Skocz do zawartości

Popiół Przyszłości

Brony
  • Zawartość

    70
  • Rejestracja

  • Ostatnio

3 obserwujących

O Popiół Przyszłości

  • Urodziny 18 Listopad

Kontakt

Informacje profilowe

  • Płeć
    Ogier
  • Miasto
    Podlasie
  • Zainteresowania
    Szkice, pisanie historii, wierszy, układanie choreografii
  • Ulubiona postać
    Sunset Shimmer, Princess Luna, Tempest Shadow, Kucyk Ciemności

Ostatnio na profilu byli

1541 wyświetleń profilu

Popiół Przyszłości's Achievements

Mały kucyk

Mały kucyk (2/17)

10

Reputacja

  1. Popiół Przyszłości

    Pomysły na sesje

    Witajcie, szukam mg który poprowadziłby moją mroczną postać w stronę przyjaźni. Chętnie wezmę udział w ratowaniu świata itp, jeśli chodzi mniej więcej o historie postaci. -Mroczny władca pozbawiony mocy spada na ziemi, zmuszony żyć jako zwyczajny kucyk nie potrafi sobie poradzić. Jego ciemna przeszłość odbiła się na całym świecie i nikt nie chcę wyciągnąć do niego pomocnego kopytka. Czy Czarny Władca znowu będzie zmuszony wrócić zdegustowany na ciemną stronę swoich myśli? A może uda mu się zauważyć jasne światełko w tunelu?- (jestem otwarty na wszelkiego rodzaju propozycję, najlepiej jest pisać do mnie na pw, ale tu też możecie.) Eh... pewnie chcecie mniej więcej znać mój pomysł na fabułę czyż nie? 1.[Czas pokoju między wszystkimi światami, grupka kucyków wyrusza na poszukiwania przygód. Docierają do mrocznego lasu, a stamtąd do jaskiń. Tam zaś znajdują stary artefakt, zbierają go ze sobą niechcący wybudzając Pana Mroku i Ciemności.] - nie chcę wam niczego narzucać więc dalej możecie dokończyć sobie sami, to tylko pomysł. Chętni niech się do mnie zgłaszają. :3 Karta Postaci: Imię: Wiek: Rasa: Broń: Charakter: Wygląd: (może być art i krótki opis)
  2. Popiół Przyszłości

    MG/Gracz szuka...

