Skocz do zawartości

Marudkeł

Brony
  • Zawartość

    32
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    8

Posty napisane przez Marudkeł

  1. Helltaker

     

    Helltaker, JAK JA GO... Umiarkowanie szanuję.

     

    Właściwie, powiedzieć, że obecnie gram, to jakby powiedzieć trochę za dużo, booo... Przeszedłem ją wczoraj na jednym posiedzeniu w 102 minuty. Rozwiązałem wszelakie łamigłówki, pogadałem sobie z demonicami i na koniec demoniczna Undyne (The Judgement) srogo skopała mi dupsztala.

     

    Zacznijmy może od samej fabuły. Narratorem jest oczywiście pan Belzebub, władca much, który jest niejako naszym narratorem. Opowiada nam o tym, że pewnego ranka budzimy się i mieliśmy sen o haremie pełnym demonic. Jednak sen ten nie chce nas opuścić i decydujemy się iść do piekła i stworzyć nasz harem. Od strony gameplay'u gra jest naprawdę świetna, gdyż przed nami pojawiają się łamigłówki, które musimy rozwiązać. Warto wziąć pod uwagę fakt, iż mamy ograniczoną liczbę ruchów, co za tym idzie, musimy postępować mądrze i uważać na każdy krok, gdyż jeśli nam się nie uda, to giniemy. Jednak Helltaker ma tą zaletę iż protagonista posiada nieograniczoną ilość żyć, co za tym idzie, możemy powtarzać łamigłówki do skutku. Jest także opcja, by to wszystko pominąć, jednak skorzystałem z niej tylko raz. Bo nie mogłem dotrzeć do Azazel. Muzyka w Helltakerze jest fajna i można łatwo chwycić bit. Wpada po prostu w ucho. Jednak największą siłą Helltakera są nasze kochane demonice. Postacie tak trójwymiarowe, tak świetnie napisane, że nie polubić je jest ciężko. Warto wziąć pod uwagę fakt, iż mimo, że są z piekła, nie są bezgranicznie zła. Modeus jest urocza, wiecznie napalona, ale marzy o romansie i miłości. Malina, to typowa Polka, chleje, przeklina, ale oprócz tego jest nerdem i kocha gry strategiczne. Zdrada, to typowa dwulicowa menda, która pali jak smok i właściwie ma na wszystko wywalone. Uwielbia wkurzać swoją siostrę Malinę. Natomiast Lucyfer, którą nazywam Lucia, to władczyni piekła, jednak... Nikt się jej nie słucha, przez co ma dość zarządzania tym syfem i chce się z niego wyrwać, jak reszta demonic. I cóż, koniec końców, wszystkie stają po naszej strony, za wyjątkiem Judgement, która... Delikatnie mówiąc, ostro mnie skopała i ostatnią walkę z nią po prostu pominąłem, bo już miałem dość i się wkurzyłem. 

     

    I cóż, póki co, sporo zalet. 10/10? No... Nie. Bo Helltaker ma jedną, ogromną wadę... Liniowość. Bo co z tego, że postacie są świetnie napisane, ich charaktery są rozbudowane, skoro... Przy interakcji z nimi mamy do wyboru tylko dwie opcje dialogowe? Jedna, która gwarantuje sukces i druga, która nas zabija. Dialogi same w sobie są napisane przyzwoicie, nie jeden ras parsknąłem śmiechem, ale... To nic więcej, jak zmarnowany potencjał. Nieważne, jakie podejmujemy wybory, zakończenie zawsze jest takie samo. I fakt, jest dodatkowe sekretne zakończenie, ale... Jakie to ma znaczenie? Jak na końcu gry wybieramy sobie, czy idziemy do drzwi otworzyć policjantom, czy do pentagramu na spotkanie z panem Belzebubem? I wiecie... Byłem naprawdę zawiedziony. Helltaker był grą, która miała potencjał na to, by dac do niej znacznie więcej ścieżek, znacznie więcej opcji dialogowych, które mogą prowadzić do wielu różnych zakończeń. Miałem ogromne oczekiwania wobec tej gry, zwłaszcza po tym, co zobaczyłem na steamie. Recenzje przytłaczająco pozytywne, ponad 54,518 recenzji, z czego 97% z nich jest pozytywna. Widząc to, myślałem sobie, że ta gra, to faktycznie może być arcydzieło. OTÓŻ NIE. Bo o ile w kwestii gameplay'u jest świetna, to pod względem samej fabuły już nie, właśnie przez tą liniowość. No ale... Przynajmniej można zjeść naleśniki.

