Skocz do zawartości

black_scroll

Brony
  • Zawartość

    921
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez black_scroll

  1. 12 godzin temu, Arjen napisał:

    Obiecałem kiedyś Black Scrollowi, że przeczytam jeszcze jakieś wydanie. Albo mi się coś w zwojach popierniczyło...

     

    Jestem w redakcji może z trzeci numer, ale miło, że mnie jeszcze kojarzysz :pinkiesmile: 

     

     

    (Szkoda że nie z tej rzeczy, z której się kojarzymy xD)

  2. Spoiler

    Toot!

    17 maja się skończył, a z nim szansa na zapisy do sesji NLR vs SE. Bardzo dziękuję za zgłoszenia, jednak graczy może być tylko czterech. W najbliższym czasie (max dwa dni, ale myślę że jeszcze dziś wieczorem) wybiorę najlepsze karty i wrzucę tutaj wynik rekrutacji w postaci ponownie wrzuconego posta (ten zostanie usunięty, aby nie dublować, a nowy przyciągnie waszą uwagę). Także stay tuned!

     

    PRAWDA WAS WYZWOLI

    PROLOG

    zcfpg.png

     

    _________________________________________________________________________________________________

     

    Doktor Flame miała ochotę się rozpłakać. Według ustandaryzowanego czasu na stacji IveNet była właśnie godzina trzecia rano. Cztery kubki stały puste, brudne od resztek kawy, a piąty lewitował właśnie przy zmęczonym pyszczku jednorożki. Przekrwione i spuchnięte od długiej pracy przy ekranie oczy błagały o chwilę wytchnienia. Klacz westchnęła jedynie i przymknęła powieki, dociskając lekko nóżkami gałki oczne. To nieco chwilowo poprawiało stan, jednak już czuła pod kopytkami, jak oczy pulsują jej z bólu. Chciała spać, ale już prawie zebrała potrzebne kucyki do zadania, które przydzieliła jej szefowa.

     

    Ekran bezramkowy wersja 0.8.9 A-TX był prototypem nad którym pracowała i cieszyła się, że podczas prowadzenia rekrutacji mogła z niego korzystać, przy okazji sprawdzając możliwości niedotykowego interfejsu. Zmienna przekątna ekranu, niski poziom naświetlenia, dopasowująca się do soczewki częstotliwość odświeżania… To będzie hit na rynku, jak go już wypuszczą. Doktor Flame pokręciła gwałtownie głową. Wynalazek istotnie był wielki, ale miała zająć się tym co było na ekranie, a potem mogła nareszcie położyć się spać.

     

    Szeroki ruch kopytkami od środka na zewnątrz. Ekran zwiększył swoją rozpiętość przypominając teraz bardziej obraz z małej sali kinowej. Rozdzielczość przez chwilę nie zmieniała się, przez co klacz mogła jakiś czas podziwiać rozmazany obraz akt gryfa, jednak zaraz obraz przekalibrował się i ponownie wyostrzył. Doktor Flame westchnęła przeglądając zgłoszenie, po czym zrobiła krótki research na temat Gaspara. Nazbierało się trochę tych chętnych, a i tak wiedziała, że Blue Dalia wstępnie filtrowała zgłoszenia, za co musiała kupić jej jakieś czekoladki w ramach podziękowań.

    Gryf odpadał po tym co odpalił na Ishimine wraz ze swoim, co najmniej dziwnym towarzyszem. Zgłoszenie powędrowało do folderu “Odrzucone”.

     

    Zegarek wskazywał 7:32. Czerwona jednorożka lewym policzkiem opierała się o biurko, a z lekko rozchylonych ust powoli kapała ślina na podłogę. Ekran wyświetlał postaci dwóch kucyków, ostatniej osoby do skompletowania załogi. Doktor Flame tak długo zastanawiała się kto będzie lepszym wyborem do zespołu, że aż jej wycieńczony organizm nie dał rady.

    Ze snu wyrwało ją drżenie Ipona na biurku. Zerwała się szybko i spojrzała na ekran.

    “Szefowa”

    Cholera. Odebrała i spojrzała na ekran.

    - Tak proszę pani. Załoga zebrana. Tak tak - starała się brzmieć pewnie i profesjonalnie, a jej niedobudzony mózg i dudniące z przerażenia serce nie pomagały się skupić. Jej wzrok latał od jednego zgłoszenia do drugiego.

    - Tak tak, już posyłam - odpowiedziała, kończąc rozmowę. Westchnęla i kliknęła na portret kucoperza., którego zgłoszenie powędrowało do skrzynki “przyjęci”. Drugie zgłoszenie zostało odrzucone.

    Podwójny klik i jednorożka otworzyła folder “przyjęci”, aby przejrzeć zgłoszenia i wrzucić je do wiadomości dla pani Vidii.

    White Staple.... Eggnogg Silverhoof… Direct Link… Tiana Chew.... Cinnamon Marshmallow… Sylfana Tikkanen… Moozy Pep… i Scarletfeather. Najlepsi jakich miała. Porażka.

    Zgłoszenia zostały przekopiowane i wysłane.

    Teraz pozostało tylko stresować się, dostać akceptację szefowej i iść spać.

    A potem odpisać zainteresowanym i podzielić ich na dwa zespoły. 

    -----------------------------------------------------------------------

    *Klik*

    - Dziennik doktor Flame, 23 lipca. Test numer 24. Ekran Terminusine wersja 0.8.9 A-TX. Przy rozciąganiu ekranu powyżej rozdzielczości 8192×4608 obraz ulega automatycznemu przekonwertowaniu na format 2:1, akcje jednostki stacjonarnej spadają do 4,8% wydajności. Zastanawiam się na co komu rozdzielczość 8K. Można wprowadzić ograniczenie, jednak wtedy hasło “ekran bez granic” staje się bezużyteczne. Można by zastosować symulację wyższej roz…

     

    *bzzz*

    Czerwona klacz zaniemówiła i przerwała nagrywanie dziennika audio. Spojrzała na Ipona. Wiadomość od szefowej. Oto chwila prawdy. Kliknęła we wiadomość aby ją przeczytać.

    “Zatwierdzam. Proszę rozpocząć projekt ‘Brown Sugar’, pani doktor. Przesyłam informacje na temat budżetu misji”.

    Westchnięcie. Pora brać się za rozsyłanie maili. I za przygotowania do “projektu”.

    Ekran bezramowy chyba musi poczekać.

     

    _________________________________________________________________________________________________

     

    Dziękuję bardzo wszystkim za zgłoszenia! Naprawdę, świetne karty i miałem spory problem z wybraniem tylko czterech, przez co musiałem odrzucić pozostałe. Mam nadzieję, że nie zniechęci to was do pisania kolejnych Kart u innych mistrzów i może kiedyś spotkamy się na wspólnej sesji :)

    A co do szczęśliwców, którzy zostali wybrani... Wkrótce skontaktuję się z wami Prywatną Wiadomością. Także bądźcie w pogotowiu, bo sesja rusza niedługo!

  3. Jeśli to pomoże Karcie być dopracowaną Kartą to pewnie.

    Zatem, aby nie faworyzować, przedłużam zapisy do, a zaszalejmy, 17 maja.

     

    No kurczę zaszalałeś, jak już będziesz organizował tą obiecaną nam imprezę to będę trzymał dystans do Twojego "zaszalejemy" :rainderp: ~ Arjen

     

    To miał być żart. Umiem zaszaleć i nie obiecywałem imprezy...

     

    PS

    Wielkie dzięki Arjen, za to że mogę się czuć jak Wade Wilson i mieć swoje prywatne rozdwojenie jaźni w poście, które każdy może sobie przeczytać. Brawo Ty

  4. PRAWDA WAS WYZWOLI

    WSTĘP

    zcfpg.png

     

     

     

     

    NokMc.jpg

    OFICJALNA MAPA ŚWIATA SESJI BY KEYPONY

    (aby mapa działała poprawnie należy włączyć tryb pełnoekranowy w przeglądarce - domyślnie F11)

    _________________________________________________________________________________________________

     

    Kłam­stwo nie sta­je się prawdą tyl­ko dla­tego, że wie­rzy w nie więcej osób.                       