    Witajcie, szukam mg który poprowadziłby moją mroczną postać w stronę przyjaźni. Chętnie wezmę udział w ratowaniu świata itp, jeśli chodzi mniej więcej o historie postaci. -Mroczny władca pozbawiony mocy spada na ziemi, zmuszony żyć jako zwyczajny kucyk nie potrafi sobie poradzić. Jego ciemna przeszłość odbiła się na całym świecie i nikt nie chcę wyciągnąć do niego pomocnego kopytka. Czy Czarny Władca znowu będzie zmuszony wrócić zdegustowany na ciemną stronę swoich myśli? A może uda mu się zauważyć jasne światełko w tunelu?- (jestem otwarty na wszelkiego rodzaju propozycję, najlepiej jest pisać do mnie na pw, ale tu też możecie.) Chłodno pozdrawiam
  3. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Bez słowa odsunęła się od reszty towarzyszy, musiała zaczerpnąć świeżego powietrza, bo chyba zrobiło jej się niedobrze od natłoku kuców w karczmie. Wyszła zaraz za Forestem, ciekawo gdzie tym razem wymykał się ten tajemniczy ogier? Zrobiła parę kroków by na zewnątrz zablokować mu dalszą ścieżkę. Chrząknęła patrząc na niego dosyć sprytnym rzutem oka. -Gdzie cię znowu niesie? Jakie watry...- I tak na razie nie działo się nic ciekawego, a Midnight jak widać cieszyła się obecnością nowej przyjaciółki, po co im przeszkadzać jak tu się dzieją takie ciekawe rzeczy? Forest zatrzymał się. - Do sklepu. Właściciel podobno ma informacje o tutejszych lasach. Chcę sprawdzić czy wie coś o dworku Cello. Chcesz iść ze mną? Ciemna klacz potrząsła głową i poszła spokojnie z towarzyszem u boku to pobliskiego sklepu. -Wiesz coś o tej nowej?- Przekaz był dosyć zwięzły i na temat, więc nie powinno być problemów z odpowiedzią. Nie dawała nic po sobie poznać, ale jednak rozmyślała nad pewną sprawą dosyć sporo czasu. Czyżby nowa przyjaciółka Midnight? - Pochodzi z Hooftertown. Ma 22 lata, jesień to jej ulubiona pora roku. Długie spacery gdy księżyc błyszczy zza chmur są jej ulubionym zajęciem. Tyle wiem. - zrobił przerwę aby założyć kaptur. - Choć po jej ubiorze można łatwo wywnioskować czym jeszcze się zajmuje. Idąc rozejrzała się -Dosyć to ciekawe, a ty z kond to wszystko wiesz? Powiedziała ci?- Zapytała pełna podziwu, że w tak krótkim czasie zdążył już tyle wyłapać. Czasami dobrze było coś przemilczeć i wsłuchać się w słowa towarzysza, nawet jak nie bardzo się go lubi. Ci co słuchają nigdy nie błądzą. - Tak. - krótko odpowiedział. - O czym ty myślałaś, że nie usłyszałaś? Czyżbyś poznała kogoś i nie potrafisz przestać o nim myśleć? - Na twarzy łowcy pojawił się złośliwy uśmieszek? Mroczna lekko się zmieszała, w końcu już tak bardzo że nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Z jednej strony to była prawda, że o kimś myślała. Ale nie chciała by zaraz sobie ktoś pomyślał sobie niewiadomo co, więc tylko oschle odparła na odczepnego. -Nawet jakby to nie twoja sprawa- Ruszając dalej przed siebie, nie miała ochoty tego rozwijać. On też nie spowiadał się ze wszystkich swoich przeżyć, wiec i klacz nie czuła się na tyle zmuszona by cokolwiek mu wyjaśniać. Dla Foresta ta odpowiedź mówiła więcej niż "tak". Uśmieszek poszerzył się, jednak szybko zanikł. - Racja, nie moja. Tempest wróciła wzrokiem do Foresta -Co myślisz o tym wszystkim?- Dała mu dosyć proste pytanie i ogólne, tak by miał pole do popisu. Nawiązać przecież dało się do wszystkiego, miejsca, czasu, kucyków. Jeżeli będzie znać jego sposób myślenia to w przyszłości najpewniej będzie mogła chociaż przeczuwać jak się zachowa w kryzysowej sytuacji. I to nie będzie taki szok jak zawsze, kiedy się kogoś totalnie nie kojarzy. Wygląd to nie wszystko, to co w środku mogło być całkowicie inne. - Myślę, że zaczynamy się jako tako dogadywać. Kiedyś byłem sceptycznie nastawiony do podróżowania w grupie ale kiedy poznałem ciebie i Midnight to jakoś zmieniłem zdanie. Tworzymy całkiem ciekawą ferajnę, nie sądzisz? Shadow nie spodziewała się takiej odpowiedzi, przez jakiś czas była święcie przekonana, że to właśnie on jest najbardziej niezadowolony z sytuacji. Okazuję się jednak, że prawda jest całkowicie inna. -Ciekawą i owszem, ale czy zgraną?- Wtrąciła tylko tajemniczo, ale nadal bardzo poważnie. - Nie, nie jesteśmy zgraną drużyną. Horn, Little i Big, to jest przykład zgranej ekipy. Oni podróżują ze sobą od lat, znają się na wylot, uzupełniają się. A my znamy się zaledwie od dwóch dni i praktycznie nic o sobie nie wiemy. Można to nazwać zgraną drużyną? Starsza klacz neutralnie dodała. -Przynajmniej w jednym się zgadzamy- Szła krok po kroku coraz bardziej myśląc o ekipie, to nadal w jej umyśle był jakiś jeden wielki kiepski żart. Ale co mogli zmienić? Odejść, jak tak to co dalej? Może to była jedyna szansa dla Mrocznej by coś zmienić, chyba tylko dlatego jeszcze to ciągnęła. - Szczerze, dlaczego zgodziłaś się dołączyć do tego "projektu Discorda"? Mroczna się zatrzymała, ruszyła swoimi uszami starając się wyłapać w swoim umyśle jakąś pierwszą w miarę mądrą myśl. -Samotność, monotonia.- Powiedziała trochę zamyślona, czy powinna coś dodać? -A ty? Dlaczego?- Skoro ona powiedziała to co zaszkodzi wzajemna szczerość... - Szczerze. Chciałem sprawdzić jak długo ten Centurion od siedmiu boleści z nami wytrzyma, ale potem pojawiła się Midnight. Wtedy poczułem jakby wewnętrzną potrzebę ochrony tej klaczy. Nie wiem czemu. Może dlatego, że książniczka Luna nam kazała i nie chcę poczuć jej gniewu kiedy coś jej się stanie. Może dlatego, że przypomina mi nieco przyjaciółkę z Gildii Wojowników. - Łowca nieco posmutniał na wspomnienie o koleżance, starał się to jednak nieudolnie zamaskować. - Można jeszcze powiedzieć, że możę głęboko w duszy pragnąłem po prostu zdobyć nowych przyjaciół. Patrząc na tą całą scenę początkowo poczuła żal do świata, niby udawał silnego, ale w środku był mięciutki jak gąbeczka. Niestety nie umiała kłamać, czy ona była inna? Udawała kogoś kim nie jest, nie umiała chyba za bardzo pomagać, ale na pewno pojawiła się w jej spojrzeniu nutka współczucia i troski. Tak jak w chwili ujrzenia Midnight. -Przypomina mi ona o przeszłości.... miałam córkę tak bardzo podobną. Zgubiła się w lesie, nie odnalazła się.- Powiedziała to tak zimno, że aż ciarki przechodziły. Można było powiedzieć, że kiedy cierpiała uwalniała z siebie jeszcze więcej bezuczuciowych reakcji. Zachowywała się jak taki kamień, jakby chciała zamaskować wszystko co czuje. Bo jedyna zasada w życiu to nie pokazywać swoich słabości. - Przykro mi. Tylko tyle mogę powiedzieć. - Forest odwrócił się twarzą do Mrocznej. - Mamy jednak ze sobą więcej wspólnego niż nam się wydaje. Obydwoje udajemy silnych kiedy w środku jesteśmy rozbici. Obydwoje wiele straciliśmy. Ty straciłaś róg, ja straciłem skrzydła. - podszedł bliżej do Tempest. - Ty straciłaś córkę, ja straciłem przyjaciółkę i ojca. Tak się zastanawiam, że jedyne co trzyma mnie na tym świecie to moja matka i chęć zemsty na gryfach. Zbliżyła się głową by stanąć z nim oko w oko i surowo potwierdzić swoje przekonania. -Zemsta to droga donikąd, czy ci którzy zginęli chcieliby na to patrzeć? Mało jeszcze na tym świecie cierpienia?- Była jaka była, ale nigdy nie wyzbyła się swojego serca. To dało jej siłę by do końca nie pęknąć przy nim, chciała walczyć z takim myśleniem. Od kiedy to pożar zwalcza się ogniem? - Nie zrozum mnie źle. Nie chodzi mi o wszystkich gryfów, tylko o bandę która była winna śmierci mojego ojca. Do uczciwych gryfów nic nie mam. - Forest z anielskim spokojem spojrzał jej w oczy. - Skoro tak nie lubisz cierpienia to czemu stałaś się "najemniczką mroku"? Oddaliła się po tym pytaniu bardzo się zakłopotała. -A jak myślisz dlaczego pracuję sama? Najemnik nie znaczy zabójca, złodziej czy morderca.- Odpowiedziała już niemal urażonym głosem, widać jak mało wiedział o tej profesji. - Nie wiem i szczerze to nie moja sprawa. Skończmy już temat bo zaraz się pozabijamy. - odwrócił się i zaczął iść w stronę sklepu. - Idziesz? Klacz zaostrzyła posturę i podniosła spojrzenie lekko wyżej, popatrzyła na przechodzące leniwe chmury. To dało jej chwilę by ochłonąć i za moment była już obok. -Tak, ruszajmy dalej.