Skocz do zawartości

Lordek

Brony
  • Zawartość

    213
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Lordek

  1. Dwa lata temu zacząłem się bawić w strzelectwo, a rok temu ogarnąłem własne pozwolenie na broń - jeszcze nigdy do tej pory tak nie wsiąknąłem w jakiś sport :v Na zawody nie jeżdżę, robię to bardziej rekreacyjnie, ale satysfakcja z trafiania, grzebania w śrubkach i zamkach jest niesamowita. 

  2. @mac

    No, jeżeli księża mieszkają w polityce, to faktycznie coś jest nie tak, panie kolego. Jeżeli fizyka kwantowa radzi sobie lepiej w sferze duchowej od ''jakiejś książki co ma 2 tysiące lat'', to w sumie też spoko. Nie rozumiem też, który kościół stracił dla Ciebie wartość. Wszak mała litera jest stosowana w kontekście budowli :v Patrzenie na religię przez pryzmat katechetki też jest spoko, podobnież narzekanie na to, że ktoś wymaga dowodu na to, że ''przygotowujesz się''. Bo przecież lepiej marnować sakrament bierzmowania na kogoś z ulicy, kto po jego przyjęciu już się więcej w kościele nie pojawi :v

    Jeszcze implikacja, że Biblia = książka naukowa. Buehuehuehueuheuh.

     

  3. 6abd7c28e7.png

     

    Zgłaszam zażalenie, dokładniej z powodu wycieczek personalnych. Admin chyba powinien nie reagować na takie rzeczy w ten sposób. Tak tylko mówię. Względny profesjonalizm jako administrator, pls. Wyczuwam jakieś kompleksy/dotknięcie czułej struny, skoro Myhell nie potrafił odmówić udziału w takim cosiu.

    • +1 5
  4. Poza tym nie ma to jak napisać posta rodem z 4chana i mówić ludziom o rakogenności...

     

    Nie widzę, żebym generował niepotrzebny syf. Ale cieszę się widząc, że na arenę wkraczają już bliżej nieokreśleni ''wy'' :rd6:

    • +1 1
  5. Ech. Od tego sierpnia 2012 trochę się zdążyłem napatrzeć, jak MNÓSTWO tematów zostaje zdominowanych przez durny wątek, z którego potem młodzi gniewni i starsi gniewni nie chcą zejść. Także wiesz, ja z perspektywy czasu takiego sensu nie widzę. Ale gratuluję optymizmu, z czasem przejdzie :spike:

     


    Mam też dziwne wrażenie, że wielu pytań tutaj by uniknięto, gdyby ludzie na religii, zamiast śmiechać i heheszkować, uważali na słowa katechetki.


     

    Pozwolę sobie tylko zacytować Cygnusa.

    • +1 1
  6. >napisz, że zrobiła się gównoburza

    >podaj powody, dlaczego się rozpętała

    >napisz, co jest w niej niefajne i dlaczego nie ma już racji bytu

     

    I spotyka mnie określenie ''brak mi słów''. Radzę jeszcze raz przemyśleć to, co napisałem. Guzy się wycina.

    • +1 1
  7. Tak sobie czytam, czytam i czytam. Wow. Po prostu... Wow. Z tematu, który naprawdę miał potencjał na zostanie pierwszy, w którym dyskusja będzie prowadzona na poziomie, zrobił się kolejny rakogenny grajdołek.

    Osobiście liczyłem na rozmowy mające nieco więcej polotu, takie dotyczące bardziej spraw czysto teologicznych. A po raz kolejny zawitała gównoburza. Myślę, że przeciętnego księdza, prywatnie średnio obchodzi to, co jego wierny robi w domu, w swojej sypialni. Trochę przykro patrzeć, że oficjalne stanowisko Kościoła jest bombardowane chałupniczymi teoriami spiskowymi na temat interpretacji treści biblii. Zastanawia mnie, czemu tak to co niektóre osoby boli. Ktoś tutaj komuś w łożnicę zagląda? Nie. Ktoś grozi karalnie za preferencje seksualne? Raczej też nie.

     

    Tak więc ślicznie dziękuję Uszatce. Po atencyjnym ''odejściu'' z forum, przez bliżej niezidentyfikowane ''hurr homofoby'' powraca, a z tematu, w którym naprawdę spokojnie prowadzono sobie rozmowy, zrobił się syf pod tytułem ''homosie vs heterosie''. Oczywiście potem doszedł, jeszcze od kogoś innego, jakże popularny zarzut o bezwzględność Boga. Z tego co się orientuję, ojcowie czasami muszą dać dzieciom po łapach. Podziwiam, naprawdę.

    Sam nie zjadłem wszystkich rozumów - dla mnie seksualność to indywidualna sprawa każdego człowieka, dopóki taki ''każdy człowiek'' nie pcha mi się z tym przed oczy.

