Skocz do zawartości

Mon

Brony
  • Zawartość

    149
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Mon

  1. Może kogoś to zainteresuje, założyliśmy niedawno alternatywną polską społeczność poświęconą tulpom - https://tulpiaki.pl

     

    Staramy się zaprezentować tulpy bardziej jako pochodną wymyślonych przyjaciół niż "kolejna świadomość", "zdrowa osobowość mnoga" itp. - stawiamy bardziej na wiarygodność niż piękne założenia, których jednak udowodnić nie możemy. Nadal jednak traktujemy tulpy jak przyjaciół, którzy mogą pełnić ważną rolę w naszym życiu.

  2. 16 godzin temu Gad napisał:

    Ktoś jest gejem. OK, rozumiem, szanuję taką decyzję. Lecz jeżeli związki homoseksualne będą domagały się adopcji dzieci, 

    przez co będą niszczyć wizerunek, że małżeństwo to już nie tylko "tata i mama", ale inne anomalie, to jest coś nie halo.

    Jaki jest problem z tymi "anomaliami", że niszczą wg ciebie wizerunek małżeństwa? Nie mówię, że inaczej z automatu znaczy lepiej, ale też nie znaczy, że gorzej.

    16 godzin temu Gad napisał:

    Mimo to uczeni jesteśmy, że kwestionowanie czyichś dziwactw jest szczytem chamstwa i niepoprawności politycznej.

     

    Owszem, czasami ludzie przesadzają w swoim uwielbieniu sprawiedliwości społecznej i naruszają wolność słowa zabraniając krytyki, bo może ona urazić cudze uczucia.

     

    16 godzin temu Gad napisał:

    Dlatego uważam, że tolerancja jest to pilnowanie by nie przekraczać granicy innych, tym samym nie krzywdzić ich dziwactwami.

    Ale również obrona własnych granic przed brakiem moralności czy zboczeniem.

    Jaki brak moralności i jakie zboczenia, w jaki sposób naruszają one twoje granice? Ktoś każe ci się całować z chłopakiem? Serio ludzie, co wy macie do tych gejów? 

    • +1 3
  3. 1 minutę temu 1stChoice napisał:

    Tulpa to nie zabawa.

    Moja tulpa też wiele dla mnie znaczy, co nie znaczy, że nie można mieć do tego trochę dystansu : P

     

    Rozumiem, że nadal tulpujesz, jak sobie radzicie?

  4. 6 minut temu Ensifer napisał:

    Sporo wysadzania, ISIS, kultura "Europy Zachodniej" i jej upadek, próba tworzenia "świeckiego państwa".

    ISIS to powód by potępiać islam, nie bronić chrześcijaństwo. Well, też mnie wkurza regresywne lewactwo wyzywające każdego krytyka islamu od islamofobów i mówiące, że garnitur/make-up to to samo co burka. I zgadzam się co do tego, że islam jest dużo gorszy od chrześcijaństwa, nie widzę jednak powodu by zbrodnie popełnione przez muzułmanów sprawiały, że chrześcijaństwo jest dobre.

     

    Ale nie za bardzo rozumiem, na czym wg ciebie polega "upadek Europy Zachodniej" i czemu uważasz, że państwo nie powinno być świeckie?

  5. 4 minuty temu Ensifer napisał:

    Obecnie, w dużej mierze pod wpływem wydarzeń na świecie, dochodzę do wniosku, że obrona cywilizacji chrześcijańskiej to mój obowiązek, nawet jeśli jestem osobą niewierzącą (czy też antyklerykałem). Są rzeczy ważne i ważniejsze.

    Jakież to wydarzenia skłoniły cię do obrony cywilizacji chrześcijańskiej pomimo bycia niewierzącym?