- Zakończyła już szybciej idąc do sklepu. Po chwili ona i jej towarzysz weszli do wspomnianego wcześniej budynku. W końcu doszli do sklepu. Forest podszedł do drzwi i otworzył je szeroko. - Klacze przodem. Lekko rzuciła w niego wzrokiem pełnym elegancji, ale nie trwało to długo. Zaraz potem tak po prostu weszła, nawet się nie zatrzymała, nie ceniła sobie tego typu popisów. A jeśli to norma, to niech tak robi, może kiedyś którejś klaczy spodoba się taki typ dobrego wychowania. Sklep sam w sobie był bardzo zawalony sprzętem. Od broni bo pancerze, artykuły różne, jedzenie i tyle innych rzeczy których nie szło wsadzić do jakiejś rubryki. Za ladę zaraz wszedł wychodząc z tyłu sklepu gryf. Szary stary gryf z czerwoną czapeczką ze złotym ogonkiem. Miał jeszcze na sobie czerwoną bluzkę dwu działową wyszywaną złotą nicią. Wyglądał na wkurzonego ale trzymał emocje na wodzy. - Witajcie drodzy klienci, kupujecie czy sprzedajecie? - spytał z miejsca chropowatym głosem i sztucznym uśmiechem. - Witaj. - spojrzał na leżące nieopodal lady jabłka, wziął z 8 i położył na ladzie. - ile płacę? Uśmiechnął się z błogością i błyskiem w oczach. - Szesnaście - odparł krótko. - Niech będzie - niechętnie wyciągnął z sakiewki 16 celestiali i położył na ladzie. Sklepikarz zdawał się nie w humorze na targowanie. Zabrał jabłka i pozwolił zabrać głos mrocznej Klacz spokojnie się rozejrzała, popatrzyła na sprzedawce od razu przechodząc do rzeczy. -Szukamy informacji, wiesz może czy w tym lesie jest jakiś dwór?- Nie cackała, się nie miała na to czasu. I tak byli już z czasem nieźle w plecy, co gorsze niedługo znowu mogła zastać ich noc. Co wtedy? Oparł się o kontuar myśląc. - Dwór? Słyszałem, że ponoć ktoś tutaj mieszkał samotnie po środku lasu - mówił dziwnym gardłowym Equestriańskim ciężkim czasem do zrozumienia. - Dosyć śmieszne - zarechotał wrednie. - Ale nawet jeśli wiem to co w tym dla mnie? - spytał patrząc na nich jednym taksującym okiem. Nie miała do takich siły, po prostu kiwnęła głową do Foresta, niech on się z nim użera, bo za jakie grzechy ona miała to robić. Z resztą negocjacja w jej wydaniu zakończyła by się pogrzebem, a tego raczej żadna z stron tego nie chciała. - Heh. Jeżeli pan nam pomoże, to my pomożemy panu. - patrzył znudzonym wzrokiem na starego gryfa. - Hmm, sam nie wiem czy mogę wam zaufać - tarł podbródek patrząc na nich z uśmieszkiem chochlika. - Na co wam wiedzieć o jakiejś ruderze kucyków dziwaków? - Skąd mamy wiedzieć, że możemy ci ufać? - przywołał jego własne słowa na jego pytanie. - To wy do mnie przyszliście, a nie ja do was - zirytował się. - Ale dobra, powiedzmy, że to będzie za obopólną korzyścią. Słyszałem, że tamten był grajkiem jakiegoś rodzaju. Sławny czy coś, a ja mógłbym dostać niezłą cenę za jego instrument - kiwał głową trąc łapy o siebie. - Przyniesiecie mi go i będziemy kwita. - W porządku. To gdzie znajduje się ten dworek? - Doskonale! - zawołał zadowolony. - Zostałem dzisiaj bezczelnie okradziony ale może wyjdzie dzisiaj jakiś plus - wymamrotał obracając się grzebiąc po kufrach i półkach. - Dam wam mapę. Skreśliłem miejsce gdzie jest wioska teraz i trasę jaką powinniście iść. Domniemana ale może prawdziwa - wyjaśnił kładąc ją na stole. - Mam nadzieję, że mnie nie oszukacie i nie zwiejecie. To zaufanie ma mi się opłacić. - A jeżeli instrument okaże się zniszczony albo w ogóle go tam nie będzie? Co wtedy? - To wrócicie i mi powiedziecie - wzruszył ramionami. - Oczywiście pewnie się dowiem gdy mnie oszukacie ale biorę wszystko pod uwagę. Jestem biznesmenem, muszę ryzykować ale też niech wszyscy wiedzą aby lepiej mnie nie oszukiwać. - Mówiłeś, że cię okradziono? - Aaaa, już to mówiłem tym dwóm co to nas bronią przed okolicznymi niebezpieczeństwami - wściekle pomachał łapami. - Jeden w nocy patrolował i nic nie widział. Szlag mnie trafi bo straciłem cenną pamiątkę. Złoty wyjątkowy klejnot, wart majątek, moja emerytura. Jeśli bym na jakąś kiedyś przeszedł - zarechotał. - Mogę rozejrzeć się na miejscu zbrodni? Może znajdę tam coś ciekawego. - Tamci już to zrobili - odparł zwięźle. - Nie było nic. Co zabawne wszystko było na swoim miejscu. Tylko balkon miałem otwarty więc zakładam, że tam się dostali do mojej sypialni. Ściągnął mi klucz z szyi, otworzył skrzynie i wziął tą jedna rzecz. Musiał wiedzieć czego chce. Zamknął ją, odłożył kluczyk i wyszedł - prawie wrzeszczał po gryfińsku. - Nie jestem jak "tamci". Znam się na tropieniu i może coś uda mi się znaleźć? Wzruszył ramionami. - To chodź ze mną - odparł prowadząc na schody na górę do jego sypialni. Forest szedł na górę tuż za gryfem. W końcu wszedł do sypialni. Wszystko wskazywało na to, że owy gryf był swego rodzaju szlachcicem. - W której skrzyni był ten klejnot? - W tej - stuknął w ciężko kutą skrzynię u nóg łóżka. - Była zamknięta na kluczyk - tu pokazał owy na łańcuszku klucz na jego szyi. - Ale klejnotu rano już nie było. Tylko jego o tyle plus. Forest zbliżył się zbliżył się skrzyni. Przyglądał się jej przez moment. Po czym podszedł do balkony tam też trochę posiedział. Przyjrzał się nieco. - Widzisz to?. - wskazał kopytem na ledwo widny odcisk kopyta. - Ziemię ktoś na niósł na balkon ale jak tutaj wszedł? - zirytował się na brud i własną głupotę. - Drabina. Ale balkon był zamknięty ale musiał umieć otwierać zamki. - Albo mógł użyć zaklęcia. Nie wiemy przecież jakiej rasy był owy złodziej. - powiedział po czym podszedł do "gniazda gryfa". Przyjrzał się dokładnie i znalazł włos. - Miałeś ostatnio jakąś wizytę? Pokręcił głową. - Nie wiem kto by miał. Krewni są w Gryfusie. - Nie o taką wizytę mi chodzi. - zaśmiał się pod nosem. - W takim razie mamy włos naszego złodzieja. - powąchał włos. - Albo złodziejki. - zaciągnął się mocniej. - Tak, ten włos zdecydowanie należy do klaczy. - Masz większe umiejętności niż tamci dwaj - patrzył na kłaczek mnąc pod nosem przekleństwa. - Myślałby kto, że im za to płacimy. I co znajdziesz ją? Za odzyskanie klejnotu będę na tyle wdzięczny, że zapomnę o tej mojej przysłudze dla was. - W porządku. - schował kłaczek do juki. - Ja w takim razie będę już szedł. Nic ciekawego tu już nie znajdę. - podszedł do drzwi od klatki schodowej. - A tak przy okazji. Umyj się staruszku bo czuć cię damskimi perfumami. - Ale ja nie używam perfumów - zdziwił się idąc za nim bo musiał zejść na dół pilnować dalej sklepu. Forest zszedł na dół i zabrał mapę. - Shadow zbieramy się. - pojrzał na starego gryfa. - Do widzenia panu. - pożegnał się po czym ponownie otworzył drzwi aby mogła przejść. Mroczna spokojnie na niego spojrzała, poszło to nawet szybciej niż sama się tego spodziewała. Wyszła pewnym krokiem nie oglądając się za siebie, nie chciała dać poznać po sobie niczego więcej, niż surowości i chłodu każdego swojego ruchu. Forest wyszedł za Mroczną. Później zrównał się z nią. - Coś czuję, że możemy mieć przesrane. Czyli jak zawsze- Dodała ponuro idąc równo z ogierem tak by mogła go dobrze słyszeć. Co jakiś czas zerkała na okolicę, czuła, że tu nie pasuje. Nie wiedziała jeszcze sama czemu, ale instynkt jeszcze nigdy jej nie zawiódł. - Tym razem jeszcze bardziej niż myślisz. - dodał ponurym i nieco smutnym głosem. - Nie dość, że obiecałem temu staremu pierdzielowi instrument, który obiecałem Octavii to jeszcze... - tu urwał. Jakby jeszcze było jej mało wrażeń. -Dokończ łaskawie jak zacząłeś.- Twardo dodała, niech się teraz tłumaczy jak coś naskrobał. Lepiej by wiedziała teraz niż potem, wtedy na pewno żaden kucyk nie chciałby być w skórze ogiera. - Nieważne. - powiedział swoim normalnym tonem głosu. - Powiedzmy, że nagle poczułem niechęć do naszej nowej znajomej. Syknęła jak jadowity wąż -Wiedziałam- Teraz miała ochotę dorwać nieznajomą i ją po prostu zabić, jeszcze zrobi krzywdę Midnight. -Musimy znaleźć naszą księżniczkę i to zaraz- Jej ton od razu się zmienił, tak jak podejście. Była pełna energii i motywacji, widać że jej zależało. - Nie. - powiedział stanowczo z zimnym. - Nie teraz. Stanęła lekko zdezorientowana -Co planujesz?