Skocz do zawartości

Magus

Brony
  • Zawartość

    5480
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    6

Wszystko napisane przez Magus

  1. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Możesz też poczekać, aż sami się pozabijają, skoro planują atak na Crystal to raczej długo nie pożyją i po wszystkim wycofają się i dadzą ci spokój - wzruszyła kopytami. - Skoro cesarzowa widzi wszystko, to już pewnie wie, że się na nią szykują - powoli ruszyła naprzód kiedy kolejna osoba się przesunęła i wróciła do sprawy portalu. - Nie ma różnicy, raczej chodziło mi o sensacje żołądkowe po podróży - rzuciła delikatny uśmiech White i właśnie wtedy nadeszła ich kolej. - Wynosicie coś? - spytał gwardzista patrząc podejrzliwie. - A co chcesz mnie zrewidować? - rzuciła mu krzywy uśmieszek. - Dobra idźcie już - machnął z niechęcią kopytem, a Crimson zaczęła powoli iść przed siebie. Gwardzista nic już nie powiedział też White i Pearl. Kiedy tylko znalazły się poza murami Crimson lekko się rozciągnęła i spojrzała na White. - Coś ze mną nie tak, że tak do siebie zniechęcam? - rzuciła jej nieco zmartwione spojrzenie zadając to pytanie. Baza - Nie jestem po waszej stronie i nigdy was nie poprę, ale nie jestem szują - skrzywił się Spear w kierunku Sanda. - Mam nadzieję, że nigdy już się nie spotkamy, bo szczerze mówiąc dziwnie byłoby teraz ze sobą walczyć - To trochę dziwnie zabrzmi, ale będzie mi was naprawdę brakowało - powiedziała nagle Pearl. - Gdyby to był inny czas i okoliczności to myślę, że moglibyśmy zostać przyjaciółmi. Jeśli kiedyś zobaczę was umierających na polu walki możecie na mnie liczyć - Jeśli twoi żołnierze zaczną podważać twój autorytet to znaczy, że nie rozumieją jak wspaniałego dowódce mają, to był honor walczyć z wami po jednej stronie i masz też racje musimy się pośpieszyć - zasalutował Fire, a potem spojrzał na Batty. - Jeśli zmierzasz do Equestrii możesz iść z nami, ale musiałabyś poczekać, aż skończymy chować naszych zmarłych Canterlot - Wiesz co się dzieje kiedy stajemy się jednością z cesarzową? Chyba nie, bo zakładasz, że nie reagujemy. Uczucia często przeszkadzają, a my musimy się ich wyzbyć. W naszych działaniach nie ma gniewu rozpaczy czy chęci zemsty. Nie stajemy się też psychopatami bez serca, dla których zabijanie staje się rozrywką. Cena mocy jest wielka, ale wierzymy cesarzowej dlatego oddajemy jej wszystko czym byliśmy, jesteśmy i będziemy, bo jej wierzymy. Jeśli uważasz, że twój towarzysz jest niewarty łaski cesarzowej to poczekaj, aż ona to oceni, w innym wypadku będziesz musiał pogodzić się z własną niewiedzą. Ona widzi więcej niż którekolwiek z nas, to ona nas kuje niczym żelazo, aż staniemy się jej bronią. Nie możemy też mieszać się w sprawy innych. Jeśli ta klacz poprosi dostanie schronienie i ochronę nawet nie mówiąc wystarczy, że tylko da znak, ale nie możemy wiedzieć co dzieje się w jej domu, a kierowanie się przeczuciami nigdy nie przynosi zadowalających rezultatów, rozumiesz?
  2. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - Zawsze mogę pomóc w dezynfekcji - lekko się uśmiechnęła. - Do walki z robalami raczej mnie wpuszczą do stolicy jednorożców - puściła oczko do White kiedy szły dalej. Nikt ich już nie zaczepiał kiedy szły, wszyscy zajęci byli swoimi interesami. Kiedy na rynku nie było Sinister inni dilerzy na tym korzystali sprzedając swoje towary. Natomiast gdzieś w głębi rynku dochodziły potworne ryki kiedy potwory ścierały się na arenie. Ponownie trwały też aukcje, ale tym razem nikt nie handlował kolejnym klaczami tylko maszynami zniszczenia czy biżuterią i artefaktami. Mimo to Pumpkin, aż zadrażała kiedy znów zobaczyła to miejsce. Nawet gwardziści zdawali się już nie zwracać uwagi na klacze patrolując teraz tylko okolice. W końcu po dobrej godziny drogi zaczęły docierać do jednej z kolejnych bram. White i Pumpkin mogły się przekonać jeszcze bardziej jak rozległe jest to miejsce i jak wiele jeszcze nie widziały, bo rynek zdawał się ciągnąć w każdą stronę jeszcze przez wiele kilometrów niczym niewielkie miasto. W końcu Crimson stanęła i wyciągnęła papierosa. - Ostatni posterunek - mruknęła patrząc na kolejkę zbierającą się do wyjścia i zapalając fajkę. - Tam będzie już czekał powrót do domu, to która wejdzie pierwsza tym razem? - Naprawdę nie wiem czy kiedykolwiek się wam odwdzięczę - pierwszy raz głos Pumpkin stał się tak radosny, chyba już czuła, że jest w domu. Baza - O jakiej ofercie on gada? - powiedział zaskoczony Spear. - Jak dużo mnie ominęło i gdzie te skurwiele? - Nie sposób tego opowiedzieć krótko, to naprawdę długa historia - Pearl lekko się do niego uśmiechnęła, a potem spojrzała na buntowników, którzy jej podziękowali. - Taka moja rola - dodała do nich również się uśmiechając, aż nie spojrzała na Ordera. - Muszę odmówić propozycji. Jestem lekarzem, nie żołnierzem, wyruszyłam na te ekspedycje żeby pomagać innym, a nie zabijać. W Canterlocie mieszkają moje dwie młodsze siostry, jeśli nie wrócę trafią do przytułku, a boje się pomyśleć co im zrobią jeśli w dowództwie dowiedzą się, że zdradziłam - wbiła wzrok w podłogę. - Żaden szanujący się żołnierz nigdy nie zdradza dowództwa - powiedział znowu Spear. - Poza tym na mnie też ktoś czeka w Canterlocie, obiecałem, że wrócę - Nie mogę zostawić swoich żołnierzy - powiedział ponuro Lance, a potem spojrzał na Fire. - Nie macie też powodu aby nam ufać. Na pewno jednak nie zdradzę waszego położenia dowództwu. Wierze, że wspólna walka rodzi więzi między żołnierzami, silniejsze niż rozkazy, a po tym co wszyscy tu przeżyliśmy raczej nasze łatwo się nie rozerwą Canterlot Kiedy jednorożce zniknęły służba znów wróciła na normalne tory, ale nic nowego się nie działo. Podmieńce najwyraźniej nie były na tyle głupie aby wchodzić główną bramą albo rekrut nie był w stanie żadnego zlokalizować, nikt też nie zachowywał się podejrzanie przez co czas ciągnął się niemiłosiernie. Rekrut, który przyszedł tu z Dawnem w końcu oprał się o ścianę pozwalając sobie na odrobinę wygody, a w kierunku Dawna nagle poleciała butelka z wodą. Jak się okazało jego przełożony mu ją rzucił. - Pozwól na chwilę - powiedział w jego kierunku. Kiedy Dawna szedł do swojego dowódcy rekrut jeszcze szepnął w jego kierunku. Ktoś dostanie dziś klapsa. - Nie powinieneś brać wszystkiego za bardzo do siebie, są rzeczy do których nie możemy się mieszać - powiedział mu w końcu przełożony kiedy już się oddalili tak żeby nikt ich nie słyszał.
  3. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek Widok oka podmieńca z pewnością zaskoczył nieco Crimson, która szeroko otworzyła oczy. Pamiętała coś, że White miała z nimi na pieńku i była gotowa do walki, chociaż nigdy do tej pory z podmieńcami nie walczyła. Rozejrzała się po czarnym rynku zastanawiając się czy będzie na tyle głupi żeby zaatakować tutaj, ale potem sobie przypomniała sytuacje z wczoraj i zaraz wszystko zrozumiała. Gorsza sytuacja była z Pumpkin, która na widok nietypowego oka niemal pisnęła z przerażenia, na całe szczęście Crimson szybko zatkała jej usta zanim zdążyli się zdradzić - Tak... Wyjść nam raczej nie zabronią, no i dzięki za pomoc - powiedziała po niedługiej chwili, a podmieniec kiwnął głową, ale zanim odszedł spojrzał na White. - Królowa już ma swoje siły w Equestrii, zajmują strategiczne miejsca. Pragnie pochłonąć moc Crystal dla siebie, musicie unikać zbliżających się igrzysk. Jakby co będę niedaleko, aż nie opuścicie tego miejsca - powiedział na koniec, a potem wmieszał się w tłum. - Ten to potrafi robić dramatyczne wyjścia - wetschnęła Crimson kręcąc głową, a potem zaczęła prowadzić je dalej. - Chyba nie ma sensu mieszać się w walki podmieńców i Crystal, nie sądzę, że wynik tego starcia w jakikolwiek sposób mógłby być dla nas użyteczny - Pumpkin nic nie mówiła nadal tym wszystkim przerażona, widać było, że powrót tutaj nie był dla niej łatwy. - Swoją drogą... Jeśli serio uważasz moje łóżko za wygodne, to zapraszam częściej na noc - rzuciła jej delikatny uśmieszek żeby rozluźnić sytuacje. Baza Pearl i Lance z wdzięcznością uśmiechnęli się do Batty kiedy ta do nich dołączyła. Wcale w końcu nie musiała tego robić, bo zapewne też nie przepadała za Spearem. Oboje również podziękowali Orderowi za przygotowane mokrych bandaży dla nich. Pearl zmarszczyła lekko brwi, a jej róg otoczyło światło to samo stało się z Batty i Lancem, a na ich czołach pojawił się pot. Batty mogła zauważyć, że stało się to bez jej woli, a przepływ energii powoli zaczął ją jednocześnie osłabiać. Wszyscy nadal stali wokół, kiedy Pearl skupiała energię na rannym gwardziście, stali tak dobre pół godziny bez ruchu i tylko mimika mogła zdradzać, że czują zmęczenie, aż w końcu Pearl przestała. Zarówno ona i Lance wyglądali na zmęczonych, Batty też mogła czuć lekkie zawroty głowy. - Czy ktoś wie jaki pociąg we mnie walnął? - powiedział nagle głos Spera kiedy powoli wstawał masując sobie kark. - Więcej go raczej nie zobaczysz - słabo uśmiechnęła się do niego Pearl. - Przynajmniej jedno z głowy - odetchnął ciężko Lance. - Zbyt wiele żyć przepadło bezpowrotnie. Nie byłem w stanie uratować nikogo więcej, zawiodłem naszych i ten wstyd zostanie ze mną do końca życia - spojrzał na Fire i Batty. - Wiemy już co planuje Order, a co wy chcecie zrobić? Macie zamiar zostać w tej kostnicy? Cesarzowa zna jej lokalizacje skoro na wysłała Canterlot - Musi pan wybaczyć mojej siostrze - znów powiedział ogier w kierunku Dawna wyręczając przy tym klacz. - Moja siostra jest niemową, ma tak od urodzenia - klacz spojrzała na chwilę na Dawna i przytaknęła uderzając się lekko kopytkiem w szyje. - To spore obciążenie dla naszej rodziny - Nie dziwne - mruknął drugi rekrut. - Każdy wie, że jednorożec z takim kalectwem jest niewiele więcej wart niż kucyk ziemski. Czemu jej nie wyślecie na wieś? - Jest również słaba fizycznie, nie wiadomo jakby się to skończyło, ale ostatecznie jak nie będzie wyjścia... - klacz znów opuściła wzrok. - Mamy jednak nadzieje, że rytuał zdoła ukazać nam jakiś jej potencjał - Powodzenia - splunął na bok. - Jak dla mnie możecie iść dalej, chociaż widać z góry, że tylko tracicie czas
  4. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek Crimson posłała delikatny, a zarazem dwuznaczny uśmiech w kierunku White, kiedy ta stanęła w jej obronie i do niej mrugnęła. Gwardzista Christiana pilnujący bramy wyglądał za to na nieco zaskoczonego, a jednocześnie zniesmaczonego zachowaniem White. Ciężko było stwierdzić czy podziałała na niego tak myśl o tym co mogły wyrabiać dwie klacze po nocach w łóżku Crimson, czy raczej to jak White zaczęła mówić o swoim pobycie w toalecie. Zmarszczył lekko brwi i teraz spojrzał na chowającą się z tyłu Pumpkin, najwyraźniej dopiero ją dostrzegając. - Ja się tym zajmę - powiedział nagle inny gwardzista, nie dając mu szansy zapytać klaczy. - Poradzę sobie - Wszystkie mają udać się na przesłuchanie, są oskarżone o kradzież i napaść - Crimson otworzyła szeroko oczy, co wskazywało, że sama nic z tegonie rozumie. - Skoro tak, to zabieraj je - Pójdziecie ze mną - powiedział nowy gwardzista. Crimson zaczęła się wahać zastanawiając co zrobić. Jej kopytko błądziło w okolicy torby gdzie zapewne trzymała swoje zabawki, ale ostatecznie zrezygnowała najpewniej z powodu ilości gwardzistów jakie je otaczały. Powoli i bardzo niechętnie ruszyła za gwardzistą. Pumpkin przełknęła ślinę, ale również to zrobiła. - Ej gościu jestem stały klientem, chyba jesteś nowy, bo wcześniej cię nie widziałam - mówiła Crimson kiedy szli dalej. - Wszyscy mnie tu znają i nigdy nic nie skosiłam. Robiłam rozróby, ale były legalne, a te dwie? Widzisz jak wyglądają? Sądzisz, że któraś mogłaby coś zwinąć? - Jestem pewny, że nie - powiedział nagle się zatrzymując i spoglądając teraz na White, a jego oko zmieniło się na niewielką chwilę na oko podmieńca. - Nie sądziłem, że tak szybko znowu się spotkamy. Mogę wam jakoś pomóc? Baza - Jestem sanitariuszką, takie jak ja są zawsze gotowe zrobić naprawdę wiele żeby uratować naszych pacjentów - uśmiechnęła się słabo do Fire, a potem spojrzała na Ordera. - Potrzebuje mokrego zimnego ręcznika, ktoś musi mi potrzeć trochę głowę. Jestem już wyczerpana jeśli taki znajdziesz, to mi wystarczająco pomoże - westchnęła i przyłożyła róg do Speara. Na jej głowie pojawiły się krople potu i lekko zmarszczyła brwi. - Nie pozwolę żeby którekolwiek z was zginęło po tym wszystkim - powiedział nagle Lance i nachylił się do Pearl. - Skoncentruj moją magię i swoją na nim. Większe szanse, że się na powiedzie - Jesteś wyczerpany po teleportacji i licznych atakach - Spokojnie, dam radę. Znosiłem już gorsze rzeczy Canterlot - Oczywiście - powiedział ogier i zgodnie z poleceniem powoli podszedł we wskazane miejsce. Klacz również to zrobiła opuszczając wzrok i nic nie mówiąc. W tym czasie drugi rekrut stanął jeszcze na chwilę koło Ordera. - Uważaj frajerze, ostatniego takiego jak ty posłałem na wózek - powiedział rzucając mu ostrzegawcze spojrzenie, a potem podszedł do ogiera. - Skąd pan pochodzi? - Ja i moja siostra pochodzimy z Baltimare - Baltimare? Niezła dziura - ogier tylko wzruszył kopytami kiedy ten przeglądał jego papiery. - Co jest nie tak z pana siostrą? - To dosyć delikatna sprawa... - Jest opóźniona czy po prostu nieudana? - klacz najwyraźniej to słyszała, ale zdawała się nie reagować na obelgi. - To raczej zaczęło się przy urodzeniu - Czemu przyjechaliście do Canterlotu? - Siostra ma podejść do rytuału, pomyśleliśmy, że tutaj może zdołają nam powiedzieć co jest z nią nie tak - Z góry da się założyć kto jest nieudany. Moją kuzynkę za oblany rytuał wywalili do lasu Everfree, ale nikt nie płakał - Mam jednak nadzieję, że tu się obejdzie bez tego - gwardziści się przysłuchiwali, ale zdawali się nie reagować na te grę słowną. - Dobra papiery zdają się zgadzać, jeszcze tylko - spojrzał w oczy ogiera niezwykle intensywnie. - No cóż, jak dla mnie wszystko z wami w porządku, chyba, że ten drugi ma jeszcze jakieś problemy życiowe do was
