Skocz do zawartości

Joasiq

Brony
  • Zawartość

    80
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Joasiq

  1. Usiadłam przy ognisku. Dopiero teraz poczułam jak bardzo jestem głodna. Bez słowa otworzyłam torbę i wyjęłam prowiant, wpychając sobie małą kanapkę do pyszczka. Po kilku minutach byłam już w miarę pełna. Ponownie bez trudu jej róg zabłyszczał i zaczął świecić mocnym światłem. W pobliżu ogniska było jasno, dlatego odeszłam trochę dalej, aby oświetlać okolicę.

    - Wszyscy są cali? - Dopiero potem zapytałam. Rozejrzałam się po zebranych. - Kiepski początek podróży...

  2. Indywidualistka. Pasuje do mnie, większość rzeczy się zgadza.

    Indywidualista to natchniony twórca żyjący emocjami, poszukujący sposobów wyrażenia siebie, równocześnie chcąc pozostać w ukryciu. Ze wszystkich typów osobowości posiada najbardziej artystyczny temperament. W codziennym życiu kieruje się sztuką i estetyką, mając nadzieję, że przez to dowie się, co w jego życiu jest najważniejsze. Indywidualista jest w triadzie uczuć, w swoich postawach pełnych indywidualizmu, introwersji i egocentryzmu – często samoudręczenia i nienawiści skierowanej do własnej osoby – wyraża w pełni subiektywność świata uczuć. Jest marzycielem pełnym samokrytycyzmu, kierującym się silnymi emocjami. Stara się przekroczyć granice własnej osobowości, znajdując w tym natchnienie dla działań twórczych. Zawsze poszukuje tego co niezwykłe i niepospolite. Twoje najlepsze cechy: Indywidualista jest osobą posiadająca niezwykłą wrażliwość, samoświadomość, zdolną do introspekcji i pełnego zaangażowania w poszukiwaniu własnego „ja”. Jest pełen natchnienia, wrażliwy, delikatny, taktowny i współczujący. Indywidualista ma ironiczny dystans do samego siebie i świata, potrafi być bezpośredni, wylewny, otwarty i wyrozumiały, a jednocześnie wrażliwy i emocjonalnie bardzo silny. Działa pod wpływem intuicji i uczuć, choć wiele czasu poświęca na rozważania na temat otaczającego go świata. Jest mocno przywiązany do tradycji, przejawia umiłowanie do historii i analizy przebiegu procesów historycznych. Cechy przeciętne: Indywidualista ma artystyczne i romantyczne podejście do życia. Pragnie tworzyć piękno i przedłużać własne osobiste wrażenia. Charakteryzuje się ciągłym poszukiwaniem wyidealizowanego partnera, jest skłonny do koloryzowania rzeczywistości i fantazjowania. Bywa kapryśny i humorzasty, a jednocześnie lubi brylować w towarzystwie, choć sam stale czuje się niedocenionym outsiderem. Jest nadmiernie zaabsorbowany własną osobą, nadwrażliwy, nieśmiały i skrępowany. Bywa mocno nieprofesjonalny, nieskuteczny i niepraktyczny, oczekując, że jego problemy rozwiążą inni. Egocentryczny romantyk unikający ludzi i problemów, unika też podejmowania ważnych decyzji. Cechy, które mogą negatywnie wpływać na Twoje postępowanie i odbiór przez innych: Indywidualista bywa osobą pesymistyczną, przygnębioną, złą na siebie i zrażoną do innych, szczególnie w konfrontacji z niespełnionymi marzeniami. Bywa cierpiący emocjonalnie, zablokowany i sparaliżowany. Zadręcza się niską samooceną i samokrytyką. Wszystko co dotyczy jego osoby jest pretekstem do samoumartwienia. W przypadku niepowodzeń nie potrafi działać konstruktywnie, jest skłonny do rozpaczy i samo destrukcji. Główne motywacje: potrzeba bycia „sobą”, chęć wyrażenia siebie w jakiejś formie artystycznej, potrzeba zamknięcia się w sobie w celu ochrony własnych uczuć.

    Stosunek do życia: Indywidualista stara się otaczający świat zmniejszyć do takich rozmiarów, aby łatwo go było ogarnąć. Rzeczywistość, to niezmiernie groźny przeciwnik, z którym należy się zmierzyć. Jest ostrożny, gdyż świat może stanowić zagrożenie dla jego ego.