- Nie udawała, że jej się to podoba, ale chciała wiedzieć co Forest kombinuje. Tylko wtedy mogła go obalić, lub poprzeć. - Nie możemy jej tak po prostu zabić. - Stanął, Mówił cicho, tak aby żaden z pracujących osadników go nie usłyszał. - Chociaż bardzo bym chciał. Najlepiej odciąć głowę i przynieść temu gryfowi zawieszoną na haku łowiecki. - kontynuował swoje wywody z makabrycznym uśmieszkiem na twarzy. - (Kaszlnięcie) Oczywiście można by tak zrobić tylko po co? Musimy pamiętać, że to "przyjaciółka" Midnight. Jeśli coś jej zrobimy to ona nas znienawidzi. Klacz chwilę trwała w ciszy, ale nie za długo. Musiała teraz wszystko sobie dobrze przemyśleć, z jednej strony nie chciała mieć takiego zdradzieckiego kuca w drużynie, ale z drugiej stronie było tak jak powiedział Forest. Ceniła sobie obecność księżniczki nocy i nie chciała tego zmieniać. Kiwnęła głową tylko cicho mówiąc -Czyli będziemy musieli jej pilnować- To zdawało się być jedynym dobrym wyjściem z tej sytuacji, bo sprzątnięcie jej po kryjomu nie wchodziło w grę, dla najemnika do prościzna, ale co by powiedział na to towarzysz? - Dokładnie. - kiwnął przy tym głową. - Poza tym mam plan. No proszę jakie miłe zaskoczenie. -Słucham uważnie...- Odparła idąc spokojnie na przód, wreszcie coś się zacznie dziać. To już jak mała misja poboczna, monotonni mówimy stop! - Pozwól, że koncept zachowam dla siebie. -zaczął obok Mrocznej. - Chciałbym abyś tylko wykonywała moje prośby. To jedyna rzecz o którą cię proszę. - zatrzymał się. - Masz pomysł gdzie one mogą być? Zamyśliła się -Forest chciałabym wiedzieć na co się godzę i czego się spodziewać. Powiedź chociaż ogólnie co chodzi tam po tej twojej mądrej głowie.- Odpowiadając na prośbę, mogła robić to o co prosi, ale tylko pod warunkiem, że będzie spodziewać się o co może w takiej prośbie chodzić. Rozejrzała się -Pewnie chodzą gdzieś po okolicy, zawsze można spytać Discorda- Bardzo niechętnie to powiedziała, nie przepadała za tym dziwolągiem, ale trzeba było mu przyznać, że skutecznie wykonywał swoją rolę. Tak mogli by się szybko dowiedzieć gdzie ich przyjaciółka i oszczędzili by sobie dużo czasu. - Nie zawracaj mu głowy. Pewnie siedzą na łące i plotą warkocze czy coś takiego. - Przewrócił oczami gdy wypowiadał drugą część zdanie. - Spokojnie Tempest nie planuję żadnego morderstwa ani napadu na bank. Chcę po prostu upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Wymigać się od "długu" od tego starego gryfa i przy okazji dać złodziejowi nauczkę. Wiem że to ciężkie ale musisz mi zaufać. - kończąc mówić przystąpił bliżej do mrocznej i powąchał jej grzywę. Mroczna zrobiła dwa kroki do tyłu nim doświadczony wojownik pomyśli jeszcze, że jej grzywę da się skonsumować. To by było zabawne, ale z drugiej strony dziwne nieprawdaż? Miała mu tak po prostu zaufać, a on to mierzył sobie ostatnio gorączkę? Chyba sobie żartował, gdy jednak mu się przyjrzała to szybko zrozumiała, że on tak na poważnie. No, dobra... -Nie pachnę niczym ciekawym- Dodała tylko speszona, nie była jak inne klacze, nie perfumowała się. Ogólnie powinna raczej o siebie zdabać, bo nie wyglądała najlepiej. - I tu się mylisz. Każdy z nas pachnie inaczej, ty może tego nie czujesz ale ja tak. Teraz wiem jak pachniesz i bez problemu wytropię cię w razie czego. - tłumaczył. - Podobnie ma Midnight. Jej zapach poznałbym z odległości kilometra. To Forest jest nie tylko wojownikiem, ale też i psem gończym? Dobrze wiedzieć, w sumie taka umiejętność była bardzo przydatna w terenie. Aby nie wyjść na idiotkę to sama go spokojnie powąchała, kto wie kiedy to się przyda. Jak pachniała Midnight? Była z nią też długo, ale nie wzróciła uwagi na jej woń, więc dziś dała popisać się towarzyszowi. -Wytropisz ją?- Zapytała od razu przechodząc do sedna sprawy. - Nie wąchaj mnie. Uwierz mi nie ma co. Ja na tropieniu bestii spędziłem prawie 5 lat i znam się na tym. Może kiedyś nauczę cię czegoś o tropieniu. Popatrzyła na niego niby mało zainteresowana, ale czemu nie. -Najpierw Midnight, nie zapominaj o nadrzędnych sprawach-Lekko wtrąciła wracając do swojego pierwotnego sposobu stania, wyprostowała się. - Nie zapomniałem. Powinna być na łące za tawerną. - wskazał kopytem kierunek. Bez zbędnych rozmów poszła szybkim krokiem w kierunku wskazanym przez ogiera, jak widać był przydatny. Sama jeszcze nic nie pokazała, ale w końcu przyjdzie i na nią kolej. Umiała przecież dosyć sporo, tym razem pomkneła przodem. Jedyne co chciała to zobaczyć towarzyszkę całą i zdrową. - Eeee, nie tak szybko. - i poszedł za nią. Klacz i ogier udali się na miejsce, nie trwało to długo. Tempest narzuciła towarzyszowi niezłe tempo, czyli jednak na coś się przydała. Wyszli spomiędzy budynków na wprost siedzących pod drzewami klaczki.
  4. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Tempest mógł już obudzić ciężki łomot obok domu. Jeśli chodzi o stawianie budynków nikt się tutaj nie bawił. Słońce wesoło przyświecało przez okno dając znać, że czas wstawać. Była sama w salonie, przynajmniej na razie. Ciemna klacz spokojnie wstała z sofy stając tuż obok kominka, rozejrzała się, a jej wzrok w końcu padł na okno. Podeszła bliżej by zobaczyć co tak od rana hałasuje, dopiero wtedy zrozumiała, że tu praca zaczyna się od świtu. Nic dziwnego, miasto rozwijało się, a tutejsze kucyki były pełne werwy by razem tworzyć swój wspólny dom. Przeszła się po pokoju by rozprostować kopytka, potem stanęła próbując usłyszeć coś więcej niż tylko głośny łomot za oknem. Nie mogła przecież wyjść bez pożegnania, to takie... z resztą czy to ważne? Chciała go zobaczyć i tyle, nic w tym nadzwyczajnego. Uściśnie kopytko i odejdzie jak zawsze. Borax nie długo potem zszedł. Rześki i rozbudzony oraz wesoły, że nadszedł kolejny piękny dzień. Samemu się rozjaśnił na widok Mrocznej. - Hej, siostrzyczko! - zawołał schodząc na dół i podchodząc do niej. - Wiem, że musisz odejść ale pociesza mnie fakt iż wierzę, że znowu się spotkamy - powiedział nim tamta zdążyła się odezwać. - I chciałbym ci coś dać jeśli nie masz nic przeciw. Coś co ci będzie o mnie przypominać. Tempest podeszła bliżej i spokojnie pokiwała głową, nic nie dodała by mu nie przerywać. Ciekawo co jej przygotował, w sumie mogło być to wszystko. Jakiś wisiorek, kolczyk, bransoleta, no po prostu wszystko wszystko. Jednak nie kłopotała swojego umysłu takimi drobiazgami, w tym przypadku nawet zwyczajny kamyczek z tych ziem byłby wspaniałą pamiątką. Bo nie ważne, jak bardzo wartościowy będzie to podarunek, najważniejsze od kogo i w jakich okolicznościach. Borax z uśmiechem wyciągnął kopyto w którym chował kolczyk. Ładny srebrny kolczyk z okrągłym czarnym klejnotem. - Proszę, to specjalny przedmiot, magia w nim pozwala wyczuć prawdziwe uczucia i emocję na kogo spoglądasz - wyjaśnił dając jej ten prezent. - Chce abyś go nosiła i pamiętała o naszej obietnicy, że spotkamy się w dalszej przyszłości jak będę gotów. Wyruszymy wtedy zwiedzić świat. Pokażesz mi miejsca, które sama odwiedzisz po drodze i jakie warte będę zobaczenia. Shadow popatrzyła na kolczyk, co prawda nie przebijała sobie uszu i nie planowała, ale zrobiła coś innego. Tak też przecież zawsze będzie miała pamiątkę przy sobie, na takie magiczne przedmioty miała specjalne miejsce, a dokładnie to zawiesiła go sobie na sznureczek przy magicznym medalionie z zielonym płynem. Od dziś używając magi zawsze będzie mogła zobaczyć co ktoś na prawdę czuję? Nie wiedziała jeszcze co ją czeka jak dojdzie do punktu zbiórki drużyny, ale na pewno to ją dosyć mocno zaskoczy. Kiedy już emocje opadły popatrzyła na swojego przyjaciela, w sumie patrzyła tak na niego krótką chwilę. Co powiedzieć? Co zrobić? Jeszcze raz do siebie przytuliła, wiedziała że chorobliwie będzie za nim tęsknić. Wyszeptała -Będę na to czekać z niecierpliwością, ale do tej pory masz na siebie uważać. A jak wrócę chcę widzieć ciebie w jednym kawałku jasne?