                                                                         Oscar WIlde             

     

     

    Oto stacja IveNet, jedna z największych niezależnych stacji kosmicznych w układzie. W porównaniu z Ishimine jest zdecydowanie mniejsza, ale krótka wizyta na IveNet i tak zapiera dech w piersiach. Porównywanie Ishiminie i IveNet nasuwa się samo, ale neutralna stacja między orbitami Draune i Uiru przegrywa w każdej kategorii poza rozmiarem (a jak wiadomo rozmiar to nie wszystko). W powietrzu IveNetu nie czuć pleśni i grzybów z przestarzałej wentylacji. Każda ściana, czy to hangaru, czy pomieszczenia laboratorium, wygląda jak świeżo postawiona. Próżno szukać jakiegokolwiek śladu użytkowania, czy zużycia stacji. Każdy detal, każdy skrawek krzyczy “Przyszłość jest dziś”. Można by, błędnie pomyśleć, że stacja jest pozbawiona wad, gdyż każdy pracownik stacji wydaje się zadowolony ze swojego życia na IveNet, błyszcząc na lewo i prawo przyjemnym uśmiechem, który mógłby zirytować tylko największego marudę galaktyki.

    Jednak stacja kosmiczna IveNet była idealna tylko z pozoru...

     

     

    Czerwona klacz w służbowym uniformie dreptała nerwowym kłusem przez długi korytarz. Pomimo, że jej żółta grzywa była spięta w ciasny kok, jeden kosmyk umknął gumce i zadyndał przed jej oczyma. Pomimo tego, klacz nie zwolniła kroku, jedynie dmuchając w górę, nieporadnie próbując usunąć niesforne włosy z pola widzenia.

    - Witam, pani doktor - głos recepcjonistki, wyrwał czerwoną klacz z zamyślenia nad jej grzywą. - Pani Nemezis przyjmie panią - błękitne kopytko wskazało dobrze znaną drogę. Klacz przeszła przez drzwi.

    Gabinet Vidii Nemezis był wielkim pomieszczeniem. Na przeciwnym końcu od wejścia stało szerokie biurko z wypolerowanego szkła, a na nim personalna, stacjonarna jednostka komputera właścicielki IveNet. Za biurkiem stało (naprawdopodobniej) wygodne obrotowe krzesło z czarnym obiciem i srebrnymi wykończeniami. Obecnie było odwrócone tyłem do wejścia, a przodem do wielkiego okna na galaktykę, za którym migotały miliony gwiazd.

    - Witam, doktor Flame - odezwal się głos z fotela.

    Czerwona klacz przestąpiła z nogi na nogę.

    -  Proszę pani… - zaczęła nieco niepewnie. Zupełnie wytraciła impet z jakim tu przybyła. - Dotarły do nas wieści z Equestrii…

    - Tak wiem. Nie tylko ty masz dostęp do HoloNetu. Zakładam, że udało Ci się wyciągnąć zapiski naszej drogiej archeolożki…

    Doktor Flame przygryzła nerwowo wargę. Niestety, zrobiła to nieco za mocno, gdyż po brodzie spłynęła jej strużka krwi. Oblizała się szybko.

    - Niestety… Wynik badań, notatki… Wszystko przepadło. Słoneczne Imperium twierdzi, że udostępnili nam wszystko co było przy… doktor Diggy kiedy ją znaleźli. Podejrzewam, że kłamią, bądź, że mordercy zabrali je. Dodatkowo podejrzewamy, że….

    Krzesło powoli się obróciło, a szmaragdowe oczy Vidii spojrzały zirytowanym wzrokiem na czerwoną klacz, która w tym momencie zamarła.

    Przez pewną chwilę panowała niezręczna cisza, którą przerwał zirytowany głos pani Nemezis.

    - Właśnie zgodziłaś się na nowe badania, doktor Flame - kopytko klaczy powędrowało do interkomu wbudowanego w komputer. - Dalia, wyślij zgłoszenie o najlepszych specjalistów.

    - Do kogo, proszę pani? - odezwał się z głośników komputera głos niebieskiej recepcjonistki.

    - Do wszystkich. ORH, Lunarni, Płonące Żagwie i inni najemnicy i… - tutaj nastąpiła chwila wahania - ...i Solarni też. Albo nie, oni nie. Ale poza nimi wszyscy. Mają podesłać dane swoich najlepszych kucyków, zebr, gryfów czy kogo tam mają. Nieważne czy żołnierze, naukowcy czy detektywi, tych same już wybierzemy. Poinformuj, że hojnie obdarujemy ich organizacje złotem i prototypami za pomoc i wypożyczenie ich ludzi. A i wszystkie informacje przekaż do doktor Flame. Ona jest od teraz głową tej operacji.

     

    Ostatnie zdanie sprawiło, że czerwona klacz przysłuchująca się rozkazom szefowej zbladła.

    - Ale, proszę pani, ja…

    - Alę proszę pani, Ty. Zajmujesz się tym teraz, doktor Flame, nie zrujnuj tego. Te badania są prawdopodobnie najważniejszym odkryciem naszej epoki, więc lepiej będzie jeśli wybierzesz odpowiednie osoby do zbadania tej sprawy. I chyba nie muszę Ci wspominać, że Solarni nie mogą wiedzieć o tej misji, prawda? To podważyłoby naszą reputację.

     

    Czerwona klacz tylko drgnęła lekkim spazmem z takim grymasem na pyszczku jakby miała się rozpłakać. Ostatecznie nic nie dodała, tylko skłoniła się nerwowo i opuściła gabinet.

    Vidia Nemezis spoglądała na drzwi, które zamknęły się za doktor Flame, delikatnie poruszając ustami jakby odliczała. Po chwili, ponownie uruchomiła interkom.

    - Dalia. Dopiluj, by każdy myślał, że tylko do nich piszemy. I niech przyślą swoich bez emblematów. Najlepiej podeślij też dokumenty, że w razie śmierci czy niepowodzenia zrzekamy się odpowiedzialności i zanegujemy jakiekolwiek koneksje z daną osobą. Nie chcemy sobie robić z Solarnego Imperium wroga.

    - Tak proszę pani.

     

    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    ARCHEOLOG MARTWA NA EQUESTRII!

    23 lipca Diggy Deep, znana doktor historii oraz archeologii została znaleziona martwa na prowadzonych przez siebie wykopaliskach. Lokalne władze wciąż nie chcą udostępnić konkretnych informacji na temat śmierci pani doktor, poza przypuszczeniami, że mógł to być nieszczęśliwy wypadek.

    [...]

    Jak donoszą nieoficjalne źródła, śmierć doktor Deep była niczym innym jak zabójstwem, jednak służby mundurowe nazywają te spekulacje “fałszywą propagandą Lunarnej Republiki”.

    W razie pojawienia się nowych informacji, będziemy informować was na bieżąco.

     

    MYJESZ KOPYTKA PRZED JEDZENIEM? NAWET NIE WIESZ JAKI BŁĄD POPEŁNIASZ [WIDEO]

     

    ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

    HoloNet został wprost zalany newsami na ten temat. Każdy portal informacyjny czy społeczny przeganiał się w coraz to bardziej absurdalnych pomysłach na powód i przyczynę śmierci Diggy Deep. Ale jak było naprawdę? Cóż… Pewnie jeszcze tego nie wiesz, ale to Ty masz się tego dowiedzieć.

     

     

     

    Tyle tytułem wstępu. Jak widać po numerku, nie jest to pierwsza rekrutacja na ten temat. Pierwsze są tutaj, a drugie tu.

    Poniżej znajduje się przykładowy formularz zamiast typowej Karty Postaci. Oczywiście nie trzeba wypełniać jej w ten dokładny sposób, można stworzyć własne KP, jednak bardzo bym prosił o zawarcie w nim jak najwięcej informacji o postaci. Jeśli nie jesteś do końca pewny jak to ma wyglądać, zapraszam do poprzednich rekrutacji, poprzeglądać tamte KP.

     

    Nim (he he) jednak zabierzecie się za to, prosiłbym o dokładne przemyślenie postaci. Zakaz wstępu Mary Sue, czyli postaciom idealnym lub zbyt idealnym. Nikt nie jest idealny, każdy ma wady i nie jest we wszystkim dobry. Jeśli chodzi o rasy, to kucyki, czyli jednorożce, pegazy lub ziemne. ZERO ALICORNÓW (w to zalicza się czarujące z jakiegoś powodu pegazy i latające jednorożce - patrz zero Mary Sue). Inne rasy mogą być, ale jeśli się na nie zdecydujecie, ostrzegam, będę wykonywał dodatkowy kontakt, żeby upewnić się, czy gracz wie w co się pakuje. Nie należy się spieszyć ze zgłoszeniem, lepsze zgłoszenie później a dokładniejsze, niż wrzucone na szybko. Dodatkowa informacja - sesja będzie trwać najmniej kilka miesięcy - wymagany będzie minimum post na tydzień i to nienajkrótszy. Jeśli masz się po miesiącu znudzić, nie wpisuj się. Lepiej nie być tym, który psuje zabawę.