     

    I cóż... To jest ten Helltaker. Gra jest naprawdę okej. Czy mogę ją polecić? Będę szczery, nie mam pojęcia, gdyż mam mieszane uczucia. Jeśli chodzi o końcową ocenę, jest to 6+/10. Plusa dałem za naleśniki.

  2. Dark Souls 3

     

    Druga najlepsza gra, w jaką grałem. Kiedy tylko słyszę tytuł "Dark Souls", do głowy przychodzą mi te słowa: Krew, pot, łzy, zgrzytanie zębami, masochizm. Ale... W pozytywnym znaczeniu.

     

    Dark Souls 3, to trzecia odsłona z serii gier, którą jedni pokochali a drudzy znienawidzili. Wszystkie części gry cechują się wysokim poziomem trudności (z czym szczerze mówiąc bym polemizował) oraz tym, że ginie się w niej dosłownie cały czas, jeśli nie opanuje się mechanik gry ani ruchów przeciwników. W Dark Souls walka nie polega na bezmyślnym klikaniu myszką, a ważnym elementem gry jest poznawanie ruchów przeciwników, oraz wyprowadzenie ciosu w odpowiednim momencie. Brzmi prosto? Cóż, tak. Bo gdy już się to wszystko opanuje, gra staje się łatwa, ale... Nie do końca. Bo są rzeczy, których Soulsy nie wybaczają. Braku szacunku do przeciwników, oraz pychę. Jak to wygląda? Masz już porządny ekwipunek, dobrze wylevelowaną postać i lecisz na przeciwnika i bezmyślnie w niego walisz. Kiedy to nagle przeciwnik od tak cię zabija. Zgubiła cię twoja własna pycha, a teraz masz za to płacić. W Soulsach nigdy nie należy lekceważyć przeciwników. Nawet jeśli jest to kilka olbrzymich szczurów, które są bardzo słabe, to mogą cię mimo wszystko srogo poharatać, jeśli je zlekceważysz.

     

    Mimo, że gra bywa frustrująca, a śmierci są bolesne, to często nie wynikają one z niesprawiedliwości. Dark Souls każe za błędy, jakie popełniają gracze i nie wybacza nawet najmniejszego. I mimo tego, że zginie się jeden raz, drugi, trzeci... CZTERDZIESTY. To jednak mają w sobie coś, że nadal chcesz w nie grać, przy tym bluzgając i rzucając padem o ścianę, lub waląc w klawiaturę i myszkę.

     

    Well... Chyba nie można mi teraz życzyć niczego innego, jak... Miłego umier- *ded*

     

    • +1 1
  3. Fallout 4

     

    Ooooo tak! Niby mówiłem sobie samemu i niektórym osobom, że w czwóreczkę już nie zagram i myślałem nawet o tym, by jej nie odinstalować, ale... Święta Amaterasu i Nightmare Moon, dobrze, że to się nie stało.

     

