Skocz do zawartości

Burning Question

Brony
  • Zawartość

    862
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    14

Posty napisane przez Burning Question

  1. Ja się wstydzę kupić publicznie cokolwiek co Hasbro wypuszcza oficjalnie jako swoje zabawki, ale nie dlatego że to pucyki dla dzieci tylko dlatego, że poziom tych produktów jest zbyt żenujący i obraźliwy dla klienta. Gazetki, blind bagi i cokolwiek innego... taki sam wstyd jak kupno Cosmopolitana czy Bravo czy jakiegoś jabola. No po prostu nie mogę. Od czasu do czasu zdarzają się jakieś sensowne rzeczy, ale po prostu nie miałabym dla nich zastosowania (np raz widziałam naprawdę ładne i nierozklekotane pudełko śniadaniowe- dziecku bym kupiła bez wyrzutów). Kiedy już raz coś kupowałam, to były to karty do gry przy czym te z Luną i Celestią, ładnie zrobione i w ogóle - wtedy luzik i jeszcze przy kasie gadałam z kumplem jak będziemy zagrywać po powrocie do domu. Jeszcze jadąc na "festiwal metalowy" (nazwy zapomniałam) w połowie drogi zauważyliśmy, że nie mamy na czym zbierać autografów i kupiliśmy po drodze w kiosku kolorowankę MLP. XD Traktowaliśmy to jako przedni żart, więc kupiliśmy to ze śmieszkiem i z jeszcze większym śmieszkiem dawaliśmy zespołom do podpisania. XD

    • +1 1
  2. Najwięksi fizycy tego świata nie potrafią odpowiedzieć na takie pytania. Na pewno grupka nastolatków na forum o kabanosach da radę. :rainderp: Nie no spoko, temat ciekawy, ale nie mam bladego pojęcia. Chętnie jednak poczytam wasze rozkminy i jakieś artykuły o tych sprawach.

    • +1 1

  3. Najsłabiej? Ciekawe, zważywszy na to, że Ashleigh Ball to przede wszystkim piosenkarka xd

     

    Ja ostatnio często spotykam się z tym, że oglądam kreskówkę w której ktoś słabo śpiewa do takiego stopnia, że odbieram to jako "twórcy chcieli, żeby było bardziej życiowo więc powiedzieli, żeby nie starać się z wokalem, bo przeciętny człowiek słabo śpiewa/ fałszuje etc.". A potem dowiaduję się, że to jednak "piosenkarka" i mam załamanie psychiczne. Przedostatni przypadek miałam oglądając Steven Universe, gdzie przy zdechniętym głosiku fałsz na fałszu siedział, ale myślałam, że skoro to robota amatorki, która normalnie nie śpiewa to nawet nieźle i nie narzekałam... a potem ktoś mnie uświadomił. x.x

  4. Był to dla mnie jeden ze słabszych odcinków w dziejach MLP, z trudem wytrzymałam do końca. Już przy tej piosence moje zainteresowanie spadło do -50. RD zachowywała się jak kompletna zdziecinniała dupa wobec wszystkich po kolei, co do pewnego momentu mogę zrozumieć, bo jak ktoś wymyślił sobie wizję idealnej zimy, a tu nagle czapa, to ma prawo na trochę złości z histerią. Tyle, że problem z RD od dawna polega na tym, że tak naprawdę nie pokazuje nigdzie, że jest elementem lojalności i w tym odcinku ponownie sknociła sprawę najgorzej jak się da. Nie tylko obszczekała wszystkich po kolei ale też nie zaakceptowała potrzeb swojego zwierzaka, przynajmniej nie wystarczająco szybko by po drodze nie rozwalić całej fabryki w Clouds Dale - jej ukochanym mieście ponoć. Poza tym ktokolwiek pisał scenariusz odcinka chyba naprawdę nie miał pomysłu na historię... logika była taka:

    - chcę bawić się zimą z Tankiem i generalnie zima master race,

    - Tank nie może bo hibernacja, 

    - guzik prawda i schowajcie sie wszyscy,

    - ok, anuluję zimę choć jasne jest, że i tak musi kiedyś nadejść

    :rainderp:

    Głupie, nielogiczne, samolubne, tak bardzo element nielojalności. x.x Przez to odcinek zalicza się do tych, które można wcisnąć małym dzieciom, które jeszcze niczego nie rozumieją, ale nie należy do tych, które nadają się dla starszych osób. Jest po prostu zbyt durnowaty.

    Poza tym... piosenka. Tak samo jak odcinek trafia na moją listę tych najgorszych tuż obok każdego muzycznego kawałka z EQ. Wciśnięta do odcinka na siłę, końcówka zbędnie się dłużyła + maksymalna obróbka głosu w kompie. Jeśli jasnym jest, że aktorka od RD śpiewa najsłabiej ze wszystkich, to nie dawajcie jej takich piosenek. Jaki sens?