  6. 5 minut temu Clocky napisał:

    Niektórzy z Ateistów których znam (a znam kilku z 3 się przyjaźnię) mówią, że nie wierzą w żdnego boga bo to głupie. Uważają za idiotyzm to, że ludzie oczekują w bogu poparcia, modlą się do niego, proszą go. Ale według mnie, osoby bardzo wierzącej od dziecka ludziom potrzebny jest ktoś kto będzie dla nich oparciem nawet jeśli nigdy go nie widzieli. Ludzie modlą się do boga w trudnych dla nich chwilach, wiem to, bo zdarzało się, że sama tak robiłam, są wstanie prawie wszystko mu powiedzieć. A wy, co o tym sądzicie? Bóg jest ludzią potrzebny? Ktoś z fandomu wierzy? Ale nie tak, że po prostu wie kto to Jezus?

    Bóg osobowy, który opiekuje się ludźmi to właśnie efekt ludzkiego myślenia życzeniowego. Nawet jeśli rzeczywiście jest komuś potrzebny, to w żaden sposób nie przesądza to o tym, czy istnieje w rzeczywistości, czy nie. A moim zdaniem nie jest potrzebny. Zwierzyć się w trudnych chwilach można realnym osobom - przyjaciołom, rodzinie. Wymyślonym osobom też można się zwierzać, ale to nie sprawi, że będą istnieć poza naszą głową. Sam mam wymyśloną przyjaciółkę, która czasami wspiera mnie w trudnych chwilach. I nawet jeśli dużo do niej czuję, nie zmienia to faktu, że istnieje ona tylko w mojej głowie.

  7. 6 godzin temu Arkane Whisper napisał:

    Osobowość mnoga...

    Jeśli można, chciałbym zadać pytanie: po co?

    To w pewnym sensie jest szczególny przypadek rozdwojenia jaźni, z tym, że występującym na własne życzenie. Zaburzenie psychiczne na życzenie? Nie jestem pewien czy można to tak zakwalifikować.

    Wydaje mi się, że wypadałoby być bardziej ostrożnym z kwalifikowaniem tulpy pod osobowość mnogą. Myślę, że jednak tulpa ma więcej wspólnego z wymyślonym przyjacielem(zwykle trochę bardziej rozwiniętym niż przeciętny wp u dziecka, ale jednak) niż z rozdwojeniem jaźni. 

    6 godzin temu Arkane Whisper napisał:

    Ja osobiście nie widzę sensu w tworzeniu czegoś, co miałoby zajmować miejsce w mojej jaźni. Ledwo wystarcza go dla mnie :D 

    Tak bardziej serio natomiast, to jak to wygląda w praktyce? Jakąś charakterystykę istnienia drugiej osobowości ktoś mógłby podać? Słyszy się głosy, czy coś w tym stylu? Bo o widzeniu jej nie wspomnę, to już są omamy wzrokowe.

    Słyszy się tak jakbyś wyobraził sobie głos. W praktyce tulpowanie wygląda tak, że wyobrażasz sobie postać i spędzasz z nią czas, a ona w końcu "sama odpowiada", przypomina to trochę dialog wewnętrzny.

    Jeśli chodzi o odczuwanie jej na tle tego co nam przekazują zmysły, to w tulpowej społeczności nazywamy to nakładaniem. Wbrew pozorom mało kto nakładanie praktykuje w tulpowej społeczności.

    Żeby wyjaśnić skąd pomysł na nakładanie się wziął i dlaczego był to popularny temat, należy przypomnieć jak tulpowa społeczność powstała. Zaczęło się od /x/ na 4chanie (kanału poświęconemu zjawiskom paranormalnym), gdzie ludzie gadali o buddyjskiej medytacji (zwanej tulpa, jakże by inaczej) mającej na celu powołanie do życia obiektu w rzeczywistym świecie. No i z praktykowania tego wyszło to co dzisiaj tulpą nazywamy, czyli druga osoba w głowie, jednak, przynajmniej na początku, tamte bzdury z których słowo "tulpa" się wzięło miały duży wpływ na postrzeganie zjawiska. Odbijało to się między innymi w uważaniu, że aby stworzyć tulpę potrzeba dużo czasu (rzędu 100 godzin medytacji), czy w kładzeniu dużego nacisku na nakładanie właśnie, które w pewnym sensie jest namiastką stworzenia obiektu w rzeczywistości.