  5. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek - No to jak sobie pani życzy - Crimson posłała delikatny uśmiech obu klaczom i zaczęła je prowadzić w kierunku czarnego rynku. Jak zwykle kiedy tylko zbliżyły się do zabudowań musiały stanąć w kolejce. Przed trzema klaczami stał jakiś ogier trzymający na łańcuchu nietypowe stworzenie. Przypominało to trochę wilka, ale z ciałem wielkim jak u niedźwiedzia i zdecydowanie większych zębach, nie mówiąc, że kształt pyska wydawał się bardziej szpiczasty niż u wilka. Stworzenie wyraźnie kuliło się i stękało jakby nie chciało iść ze swoim właścicielem, chyba wiedziało co je będzie czekać. Pumpkin, która do tej pory rozglądała się w milczeniu skuliła się lekko i cofnęła za White kiedy zobaczyła na ścianie plakat ze swoją podobizną. Informacja na plakacie była dosyć jasna. Poszukiwana własność Almonda Lime'a Każdy kto ją widział proszony jest o kontakt, nagroda za informacje. - Już się za nami stęskniłaś Crimson? - powiedział nagle jeden z gwardzistów, kiedy inni obsługiwali ogiera z dziwnym stworzeniem. - Zwykle tak szybko nie wracasz - Mam urlop, sam wiesz, w mieście się nie uwalę jak tu, więc trzeba szaleć - Ta... Jeśli o tym mowa, byłaś wczoraj chyba z inną klaczą - spojrzał na Pumpkin. - Już tamta ci się znudziła? - A co książkę o mnie piszesz? - Raczej jestem ciekawski, z baru gdzie odbyła się wczoraj rozróba i który ty znasz, aż za dobrze zniknęła klacz, ale zapewne nic o tym nie wiesz - A wyglądam jakbym miała kogoś porwać? - Wyglądasz jakbyś chciała kogoś zamordować - krzywo się uśmiechnęła, a ogier spojrzał teraz na White. - A ty oczywiście panienko też nic nie wiesz i łazisz za tą menelką z braku lepszych znajomych? Baza - Czekaj... - westchnął Lance chwilę chodząc w kółko. - Rozumiem waszą nienawiść do cesarzowej, ale ona jest kucykiem jak ja czy Pearl. Chyba nie sądzisz, że w innym świecie też jest nasza rasa? Księżniczki też jej raczej nie zmieniły w kucyka... To bez sensu - potarł się lekko po głowie. - Poza tym wszyscy wiedzą, że elementy przepadły kiedy księżniczka Twilight i jej przyjaciółki zaatakowały cesarzową, podobnie jak Discord i kryształowe serce. Poza tym nawet jeśli ta grupa sadystów jest mała, to zawsze może urosnąć i stanowić dla was też zagrożenie - Nie masz za co dziękować, to moja powinność. Lekarz niezależnie od strony ma leczyć nie zabijać - uśmiechnęła się do Fire, aż nagle nie przybiegł mechanik. - Spear? - powiedziała wyraźnie speszona i zaraz się podniosła. - Dobra, potem pogadamy dalej - powiedział równie speszony Lance. - Nie mogę pozwolić żeby mój żołnierz umarł, prowadź - powiedział nerwowo do ogiera i nie czekając na reakcje innych pobiegł wspólnie z Pearl za nim. Kiedy tylko znaleźli się na miejscu Pearl szybko podeszła do towarzysza. - Jest słaby... Co się stało? - spytała patrząc teraz na innych, którzy z nim byli. Canterlot Klacz słysząc Dawna mrugnęła trochę speszona i spuściła wzrok nic nie mówiąc. Mogła być nieśmiała lub przestraszona, ciężko powiedzieć, ale nie protestowała kiedy Dawn zaczął przeglądać jej papiery. Obaj gwardziści również skierowali ram wzrok, ale nie mieszali się do sytuacji. Natomiast zwykli gwardziści pilnujący na co dzień bramy wyglądali na zakłopotanych jakby nie wiedzieli co mieli zrobić z tą sytuacją. Rekrut, który denerwował Dawna też nie mieszał się, tylko stał z boku z krzywym uśmieszkiem na całą sytuacje. Jak się okazało w papierach nie było nic nadzwyczajnego. Klacz nazywała się Sunshine Almond i miała dziewiętnaście lat, a urodziła się Baltimare. - Przepraszam - powiedział nagle jakiś męski głos w kierunku Dawna. Jak się okazało obok klaczy stanął jakiś duży ogier, a kiedy tak się stało klacz opuściła ponownie wzrok i wbiła go jeszcze bardziej w ziemię. - Mam nadzieje, że moja siostra nie narobiła problemu, jest bardzo nieporadna. Wiem, że to skaza dla jednorożców, ale sam pan rozumie - uśmiechnął się do Dawna. - Jeśli jednak coś zrobiła, to zapewniam, że zostanie ukarana
  6. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Czarny rynek Pumpkin wstrzymała na chwilę oddech. To co musiała przeżyć w czasie niewoli najwyraźniej odbiło się na jej psychice, bo jeszcze chwilę się wahała jakby nie chciała już widzieć tego miejsca. W końcu jednak zebrała się w sobie i wbiegła wspólnie z White w przejście. Pierwsze co można było poczuć, to jak zwykle rewelacje żołądkowe, ale Pumpkin najwyraźniej była już na to gotowa po ostatniej podróży i teraz tylko na chwilę usiadła próbując dojść do siebie. W dzień Czarny rynek wydawał się być nawet większy, a zewsząd maszerowały kolejni chętni żeby skorzystać z jego usług. Można było dostrzec nawet kilka hipogryfów kierujących się do tego ogromnego fortu, w którym odbywały się wszelkie nielegalne atrakcje, za które normalnie można było spędzić nawet całe życie w lochu. - Chwilę wam zajęło - powiedziała nagle Crimson powoli do nich idąc. - Matko, ale tu gorąco - potarła kopytem czoło i miała racje. W nocy powietrze było bardziej rześkie, a teraz było duszne, ponadto słońce zdawało się przypiekać wszystko na skwar. - Możemy tam nie wchodzić - powiedziała nagle Crimson. - Tylko wtedy zrobimy okrężną drogę, a przy tym słońcu i piachu może nam to zająć nawet godzinę lub lepiej. Idąc przez rynek zrobimy to w pół - Nie chce żebyście się przeze mnie męczyły - Pumpkin potarła kopytkiem czoło. - Dam radę... - Ja tam mogę iść na około, jak trzeba - Crimson wzruszyła kopytami i spojrzała na White. - Wybór należy do ciebie. Okrężna droga oznacza, że nikt jej nie będzie szukał, bo jesteśmy poza granicami prawa Christiana, ale nie mamy też ochrony gwardii w tym momencie, jeśli ktoś zacznie się do nas dowalać musimy liczyć tylko na siebie, no i trasa będzie znacznie trudniejsza przez piach i ten skwar Baza - Poczekajcie, bo tego chyba jest za dużo jak na jedną sprawę - Lance próbował sobie to wszystko ułożyć w głowie. - Wiem, że połączył na wspólny cel, ale... Zdajesz sobie sprawę o czym mówisz? - spojrzał teraz na Ordera. - Wiemy, że istnieją ruchy oporu nadal wierne księżniczką, ale oni was nienawidzą - spojrzał na Ordera i Fire. - Nie bierzcie tego do siebie, po prostu mówię jak jest. Kiedy byłem jeszcze sierżantem złapaliśmy jednego z nich, nie jestem dumny z tego co tam się stało - pokręcił lekko głową. - Uważają jednak, że to wy stworzyliście cesarzową za pomocą tej swojej nauki i wymknęła wam się spod kontroli. Winią was tak samo jak ją za swoje cierpienie. Nie mówiąc, że nadal jest przeszłość. Wielu z nich straciło całe rodziny w czasie pierwszych integracji z ludźmi. Nie wiem czy będą potrafili od tak wam to zapomnieć dawne krzywdy - Pearl powoli odsunęła się od buntownika, który już powinien czuć się lepiej po jej leczeniu. - Poza tym nadal panuje wojna - nagle dodała. - Podmieńce i gryfy tylko szukają okazji żeby zgarnąć moc Crystal i zdobyć ją dla siebie, pod ich władzą może nie być dla nas lepiej podobnie i dla was. Chrysalis widzi w was tylko jedzenie, a gryfy jeszcze zanim się zmieniliście widziały w was tylko łyse małpy. Jeśli zrobicie coś nierozsądnie, dacie im okazje na zdobycie władzy - No właśnie i te rzeczy, o których mówicie... - wtrącił nadal zdezorientowany Lance. - Księżniczki zawsze mówiły, że klejnoty harmonii to najpotężniejsza moc. Jak to możliwe, że istnieje coś takiego o czym mówicie i same tego nie kontrolowały? - Czy to nie wasz żołnierz? - nagle zmieniła temat Pearl widząc jak z bazy wychodzi jeden z buntowników. Canterlot - Jakbym się naćpał przed snem też bym widział cesarzową - rekrut wykpił jeszcze słowa Dawna nim wszyscy zamilkli. Pierwsza godzina i znów był silny skwar, a na dodatek panowała straszna nuda. Gwardziści stali niczym pomniki czekając na wszystko, co może się ewentualnie zdarzyć, a rekrut przypatrywał się każdemu z odwiedzających Canterlot. - Cesarzowa mogłaby nas obłaskawić strumieniem deszczu - westchnął ponuro jeden z gwardzistów, ale nie przełożony Dawna. - Mają awarię w fabryce pogody - powiedział teraz ponuro przełożony Dawna. - Deszcz ma wrócić za dwa dni - Awarię? O czym ty gadasz? - Wiem tylko tyle, że to prawdopodobnie był sabotaż, podejrzewa się oddanych dawnej władzy, ale już podobno panują nad sytuacją - Cholerni... Zawsze coś zepsują - spojrzał ponuro na bramę. - Wiesz, że wieczorem mam trening? - Z prawym kopytem cesarzowej? - Ta... Ostatnio po treningu tydzień wracałem w pełni do formy. Czasem mam wrażenie, że nie jest jednorożcem... - Co ty gadasz? Nie widziałeś rogu? - Tak... Ale on walczy jak alicorn bez skrzydeł, czy to ma sens? - Nie sądzę - do bramy zbliżyła się drobna klacz wyglądała na trochę roztrzepaną lub przerażoną kiedy zwykli gwardziści prosili ją o dokumenty. Kiedy sięgnęła po swoją torbę, ta rozsypała całą jej zawartość. Piskliwie zaczęła przepraszać i szybko zaczęła zbierać swoje rzeczy, co jakiś czas oglądając się na wszystkie strony. Rekrut, który ją zobaczył tylko pogardliwie prychnął jakby nie warta była jego uwagi.
  7. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Baza - Spokojnie, miewałam już gorsze sytuacje - uśmiechnęła się do swoich towarzyszy, a potem jej róg otoczyła aura, która zaraz pokryła jej ranne kopytko. Nie minęła chwila, a znów mogła nim poruszać. Zaraz potem spojrzała na swojego dowódcę leżącego plackiem na ziemi i do niego podeszła. - Nic mi nie będzie - powiedział ciężko oddychając przez usta, a potem ściągając hełm. - Muszę tylko chwilę odpocząć, jestem wyczerpany, chyba pierwszy raz od dawna mam wrażenie, że mogę zasnąć i się nie bać - słabo się uśmiechnął do swoich towarzyszy. - Zakładam jednak, że każdy inny gwardzista na moim miejscu powiedziałby, że jestem nienormalny, patrząc na naszą grupę - spojrzał zaraz jednak znów na Pearl. - Pomóż ich towarzyszowi, wystarczająco wycierpiał - klacz kiwnęła głową i podeszła do wyczerpanego buntownika, który zaraz mógł poczuć przyjemne ciepło na swoim ciele. Lance spojrzał teraz na Batty i Ordera. - Zechcecie powiedzieć co dokładnie się stało i co macie na myśli mówiąc, że czas się zatrzymał? Nie ruszyliście się przecież, cały czas was widzieliśmy, a potem to coś było wolne... To bez sensu Jak się okazało poza strużką krwi, która kapała teraz z ust Speara, nie było widać żadnych zewnętrznych obrażeń. Najwyraźniej obrażenia jakie doznał musiały być zewnętrzne, więc ciężko było tu coś ocenić gołym okiem, poza tym, że ogier bardzo powoli oddychał. Canterlot - Czym tak właściwie się naraziłeś, że dali cię na bramę? - spytał gwardzista przełożonego Dawna kiedy powoli się zbliżali na miejsce. - Skąd wniosek, że się naraziłem? - Sam wiesz, to najgorsza robota. Nudno jak cholera i ta czujność... Stąd też nie zobaczycie cesarzowej - Ja mam jednak wrażenie, że nas cesarzowa potraktowała wyjątkowo. Nie każdy podoła takiej pracy. Musiała wierzyć, że ja i mój protegowany będziemy czujni, mimo trudności tego zadania - gwardzista już nic nie dodał, bo powoli cała czwórka stanęła niedaleko bramy. - To tu was zaatakowali wczoraj? - Mój protegowany nabrał podejrzeń - spojrzał na Dawna, a potem na drugiego milczącego rekruta, który nadal zdawał się wrogi. - A twój jak wykrywa podmieńców? - Po prostu są durne - odpowiedział rekrut zanim zdążył jego przełożony. - Wystarczy dobrze się przyjrzeć, zawsze coś zwalą w tym swoim kamuflażu, zresztą ich zachowanie też je zdradza. Cesarzowa na pewno wie, że mam najbardziej wyjątkowy talent wśród rekrutów. To kwestia czasu, aż mnie wyniesie pierwszego - Pewność siebie bywa głupia - skomentował to przełożony Dawna. - A ty jesteś tak pewny swoich możliwości? - spytał drugi gwardzista teraz Dawna.