    Fallout 4 jest najlepszą grą, w jaką kiedykolwiek grałem. Rzecz jasna, jest to czwarta część (A JAKŻE) Fallouta wyprodukowanego przez Bethesdę. Ale... Co widzę w tej grze tak niezwykłego? Czemu ją tak bardzo uwielbiam? Uwielbiam ją za fabułę. Ciekawa, wciągająca i nie ukrywam, że potrafiła zaskoczyć. Świat gry, który nie jest ani zbyt wielki, jak w takim Wiedźminie 3, ani zbyt mały, jak w Gothicu 1. Jest w sam raz. A to, jak został przedstawiony, jest niesamowite i jestem pod wrażeniem jego szczegółowości. Przemierzając Wspólnotę... Byłem w zupełnie innym świecie. Zniszczonym wojną jądrową, gdzie morderstwa, gwałty i kradzieże były na porządku dziennym, a pustkowia były pełne niebezpieczeństw. Jak nie bandyci, to mutanci, a jak nie mutanci, to niewidzialny zabójca, jakim jest promieniowanie. Klimat gry jest niesamowity i wbija w fotel, a muzyka Inona Zura, to pieprzone arcydzieło. Idealnie nadaje klimatowi tego czegoś. Muzyka ta motywuje do odkrywania tego świata, poznawania go, oraz szukania nadziei, że świat ten się odbuduje i wszystko wreszcie się ułoży. Mechanika walki jest miodna i super krwawa. W Falloucie 3 była strasznie toporna, w New Vegas ponoć tam ją ulepszyli, aleee... Nie grałem, więc się nie wypowiem. Mamy do dyspozycji setki spluw i pancerzy, które możemy modyfikować w najprzeróżniejsze to sposoby. Możemy ze zwykłej samoróbki, zrobić naprawdę solidny karabin automatyczny, z pistoleciku laserowego porządny karabin energetyczny, a z klucza do kół solidny topór. Jeśli chodzi o grafikę, jest według mnie prześliczna. Szczerze mówiąc, to najładniejsza gra, w jaką grałem (iii... Tak, uważam, że Fallout 4 jest ładniejszy od Wiedźmina 3, możecie mnie teraz ukrzyżować, powiesić, spalić, do wyboru do koloru), ale jednak nie jest to najładniejsza gra na świecie. W ładniejsze po prostu nie grałem. 

     

    A czemu właściwie wróciłem do czwóreczki? To proste. Najzwyczajniej w świecie z ciekawości. Chciałem zobaczyć, czy gra pochłonie mnie do reszty, czy może odrzuci, bo pod względem mechanik jest wykastrowana. Kiedy to w takim Falloucie 76 mieliśmy wysyp mnóstwa nowych mechanik. Ale nie! Gra ponownie mnie wciągnęła, a dla pikanterii zabawy, wyłączyłem sobie celownik. Po co? Chciałem zobaczyć, jak by mi się wtedy grało. To samo zrobiłem w Falloucie 76, a potem w 4, by sprawdzić, czy będzie mi się grało tak samo kapitalnie. I wiecie co? Tak było. Nie zmyślam. Gra bez celownika staje się nieco trudniejsza i musimy się faktycznie przyłożyć do tego celowania, a każda wygrana walka daje jeszcze więcej satysfakcji. I zrobiłem coś jeszcze, co wcześniej zrobiłem także w 76. Co konkretnie? Wyłączyłem muzykę... I to nadało równie kapitalny klimat! Zanim zaczniecie mi robić wykład o tym, jak to muzyka nie buduje klimatu w grach, pozwólcie, że wam uargumentuję, dlaczego. Kiedy wyłączyłem taką muzykę w 76 a potem 4, zostały już tylko dźwięki otoczenia. W przypadku 76 był to podmuch wiatru, kołyszące się i szeleszczące pod wpływem wiatru korony drzew i od czasu do czasu gdzieś tam grające radio, gdy mijałem zniszczone budynki. Okej, co w tym klimatycznego? Właśnie to, co powiedziałem. Ma się po prostu wrażenie, że naprawdę się tam jest. Jesteśmy sami. Wokół nas nie ma nikogo ani niczego, jesteśmy zdani tylko na siebie i pozostaje nam tylko ruszać w drogę. Ale... Czy gra jest lepsza z muzyką, czy bez, o tym się nie wypowiem. Ciężko mi ocenić.

     

    Ogólnie... Wciągnąłem się na nowo w tą grę i z pewnością spędzę w niej długie godziny. A jeśli chodzi o końcową ocenę, gra dostaje ode mnie 9/10. A jeśli spróbujecie mi wmówić, że nie grałem w wystarczająco dużych gier, to się chyba załamię. Nie wiecie w co grałem, w ile gier grałem, więc cicho. Wystawiłem taką ocenę, bo mi się gra po prostu podobała. To wyłącznie moja subiektywna opinia.