    Co do mutacji, czy wszczepów - wszystko dostępne, w granicach rozsądku, oczywiście. Jak można wyczytać ze wstępu, nie ma konieczności bycia z Nowej Lunarnej Republiki, jednak nie ma możliwości grania Solarnym - sory, taki mamy klimat. Preferowałbym postaci, które znają się na tym co robią i robią to od jakiegoś czasu, nie świeżynki z zerowym doświaczeniem. Nie ma konieczności, by twoja postać była wojakiem, umiejętności interpersonalne też są ważne. 

    Wstępnie rekrutacja potrwa do 15 maja. Zobaczymy ile będzie zgłoszeń.

    W razie pytań, zapraszam do pisania PW. Jeśli pytań będzie więcej, na pewno dorobię FAQ, żeby informacja była dostępna dla wszystkich.

    Nie przedłużając, oto gotowe zgłoszenie do wypełnienia.


    ZGŁOSZENIE

    Spoiler

    Witaj Zasobie Osobowy.

    Poniższe pytania mają na celu określenie twej przydatności zarówno dla korporacji, jak i jej potencjalnych klientów pragnących skorzystać z naszych usług. Pamiętaj, że należy odpowiadać rzetelnie, bez zatajania żadnych faktów, gdyż w przypadku podobnego incydentu wszelkie koncesje na wykonywanie zawodu będą cofnięte, a winny zostanie postawiony przez Sądem Korporacji z oskarżeniem o narażenie jej na straty, co wedle §5 podpunkt 7, ustęp 4 Ustawy o Prawach i Obowiązkach Pracownika jest traktowane jak poważna zbrodnia.

    Najważniejszy w naszej firmie jest PRACOWNIK. Stanowi on kluczowy punkt każdego przedsięwzięcia i jest siłą napędową korporacji. Od jego umiejętności, statusu, wyników testów psychicznych, podatności na magię i psionikę, pochodzenia a nawet zamiłowania do śpiewu, może zależeć gdzie zostanie skierowany. Zważaj na to, podczas wypełniania karty.

    1. JESTEŚ KUCEM, ZEBRĄ, CZY PRZEDSTAWICIELEM INNEJ RASY? JAK SIĘ NAZYWASZ I SKĄD POCHODZISZ? JAKI JEST TWÓJ WZROST I WIEK? JAK JESTEŚ ZBUDOWANY/NA?

    2. JAK PRZEBIEGAŁO TWOJE DZIECIŃSTWO? TWOJE DORASTANIE?

    (dwór królewski, posiadłość ziemska, akademia, sala zebrań korporacji, ulica?)

    3. JAKIE JEST TWOJE POCHODZENIE SPOŁECZNE?

    (szlachta, kapłaństwo, pracownik korporacji, wolny poddany?)

    4. CZY POSIADASZ JAKIEŚ MOCE OKULTYSTYCZNE?

    (magia, psionika, medytacja, teurgia?)

    5. CZYM SIĘ ZAJMUJESZ? CZY KIEDYKOLWIEK CHCIAŁEŚ/AŚ BYĆ KIMŚ INNYM?

    (studia, obowiązkowa służba wojskowa, praca dla korporacji, służba kościołowi, służba na statkach kosmicznych?)

    6. JESTEŚ PRZESĄDNY, CZY KIERUJESZ SIĘ ROZSĄDKIEM?

    7. WYZNAJESZ JAKĄŚ RELIGIĘ (Kult Słońca, Kult Księżyca, Kult Smoka, INNA), CZY WIERZYSZ TYLKO W SIEBIE?

    8. CO SĄDZISZ O NOWOCZESNEJ TECHNICE/TECHNOLOGII? CZY POTRAFISZ SIĘ Z NIĄ OBCHODZIĆ?

    9. POSIADASZ JAKIEŚ MUTACJE I/LUB WSZCZEPY CYBERNETYCZNE?

    10. CZY ZADOWALA CIĘ OBECNY STAN RZECZY, CZY RACZEJ JESTEŚ TYPEM REWOLUCJONISTY? MASZ KONTAKTY ZE ŚWIATEM PRZESTĘPCZYM?

    11. CO NAJBARDZIEJ CENISZ, CZEGO NIE CIERPISZ I DO CZEGO DĄŻYSZ? KOCHASZ KOGOŚ? STRACIŁEŚ/AŚ KOGOŚ? MASZ ZACIEKŁEGO WROGA?

    Podpisano, Draco Brae.

     

     

    Oprócz tego przydałby się ogólny opis i historia postaci.

    Opis swojej postaci wcale nie musi być suchym przedstawianiem faktów, w odpowiedzi na umieszczone wyżej pytania. Zachęcam do ułożenia własnej, płynnej historii, jedynie w oparciu o te punkty. Są w nich wymienione elementy, które odpowiednio użyte mogą zbudować ciekawy wizerunek bohatera. Nie trzeba natomiast wspominać o nich wszystkich - jeśli przykładowo twa postać nie ma żadnych mocy, to nie ma także potrzeby wspominania o tym.

     

    Krótko o tym co działo się po wydarzeniach w serialu

    Spoiler

    HISTORIA



     

    Po powrocie z Pierwszego Wygnania, Księżniczka Luna powróciła do czegoś, co wtedy nazywała "prawdziwym domem" - do Equestrii. Wszystko było pięknie, pogodzenie ze starszą siostrą, odkrywanie na nowo przyjemności życia...

    ... Gdyby nie wspomnienia. A dokładnie jedno uczucie, jeszcze z czasów wygnania na Księżycu. Zupełnie nieświadomie błąkając się po lodowatej powierzchnii satelity Equestrii, wyczuła coś o niebywałej sile magicznej. Nie była to energia wyczuwalna na dużą skalę - raczej potężne skupisko w jednym, konkretnym punkcie. Mimo wielu prób, nie udało jej się dociec, skąd dochodzi i czym jest ów magia. Po wielu latach zapomniała o tym zjawisku... Aż do teraz. Znów to czuła, wołało ją z Ksieżyca. Celestia zdawała się niczego nie wyczuwać. Luna musiała coś z tym zrobić...

    394 lat po ponownym pokonaniu Nightmare Moon.

    Kolonia Księżycowa, Sektor Centrum 1. Pałac Gubernatora.

    Luna siedziała samotnie w pięknym, owalnym pokoju, wspominając co doprowadziła ją do tej sytuacji. A raczej... czy sama do tego nie doprowadziła. Pamiętała, jak osłabł jej kontakt ze swoją starszą siostrą. Jak otaczają ją obce kucyki, nie spokrewnione z nią i nie mające do niej spraw innych niż czysto biznesowych. Był to czas gdy Solarna Księżniczka zaczęła już podupadać na zdrowiu. Doskonale wiedziała, że wszystko ma swój początek i koniec. Krąg Życia. Jej powoli się zamykał. Pogodziła się z tym już dawno, nic nie zwiastowało, żadnych zmian w jej planie. Następczynią zostanie jej młodsza siostra. Jej doradcy silnie jej to odradzali, jednak wiedziała, że tylko skandaliczne zachowanie mogłoby odsunąć Władczynię Nocy od przejęcie władzy nad Equestrią. Oni jednak, nie zamierzali tego tak pozostawić...

    220 lat po powstaniu Kolonii Księżycowej. Canterlot.

    Szok i niedowierzanie towarzyszyły kucykom zgromadzonym przed Sądem Królewskim Equestrii. Ich Księżniczka, przyszła prawowita władczyni, została oskarżona o zdradę stanu, działanie na szkodę państwa i czyny lubieżne. Perfekcyjnie działająca na polecenie doradców Celestii machina sądownicza nie dawała jej żadnych szans na obronę, mimo braku jakichkolwiek dowodów. Jednak Luna nie zjawiła się na rozprawie... wściekła postanowiła odwiedzieć prywatną Kolonie Księżycową. Gdy przekroczyła jej próg, Srebrny Kryształ, odnaleziony przez naukowców obiekt wspomnień Luny, potężny artefakt o nieprzewidywalnej sile wstrząsnał księżycem. Dało się poczuć potężne oddziaływanie magii, po czym satelita Equestrii został odcięty od planety na ponad sto lat.

    Tak narodziła się Nowa Lunarna Republika.

    Kolonia ta, zbudowana kilkadziesiąt lat po powrocie Luny z wygnania, była zaawansowaną technologicznie kopułą na Księżycu, podzieloną na różne placówki. Była tam ogromna kolonia karna, zajmująca blisko połowę powierzchnii całej kolonii, koszary dla wojsk pilnujących więźniów, wysokiej klasy laboratoria oraz kompleks mieszkalny dla naukowców i zwykłych kucyków, zapaleńców i ochotników, gotowych pójśc za Luną na koniec świata.