    Dzisiaj podejście jest inne niż kilka lat temu było, uważa się, że tulpa stworzona w ciągu kilku godzin (i to nie żadnej medytacji tylko zwykłego fantazjowania), nie jest gorsza od takiej co odezwała się po kilku tygodniach, a nakładanie, jak już mówiłem, mało kto praktykuje. Po prostu mało komu wydaje się to potrzebne, a nawet jak ktoś by chciał, to akurat ćwiczenie nakładania trochę zajmuje, w przeciwieństwie do tworzenia tulpy.

    7 godzin temu Arkane Whisper napisał:

    Nie chcę nikogo obrazić. Nie wykluczam istnienia niczego, dopóki nie znajdę (lub ktoś inny) adekwatnych dowodów. Zwyczajnie tego nie rozumiem, sensu i możliwości, a chciałbym zrozumieć. Uważam, że najlepiej o takie sprawy (o ile nie ma naukowych dowodów) pytać osoby zajmujące się tym.

    Jak dla mnie umiarkowany sceptycyzm jest bardzo dobrym podejściem, kompletne nonsensy odrzucać jak najbardziej należy. Tulpa (w rozumieniu dzisiejszym, nie tamta tybetańska) nie jest kompletnym nonsensem, dlatego że jest spójna z dzisiejszą wiedzą naukową, a nie z nią sprzeczna, jak zjawiska określane jako paranormalne. Są znane bardzo podobne do tulpy zjawiska, choćby właśnie osobowość mnoga (choć z utożsamianiem tulpy z nią osobiście byłbym ostrożny, bo oficjalnie mówi się o niej tylko w kontekście choroby psychicznej, poza tym ma inne przyczyny powstawania niż tulpy), czy wymyślony przyjaciel(który dla odmiany przez współczesnych naukowców jest postrzegany jako pozytywny).

    Tworzyć tulpę można w różnych celach, niektórzy tworzą dla towarzystwa, niektórzy dla lepszego poznania siebie, inni z ciekawości.

    Możliwości jakie to daje to obecność w umyśle w pewnym sensie drugiej osoby (czy też namiastki drugiej osoby, zależy jak kto patrzy). Można z tulpą spędzać czas na różne sposoby - rozmawiać z nią w myślach, ale też wyobrażać sobie różne interakcje z nią, dawać jej kontrolę nad ciałem albo porozmawiać z osobami z zewnątrz (czy to przez kontrolę, czy dyktowanie co wklepać w klawiaturę na czacie), czy nawet to nakładanie praktykować. Można sobie stworzyć przyjaciela w umyśle i patrzeć jak się rozwija.

  8. Tulpa (a raczej Tulpae) to metoda medytacji wywodząca się z Tybetu, której stukiem jest wytworzenie tymczasowej samoświadomości (jednostki, która niczym nie różni się od osoby żyjącej; myśli, czuje, ma marzenia, cieszy się, boi). Dzisiejsze pojęcie się mocno różni, głównie przez błędy w tłumaczeniach i ogólnie źle przyjętemu nazewnictwu, jak i sama "tulpa" nie jest już tym, czym być oryginalnie powinna. Aktualnie tym słowem określa się każdą (a przynajmniej większość) "dodatkową" aktywną świadomość w jednym ciele, co jest dość błędne. 

     

    Tulpae to liczba mnoga od tulpa (niektórzy uważają, że błędnie utworzona). Też mi się nie podoba powiązanie dzisiejszej tulpy z tą tybetańską, ale nazwa się przyjęła, przyciągnęła trochę osób i nie ma nawet kandydata na nową. 