    Rozwiązywanie problemów: Indywidualista w obliczu problemów przyjmuje postawę wycofania. Jest nadopiekuńczy w stosunku do samego siebie. Stara się samodzielnie poszukiwać sposobów na życie. Sprawia wrażenie człowieka pewnego siebie, lecz czasem nie dostrzega najważniejszych problemów.

    przemiana_pl.jpg

    Stawanie się Budowniczym... Indywidualista staje się Budowniczym, jeśli przestaje skupiać całą swoją uwagę na sobie. Dokonując tego wysiłku ma możność konstruktywnego wykorzystania swojej twórczej energii. Uparte dążenie do oryginalności pozwala Indywidualiście kwestionować schematy i zastępować je owocami swojej wyobraźni oraz intuicyjnej wiedzy. Zawsze można od niego oczekiwać twórczych i unikalnych rozwiązań oraz nowych pomysłów. Dzięki wytrwałości rozwija w sobie samodyscyplinę i siłę wewnętrzną. Umiejętność uogólniania informacji oraz udoskonalanie pomysłów są jego największymi atutami. Dzięki zrozumieniu, jak jałowe jest ciągłe dogadzanie sobie, uwalnia własną pomysłowość i giętkość, niezbędną do praktycznego urzeczywistnienia idei. Kierując uwagę na pomoc i służbę innym zyskuje pozytywne nastawienie do siebie, ludzi i życia. Indywidualista jest wrażliwy na cudze troski, co czyni go oddanym przyjacielem, który przedkłada pomaganie w bólu i cierpieniu nad własne interesy. Nieustannie dba o rozwój wrażliwości ludzkich uczuć i panując nad potrzebą zrozumienia przez innych, buduje trwałe związki przyjaźni. Obdarzony licznymi talentami i zainteresowaniami, uczy się w twórczy sposób wykorzystywać je dla dobra ludzi. Czyni go to wielkim optymistą, a jego radość życia, entuzjastyczne podejście do siebie i świata, stale się rozwija. A oto Klucz do osobowej przemiany Indywidualisty. Złotą zasadą jego życia powinno być obdarzanie ludzi taką uwagą i troską, jaką sam chciałby otrzymać. Wypaczona motywacja każe mu wymuszać zaspokajanie własnych potrzeb, uwagę i zrozumienie. Jednak naprawdę powinien użyć swojej zdolności rozumienia w pracy dla dobra świata. Indywidualista ulega złudzeniu, że skupiając się na sobie osiągnie szczęście. A szczęście przyjdzie do niego dzięki szczeremu, bezinteresownemu i trwałemu oddaniu innym.

    droga0_pl.png

  3. - Moja siostra nazywała się Clevleen, jest rok starsza ode mnie. Po śmierci rodziców... po prostu odeszła. Nie powiedziała zupełnie nic. Płakała. Zanim odeszła, spytałam ją dla czego to robi, dlaczego nie chce zostać w tym domu, dlaczego wygląda, jakby olała sprawę ich pogrzebu. - Westchnęła. - Pokłóciłyśmy się. Powiedziałam jej, co myślę o jej zachowaniu, o tym że odchodzi. Zatrzasnęła za sobą drzwi i odeszła. Bez powodu. Nie mam pojęcia dla czego, zostałam sama... Nawet nie wiem czy jeszcze żyje i jak się ma. - Skończyła swoją przemowę.

    Kelner podszedł również do niej i postawił kufel. Pociągnęła następny łyk cydru i uśmiechnęła się.

    - Naprawdę nie chcę już o nich wspominać i nie chcę psuć sobie tak dobrego humoru! - Zaśmiała się. W głębi duszy nadal chciała zobaczyć swoją siostrę. Być może w tej podróży napotka się na nią i pogodzi, po siedmiu latach rozłąki.

  4. Zamilkła. Rozejrzała się niespokojnie po innych i westchnęła.

    - Moi rodzice zmarli. Z siostrą jestem pokłócona, wyjechała ona do Canterlotu. Nie widziałyśmy się już od 7 lat. - Powiedziała trochę smutnym głosem. Nie lubiła o tym wspominać. Ale to chyba lepiej żeby wszyscy towarzysze Twilight o tym wiedzieli.