- Widać było, że stwardniała na własne życzenie nie chciała się rozklejać, a jednak w głębi jej serce krzyczało by zostać. Co się z nią działo? Mogła oszukiwać ile wlezie, ale jej oczy pokazywały całą prawdę, pojawiły się w nich łzy. A sama klacz nie dała rady już nic z siebie wydusić, nie umiała zrobić nawet kroku w tył. Mocno go tuliła, bo to był dla niej ktoś bardzo ważny, mało miała takich osób. Kto by pomyślał, że przywiąże się tak bardzo jednego dnia. - Wiesz, to chyba ja powinienem powiedzieć - Zaśmiał się przez łzy bo czuł to co ona. - Wiesz, że my podmieńcy jesteśmy wyczuleni na emocję, co nie? To moje pierwsze pożegnanie i jestem rozdarty, nie chce nigdy więcej się żegnać z kimkolwiek - dodał załamany tuląc się do Mrocznej. - Mimo, że znamy się dopiero jeden wieczór, to miałem wewnętrzne poczucie iż znam cie znacznie dłużej. Czułem to głęboko w sobie jakbyśmy byli rodziną. Nie wiem jak to wyjaśnić - zdeprymował się do reszty bo nie wiedział czy bredzi albo miał zwidy. Wiedział co czuł i mówił prawdę ale co się za tym kryło nikt nie wie. A ona nadal nie mogła go puścić, chociaż umysł rozkazał to ciało i tak się nie słuchało. Mogłaby tak trwać bardzo długo, ale ktoś musi to w końcu zakończyć. Zaraz znowu minie dzień, a nie chciała być ciężarem dla drużyny. Tak bardzo chciała go wziąć ze sobą, ale nie mogła. Nadszedł czas by wziąć się w garść, w końcu się cofnęła i powstrzymała napływającą w oczy wodę. Musiała wziąć głęboki wdech i zachować się jak na wojowniczkę przystało. -Na pewno się nie żegnam, wrócę, na pewno- Skierowała się w stronę tawerny szepcząc jeszcze sama do siebie -Mam nadzieję. Tempest prędko doszła do miejsca gdzie przesiadywała reszta jej drużyny. Gdy weszła do środka w połowie już opustoszałej głównej sali. Zauważyła Foresta i Midnight w prawej stronie sali. Byli z nimi kilka kucyków których nie znała. Obok Dream stała szara klacz, jednorożec w porządnej zbroi skórzanej bez ani jednego elementu metalowego. I niezłymi sztyletami po bokach. A obok Foresta siedział niski kuc z bogatą w złote młoteczki brodą i niczego sobie jednorożec z miłym uśmiechem. W sumie jej radość rozpierzchła się w tej sekundzie jak obłok chmur na silnym wietrze. Czyli już każdy miał kompana oprócz niej, to było takie do przewidzenia. Nie miała ochoty na nowe znajomości, ciągle myślała o nowo poznanym bracie, nie mogła sobie wybaczyć że nie przekonała go do wspólnej wędrówki. Niestety nie mogła by żyć gdyby przyjaciel odszedł przedwcześnie tylko dlatego, że Tempest zachciało się w podróży kompana na grzbiet. Rzuciła tylko krótko tym co już znała -Witajcie- By po chwili znowu zapaść w ciszę i spokój ducha, nie podobała jej się ta postać obok Midnight, miała do niej złe przeczucia, ale wszystko wyjdzie z biegiem czasu.
  5. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Tempest weszła do domku Boraxa. Był to raczej ubogo urządzony salon do którego weszła najpierw. W sumie prowadziły do niego drzwi wejściowe więc... Były schody na górę, wejście do prawdopodobnie kuchni i to by było na tyle. Parę obrazów królowej Chryzalis gryzły się z obrazem Luny i Celestii, szafka z książkami, fotel, kanapa na środku pokoju, był nawet kominek przed tym sporym czerwonym siedziskiem. Samego Boraxa jeszcze nie było, przynajmniej nie w salonie. Weszła rozglądając się w koło, nie były to szczyty wysokiego urodzenia, ale ona właśnie tak się wychowała. Uwielbiała skromność, tą ciasnotę, poczuła się dosłownie jak u siebie. Brakowało tylko ojca i matki, te uczucie tęsknoty... Ale nie o tym dziś przyszła rozmyślać, gdzie Borax? Najpewniej krzątał się gdzieś wyżej. Bo chyba nie wyszedł zostawiając drzwi otwarte, rozglądając się, myśląc to i tak nie było tu czego kraść. Sama postanowiła usiąść przed kominkiem, wpatrzyła się w wesoło płonący ogień. Podmieniec jednak wyszedł na zewnątrz i właśnie wrócił. Lewitował czarną magią talerz z parującą ciepłem świeżo zrobionej kolacji. - Udało mi się jeszcze od karczmarza załatwić ci posiłek - zawołał uradowany i dumny z siebie poddając jej danie. Tego się nie spodziewała, nawet wieczór jak widać umiał pozytywnie zaskakiwać. Nie minęło dużo czasu, a Borax zjawił się z jeszcze ciepłym jedzeniem. Wzięła od niego przysmaki i to co zobaczyła na talerzu, widok jak zza mgły dzieciństwa. Ten zapach, te ciepło, to wszystko aż prosiło się o łzy radości. Shadow jednak zjadła spokojnie tak jak kiedyś, zaczynając od upieczonego jabłka, a kończąc na soku z leśnych owoców. Nie było to nadal nic wykwintnego, a tak strasznie ją uszczęśliwiło. Czuła coś, czego nie czuła od bardzo dawna, coś pomieszanego z smutkiem umarłych i radością własnego losu. -Dziękuję, to znaczy dla mnie więcej niż sądzisz- Kiedy spożyła swój posiłek odłożyła talerz w stosowne do tych rzeczy miejsce. Podeszła do niego i przytuliła go kopytkiem, może nie chciała by widział jej łzy. To był największy prezent na świecie, zwyczajne ciepło. Sam Borax wyglądał jakby miał wybuchnąć emocjonalnie. - Zadowalanie przyjaciół jest bardzo ważne - powiedział nie mogąc przestać się uśmiechać. - A chce się spełnić jako bardzo dobry przyjaciel. Mieć dużo przyjaciół to mój cel, marzenie do którego dążę. Uważasz, że to możliwe? - spytał spoglądając na nią ciekaw jej zdania. - Mieszkańcy dobrze mnie traktują, są mili i w ogóle ale nie wiem czy mogę ich nazywać przyjaciółmi - zmarkotniał. - Ale wszystko potrzebuje czasu. Muszę być cierpliwy i ciężko pracować, a Harmonia łaskawie na mnie spojrzy - pokiwał głową pewny swoich słów. Tempest pokiwała głową ogarniając się, ale by było gdyby się rozpłakała. No niedoczekanie! Wysłuchała jego słów, po chwili od razu odpowiadając. -Czy to możliwe?- Zapytała przez moment samą siebie, chciała odpowiedzieć w oparciu o zło na świecie, ale kiedy na niego spojrzała... Jakoś nie umiała zniszczyć jego nadziei, sama kiedyś ją straciła, włóczyła się po ziemiach, wodach i kamieniach bez celu, bez przyszłości. Teraz mogła zrobić już tylko jedno, z pełnym przekonaniem odparła. -Wszystko jest możliwe, jak bardzo się tego pragnie i się w to wierzy.- Po chwili dodając jeszcze -Co więcej, byłoby miło gdyby trafiłby mi się towarzysz taki jak ty. Podróż byłaby wtedy wyjątkowa.- Puściła go z uścisku i się cofnęła krok do tyłu by nie blokować jego ewentualnej drogi, którą pewnie niebawem się uda. - Och, ja bardzo wierzę. Dziękuję Mroczna - skłonił się przed nią. - Jesteś dobrą przyjaciółką dla mnie. Bardzo bym chciał z tobą podróżować ale... - posmutniał kładąc po sobie uszy. - Ja nie zbyt się nadaje. Bałbym się iż byłbym tylko ciężarem. Ty jesteś wielką zaprawioną wojowniczką, a ja tylko zwykłym podmieńcem z małymi marzeniami. Pociesza mnie za to fakt, że jestem dla kogoś wyjątkowy - posłał jej radosny szczery uśmiech. - Chciałbym poznać jakie jest twoje marzenie. Podrapała się kopytkiem po grzywie. -Kiedyś musi być ten pierwszy raz, ja też zaczynałam od zera.- To było w formie pocieszenia, ale też i rady. Czasami dobrze jest popróbować w swoim życiu różnych rzeczy, tak by potem niczego nie żałować. Jednak usłyszała dosyć specyficzną prośbę, jej marzenie? To ona w ogóle miała jeszcze coś takiego jak naiwne zachcianki zagłębione gdzieś w czeluści serca? Spoważniała patrząc w okno, lekko ruszyła swoimi uszkami by odpowiedzieć z pewnym zaciekawieniem w głosie. -Miałam marzenie, by już nigdy nie być sama, by odnaleźć w swoim życiu rodzinę. Być kochaną i kochać, do końca, do szaleństwa, by zginąć oddając własne serce na polu bitwy.- Po tych słowach zapadła niezręczna siła, nie trwała ona długo bo po chwili wzrok Mrocznej padł znowu na Boraxa, a sama klacz czekała już tylko na jego reakcje. - To piękne marzenie, tak myślę - odparł powoli nie wiedząc co ma czuć. - Kochać z pewnością ale zginąć już mniej, przynajmniej moim zdaniem - zaśmiał się takim pustym niewesołym śmieszkiem. - Jest ono podobne do mojego trochę, mi się wydaje. A my możemy być rodziną? Przynajmniej w pewnym sensie. Nie wiem czy mogę nazywać swoją królową, matką. W sumie nią jest ale nikt nigdy się tak do niej zwracał. Ogólne znaczenie rodziny jest mi znane tak pobieżnie. Jak sama uważasz? Ciemna klacz popatrzyła na zdjęcia wszystkich potężnych władczyń. -Ci którzy dają nam życie, zawsze powinni być jak rodzice. Trzeba ich doceniać, bo nigdy nie wiemy kiedy odejdą.- Pomyślała jeszcze jednak o czyś innym i od razu dotknęła kopytkiem jego serca patrząc w jego oczy i się prostując. -Zawsze chciałabym być dla ciebie siostrą, być obok, ale wiesz jakie jest życie. Nie będę cię wyciągać na siłę, ale wrócę. Wrócę...do ciebie.