-
Zawartość
200 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
6
Odpowiedzi do statusów napisane przez Favri
-
Najlepszego w dniu urodzin
Spoiler -
Orientuje się ktoś czy organizowane jest jakieś spotkanie premierowe MLP gen. 5, czy stream w internecie, czy może nawet spotkanie na żywo?
-
Ból,
Smutek,
Rozpacz...
I wszechoragniająca pustka
Gdy skończysz czytać fantastyczną książkę, gdy wiesz, że to już koniec, że nie ma odwrotu...
-
Coraz bliżej Święta, coraz bliżej żałoba...
Witajcie. Dzisiejszy post będzie o wiele bardziej depresyjny niż zazwyczaj. Od razu mówię... Nie musicie się mną przejmować. Nie musicie mi kompletnie współczuć i błagam, nie wypisujcie mi słów kondolencji, bo i tak nic to nie da. Jedyne czego chcę, to powiedzieć wam co mi leży na wątrobie i ewentualne zrozumienie.
Święta to magiczny czas, kiedy to grzeczne dzieci dostają prezenty, a te niegrzeczne dostają rózgą, kablem, skakanką ewentualnie pasem po dupie. Jest to czas rodzinny, wszyscy rozdają se prezenty, cieszą się, składają sobie życzenia które i tak się nie spełnią, śpiewają jakieś tam kolędy, a ewentualnemu zbłąkanemu wędrowcowi dadzą 5zł i każą wypierdalać. Nie ma to jak magia Świąt. Bo niestety tak właśnie wyglądają w praktyce, a nie tak jak powinny. No ale... Ja właściwie nie o tym. Bo chciałbym wam dzisiaj powiedzieć, dlaczego tak bardzo nienawidzę Świąt Bożego Narodzenia.
I zanim zaczniecie mi wypisywać, że "Hej! Święta są fajne!" i tak dalej, i tak dalej... "Jak ty nie możesz lubić świąt, są przecież takie super!". Cóż... Dla niektórych może są super. Ale dla mnie to nic innego, jak czas żałoby, smutku i depresji. Czemu? Był rok 2017. Nie jestem pewien czy był to 17 czy 18 grudnia. Nieważne! Czułem się dobrze. To były jeszcze czasy, kiedy nie byłem Ateistą i kochałem święta. I żeby nie było, nie znienawidziłem świąt tylko dlatego, że przestałem wierzyć w Boga. Tu chodzi o coś zupełnie innego. Siedzę sobie z siostrą w pokoju. Nie wiem czy oglądaliśmy se jakiś film, czy pogrywaliśmy razem w Team Fortress 2 na trybie MvM, ewentualnie 1 vs. 1. Przyjechała do nas moja druga siostra, starsza. Od samego początku było z nią coś nie tak. Była jakaś dziwnie zasmucona, ale jednak... Próbowała okazywać radość z tego, że nas widzi. To właśnie wtedy To się stało. Z jej ust poleciały słowa, które mną wstrząsnęły. Zmarła nasza prababcia. W tym momencie pisania tego postu zatrzymałem się na chwilę. Musiałem pozbierać myśli. Kiedy tylko usłyszałem od niej te słowa, całkowicie się załamałem. Ja, moja młodsza siostra, wszyscy. Niestety najgorsze jest to, że nie zdążyłem się z nią w te święta spotkać. Byłem wściekły chyba na siebie, bo się z nią nie pożegnałem. I na Boga też. Byłem na niego wściekły, bo zabrał mi osobę, którą kochałem. Jak on tak mógł? Przecież ponoć Bóg nas wszystkich kocha i chce naszego szczęścia. Ta... Faktycznie. W dniu pogrzebu znienawidziłem całkowicie święta i samego Boga, w którego dzisiaj nie wierzę, bo najzwyczajniej w świecie pochłonął mnie świat nauki. Ale to nie o tym. Tamte święta były dla mnie okropne. I dopiero w sylwestra jakoś się pozbierałem. Rok 2018. Znowu grudzień, znowu święta. Było dokładnie tak samo. Kiedy tylko zaczął się grudzień, każdego dnia miałem beznadziejny, gówniany humor. Nie chciało mi się z nikim gadać, miałem to wszystko w dupie. Ponownie w sylwestra, kiedy to cyferka zmieniła się z 2018 na dzisiejszy 2019, znowu poczułem ulgę. Ale tym razem silniejszą. Dodam jeszcze, że w roku 2018 bodajże w czerwcu zmarł mój dziadek. Więc kiedy ten rok się skończył, ponownie poczułem ulgę.