    Odizolowanie prawdziwej samoświadomości od marionetki, którą większość "tulp" zostaje jest dość trudne, ponieważ jej "host" (główna świadomość w ciele) jest święcie przekonany swoich racji (lub zwyczajnie trolluje chcąc zyskać nieco atencji, bo taka moda panuje [panowała?]). Jak to odkryć, czy ta jednostka jest marionetką? Wystarczy spróbować ją do czegoś zmusić siłą swojej woli, reszta jest następstwem logicznych zdarzeń.

    Zazwyczaj tulpy kończą jako coś w rodzaju wymyślonego przyjaciela, jednak nie jako świadomie sterowana marionetka. Co do tych trolli, to się zdarzają nadal, ale modą bym tego nie nazwał. Czasami ludzie trochę podkoloryzowują swoje przeżycia związane z tulpą, a same tulpy często konfabulują, tymczasem hostowie im wierzą i powielają co mówią, ale to jednak coś innego niż trolling. Sam wziąłem kiedyś za trolli kilku ludzi, którzy po prostu mieli trochę bujną wyobraźnię i nie odróżniali jej od rzeczywistości.

    W dzisiejszych czasach tulpę się "robi" w celach... w sumie to sam nie wiem w jakich. Chyba tylko po to, żeby "mieć kucyka", a przynajmniej to było bardzo modne jeszcze dwa lata temu. Poza tym, jak kiedyś to było tymczasowe zjawisko, tak większość dzisiejszych ludzi podtrzymuje je bardzo aktywnie.
    Jaki to ma wpływ na psychikę? Cóż... ani zły, ani dobry. Chociaż zależy to od okoliczności. Są przypadki, gdy zostaje tą jedyną jednostką, która trzyma kogoś przy życiu. Są tez takie, gdy pcha go do śmierci. Nie mam jednak pewności, od czego to zależy. Prawdopodobnie od wzajemnych relacji (bądź miły, to dostaniesz miłość, bądź zły, a otrzymasz ból).

    Ja bym powiedział, że głównie tworzy się tulpy dla towarzystwa. Czasami ma się bardziej szczegółowe cele, czasami mniej. Akurat "posiadanie kucyka" to była krótkotrwała moda i z tulp które znam, niewiele ma formę kucyka, nawet jeśli ich hostami są bronies, którzy też w środowisku tulpiarzy są mniejszością, choć 2 lata temu rzeczywiście stanowili znaczną część społeczności. 

    Jeśli chodzi o wpływ tulpy na psychikę hosta, to zwykle nie jest on negatywny. Przynajmniej ja nie spotkałem się z sytuacją w której świadomie stworzona tulpa miałaby negatywny wpływ na hosta u którego nie zdiagnozowano żadnych problemów z psychiką. Jeśli chodzi o takich, które problemy psychiczne mają, to wstępne badania pokazują, że w większości przypadków odczuwają oni pozytywny wpływ tulp na ich psychiczne zdrowie. Jeśli o moje własne doświadczenia chodzi, to problemy czasami występują, gdy tulpy nie są tworzone świadomie i/lub są postrzegane jako nadnaturalne istoty. Spotkałem się jeszcze z przypadkiem, gdy osoba chora na depresję dopuściła do tego, że tulpa stała się główną osobą w ciele, a z hostem nie ma kontaktu.

    Istnieją też jednostki samoświadome, które nie są w żaden sposób "forsowane", a zwyczajnie samoczynnie się przebudzają. Naukowe pojęcie na to zjawisko to Świadomość Mnoga (lub Świadomość Wieloraka); może ona być zdrowa (spokojna koegzystencja, bardzo często mylona z obecną tulpą) lub niezdrowa (najczęściej powstała w wyniku urazu/traumatycznego przeżycia).
    W przypadku Świadomości Mnogiej, nie tylko wzorce zachowań różnych osobowości są zazwyczaj odmienne, każda osobowość ma odrębną tożsamość, wspomnienia, zdarza się, że nawet płeć, iloraz inteligencji, ciśnienie krwi, ostrość wzroku, preferencje seksualne, czy alergie. Osobowości mogą też wykazywać cechy charakterystyczne dla osób w odmiennym wieku. Badania czynności układu nerwowego mogą wykazać różnice w pracy mózgu poszczególnych osobowości u tej samej osoby. Najciekawsze natomiast jest to, że często te jednostki o sobie nie wiedzą.

