Skocz do zawartości

Starray

Brony
  • Zawartość

    151
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez Starray

  1. Wszyscy byli lekko zdziwieni. Tantabus miał przywoływać jej największy koszmar i była nim zamiana w Nightmare Moon... a może po prostu Luna zaczęła się bać samotności bardziej niż stania się złą. - Dobrze. Musimy ją jakoś stąd wyciągnąć! - ocknęła się Rainbow. - zerwijcie trochę trawy póki świta - przypomniała im Celestia - myślę że mam pomysł... - Tak? - wszystkie wyczekiwały na odpowiedź. - Nie uda nam się wyciągnąć Luny z koszmarnego wymiaru ale... mogłaby cofnąć klątwę stamtąd. - A eliksir? - Twilight, wołaj Zecorę. Ktoś będzie musiał donieść eliksir do mojej siostry. Wszyscy spojrzeli na Fluttershy.
  2. Moja mina kiedy patrzę na wystawę sklepową, ale jeszcze nie zdałam sobie sprawy że nie mam przy sobie portfela.
  3. Kto rozpylił gaz rozśmieszający... przyznać się!
  4. - Może znajdziemy jakiś sposób... - Fluttershy pocieszyła księżniczkę, ledwo wierząc w swoje słowa. Po tym zniknęła całkowicie, zostawiając Lunę samą ze swoim koszmarem. Księżniczka po tym jeszcze przez kilka minut tępo wpatrywała się w miejsce, w którym zniknęła pegazica. Pomyślała, że może czas się obudzić, ale... nie miało to większefo sensu. Pojawiłaby się w Equestrii pozbawionej życia, więc wolała siedzieć w pustce.
  5. Dla pewności obiegła zamek wokół i wyjrzała na zewnątrz - nic, puste domy, puste pokoje, puste podwórza, puste łóżka. Wołała kogokolwiek, ale wciąż odpowiadało jej jedynie echo. Zwierząt też nie było ani śladu, co dopełniało tylko tą pustkę. "Może jednak ktoś został i spotkam go we śnie?" Miała wątłą nadzieję i położyła się w swojej komnacie. Trudno jej było zasnąć, przecież za chwilę miało się okazać czy jest sama na tym świecie... w końcu jednak sen przyszedł, odcinając ją od rzeczywistości. Pojawiła się w znanej sobie przestrzeni, nieskończonej we wszystkie strony, bez podłogi i sufitu. Czegoś jednak w niej brakowało. Drzwi. Drzwi, przez które wchodziła do snów kucyków. Zawsze było ich tak dużo, że kiedy stały obok siebie, ciągnęły się za horyzont. Były czymś tak naturalnym w tej przestrzeni, że... bez nich czuła się dziwnie.
  6. W tym czasie Luna przeniosła się do swojego największego koszmaru. Nie była już ani trochę przezroczysta ani zmęczona. Sceneria wokół niej przypominała tą stworzoną kiedyś przez Tantabusa, czyli zamek w Canterlocie, w środku nocy. "Czyżby to był ten sam koszmar?" pomyślała, rozglądając się wokół. Nic jednak nie wskazywało na to, że zmieni się w Nightmare Moon. Była sobą. - Halo? - wiedziała, że był środek nocy, ale chociażby strażnik powinien zareagować. - Celestia? Ktokolwiek? - odpowiedziała jej głucha cisza, zakłócana jedynie przez przeciąg.
  7. Celestia zamarła. - Musisz opuścić księżyc, siostro, szybko! Wtedy zrobimy napar... - Czuję, że nie mogę.... - powiedziała cicho Luna, z każdą chwilą coraz bardziej zanikając. - Poczekaj. - księżniczka słońca przyłożyła róg do swojej siostry tak, jak zrobiła to z Fluttershy. Kolory powoli zaczęły wracać. Jednak od razu, kiedy oderwała róg, znowu zaczęły zanikać. - Dlaczego to nie działa? - Klątwa jest silniejsza, bo to ja ją rzuciłam... - stwierdziła po kilku sekundach Luna. - Proszę, siostro, opuść księżyc! - Celestia objęła swoją siostrę i spojrzała jej w nieobecne oczy, bo czuła że z każdą chwilą ją traci. Luna przytaknęła i zza głowy Celestii spojrzała w niebo i skupiła się. Jej róg zaczął się jarzyć, a księżyc powoli sunął w dół; za horyzont. Celestia mając nadzieję, że się uda, wznosiła słońce synchronicznie z nią. Po długiej, milczącej chwili skupienia obie odetchnęły z ulgą. - Świt! - Celestia odwróciła się w stronę reszty kucyków, które w tym czasie obserwowały całe zajście w milczeniu - Szybko, trawa!