    Z czasem to co nazywamy Kolonią Księżycową zmieniło się nie do poznania. Przez lata narodziły się nowe pokolenia, społeczeństwo jest w większości wolne. Rządy w teorii są dzielone między parlament, specjalistów i Lunę, jednak w obecnej sytuacji jest to raczej teoria. Władczyni Nocy od zawsze była otaczana tu boskim kultem i stała symbolem dobra. Wszelkie decyzje i reformy parlamentu niezbyt bliskie jej zdaniu byłyby zbyt niepopularne w społeczeństwie, by ktoś próbował wprowadzić. Wynikało to też z tego, że w Republice uważano Lunę za boginię i największy autorytet.
    Największą bolączką jest niedobór surowców na księżycu, co zmusza do handlu z innymi państwami. Armia charakteryzuje się dużym naciskiem na jakość jednostek kosztem ich ilości Walka w imię ideałów takich jak wolność i równość jest na stałe wpisane w życie codzienne mieszkańców

     

    • +1 3
  5. Dobra, to ja mam pytanie o kwestię merytoryczną żebym nie walnął potem gafy i sobie nie utrudniał. 

    Czy mają być trzy zagadnienia, i każde opowiadanie ma się ich trzymać, czy do każdego opowiadania można wybrać trzy dowolne, zupełnie różne zagadnienia?

    I jeszcze jedno, trochę durne pytanie, ale kto pyta nie błądzi, czy może wybiera się trzy zagadnienia i używa jedno na opowiadanie? 

  6. Podanie


    Wiele kucyków twierdzi, że emocje nie mają kształtu. Ale to nieprawda. Czasem wystarczy wejść do pokoju i nawet kucyk czuje unoszący się w powietrzu gniew, strach, a co dopiero ja. Tutaj powietrze nie smakuje tylko filtrami powietrza, ale też podnieceniem i to seksualnym. Żołnierz Arjen ogląda zdjęcie jakiejś klaczy… Tak, jaraj się nią. To może nie miłość, ale też mogę się na tym pożywić…
    Siadam przy stoliku, unoszę długopis magią. Ostrożnie i powoli, by nie sprowokować ataku na siebie. Niby od ostatnich większych pogormów minęło… 400 lat? ale i tak nie należy ryzykować. Podnoszę wzrok, widzę jakiegoś wielgachnego zebrę z czerwonymi oczyma, jak skrobie po formularzu, jakby chciał i nie mógł. Gdzieś dalej jakiś brązowogrzywy z goglami, obok tłuściutki grubasek, co kocha pewnie jedzenie tak, że mogłabym się na tej miłości posilić zamieniając się w garnuszek jakiegoś gulaszu warzywnego, jakiś gryf… dobra, zabieram się do wypełniania formularza.


    1. JESTEŚ KUCEM, ZEBRĄ, CZY PRZEDSTAWICIELEM INNEJ RASY? JAK SIĘ NAZYWASZ I SKĄD POCHODZISZ? JAKI JEST TWÓJ WZROST I WIEK? JAK JESTEŚ ZBUDOWANY/NA?

    JESTEM ROJEM.
    A tak serio, nie prościej podać numer ID? Albo zrobić mi zdjecie z miarką jak kryminaliście, w końcu idę do wojska. W zasadzie to dziwne, że nie pytają nic o znaczek. Nie żebym miała.


    Nazywam się Nourish, jestem królową oraz ostatnią z roju Dreadhollow. Jestem drobną podmieńczynią, o długiej fioletowo-niebieskiej grzywie i ogonie, wyglądających jak stare szmaty poszarpane wiatrem i pocięte nożem. Moje skrzydła może nie wyglądają na duże, ale są w stanie mnie swobodnie unieść. 21 lat, wzrost 5’2’’ ~ 158cm (do czubka głowy, nie rogu)

    2. JAK PRZEBIEGAŁO TWOJE DZIECIŃSTWO? TWOJE DORASTANIE?

    Długoby pisać. Młoda królowa, której umarli poddani, do 18 roku życia mieszkająca w sierocińcu, następnie studia nawigatorskie i praca na lekkim krążowniku - LSS Andromeda.
    I tak pewnie sobie wszystko sprawdzicie, w końcu jestem przebrzydłym robakiem, nie będę wam tego ułatwiać.

    3. JAKIE JEST TWOJE POCHODZENIE SPOŁECZNE?

    Najpierw królowa roju, potem wolna poddana.

    4. CZY POSIADASZ JAKIEŚ MOCE OKULTYSTYCZNE?

    “Moce okultystyczne” - brzmi jak jakiś diabeł albo coś.
    Magia. Niczego więcej niż prosta telekineza, raczej nie umiem… No może strzał energią z rogu, ale nie jest on śmiertelny dla kucyków, po prostu trochę je boli i tyle.

    5. CZYM SIĘ ZAJMUJESZ? CZY KIEDYKOLWIEK CHCIAŁEŚ/AŚ BYĆ KIMŚ INNYM?

    Znów, pytanie, które potem sobie sprawdzą z bazą danych czy na pewno prawdziwe. Na pewno robią wyrywkowe kontrole, ciekawy czy akurat ja, podmieniec na nią trafię, jak mi się to bardzo często zdarza?

    Obecnie jestem licencjonowaną nawigator, zwolnioną ze służby na LSS Andromeda. Opanowałam znajomość map geograficznych Equestrii, Księżyca, Draune, Aun’Saala oraz Tarragonu na poziomie ponadpodstawowym.

    Bardzo chciałabym się nauczyć pilotować pancernik interplanetarny klasy GS-1, by później móc służyć na nim jako główny nawigator.

    6. JESTEŚ PRZESĄDNY, CZY KIERUJESZ SIĘ ROZSĄDKIEM?

    Co? Czemu takie pytanie?
    Rozsądkiem, ale jako nawigator przekonałam się wiele razy, że intuicja jest czymś czego nie należy ignorować.

    7. WYZNAJESZ JAKĄŚ RELIGIĘ (Kult Słońca, Kult Księżyca, Kult Smoka, INNA), CZY WIERZYSZ TYLKO W SIEBIE?

    Jestem na stacji która ma więcej Lunarnych niż Solarnych, wstępuję do wojska NLR. OCZYWIŚCIE, ŻE WYZNAJĘ KULT SŁOŃCA!

    Jestem ateistką.

    8. CO SĄDZISZ O NOWOCZESNEJ TECHNICE/TECHNOLOGII? CZY POTRAFISZ SIĘ Z NIĄ OBCHODZIĆ?

    Duh.
    Nowoczesna technologia jest czymś co zapewnia mi pracę jako nawigatorowi, więc uważam że jest przydatna. Potrafię się z nią obchodzić.

    9. POSIADASZ JAKIEŚ MUTACJE I/LUB WSZCZEPY CYBERNETYCZNE?

    Nope, przynajmniej jak chodzi o mutacje.
    Nie posiadam mutacji, jedyny wszczep jaki mam to standardowy wszczep nawigatora, z rozbudowanym systemem nawigacyjnym interplanetarnym.

    10. CZY ZADOWALA CIĘ OBECNY STAN RZECZY, CZY RACZEJ JESTEŚ TYPEM REWOLUCJONISTY? MASZ KONTAKTY ZE ŚWIATEM PRZESTĘPCZYM?

    Kolejne “podchwytliwe” pytanie. Czy ktoś się na to nabiera?

    Nie zadowala, uważam, że Solarni sobie za dużo poczynają i należy im skopać zadki. Dlatego wstępuję do wojska, by pomóc Republice w tym, czego inne stronnictwa nie potrafią zrobić.
    Nie posiadam jakichkolwiek kontaktów ze światem przestępczym.

    11. CO NAJBARDZIEJ CENISZ, CZEGO NIE CIERPISZ I DO CZEGO DĄŻYSZ? KOCHASZ KOGOŚ? STRACIŁEŚ/AŚ KOGOŚ? MASZ ZACIEKŁEGO WROGA?

    Cenię sobie zaufanie, które niestety ciężko mi uzyksać. Nie cierpię braku współpracy i kłótni w momencie w którym trzeba działać wspólnie by wygrać, bądź chociaż przeżyć. Nie mam kogo kochać, ale chętnie bym kogoś znalazła, z kim mogłabym przejść razem życie.Straciłam 138 poddanych, z których każdego znałam osobiście. Moim wrogiem od teraz będzie wróg Lunarnej Republiki.

    Popatrzyłam na co napisałam. Czemu się zrobiłam taka wylewna nagle? Otarłam nieco wilgotne oczy. Skreślić? Sama nie wiem. Może zostawię. Co złego może się stać…


     
    Aneks do podania


    - Licencja nawigatora - posiadam licencję nawigatora krążowników, licencję nawigatora-pilota drugiej kategorii na “lotniskowce” kosmiczne oraz licencję asystenta nawigatora pancerników. Do wszystkiego wyróżnienie jako najlepsza kadetka na roku.
     