- Zdejmując kopytko z jego piersi i lekko się uśmiechając. - Jesteś bardzo mądra - był bardzo zadowolony z jej słów. - Mam siostrę, która wie tak dużo i była w tylu miejscach. Może kiedyś z tobą wyruszę, przygotuje się na to ale teraz wolę pozostać w moim świeżym domu. Uczyć się dla mojej siostry aby z nią móc pójść na szlak. To moje drugie marzenie - pokiwał głową entuzjastycznie. - Jeśli będziesz chciała odpocząć czy potrzebowała pomocy zawsze ją tutaj znajdziesz. A pewnego dnia przyjdzie moment gdy sam do ciebie przyjdę aby zobaczyć na własne oczy co to znaczy przygoda. Czy była rozczarowana? Nie, wręcz przeciwnie, jego słowa były dla nie jak obietnica lepszego początku. -Dziś już się pewnie położę. Muszę mieć siłę na jutrzejszą wyprawę, ale będę pamiętać o tym co dziś usłyszałam. I spotkamy się kiedyś...- Pomału posadziła swoje sporawe ciało na sofie, nie było to jakieś mocno trudne, ale to lepsze niż ziemia. - Tak, z pewnością. Dobranoc siostro - skinął jej głową przynosząc jej jeszcze z fotela koc. Sama kanapa miała pare poduszek. Po tym już wszedł po schodach na górę. Był tak pełen emocji i uczuć, że miał trudności ze snem. -Śpij dobrze- Zdążyła tylko dopowiedzieć, bo ten po chwili zniknął na górze. Mroczna położyła się patrząc w płomień, co czuła? Smutek, bo zaraz będzie musiała odejść i najpewniej już nigdy nie wróci. Kogo okłamywała, jego czy siebie? Szybko zasnęła, czuła się jak w domu. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że widziała Boraxa po raz ostatni. Wróci, żeby nie wiem co, nie podda się. Jeśli nie jest dziś gotowy na opuszczenie tego co zna, to kiedyś mu pomoże i razem wyjdą w świat. Ona i jej nowy braciszek...
  6. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    A Mroczna miała niezmąconą cisze i spokój, kiedy już chwilę odpoczęła poszła się rozejrzeć. Nie minęła o dziwo swoich towarzyszy, ale to najpewniej dlatego, ponieważ przechodziło tą drogą chyba z tuzin dziwnych postaci. Zauważyła niedaleko podmieńca, który jeszcze chyba nie skończył wbijać swoich gwoździ. Ciemna, miała co do tej rasy złe przeczucia, walczyła z takimi i niby od tak sobie walnięcia kopytem wszyscy z rodu Chrystalis mieli się zmienić na lepsze? Nie jej to oceniać, ale czemu nie sprawdzić i tak nie miała nic ciekawego do roboty. Kto wie, może dziwny mieszkaniec tej miejscowości rozpozna ją. Ona go raczej nie miała szans rozpoznać, bo oni w sumie wszyscy wyglądali tak samo. Podeszła bliżej podając mu jeden z gwoździ i patrząc co tam sobie porabia. Zaszła go troszeczkę od tyłu, ale chyba nie powinien się gniewać, ani tym bardziej bać... - Hej, dzięki - odezwał się biorąc gwóźdź. - Jeszcze kilka i skończone - dodał z dumą gdyż budynek rzeczywiści był w sumie skończony. - Mój pierwszy dom, potem będę mógł pomóc reszcie tak jak oni mi pomogli. Obawiałem się, że będę traktowany jak zaraza ale nie, wszyscy są życzliwi. Sporo się zmieniło przez te sześć lat - paplał nie przerywając pracy i ciesząc się z towarzystwa Tempest. -I...wcale nie czujesz już tego głodu? Zapytała bardziej z zaciekawieniem w głosie niż chłodem. Nie chciała go od siebie odstraszyć. Nadal podawała mu gwoździe, bo czemu nie? -To dobrze, że nie było problemu by się dostosować.- Myśląc o swoim przypadku, czyli już nawet odmieniec miał lżej w dopasowaniu się do reszty niż kucyk z połamanym rogiem? -Pierwszy dom powiadasz, całkiem niezły- Dodała patrząc na te cudo architektury. -Szukasz jeszcze przyjaciół, czy masz już ich w dostatek? - Och, głód jest i zaspokajany w dostatku. Dzięki właśnie przyjaźni i dzięki, mnie również się podoba - uśmiechnął się na sposób podmieńców. - Zaprojektowali dla mnie biały domek z niebieskim dachem i jest wspaniały bo mój. A przyjaciół nigdy za dużo - radośnie oświadczył dobijając ostatni podany gwóźdź i odłożył młotek. - Wow, duża jesteś - zauważył obróciwszy się do niej i była rzeczywiście wyższa od niego o głowę. - Chcesz się ze mną zaprzyjaźnić? Kompletnie obca osoba, bo wcześniej cie nie widziałem w wiosce, chce mnie za przyjaciela? Equestria jest świetna - dodał rozbawiony kłaniając się przed Mroczną. - Jestem Borax, śmieszne imię by się wydawało ale my podmieńcy nazywamy się w inny sposób niż wy tutaj - wzruszył ramionami. Pytanie wcale nie miało pokazywać, że Tempest akurat zachciało się nowych znajomości, to czysta ciekawość, ale już jak się wydarzyło to może... -Nie pobędę tu zapewne długo, jak już zauważyłeś jestem nowa. Aby być na dłużej trzeba się ustatkować, a to nie takie proste jak ktoś całe życie podróżuje. Zapewniła potrząsając grzywą. -Mów mi Mroczna...Boraxie. To wyjątkowe imię, pasuje do ciebie. Odpowiedziała, czyżby się pierwszy raz kim dogadała? Otworzyła? Nic na tym świecie nie było niemożliwe, w końcu odmieńcy też chcieli się zmienić na lepsze jak ona. Mieli wspólny cel, może jak popatrzy na niego to coś zrozumie. - Uuu, ciekawe imię, takie... Mroczne - zaśmiał się wesoło. - Miło mi cię poznać i cieszę się, że ci się podoba moje imię. Dużo podróżujesz? Musisz mieć dużo przyjaciół w sumie wszędzie, tak? - zaciekawił się odkładając resztę narzędzi do swojej torby. -Nie do końca, jestem typem samotnika. Podróże w ciszy i spokoju niosą dla duszy i ciała ukojenie. Zamyśliła się nim powiedziała resztę tego co postanowiła przekazać nowemu znajomemu. -To wyjątek, że zatrzymałam się na tak długo. Zazwyczaj, wchodzę, wykonuje zadanie, pobieram zapłatę i już. Po wszystkim, nie zawieram raczej znajomości, bo małe szanse że kiedykolwiek wrócę. Szurnęła kopytkiem o ziemie. -Pamięć jest jak czas, po latach przemija. Najpewniej większość, która mnie widziała już dawno o mnie zapomniała. - Ooo, to smutne - opuścił uszy depresyjnie. - I nie miałaś racje bo do dziś podróżujesz. Może czasem coś po sobie zostawić. W sensie zebrać trochę przyjaciół tu i owdzie? - zapytał trąc policzek w zamyśleniu. - Możesz zacząć ode mnie, ja będę o tobie pamiętał. I jak wpadniesz znowu do miasteczka to przyjmę cie jak starą dobrą przyjaciółkę, jesteś za? - ucieszył się na swój własny pomysł stukając kopytami. -Too dobry pomysł. Zaskoczona na chwile dzisiejszą w ogóle nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Pierwszy raz ktoś proponuje jej taki układ, no bo jak to inaczej nazwać? -Może mogłabym ci w czymś pomóc? Sam powiedziałeś, że powinniśmy coś po sobie zostawiać. I tak nic się nie działo, a to mogło być dosyć pouczające doświadczenie. - Ja pomocy nie potrzebuje - zawołał wesoło - i po za tym mi już pomogłaś. Ale inni na pewno z wdzięcznością przyjmą pomoc. Mamy dużo do postawienia - wskazując na prace przy domach i innych budynkach jak duża kamienna strażnica na której wrzała największa zawierucha robocza. - Chociaż patrząc po słońcu zaraz kończą - zauważył patrząc w niebo. - Masz gdzie się zatrzymać? Mam u siebie jakieś meble już nawet. Kanapa jest duża i wygodna. Chociaż zaczynam się zastanawiać czy na ciebie starczy - spoglądał na nią myśląc intensywnie. - Mogę ci oddać swoje łóżko chociaż nie jest ono wcale większe - teraz zaczął się martwić i drapać po głowie. - Dbanie o przyjaciół i gości to obowiązek gospodarza ponoć. Chce mieć pewność, że podołam nowym wymaganiom! -Nie, nie rób sobie kłopotu. Ja pół życia spałam na trawie, nawet za czasów srogich zim, więc spokojnie. Myślę, że kawałek podłogi mi w zupełności wystarczy, na pewno jesteś zmęczony. Łóżko pozostawiam tobie, a jakbym miała problem z zaśnięciem to kanapa na pewno będzie idealnym rozwiązaniem. Muszę tylko uprzedzić resztę ekipy, na pewno będą się martwić. To nie potrwa długo, wrócę przed zachodem słońca. To mogła być na prawdę fajna przygoda, entuzjazm kucyka bardzo przypadł jej do gustu i tak już dziś nigdzie nie pójdą. Chyba pierwszy raz nie miała nic przeciwko dodatkowemu postojowi. - Ok, drzwi stoją otworem, masz ochotę na coś do jedzenia? - zapytał wskazując na drewniany budynek z szyldem beczki. - Mogę coś przynieść z karczmy w międzyczasie. U mnie raczej nie uświadczysz waszego żywienia. -Miło z twojej strony, ale to co już zrobisz pozostawiam tobie. Dostosuje się do wszystkiego. Nie żegnała się, bo i tak za chwilę będą się widzieć. Odeszła lekko dalej tak by schować się przed innymi obcymi. Postarała się zawołać Discorda i poprosiła go czy nie mógłby przekazać reszcie, że wróci jutro. Nienawidziła z nim rozmawiać, a tym bardziej o cokolwiek prosić, ale nie było innego wyjścia. Powstał mały dymek z napisem "POOF!" - Wzywałaś? - zapytał wdzięcznie się kłaniając, miał na sobie różowy szlafrok. -Tak, potrzebuję twojej pomocy. Mógłbyś przekazać reszcie ekipy, że wrócę rano? Zapytała z lekką niepewnością, chyba nie powinno być to problemem. Taki dziwak zna pewnie więcej sztuczek, niż Celestia. Discord wzruszył ramionami. - W sumie jesteśmy w wiosce więc niech będzie - pstryknął łapą i puffnął stąd zostawiając Mroczną w zapadającym powoli mroku. Mroczna kiwnęła głową i wróciła do wcześniejszego mieszkania, przy którym rozmawiała z odmieńcem. Że dożyła tej chwili, kiedy te dziwne istoty na prawdę zdołały się zmienić. Czyli może i dla niej jest jeszcze nadzieja, weszła spokojnie do domku. To lepszy początek!
