiero przy tym odcinku się ocknęli z tym.

    Tak czy tak, 7,5/10 bo było milo i przyjemnie.

     

    btw. to jest srogie w uj:

    • +1 1
  12. Bezdech senny podejrzewają oraz dalsze powikłania.

    To będzie podłączone do takiego sprzętu, który będzie mi pompował powietrze. Ogólnie jak robiłem test u lekarza to cały czas mi to powietrze wdmuchiwało, że w sumie nie wiem, jak dzisiaj z tym zasnę.

    • Smutny 1
  13. No odcinek wybitny, bo:

     

    - Rarity w najlepszej swojej okazałości, czyli dobra, szczodra i miłą z dobrymi pomysłami (chociaż o co z tymi wentylatorami chodziło to ja nie wiem) a po chwili panikuje, płaczę i obżera się lodami. Jako Rarifag stwierdzam, że każdy dialog tej postaci w tym odcinku był idealny i był to jeden z najlepszych odcinków z jej udziałem.

    - Podobało mi się, że każda z drugoplanowych postaci byłą tutaj na sowim miejscu, czyli Twilight i Starlight siedziała w zamku, Pinkie nie wychylała się z z cukierni, a reszta postaci przyszła do Rarci dopiero później, gdy dowiedziałby się, co się stało. Bo na ogół to jest tak, że nagle całe m6 zebrałoby się w domciu Rarci, jak ta tak krzyknęła po zobaczeniu, co się z jej kudłami stało czy coś. Poza tym, żadna postać mnie nie denerwowała w tym odcinku.

    - Motyw, że jak się nie wyróżniasz z otoczenia, to masz mniej do powiedzenia

    - Jak tu większość zauważyła, dużo się działo w tle i wiele starych postaci odegrało jakąś rolę w tym odcinku.

    - Ogólnie było dosyć śmiesznie i same dialogi postaci sprawiały, że dobrze się bawiłem bez jakiejkolwiek nudy.

    - Oczywiście wygląd Rarity, jak się odpicowała na punka był nieziemski

    - Zakończenie, że Rarity widząc siebie w gazecie, bo Foto Finish robiła jej zdjęcia z ukrycia i uwieczniła chwile, w której Rarica pomagała innym itd., oraz to, jak Rarity się rozpłynęła na ten widok był bardzo dla mnie kojący.

     

    Minusy:

    - no owszem, trochę pomieszali z tą magią, że się nie da wyczarować grzywy itd., ale w ostatecznym rozrachunku wcale mi to nie przeszkadza.

    - boli mnie jednak to, że jeszcze w tym samym odcinku grzywa Rarci wróciła do normy. I owszem, ma to sens, gdyż mamy do zobaczenia tą gazetkę, ALE gdyby zakończenie byłoby takie, że ta gazetka wychodzi po paru dniach, kiedy Rarcia ma wciąż te kolorowe włosy I przez następne 2-3 odcinki wciąż jednak miałaby taką fryzurę, to ojapierdole, daję 10/10 z miejsca. No niestety, twórcy pomyśleli inaczej i czegoś takiego nie zobaczymy, no ale nie ma co się załamywać.

     

    8,5/10 solidne bardzo

    • +1 1
  14. Jedyny plus jaki widzę to ta legenda ze Sfinksem i ta dziewuszką.

    Bo reszta to jest jakiś rynsztok.

    Pinkie od dawna nie była nudna i nawet nie mówię tutaj o byciu denerwującym czy coś, ona praktycznie nic nie zrobiła tutaj i nie widziałbym żadnej różnicy, gdyby zamiast niej był choćby Big Mac.

    RD tak mnie niemiłosiernie wkurzała, że miałem ochotę wyłączyć film i iść w cholerę. Myślałem, że jej debile zachowanie mamy już za sobą, a tu znowu klepie dziobem na lewo i prawo, aż się rzygać chce.

    Oczywiście znowu główni źli to ten Achujcolt czy co to tam jest (przynajmniej tylko o nim wspomnieli) i ten doktor kabanos-baleron, jakby nie mogli dać kogoś nowego.

    To, ze żadna z głównych postaci go nie rozpoznała poprzez kamuflaż z obrusa na głowie to jest w ogóle śmiech na sali.

    Gdy zobaczyłem scenę, w której Kabanos wygłasza swój genialny plan Rd po czym ja porywa, a pinkie i DD swoją kurde 4 metry od nich, to pomyślałem, że to najgłupsza rzecz, jaką zobaczyłem w tym serialu.

    .

    .

    .

    Jednak gdy przyszłą pora na cosie strzelające podmuchami powietrza w starożytnej świątyni, to się przekonałem, że jednak poprzednia scena to tam pikuś. Pomysł z niewidzialnym mostem czy co to tam ludzie wyżej wymienili byłby o wiele lepszy, niż coś takiego. Na serio w pale się nie mieści, dlaczego akurat takie coś im przyszło do głowy.

    Oczywiście w ostatniej scenie Baleron złapany na gorącym uczynku ucieka ze słowami DARING DOOOOOOOO na ustach.. ech...

    Serio czułem się (znowu, po odcinku gdzie po raz pierwszy DD okazała się prawdziwa) jakby ten odcinek był parodią tego głupiego schematu o podróżnikach i łowcach skarbów, walczących ze złymi i chciwymi postaciami, czyli ten sam schemat wałkowany do porzygu.

    3/10

×
×
  • Utwórz nowe...