  8. - Jedynym sposobem zatrzymania klątwy jest odnalezienie Luny, póki nie zniknie. - potwierdziła Twilight. - Dobrze, Luna musi być gdzieś w drodze z Canterlotu do Ponyville. - zaczęła myśleć na głos Celestia - Mówiłyście, że się przeteleportowała, ale mogła się przenieść tylko o mały dystans ze względu na klątwę. Potem musiała lecieć o własnych skrzydłach. Rainbow Dash - zwróciła się do pegazicy - wiesz, jaka jest najkrótsza droga stąd do Ponyville? - Jasne, że tak! - ta odpowiedziała, od razu się ożywiając. - Idziemy. - zarządziła księżniczka - Ja, Fluttershy, Rainbow i Twilight będziemy szukać jej w powietrzu, a reszta na ziemi. Jeżeli coś znajdziecie, cokolwiek, co doprowadziłoby nas do Luny, krzyczcie. Klacze przytaknęły i wszyscy wyszli z zamku.
  9. Wbiegły do zamku, Fluttershy ledwo nadążała za nimi. W końcu znalazły się w sali tronowej. - Księżniczko Celestio! - zawołała Twilight. Po chwili oczekiwania na spotkanie spokojnie wyszła im zaspana księżniczka. - Co jest tak poważne, aby budzić mnie... - To! - podenerwowana Rainbow wskazała na ledwo trzymającą się na kopytkach Fluttershy. Teraz jej oba przednie kopyta były przezroczyste, można było przez nie zobaczyć dywan na podłodze. - Tak - ciągnęła dalej Twilight - ta klątwa roztacza się coraz szerzej, wszystkie zwierzęta zniknęły, przenosząc się do krainy snów. Twoja siostra też zaczęła... - Luna zaczęła znikać? - Celestia całkowicie się ożywiła - Gdzie ona jest?
  10. - Na pewno nie pozwoli, żebym opuściła księżyc, a ona wzniosła słońce wcześniej. - dodała, wstając. - Ale mimo wszystko spróbuję ją przekonać. - błysnęło światło i Luny już nie było. Wszyscy czekali bezczynnie, a teraz było jeszcze bardziej pusto. "Zwierzaki znikają.... a co, jeśli... my TEŻ znikniemy?!" Paniczne myśli zaczęły kłębić się w głowie Fluttershy. Podzieliła się zwoimi obawami na głos i teraz wszyscy wyglądali jak zwinięte kulki strachu. Włącznie z Zecorą.
  11. Twilight posłała Rainbow karcące spojrzenie, a ta w końcu się opamiętała. - Wiesz o jakie zaklęcie chodzi? - spytała się alikorn księżniczki, która ocierała już łzy. - Zaklęcie odwracające chaotyczne i niekontrolowane uroki... wystarczy że skupię się na powodzie rzucenia klątwy... - Żeby zaklęcie miało skutek, trzeba go rzucać w trawy oparach. - dodała zebra, czując satysfakcję że eliksir zadziałał - Słońce niestety nie wzejdzie zaraz. Wszyscy westchnęli. Przez kilka ciągnących się w nieskończoność chwil czekali, wpatrując się w okno. - Winnona, nie znikaj! - Applejack przerwała monotonię czekania, patrząc bezradnie na półprzezroczystego psa. Niestety krzyk nic nie zdziałał i po cichym "puff" klacz nie miała już zwierzaka. Rarity spojrzała odruchowo do torby, ale nie zastała tam już Opal. - Gummy? Gdzie jesteś? Mam nadzieję, że znowu nie utknąłeś w mojej grzywie! - Pinkie zaczęła grzebać w różowych lokach i wyciągnąwszy z nich kilka cukierków, torebkę proszku do pieczenia i monetę stwierdziła że jej aligatorka tam nie ma. Potem czekali dalej, tak jak wcześniej. No może z wyjątkiem, że byli bardziej załamani. Fluttershy coś sobie uświadomiła. - Um... Księżniczko Luno... skoro możesz podnosić i opuszczać księżyc, to może...
