-
Zawartość
638 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Exemundis
-
-
< Mougrim się umie teleportować XD >
- To jak? pomóc wam? - spytał
-
Mougrim wyczuł że coś się stało i zawróciłszukając węchem Jacoba. Odnalazł go rannego a przy nim inną wilczycę
- Może wziąć cię na plecy co? - spytał Jacoba
-
Mougrim ocknął się z rozmyślań i drzemki i ruszył z resztą do nowego miejsca. Góry na północy.... bliżej miejsca jego pochodzenia. Czasami wolałby znaleźć się tak daleko od miejsca tragedii jak tylko to możliwe
-
zrobiłem więc tak jak głos kazał jednocześnie posłałem w stronę głosu telepatycznie
- Czego chcesz?
-
Mougrim skończył Wyć i położył się ciężko na trawie. Wciąż przed oczami przelatywały mu obrazy najbliższych. Z oczu leciały mu łzy. W końcu zasnął płacząć nawet przez sen.
-
Mougrim usiadł na trawie i patrzył na północ. Tam skąd pochodził.... smutek wzbierał w jego sercu. Wspomnienie matki, ojca, przyjaciół, towarzyszki życia i dzieci. ?Po chwili smutek był tak wielki że Mougrim nie mógł się powstrzymać. Zaczął wyć. Długie smutnie wycie wilka który utracił wszystko co kochał rozległo się po okolicy.
-
- Rozumiem... też przez to przechodziłem.... - odparł Mougrim i posmutniał. Oczami patrzył na północ. Daleką północ.
-
< Biała puszysta sierść, ogon też biały, charakterystyczma dziura w lewym uchu, czerwone plamy na całym ciele, ma skrzydła >
Mougrim podszedł do Wawexa i spytał
- Hejka. Kim jesteś? I czemuś taki smutny?
-
- hmmmm.... może najpierw udamy się do Mackintosh Hills... ale to tylko moje zdanie. - odparł BlackFlame przyglądając się mapie. Droga do Mackintosh Hills wydawała mu się najbezpieczniejsza a co za tym idzie idealna na początek.
-
- Nie wiem kto mnie bandarzował.... byłem nieprzytomny... Tak czy inaczej dzięki za pomoc - odparł Mougrim poddając się zabiegowi Mordimera. Gdy ten już skończył Mougrim rzekł.
- Jeszcze raz dziękuję... Już czuję się lepiej.... Tak czy inaczej za parę dni po ranie nie będzie śladu... Moje rany szybko się goją
-
Mougrim korzystając z tego że jeszcze nie wyruszają położył się na chwilę. Obserwował wszystkich uważnie. Był trochę zmęczony. Wciąż bolał go bok. Zresztą nie można było się temu dziwić. W końcu trzasnął go niedźwiedź.
- Kiedy ruszamy? - spytał.
-
Mougrim nie powiedział ani słowa tylko ruszył na polanę niosąc torbę.
-
Mougrim obudził się w szpitalu. Jego bok był zabandażowany. Obok łóżka zarejestrował Jane. Próbował wstać. Był osłabiony ale mógł stać samodzielnie.
- Hej. Jane... dzięki za pomoc... ruszajmy do reszty - rzekł po czym ruszył kulejąc z powrotem na polanę. Bok bardzo go bolał nie tek jednak mocno by nie mógł iść. Po pewnym czasie doszli na polanę. Widać było że wszyscy szykują się do wymarszu. Mougrim nie miał nic przeciwko zresztą i tak nie miał nic do gadania bo był nowy.
- Już wszystko ze mną w porządku. Możemy wyruszać. - rzekł do przywódczyni
-
Mougrim usłyszał krzyk przerażenia. Otworzył oczy i ujrzał wilczycę uciekającą przed niedźwiedziem. Ruszył jej więc na pomoc. Jednym susem wskoczył na plecy niedźwiedzia i zatopił w jego ciele stalowe pazury zostawiając duże szarpane rany. Niedźwiedź podniósł się na tylne łapy zrzucając Mougrima z pleców. Stracił dużo krwi ale nie zamierzał się poddać. Jednak zgodnie z planem Mougrima całą swoją uwagę skupił na nim zapominając o Jane. Zaczęli okrążać się nawzajem. Niedźwiedź spróbował trafić Mougrima łapą jednak tamten odskoczył. Chwilę później użył stalowych pazurów na łapie niedźwiedzia. Niedźwiedziowi jednak udało się w końcu zadać cios. Trafił Mougrima w bok i posłał na drzewo. Na szczęście chwilę później niedźwiedź zaczął się chwiać z upływu krwi by po chwili paść i umrzeć z wykrwawienia. Mougrim podniósł się niepewnie. Krwawił z rany na boku. Zaczął też kuleć. Spojżał na Jane i po chwili osunął się bezwładnie na trawę tracąc przytomność.