Tutaj przechodzimy do obecnej sytuacji.Do świąt zostało około sześćdziesięciu dni. A ja już wczoraj miałem napad depresyjnego humoru. Myślałem o mojej zmarłej babci, dziadku. I zdałem sobie sprawę z tego, że już nigdy nie polubię świąt. Kiedy słyszę słowo "Święta" od razu na myśl przychodzi mi śmierć, pochówek i żałoba. Jeśli w ogóle w tym całym pierdolniku istnieje Bóg, co jest tak naprawdę nieprawdopodobne, to mam nadzieję że wie, że z całego serca go nienawidzę.
I tutaj ponownie was proszę. Nie składajcie mi żadnych kondolencji i nie mówcie że wam przykro, bo to nie przywróci życia moim bliskim. I nie nakłaniajcie mnie do polubienia świąt, nie mówcie mi jakie to one nie są fajne i wspaniałe. Jedyne o co was proszę, to o zrozumienie mojej sytuacji. Tylko o tyle proszę.
To tyle na dziś. Jeśli w pewnym miejscu popełniłem błąd ortograficzny, to wiedzcie, że mam to gdzieś. Nie mam zamiaru teraz przeszukiwać całego posta w poszukiwaniu tego jednego, jedynego błędu. Jedyne co chciałem, to powiedzieć co mi leży na wątrobie i to tyle. Chyba wcześniej się tego wieczoru położę. Jestem bardzo zmęczony. Dobranoc.
-
Trochę mnie nie było. Gdzie wcięło shoutbox?
-
Coraz bliżej Święta, coraz bliżej żałoba...
Witajcie. Dzisiejszy post będzie o wiele bardziej depresyjny niż zazwyczaj. Od razu mówię... Nie musicie się mną przejmować. Nie musicie mi kompletnie współczuć i błagam, nie wypisujcie mi słów kondolencji, bo i tak nic to nie da. Jedyne czego chcę, to powiedzieć wam co mi leży na wątrobie i ewentualne zrozumienie.
Święta to magiczny czas, kiedy to grzeczne dzieci dostają prezenty, a te niegrzeczne dostają rózgą, kablem, skakanką ewentualnie pasem po dupie. Jest to czas rodzinny, wszyscy rozdają se prezenty, cieszą się, składają sobie życzenia które i tak się nie spełnią, śpiewają jakieś tam kolędy, a ewentualnemu zbłąkanemu wędrowcowi dadzą 5zł i każą wypierdalać. Nie ma to jak magia Świąt. Bo niestety tak właśnie wyglądają w praktyce, a nie tak jak powinny. No ale... Ja właściwie nie o tym. Bo chciałbym wam dzisiaj powiedzieć, dlaczego tak bardzo nienawidzę Świąt Bożego Narodzenia.
I zanim zaczniecie mi wypisywać, że "Hej! Święta są fajne!" i tak dalej, i tak dalej... "Jak ty nie możesz lubić świąt, są przecież takie super!". Cóż... Dla niektórych może są super. Ale dla mnie to nic innego, jak czas żałoby, smutku i depresji. Czemu? Był rok 2017. Nie jestem pewien czy był to 17 czy 18 grudnia. Nieważne! Czułem się dobrze. To były jeszcze czasy, kiedy nie byłem Ateistą i kochałem święta. I żeby nie było, nie znienawidziłem świąt tylko dlatego, że przestałem wierzyć w Boga. Tu chodzi o coś zupełnie innego. Siedzę sobie z siostrą w pokoju. Nie wiem czy oglądaliśmy se jakiś film, czy pogrywaliśmy razem w Team Fortress 2 na trybie MvM, ewentualnie 1 vs. 1. Przyjechała do nas moja druga siostra, starsza. Od samego początku było z nią coś nie tak. Była jakaś dziwnie zasmucona, ale jednak... Próbowała okazywać radość z tego, że nas widzi. To właśnie wtedy To się stało. Z jej ust poleciały słowa, które mną wstrząsnęły. Zmarła nasza prababcia. W tym momencie pisania tego postu zatrzymałem się na chwilę. Musiałem pozbierać myśli. Kiedy tylko usłyszałem od niej te słowa, całkowicie się załamałem. Ja, moja młodsza siostra, wszyscy. Niestety najgorsze jest to, że nie zdążyłem się z nią w te święta spotkać. Byłem wściekły chyba na siebie, bo się z nią nie pożegnałem. I na Boga też. Byłem na niego wściekły, bo zabrał mi osobę, którą kochałem. Jak on tak mógł? Przecież ponoć Bóg nas wszystkich kocha i chce naszego szczęścia. Ta... Faktycznie. W dniu pogrzebu znienawidziłem całkowicie święta i samego Boga, w którego dzisiaj nie wierzę, bo najzwyczajniej w świecie pochłonął mnie świat nauki. Ale to nie o tym. Tamte święta były dla mnie okropne. I dopiero w sylwestra jakoś się pozbierałem. Rok 2018. Znowu grudzień, znowu święta. Było dokładnie tak samo. Kiedy tylko zaczął się grudzień, każdego dnia miałem beznadziejny, gówniany humor. Nie chciało mi się z nikim gadać, miałem to wszystko w dupie. Ponownie w sylwestra, kiedy to cyferka zmieniła się z 2018 na dzisiejszy 2019, znowu poczułem ulgę. Ale tym razem silniejszą. Dodam jeszcze, że w roku 2018 bodajże w czerwcu zmarł mój dziadek. Więc kiedy ten rok się skończył, ponownie poczułem ulgę.