    "Dużo osób nie rozumie istoty bycia nawigatorem. Małe jednostki mają pilotów, którzy sami sobie tyczą kurs, którym lecą. Sprawa komplikuje się, kiedy przechodzi się do dużej jednostki jak krążownik lunarny LC-1. Parę tysięcy osób załogi, kilkaset żołnierzy. Tego nie pilotuje jeden kucyk, o nie nie. Tutaj potrzeba jednego, czasem dwóch, nawigatorów. To oni są najbardziej pilotami, kierując statkiem, wedle tego czego chce kapitan bądź komandor. Inni członkowie załogi, odpowiedzialni za kontrolę statku, po prostu wykonują to, co nawigatorzy zaplanowali. Nawigatorzy zazwyczaj sprawdzają się na długi dystans, planując trajektorię i tor lotu, przystanki, potencjalne drogi ucieczki w wypadku napadów i inne takie… Z taką pracą idzie także duża odpowiedzialność. Jeśli kucyk odpowiedzialny za skanowanie danych nie dostarczy informacji o gromadzącej się armadzie piratów i okręt wpadnie w zasadzkę, to i tak wina nawigatora."

    - Wszczep z system SSPS-NAVSTAR (Solar System Positoning System - NAVigation Signal Timing And Ranging) - wszczep składa się z implantu czaszkowego zawierającego procesor główny, systemu wykrywania i pomiaru odległości oraz połączenia z korą wzrokową użytkownika. Położenie postaci jest wyświetlane bezpośrednio na siatkówkowym interfejsie optycznym. Pozwala na zapisywanie tras w trójwymiarowym przestrzennie środowisku jakim jest kosmos, oznaczanie ważnych punktów, oraz tworzenie proste symulacje przesunięć wybranych punktów, oraz planowanie ich w czasie.
    Ulepszenie niezbędne przy nawigacji większymi jednostkami floty kosmicznej.
    (opis podebrany z KP Wheezinga, nieco przerobiony)

    - Wrodzony zmysł orientacji - orientuję się dobrze w terenie, a na planetach, których czytałam mapy, nieco lepiej. Muszę dobrze pamiętać

    - Zmiennokształtność - mogę przyjmować postacie kucyków wszelkiej maści oraz zebr, jednak nie mogą się one wiele różnić wzrostem ode mnie. Jako że jestem niska, łatwiej udaje mi się nastolatków, chociaż mogę przyjąć kształt dowolnej osoby, oczywiście pomniejszonej do moich rozmiarów. W postaciach nieczarujących nie mogę używać swojej zielonej magii, a postacie nielatające odbierają mi możliwość latania.

    - Szary, chitynowy szkielet - mam egzoszkielet, który sprawuje się niczym, cóż… cienki chitynowy pancerzyk. Nie jest to zbroja, ale ma za zadanie chronić moje mięśnie i cenne organy, więc nożem trzeba troszkę mocniej pchnąć, by przeszedł przez moją zewnętrzną warstwę.
     
    - Emocjonalny wampir - dużo z was pewnie myśli, że podmieńce żywią się tylko miłością. Żywimy się wszystkimi emocjami i uczuciami. Miłość jest po prostu najbardziej sycąca i najsmaczniejsza. Nie jadam za to tradycyjnego jedzenia. Nie potrzebuję go, chociaż czasem mam ochotę na coś słodkiego.


     
    Autoopis postaci


    Czekaj! Nie uciekaj... Nie wiem czy jesteś tylko wytworem mojej wyobraźni, czy naprawdę czuję cię umysłem... Ale jeśli jesteś prawdziwy nie mogę ryzykować. Wiem, że czasem bywam złośliwa i cyniczna, ale jak nie być, kiedy nikt Ci nie ufa? Jestem taka samotna...
    Co ja poradzę, że przez moją inność często wpadam w konflikty z innymi? Ale wiesz... kiedy przychodzi kryzys, umiem współpracować z kucykami którym ogryzłabym pyszczki gdybym mogła. Ale tego nie robię, bo od współpracy w moim zawodzie zależy życie wielu, w tym moje własne i każdy to wie. Nikt nie będzie ginął przez głupią kłótnię.

    Moja praca sprawia, że nie lubię jak ktoś tłumaczy mi dokładnie co mam robić. Widzisz, ja muszę znać cel od przełożonego. To JA ustalam drogę do celu, wydając rozkazy innym. Nikt nie lubi podmieńca, ale jeśli robisz swoją pracę dobrze, przynajmniej możesz zasłużyć na szacunek. Pod warunkiem, że ktoś zauważy, że wykonałaś dobrą robotę. Wiesz, tutaj często zauważa się tylko wpadki, a jak wszystko idzie po maśle to ciężko pozornie zauważyć, że cokolwiek robisz... Ale dość o mnie samej, pewnie chcesz wiedziec coś więcej o swojej królowej.

    Wiesz, wszystko się zaczęło jak mając dziesięć lat. Zostałam wtedy Królową, a moja matka Królową Matką. Co to za Królowa mająca dziesięć lat? Ale moja matka nalegała. Twierdziła, że jestem jej wymarzoną córką. Podobno pięć poprzednich było niedoskonałe i zostały zjedzone. Taki los podmieńca.

    Nie mieliśmy dużo poddanych - jedynie stu trzydziestu ośmiu. Każdy jeden zginął w 145 dniu mojego panowania. Najeźdźcy przyszli znikąd, do dziś nie wiem kim byli. Mordowali każdego, nazywając nas robakami. Mama ukryła mnie w zużytym kokonie, kazała zamknąć oczy, zatkać uszy i czekać i za nic nie opuszczać kryjówki póki nie będzie bezpiecznie. Pomimo zatkania uszu, słyszałam jej agonalne krzyki...
    Kiedy było po wszystkim, z wielkim płaczem wybiegłam z gniazda. Nie wiem ile czekałam, zanim się zdobyłam na odwagę, ale na pewno bardzo bardzo długo. Biegłam przed siebie, byle dalej od mojego domu.

    W sumie nie wiem sama jak to się stało, ale znalazłam się w sierocińcu. To było najgorsze 6 lat mojego życia. Byłam znienawidzona przez inne dzieciaki, bo byłam inna, byłam odmieńcem. Ja sama też nie pałałam miłością do nich - w końcu to kucyki zabiły mi rój. Kiedy jest się dzieckiem, to nie zastanawiasz się nad tym czy to jakieś stronictwo zrobiło, ekstremiści, nie. Dla mnie wtedy kucyki były kimś złym, i ci źl zamknęli mnie "złośliwe" z innymi kucykami w domu dziecka.

    Kiedy jest się wyrzutkiem, można stać się gorzką personą albo pokazać się z jak najlepszej strony. Cóż... ja połączyłam obie cechy. Uczyłam się jak najlepiej umiałam, a w wolnych chwilach czytałam dużo książek, w tym sporo atlasów do oglądania i rozmarzania nad innymi miejscami, które mogłabym odwiedzić. Zawsze chciałam podróżować po światach, latać w kosmosie - sięgnąć gwiazd, oto moje marzenie.
    W wieku 16 lat, okazało się że ja, podmieniec z sierocińca, mogę spełnić.
    Przyszły do nas panie z Armii Republiki. Szukały chętnych dzieci do "emocjonującej pracy pełnej przygód i podróży". Jak mogłam się nie dać zapisać? Poza tym, rekrutatorka była najmilszym kucykiem jakiego spotkałam, wyjaśniła mi wszystko "szczegółowo" na temat szkolenia do armii.
     
    Zostałam przepisana do szkoły przy koszarach, gdzie oprócz normalnych lekcji mieliśmy podstawy wszystkiego, czego potrzebowali przyszli specjaliści by służyć Księżniczce Lunie. Chłonęłam wiedzę jak tylko umiałam, w szczególności tą dotyczącą nawigacji. Zawsze miałam w tunelach roju, jak i w mieście, więc czemu miałabym nie mieć w kosmosie? Cóż, nauczyciele z wojska dostrzegli mój potencjał i zapisali mnie na ich własny kurs nawigatora.
     
    Miałam trochę do tyłu pod względem innych, w końcu byłam podmieńcem, co już wzbudzało nieufność. Często kusiło mnie by zrobić licencję i kurs jako pegazica, ale gdyby ktokolwiek mnie nakrył... Nikt nie wierzyłby że sama to zrobiłam. A tak? Nikt nie miał prawa mi powiedzieć, że nie robię tego ja, bo wszyscy widzieli że ta niska dziurawa klacz kreśli ścieżki handlowe na mapie z niezwykłą gracją. O tak, zazwyczaj jestem skromna, ale nie jeśli chodzi o nawigację. Kiedy ktoś Cię nagle docenia, ciężko nie wziąć sobie tego do serca, jak już to robi, a nawigacja była czymś, dzięki czemu nauczyciele się mną zachwycali. Miłe uczucie.
     