  8. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimson Pumpkin - Jesteś urocza - powiedziała w jej kierunku Crimson kiedy powoli wychodziły z domu Sinister. - Jednak obie wiemy, że konsekwencje byłyby znikome. Jestem kucykiem ziemskim, w obecnym świecie to znaczy tyle, że jestem warta tyle ile brud pod kopytami. Nie mam rodziny, więc nikt nawet nie zwróci uwagi na moje zniknięcie - wzruszyła kopytami i spojrzała na Pumpkin. - A u ciebie gwardia jest milsza? - Nie bardzo... - powiedziała cicho. - Mój kolega kiedyś próbował porozmawiać z gwardzistami o tym, że mamy ciężkie warunki pracy. Za karę zaciągnęli go na pręgierz i kilkukrotnie batowali, nie pozwalając nam do niego podejść, ale kazali nam patrzeć - Trzeba przyznać, że wyobraźni to im nie brakuje - westchnęła Crimson kiedy powoli zbliżały się do przejścia. W okolicy panował spokój, a fakt, że szły za dnia zdawał się nie zwracać uwagi gwardii gdyby jakaś tu jeszcze była. Nawet stworzenia z lasu były dziś podejrzanie cicho. W końcu dotarły na miejsce. - Dawno mnie tam nie było za dnia. To, która pierwsza? - Pumpkin wyraźnie schowała się za White, chyba bojąc się tam wrócić. - No dobra, to idę pierwsza - zaraz potem wbiegła w szczelinę i za nią zniknęła. - Mogę pójść razem z tobą? - spytała cicho Pumpkin patrząc na White. Świątynia - Dziękuje - powiedziała Pearl w kierunku Batty, kiedy ta jej pomogła. Najpewniej była ciekawa o co chodzi, ale nie zadawała pytań tylko biegła starając się dotrzymać tempa innym. Liczne ryki, które zaczynał docierać ze wszystkich stron był jak dodatkowa motywacja nie mówiąc o wyładowaniach magii, które rosły z każdą chwilą za nim. - Poradzę sobie - powiedział przez zaciśnięte zęby Lance. Batty mogła pomyśleć w pierwszej chwili, że jest na nią zły z jakiegoś powodu, ale powód jego irytacji szybko się wyjaśnił. Jego róg coraz bardziej iskrzył, najwyraźniej starał się skupić na zaklęciu. Przed oczami całej grupy pojawiło się światło słońca, a przy tym i wyjście. Był tam również wyczerpany buntownik, którego zostawili, ale nadal żywy. Wtedy stało się coś niespodziewanego, bo Pearl nagle zahaczyła kopytem o jeden z kamieni i potoczyła się niedaleko uwięzionego buntownika głośno przy tym sycząc. - Skręciłam kopyto... Uciekajcie beze mnie... - Nikt nie zostanie - powiedział znów przez zaciśnięte zęby Lance i kiedy byli już blisko buntownika i Pearl nastąpił silny błysk i wszyscy znaleźli się pod bazą. Lance padł plackiem na ziemię, wyraźnie wyczerpany po tej teleportacji, a Pearl zrzuciła swój hełm i oparła się grzbietem o ścianę bazy. - Patrzcie - pokazała kopytem na miejsce gdzie znajdowała się świątynia. Stwory zalewały ją niczym mrówki mrowisko, a nad górami uderzały czerwone błyskawice. Nawet świątynią chmury zaczynały przybierać barwy purpury, a potem nastąpiła eksplozja fioletowego światła. W miejscu gdzie stała świątynia została pusta przestrzeń, zniknęły nawet góry, które były w pobliżu. - Nie rozumiem... Canterlot - Niewielu ma szansę zobaczyć cesarzową, a na żywo jeszcze mniej. Ci którzy jednak mieli szansę na ten zaszczyt opowiadali jak bardzo to na nich wpłynęło - powiedział gwardzista po niewielkiej chwili kiedy ich prowadził. - Dziś dojdzie do pewnej zmiany - dodał po niewielkiej chwili. - Ktoś z nami stanie na bramie, warto żebyś paru rzeczy się poduczył przy tym nietypowym dniu - nim zdążył wejść w szczegóły znaleźli się na zewnątrz gdzie czekało na nich dwoje kucyków. Był tam kolejny z oddziałów śmierci cesarzowej, ale nie tylko, bo i ogier którego Dawn mógł raz zobaczyć, ten sam który miał rozpoznawać podmieńców. - To jest ten twój? - spytał gwardzista przełożonego Dawna. - Tak, już wczoraj się sprawdził - rekrut idący niedaleko wyglądał na wyraźnie niezadowolonego tą sytuacją - No dobra, to chodźmy na te cholerną bramę im szybciej to się skończy tym lepiej. Nie wiem jaki podmieniec wchodziłby główną bramą, ale rozkaz to rozkaz - Desperatów nie brakuje - powiedział przełożony Dawna. - Sam się o tym wczoraj przekonałem - Ta, pewnie masz racje, chociaż stanie pod tą cholerną bramą mi się nie uśmiecha
  9. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimson i Pumpkin - Oj tam, może myślał, że to prima aprilis - uśmiechnęła się Crimson na oskarżenie Stalkera o kłamstwo i zaczęła go lekko drapać pod brodą. Posłała jeszcze krzywy uśmiech Sinister kiedy ta wspomniała o ciałach porzuconych gdzieś w okolicy czarnego rynku. Wiedziała, że ich nie zobaczą, bo przez noc pisaki pustynne już je pewnie zasypały, ale i tak było to zabawne - Jak znajdziesz jakiś ciekawy potencjał tego zielska, to możemy potem zaszaleć we trzy, jak wrócimy. Przy okazji opiszemy ci nasze przygody po drodze - spojrzała teraz na White. - No to chyba nie ma co. Załatwmy to i wracajmy. Muszę jeszcze gwardii dostarczyć trefny towar, bo inaczej będę mogła tylko imprezować na polach rzepy - wzdrygnęła się na samą myśl. - To co mała, jesteś gotowa? - Tak i dziękuje... - powiedziała jeszcze cicho w kierunku Sinister kiedy ta dała jej miksturę. - Nie mogę uwierzyć, że znowu zobaczę rodzinę - dodała zanim poszła za White - Zaplanujesz co im powiedzieć po drodze - spojrzała jeszcze raz na Sinister. - No to niedługo się zobaczymy, jakby co pozdrowię od ciebie Christiana - ostatni raz podrapała Stalkera za uchem zanim poszła na górę za White. - Przynajmniej wiemy, że wszystko jest dobrze - uśmiechnęła się w kierunku klaczy, koło której już stała już Pumpkin, a potem uśmiechnęła się delikatnie znów do White. - Bałaś się że już mnie nie zobaczysz, kiedy powiedział, że mnie zjadł? Świątynia Kiedy oboje złapali kończyny istoty naszło ich silne oślepiające światło, a kiedy błysk dobiegł końca, Batty i Order mogli dostrzec, że znów są w świątyni, ale nie sami. Istota, która do niedawna tkwiła umieszczona w ścianie znów była wolna. Teraz już nie słyszeli jej głosu w głowie, a ona stała nieruchomo jakby próbowała dojść do siebie. Dopiero po chwili na nich spojrzała swoim punktem umieszczonym w oczodole i uniosła łodygowatą kończynę pokazując im na drzwi, jakby chciała zakomunikować żeby uciekali. - Co się dzieje? - mogli nagle usłyszeć głos Lance'a. - Co to za stwór i co on robi? - stworzenie powoli podchodziło do wielkiego strumienia energii i wyciągnęło ku niemu kończyny. - Powinniśmy go zatrzymać? - spytała niepewnie stojąca obok Pearl, kiedy promień zaczął się dziwnie zachowywać i wyginać na wszystkie strony po zetknięciu z kończynami istoty. W tym czasie w bazie stało się coś niesłychanego, bo wszystkie bestie przestały nagle atakować pojazd i stanęły jak skamieniałe kierując monstrualne pyski ku niebu, jakby starały się czegoś wypatrywać. Każda z nich zaczęła wydawać dziwne pomruki, co wyglądało na rozmowę między potwornymi stworzeniami. Dźwięki stawały się coraz bardziej liczne i zaczynały brzmieć na spanikowane, bo rozbrzmiewały coraz szybciej i wtedy to się stało. Stworzenia niczym ogromna fala zaczęły biec w kierunku wyjścia z bazy, zupełnie ignorując swoje niedawne ofiary. Wszystkie z niesamowitą prędkością kierowały się ku świątyni, zupełnie jakby coś je wzywało, a one nie mogły się temu sprzeciwić. Canterlot - Nikt ci tego nie zarzuca - powiedział trochę niepewnie Might widząc reakcje Dawna, na wspomnienie o wycofaniu się. - Po prostu uważamy cię za towarzysza, trzymamy się razem od początku i nie chcemy żebyś odszedł - Śniła ci się cesarzowa? - powiedział nagle inny rekrut, najwyraźniej bardziej zainteresowany tym tematem. - Mi od naszego pierwszego snu, już się nie śniła. Może nie ma czasu na wszystkich - Mi się śniła ostatnio - powiedział inny. - Powiedziała o wielkich rzeczach, które wkrótce się wydarzą i że mam nie wątpić, cokolwiek się nie stanie, bo to dla większego dobra - Serio? Ale o co mogła mieć na myśli? - A skąd mam wiedzieć, wiem tylko co słyszałem - Dawn jednak nie miał szansy wejść w te rozmowę, bo nagle drzwi stanęły otworem. - Dawn Spark - powiedział ten sam charakterystyczny głos gwardzisty z wczoraj. - Idziemy pod bramę, mam nadzieje, że jesteś gotowy
  10. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimson Pumpkin Zawiłości magii pozostawały zagadką dla Crimson. Podobno wszystkie kucyki miały jakąś magię, ale ona tej swojej nie łapała. Fakt jako kucyk ziemski była pewnie silniejsza, ale nigdy nie była kucem pociągowym. Po prostu robiła to co lubi i się nie ograniczała. Nawet jeśli jej życia nie uznawano za normalne w żadnym systemie władzy, nieważne czy to Crystal czy to księżniczek. W każdym razie nie do końca rozumiała co ma na myśli Sinister mówiąc o swojej przesyconej magii. Jednak domyślała się, że to nie pretekst, a kryje się za tym coś więcej. Poczuła potem na głowie kopyto klaczy, ale zanim zdążyła odpowiedzieć lub zareagować znalazły się znowu w miejscu gdzie sprowadził ją słodziak, ale nie był tu teraz sam. - Znaczy, że nie zjadł cię? - spytała niepewnie Pumpkin, ale wyraźnie zadowolona, że obie klacze się znalazły. - Kto? On? - wskazała kopytem na Stalkera. - Gdzie tam. To dobry przyjaciel trzeba tylko pokazać mu, że jest się wartym jego przyjaźni - potem spojrzała na White i Sinister. - No pełen odlot, chyba nawet widziałam tam maszynę do żelków - oczywiście to nie była prawda, ale uznała, że Sinister sama pociągnie to kłamstwo lub powie prawdę co robi potajemnie w tym pokoju. - Co do twojego pytania w wolnej chwili czemu nie - posłała lekki uśmiech Sinister i znów zwróciła się do obu klaczy. - Czyli chyba musimy odprowadzić Pumpkin we dwie Świątynia Wiedza bywa zgubna, to wyjątkowo rozsądne dzielić zamiary na siły. Kim jestem? Jednym z miliardów w miejscu, które ja nazywam domem. Pokaże ci to czego pragniesz. Nie stało się tak właściwie nic. Batty nawet nic nie poczuła, ale mogła dostrzec, że jej umysł wie rzeczy, których wcześniej nie wiedziała. Droga której pragnęła stała przed nią otworem. Korzystaj pożytecznie z wiedzy, którą dostałaś. Nie do końca rozumiem te wasze wydzielanie na płci, ale wasze umysły sporo mi wyjaśniają. Jeśli to wszystko co chcecie wiedzieć, to złapcie mnie za kończyny. Istota wyjęła dwa pnąca w ich stronę. Znów znajdziemy się świątyni. Musicie mnie uwolnić, a wtedy ja zacznę przygotowania. Będziecie musieli uciekać najszybciej jak się da, bo inaczej pójdziecie w te podróż z nami. Komnata - Chyba przesadzasz... - wszyscy patrzyli w szoku na Dawna. - Przecież ona nie jest jeszcze nawet gwardzistką, a widzieliśmy co ty potrafisz. Razem na pewno bylibyśmy silniejsi. Inaczej można pomyśleć, że dzieli nas przepaść, a co dopiero prz gwardii - Might zdawał się jednak zastanawiać nad czymś innym. - Jak to rzucił w cholerę? - nagle spytał. - Dziś znowu masz to robić, chyba nie chcesz zdezerterować, prawda? - mówił wyraźnie zaskoczony, że najwyraźniej w ogóle o tym pomyślał. - Spokojnie, na pewno tego nie zrobi. Musiałeś nieźle się zabawić przy tej walce kiedy my znowu tylko byliśmy testowani. Dziwne jednak, że cesarzowa wybrała tamtych zamiast któregoś z nas. Chyba każdy lepiej nadawałby się niż tamta dwójka z tego co mówisz
  11. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimson - Czy bym się z nimi zadawała? Ciężko powiedzieć. Wiesz ja raczej nigdy nie miałam trwałych relacji. Świat był moim domem, raz tu raz tam. Nie znałam nikogo kto chciałby tak spędzać czas, więc podróżowałam zwykle samotnie. Czy narzekałam na to? Nie zawsze było łatwo, ale czułam się właściwie wolna, a nie jak teraz - skrzywiła się z niesmakiem. - Jednorożce, o których mówisz są tylko jak kawałki tej zarazy, która ciągnie się z góry. No, a skoro Crystal pozostaje niepokonana, to pozostaje mi pisanie haseł, które ją zachwalają - rzuciła krzywy uśmiech Sinister. - Muszę powiedzieć, że masz ciekawe hobby. Spodziewałaś się po mnie takiej czy raczej innej reakcji? - zadała to pytanie, ale potem dotarło do niej pytanie Sinister. Normalnie nie miałaby z tym problemu, ale pewna śmieszna myśl przeszła jej przez głowę. - Wstydzisz się mnie? - zrobiła smutną minę i wydęła dolną wargę. Pumpki Ostrzeżenie White ją zaniepokoiło, ale nie mogła się wycofać. Bała się odkryć zmasakrowane ciało Crimson, ale i bała się sama uciec. Nie była pewna co by się stało gdyby gwardia ją złapała. Nie pochodziła z tego miejsca, a nie sądziła, że uwierzyli by jej w to, że została uprowadzona. A nawet jeśli, to była tylko kucykiem ziemskim, więc kogo to obchodziło? Kiedy znalazły się na dole i zobaczyła stwora schowała się za White. Jednak najgorsze było kiedy potwór się oblizał. Obraz Crimson powoli pożeranej przez tego potwora jeszcze bardziej nawiedził jej głowę. - Nie ma śladów krwi... - pisnęła cicho za jej grzbietem, była pewna, że jakieś szczątki powinny zostać. Świątynia Tak długo jak tu stoimy, czas dla waszych towarzyszy stoi w miejscu. Jednocześnie nie można też wpływać na miejsce, w którym są. Nigdy nie ma prostych rozwiązań. Igranie z czasem i przestrzenią, a przy tym łamanie zasad jakie są nałożone niesie poważne konsekwencje. Punkt w oczodole przekierował się teraz na Batty. Masz umysł zatarty potężną barierą. Widzę przez nią i mogę ci pokazać co za nią jest. Mogę pokazać nawet pierwszy dzień kiedy otworzyłaś oczy tuż przy narodzeniu, lecz musisz wiedzieć, że nie zawsze jest tam skryte to co chcemy zobaczyć. Nie mnie wiedzieć jak zareagujesz na obrazy tam skryte. Mojemu gatunkowi obce są rzeczy, które zwiecie emocjami, a hierarchia zwana rodziną też zupełnie jest mi nieznana. My mnożymy się wraz z wiatrem i podążamy zgłębiać. Chcesz aby twój mur dzielący cię od odpowiedzi teraz pękł? Koszary - Nie rozumiem o czym mówisz - powiedział zdezorientowany Might. - Fajnie jednak, że ciebie spotkaliśmy zanim znów cię zabrali, jak podobało ci się twoje zadanie? - Ta widziałem innych, ale nie ciebie - powiedział ponuro inny. - Jednemu dali podmieńców. Miał ich rozróżniać w tłumie kuców. Chyba trzymają kilka okazów w lochu. Inny natomiast siedział i patrzył godzinami w kamienie sam nie wiem czego szukając, ale ta babka... - To nie było normalne - wtrącił inny. - Nie jest na poziomie gwardzistów co prawda, ale co ona za zaklęcia rzuca... Nie mogła się tego nauczyć na uniwersytecie. Chyba zna dowódcę gwardzistów, bo na chwilę ją wezwał do rozmowy. Zaraz wyjdzie, że to jego córka. Może jednak miałeś co do niej racje... - Ja tam nie mam do tego głowy - wyraźnie nadąsany Might usiadł na swoim łóżku. - Czemu żadnego z nas nie wybrali? Czym trzeba zabłysnąć żeby zwrócić na siebie uwagę? - Pogadaj z tamtą klaczą, może cię czegoś nauczy lub jej trzeba pokazać miejsce w szeregu...
