Socks Chaser

Stoję za LGBT, ale rozumiem też, że ktoś do pewnych zjawisk może być nastawiony neutralnie. Nie oznacza to, iż z automatu jest wrogiem danego środowiska, może po prostu nie chce się tym przejmować i normalnie żyć. Zresztą, do tego dąży większość ludzi na tym świecie. By po prostu żyć i to wszystko. Nie ma nic złego w krytyce, jednak ważne jest także zrozumienie drugiej strony. 

@Marudkeł

I jest to stanowisko zrozumiałe, problem w tym że osoby o których mówi King i ja (ja o osobach które się uruchomiły ze swoimi "dobrymi radami" po akcjach z Margot) neutralne nie są - świadomie w temat wchodzą i z siebie wujków dobra rada robią. W temacie "Równość" w którym się udzielałam był przytaczany przykład MLK w kontekście "on walczył pacyfistycznie i skutecznie a nie jak LGBT" lub koło tego. Jak się okazuje, Martin Luther King musiał się użerać z takimi samymi "wujkami dobra rada" co dzisiaj środowisko LGBT. :p

Mam też problem ze znaczeniem słowa "neutralność" w dzisiejszym świecie, bo mam wrażenie że to "nie przejmować się i normalnie żyć" to częściej wynik nie tyle neutralności jako filozofii życiowej, co olewactwa, ignorowania i milczenia na cudze problemy. Sama też coraz częściej mam do neutralności nastawienie negatywne właśnie przez to, że wiążę ją z cichym przyzwoleniem. Czasami takie działania, a raczej ich brak, usprawiedliwia trochę np. niewiedza, ale tu znowu, ludzie często, mimo niewiedzy, próbują za ekspertów uchodzić, na siłę stawiać się pomiędzy dwoma stronami mówiąc "both sides bad", taki "oświecony centryzm".

Osobiście uważam że dla środowiska LGBT lepszych jest 10 milczących i obojętnych niż 100 wujków dobra rada, tak jak w cytacie - "Płytkie zrozumienie ze strony ludzi dobrej woli rodzi większą frustrację niż całkowity brak zrozumienia ze strony ludzi złej woli. Letnia akceptacja bardziej miesza w głowie niż jawne odrzucenie”