    Kelner przyniósł następny kufel, a ta magią uniosła go do ust. Już od jakiegoś czasu udawało się jej zapomnieć o rodzinie.

  5. Podbiegłam do Shadow'a. Był nieprzytomny. Był też doskonałym celem, ale oba gargulce odleciały kawałek dalej do Abyssala. Uklękłam na kolanach i sprawdziłam czy nic mu nie jest. Spojrzałam jeszcze kątem oka na Anaid'a, który nadal był przezroczysty. W większym niebezpieczeństwie był jednak Shadow, więc to mu w pierwszej kolejności pomogłam.

    - Nic mu nie będzie... - Szepnęłam cicho sama do siebie. Mój róg który do tej pory nadal rozświetlał otoczenie, przygasł znacznie, ale jednak dawał tyle światła bym widziała gdzie idę. Spojrzałam dziękującym wzrokiem na obu ogierów, którzy pomagali mu.

    ~ Trzeba zająć się tym pożarem. ~ Pomyślałam. Znałam wiele zaklęć związanych z moim znaczkiem, ale raczej nie na tyle mocnych by ugasić tak wielki ogień. Położyłam Shadow'a i zbliżyłam się do płomieni. Niestety nie potrafiłam posługiwać się magią wody, która idealnie by tu pasowała. Światło z mojego rogu już doszczętnie zgasło, ale za to rozbłysł on delikatną mgiełką, pojawiającą się przy wykonywaniu jakiegoś czaru. Zacisnęłam oczy i przymusiłam się z całej siły. Chciałam wykonać jedno z trudniejszych zaklęć, które szybko powtórzyłam przez wejściem do tego świata. Zaklęcie miało za zadanie przywołać malutką śnieżycę, po to by ugasić te płomienie. Nie wiedziałam czy starczy mi siły, dużo energii zajęło mi rozświetlanie drogi moim rogiem. Moje kopyta z wysiłku wbiły się w ziemię, a na czole pojawiły się krople potu. Przez pamięć mignęły mi ostatnie wizje rodziców, ale nie mogłam teraz o tym myśleć, musiałam im wszystkim pomóc.

    ~ Oby zadziałało! ~ Pomyślałam w duchu.

  6. ~ Umpf... za dużo cydru jak na jeden dzień... ~ Pomyślała, niebezpiecznie chybocząc się na krześle. ~ Uhh... ale przecież... cydr nie może się zmarnować...! No to wezmę może jeszcze jeden, ostatni kufelek...

    - A ja chętnie napiję się jeszcze trochęęę... - Klacz skinęła potwierdzająco głową do Gleipnira, spoglądając pustym wzrokiem na dno opróżnionego przez nią kufla. Zerknęła kątem oka na kucyka imieniem Echo.

    Nie miała zamiaru upijać się AŻ TAK bardzo jak Minor, chociaż po głębszym zastanowieniu była tak bardzo upita cydrem jak on. Bez powodu parsknęła śmiechem, ale zaraz potem się uspokoiła, czując na sobie spojrzenia innych. Kopytkiem doprowadziła do porządku swoją rozczochraną grzywę i sprawdziła czy na pewno na jej szyi wisi medalik w kształcie płatka śniegu. Podobało jej się to towarzystwo, a jej humor poprawił się jeszcze bardziej gdy wygrała jedną z partii pokera, w którego grała już nie pierwszy raz w życiu. To właśnie ona obstawiała, że lawendowa klacz przyjdzie właśnie teraz, ale nie miała zamiaru się tym teraz zajmować. Uśmiechnęła się krzywo do Twilight i wydęła usta, myśląc co mogłaby powiedzieć do tak świetnego i potężnego jednorożca jakim jest Sparkle.

    - WitaAAj... Twilight. Maaam na imię Snowflake. - Przedstawiła się, prawie spadając z krzesła. - Mnie chyba będziesz pamiętać, bardzo często bywam w twojej bibliotece. Teeeż mieszkam w Ponyville. Czkk! Upff... sorry... - Czknęła, zasłaniając kopytkiem usta. Zaśmiała się i czekała na odpowiedzi jednorożca, na pytania zadane przez inne kucyki. Już nie mogła doczekać się wyruszenia z nią w wielką podróż!