  7. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    I znowu została sama, ten los coraz bardziej jej dokopywał. Czyżby na prawdę to znak z nieba, że czas siebie zmienić? Jakoś nie bardzo jej się podobał ten pomysł tym bardziej, że lubiła się taka jaka jest. To chyba inni mieli coś z mózgami, że wiecznie coś im się nie podobało. Zeszła na bok oddając się swoim myślom, drugi raz nie zwoła Discorda już po ostatnim spotkaniu ma go dosyć. Chcąc czy nie chcąc nie mogła przecież wiecznie śledzić Midnight, w końcu co to byłby za wstyd gdyby młoda powiedziała jej prosto w oczy, że niańki nie potrzebuje. Nie było nadal nic dobrego do roboty, a zgiełk nie przypadł jej do gustu, więc udała się w miejsce gdzie był cień, było cicho i pusto. Dopiero wtedy mogła usiąść na zadzie i przemyśleć parę ostatnich wydarzeń, zaplanować co dalej.
  8. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Ciemna klacz tylko popatrzyła w dal, po chwili odpowiadając. -Jestem w pełni...totalnie...i ostatecznie na tak.- Ona miała już dosyć atrakcji w lesie, jakieś wilki, potem potwory. Z resztą myśl o samotności strasznie ją przybyła, ciekawo czy było to widać? Pokręciła głową i popatrzyła na powozy, ile można czekać? Lekko spoważniała, jeżeli nie ruszą to chyba będzie musiała sama ich ruszyć.
  9. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Był tym razem błysk, ale nie Midnight, dziwny dźwięk i wilki znikły. Potem podeszła towarzyszka i w sumie dopiero ona wyprowadziła ciemną klacz z głębokiego zamyślenia. Musiała mieć chwilę by ochłonąć z tego całego zamieszania, wysłuchała słów kompanki i chwilę pomyślała odpowiadając. -Nic mi nie jest, widzę że i ty dobrze się trzymasz.- Chyba trochę się poplątała w własnych myślach, bo minęło trochę czasu nim znowu się odezwała. W tym świecie dało się wiele zamaskować, ale nie których odruchów ciała nie da się w pełni kontrolować. -Na pewno ma. Nie mądrze jest podchodzić i spoufalać się z obcymi. Zostańmy tu, jak nasz mądry inaczej przyjaciel wpakuję się w kłopoty to wtedy mu pomożemy.- Stwierdziła już stojąc bardziej pewnie niż na samym początku. Myślała o krzyku Midnight, chyba nigdy się tak bardzo nie przestraszyła. Dobrze, że obie klacze były już bezpieczne obok siebie. Dodała lekko rozchmurzona -Cieszę się, że już jesteś- Dotknęła kopytkiem jej kopytka, no nie za fajnie jest tak kogoś wytykać w środku dziczy. Dla niej sam dotyk już bardzo ją wspierał, czasami ciekawa była co by było gdyby powiedziała prawdę o swoim koszmarze.
  10. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Tempest jeszcze przez długi czas nie wiedziała co ze sobą zrobić, ale po chwili dostrzegła jak coś się na nią rzuciło. Wszystko szło tak niespodziewanie na żywioł, że nawet ona przestała ogarniać czy to nadal koszmar czy jawa. Jakby tylko nie była obok Midnight to by przetarła oczy, niestety nie było na nic czasu. Jedyne co mogła teraz uczynić to zgrabnie odskoczyć od stwora, tak by ten nie miał szans jej trafić. Mara czy jawa, lepiej nie próbować z tym czymś bliższych kontaktów. Za przyjaźnie zwierzę nie wyglądało, a ona miała już dosyć wilków na dzisiaj. Wtedy dostrzegła światło od rogu młodej towarzyszki, sama by takie zrobiła, ale moc musiała trzymać na zapas kiedy na prawdę nie będzie wyjścia. Postanowiła zobaczyć jak te potwory zareagują na światło, czyżby to ich słaby punkt? Gdyby jednak nie zadziałało, to do akcji wkroczy Shadow. Planowała znowu stanąć w obronie córki Luny i użyć bezpośredniej przemocy by chociaż odepchnąć do diabła te koszmarne istoty.
  11. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Wpierw była cisza, potem mgła, a już później straszliwe wycie. Nigdy nie czuła niczego podobnego, nie mogła się ruszyć. Nawet ślepia jej znieruchomiały, czy to jakiś kiepski żart? A co w koło? Wycie, wrzaski i inne dziwaczne odgłosy. Coś tu było mocno nie tak, ale jej umysł nawet na chwilę nie umiał wygenerować żadnego lepszego planu, niż stanie i czekanie na koniec tego zamieszania. Cóż, chciała coś zrobić, ale to wszystko z grubsza ją przerosło. Wszyscy zdawali się być tak daleko, a ona sama w tej mgle. Czyżby to był jej największy koszmar?
  12. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Młodszą zamurowało, czyli musiała sama się zmierzyć z ostatnim zwierzęciem. Nim dobiegnie do nich Forest to może być za późno, a ona poszła na żywioł. Miała dosyć wilka, w końcu rzuciła im wyzwanie, więc niech się dzieję. Ruszyła na niego najszybciej jak umiała i staranowała lekko skacząc tak by zwierzę nie mogło ani przejść nad nią jak i pod nią. Czyli zderzenie zdawało się być nieuniknione,
  13. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Świetnie, lepiej już nie będzie, chociaż lepiej nie krakać bo mało brakowało by wóz się wywrócił. A tego nikt nie chciał, pospiesznie zeskoczyła z niego koło Midnight, kiedy już stanęła obok szybko się rozejrzała. Widząc starania młodej księżniczki tylko westchnęła -Wilki wyglądają na magiczne istoty wątpię aby magia na nie zadziałała, doradzam rozwiązania siłowe.- Czym prędzej ruszyła do wilka, który przyczepił się z prawej strony wozu. Starała się w miarę wszystko ogarnąć tak by nikomu nic się nie stało, jeżeli uda jej się zepchnąć wilka z boku wozu to zajmie się drugim gościem tym razem z lewego boku wozu. Aby nie przechylić pojazdu sama jeszcze raz na niego wskoczy, pobiegnie do wilka no i go kopnie, to zawsze było najlepszym wyjściem. Niby miała dobrą celność to chyba powinna trafić no nie? Aby psowate już nie wskakiwały na wóz sama zeskoczy i pomoże Midnight w odepchnięciu ostatniego kundla, który chyba ją polubił. Zobaczy jak wyjdzie, ale może sobie na niego skoczy...
  14. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Ciemna klacz szybko rozejrzała się by ułożyć w swojej głowie plan, no działanie instynktowe na pewno nie da im dobrych rezultatów. Przecież ich i zwierzęta dzielił właśnie rozum, trzeba było to dobrze rozegrać. Jeden wilk rzuci się na Foresta, ona natomiast miała na sobie aż trzy, jak fajnie! Obejrzała się na dwa wilki, jeden siedział na wozie, a Midnight? Puf... znikła, pewnie jakieś zaklęcie, ale to może i lepiej. Na wszelki wypadek walcząc patrzyła czy na miejsce gdzie stała niebieska klacz jakiś wilk nie wskoczy, bo co jeśli zaklęci to tylko masowanie? Brała do siebie jak najwięcej aspektów, próbowała przewidzieć jak najwięcej wątków i zakończeń. Jeden był nie do pomyślenia, no sama porażka i śmierć. Nie po to tłukła się przez pół świata by zdechnąć w tak śmierdzącym i odrażającym pysku, wolała wyjścia bardziej humanitarne, ale nie zawsze tak się da. Wilk na wozie był bliżej najemniczki więc, z nim się rozprawi w pierwszej kolejności. Wskoczyła na wóz obok niego, ale miło tak oko w oko. Szybko poczęstowała go z tylnych kopyt, tak że drewniany stwór powinien wypaść z wozu na ziemie, w jeszcze lepszym zakończeniu może do pobliskiego rowu. Nie czekając skoczyła do dwóch na tyłach, tym razem dała upust swojej nietypowej kobiecości i zaorała kopytami o ziemi rzucając im wyzwanie. Niech wiedzą z kim zadzierają, nie bała się ani przez sekundę, niech im się wydaję że są najlepsze. Taki kopniak z metalowej podkowy na pewno bolał, teraz chciała zaczekać na atak dwóch wilków i po prostu sprawnie ich uniknąć, tak najlepiej aby dwa wilki się zderzyły, może dopisze jej jeszcze większe szczęście i ten który pozostał z tyłu też się rzuci na nią w tym samym czasie? Wtedy wystarczy skoczyć i karambol kup drewna gotowy. Magia nie wchodziła w grę, pewnie były na nią odporne.
  15. Popiół Przyszłości