    Osobowość Mnoga raczej się po polsku mówi. Mam wrażenie, że to dość podobne zjawisko, niestety jeśli chodzi o osobowość mnogą, to jest ona przez psychiatrów uważana za chorobę, a w społeczność skupiona wokół zdrowej osobowości mnogiej jest ostro skażona teoriami spiskowymi i nadnaturalistycznym podejściem do tematu, przez co moim zdaniem sama utwierdza w przekonaniu, że większość ludzi z DID ma nierówno pod sufitem. 

    Osobiście bym wstrzymał się utożsamianiem tulpy z DID, ale trzeba przyznać, że odczuwane są podobnie, choć tulpy rzadko są porównywalnie niezależne, za to dużo bardziej ulotne. Jeśli już porównujemy je z czymś zbadanym, to uważam, że bliżej im do wymyślonych przyjaciół niż osobowości mnogiej.

  9. 1. Gdy rozchodziły się plotki, że nie żyjesz, byłaś tym bardziej rozbawiona czy zażenowana? 

    2. W UK też przyjmujecie uchodźców/imigrantów? Na pewno miałaś większą styczność z muzułmanami niż my, sprawiają kłopoty, czy okazują się być w zdecydowanej większości normalnymi ludźmi?

    3. Co sądzisz o szkołach wyznaniowych? Ponoć w UK mają znacznie większą dowolność jeśli chodzi o program i mogą np. uczyć kreacjonizmu. No i są dużo powszechniejsze niż w Polsce, słyszałem, że często rodzice wybierają dla swoich dzieci takie szkoły mimo że samemu nie wyznają tej samej wiary, ze względu na wyższy poziom nauczania i/lub mniejszą odległość od domu. Uważasz, że powinno się w ogóle uczyć religii w szkołach, zwłaszcza małe dzieci, które bezkrytycznie podchodzą do wszystkiego, co mówią im dorośli? 

    4. Apropos tulpowego irca, zaczynaliśmy tulpowanie w podobnym czasie, pamiętam, że byłaś jedną z pierwszych osób, które tam widziałem. Wpadniecie z Grettą i Zeddem jeszcze kiedyś?

  10.  

    Dziwią mnie tylko ludzie którzy obrazili się na Boga i dlatego w niego nie wierzą.

    Ja znam tylko jeden taki przypadek. Z filmu "Bóg nie umarł", a na fikcję tego typu nie ma co patrzeć. Powiem więcej, to szkodliwa producja, bo nie tyle powiela, co tworzy paskudne stereotypy, jednych umacnia w fałszywych przekonaniach, innych prowokuje. Poza tym, nawet jeśli rzeczywiście ktoś by się obraził na Boga i stwierdził, że nie będzie w niego wierzył, to w jego rozumowaniu jest sprzeczność. To trochę dziwna, głupia wręcz postawa, nie lubić czegoś i stwierdzić, że nie istnieje i nawet jeśli ktokolwiek naprawdę by tak się nastawił, to raczej nie na długo. 

    Oczywiście są ludzie którzy nie wierzą, bo nie widzieli żadnego działania z jego strony i to jak dla mnie słuszna postawa. Jak dla mnie, jeśli nie ma przesłanek na coś, to raczej nie powinno się zakładać, że to istnieje. Tak jest z Bogiem, ze smokami i jednorożcami, a także z życiem po życiu. Nie ma forsować wytworów swojej i cudzej wyobraźni jako coś co w rzeczywistości istnieje.

    • +1 1
  11. #niektórzy jest tam dosyć kluczowym słowem w moich rozważaniach :spike:

    Nie lubię się zagłębiać jakoś w poglądy ateistów którzy odrzucają niebo i piekło z powodów naukowych czy innego typu ale po prostu wyraziłem pogląd na temat części osób temu użyłem słowa niektórzy.