  12. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimson - Nie doceniasz mnie - skomentowała krótko fakt broni palnej. Nie wyglądało to też na puste słowa. - Szczerze mówiąc, czasem przeszło mi to przez myśl - odparła na kwestie gwardzistów, a potem poszła bez słowa za Sinister. - Bo ja tam wiem. Mieszkam sama, nie wiem jak już długo w swoim mieszkaniu i raczej nikt za bardzo nie chce ze mną gadać. Jednorożce myślą zapewne, że zarażę je jakąś nieuleczalną chorobą, a kucy ziemskich już nie ma w mieście. Zanim więc was spotkałam, w domu gadałam do ścian, chyba dlatego większość czas spędzałam na czarnym rynku, teraz się chociaż nie nudzę - mówiła, a potem skierowała wzrok na Sinister. - No to spotkał mnie nie mały zaszczyt widzę - wtedy jej oczom rzucił się wielki smokowaty kształt, na którego widok otworzyła szeroko oczy. - O cholera... - dobrą chwilę nie była w stanie powiedzieć nic więcej, przyglądając się stworzeniu. - Chyba nie chcesz wydać wojny Crystal, co? - te pytanie wyrwało jej się po dobrej chwili, ale raczej nie wyglądało żeby było szczere. - Z gwardią nie do końca wiem. Biorą co mam, mówiąc, że się im należy i przypominają jak wiele serca mi okazali nie wysyłając na rolę - mówiła dalej patrząc na stworzenie. - Christian... Cóż... To straszny dupek, ale ma mnóstwo kasy i umie docenić interes. Miej coś co go zainteresuje, a potem można się targować o niezłe kwoty, ale trzeba uważać żeby go nie urazić lub nie próbować zrobić z niego idioty, bo nieźle się wpieni, a to nic dobrego - westchnęła, a potem odwróciła głowę w kierunku Sinister. - Ogólnie wiesz, że White i Pumpkin też tu są, prawda? Świątynia Zniszczenie, czas, energia, kreacja, życie, śmierć oraz rzeczywistość. Zbierz wszystkie połącz na berle, a będziesz władać każdą z tej mocy. Nikt nie wie jednak gdzie owe berło jest, nawet ja tego nie wiem. Przepadło wraz z pradawnymi istotami, których ślady zaniknęły zanim tacy jak ja pojawili się w swoim świecie. Używanie tych przedmiotów bez berła niesie ogromną cenę, a ktoś kto nie jest dość silny, może zapłacić więcej niż życiem, bo są rzeczy nawet gorsze od śmierci. Gdyby ktoś jednak zdołał zdobyć nawet wszystko łącznie z berłem, to i tak nie istnieje wiele istot które mogłyby go użyć. Widzę władczynie tego świata w waszych myślach i odpowiem, że nawet one nie miałyby takiej mocy. Ponadto jeśli zostanie źle użyte, powrócą istoty starsze niż cokolwiek co znamy, a potem zgładzą nas wszystkich. Tylko szalony umysł sięgałby po taką moc. To co zniknęło z tego miejsca jest jak energia. Może ją pochłaniać, a potem przywłaszczać pozostawiając bezsilnymi. Te istoty kiedy je znaleźliśmy... Wielu takich jak ja zgniło na moich oczach, to przeklęte rzeczy. Jednak jak powiedziałem, przedmioty są w różnych miejscach w innych światach, do których nie ma się dostępu. Nawet my byśmy ich nie odnaleźli. Chcecie wiedzieć coś jeszcze i czy pozostajecie przy swojej wcześniej decyzji? Kiedy już zacznę nie zobaczycie nas. Jeśli zawiedziecie, a ta Crystal jakimś cudem użyje tych rzeczy, będziecie odpowiedzialni za śmierć wszelkich istnień. Sen - Wszystko ma pewien cel, a ja nie robię nic bez powodu - powiedziała bez gniewu, nadal spokojnie spacerując. - Aby ukończyć moje plany potrzebuje czegoś więcej. Jednorożce ze swoim źródłem energii mogą to zapewnić, ale nie kiedy będą słabe. To wymaga ode mnie pewnych rzeczy, nawet jeśli inni ich nie rozumieją. Mieszana krew sprawia, że pokolenie słabnie, dlatego tak ulegało czarnej magii kiedy chciałam dać im siłę. Jedyne co można zrobić w tym wypadku, to zasiać wrogość aby unikać takich sytuacji. Kucyki ziemskie i pegazy mają swoje zadania, które muszą wykonać dla dobra planu, ale to jednorożce wytyczą nowy lepszy świat, do którego dążę. Muszę jednak zakończyć wszystko co zaczęłam. Potrafisz to zrozumieć?
  13. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimosn Ciężko było stwierdzić czy klacz z uwagą słuchała tego co mówi Sinister, bo wciąż rozglądała się wokół niczym ciekawskie źrebie mające nadzieje zobaczyć tu coś jeszcze ciekawszego niż to co do tej pory widziało. Mimo wszystko słuchała tego co mówiła do niej rozmówczyni. Na upewnienie się, co do tego czy jest prawdziwa zareagowała delikatnym uśmieszkiem, ale słuchając dalej poczuła lekkie zaniepokojenie. Ciężko było stwierdzić czy bardziej w związku z Christianem czy próbą napaści na jej kumpelę. W końcu jednak kiedy Sinister skończyła spojrzała na nią. - Cholera, zawsze omija mnie cała zabawa - westchnęła i wyglądała na naprawdę zawiedzioną. - No ale nie było też u mnie źle, bo chociaż obudziłam się rano w miłym towarzystwie - nie powiedziała jednak czy to White czy Pumpkin i co dokładnie zaszło, jakby chciała żeby Sinister sama sobie wszystko podsumowała. - Potem była u mnie gwardia żeby przypomnieć jakim to jestem bezwartościowym pozbawionym rogu ścierwem, no cóż nie ma na co narzekać - wzruszyła kopytami. - Przynajmniej słodziak się dobrze bawił, ale jeśli chodzi o jego serce... Wiesz... Może on czuje więcej niż czasem ci się wydaje. Nie znam się na magii, bo wiadomo co może wiedzieć kuc ziemski, ale no nie wiem... Może jest coś czego nie przewidywałaś kiedy go tworzyłaś - kontynuowała nadal spokojnie. Nie wydawała się nawet zła o to jak potraktowała ją dziś gwardia. - No i pokazałaś kto teraz tam rządzi, mam nadzieję, że też dostałaś wszystko co chciałaś, a pobyt tam nie był tylko stratą czasu. A no tak... Słuchaj... Serio z Christianem trzeba uważać nigdy nie wiadomo co mu strzeli do łba. Może wydawać się jak każdy inny, ale on jest gorszy i bardziej niebezpieczny niż się wydaje, ale skoro nic ci nie zrobił to chyba też niepotrzebnie ci matkuje Pumpkin Ona też nie kojarzyła żeby usłyszała krzyk Crimson, ale wszystko mogło wydarzyć się tak szybko. Może na chwilę się odwróciła, a wtedy potwór wskoczył i odgryzł jej głowę jednym chłapnięciem. Wydawał się być w stanie to zrobić, a wizja ciała tej biednej klaczy leżącej w kałuży krwi ze zmasakrowanym ciałem była tak przerażająca, że ledwo zdołała powstrzymać strachliwe piśnięcie. Informacja, że White nie zna tego stwora wcale jej nie pocieszyła. Widząc jednak jak ta odchodzi szybko sama wstała i do niej podbiegła. - Pójdę z tobą, wolę nie zostawać sama - mówiła niemal szeptem kiedy jej ciało się trzęsło. Świątynia Wyczuwam twoje wątpliwości. Powiedział w kierunku Ordera. Niewiele wiem o waszym świecie i u mnie termin dowódcy nie jest znany, ale widzę w twoich wspomnieniach dawny świat, który znasz. Jak ważne jest wykonanie w nim rozkazu tak zwanego dowódcy. Co zrobisz kiedy wszyscy cię opuszczą, a ty zostaniesz sam z tą wiedzą? Pójdziesz za nimi uznając, że dziwny stwór, który teraz do ciebie mówi nie mógł mieć racji, a to twoje dowództwo na pewno ją ma, czy może się poddasz uznasz, że sam nic nie zdziałasz i się ostatecznie poddasz? Teraz stworzenie skupiło się na Batty. Zastanawiające czyż nie? Nawet istota mojego pokroju nie jest w stanie określić czym dokładnie są te przedmioty i gdzie mogą być, tymczasem wie to istota z waszego świata, istota znacznie młodsza od naszej rasy. Chyba, że ta cała Crystal nie jest tym za co się podaje, pytanie brzmi więc czym jest i jaki ma cel. Pozostaje też pytanie, czy jeśli naprawdę zna znaczenie tych przedmiotów czemu chce zrobić coś takiego? Podejrzewacie, że jest zwykłą psychopatką, jak wy byście ją w waszej formie określili, czy może ma jakiś większy cel, o którym nikt nie wie? Sen - Cierpliwość jest jedynym wyjściem - powiedziała istota po wysłuchaniu każdego słowa Dawna. - Każdy chciałby się poczuć wyjątkowy, ale nikt się taki nie rodzi, to wymaga pracy. Chcesz być lepszy od innych? Nie możesz oczekiwać, że będziesz najlepszy od tak. Wyborem twoim pozostaje, to czy chcesz przyjąć to wyzwanie i próbować ich prześcignąć czy może spróbujesz ukryć się w niesławie udając, że to nigdy nie miało miejsca - istota powoli ruszyła po otaczającym ich terenie. - Kiedyś mówiono, że Celestia jest niepokonana, podobnie jak Discord i jej siostra, a ja sprawiłam, że niemożliwe stało się możliwe. Gdybym tego nie zrobiła jej kolejne destrukcyjne decyzje zabiłyby was wszystkich. Powiedz mi, co myślisz o świecie, w którym przyszło ci żyć. Podoba ci się obecny porządek?
  14. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimson - Może jestem tylko wytworem twojego umysłu - powiedziała niemal ze śmiechem widząc jak ta próbuje trafić ją kopytem. - Naćpałaś się. a mnie tu wcale nie ma. ale chciałabyś żebym była - machnęła kopytami jakby udawała ducha. a potem parsknęła śmiechem. - Szkoda. mogłabyś dobrze wynająć te miejscówkę - skomentowała kwestię imprez rozglądając się wokół. - A może nie, bo jeszcze jakieś drętwusy zepsułyby wszystko - pokręciła głową dalej rozglądając się po pomieszczeniu. - To ty w ogóle miałaś tu jakieś pułapki? Widziałam tylko uroczego zwierzaczka, który był tak miły, że zaprowadził mnie do śmiesznego okręgu. Najwyraźniej próbował wprowadzić mnie w miejsce dla elity - posłała jej krzywy uśmiech. - Zauważyłam jednak, że trochę zmizerniał - zmarszczyła mocniej brwi, a jej ton spoważniał. - Powiedz, że nie naraziłaś się Christianowi. Serio z tym dupkiem nie ma żartów Pumpkin Klacz rozejrzała się dość niepewnie po całym pomieszczeniu. Wolała niczego nie dotykać, nie chciała zdenerwować właścicielki, która nawet jej nie zaprosiła, nie mówiąc, że mieszkająca tu klacz najwyraźniej trzymała na smyczy niebezpieczne stworzenia. Nie rozumiała jak Crimson mogła pójść sama z tym stworzeniem, nie bojąc się o życie. Spojrzała niepewnie na gry planszowe, trochę to jej nie pasowało do tej reszty rzeczy właścicielki domu. Wystrój pomieszczenia, w którym była był całkiem przytulny, tylko zastanawiała się przy okazji czy Sinister może nie przepadać za światłem słońca patrząc na zasłonięte okna. Przerwała rozglądanie się kiedy usłyszała kroki, a potem pojawiła się White. - Nie... - powiedziała dość niepewnie. - Myślisz, że mógł jej coś zrobić? - ledwo powstrzymała lęk w swoim tonie zadając to pytanie. Świątynia Niedorzeczne. Rozgrzmiał głos w głowie obojga kiedy skończyli. Te rzeczy są starsze niż światy waszej dwójki. Pochodzą z granic, których istoty waszego pokroju nie powinny móc pokonać. My również nie jesteśmy w stanie. Możemy swobodnie podróżować wśród gwiazd, a jednak i dla nas istnieją granicę. Prawda jest jednak tutaj, a byt niższy niż istoty starsze niż wszystko co znamy, sprowadził to do tego jakże młodego świata. Zaczął nerwowo chodzić po powierzchni przesuwając po niej słabo swoimi łodygowatymi kończynami. Nie kłamiecie, bo widzę, że je widzieliście, ale żadne z was nie widziało bytu imieniem Crystal, ale co jeśli naprawdę wie? Co za impertynencja myśleć, że można zapanować nad tak potężną mocą, która kreowała się u początków istnienia. Istota przesunęła punktem na Ordera teraz mu się najwyraźniej przyglądając. Nie możecie tego zamknąć. Wasza technologia nawet w dobie szczytu nie byłaby do tego zdolna. Tak widzę, że chcecie to zniszczyć, ale jeśli to zrobicie rozerwiecie jądro tej planety skazując się na zagładę. Energia, którą widzieliście już się z nim połączyła. Teraz skierował nietypowe spojrzenie na Batty. Podejrzewam również, że żadne z was nie posiada dostatecznej mocy. Nie oddacie tego co skradziono, bo jedyne rozwiązanie to zabrać to przeklęte miejsce skąd pochodzi, a potem zamknąć tak jak zrobiłem to ostatnio. To my w naszej bezgranicznej chęci poznawania natury wszechrzecy zawędrowaliśmy za daleko, odkrywając te stworzenia i historie, która przekracza ogrom zrozumienia. Jestem w stanie zwrócić to miejsce do mojego świata ponownie zamykając się z nimi wewnątrz, wtedy popadną w letarg. Musicie jednak znać odpowiedzialność. Jeśli nie odzyskacie tej rzeczy, a zostaną znalezione inne skarzecie wszystkie światy, a przy tym stworzenia je zamieszkujące na coś co nawet dla nas pozostaje zagadką. Czy jesteście gotowi coś takiego obiecać? Ostrzegam, że jestem w stanie wykryć zawahanie lub niepewność z waszej strony. Canterlot Sen Dawna znów sprowadził go niezwykłe, a jednocześnie inne miejsce niż zwykle. Otaczała go zieleń i kwiaty. a zewsząd wiał przyjemny wiatr. Wszystko zdawało się tak realne. że ciężko było uwierzyć żeby to był sen. Nie było tu zniszczeń czy innych śladów normalnego życia. Wszystko wyglądało tu jak idealna harmonia, w której natura sama wszystko kontrolowała. Nawet na sierści mógł poczuć te przyjemną temperaturę i czyste powietrze wokół zupełnie jakby to nie był tylko stan umysłu, a był tu fizycznie. - Wyczuwam twoją niepewność - nagle rozległ się głos zewsząd. - Powiedziałeś, że chcesz być mi lojalny, przestałeś już ufać mojemu planowi? A może wątpliwości w tobie są spowodowane z innego powodu? - znów pojawił się światło przybierające kształt kucyka. - Poddanie się moje woli nie jest łatwe, ale trzeba naprawdę tego chcieć żeby zrozumieć. Brak zaufania i otwarcia oczu na to co czynie, sprawia, że rodzą się trudności, na które nie mogę pozwolić. Zbyt wiele czasu już zmarnowałam na błędy innych