-
Mougrim zjadł spory kawał jelenia i poczuł że musi sobie uciąć drzemkę. Znalazł sobie miejsce na skraju polany. Udeptał trawę chodząc parę razy w kółko i położył się. Miał nadzieję że nikomu nie przyjdzie do głowy by mu przeszkadzać. No chyba że by to była jakaś ładna wilczyca.
-
- Dla mnie każdy kierunek jest dobry - odparł BlackFlame wychylając kolejny kieliszek. To już był trzeci. Popatrzył uważnie po obecnych starając się ich rozgryźć. Dla niego to po prostu kolejna przygoda. Odbędzie ją i wróci do swojego codziennego życia.
-
- Jestem Mougrim. Pochodzę z północy. Te stalowe pazury dostałem od człowieka który wykorzystywał mnie do zarabiania pieniędzy na wallkach psów... niedawno mu uciekłem. Wszystko w porządku. Upolowałem jelenia. Chcesz trochę? I tak zamierzam z wami zostać - odparł Mougrim i nie czekając na odpowiedź przysunął jej kawał mięsa odkrojony stalowym pazurem.
-Do czegoś się jednak przydają - pomyślał
-
Mougrim zaczął węszyć. Wyczuł jelenia. I to w dodatku rannego. Ruszył w kierunku skąd dochodził zapach. Wkrótce ujrzał go. Był dosyć duży ale Mougrim wiedział że sobie z nim poradzi. Skoczył mu do gardła przewalając go na ziemię. Jeleń próbował się wyrwać z śmiertelnego uścisku jednakże bez skutku. Po zabiciu go Mougrim zaciągnął truchło do pozostałych i spytał
- Ktoś ma ochotę na świeże mięsko?
-
W tym momencie na polanie pojawił się duży szary wilk z czerwonymi oczami i białą łatą w kształcie księżyca na pysku. Do łap miał przywiązane stalowe pazury.
- Witam. Jestem Mougrim. Łowca. Mogę do was dołączyć? Niedawno uciekłem jakiemuś człowiekowi który wykorzystywał mnie w walkach.
___________________________
Mougrim
-
Jest nowy rozdział.
Przewiduję dosyć krótkie rozdziały po cztery maksymalnie osiem stron ukazujące się przynajmniej 2 razy w tygodniu ( wciąż chodzę do szkoły i w dodatku mam pracę i dziewczynę więc nie mam zbyt dużo czasu).
Pojawią się tu elementy nie tylko tych universów które widzieliście w prologu. Całość bazuje na universum Pradawnych czyli " Wymiarach Wrzechrzeczy"
-
Witam was serdecznie
Przedstawiam wam moje opowiadanie pod tytułem Assasyn w Equestrii
Opowiadanie to jest o młodym assasynie, który na skutek nieprzewidzianej sytuacji przenosi sie do Equestrii wraz ze swym celem. Ale co ja będę spojlerował. Przeczytacie to się dowiecie.
Warning opowiadanie może zawierać sceny przemocy nieodpowiednie dla młodszych i/lub wrażliwych widzów. Może zawierać również sceny o tematyce erotycznejProlog
Rozdział I - Nowi w Equestrii
Rozdział II - Kolejny dzień i nowe znajomości
Proszę o szczere komentarze i ocenę -
- Jestem gotowy. Jak zawsze zresztą - odparł BlackFlame wychylając kolejny kieliszek.
- Twilight. Jeżeli mogłabyś to powiedz gdzie się najpierw udamy. - dodał po chwili. Naprawdę nurtował go cel wyprawy. Zastanawiał się do czego mogą się przydać jego zdolności. Poza rozniecaniem ogniska oczywiście.
-
Nie podoba mi się to wszystko ale chyba nie mam wyboru.
- Drake. Łap Smite'a. I trzymaj się z daleka od tego lecę to zbadać - rzekłem podając mu Smite'a. Następnie poleciałam zbadać tę strukturę z bliskiej odległości
-
- nie ma mowy nigdzie nie idę... tu będę wisiał w powietrzu... - odparłem w myślach. spróbowałem zbadać tę strukturę moimi mocami rozpoznawczymi.
- Smite. Jeżeli możesz to przybierz formę Resurrection bo ciężki troszkę jesteś. - rzekłem do niego
Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!
w Dawne Dzieje
Napisano
Mougrim poszedł krok bliżej i powiedziałł
- Jestem Mougrim. Nowy w watasze... Wyczułem że macie kłopoty więc przybyłem. - następnie podszedł Do Jacoba i próbował wziąć go na plecy