Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. Hamzatowi oczywiście droga się nieco dłużyła, bo nawet najbardziej zahartowany i doświadczony wędrowiec pustyni wie, że o pewnych porach po słońcu się po prostu nie chodzi, tym bardziej, że falująca jak morze pustynia nie tylko odbija ale i wzmacnia żar. Dlatego widok chłodnego strumienia, twardych skał i co najważniejsze, swojej drużyny powitał radosnym uśmiechem. Brodacz pierwsze co zrobił to pogłaskał lekko Sigrid. Następnie klęka na jedno kolano by być na odpowiednim poziomie, daje młodej dziewczynce zza Morza pstryczka w nos by nie zapomniała, że go ma, i pokazuje otwarcie co to też tak błyszczy.
    - Cieszę się, że cię widzę Sigrid - oznajmia, po czym przystępuje do w miarę prostych wyjaśnień. - To świetlik. Pewno stąd, bo świetliki lubią latać przy wodzie, i zasadniczo moja droga jest to taki nocny robaczek, który czuwa nad ludźmi i przy namiotach. Gdzieś po drodze się przypałętał, mi nie przeszkadza. Witajcie i wy, Harusepthcie i Pani Bhati.

    Tutaj Hamzat robi krótką przerwę by wstać i podejść nieco bliżej do strumienia. Nie ma do ukrycia w sumie nic poza ogromną chętką na świeżą wodę, dlatego następujące pytanie zadaje już idąc w stronę jej źródła, wolnego od mgły. Patrzy na zbudzonego piorunami łysego jak kolano kapłana i jego niegdysiejszą boginię z niczym poza uprzejmą ciekawością, myśląc o tym czy i jak zareagują. Ptak już i tak pewno zdał własny raport.
    - Wypoczęliście? Wybaczcie mi, ale kompletnie zgubiłem się we mgle, sęp przywiódł mnie z powrotem.

  2. Rozbójnik coś tam jęczał i syczał, gdy działający pod pompującą presją anioł zajmował się zaszywaniem mu brzucha, ale nie padały rzadne konkretne słowa, wszystko zlewało się w mamrotanie półprzytomnego rannego, szturchniętego jakimś nowym bólem. Były osobisty współpracownik samego Boga odnosi pewne sukcesy, a rana znika spięta dość prowizorycznie grubą nicią. Iriel wartko zbiera się, podnosi miecz pokonanego wroga, a dosłownie mrugnięcie potem o mały włos dostaje metalem. I to zupełnie przypadkowo, od swojego.

    Przypadkowo dlatego, bo inny rozbójnik przecina polankę, tupiąc jak spłoszony zwierz, niby z ciężkim, trochę okrwawionym i paskudnie zakrzywionym nadziakiem w dłoni ale jakby zapomniał, że go ma. Ledwo dobiega do miejsca z rannym, dysząc ciężko, by zaraz paść jak rażony piorunem, do wtóru strasznego huku z krzaków. Dźwięk jeszcze dzwoni aniołowi w uszach kiedy na polanę wbiega dwóch rosłych chłopa w tych charakterystycznych niebieskich strojach, wąsikach z bródkami i kapeluszach z rondem, które nijak nie pasują do mieszkańców kraju, w jaki przyszło niebianinowi spaść. Jeden z nich, zapewne strażników karocy, taki z okrwawioną głową i jeszcze dymiącą nie do końca znaną wygnańcowi bronią wydaje z siebie wściekły ryk, by zaraz zaszarżować i spróbować zrobić użytek ze szpikulca na końcu. Drugi coś tam krzyczy, chyba chce go powstrzymać, ale bez efektu...

  3. Pociągi kiedyś były lepszą alternatywą i w sumie nie miałbym nic przeciwko, gdyby były nimi dalej, przeorganizowane bo teraz jest burdel. Pociągi.

    Pilot samolotu pasażerskiego czy kamikaze?


     

  4. Kolego Chip, trochę oof, ale za zaoranie masz puchar. W każdym razie, zależy na czym bym złapał. Generalnie dostępne jest wszystko od łagodnego napomnienia po egzekucję, tylko oczywiście ostatnie lepiej rezerwować na turbociężkie przewinienia.

    Co byś zrobił, gdybyś miał w swej pieczy naprawdę niereformowalnego przestępcę, recydywistę i zdrajcę, ale byłby/byłaby twoim krewnym?

     

×
×
  • Utwórz nowe...