    • +1 1
  4. @Triste Cordis

     

    29 minut temu, Triste Cordis napisał:

    wyszła także na konsole 

     

    PCMR only. Ale jak ktoś woli konsole, to spoko. Szanuję ^^

     

    Cytat

    Spoko, szanuję opinię, ale skoro tak mówisz, to najwidoczniej grałeś w niewiele dobrych gier

     

    ......... Don't piss me off... OKEY? :crazytwi3:

    Cytat

    Fallout 3 miał też o wiele lepsze dialogi. Jak tak dalej pójdzie, to w Falloucie 5 będziemy mieli do wyboru dwie opcje: "tak/nie". 

     

    Dobry argument. Fallout 4 pokpił sobie dokumentnie w kwestii dialogów, co nie znaczy, że nie ma w nim też dialogów dobrych. Poza tym... Halo, przepraszam. Ale z tego co mi wiadomo, w Falloucie 76 dodali mnóstwo rozbudowanych kwestii dialogowych, które odpowiadają nie tylko za charyzmę, ale także percepcję, siłę i inteligencję. Wybory faktycznie mają teraz w tej grze znaczenie. To, że w jednej częsci coś jest złe, nie oznacza z automatu, że w następnej na pewno będzie to samo. Jedyne co mnie martwi, to, czy Beth zrobi nowego Fallouta znowu na tym zasranym Creation Engine, które pamięta jeszcze czasy Morrowinda.

     

    6 minut temu, BiP napisał:

    A ja właśnie gram w F76 i F4 na PS4

     

    Powodzenia w mordowaniu spalaczy i innego cholerstwa, na jakie natrafisz w Appalachach @BiP. I pamiętaj! Jeśli wszystko inne zawiedzie, zawsze masz karabin. Ostateczny argument przy rozwiązywaniu sporów ;33

    • +1 2
  5. Ponownie wracam na pustkowia, ale tym razem nie w Falloucie 76 ani w Falloucie 4. Tym razem... Wracam do Fallouta 3. Nostalgia zapukała do moich drzwi, zdzieliła mnie w pysk. Ja oczywiście oddałem i po chwili powiedziała mi "Słuchaj no, ty leniwa mendo. Stołeczne Pustkowia cię potrzebują, mutanci sami się nie zabiją, a tereny się nie odkryją. Ruszaj więc dupę w troki, bierz karabin i wypad na pustkowia, pasożycie." wkurzyłem się, wziąłem ją, takiego kopa jej zasadziłem, poleciała hen daleko, że nawet Google Maps jej nie znajdzie. Ale fakt... Posłuchałem się jej.

     

    Pierwszy wydany przez Bethesdę Fallout i pierwszy, który podzielił fanów gry na dobre. Dzięki trzeciej części gry, marka Fallout na dobre przebiła się do mainstreamu i została zauważona przez miliony odbiorców z całego świata. Jestem jednym z tych dinozaurów, który grał w Fallouta 1 i 2 (Dinozaurów, a mam 17 lat xD) ale i tak wolę Fallouty od Bethesdy. Dlaczego? To proste. Rzut izometryczny... Jest nudny. Kiedyś było to fajne, miało swój klimat, ale tamte czasy minęły. Fallout 3 po raz pierwszy dawał możliwość zwiedzania pustkowi w 3D, co było niesamowite i super klimatyczne. Faktem jest także i to, że to tak naprawdę Bethesda przyciągnęła do siebie większą ilość fanów dzięki swojemu Falloutowi. Ja się z tym pogodziłem i że inni się nie pogodzili... No trudno. Ale jestem to w stanie zrozumieć. 