    Tym bardziej że chodziło mi o te osoby bardziej co wolą wybrać zło i zaprzeczyć życiu pozagrobowemu a wiem to dobrze że są dobrzy wierzący i są dobrzy ateiści. Trochę źle interpretujesz moje słowa bo nie miałem zamiaru obrażać dobrych ludzi niewierzących bo ich trzeba serio podziwiać. 

    *Może użycie słów "też uważam" było ciut błędne bo nie końca się zgadzam ściśle z Majorem ale chyba rozumiesz o co mi chodzi. No h8 m8*

    Well, jak dla mnie grupa o której mówisz zwyczajnie nie istnieje, więc "niektórzy" nic tu nie zmienia. Ludzie nie porzucają wiary, bo wolą wybrać zło, to naprawdę dziecinne wyobrażenie z twojej strony. Zresztą, skoro wybierają zło, to chyba wierzą, co daje nam wewnętrzną sprzeczność w twoim rozumowaniu.

    PS. dobrych ludzi niewierzących nie trzeba podziwiać, bo powodów, by być dobrym, nie trzeba szukać w świętych księgach.

    • +1 4
  12. Nikt tego nie wie co jest po śmierci.Ja wieże w boga i w duchy.I wieże w życie wieczne.Ludzie wmawiają sobie że życia po drugiej stronie nie ma a to dlatego że boją się piekła i wiecznych tortur w ogniu.Sądze że bóg jest miłosierny i za byle co nie skazuje na piekło.Ale rodzi się pytanie co to są duchy?Czy to są duchy zmarłych czy demony? 

    Duchy i Spooky Scary Skeletons :'(

    Ale ja się dołączam do grupki co wierzy w niebo i piekło. Też uważam że niektórzy wolą stwierdzić że nic nie ma po śmierci bo nie potrafią żyć zgodnie z innymi ludźmi i wolą pozostać pochłonięci przez zło i nienawiść. Myślę że niebo czeka na nas otworem tylko musimy coś dać z siebie innym. Żyjmy tak żebyśmy sami byli z tego zadowoleni i żeby inni ludzie mogli się cieszyć naszą obecnością.

    Jak dobrze pójdzie to ja jakąś dobrą muzę na party w Niebie załatwię to zapraszam :yay:

    Chwila, to ci co nie wierzą w piekło niby się go boją, a ludzie nie wierzą w życie po śmierci, bo nie umieją żyć tutaj? Jak dla mnie łatwiej dojść do przeciwnych wniosków, oczywiście równie błędnych.

    Zastanawiam się teraz, czy rzucić w was mięsem, czy tłumaczyć, dlaczego wasze wyobrażenie ateistów jest niezgodne z rzeczywistością. I chyba na zastanawianiu się poprzestanę. Mogę was jedynie zapewnić, że nie przestałem wierzyć w chrześcijańskie bajki i życie po życiu z powodu strachu przed piekłem, raczej po prostu zdałem sobie sprawę, jakie to wszystko jest wyssane z palca. Ha, jaki jestem zły i nienawidzę ludzi :v


  13. Owszem, każdy ma chwilę słabości. Tylko ja(znowu) też w dużym stopniu je kontroluję, żeby walczyć z słabościami trzeba mieć siłę, więc oszczędzam ją nie walcząc z takimi drobnostkami jak nieodrobienie pracy domowej, dzięki temu mam siłę walczyć z czymś naprawdę szkodliwym jak np panika w kryzysowej sytuacji.

    Rzeczywiście, nieodrobienie pracy domowej i nieprzejmowanie się tym to powód do dumy... Jedno do drugiego ma tyle, że wmówiłeś sobie że tak to działa i być może przez to to działa, a może tylko tak uważasz, a w prawdziwie kryzysowej sytuacji spanikujesz jak każdy przeciętny człowiek.