  12. - Co się dzieje? - Luna rozglądnęła się dookoła, ale zwierzęta zdawały się jej nie zauważać - A, to sen. - zamierzała rzucić proste zaklęcie uspokajające na zwierzęta, ale zatrzymał ją widok siebie samej. To była stara ona, dopiero po reformacji, jeszcze z tą matową grzywą bez śladu gwiazd na niej. "Chwila..." pomyślała, stojąc w bezruchu. "Nigdy nie śnię się kucykom..." po chwili wpatrywania się w scenę, która działa się przed jej oczami przypomniała sobie że wypiła eliksir. Patrzyła na to co się już stało. Druga ona, nie panująca jeszcze nad swoimi mocami, spróbowała zatrzymać zwierzęta w miejscu, ale rzuciła zbyt potężne zaklęcie i zwierzęta zamiast się uspokoić, padły na ziemię chore. To oczywiście nie rozwiązało problemu, koszmar Fluttershy wciąż trwał. Gdyby Luna z przeszłości teraz nie próbowała naprawić sytuacji, wszystko byłoby dobrze. Może rzuciła klątwę, ale to wciąż pozostało w krainie snów. "Nie naprawiaj koszmaru chociaż ten jeden raz!" Chciała krzyknąć Luna do dawnej siebie, ale to była tylko wizja, której nie mogła zmienić. Mogła tylko patrzeć i próbować zrozumieć, jak do wszystkiego doszło. Nagle przeniosła się do swojej komnaty. Był środek nocy, dawna ona niespokojnie spała w łóżku. Jej róg zaczął lekko się jarzyć. Tak się skupiała na zaklęciu we śnie, że rzucała je naprawdę.
  13. - Dobrze... - księżniczka skupiła się na fiolce i z jej roku strzeliła wiązka magii. Eliksir z czystobiałego zmienił kolor na granatowy, prawie czarny. - Wystarczy jeden łyk, aby zaklęcie odkryć w mig. - podpowiedziała zebra, z widocznym zaciekawieniem czekając na efekty. Luna wzięła łyk czarnego eliksiru i odstawiła fiolkę. Przez chwilę nic się nie działo. - Czy to na pew... - w tej chwili jej oczy rozbłysły i nie skończyła zdania. Eliksir zaczął działać.
  14. Wtem do drzwi ktoś zapukał. Twilight otworzyła, zastając za nimi Applejack. - Do jasnej stodoły, co tu się dzieje? - zobaczyła Lunę i resztę. Kiedy zamknęła za sobą drzwi zobaczyli, że na grzbiecie niesie półprzezroczystą, nieprzytomną Winnonę. - Możecie coś... - Ciiii... - uciszyła ją Fluttershy. - Pracujemy nad tym. Pomarańczowa klacz usiadła bez słowa obok reszty. Przez chwilę było tak cicho, że można było słyszeć odgłosy lasu z zewnątrz. - Zioła do naparu mam przygotowane, a teraz skorzystam z czasu, który nam pozostaje. Twilight, czy pamiętasz ten eliksir biały, co może pomóc w niewiedzy małej? - Tak, pamiętam! - alikorn z trudem dostrzegła fiolkę na półce, wyróżniającą się wśród innych jedynie kształtem.
  15. - I mylisz się, to proste nie jest. Potrzeba zaklęcia od kucyka, przez którego wszystko się dzieje. - zebra spojrzała na Lunę spokojnym, acz tajemniczym spojrzeniem. - Ale jakie? I na co? - księżniczka nie do końca wiedziała, co robić. - Do niczego nie mogę cię zmusić, ale polecam na krainie snów się skupić. - podpowiedziała Zecora, szukając po półkach składników do naparu.
  16. - Um... oddychają, ale bardzo powoli, są w śpiączce i są wyniszczone, wychudłe... - A więc poważna to sprawa. Potrzebne jest silne zaklęcie i... trawa. Kucyki przekrzywiły głowy. - Kilka źdźbeł zebrane z wczesnego rana, powinno wystarczyć do naparu zaparzania. Fluttershy wyjrzała za okno, odskakując najpierw od maski wiszącej na ścianie. - Księżyc powoli zachodzi, mamy jeszcze kilka godzin do wschodu.