  15. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimson Właśnie dlatego nie przepadała za magią. Po dotarciu na miejsce potrzebowała jeszcze chwili żeby w pełni do siebie dotrzeć i ułożyć sobie w głowie wszystko co przed chwilą zaszło. Wszystko stało się tak nagle i niespodziewanie. W takich miejscach powinna być jakaś tabliczka ostrzegawcza. Taka myśl chodziła jej po głowie, kiedy powoli wstawała. Nie miała żalu do Stalkera, zwierzak chciał jej coś pokazać, a przez brak mowy ciężko żeby mógł jej wyjaśnić co takiego. Chociaż lubiła zwierzaki, to rozmawiać z nimi nie potrafiła. Nie była nawet pewna czy to co niedawno widziała było prawdą czy tylko iluzją. Powoli się podniosła rozglądając po miejscu, w którym się znalazła. Zdecydowanie była w zupełnie innym niż niedawno. Dopiero po chwili dotarło do niej, że chyba nie jest sama, bo słyszała czyjeś mamrotanie. Powoli obróciła się w kierunku głosu i szybko zrozumiała co chciał przekazać jej Stalker. Co ciekawe przekazał to jej, a nie White. - Dobra miejscówa, robisz tu ostre imprezy? - powiedziała zakradając się po cichu do klaczy i dopiero wtedy jak zbliżyła się do jej ucha. Nieznane miejsce Wybacz węglowa formo życia, ale to nie jest mój dom, a tylko iluzja międzywymiarowa, przybliżająca jego wygląd. Powiedziała istota znów w ich głowach, dając najpierw skończyć obojgu. Wasze ciała wywołują dziwne zjawiska chemiczne kiedy się porozumiewacie, niesłychane. Poza tym zgadza się. Ewidentnie powiedział teraz w kierunku Batty. Czytam w waszych umysłach, widzę wszystko co w nich skrywacie, nawet przeszłość, której sami nie pamiętacie. Budowa waszych receptorów myślowych również ciekawi. Poza tym, ty zmieniłeś ciało. Powiedział do Ordera. Nie jesteś istotą, którą obecnie jesteś. Nie znam także bytu zwanego Crystal i nie wiem co można sobie myśleć zabierając coś takiego. Prosicie o pomoc? Kalkulacja mówi, że nie powinienem się mieszać. Jeśli coś pójdzie nie tak, sprowadzę zagładę na nas wszystkich. Widzicie, te istoty służą swoim władcą, którzy odeszli długo przed narodzinami kogolwiek z nas. Moja rasa żyje od milionów lat, co sprawia, że jesteście młodymi organizmami w stosunku do mnie, a nawet my pojawiliśmy się na długo po nich. Pewnego dnia po prostu odeszli, a te stworzenia są jednymi z wielu reliktów tamtych czasów. Zostawione tu w fazie uśpienia mające chronić to miejsce. Jak widać jednak ktoś zdołał skraść ich skarb. Zaleją cały ten świat niczym szarańcza, aż tego nie odzyskają. Biorąc pod uwagę logikę to najlepsze rozwiązanie, zginie jeden świat, ale nie wszystko co znamy. Przedmiot, który zabrano jest jednym z bardzo wielu, kiedy zostaną znalezione wszystkie nic nie ocali żadnego z nas, jeśli ktoś wie jak je użyć. Z drugiej strony nikt nie wie gdzie są wszystkie przedmioty. Tego miejsca też nie powinno być w tym świecie. Pamiętam jak poświeciłem się żeby je znowu zamknąć, ale to było gdzie indziej, więc jak mogliśmy się znaleźć w zupełnie innej rzeczywistości? To zdaje się wykraczać poza zwykłe możliwości Koszary - Ludzie mawiali, ciekawość to pierwszy stopień do piekła, to było dobre przysłowie - mruknął na pytanie Ordera, a potem machnął kopytem. - Skoro jednak chcesz, może tu się czegoś nauczysz - pomieszczenie,w którym byli było kompletnie pozbawione światła. Nie sposób było zobaczyć tu cokolwiek. Zupełnie jakby znaleźli się w ciemnej pustce. - Zostało jeszcze was dwóch - powiedział w innym kierunku. - Może starczy... Pokonałeś już czworo z nas. Nawet ty musisz odpocząć - powiedział zupełnie inny głos. - Cesarzowa chce sprawić żebyście byli bardziej doskonali niż kiedykolwiek, ale tak się nie stanie jeśli będziecie wiecznie jęczeć - Mógłbyś w końcu powiedzieć jak to jest stanąć przed jej obliczem - Zgoda - zapadła cisza. - Jeśli wytrzymacie pięć minut, pozwolę wam wejść do sali tronowej i być może wtedy ją zobaczycie - Naprawdę? - Pięć minut od teraz - rozmowa się skończyła, a w pomieszczeniu słychać było hałas. Z pewnością ktoś użył promienia magicznego, ale nawet on nie oświetlił tej ciemności. Powietrze również zdawało się cięższe w tym miejscu, zupełnie inne niż w reszcie pomieszczeń. Minęły trzy minuty i wszystko ucichło, a pomieszczenie się rozjaśniło. Na ziemi leżało plackiem dwoje gwardzistów, a pod ścianę kolejna trójka, plus jeszcze jeden, którego wniósł Dawn. Teraz można było zauważyć, że sala była kompletnie pusta, co zapewne pozwalało łatwiej się ruszać w czasie treningu przywódcy po pomieszczeniu. Ten nagle spojrzał na Dawna. - Mam nadzieje, że ty będziesz wytrzymalszy jak skończysz szkolenie
  16. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimson Pumpkin spojrzała trochę niepewnie na Stalkera. to na Crimson i najwyraźniej zdecydowała się zostać w pokoju gościnnym jak zasugerowała White. Nie było to dziwne biorąc pod uwagę. że raczej nie miała do czynienia z takimi stworzeniami. Crimson się jednak nie wahała i powoli zeszła za Stalkerem. Pomieszczenie. które zobaczyła nie dało jej większych niespodzianek. Poznała już trochę Sinister. a po jej wczorajszych poszukiwaniach na czarnym rynku mogła się dowiedzieć jeszcze bardziej co ją interesuje. Broń i nietypowe roślinki zwracały na siebie aż nazbyt uwagę. Sinister była najwyraźniej tak pewna, że nikt tu nie przyjdzie, że nawet tego za specjalnie nie chowała. Gdyby gwardia tylko wiedziała co tu jest już dawno zapewne zrobiłaby jej niezły nalot. Niby mówili, że Crystal wie i widzi wszystko, a jednak jakaś klacz pod jej nosem bawi się w takie rzeczy i nawet o tym najwyraźniej nic nie wie. Znów spojrzała dokładniej na broń starając się niczego nie dotykać żeby nie wkurzyć Sinister, jeśli ustawiła to sobie w jakiś dla siebie sprawdzony sposób wolała jej tego nie psuć. Jej wzrok na chwilę jeszcze zwrócił się na agregat, na którego widok lekko się uśmiechnęła. Dopiero po chwili spostrzegła spojrzenie Stalkera. - Mam tam wejść? - spojrzała na dziwny okrąg. - Nie bardzo znam się na magii, słodziaku - podeszła żeby lepiej się przyjrzeć. Zastanawiała się czy ten krąg jej nie spali czy coś. Nigdy do końca tego typu rzeczom nie ufała. Wciągnęła ostatecznie powietrze i weszła do środka. Świątynia Kiedy Order złapał nietypową kończynę rozbłysło oślepiające światło, a świat zdawał się stanąć w miejscu. Zarówno on i Batty znaleźli się w zupełnie innej lokalizacji. Zewsząd rosły dziwne nietypowe rośliny większe niż drzewa, a jednocześnie o palecie wszelkich barw. Niektóre z nich przypominały trochę strączki fasoli, ale miały barwę fioletu obłożonych dziwnymi żółtymi kulistymi kamieniami. Te co jakiś czas migały niczym lampki na choince, a zaraz potem gasły. Poza tymi nietypowymi roślinami widać było przepływającą rzekę, ale miała nietypowo kolor trawiastej zielenie. Ponadto zewsząd otaczały ich budynki przypominające kształtem te strączkowate rośliny. Nie wyglądały jednak na wykonane z kamienia czy metalu, a jakiegoś nietypowego materiału. Najbardziej jednak mogło zaskoczyć ich spojrzenie w niebo, bo nie było tam słońca, a gołym okiem dało się zobaczyć co najmniej trzy planety na tle pomarańczowego nieba. Nie mieli jednak okazji na podziwianie tego wszystkiego, bo nagle mogli usłyszeć głos w głowie, a jego źródłem okazała się istota niedawno przymocowana do ściany, ale teraz była wolna i poruszała się lewitując kiedy jej kończyny wisiały bezwolnie w powietrzu. Wybaczcie, ale potrzebowałem wzoru waszej budowy aby was zrozumieć. Jesteście istotami o nietypowej budowie cielesnej i dość kruchych mało adapcyjnych ciałach, co tylko świadczy, że pochodzimy z zupełnie innych światów. Zawiesiłem nasze świadomości między czasem, a przestrzenią, tworząc przy tym niewielką projekcje mojego domu. Dzięki temu możemy porozumiewać się swobodnie kiedy dla waszych towarzyszy czas stoi w miejscu. Oczywiście śmierć naszej świadomości oznacza koniec przekazu i śmierć naszych ciał, czego wolałbym uniknąć. No dobrze, ale najpierw sprawy ważne. Czemu to ukradliście? Narażacie nie tylko siebie, ale wszystkie światy Canterlot Przeczucie nie myliło Dawna, bo nikogo już nie było. Najwyraźniej on ze wszystkich rekrutów musiał zostać najdłużej. Nie było nigdzie Midnight, ale nie widać też było innych, którzy dostali inne zadania. Gwardzista, z którym wrócił poszedł jeszcze zrobić obchód zostawiając go już samemu. W całych koszarach tylko gwardziści nie spali chodząc i patrolując, ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Najwyraźniej byli poinformowani, że wróci później lub wiedzieli jak długo trwa zadanie, które mu przydzielono. Kiedy zbliżał się już do swojego pokoju mógł usłyszeć za jednymi z zamkniętych drzwi odgłosy walki. Zagdaka szybko się rozwiązała kiedy jeden z gwardzistów wypadł z pomieszczenia dosłownie wylatując przez drzwi, a potem lądując tuż pod kopytami Dawna. - Możesz go tu wnieść z łaski swojej - powiedział głos dochodzący z ciemnego pomieszczenia.
  17. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimson, Pumpkin - Biedaczysko, zero szacunku do zwierząt - Crimson pokręciła głową widząc jego stan. - Jak Sinister pozwoli to potem porzucam ci piłkę - lekko się uśmiechnęła widząc jak stwór pokazuje im drogę pozwalając przejść. Pumpkin nadal była trochę niepewna, widać było, że najwyraźniej nie miała do czynienia z takimi stworzeniami. Crimson w tym czasie rzuciła okiem na White. - Miałam zawsze kopyto do zwierzaków. Nie wiem jak to jest, ale jakoś mnie lubią - wzruszyła kopytami. - Wczoraj jak Sinister pokazała mi go w mini wersji, dostrzegłam, że chyba podobał mu się komplement ode mnie. Nie mam pojęcia czy Sinister tego chciała, czy jest to efekt uboczny, ale Stalker nie jest tylko pustą maszyną do zabijania. Mimo bycia stworzeniem powstałym z magii najwyraźniej potrafi okazywać emocje i wyczuwać emocje innych. Przeczucie mówiło mi, że mnie zapamiętał i nie wyczuje ode mnie zagrożenia - lekko się uśmiechnęła. - Przynajmniej wiemy, że Sinister nic nie jest i miałaś racje, śpi na górze - rzuciła teraz okiem na Pumpkin. - Nie ma się czego bać. Jeśli okażesz mu strach, to tylko go urazisz - Pumpkin pokiwała głową i powoli ruszyła. - Jest... Uroczy na swój sposób - powiedziała cicho. Świątynia Stworzenie przesuwało dziwnym punktem, to na ogiera, to na klacz. Nie mrugało, ale można było poczuć jego spojrzenie na sobie, co wskazywało jasno, że próbuje się porozumieć. Przez chwilę obserwowało jak dwie nieznane mu istoty rozmawiają w sposób, który mu się wydawał obcy. Zapewne gdyby potrafiło ukazywać emocje można by było zauważyć u niego zaintrygowanie tymi dziwnymi kopytnymi stworzeniami, które go teraz otaczały. Kiedy jednak Batty pokazała mu rysunek zaczął przesuwać punktem w pustej powiece po książce, jakby dziwna istota chciała coś tam znaleźć. Poruszała punktem coraz szybciej, aż ten w końcu stanął w miejscu, a nietypowa głowa istoty opadła. Stworzenie w ogóle przestało reagować dobrą chwilę. Można było pomyśleć, że zdechło, ale nagle stało się coś dziwnego, bo znów uniosło głowę i wyciągnęło kończynę ku istotą. Najwyraźniej stworzenie chciało żeby nieznane mu stworzenia złapały za jego patykowatą kończynę. Baza Silnik chwilę się opierał, a z spod ziemi wyskakiwały kolejne stworzenia. Tak jak przewidywał Chlorine, grunt pod nimi stał się bardzo niestabilny. Podłoże nawet zaczęło powoli wydawać niepokojące dźwięki. Spear nadal leżał nieprzytomny, nie widząc całego tego koszmaru. Kilka z tych stworów skierowało się ku Kattie najwyraźniej chcąc rozerwać smoczycę na strzępy. Kolejne jednak skierowały uwagę na czołg skacząc w jego kierunku. W tym jednak momencie silnik zaczął współpracować, a maszyna była gotowa do ruszenia. Kiedy tylko buntownik ruszył pojazd nieprzytomny Spear nie był w stanie się utrzymać. Jego ciało bezwładnie toczyło się po dachu kierując się ku bestiom, które teraz atakowały bazę. Ciało nieprzytomnego gwardzisty leżało już na krawędzi pojazdu między ostatnią deską ratunku, a okrutną śmiercią. Canterlot Kolejne godziny przebiegały już spokojnie. Nie było żadnych ataków, a kolejne kucyki znowu opuszczały i wchodziły do miasta. Spokój powinien zwykle cieszyć, ale Dawn mógł już zapewne być znudzony tą bezczynnością. Czas wlekł się niemiłosiernie, a przełożony ogiera stał niczym posąg. Jego brak ruchu i milczenie można było nawet pomylić ze snem, ale to raczej było niemożliwe u tej klasy gwardii. W końcu słońce zaczęło znikać za horyzontem, choć można było pomyśleć, że trwało to dłużej niż zwykle. W mieście zaczęły się świecić pierwsze latarnie, a niebo zaczęło przybierać formę granatu. Pierwsze gwiazdy pokazały swój blask, a wraz z nimi księżyc taki sam jak dawniej wznosiła księżniczka Luna. Czas nadal jednak stał w miejscu, bo gwardzista się nie ruszał. Natomiast gwardziści pilnujący bramę zmienili się z innymi, a do miasta przychodziło coraz mniej kucyków. - To chyba na tyle jeśli chodzi o dziś - przerwał ciszę nocy głos gwardzisty. - Inni pewnie już w koszarach śpią - rozciągnął mięśnie. - I co podobało się? Bo jak ja mam być szczery, to czuje się gorzej niż po maratonie, cholerne nudy