     

    To teraz może... O moich wrażeniach z gry te lata temu. Obecnie, moją ulubioną częścią z serii oraz najlepszą grą, w jaką grałem, jest Fallout 4. Jednakże! Mimo wszystko uważam, iż to Fallout 3 miał o niebo lepszy, gdyż niezwykle depresyjny i mroczny postapokaliptyczny klimat. Czwarta część również ma bardzo dobrą atmosferę, głównie przez kapitalną ścieżkę dźwiękową skomponowaną przez Inona Zura, ale to jednak nie to samo. Ogólnie... Fallout 3 też o wiele bardziej kojarzy mi się z... No, z Falloutem, a czym innym. Desgin, jaki wprowadziła Bethesda, bardzo mi się podobał i podoba nadal. Grafika, mimo iż już nieco przestarzała, nadal piękna i nadal buduje tak samo dobrze klimat. Fabuła gry jest trochę meh, wiele zadań pobocznych jest według mnie naprawdę średnio udana, ale w zamian dostajemy spore połacie terenu do eksploracji. Podróżowanie po ruinach Waszyngtonu, terenach poza nim, od zawsze budziły i budzą we mnie fascynację. Ta ciekawość, chęć odkrycia nowych miejsc jest po prostu cudowna i sprawia frajdę. W sumie... Nie wiem, co jeszcze powiedzieć o tej grze. Jedno wiem na pewno. Stołeczne Pustkowia, szykujcie się, bo pora na naszą randkę :D 

    • +1 1
  6. 1 minutę temu, Paladyn Zanderson napisał:

    A czego się spodziewałeś ?  Akurat stałość  pewnych założeń to rzecz pozytywna inna sprawa że ukazanie tej ultimate koronacji wypadło mega biednie jak napisałem kilka postów wyżej, tu jest mega zawód bo ta 1 koronacyja z końcówki sezonu numer tri  była o wiele lepiej pokazana ni ta z sezonu numer dziewiet, ta koronacja wyglądała tak jakby Equestria była  państwem marionetkowym pokroju Słowacji od konferencji monachijskiej do końca II WŚ , a nie niepodległym państwem, albo lepiej jakby Twilight była cesarzem Puyi, a Equestria Mandżukuo

     

    Widzisz, chyba mogę mieć jakieś oczekiwania wobec serialu, który oglądałem i który z sezonu na sezon był według mnie coraz gorszy. Twórcy powinni się wysilić, zrobić coś fajnego, a nie byle jak byleby było. A przysłowie "Nieważne jak gadają, ważne by mówili" jest zwyczajnie głupie. Lepiej być postrzeganym pozytywnie, niż negatywnie, tym bardziej, że może się to odbić (w przypadku samego MLP) na lepszej oglądalności i wyższych ocenach.

  7. Szczerze mówiąc... Mocno EH. Ogólnie, cały sezon 9 był słaby, według mnie odczuwalnie zrobiony na siłę i widać, że wszystko zostało zrobione pośpiesznie, byleby domknąć te wszystkie wątki. Ogólnie, było to wszystko przewidywalne i że Twi zostanie nową władczynią Equestrii, było wiadome od samego początku. Tym bardziej, że serial przez cały czas do tego dążył. Zawiodłem się.

  8. @Phylian

     

    Osobiście polecam ci poszukać ilustrowane poradniki, jak krok po kroku narysować np. człowieka. Jest na nich wprost przedstawione, że nasze ciało składa się z brył. Zaczyna się od rysowania takiego manekina, a kończy na narysowanej postaci. Mniej więcej tak to wygląda. Sam mam zamiar nauczyć się rysować w ten sposób i tobie również polecam ;) 

    • +1 1
  9. @Triste Cordis

     

    Wiesz, nie powiedziałbym, że fabuła w Skyrim jest zła. Bardziej taka... Mocno przeciętna, ale do tego stopnia, że wątki poboczne są po prostu ciekawsze. Co do DLC... Nie lubię. Żadne mi się nie podobało, jestem naprawdę wybredną mendą, jeśli chodzi o dodatki do gier. Jedyne dodatki do gier, jakie w ogóle mi się podobały, to Far Harbor do Fallouta 4 i Serca z Kamienia do Wiedźmina 3. No ale dobra, bo jest offtop (sorki). Generalnie, w samym Skyrimie jest mnóstwo ciekawych wątków i do tych najciekawszych zdecydowanie należą wątek Mrocznego Bractwa i Tarczowników. 