    [Gra]Kampania EqW

    Najemniczka popatrzyła bystrze na chowającą się za nią kompankę, to nie był najlepszy pomysł gdyż najzwyczajniej w świecie krępowała jej ruchy i ewentualną obronę. -Staraj się nie przeszkadzać idź pomiędzy mną i wozem, wóz będzie przed tobą ja zaś ubezpieczę tyły.- Dodała ostro i cofnęła się tak by być zza klaczą. Najbliższe odgłosy od Tempest dobiegały z prawej strony, więc ciemna towarzyszka lekko zbliżyła się ku prawej stronie, ale tak by nie zboczyć ze ścieżki i zachować dystans od drzew. Może nie miała takiej wiedzy jak Forest, ale nie była też naiwna czy głupia. Doskonale wiedziała, że wróg czuje się pewniej kiedy widzi strach. Ona szła pewnie i twardo, jak przystało w końcu na doświadczonego najemnika. Miała oko na Midnight, otoczenie i wozy, możliwe, że te drewniane deski na kółkach przydadzą się do manewrów w treści ataków jak i obrony. Na razie było bezpiecznie, ale kto wie kiedy przeciwnik zaatakuje. Shadow miała się na baczności i nawet na chwilę nie przestała czuwać.
×
×
  • Utwórz nowe...