Tutaj przechodzimy do obecnej sytuacji.Do świąt zostało około sześćdziesięciu dni. A ja już wczoraj miałem napad depresyjnego humoru. Myślałem o mojej zmarłej babci, dziadku. I zdałem sobie sprawę z tego, że już nigdy nie polubię świąt. Kiedy słyszę słowo "Święta" od razu na myśl przychodzi mi śmierć, pochówek i żałoba. Jeśli w ogóle w tym całym pierdolniku istnieje Bóg, co jest tak naprawdę nieprawdopodobne, to mam nadzieję że wie, że z całego serca go nienawidzę.
I tutaj ponownie was proszę. Nie składajcie mi żadnych kondolencji i nie mówcie że wam przykro, bo to nie przywróci życia moim bliskim. I nie nakłaniajcie mnie do polubienia świąt, nie mówcie mi jakie to one nie są fajne i wspaniałe. Jedyne o co was proszę, to o zrozumienie mojej sytuacji. Tylko o tyle proszę.
To tyle na dziś. Jeśli w pewnym miejscu popełniłem błąd ortograficzny, to wiedzcie, że mam to gdzieś. Nie mam zamiaru teraz przeszukiwać całego posta w poszukiwaniu tego jednego, jedynego błędu. Jedyne co chciałem, to powiedzieć co mi leży na wątrobie i to tyle. Chyba wcześniej się tego wieczoru położę. Jestem bardzo zmęczony. Dobranoc.
-
Cóż, koncepcja Boga może być bardzo różna, tak jego położenie i stosunek do maluczkich nas, być może nikt jeszcze do końca go nie zrozumiał. Tak tedy trudno go z góry oceniać.
Śmierć wielu dotyka i rzuca wyzwania. Naszych rodziców zastąpią nasze dzieci (o ile je będziemy mieli), gorzej, gdy pozostajemy na tym padoku sami.
Głowa do góry, szukaj szczęścia w pokładach ziemskiej materii. Pogódź się z losem, bo inaczej utoniesz.
-
-
Hej, pomożecie? Znalazłam petycję o zaprzestanie strzelania do ptaków. Podczas polowań ginie cała masa ptaków zagrożonych i warto by było w końcu coś z tym zrobić.
http://niechzyja.pl/dzialaj/petycja/-
To prawda, cała prawda, niemniej kwestie regulacji populacji i w konsekwencji odstrzału wielu zwierząt są zbyt skomplikowane, by mógł o nich decydować jeden człowiek, może nawet wielu ludzi, szczególnie teraz, gdy zdominował on i podporządkował sobie całą naturę, nierzadko traktując bez szacunku, a to zabrzmiało trochę jak "Ja wiem lepiej, a poza tym lubię, reszta mnie nie obchodzi." Przepraszam za porównanie, może niekoniecznie trafne, ale taka ignorancja mnie dołuje. A zresztą czemu nie, możesz mieć i takie podejście, ostatecznie trzeba się opowiedzieć za jedną ze stron. I przytoczyłaś argumenty cenne w dyskusji, więc się "odczepiam"
-
-
Hej, pomożecie? Znalazłam petycję o zaprzestanie strzelania do ptaków. Podczas polowań ginie cała masa ptaków zagrożonych i warto by było w końcu coś z tym zrobić.
http://niechzyja.pl/dzialaj/petycja/-
@Cahan nie szafuj życiem tak łatwo, powołując się jednocześnie na podniebienie "bo przepyszne", bo aż mi przykro.