  10. Obecnie gram w znaną wszystkim grę pod tytułem "The Elder Scrolls V: Skyrim" wersję podstawową bez DLC.

     

    Tak, znudziło mi się bieganie z karabinem po Appalachach, więc postanowiłem, zamiast tego chwycić za łuk, miecz i pomordować parę smoków, gigantów, bandytów i wiele, wiele innych. Wróciłem do tej gry, bo najzwyczajniej w świecie zatęskniłem za prowincją Nordów, za walkami ze smokami, polowaniami w lasach i odkrywaniu tego pełnego potworów i magii świata. Jest to jedna z najlepszych gier mojego dzieciństwa, którą przeszedłem chyba z 6 razy i którą zapamiętałem jako niegdyś najlepszą grą, w jaką grałem. Skyrim niestety trochę (DOBRA. Bardzo) się zestarzał, ale mimo to... Nie powstrzymało mnie to przed dzisiejszą sześciogodzinną sesją, podczas której uciekłem z Helgen moim Khajiitem, rozprawiłem się z bandytami w paru lokacjach, odzyskałem złoty szpon oraz załatwiłem pierwszego smoka. Oprócz tego załatwiłem pięciu gigantów i 6 mamutów, by podkoksać sobie łucznictwo. Ogólnie... Mimo, że grę przed chwilą wyłączyłem, mimo że boli mnie już głowa, to czuję niedosyt i mam ochotę odpalić ją ponownie, by znów przemierzać pasma górskie, puszcze i majestatyczne łąki. Ach... Dobrze wrócić.

     

    Pewnikiem jest to, że spędzę w tej grze dłuuugie godziny, podczas których zapewne będę eksplorował, walczył, polował, no i finalnie załatwię Alduina. Paskuda.

     

    EDIT: Okej, myliłem się. Ta gra nadal wygląda ślicznie, mimo, iż to wersja podstawowa. Po prostu wydała mi się brzydka, bo... No, bądźmy szczerzy, lasy świerkowe, gdzie jest Rzeczna Puszcza (Riverwood) są po prostu brzydkie. Dopiero po przejściu do innych lokacji Skyrim pokazał swoje piękno. No i nie mogę zapomnieć o majestatycznych zorzach polarnych nocą. Kocham to <3 

    • +1 2
  11. Ostatnio pogrywam sobie w Fallouta 76. Nie ukrywam, gra mi się podoba i cieszę się, że Bethesda ją łatała, no i w końcu dodała tych upragnionych ludzkich NPC. Mam już w tej grze jakieś 1400 godzin i nadal mi mało. Jestem osobą, która bardzo lubi sandboxy, czyli latanie z miejsca na miejsce, walka, expienie, zbieranie itd. nie trzeba mi do szczęścia wiele. Co do bugów, kupiłem tę grę jakieś dwa miesiące po premierze. I cóż... Tak. Zawiodłem się. Niedość, że optymalizacja była beznadziejna, to jeszcze bugi, bugi, bugi. Wytrzymałem dwa tygodnie i nadal nie wiem, jakim cudem. Odinstalowałem ją, przeczekałem rok i zainstalowałem ponownie. No i... Nie zawiodłem się. Grało się przyjemnie, bugi pojawiały się niezwykle rzadko, nie było żadnych usterek i grało się naprawdę przyjemnie. Bethesda naprawdę ładnie załatała tą grę, a na tym się nie skończyło, bo wychodziły nowe aktualizacje, coraz mniej bugów no i w końcu DLC Wastelanders. Jednak mimo wszystko, nadal nie uważam 76-stki za produkt oficjalny. Dla mnie to nadal BETA, która wymaga jeszcze dopracowania. Moja ogólna ocena gry, to takie 6+ może 7/10. Jest naprawdę fajna.

     

    No i co mam więcej powiedzieć... No to tyle. Co do screenów, no niby jakieś mam, ale gram na dosyć niskich ustawieniach graficznych, gdyż nie mam konsoli ani kompa z NASA. Po prostu się wstydzę, że zostane wyśmiany za "ziemniaczaną" grafikę.

    • DEJ! 1
×
×
  • Utwórz nowe...