     

    8b8437564b.png

     

    >rozpętaj parę stron wcześniej gównoburzę, rakogennym pytaniem

    >pogrzeb nadzieję na pierwszy zdrowy temat dotyczący religii

    >nazywaj ludzi respektujących oficjalne stanowisko Kościoła, a jednocześnie mających często inne prywatne zdanie, fanatykami

     

    Wyczuwam kolejne atencyjne odejście, tym razem przez złych i brzydkich ''fanatyków''. A fe. To prawie jak mityczni, polityczni ''oni'', przez których jest zawsze źle.

     

    Także dziękuję winnym tego stanu rzeczy - osobom nazywającym osoby wierzące, studiujące Pismo Święte, jak i śledzące wydawane prace teologiczne, fanatykami. Zdecydowanie określenie na poziomie.

    Myślę, że ci wyznawcy ''bezwzględnego mordercy'', jak ktoś to nieładnie ujął parę stron wcześniej, także są zadowoleni ze sponiewierania tematu chyba w najgłupszy sposób, na jaki można było wpaść.

     

    Nie wróżę wątkowi długiego żywota. Już nieco za mocno zakorzenił się tutaj sztorm z zawartości przeciętnego, przydomowego szamba. Tak więc żegnam się. Głównie z tematem.

     

    3713b4ecba.jpg

     

    No, także miłego oczekiwania na moderację.

    • +1 3
  8. W moim przypadku będzie to bardzo krótki post. Chyba agnostyk. Z jednej strony wielu zjawisk nie potrafię usprawiedliwić inaczej, niż kreacjonizmem (najbardziej prostacki z prostackich przykładów - narodziny wszechświata), a z drugiej nie jestem, tak mi się wydaje, zdolny do wiary. Po prostu. Nie wiem czym może to być spowodowane. Księża i katechetki, z którymi miałem do czynienia, byli takimi typowymi służbistami - odbębnić i do widzenia. Regularnym ''gościem'' w kościele byłem do końca liceum. Ot. Chociażby żeby posłuchać osób mądrzejszych ode mnie w kwestiach religii, bo nie sądzę żeby nieszczera modlitwa (nie wiem czy to w tym przypadku odpowiednie określenie) była w dobrym guście.

    Może po prostu w moim życiu nie wydarzyło się coś, co by mnie ''tknęło''. Nie wiem. Na pewno mogę powiedzieć, że taki stan zawieszenia jest bardzo męczący i nie jestem w stanie na chwilę obecną nic z tym zrobić.

    • +1 1
  9. Tom 3 już wyszedł i... panie i panowie, wchodzimy w Golden Age. Będzie się działo.

     

    Po czym Berserk zamieni się w sztampowe heroic fantasy. Po Golden Age czytałem tylko z obowiązku.

  10. Czy Zegar wygląda na gościa, który jest OP, a spojrzeniem wysyła delikwenta na spotkanie pierwszego stopnia, tak bardzo pierwszostopniowe jak tylko się da, ze ścianą? Tak. Ale to chyba nie przeszkadza w ciekawym, twórczym pisaniu. Gdybym widział tutaj nawet nie tyle próbę dorównania Zegarmistrzowi, co popis literacki, pozwalający mi ''wejść'' do świata tego pojedynku, to moja opinia byłaby stereotypowo kobieca. ''Ten? Może tamten? O, a ostatecznie to chyba jednak pierwszy. Chcę nowe buty''. Tutaj czegoś takiego mi zabrakło. Po pierwszych postach było mi już wiadome, że będzie to walka mocno jednostronna. Nieco rozwinę - boli fakt tego ''płaczu'', jak ujął to Ciastko. Jeżeli zabrakłoby mi pomysłu, to po prostu kreatywnie opisywałbym jak dostaję po tyłku i próbuję się odgryzać, nawet nieskutecznie. Zawsze pozostawi to lepszy efekt niż narzekanie w środku pojedynku.

     

    O magii samej w sobie nie chcę się wypowiadać z racji zbyt małej eksperiencji w tym zakresie. Mogę jedynie opisać swoje ogólne wrażenia, co też zrobiłem. Przyznałbym swój punkcik Zegarowi, głównie przez jojczenie jego oponenta.

    • +1 1
  11. Po Ornsteinie i Smoughu przy grze trzyma mnie tylko fabuła. Nito i Bed of Chaos rozklepałem przy jednym posiedzeniu, nie spiesząc się zbytnio. Trochę przykre, że po Smokobójcy i Egzekutorze, ''trudnościowo'' gra spada do poziomu drugiej części, jeżeli nie niżej. Teraz bawię się w New Londo, bo nie mam serca tego skończyć.

×
×
  • Utwórz nowe...