    Zdobyłam wreszcie licencję i od razu dostałam pracę. Zostałam asystenką nawigatorki na LSS Andromeda. Oficjalnie, lekki krążownik najemniczy do ochrony konwoi, nieoficjalnie, załoga należała do NLR, chroniąc konwoje z dodatkowymi "towarami" dla Republiki. Takimi których nie można było przewieźć oficjalnie.
     
    Bycie asystentką było z początku nudne - głównie podawałam kawę swojej przełożonej, lub przeglądałam stare mapy z wytartymi już bardzo szlakami handlowymi, na których się nic nie działo. Ale w końcu dostawałam bardziej odpowiedzialne zadania, jak znajdowanie informacji o piratach w IveNecie. Wiecie, niuanse, najnowsze zaginięcia, analizowanie ich i dostarczanie przypuszczeń pani Straw Berry. W zamian uczyła mnie paru sztuczek, Oczywistych Oczywistości, które są takie dopiero jak się je już wie...
     
    Zabawne, to ona była pierwszą osobą od dawna, która pamiętała o moich urodzinach. Wstawiła się za panią kapitan, tak że na 20 urodziny dostałam awans na młodszą nawigatorkę. To było spełnianie mojego marzenia. Teraz ja także nawigowałam statkiem, kiedy pani Berry nie była obecna na mostku. Nie byłam bardzo lubiana, ani nielubiana, ale nareszcie byłam szanowana. Kucyki chcąc nie chcąc, musiały słuchać moich poleceń. Jak nie to zaraz obrywały po łbie od pani kapitan. Ta też za mną nie przepadała, ale widziała że dobrze sobie radzę, a o to głównie chodzi.
     
    Ogólnie praca była dość spokojna, mało kto atakował nasze konwoje, zazwyczaj jacyś słabo przygotowani desperaci - podejrzewam, że Ci bardziej organizacyjni wiedzieli z kim mogli zadrzeć. Ogólnie, Dzień Ataku był jednym z najlepszych w moim życiu - pochwała od kapitan, ten uroczy brązowy pegaz, drugi pilot, Brownie Fromage, pocałował mnie w kuchni... Podobał mi się, a wtedy wyznał mi, że on też coś do mnie czuje... Wiem, nie wspominałam o nim, ale dlatego, że nie jest bardzo istotny, chociaż przez chwilę zajmował moje serce... 

     

    W dużym skrócie, ktoś przygotował niezły skok. Nie wiem co ochranialiśmy, ale było to coś ważnego co miało dotrzeć na Draune. Byłam po służbie i prawie zasnęłam, kiedy rozległ się wybuch, który wstrząsnął statkiem.

     

    Mostek statku został zdewastowany przez obce działa, tylko pani kapitan się uratowała z wyższych oficerów. Znalazłam mnie skuloną za automatami z napojami, niedaleko mostka, gdzie szłam zbadać sytuację. W magii dzierżyłam pistolet, którego używałam 3 razy, zabijając nim dzielnie papierowe tarcze. Pani kapitan potrząsnęła mną i zabrała mnie do szalupy ratunkowej z dewastowanej Andromedy.

     

    Kiedy bylo już bezpiecznie, zawiozła mnie na Ishimine. Stwierdziła, żebym zgłosiła się do oficjalnej armii, gdyż Republika potrzebuje kucyków i nie tylko, w walce o słuszną sprawę. No i tak tu trafiłam.

  7. Dobra dzieciaki (tak Planty, Ty też), mniej spamu więcej KP. Drzewo, wrzućże ładny format kalendarium, a na razie ludziowie korzystajcie z dobroci Rexa, któremu chciało się to przekopiować, chociaż fakt, można było nieco wybielić tą czcionkę.

     

    Moja KPka powinna pojawić się jakoś do tygodnia, chociaż sweet sweet Celestia, jak pomyślę, że zamiast tradycyjnego KP muszę znowu wypełniać ten formularz to szlag mnie trafia...

  8. Pegaz się wyszczerzył.

    - Bo co mi pan zrobi? Pobije na oczach kucyków? Oni mnie nie widzą, jakby pan zauważył. Omijają mnie wzrokiem. Nawet jeśli mnie pan zaatakuje, panie Barricade, będą się skupiać nie na tym, kogo pan bije, ale na samym akcie przemocy, wobec biednego ogiera. Brutalność policji - zęby ponownie błysnęły. - Chcę tylko panu pomóc, a zachowuje się pan tak nieuprzejmie. No, ale skoro pan nie chce... - wstał z krzesła i ruszył w stronę toalet. Zaraz przyszła Rarity. Nie różniła się ani o jotę od tego, jak wyglądała przed wyjściem do łazienki.

    - To co robimy teraz? - spytała uprzejmie, unosząc lekko prawy kącik ust.

  9. Klacz wstała i podeszła. Miała kontynuować swoją tyradę, gdy nagle zamilkła, a jej źrenice zwężyły się. Najpewniej dostrzegła Twoje obrażenia.

    - Rety, ktoś cię napadł? Mamy dezerterów? Co się stało?

    Podeszła bliżej. jej róg zaświecił na fioletowo, lewitując do ciebie kawałek bandaża. Prosta uroda, brak zapachu perfum, minimum zadbania o siebie - wyróżniała się nie tylko na tle klaczy, ale także spośród ogierów, piastujących podobne stanowisko do niej.

    - Nie dostaniesz kary, nie ma dlaczego ci jej dawać, skoro ktoś cię pobił. Ale chyba rozkazów ci nie zabrali? - pytała nieco przyspieszonym tonem, oglądając siniaki.

  10. Nawet się nie spotrzegłeś, gdy oddział się zatrzymał, co spowodowało twoje zderzenie z Brutal Stomp, jednym z cięższych chłopaków z waszego oddziału. Odwrócił się z pytającym wzrokiem.

    - Mógłbyś mi nie wchodzić w dupę Lucky? Nie jestem sierżantem - odezwał się nadwyraz uprzejmie, choć w jego oczach widać było coś na kształt mieszaniny strachu i gniewu. Nagle coś pchnęło cię na Brutala, powodując, że znowu na niego wpadłeś. Był to Ricky, jeden z ogierów, który też coś brał. Nikt go nie nakrył, ale ty zbyt dobrze wiedziałeś, że takiego luzu, jaki on czasem odstawiał, nie dało się osiągnąć "tradycyjnymi" metodami. 

    - Eeeej, Lucky chłopie - chyba był w stanie podobnym do twojego. - Co się tak cofasz gwałtownie, he?

  11. Imię: Obduracy Law

    Rasa: Pegaz

    Wiek: 30 lat

    Wygląd:

    OS.png

     

    CM: Waga sprawiedliwości

    Charakter:

    Przy pierwszym poznaniu jest prostą duszyczką, z uśmiechem na pyszczku, która nawet muchy by nie skrzywdziła, ani nie podniosła głosu na źrebaka, nawet jak ten zamierzałby podpalić jej grzywę. Gdyby spytać całkiem losowego kucyka, by powiedział coś o niej więcej, patrząc tylko na jej wygląd i zachowanie wśród znajomych, zapewne powiedziałby to samo, co zostało powiedziane, mógłby dodać jeszcze, że najpewniej uwielbia małe kucyki, śmiać się. Najpewniej zostałby przypisany jej zawód artystki, bądź florystyki.

    Jednak Obduracy Law jest taka tylko z pozoru. Gdy zakłada swój mundur, staje się dużo poważniejsza. Prawo jest dla nią rzeczą ważną, praktycznie najważniejszą na świecie. Akty wandalizmu, wyzysku, wymuszenia, znęcanie się nad słabszymi - to coś czego nie może puścić płazem. Ma dużo zapału, jeśli chodzi o ściganie przestępców, czy wymierzanie sprawiedliwości, chociaż z tym ma drobny problem, gdyż wymierza ją czasem zbyt brutalnie (czego skutkiem jest bardzo często obecność pielęgniarek na sali sądowej), jednak nigdy nikogo nie zabiła i nie miała takiego zamiaru - zabójstwo traktuje jako największą zbrodnię przeciwko kucykowości i tych co dopuszczają się takiego straszliwego czynu doprowadza przed oblicze sprawiedliwości w najlepszym razie, bez kilku zębów. Należy jednak pamiętać, że stosuje się do ducha prawa, a nie litery. Czyny nieszkodliwe zdarza się puszczać płazem, gdyż sama wie, że nikt nie jest idealny, potrafi także pomóc potrzebującemu, chociaż policjant takiego obowiązku nie ma.