  18. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Crimson, Pumpkin - No chyba poznaje jej nieznaną naturę - mruknęła Crimson patrząc na teleskop. Chyba tego się nie spodziewała po Sinister. Pumpkin nic nie mówiła tylko obserwowała całą sytuację, nie do końca wiedząc co zrobią. - Ja też bym pewnie szybko nie poszła spać - Crimson otworzyła usta dopiero jak White skończyła zmagania z drzwiami. - No, ale przynajmniej wtedy wiemy, że jest na miejscu - spojrzała na drzwi lekko pocierając je kopytem. - Może mogłabym jej wysadzić drzwi, ale nie wiem czy byłaby zachwycona takim widokiem, ja w każdym razie na pewno bym nie była - wzruszyła kopytami. - A może pozwólmy jej się wtedy wyspać i przyjdziemy tu później - westchnęła patrząc w głąb korytarza. Pumpkin poszła za nią i pisnęła przerażona na widok potwora w korytarzu. Crimosn jednak zachowała się inaczej, bo zaraz tam wbiegła nie czekając na pozwolenie White i zaczęła lekko drapać go za uchem. - Co jest słodziaku? - powiedziała w jego kierunku. - Chyba wszystko dobrze skoro tu jesteś. Nie pozwoliłeś zrobić krzywdy swojej pani, co? Świątynia - Warto spróbować - westchnął sięgając za lunetę. Chwilę przyglądał się w milczeniu, chyba próbują dokładniej przyjrzeć się symbolom. - Cholera jasna... A myślałem, że to pismo ludzkie jest skomplikowane... Nie mamy czasu żeby to rozgryźć, mogą tu wrócić w każdej chwili... Potrzebowałbym tygodnia żeby to rozszyfrować, a może i więcej - mówił wyraźnie zirytowany. - Może spróbujmy to zdusić - powiedziała nagle Pearl, a Lance na nią spojrzał. - Stwórzmy wspólną barierę blokując przepływ tej energii, jeśli będzie wystarczająco silna może się udać - Lub nas wysadzić - powiedział ponuro Lance. - Nie wiemy jak jest niestabilne - spojrzał kątem oka na Fire. - Chyba, że wy się wycofacie uciekając jak najdalej, a ja i Peral spróbujemy. Żaden gwardzista nie żyje wiecznie, a tak przynajmniej może zdołamy uratować wiele żyć - Pearl nic nie powiedziała, ale chyba była na to gotowa. Istota wciąż machała kończyną przesuwając dziwnym punktem po obcym dla niej stworzeniu. Wyraźnie próbowała jakoś nawiązać z nim kontakt, ale chyba miała to strasznie utrudnione przez swoje położenie. Kiedy dostrzegła drugie obce dla siebie stworzenie podobne do tego pierwszego teraz przesunęła punkt w dziwnym oczodole na drugie stworzenie nadal mizernie poruszając swoją łodygowatą kończyną. Baza Spear leżał na pojeździe plackiem ciężko oddychając. Chyba stwór złamał mu żebra, a teleport był bardziej instynktowny, bo w jego momencie już tracił najwyraźniej przytomność. W międzyczasie było jak przewidziała Katie. Bestia pomimo dostania pociskami niewiele sobie z tego zrobiła dalej lecąc w jej kierunku. Dopiero kula ognia, która trafiła ją w pysk sprawiła, że ta zaczęła żałośnie piszczeć, a odrzut sprawił, że wpadła do dziury, z której przed chwilą wyskoczyła. Przez krótką błogą chwilę wszystko ucichło i można było pomyśleć, że może odpuściły. Niestety to była marna nadzieja. Stwory zaczęły z większą furią atakować podłoże. Na dodatek z dziury zaczęły dochodzić wściekłe ryki. Wszystko wskazywało, że atak na ich towarzysza jeszcze bardziej je rozwścieczył. Canerlot - Nigdy nie jest wiadome co jest do końca słuszne - mruknął gwardzista cały czas obserwującbramę. - Dawne władczynie mówiły, że słusznie jest ratować ludzi i czy to było dla kogokolwiek słuszne? Droga cienia to droga, z której nie ma odwrotu trzeba być pewnym, że kocha się tak mocno cesarzową i jej misje, że jest się gotowym oddać wszystko - na chwilę spojrzał na Dawna. - Jeśli nie będziesz tego pewny, zginiesz - uniósł kopyto pokazując zbroję. - Tylko cesarzowa wie skąd pochodzą nasze zbroje i ich ogniska mocy, ale każdy kto czuje choć odrobinę niepewności zginie nim spróbuje skorzystać - oparł się znów o ścianę. - A co do zadania... Czekamy dalej i tak do północy, aż się uspokoi
  19. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Ponyville Jak się okazało im bliżej lasu Everfree tym mniej kucyków. Nawet patrole gwardii nie zapuszczały się zbyt bardzo w te okolice. Najwyraźniej zła sława tego miejsca zapewniała do pewnego stopnia bezpieczny azyl. Bezpieczny przynajmniej przed gwardią. Nie licząc kilku wież obserwacyjnych w okolicy lasu niemal nikogo tu nie było. Sam las poza mrokiem, który z niego dochodził wydawał się niezwykle spokojny. Wiadomo jednak było, że to pozory. Każdy kto nie chciał zbyt szybko rozstawać się z życiem, nie zapuszczał się do tego miejsca, które cesarzowa po objęciu rządów zmieniła w istnie śmietnisko pełne najbardziej niebezpiecznych i nieznanych stworzeń. Nie było również widać podmieńców, być może odpuściły White, a może szykowały się na zamach w trakcie igrzysk. Ciszę, która ich otaczała przerwał potworny ryk dochodzący gdzieś z głębi lasu. Pumpkin pisnęła przerażona, a Crimson zdawała się nie reagować. - Nie martw się, nic nie wylezie poza las - mruknęła w kierunku przerażonej klaczy, a potem spojrzała na White. W tych okolicach była pewna, że nikt ich raczej nie podsłucha. - Mam nadzieje, że jest w domu - powiedziała już nieco bardziej nerwowo. - Właściwie daleko jeszcze do niej? Świątynia - Jakbym dostała czymś w głowę - wydyszała Pearl, nadal ledwo stojąc na kopytach. - Ten błysk w głowie... Miałam wrażenie, że patrze na słońce, które nagle wybucha... Nigdy nie czułam czegoś takiego i nie chcę poczuć nigdy więcej - Te skupisko magicznej energii jest zbyt silne - wydyszał Lance siedząc pod ścianą. - Nadal słyszę te odległe głosy w głowie - spojrzał na Fire, domyślając się, że ta nie rozumie do końca. - Wiecie, że w naszym świecie jest energia magiczna, mimo, że jej nie widzicie, ale sami to wiecie. Kiedy ją koncentrujemy, my znaczy jednorożce, staje się widoczna jak chociażby promień. Wiesz jakie takie promienie mogą mieć siłę. A teraz spójrz na rozmiar tamtego czegoś, nie mówiąc, że widać to gołym okiem... - ciężko odetchnął. - Nie mam pojęcia co jest źródłem, ale może te symbole pod skupiskiem tej energii są odpowiedzią. Gdyby tak lepiej się im przyjrzeć... - powoli wstał chcąc podejść bliże, ale jak tylko zbliżył się w okolice pomieszczenia zaraz zaczął się cofać. - To na nic, nie mogę podejść. Zwykła broń na nic się zda do walki z czymś takim W międzyczasie Order mógł zobaczyć jak dziwna istota wpatruje się w niego dziwnym świecąco na pomarańczowo punktem w wydającej się pustej czarnej przestrzeni w miejscu, które służyło najpewniej za głowę tego stworzenia. Być może ten punkt był dla tego stworzenia jak oko. Stworzenie nie było jednak się w stanie ruszyć będąc przytwierdzonym do ściany. Słabo tylko poruszało jedną wyjątkowo chudą kończyną, która zdawała się tak mizerna, że zwykłe silne pociągnięcie mogłoby ją oderwać od ciała tej dziwnej istoty. Ogier mógł słyszeć jakiś dziwny podszept w głowie jakby to dziwne stworzenie próbowało mu coś powiedzieć, ale chyba było bardzo słabe. Baza - Cholera! - wrzasnął Spear uskakując na bok przed kolejnymi stożkowatym kształtami. Próbował zbliżyć się do reszty dlatego biegł jak najszybciej w kierunku pojazdu, ale przeszkody na drodze znacznie mu to utrudniały. W pewnym momencie jeden ze stożków wyłonił się tuż pod nim wybijając go w powietrze. Ogier wyleciał wysoko w górę, a jego róg zaczął nagle świecić. W jednej chwili zniknął i pojawił w błysku światła obok innych na pojeździe będąc wyraźnie zamroczonym po tym niespodziewanym teleporcie. W międzyczasie Kattie oczekując na jakieś pęknięcie w podłodze mogła się poważnie zdziwić. Miejsce obok, którego stała rozerwało się z głośnym hukiem kiedy jedno z tych stworzeń wystrzeliło z podłogi prosto w powietrze. Jeszcze w górze wyprostowało ostre kończyny i zaczęło spadać na smoczycę niczym pocisk. Canterlot - Jak sprawdził się twój rekrut? Nie narobił ze strachu na widok buntowników? - Dawn mógł się domyślić, że gwardzistka mówi o nim. - Był czujny, a to już coś. Mało kto po takim czasie w tym skwarze nadal by taki był - mruknął bez emocji. - A jak ta wasza? - Muszę przyznać, że jest niezła, ale nie miała jeszcze udziału wziąć udziału w prawdziwej walce. Potem to ocenimy - właśnie wtedy wróciła Midnight. - Nic nie znalazłam - powiedziała swoim ochrypłym tonem. Nie spojrzała jednak na Dawna. Być może w czasie zadań wolała unikać spoufalania. - Szkoda... - westchnęła gwardzistka. - Ale mamy chociaż jednego do zabawy - uśmiechnęła się pod hełmem patrząc na pojmanego buntownika. - Jeśli przeżyjesz, może weźmiesz udział w igrzyskach - ogier próbował się wyrywać kiedy uniosła go za pomocą magi. Aura, która otoczyła jego ciało było wyjątkowo nieprzyjemna i po jego wyrazie pyska dało się zauważyć, że sprawia mu ból. - Idziemy - rzuciła do Midnight i towarzyszącego jej gwardzisty - Czemu w ogóle chcesz być w naszych szeregach? - spytał nagle przełożony Dawna, patrząc jak jego towarzysze odchodzą. - Wiesz, że to droga bez odwrotu, prawda?
  20. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Dom Crimson Obie klacze powoli wyszły wspólnie z White, ale zanim ruszyły, Crimson jeszcze zamknęła drzwi na klucz. Oczywistym było, że White jedyna wiedziała gdzie mieszka Sinister i to ona musiał prowadzić obie towarzyszki. Pumpkin szła odpowiednio z tyłu ze spuszczoną głową udając perfekcyjnie uległość wobec jednorożca przed sobą. Crimson jednak nie musiała udawać. Okoliczne jednorożce, które teraz tak licznie zasiedlały miasteczko założone przez ziemskie kucyki mimo, że najwyraźniej ją znały patrzyły na nią z jawną niechęcią. Można było pomyśleć, że boją się, że zarazi je nieuleczalną chorobą. Najwyraźniej jednak znali klacz, bo nikt nic nie robił. Nie dało się jednak nie usłyszeć czasem cichych pomruków. Kiedy gwardia ją w końcu zabierze? Ta klacz jest żywym dowodem jak prostackie są kucyki ziemskie. To miejsce zdecydowanie nie powinno być dla takich jak ona. Crimson zdawała się nie reagować na to, chyba już przywykła do obelg. W okolicy świątyni znów zbierały się nowe jednorożce, które wczoraj najwyraźniej nie zdążyły na rytuał. Mimo wszystko na ulicach panował niezwykły spokój, a Crystal zsyłała światło przyjemnego słońca na swoich poddanych. Świątynia Pearl ani Lance nie zdążyli odpowiedzieć, bo nagle oczom wszystkich mogło ukazać się coś niesamowitego. Pomieszczenie, w którym się znaleźli mogło przynosić różne odczucia. Niemal na każdej ścianie były liczne czaszki niektóre należały do kucyków, ale inne do stworzeń zupełnie nieznanych. Były tu nawet skamieniałe ciała łodygowatych istot, które wcześniej widzieli na malunkach, jednak to nie to raczej zwracało najbardziej uwagę. Na środku sali wznosiło się ogromne skupisko najwyraźniej magicznej energii. Poruszało się powoli niczym płynne ziarna w klepsydrze wydając przy tym osobliwe dźwięki. Wokół wyrysowane były różne niezwykłe, a zarazem obce symbole. Nie było jednak okazji na podziwianie niesamowitych widoków. Lance i Peral złapali się nagle za głowy kopytami i zaczęli stękać z bólu nie mogąc ustać. To samo powinna poczuć Batty, mimo, że nie do końca panowała nad swoją magią. Jakieś dziwne szepty mogły dochodzić do jej uszu. Szepty, które wydawały się nieznane i odległe, a jednocześnie mogła odnieść wrażenie, że ich źródło znajduje się tuż obok niej. Poza tym podobnie jak dwa jednorożce z gwardii mogła poczuć silną migrenę i zawroty głowy. Nawet broń Ordera zdawał się reagować na te dziwne skupisko energii. Najwyraźniej wszystko co bardziej magiczne reagowało nietypowo na to zjawisko. Ponadto na ścianie pojawił się niewielki ruchu. Jak się okazało jedna z łodygowatych istot przymocowana do ściany chyba nadal żyła, bo słabo poruszała swoją kończyną jakby chciała się wyrwać ze swojego więzienia. Baza - Jeśli zginiemy to przynajmniej możemy powiedzieć potem, że w naprawdę nietypowy sposób - Spear chyba chciał rzucić żart na rozluźnienie sytuacji, ale sam czuł lekkie nerwy. Jego róg cały czas świecił, a we wszystkie strony mierzył bronią. Oczekiwanie w tym wypadku było chyba najgorsze, bo nikt nie wiedział skąd nadejdzie pierwszy atak. Spear nagle spojrzał z lękiem pod siebie i szybko odskoczył w bok, chyba w ostatniej chwili zdążył to zrobić. Podłoga pod nim wygięła się chwilę po jego odskoczeniu przyjmując teraz kształt stożka. W kolejnych miejscach coraz liczniej zaczynały pojawiać się kolejne podobne kształty. Canterlot - Nasza praca nie dobiegła końca, mimo tego sukcesu - westchnął przełożony Dawna. - Nie rozpraszaj się, bo to, że powstrzymaliśmy jedną falę ataku, nie znaczy, że w okolicy nie kryje się ich więcej lub co gorsza nie mają wspólników w mieście - powoli podszedł do rośliny, która niedawno go trzymała. Chwycił kopytem uschnięte pnące żeby lepiej się przyjrzeć. - Przyszliśmy najszybciej jak się dało - mogli nagle usłyszeć. Jak się okazało przybyło dwóch kolejnych gwardzistów z elity cesarzowej. Patrząc na budowę ciała jeden z nich musiał być klaczą. Za nimi przyszła Midnight, która zimnym wzrokiem oceniała całą sytuacje. - Widzę, że zachowaliście jednego - powiedziała gwardzistka patrząc na buntownika. - Świetnie, bardzo chętnie się z nim zabawię - Buntownicy mają takie rośliny? - spytał drugi gwardzista przełożonego Dawna. - Wykorzystali pijawkę - mruknął, dalej badając resztki. - Gdyby nie pancerz byłoby po mnie, wszystko by wyssała, aż zostałaby ze mnie wysuszona mumia - Widzę, że nauczyli się nowych sztuczek - wszyscy badający sytuacje zdawali się chwilowo ignorować Dawna. - Ty - powiedziała nagle klacz do Midnight. - Sprawdź czy na pewno nikt tam nie został. Midnight pokiwała głową i ruszyła w kierunku bramy żeby sprawdzić.