  7. - Już ja się domyślam jaka to wizja. Zapewne niezbyt miła... - Powiedziałam cicho sama do siebie. Spojrzałam z zaniepokojeniem na Anaida. Patrzyła jak przez jego ciało przelatywały pojedyncze, zagubione liście. Podeszłam powoli do niego. Próbowałam położyć kopytko na jego ramieniu, lecz nie bardzo się to udawało.

    - Czy... da ci się jeszcze jakoś pomóc? - Spytałam go cicho.

  8. Rozmowa z Vivaciousem pomogła. Uspokoiłam się trochę, próbowałam odganiać te wizje. Musiałam znaleźć jakiś dowód na to, że te wizje nie są prawdziwe, że są one kłamstwem.

    ~ Uspokój się... uff. Zaraz... przecież ja widziałam to... moi rodzice na pewno tak nie zmarli! Ja, uh. Widziałam ich zwłoki i nie były one tak... zmasakrowane. ~ Pomyślałam. ~ Nie mogły więc być one prawdziwe!

    Stanęłam powoli na nogach. Podeszłam bliżej wozu, by być w zasięgu tarczy. Mój róg ponownie zaczął się rozjaśniać, jeszcze mocniejszym światłem.

  9. muffin.jpg

    Nie przestawajcie wyznawać Celestii kochać kucyków i oglądać ich! To one radują nas, pomagają zwalczyć nudę i przeżyć trudne chwile samotności! Muffin dla Miłośników Kucyków jest dla całego forum i jeszcze dalej. ;3

  10. the-muffin-man.jpg

    A to muffin dla całej ekipy, avatarów, regentów i moderatorów. Głównie dla Tric'a, Emronn'a, Bellaminy, Cygnusa, Celestora, Stachula i Arjen. ;3 Dla was za to, że jesteście wyjątkowi i opiekujecie się naszym forum.

  11. Superflat_Muffin_by_IceVolvagia101.png

    W pierwszej kolejności chcę podarować muffinkę wszystkim moim przyjaciołom z forum Nightwood, głównie Tsukiemu, Stefce, Molly, shejowi, Princes, Lizie, Misorce, Laurze i wszystkim osobom z klanu. ^^

    Tak ogromny muffin starczy dla was wszystkich!

  12. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego. Miałam pełne łez, zaczerwienione oczy.

    - N-nie... może... dam radę... - Wymamrotałam, próbując wstać. Chwilę potem pojawiła się następna okrutna wizja śmierci rodziców. Ponownie upadłam, pogrążając swe ciało drgawkach. Zdołałam myśleć o czym innym choć przez chwilę. O innych kucykach. Zdecydowanie bardziej wartych jest kilkanaście kucyków, niż jedna klacz. Zdecydowałam. - Idź... Ja dam... radę... Nie wybaczyłabym sobie gdyby przeze mnie stało się coś komuś... - Wydyszałam ciężko.

    Nie. Nie mogę narazić siebie na śmierć. Powoli porządkowałam informacje w moim umyśle.

  13. B-bałam się. Strach ogarnął mną do końca. Strach przed tymi istotami, które śniły mi się. Co noc przybierały inny kształt. Kształt tego, czego boję się w życiu najbardziej.

    - N-nie... - Zadygotałam. Chyba zobaczyło to kilka kucyków... nie ważne.

    Coś zamknęło mi powieki. Przed moimi oczami ukazał się obraz, na którym dwoje kucyków śmiało się i bawiło. Chwilę potem niebo zasłoniły czarne chmury, a na dół spłynęły te zjawy, z krainy w której znajdowała się.

    Niespodziewanie, wbiły się one boleśnie w ciała kucyków. Nie... już teraz wiem... to byli moi rodzice. Te istoty zaczęły wyrywać im powoli kończyny i przebijać ciało raz po raz, nie przestając. Wizja urwała się. Krzyknęłam. Teraz już na pewno ktoś to usłyszał. Upadłam na ziemię, skuliłam się i złapałam za nogi. Mamrotałam coś cicho i krzyczałam co chwilę, a przed moimi oczami pojawiały się kolejne warianty śmierci rodziców.

    - Z-zostawcie ich... nie... p-proszę... - Wyjęczałam.

    //Wiem, miały być tylko dialogi... Zrobię tylko taką małą akcję, bardzo rozkręcać nie będę. ^^

×
×
  • Utwórz nowe...