  17. - To było dawno i nieważne. - odpowiedziała Rainbow, a Rarity wpatrywała się w ledwie żywe zwierzaki na podłodze. - Wielka Celestio... - Fluttershy, może wolałabyś wyjść? - w końcu ocknęła się pegazica, widząc jak ta zalewając się łzami podkłada małe poduszki pod główki wiewiórek. W końcu przytaknęła i trzy wyszły z domku. Nagle podskoczyły. - CZEŚĆ DZIEWCZYNY! - krzyknęła Pinkie, trzymając swojego aligatorka. -Gummy jest dzisiaj jakiś niewyspany ale bardziej niż na trzecią w nocy bo nawet w środku nocy trzyma się mojej grzywy a teraz to ma takie apatyczne spojrzenie które mówi "chciałbym pójść spać i już się nigdy nie obudzić!" - Nabrała powietrza, a Gummy mrugnął, powolniej niż zwykle.
  18. Walczymy na wzrok? Jestem mistrzem.
  19. - Ale żyją... prawda? - Rainbow spróbowała pocieszyć przyjaciółkę. Wręcz makabryczny widok porozrzucanych po podłodze nieprzytomnych zwierząt nie ułatwiał sytuacji. - Nie... wiem... - mówiła cicho przez łzy pegazica, obracając się w stronę najbliższego zwierzaka i mierząc mu puls. Przez chwilę wokół było upiornie cicho, a Rainbow czekała w napięciu. - Żyją... - wymamrotała w końcu, ale po jej pyszczku znół popłynęły łzy - Ale zapadły w śpiączkę... nie mogę ich obudzić i... myślę że zostało im mało czasu. - ostatnie zdanie mówiła tak cicho, że tęczowogrzywa musiała do niej podejść, aby cokolwiek usłyszeć. - Jakoś to będzie... - spróbowała ją pocieszyć, chociaż sama była na skraju załamania. Zastanawiała się, jak Fluttershy może znosić prawdopodobną stratę wszystkich podopiecznych, roniąc tak mało łez. Tą apatyczną chwilę przerwał im bardzo znany głos. - Fluttershy! O, Rainbow, też tu... - przed nimi stanęła zasapana Rarity z wychudłą Opal w torbie. Właśnie zobaczyła, co leży na podłodze.
  20. Night Glider - 1 Cloudchaser - 3 Flash Sentry - 2
  21. - Klątwa... - potwierdziła jej obawy Fluttershy. - To było tak dawno... dlaczego dopiero teraz? Znaczy, że powinna zadziałać wcześniej. Chodzi mi o to... wiecie co mam na myśli. - księżniczka nie ciągnęła tego dalej, bo każde jej zdanie brzmiało gorzej. Fluttershy przytaknęła. Klątwa raz zablokowana powinna zniknąć albo pozostać, a nie powrócić jak niektóre koszmary. - Możesz to naprawić? - spytała się Twilight, mając nadzieję że księżniczka nocy znajdzie jakiś sposób. Przecież teraz całkowicie panuje nad swoją mocą, więc w czym mógłby tkwić problem? - Muszę sprawdzić co to jest dokładnie. - Luna spojrzała na Tanka w objęciach Rainbow Dash. - spokojnie, nic mu nie zrobię. Pegazica spojrzała na swojego zwierzaka, który wydawał się wyglądać gorzej z każdą chwilą. Widząc że tylko tak mu może pomóc, bez słowa delikatnie położyła Tanka przed księżniczką.
  22. - Chwila. - przerwała jej rozmyślania Rainbow - Klątwa została rzucona we śnie. - Tak... - Więc czemu przedostała się do realnego świata? To, że została zablokowana w wytworze wyobraźni Fluttershy, nie zmienia faktu że ta klątwa tak naprawdę nie istnieje! - Skoro Luna miała kłopot ze swoją mocą, mogła rzucić klątwę w zły wymiar... - Nawet Fluttershy wie, gdzie jest prawa a gdzie lewa strona! - pegazica była coraz bardziej zdenerwowana sytuacją.
×
×
  • Utwórz nowe...