    Żeby istniała równowaga potrzebne są drapieżniki i ofiary, z mniejszą i większą inteligencją. W  różnych religiach jest mowa o istotach w rodzaju aniołów stróżów, mają oni za zadanie pomaganie ludziom w potrzebie itp oraz są też takie demony które z natury będą nam szkodziły. Z tego co przeczytałem każdy(kto wychodził) spotkał się z istotami obu rodzajów. Jeśli zebrać do kupy trochę mitów, legend, relacji to wyjdzie że coś w tym rodzaju istnieje, i nie wierzę ślepo tylko jest  to najbardziej pewna informacja(że niektórzy mogą nam po tamtej stronię pomóc, a niektórzy zaszkodzić)

    W swojej wyobraźni spotkasz to co chcesz spotkać, mniej lub bardziej świadomie. Tylko, że nadal pozostanie to twoją wyobraźnią, a nie planem astralnym z duchami.


  14. Każda religia z jaką się zetknąłem miała słownie zapisane zasady i różne prawdy, po to żeby jak najmniej ludzi mogło inaczej ją zinterpretować. Spotkałem się z wieloma religiami, prawdziwymi i fikcyjnymi(na potrzeby jakiegoś uniwersum), ich stereotypami i jakie są naprawdę. Mając to wszystko w głowie trudno wybrać jedną wiarę, dlatego zrobiłem to co mi dobrze wychodzi: zmiksowałem wszystkie fakty i przekonwertowałem do postaci tworu myślowego. Tym tworem jest coś podobnego do programu, jego działanie polega na ostrzeganiu mnie kiedy robię coś nie tak oraz jaki wybór będzie miał jakie konsekwencje(lub co może być prawdą albo kłamstwem). Ten "program" cały czas ewoluuje, i działa półświadomie, zbiera nowe informację i sprawdza które zmiany wyjdą mu na dobre.
    To był tylko opis myśli za pomocą słów, więc może być niedokładny. Zbudowałem własną nieuchwytną religie z tego co mam w głowie, coś jak napisanie własnego systemu operacyjnego zoptymalizowanego tylko na jeden sprzęt(mój mózg) opierając się na tym co najlepsze u innych. Lepiej tego nie opiszę, dalej już mogę ci tylko mówić czy to jak to zrozumiałeś jest poprawne(to też zasługa "programu"), więc jeśli przeczytałeś to napisz na pw jak to rozumiesz a ci potwierdzę czy uchwyciłeś istotę mich wierzeń.

    Gdzie tu religia i wierzenia?


    3. Nic sobie wmówić nie potrafię, próbowałem. To jest dla mnie niemożliwe, zawsze sprawdzam co robię i  to weryfikuję(oraz multum innych rzeczy), mam naprawdę mocne zabezpieczenia psychiczne.

    Strasznie pewny siebie jesteś. Każdy ma chwilę słabości, jestem ciekaw, czy jeśli rzeczywiście spotkasz takiego "ducha przewodnika" to będziesz się starał zweryfikować czy naprawdę jest czymś nadnaturalnym, czy tylko wytworem twojej wyobraźni.


    4. Przewodnik duchowy? jeśli dajesz komuś jakieś uprawnienia to się nie dziw, do nich idzie się tylko po radę.

    A skąd wiesz po co się do nich idzie i masz pewność, że to sprawdzona wiedza? To też zweryfikowałeś, czy ślepo wierzysz czemuś, co jakiś anon w internetach napisał?

  15. Ja też mimo bycia wojującym ateistą odradzam podróże astralne. Łatwo można stracić kontakt z rzeczywistością. Koncept podróży astralnych jest absurdalny, ale wbrew pozorom łatwo wmówić sobie coś takiego. 


    Bo ja to przeżyłem. Początkowo możesz sam podróżować, ale na pewnym etapie będziesz musiał znaleźć ducha przednika (który nie jest duchem). Po wgłębieniu się w to nie będziesz miał problemu z opuszczaniem ciała, ale z powrotem, aż dojdzie do tego, że będziesz musiał powstrzymywać ducha w ciele. Inaczej, podróże astralne to oddzielenie duszy od ducha

    No, o takiej utracie kontaktu z rzeczywistością właśnie mówię. Jakieś duchy przewodniki... To też łatwo sobie wmówić. Szczególnie jak gdzieś o tym piszą. Ludzie mogą być bardzo podatni na sugestię.