  21. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Dom Crimson - Zrobisz mi ciasto i będziemy kwita - Crimson machnęła lekceważąco kopytem, chwilę patrząc na White. Zastanawiała się co ta klacz mogła w sobie tłumić. - Nie mam czego wybaczać gdybyś myślała o mnie inaczej wyszłoby, że mam do dupy przykrywkę - znów spojrzała na Pumpkin. - Idziemy w biały dzień gdzie od cholery kucy na ulicy. Mnie się nie uczepią, bo mam immunitet, ale jej tak - Pumpkin wbiła wzrok w ziemię. - Jeśli zakryjemy ją jakąś chustą, to wyda im się to podejrzane... - spojrzała na White chwilę nad czymś myśląc. - Nie ma wyboru, mimo całej swojej miłej natury musisz udawać, że jest twoja, a ty musisz chodzić kilka kroków za nią - spojrzała teraz za Pumpkin. - Muszą uwierzyć, że jesteś kimś gorszym, że czujesz do niej respekt i szacunek, obie się z tym zgadzacie? - Ja chyba tak... - powiedziała cicho Pumpkin wbijając wzrok w ziemię. Świątynia Pearl i Lance nic nie powiedzieli chociaż z pewnością doceniali to co powiedział Order. Nie mieszali się też w to co robili inni w sprawie buntownika. To był ich towarzysz oni musieli sami zdecydować. Chociaż Lance uważał, że zrobili najlepszą możliwą rzecz jaką tylko mogli w obecnej sytuacji. Jeśli im się nie uda, przynajmniej oszczędzi sobie cierpienia, a jeśli wrócą to zabiorą go jak najdalej od tego przeklętego miejsca. Jak już tylko skończyli całą grupą ruszyli do wnętrza tej dziwnej budowli. Jak się okazało brama pozostała otwarta. Najwyraźniej ekspedycja cesarzowej nawet się nie trudziła żeby ją za sobą zamknąć. Wnętrze budowli wydało się dziwnie rozległe. Mogło się to wydawać pozbawione sensu, bo korytarze zdawały się ciągnąc w nieskończoność, ale struktura z zewnątrz z pewnością nie była tak wielka. Na dodatek mimo braku słońca czy innego źródła światła, było tu na tyle jasno, że mogli wszystko widzieć. Przez pancerze mogli również czuć nieprzyjemny jeszcze silniejszy chłód niż na schodach dochodzący ze wszystkich stron. Ściany tej dziwnej struktury zdobiły rysunki, najwyraźniej miały przedstawiać historie tych przerażających istot. Runy z pewnością były dla wszystkich obce, ale rysunki sporo zdradzały. Najwyraźniej ich świat zamieszkiwały też inne istoty. Mogli zobaczyć na ścianach jak te bestie najeżdżały miasta innych istot i mordowały je bez litości. Istoty mieszkające niedaleko próbowały się bronić, ale były zalewane, aż w końcu miasto zdawało się wyrżnięte do nogi. Atakowane istoty mieszkały w dziwnych nie mających sensu geometrycznego budowlach, przypominających długie łodygi roślin. A same istoty wyglądały niczym cienki patyk, na którego górze było zawieszone coś co mogło służyć im za głowę, ale bardziej przypominało to walec geometryczny, a w jego pustym środku była umieszczona jakaś kulka, być może pełniła rolę serca lub mózgów tych dziwnych istot. Stworzenia tak różne niż wszelkie inne jakie znali, musiały jednak znać dobrze technologię, bo w cienkich łodygowatych kończynach nosiły coś co trochę przypominało broń palną ludzi, ale bardziej obcą i odległą. Mimo to widać było, że w tych starciach te niezwykłe stworzenia musiały zwykle przegrywać. Lance i Pearl przyglądali się z zaskoczeniem tym przedziwnym obrazom, zupełnie nic nie rozumiejąc, aż nagle Lance nie zwrócił uwagi wszystkich. - Tam coś jest - wskazał kopytem na jeden z korytarzy, z którego dochodziło fioletowe światło. Milczenie grupy przerwała teraz Pearl. - Te dziwne stworzenia... - miała najpewniej na myśli łodygowate istoty. - Czy myślicie, że one były złe? To znaczy, że te stwory w ich świecie je wyrżnęły i zabiły uznając za złe? - Nie wydaje mi się... - powiedział Lance patrząc na kolejne coraz mniej optymistyczne hieroglify. Na nich znów istota w habicie unosiła ten dziwny dysk, a łodygowate stworzenia wyglądały na wijące się w agonii kiedy nieznane promienie z dysku wpadały na nieszczęśników. - Teraz możemy być pewni czemu są tak wściekłe... Baza Niezdecydowanie kuców było w tej chwili nie na miejscu. Zwłaszcza, że teraz niemal było pewne, że coś próbuje się przekopać. Słychać było pod nimi kruszenie się skał, jakby to co było pod nimi było próbowało właśnie zniszczyć jedną z przeszkód na swojej drodze do nich. Spear nadal został tam gdzie był obserwując sytuacje w miejscu gdzie odkrył te przekopywanie. Był bardzo zaniepokojony, bo miał wrażenie, że stworzenia próbują coraz bardziej sforsować ostatnie bariery na swojej drodze. Wiedział, że są zamknięci jak szczury, a kiedy się tutaj dostaną stanie się rzeź jakiej nikt nigdy nie widział. Canterlot Przełożony Dawna zdawał się chwilowo ignorować jego przesłuchanie, bo rozmawiał właśnie ze strażnikami bramy. Nie była to zdecydowanie miła rozmowa, bo zbeształ ich za to jak niemal mogli doprowadzić do tragedii przez swoje roztargnienie. I tak mieli szczęście, bo takie zaniedbanie powinno się skończyć batami na goły grzbiet. W tym czasie buntownik jęknął z bólu z powodu uszkodzonej kości, ale nic nie powiedział. Spojrzał tylko z nienawiścią na Dawna, a potem splunął mu w pysk. Najwyraźniej był gotowy na śmierć. Zanim jednak Dawn mógłby zrobić mu większą krzywdę pojawił się obok niego jego przełożony. - Tak gówno się dowiemy - powiedział patrząc teraz na buntownicze ścierwo. - Nawet jak coś powie, nie będziemy mieli pewności, że nas nie oszukuje. Spokojnie, jednak mamy lepsze sposoby niż taki rodzaj bólu i będziemy pewni co do prawdziwości tych informacji - buntownik przełknął ślinę czując strach na sam widok elitarnego gwardzisty cesarzowej. - Jeśli chcesz być jednym z nas, zapomnij o wszelkich emocjach, to Crystal nas prowadzi jesteśmy przedłużeniem jej woli i emocji
  22. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Dom Crimson - Daj spokój - machnęła lekceważąco kopytem na co Pumkin spojrzała nieco zdziwiona. Przed chwilą również zdawała się zmartwiona losem Crimson, ale widząc teraz jej lekceważące do tej sytuacji zachowanie, nie wiedziała co myśleć. - Nie jestem rasistką i wiem, że nie każdy jednorożec jest do dupy i każdy kucyk ziemski zarazem spoko - wzruszyła kopytami. - Wiedziałam to również w chwili kiedy pomagałam Sinister uciekać przed gwardią i uznając ją za kumpelę jak i wiedziałam to poznając ciebie - krzywo się uśmiechnęła w kierunku White. - A co do moich zabawek... Nie martw się, zrobiłam to specjalnie. Zawsze daje im wybrakowany towar, te lepsze zostawiam dla siebie. Mam spory zapas tego, ale mogą sobie poczekać ich wielkie szlachetne tyłki jakoś to zniosą - Pumkin patrzyła na to w szoku jakby jednocześnie też była pełna zdumienia, że Crimson tak się nie boi. - No nic, musimy sprawdzić co z Sinister i zabrać te małą do domu - Nie wiem czy kiedykolwiek zdołam się wam odwdzięczyć za okazaną dobroć - powiedziała cicho Pumpkin. Świątynia Jak się niestety okazało ogier z grupy Fire nie mógł za wiele powiedzieć. Jeden ze stworów na niego zeskoczył kiedy próbował uciec, ale zamiast go zabić zacisnął na nim swoje potworne kończyny i zaczął ciągnąć do świątyni. Próby ucieczki z żelaznego uścisku bestii okazały się bezowocne. Potem wcale nie było lepiej. Monstra sprowadziły go w okolice świątyni, ale nie wniosły do środka. Zamiast tego przywiązały go jeszcze w pełni świadomego do drewnianych pali i zostawili na pełnym słońcu wokół oskórowanych ciał gwardzistów. W czasie jak go sprowadzili jeden jeszcze ledwo żył, ale kilka godzin później był świadkiem jak stwory skórowały na jego oczach tego nieszczęśnika, nie zważając na jego wrzaski bólu i przerażenia. W chwili jak już został sam co jakiś czas wracały i robiły na nim niewielkie nacięcia spuszczając z niego trochę krwi. Był również tylko świadkiem jak co jakiś czas większe grupy wybiegały z wnętrza świątyni. Wszystko wyglądało jakby stwory chciały złożyć go w ofierze, podobnie jak tych nieszczęsnych gwardzistów. Pearl powoli odsunęła się od schodów, chyba próbowała uspokoić rewelacje jakie dręczyły jej żołądek. - To straszne... - powiedziała słabo. - Co za potworne stworzenia. Kto robi takie rzeczy? - spojrzała na buntownika. - Spróbuje pomóc jak tylko mogę - klacz podeszła do buntownika, a on mógł poczuć przyjemne ciepło i powolne odzyskiwanie energii. - Wiem, że to co powiem zabrzmi bezdusznie - powiedział Lance patrząc na Fire. - Uważam jednak, że powinniśmy go zostawić tutaj aż nie skończymy, a potem po niego wrócić - Pearl spojrzała na dowódcę z wyraźnym szokiem, ale on nie skończył mówić. - On nie ma zbroi, zauważą go i mogą zabić zanim którekolwiek z nas coś zrobi. Skoro zostawili go tutaj nadal przy życiu, ma większe szansę czekając tu na nas niż wchodząc gdzie narazi się na głupią śmierć - znów spojrzał na swoich zabitych towarzyszy. - Poza tym mam prośbę - znów spojrzał na Fire. - Wiem, że w normalnych warunkach bylibyśmy po innych stronach barykady i nie wiem co się stanie jak skończymy, ale chyba wszyscy się zgodzimy, że nie jest to śmierć godna żołnierza, ich pozbawiono wszystkiego, nawet honoru. Pozwólcie po wszystkim mi ich pochować i oddać ostatnie wyrazy szacunku Baza - Zamknij się na chwilę - warknął Spear, ale jego ton stał się bardziej niepewny niż wściekły. Nadal przykładał ucho do ziemi próbując nasłuchiwać. Zaraz odsunął głowę i sięgnął po hełm nakładając go na głowę i najwyraźniej szukając wzrokiem broni. - Coś jest pod nami, brzmi jakby pod podłogą coś drapało usilnie próbując się przekopać. Musimy powiedzieć innym - najwyraźniej na te chwilę zapomniał o niechęci do tego ogiera. Canterlot Gwardzista nadal się nie ruszał i zdawał się nie reagować na słowa Dawna. Podczas gdy pod bramą zwykli gwardziści nadal walczyli z kilkoma buntownikami. Nagle jednak Dawn mógł dostrzec coś nietypowego. Wyglądało na to, że roślina zaczyna obumierać, jej pnąca zaczęły powoli czarnieć, a liście usychać, aż ta nie padła martwa na ziemię. Niedawno oplątany gwardzista stał spokojnie jakby nic się nie stało. Zaraz jednak poruszył głową w obie strony czego skutkiem było, że jego kręgi szyjne delikatnie zaczęły strzelać. Potem wszystko stało się niemal błyskawicznie. Ogier nic nie powiedział, a zniknął, to nie była z pewnością teleportacja, a coś zupełnie innego. Nim Dawn mógł zobaczyć co się dzieje, najpierw mógł to usłyszeć, a były to wrzaski atakujących buntowników. Gwardzista pojawiał się i po prostu znikał z szybkością mrugnięcia okiem pozbawiając każdego z buntowników życia. Głowa jednego z nich zatoczyła się pod bramy, a reszta próbowała strzelać, ale nie byli w stanie stwierdzić gdzie teraz pojawi się gwardzista. Wszystko nie trwało dłużej niż minutę. Wokół bramy rozlane było pełno krwi, a gwardziści pilnujący bramy patrzyli z ogromnym przerażeniem na żołnierza elitarnych oddziałów, który pod ich kopyta rzucił nieprzytomnego buntownika. - Jednego zostawiłem, tyle wystarczy - spojrzał w kierunku Dawna. - Dobrze się spisałeś rekrucie
  23. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Dom Crimson - Nie wiem... - szepnęła cicho klacz. - Na początku liczyłam dni, ale potem było coraz gorzej - mówiła łamiącym się głosem. - Ja i inne podobne mi, siedziałyśmy w klatce codziennie coraz bardziej przerażone, patrzyłyśmy jak zabierają każdą z nas po kolei, a potem, ta którą zabrali już nie wracała. Nie mówili co z nami robią, tylko zmuszali i zabierali. Jak wzięli w końcu mnie, zostało już nas pięcioro z dwudziestu - opuściła lekko wzrok. Crimson słuchała w milczeniu opowieści Pumpkin, ale nie zareagowała w żaden sposób. Najwyraźniej klacz widziała już zbyt wiele żeby nawet takie opowieści ją złamały. - No to sprawdzimy przy okazji co z nią, a jeśli jej nie będzie, to wyruszymy na misje ratunkową. A jeśli chodzi o miejsce gdzie mieszka, to jak dla mnie miała po prostu nosa. Dziś im dalej, to chociaż można poczuć złudną wolność i... - nim dokończyła rozległo się walenie do drzwi. - Cholera... Szybko schowajcie się - powiedziała w kierunku klaczy, a sama wstała i poszła w kierunku drzwi. Pumpkin ruszyła za White, a w tym czasie Crimson chwilę zwlekała z otwarciem drzwi żeby się upewnić, że zdążyły się schować. Dopiero po chwili White mogła usłyszeć przytłumiony głos Crimson i jakiś obcy męski. - Nie przygotowałam dostawy, nie miałam czasu - Zdajesz sobie sprawę, że mieszkasz tu tylko dlatego, bo masz pewną wartość? Kucyki ziemskie pracują w polu i ty też możesz tak skończyć jak przestaniesz być użyteczna. Masz czas do wieczora i ma być ich dwa razy więcej, inaczej zaczniemy procedury wysiedleńce - drzwi zamknęły się z trzaskiem. Świątynia Wokół świątyni panowała złowróżbna cisza. Jedynie ciała gwardzistów, które zostawiła za sobą ta nietypowa grupa było świadectwem jak może być tu groźnie. Struktura schodów nie różniła się jakoś nadzwyczaj od tych, które zna się na co dzień. Jednak wystarczył jeden krok po nich żeby zrozumieć jak dziwne jest to miejsce. Nawet przez gruby pancerze cała grupa mogła poczuć dziwny nietypowy chłód na kopytach przy każdym kroku. Było to tym bardziej dziwne, bo w skwarze tego słońca można było odnieść wrażenie, że te schody powinny się mocno nagrzać, ale tak się nie działo. Wokół nie był widać żadnych stworzeń, nawet owadów czy ptaków, jakby wszystko wiedziało, że lepiej trzymać się z daleka od tego przeklętego miejsca. Na samym szczycie schodów mogli zobaczyć kolejny widok, który nie wnosił nic przyjemnego. Przed otwartą bramą na linach zawieszone były ciała trojga kucyków, a pod nimi były rozerwane pancerze gwardii. Przyczyna śmierci była, aż za bardzo jasna, bo cała trójka najwyraźniej została żywcem obdarta ze skóry. Pearl na ten widok cofnęła się do schodów. Jako medyk musiała widzieć zapewne nie jedną ranę, ale teraz wyglądało, że zbiera jej się na wymioty. Uwagę Lance'a zwróciło jednak co innego, bo do sznurów przywiązane było czwarte ciało z kilkoma ranami, z którego wypływała krew. Osobnik nadal oddychał, a Fire mogła rozpoznać w nim jednego ze swoich ludzi, tego który jako pierwszy próbował uciekać po odkrytej w bazie rzezi gwardzistów. Wewnątrz bazy, Spear, nie odzywał się do swoich tymczasowych towarzyszy. Nie ufał żadnemu z nich, ale wiedział, że musi wykonać rozkazy dowódcy. Usiadł pod jedną ze ścian, a potem zdjął swój hełm chwilę zastanawiając się nad sytuacją. Tak właściwie nie wiedział czy grupa, która wyruszyła nadal żyje i czy oni wkrótce zostaną na zawsze uwięzieni w tym grobowcu. Zastanawiał się czy jest możliwość wysłania sygnału SOS lub teleportacji na taką odległość żeby oddalić się jak najdalej . Wbił wzrok w ziemię mając dziwne odczucie. Miał wrażenie, że słyszał coś pod nimi, ale to nie miało sensu. Przyłożył ucho do podłogi starając się na wszelki wypadek upewnić. Canterlot - To dla nas obraza! - powiedział ogier, który prowadził swoją grupę. - Kim ty w ogóle jesteś? Nie masz nawet pełnego pancerza, a zostaliśmy już przeszukani! Możesz być pewny, że cesarzowa dowie się o tym co zrobiłeś! - gwardziści, którzy wpuścili grupę wyglądali na lekko zmieszanych. - Skoro nie macie nic do ukrycia, możecie pokazać jeszcze raz - cała grupa spojrzała teraz z lękiem na gwardzistę ze specjalnych oddziałów cesarzowej, jakby wcześniej go nie widzieli. - To chyba nie problem, prawda? - Nie... Oczywiście... - gwardzista podszedł w tym czasie do rośliny. - Ciekawa roślinka - mruknął przyglądając się jej dokładniej, a potem nagle wyrwał jeden liść. - Kocha... - powiedział i wyrzucił liść na ziemię. Na pyskach ogierów pojawił się nerwowy pot. - Nie kocha... - wyrwał kolejny liść, ale gdy chciał sięgnąć po kolejny stało się coś niespodziewanego. Roślina urosła na dwa metry, a jej łodygi chwyciły gwardzistę niczym wściekłe węże zaciskając się na całym jego ciele. Co ciekawe przełożony Dawna nawet się nie wyrywał tylko stał spokojnie. Dawn nie miał też okazji ruszyć na pomoc gwardziście, bo nagle troje z kuców mierzyło do niego z broni palnej. - Nawet nie wasz się mrugnąć! - powiedział jeden z nich. Gwardziści pilnujący bramy też nie byli w stanie im pomóc, bo właśnie zostali zaatakowani przez czterech kolejnych czających się do tej pory w krzakach za bramą. Okoliczne kucyki zaczęły uciekać przerażone, ale czas na przybycie wsparcia to około trzy minuty, a do tego czasu mogło stać się wszystko.