    W walce, czy raczej starciach z co odważniejszymi przestępcami, bardziej liczy na swoją zwinność i mobilność, niż na brutalną siłę. Uderza często, choć nie tak mocno jak ogiery, czy kucyk ziemskie. Nie zapomina korzystać także z tonfy i paralizatora policyjnego, jednak stara się unikać sytuacji, gdy je wykorzystuje. Lata na poziomie przeciętnego pegaza, do Wonderbolts na pewno by jej nie wzięli, ale proste akrobacje wykonuje bezbłędnie, a te trudniejsze zazwyczaj jej wychodzą.

    Po cywilnemu nie nosi ubrań, w pracy ma na sobie mundur. Do tego zawsze uczesana grzywa i ogon oraz delikatny makijaż. Tylko na wyjazdach maluje się z nieco większym rozmachem, zakładając przy okazji swój ulubiony kapelusz.

    Zajęcie: Komisarz Policji w Cloudsdale

    Historia:

    Od kiedy pamiętała, jej rodzice się kłócili. Bardzo smuciło to małą klaczkę i osobiście wolała towarzystwo mamy niż ojca. CM dostała wtedy, gdy niechętnie przyznała ojcu rację co do pewnej sprawy, chociaż w głębi duszy wolała, żeby kolejną kłótnię wygrała jej ukochana mamusia. Gdy miała 10 lat poszła do sądu na sprawę rozwodową rodziców i choć było to dla niej straszne wydarzenie, bardzo spodobał się jej cały gmach i stroje policjantów. Decyzja sędziny o tym, by została z mamą sprawiło, że uwierzyła w wymiar sprawiedliwości. Straciła także zaufanie do ogierów, przez swojego ojca, akurat w pechowym czasie, gdy akurat zaczęła swoje dojrzewanie. Spowodowało to u niej niechęć do chłopców, za to koleżanki bardzo ją lubiły, gdyż zawsze potrafiła rozsądzić, która z nich lepiej się ubiera. Jednak zaprzestała to robić, gdy okazało się, że tak naprawdę klaczki nie przepadają za nią, za wyjątkiem momentu, gdy wygrywały “osąd” Obduracy. Znalazła sobie dobrą koleżankę, jednak rok później zakończyły naukę w dotychczasowej szkole i zaczęły chodzić do różnych liceów. Ich kontakt dość prędko się urwał.

     

    W nowej szkole klaczka doświadczyła czegoś, czego wcześniej nie czuła. Zakochała się po czubki uszu w ogierze. Niestety, miał on już dziewczynę, ale udało się jej zapoznać z nim. Sky Shield, bo tak miał na imię, znalazł w Obduracy wspaniałą słuchaczkę. Zwykle, kucyki prosiły by darował sobie swoje opowieści, natomiast ona potrafiła słuchać godzinami jego opowieści o Paladynach i wyczynach dawnych gwardzistów Equestrii. Polecał jej kilka książek, ale zawsze znajdywała wymówkę by ich nie czytać. Nie żeby nie lubiła, po prostu gdy nie czytała ich, Sky miał więcej do opowiadania. A to oznaczało te kilka chwil więcej spędzonych z nim. Nie byli jakimiś wielkimi przyjaciółmi (dziewczyna Sky’a na to nie pozwalała, a i sama Obduracy wolała utrzymać odpowiedni dystans), jednak lubili się i często gadali na przerwach między lekcjami. Przez jakiś czas klaczka tak jak Sky, chciała zostać gwardzistą, ale szybko okazało się, że nie nadawałaby się na gwardzistę, więc zostawała jej dawno marząca się kariera policjanta, która brzmiała tak blado przy opowieściach Sky’a… Jednak z perspektywy czasu, Obduracy nie żałowała swego wyboru. No może poza jednym jedynym, że na mocno zakrapianej imprezie oddała się jednemu koledze Sky'a, który następnego dnia zwyzywał ją od łatwych, czym dołożył swoją cegiełkę do jej muru niechęci do ogierów.

     

    Po szkole ich drogi się rozstały. Sky praktycznie z automatu dostał się do Gwardii Księżniczki, a Obduracy została przyjęta do akademii policyjnej. Funkcjonowała w społeczeństwie, uczyła się Equestriańskiego prawa, kar, przywilejów i obowiązków policjanta na służbie. W ćwiczeniach zauważyła, że uniki i lekkie szybkie ciosy idą jej znacznie lepiej, niż mocne zamachy, co później wprowadziła do swojego “repertuaru ruchów”, jako pełnoprawny funkcjonariusz. Poza tym, mając takie zwinne kopytka, łatwiej draba zakuć w kajdanki, czy porazić go prądem z paralizatora.

    Praca była jej spełnieniem. Oddała się jej bezgranicznie, ciesząc się ze swojej służby dla sprawiedliwości społeczeństwa. Jednak, gdy pewnego razu zobaczyła pijaka bijącego butelką małe źrebię, sama przełożyła ogierowi przez grzbiet kilka razy tonfą, łamiąc mu jedno żebro. Za karę dostała mnóstwo papierkowej roboty, jednak jej przełożony, Cade, widział w niej duży potencjał. Był dla niej pobłażliwy, jednak ona i tak się pilnowała, gdyż nie chciała wracać za biurko, by przepisywać kolejne protokoły z zatrzymań, czy spisywać zeznania świadków. Jednak wsparcie przełożonego odnowiło jej wiarę w ogiery i zapragnęła, by pewnego dnia znaleźć sobie idealnego chłopaka, który poślubiłby ją pewnego pięknego, czerwcowego dnia.

     

    Gdy brała urlop (Cade musiał nieco nalegać, by z niego korzystała) wyjeżdżała nad morze do małego miasteczka Maretine. Lubiła szum fal, zapach niosący się od wody, piasek pod kopytami i lody. Tylko wtedy, ubierała inny strój niż policyjny mundur, a był nim szeroki biały kapelusz, z falistym rondem i czarną aksamitną wstążką. Do tego chodziła po mieścinie wypoczynkowej w granatowej spódnicy. Tylko mieszkańcy tamtego nadmorskiego kurortu mogli podziwiać podkreślone jej klacze piękno.

     

    Gdy Cade przechodził na emeryturę, wskazał jako swoją następczynię Obduracy, która 3 lata temu objęła stanowisko komendanta policji Cloudsdale na posterunku numer 2, tuż przy fabryce tęczy. Pomimo wysokiego stanowiska, nierzadko wychodzi na patrol. Jest znana w swojej dzielnicy i kucyki ją rozpoznają, często witając jej obecność uśmiechem, gdyż każdy przechodzeń może być pewny, że przy pani komisarz Obduracy Law, nic mu nie grozi.

     

    Upodobania:

    Lubi: czytać książki, zapach morskiej bryzy, duże kapelusze, uprzejmość, wiatr wiejący prosto w pyszczek, naszyjniki (nie nosi, ale je oglądać).

    Nie lubi: papierkowej roboty, wypełniania długich dokumentów, tęczy, zbyt pewnych siebie kucyków (głównie chodzi o ogiery… i jednorożce i jednorożce ogiery), widoku płaczących źrebiąt

    Nienawidzi: morderstwa, znęcania się nad słabszymi, niesprawiedliwości wszelkiego rodzaju, kleptomanii.

    Boi się: że sytuacja z jej domu powtórzy się w jej przypadku, upadku z dużej wysokości, połamania skrzydeł.

    Marzenia: spotkać ogiera, który ją pokocha i będzie jednocześnie jej przyjacielem i mężem, z którym będzie mogła mieć dzieci; bardzo chce stworzyć rodzinę, której nie miała.

  12. Oczy kuca rozszerzyły się, gdy usłyszał twoją odpowiedź. Chyba się czegoś takiego nie spodziewał.

    - Naprawdę? Znaczy, to bardzo dobrze... dobrze... - starał się utrzymać fason. Odchrząknął. - W takim razie pozwoli pan, że przyślę kogoś jeszcze dzisiaj, by odebrał naszą broń?

    Wtedy to komunikator odezwał się głosem ze statku.

    - Nautilus do kapitana Volsky'iego. Tu oficer pokładowy Hataiak, odbiór.

    Wtedy to otaczające kucyki wyraziły zaciekawienie, obracając uszy w stronę twojego omni-klucza.

  13. - SZEREGOWY HEAVY PUNCH! - sierżant opluł siebie i ciebie jednocześnie. W tle dwa inne głosy też zajmowały się opieprzaniem innych żołnierzy. - CZY WAM MÓZGU MAMUSIA NIE URODZIŁA?! PRZEZ TYDZIEŃ BĘDZIECIE ROBIĆ DODATKOWE KÓŁKA DOOKOŁA OBOZU AŻ...