-
-
Nie jestem pewien, ale być może powtórzę się z tematem - dawno już pogoda nie wywołała u mnie tak wysoce pozytywnych emocji. Spadł śnieg, konserwuje go mróz, dzięki czemu jest pięknie i bardziej rześko. Piwo w zaciszu knajpy smakuje jakby lepiej, a dochodzi do tego cykliczna przerwa w pracy. I w końcu jest czas na wyprawę do lasu, który w tak pięknych okolicznościach przyrody nabiera innego oblicza:
SpoilerSpoilerSpoilerSpoiler -
Nie jestem pewien, ale być może powtórzę się z tematem - dawno już pogoda nie wywołała u mnie tak wysoce pozytywnych emocji. Spadł śnieg, konserwuje go mróz, dzięki czemu jest pięknie i bardziej rześko. Piwo w zaciszu knajpy smakuje jakby lepiej, a dochodzi do tego cykliczna przerwa w pracy. I w końcu jest czas na wyprawę do lasu, który w tak pięknych okolicznościach przyrody nabiera innego oblicza:
SpoilerSpoilerSpoilerSpoiler -
Nie jestem pewien, ale być może powtórzę się z tematem - dawno już pogoda nie wywołała u mnie tak wysoce pozytywnych emocji. Spadł śnieg, konserwuje go mróz, dzięki czemu jest pięknie i bardziej rześko. Piwo w zaciszu knajpy smakuje jakby lepiej, a dochodzi do tego cykliczna przerwa w pracy. I w końcu jest czas na wyprawę do lasu, który w tak pięknych okolicznościach przyrody nabiera innego oblicza:
SpoilerSpoilerSpoilerSpoiler -
Mam małą głowę.
-
No dobra. Mam taki zapas skarpetek jakiego w życiu nie miałem nigdy wcześniej. Ale jeśli się okaże iż po 2 tygodniach będę miał do dyspozycji jedynie 3 pary to będzie to dowód ostateczny na to iż żyję w patologicznej rodzinie.
-
Taki świąteczny pro-tip dla ludzi, którzy tak jak ja nie lubią wydawać za dużo pieniędzy: prezenty chyba najtaniej wychodzi pakować w papier pakowy i dzięki temu wyglądają fajnie minimalistycznie.
-
Patrzcie tylko na moje słodziaki ♥
Spoiler -
Poszedłem sobie dzisiaj na obiadek do jednej ze słynniejszych "kotletowni" w Poznaniu, gdzie serwowane dania liczone są w kilogramach na centymetr kwadratowy. Jem sobie smacznie, gdy nagle koło mnie dosiada się trzech chyba cyganów, nie gadają po polsku ani nic. Wszystko spoko, ludzie jak ludzie, lecz nagle ogarnąłem, że oni 7 talerzy żarcia zamówili, gdzie mi ten jeden starczy do jutra rana. "A niech se jedzą, co mi tam" pomyślałem, gdy nagle przeszedł mnie zimny pot, jak w wypowiedzi gościa, który wcinał kotleta wyłapałem słowo "keczup". Całe kurwa szczęście, że nie mieli ani keczupu, ani majonezu, bo o to też pytał, bo bym się chyba wyrzygał na miejscu. brrrrrr nawet nie mogę o tym myśleć, tak mnie skręca.
-
Ach te wspomnienia... One mnie zabiją! Po latach odtworzyłem sobie wideo które niegdyś mocno napędzało mój bronizm. Czuję się jakbym wracał do czasów dzieciństwa, mimo że już wtedy byłem dorosłym. I zdaję sobie sprawę, jak cholernie utonąłem w tych kucach. Macie też czasem takie uczucie?
-
Widziałem ostatnio dorożkę weselną, o ile to można nazwać dorożką, bowiem było w niej jakieś 40 zajętych miejsc, jak w jakimś drewnianym autobusie. Całość ciągnęły 2 konie, obydwa zdążyły już zasrać swoje torby na odchody. Sprawiały wrażenie bardzo zmęczonych, miały spuszczone głowy, a co jakiś czas okazyjnie spoglądały na siebie nawzajem. Gdzieś z tyłu wagonu jakiś pseudo artysta wygrywał na trąbce jakieś wieśniackie rytmy. Dla mnie tortura dla oczu, nosa i uszów. Nie wiem kto normalny chciałby brać w czymś takim udział.
-
Nie, 40 wspaniałych... Przynajmniej gdy patrzą w lustro. Pomijając faktyczne wyliczenia ile ich tam było, przeciążanie koni to faktyczny problem, chociaż już nie taki jak w czasach, gdy nie było jeszcze maszyn rolniczych i industrialnych i wykorzystywano je do tych prac np. na polach. Fundacja RatujKonie wzięła na celownik konie ciągnące dorożki na Morskie Oko, gdzie często padają z wycieńczenia i są batem przymuszane do wstawania.
-
-
Wszystkiego najlepszego!!!
-
Not gonna stay dead forever.
-
Not gonna stay dead forever.
-
Rainbow Factory Project zostało anulowane
http://www.fge.com.pl/2017/05/koniec-rainbow-factory-project.html
-
-
-
@Ziemowit Niestety, AsMax to jego poprzedni fortel... Więc wciąż wychodzi na to samo
-