  24. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Dom Crimson - Nie... - powiedziała cicho Pumpkin, po tym jak White spytała skąd pochodzi. - Mój dom i rodzina są w Trottingham. To znaczy byli tam nim zniknęłam - powiedziała cicho. - Trottingham? - spytała nagle Crimson, widać na razie skupiając się na temacie pochodzenia klaczy zamiast na sprawie Sinister. - Jest jeden z portali, który może nas tam zabrać i nie nadwyrężać przy tym za bardzo uroczej White, A jak tam w ogóle jest? Dopadły was restrykcje Crystal? - Tak... Kucyki ziemskie pracują w polu, ja pracowałam w kuchni... Byłam w lesie żeby zebrać rzeczy potrzebne do przygotowania posiłku i wtedy to się stało... - powiedziała z niekrytym żalem. Crimson widząc, że nie jest łatwo mówić o tym klaczy zdecydowała się wrócić do tematu Sinister. - Słuchaj, sama uważam Sinister za twardą laskę - powiedziała sięgając kopytkiem po szklankę z wodą. - Jednak czarny rynek, to nie jest miejsce gdzie są nieprzygotowani na takie sytuacje. Christian nie próżnował osiągając swoje zyski. Wszystko finansował w broń najemników i czarnoksiężników. Obecnie jest to chyba najbardziej dozbrojony punkt wśród kucyków, nie licząc rzecz jasna cesarzowej. Poza tym nawet Christian pomimo bycia kucem ziemskim jest ostrym niebezpiecznym psycholem. Sinister może mieć moc, ale sama nie dałaby rady gdyby coś odwaliła, dlatego trochę się martwię - powiedziała wyraźnie się krzywiąc. Okolice bazy - Dziękuje wam - powiedziała Pearl będąc już bezpieczną i patrząc potem z przerażeniem w głęboką dziurę. - Gdyby nie wy... Już sama nie wiem, który raz zawdzięczam wam życie - Nie rób nic głupiego - powiedział szybko Lance w kierunku Fire. Jego róg pokryła aura, którą zdołał rozświetlić mrok dziury. - Na wszystkie skarby Equestrii... - powiedział wyraźnie przerażony widokiem, który zobaczył. Pearl nie była nawet w stanie wydusić słowa. Dziura okazała się połączona licznymi tunelami, niemal cała droga groziła zawaleniem, ale nie to było najgorsze. Wewnątrz było widać niemal całe mrowie poruszających się cielsk między sobą. Dawało to jasny dowód, że jeden głupi ruch może kosztować utratę życia. - Masz racje - powiedział szybko Lance do Batty. - Będę musiał skorzystać z twojej pomocy... - Też pomogę - wtrąciła szybko Pearl. - Dzięki temu oboje, aż tak bardzo się nie nadwyrężycie - Lance kiwnął głową, a potem złapał obie klacze za boki. Czekał, aż Fire i Peace podejdą, a gdy byli już gotowi zniknęli w ułamku sekundy. Batty mogła odczuć teleportacje, ale dzięki rozdzieleniu energii nie było tak źle. Pearl chodziła chwilę niczym pijana w kółko. Najwyraźniej leczenie i teleportacja sporo ją kosztowały. Lance natomiast chwilę oddychał przez usta jakby walczył o każdą odrobinę powietrza. Jak się okazało trafili pod same schody niezwykle starożytnej budowli. Nie wyglądała na wykonaną z kamienia ani żadnego innego materiału znanego w Equestrii czy na Ziemi. Cała była brązowa, a wyglądem przypominała dawne piramidy Azteków, które mogli znać ludzi. Na szczycie piętnastometrowych schodów przed wejściem do świątyni stały dwa posągi przedstawiające stwory na czworakach przed postacią w dziwnym stroju, która wznosiła ku nim dziwny płaski dysk, niepodobny do niczego innego co mogli znać. Jednak ich uwaga powinna skupić się na tym co było pod piramidą. Pearl na ten widok cała przerażona przybliżyła się do okolicznej skały, a Lance zaklnął tak pod nosem, że przeciętny kucyk wstydziłby się takich słów. Tajemnicza ekspedycji gwardii szybko się wyjaśniła. Pod schodami leżały liczne ciała gwardzistówm a piasek nadal był czerwony przesuszoną krwią. Niektórzy gwardziści wbici byli w skały własnymi włóczniami za kopyta w kamienne ściany, a inni po prostu leżeli na grzbietach, jeszcze co niektórzy byli nawet rozerwani na strzępy. Niemal wszędzie poza ciałami walała się także ich broń. Canterlot Dawn szybko mógł odkryć jak nudne dostał zajęcie. Towarzyszący mu gwardzista wstał niewzruszony i nie był najwyraźniej rozmowny. Tylko skupiał się na swoim zadaniu. Każda chwila była niezwykle dłużąca, nie mówiąc o skwarze słońca jaki dziś panował. Ogier mógł się przekonać, że po godzinie każda minuta stawała się niczym upływająca godzina. Jedyne co się zmieniało to kucyki przechodzące kontrolę gwardii. Każdy kto chciał wejść do miast musiał minąć gwardzistów. Przychodziły tu zwykle przeciętne kucyki, ale tylko jednorożce lub mieszkańcy Canterlotu, którzy załatwiali interesy poza miastem, a teraz wracali. Każdy jak coś wnosił musiał okazać to gwardii. Minęły już cztery godziny i nic się nie zmieniało, a towarzysz Dawna nadal stał niczym posąg obserwując każdego. - Przynoszę jedzenie do pałacu - powiedział kolejny kucyk stojący w bramie. - Cesarzowa ma swoich kucharzy - zauważył gwardzista stojący mu na drodze. - Tak, ale to dar dla cesarzowej z najdalszych rejonów Equesytrii - No dobrze, tylko sprawdzimy - gwardzista zaczął przeglądać rzeczy, ale nie znalazł nic podejrzanego. - Możecie wejść - grupa pięciu kucyków powoli weszła przez bramy, a Dawn mógł zauważyć coś dziwnego. Jedne z ogierów niósł niezwykle egzotyczną roślinę, ale jej liście delikatnie się poruszyły mimo braku wiatru. Czy było to spowodowane przez jego krok, który sprawiał że roślina się trzęsła czy może kryło się za tym co innego?
  25. Magus

    Nowy świat TCB [ZAPISY]/[GRA]

    Dom Crimson - Nie jest jeszcze tak późno - Crimson rzuciła jej krzywy uśmiech. - Miło jednak, że wstałaś, musisz spróbować jak ona gotuje - Pumkin położyła przed White talerz z jakąś apetycznie wyglądającą sałatką. - Jeszcze raz dziękuje za wszystko co dla mnie zrobiłaś - powiedziała jeszcze cicho w kierunku White, podczas gdy Crimson spojrzała nerwowo w okno. - Chyba masz racje, jak tylko skończą te cholerne obwieszczenie upewnię się czy wszystko u niej dobrze. Nie powinna sama zostawać na tym cholernym rynku, nie zna jeszcze tego miejsca i nie wie nic o Christianie - w tym właśnie momencie zaczęło się obwieszczenie. Crimson zmarszczyła lekko brwi i spojrzała w niebo gdzie znów pojawił się magiczny ekran, a na nim herold. - Cesarzowa ponownie zaszczyca was nowymi wieściami - powiedział nagle ogier wciąż patrząc na wielki zwój pergaminu. - Wczorajszego dnia nasi dzielni gwardziści rozbili kolejną grupę buntowników, kilkoro złapano i będziecie mogli podziwiać ich egzekucje zaraz po obwieszczeniu. Pumpkin skuliła się przestraszona po tej informacji. - W Ponyville pojawiają się w ostatnim czasie obraźliwe hasła na temat naszej cesarzowej - Crimson krzywo się uśmiechnęła. - Jest to niedopuszczalne, że wielu z was jeszcze nie otworzyło oczu na miłość i dobroć naszej władczyni. Jeśli ktoś jednak zobaczy kogoś kto szkaluje w ten sposób imię naszej pani, niech powiadomi najbliższych gwardzistów, Crystal będzie mu wdzięczna. Czas na wieści z frontu. Podmieńce utraciły jedno ze swoich miast. Nasze dzielne wojska spaliły ich gniazda w tamtym rejonie, a jaja, które przetrwały zostały stłuczone. Jeńcy natomiast wystąpią na arenie ku naszej uciesze. Gorsza informacja nadeszła jednak z frontu miast gryfów. Niespodziewany atak sprawił, że utraciliśmy jeden z posterunków. Tamtejszy dowódca zapewnia, że to chwilowe trudności i wkrótce odbiją posterunek. Przypominamy również, że zbliża się okazja zobaczenia cesarzowej osobiście. Już niedługo nasza władczyni pojawi się w Las Pegazus, każdy kto chce poczuć jej dobroć powinien się tam udać. Kończymy ogłoszenia egzekucją pojmanych buntowników Na platformie stało pięcioro kucyków, cztery ogiery i jedna klacz. Wszyscy byli związani przez zaklęcia jednorożców. Troje z buntowników drżało, jeden nawet nie był w stanie powstrzymać łez strachu. Za każdym z buntowników stanął jeden z katów. Wszystko stało się bardzo szybko. Pumpkin pisnęła i schowała pyszczek za kopytami widząc jak gardło każdego z pojmanych jest podrzynane. Krew spływała prosto ku ziemi, a buntownicy leżeli martwi nadal z otwartymi oczyma. Pustkowie wokół bazy - Skorzystamy więc z tej opcji w ostateczności - powiedział Lance idąc cały czas obok Batty i się rozglądając wokół. Nic nie wskazywało aby miało się coś dziać. - Świątynia nie jest za daleko, ale... - spojrzał w niebo na pełne słońce. - Dziś niestety cesarzowa pokazuje pełną siłę słońca, a w tych pancerzach nie jest to najprzyjemniejsze doświadczenie - W tej jednej chwili chciałabym być kucykiem ziemskim - powiedziała zmęczonym tonem Pearl, aż nagle stało się coś niespodziewanego i grunt pod kopytami klaczy się osunął. Klacz złapała się przednimi kopytami próbując się wciągnąć do góry, a Lance pobiegł szybko żeby jej pomóc. Z dziury już zaczynało dochodzić znajome chrobotanie. W międzyczasie w bazie. - Cesarzowa pokazała jaka jest prawda - powiedział wściekle Spear. - Kucyki ziemskie czy pegazy nie mają zdolności i mocy żeby władać magią. To nie jest rasizm, a prawda. Obie rasy istnieją aby usługiwać tej jedynej lepszej. Nasze metody w ogóle nie przypominają ludzkich, w naszych działaniach istnieje sens, którego tak proste stworzenia nigdy nie dostrzegą. Nie wiesz nawet czym jest cesarzowa, a obrażasz ją w ten sposób. Poza tym twoje groźby nie robią na mnie wrażenia - zacisnął zęby. - Nie wiem czym ciebie obdarowała natura, ale mnie obdarowała magią, dlatego mogę z niej korzystać jak każdy jednorożec, bo wtedy jest tylko sprawiedliwie Koszary - Na niczym skomplikowanym - powiedział tylko już prowadząc go w milczeniu. Jak się okazało zaraz wyminęli koszary, na terenie wokół koszar Dawn mógł zauważyć Midnight, która teraz biegała wokół terenu z gwardzistą, który ją nadzorował. Klacz jednak była tak skupiona na swoim zadaniu, że nawet go nie zauważyła, a on też nie miał okazji się przywitać, bo gwardzista prowadził go dalej, nie zatrzymując się nawet na chwilę. Jak się okazało wyszli już w samo centrum Canterlotu. Miasto powoli budziło się do życia, a na niebie herold mówił obwieszczenia cesarzowej. Przechodzące wokół jednorożce patrzyły trochę ze strachem, ale i szacunkiem na opiekuna Dawna. Te, które przechodziły bliżej nawet mu się kłaniały z szacunkiem. Ogier jednak nie reagował. W końcu dotarli pod bramę miasta gdzie stali zwykli gwardziści. Na widok elitarnego kolegi natychmiast zasalutowali. - Coś się stało? - spytał niepewnie jeden z nich. - Nic szczególnego. Ja i ten rekrut - pokazał kopytem na Dawna, którego gwardziści zdawali się dopiero dostrzec. - będziemy przyglądali się waszej pracy i tyle, tak do wieczora - Ale tu się zwykle nic nie dzieje - powiedział nerwowo gwardzista, ale mentor Dawna zdawał się nie zwracać na to uwagi, bo tylko podszedł pod okoliczną ścianę i patrzył. Najwyraźniej to miało być całe zadanie, które ich czeka.
×
×
  • Utwórz nowe...