    - Co tu się dzieje?! - na ten głos Carrot Bite umilkł natychmiastowo. Do kantyny wszedł jakiś kapitan, biały jednorożec z fioletową grzywą. Imię było teraz akurat nieistotne, ważne, że Carrot położył po sobie uszy szepcząc ciche "o kurwa...". Teraz nie tylko zwykli żołnierze milczeli, ale także sierżanci. Kapitan w ciszy chodził po stołówce, rozglądając się i najpewniej oceniając straty. Na czole Carrota wystąpiły duże krople potu. Kapitan wreszcie podszedł do niebieskiego. Oczy jednorożca zwęziły się. Schylił się nad bezwładnym ciałem.

    - Martwy... - powiedział cicho, ale przez ciszę w stołówce najpewniej każdy to usłyszał. Po tych słowach w kantynie zabuczało od szeptów na ten temat. Oczy sierżanta powędrowały w twoją stronę z pytającym wzrokiem.

  14. Ruccola wpatrywał się w ciebie nieco zdenerowanym wzrokiem. Wpatrzył się w ciebie, jakby sugerował, żebyś nie robił żadnych głupot.

    - Jasne, że zaszczyt - kopytko Gateorb nie wiadomo kiedy znalazło się za twoją szyją. Poprowadziła cię od obozu. Poszło kilka gwizdów uznania, gdy klacz odwróciła się tyłem. Pani kapitan nie zwróciła na to znacznej uwagi, prowadząc cię w inną część obozu. - Powiedz mi drogi pasiaku... - kopytko zaczęło masować twój kark w przyjemny sposób. Prawie nie dało się zauważyć, że każdy ogier ogląda się za panią kapitan. - Zostawiłeś kogoś tam daleko? - cały czas mówiła spokojnym głosem.

  15. Rarity także wzniosła kieliszek.

    - I za ciebie. Obyś osiągnął to czego chcesz - powiedziała z uśmiechem. Nieco zamieszała winem, po czym przechyliła kieliszek, wlewając nieco płynu do swojego gardła. Kieliszek bezdźwięcznie został postawiony na stoliku. - Pozwolisz na chwilę? Muszę się upudrować - mruknęła. Wstała z krzesła przeszła obok ciebie, delikatnie przejeżdżając magią po twoich skrzydłach. Ledwo zniknęła, na jej miejscu zasiadł znany Ci wcześniej skądinąd jegomość - szary pegaz z krótką białą grzywą i czerwonymi oczyma.

    - No, no ładnie sobie pan poczynia - powiedział cicho, jednak jego głos był słyszany w drobnym zgiełku restauracyjki. - Dwie klacze o pana walczą... Pozazdrościć.

  16. Zakładam, że im wcześniej, tym lepiej. Fajnie by było, gdybyście dali radę dodać wszystkie zmiany (lub zgłosić chęć stworzenia nowej kp - wtedy mogę dać więcej czasu w razie potrzeby) w ciągu tygodnia

     

    Ja bym poprosił o czas chociaż do końca tygodnia, żebym zdążył napisać ładne nowe KP i ewentualnie dogadać szczegóły.

  17. Wnętrze namiotu było eleganckie i pasowało do zewnętrznego wyglądu. Stało tu jedynie proste łóżko, stołek na którym usadowiony był zad klaczy oraz biurko, przy którym pracowała posiadaczka owego zada. Kiedy usłyszała twoje kroki, przestała pisać i obróciła się w twoją stronę. Była niewiele młodsza od ciebie, chociaż jej fioletowe oczy wskazywały, że była mądrzejsza od wielu podobnych sobie klaczek.

    - Posłaniec, tak? Powienineś być tu... jakieś 10 minut temu! - powiedziała nieco nerwowo, spoglądając na zegarek. - To mogą być jakieś ważne wieści, a ty się przechadzasz po obozie! Co masz na swoje usprawiedliwienie?

  18. Jak postanowiłeś, tak zrobiłeś - gdy ogier tylko skoczył w powietrze, kierując się prosto na ciebie, wykonałeś unik i uderzyłeś zadnimi kopytami prosto w jego bok. Poczułeś, że pod twoimi nogami pękają kości. Sam niebieski odleciał w bok z niesamowitą mocą, po czym trafił rozpędzony w ławę, uderzając o jej krawędź szyją. Zamknął oczy z bólu, po czym jego głowa opadła bezwładnie i pod nienaturalnym kątem.

    Ktoś wpadł na ciebie, wywracając cię na ziemię. Przed oczami na krótką chwilę zobaczyłeś gwiazdy, a następnie podłogę pod stołem. Ktoś trzymał kopytko na twoim policzku, innym bijąc kilka razy po piersi, lecz było to za mało, by odebrać ci oddech. Jakieś zęby chwyciły twój ogon i pociągnęły, zzrzucając napastnika z twojego boku.

     

    - Co... CO TU SIĘ KURWA DZIEJE?! - usłyszałeś aż nazbyt znajomy głos. Carrot Bite był wkurwiony. I trudno mu się dziwić. Cała stołówka wyglądała jak jedno wielkie pobojowisko.

    - Co do chu... ŻOŁNIERZE! - ten głos był obcy, ale najpewniej też należał do jakiegoś sierżanta. Ciosy i hałas ucichły, jak kopytkiem odjął, a nacisk na ciebie zelżał.

  19. Cade musiał się chwilę zastanowić. Nie przyjął porady od żadnego swojego pomagiera. Jedynie oglądał broń, co jakiś czas spoglądając na ciebie.

    - No dobra, niech będzie, tuzin sztuk tego cuda i pokażę ci, gdzie twój robot się znajduje - wystawił kopytko, byście mogli przypieczętować transakcję.

    - Jest tylko jeden problem... jak dostarczysz mi te cudeńka? Nie oddam ci... Nie pokażę ci, gdzie twój przyjaciel, póki nie będę mieć pewności, że twoja część umowy zostanie spełniona. Myślę, że pan, panie kapitanie też nie chce oddawać broni bez znajomości pobytu pana towarzysza. A skoro już się wygadałem... - przylewitował komunikator tak, żebyś wszystko dokładnie słyszał, odpalił go, a następnie powiedział w stronę mikrofonu.

    - Space Cadet, maszynka gada?

    - Umilkła, sir. No, gadaj blaszaku - z głośnika dobiegł męski głos, a następnie stukanie i krótki trzask.

    - Istota niehumanoidalna. Wrogie nastawienie. Odmowa komunikacji - usłyszałeś standardowy głos Czwórki.

    - Słyszy pan? Żyje, jeśli można tak w ogóle powiedzieć o robocie, gada, jest zdrów. To co, dostaniemy tą broń? Obiecuję, że jak ją tylko dostanę, dostarczę blaszaka.

     

    ME+dialog+2.png

  20. A Skrzynek jak zwykle się rozpisał...

     

    Dodam tyle, że ja bym był za tym, że byłbym za ewentualną zmianą postaci dla obecnych już (oczywiście dobrowolnie). Ja na przykład, chciałbym raczej zmienić mojego Sykstusa na jakiegoś pegaza albo jednoroga... No, mniejsza.

     

    Co do MG, Ever jest dobry, byleby odpisy pojawiały się chociaż... raz na tydzień? W weekend na przykład? Wtedy w tygodniu drużyna spokojnie odpisałaby sobie i znów na sobotę byłby post MG i wszystko szłoby jak po maśle.

    • +1 1
  21. - Oczywiście, że się nie gniewam - uśmiechnęła się wesoło. - Hmm, ciekawe miejsca - Rarity przyłożyła kopytko do ust i uniosła oczy w górę ewidentnie się zastanawiając. Wypchnęła wargi nieco do przodu, jakby chciała pocałunku, lecz nie mogłeś być pewny, czy nie była to po prostu taka maniera.

    - Jest wieża zegarowa, ale to już widziałeś... może Akry Słodkich Jabłek? - spojrzała na ciebie nieco nieobecnym wzrokiem. - Farma Applejack znajduje się pod miastem, ale jest tam całkiem ładnie, a na pewno będzie dużo ciszy i spokoju. Taki kucyk z miasta jak ty, powinien to zobaczyć.

    Rarity położyła swoje kopytko na twoim, akurat gdy Golden przyniosła wino. Restauratorka powędrowała wzrokiem na wasze kopytka, po czym zmarszczyła brwi, lecz nic nie powiedziała. Biała klacz kątem oka chyba zauważyła, jak żółta zareagowała i uśmiechnęła się triumfalnie.

×
×
  • Utwórz nowe...