    Porzuć próby podróży astralnych.

    Wiesz, że tylko zachęcasz ludzi w ten sposób? Zakazany owoc zawsze smakuje najlepiej.


  16. Mam pytanie: Czy jeśli tulpa nie spełnia oczekiwań/zbuntuje się, to mogę ją zwyczajnie zaszlachtować i zniszczyć?

    Jeśli tulpa się znudzi, to prawdopodobnie sama zniknie. Jeśli się zbuntuje, to właśnie może być problem, choć nigdy nie spotkałem się z sytuacją, w której świadomie stworzona tulpa, której host zdaje sobie sprawę, że istnieje ona tylko w jego umyśle, by się zbuntowała. Z mojego doświadczenia wynika, że tego typu problemy występują tylko wtedy, gdy ktoś uważa tulpę za nie wiadomo co, np. demona i daje się ponieść swojej wyobraźni.

    O ile wyobrażenie sobie zaszlachtowania jakiegoś potwora którego się naoglądałeś w jakimś horrorze, świetnie działa, jeśli irracjonalny strach cię męczy, to w przypadku tulpy nie ma to sensu. Tulpa to też ty i nie powinno być poważnych konfliktów między wami, jeśli takie są, to patrz poprzedni akapit.

  17. 1. Doświadczenie wyjścia z ciała jest jak najbardziej możliwe. Natomiast "realne" wyjście z ciała nie. 


    Ech, jak przeglądam ten artykuł na wikipedii, to mam nieprzyjemne wrażenie, że za dużo tam pseudonauki.

    W temacie OOBE były prowadzone realne badania naukowe, ale na Wikipedii opisane są różne podejścia do tematu. Nawet jest podział na ezoteryczny i naukowy punkt widzenia, chociaż moim zdaniem sekcja "naukowa" jest i tak zbyt skażona metafizycznymi wymysłami.

    2. Nie próbowałem i raczej nie będę.

    3. Hmm, znam. Co prawda ludzie których znam zajmowali się ogólnie podróżami astralnymi, niekoniecznie OOBE. Świry, nie polecam. Chociaż w sumie takie same z nich świry jak wyznawcy innych bzdur, których nie nazywamy pseudonauką, a religią. Poza tym, że stracili kontakt z rzeczywistością w tej jednej sprawie, to normalni ludzie.


  18. Polski system szkolnictwa jest zwalony. Szczególnie na wsiach, gdzie nauczycielka postawi komuś 4 za święty spokój (kolega, który cały rok się nie uczył i wychodziło mu 3), i jak stawia się komuś 4, mimo że można by spokojnie wyciągnąć na 5, gdyby nie 3 na półrocze (ja). I te rozmowy o krowach na biologii T.T Jak ja się kurde cieszę, że odchodzę z tej durnej szkoły.

    Ocena na cały rok jest oceną z dwóch semestrów. A na ostatni semestr powinna być oceną za całe 3 lata, choć oczywiście nie powinna być średnią arytmetyczną i powinna uwzględniać postęp ucznia. Jednak zwykle jako ocenę za rok nie daje się piątki, gdy uczeń miał na pierwszy semestr 3, bo jednak cały rok to nie tylko drugi semestr. W pierwszej gimnazjum (jak dawno to było) miałem dokładnie tą samą sytuację, również z biologii.

     

    W sumie ten egzamin mam daaaawno za sobą, ale od kiedy to ma on tyle części? Ja pamiętam, że jakieś 5 lat temu pisałem tylko 3, a właściwie 2, bo laureaty z fizy, chemii i matmy. Ale była humanistyczna, matematyczno-przyrodnicza i mój cudowny rocznik jako pierwszy język obcy pisał.

×
×
  • Utwórz nowe...