    Ogółem odcinek bardzo mnie rozczarował, zanudził i jeszcze udało mu się być denerwującym. Sama jestem zaskoczona tym jak źle go odebrałam, a nie mam dziś złego humoru ani nic. Wręcz przeciwnie, więc to nie jakaś moja wredność. Jeśli jest jak mówi Mystheria i odcinek miał być o godzeniu się ze śmiercią, to fajnie, ale nadal uważam, że było to zrobione w badziewny sposób. 

    Pomimo tego wszystkiego zauważyłam w odcinku wiele fajnych szczegółów, które mimo wszystko nie podnoszą oceny odcinka, ale fajnie, że są:

    - wzmianka o biegu na koniec jesieni

    - suchar z imionami pegazów (Clear Skies, Open Skies) btw. bardzo podobała mi się ta kremowa postać z niebieską grzywą

    - to zdeformowane zdjęcie poni w szafce w której ukryła się RD

    - Twi i mem z Gry o Tron ;D

    - Pinkie wchodząca przez ścianę z tym radosnym "knock knooooock" XD

    - Flutterbitch to the rescue.

    - Wspólny płacz eliminujący płacz (czyli moja metoda) :rainderp:

    - AppleJack cries on the inside! - It's true. <pokerface> 

     

    To chyba tyle.

    • +1 1
  5. Myślę, że tu największym problemem jest wiek. 16 lat, to generalnie jest jeszcze nieodpowiedzialna i kompletnie niedojrzała gównażeria z jakimiś pojedynczymi wyjątkami, które następują za sprawą jakichś cudów nad Wisłą. Wilku i Cahan dobrze prawią mimo to, gdybym była matką próbującą zachować się odpowiedzialnie, nie wiem czy dałabym się namówić na puszczenie 16latka do innego miasta... Trudna sprawa. Pół biedy, gdyby miał tam jakichkolwiek krewnych do których mógłby zwrócić się o pomoc w razie kłopotów wszelkiego rodzaju no i rodzice spokojniejsi.

    • +1 2
  6. N: wolałam poprzedni - bliższy memu sercu huehue, ale ten też jest spoko, przynajmniej nie myli mi się z nikim innym

    A: co to za kawaii rycerz w dramatycznej pozie z dziewczęcymi pośladami? XDDDD

    S: ogień master race, mój ulubiony żywioł :3

    U: jedna z sympatyczniejszych na forum, jedna z tych której post w temacie zawsze jakoś pozytywnie wpływa na poziom i kierunek rozmowy. ...dobra z kierunkiem bywa różnie, ale to już nie jej wina.

    • +1 1
  7. Z tego co ja wiem, to tylko ludzie z kompleksami lub ci, którzy nie potrafią cieszyć się sukcesami innych mają problem z ludźmi, którzy zwyczajnie znają swoje mocne strony i  talenty i nie boją się ich używać na swój użytek lub wiedzą jak zrobić z tego sposób na udane życie. Mi osobiście nie zdarzało się być poirytowaną z powodu kogoś, kto bardzo często odstawał czymś pozytywnie od reszty albo wszędzie go było pełno, bo np. grał czy śpiewał. Wręcz przeciwnie- cieszy mnie obecność takich ludzi i staram się nawiązywać z nimi przyjaźnie, bo od takich ludzi można nauczyć się czegoś pożytecznego i taka pozytywna zazdrość jest dla mnie dobrą motywacją do dbania o własny rozwój. Problem mam tylko z ludźmi, którzy uważają, że oni są najlepsi, talent sprawia że są lepszymi ludźmi od innych, jakiekolwiek słowo krytyki to dla nich obraza stanu i generalnie masz przed nimi klękać, plebsie. Znałam w Kołobrzegu dziewczyny cholernie utalentowane ale przyjacielskie, dobroduszne i powszechnie lubiane a znałam dziewczyny, które były beztalenciami ale pchały się wszędzie ze swoim wyciem i chodziły z zadartym nosem, nie witały się nawet z wieloma osobami i na próbach uważały, że ona już wszystko umieją a reszta ma się do nich dostosować i dziękować, że w ogóle przyszły. No zgadnij z którymi maiłam problem. Przy czym te drugie to w sumie nic nie umiały - po prostu zachowywały się poniżej krytyki.

  8. Niby propozycje z dupy, ale kto wie - może własnie jakas pasja cie poratuje? Jakas prosta, łatwo dostępna rzecz tylko dla ciebie, która zawsze zajmie cie w jakiś pozytywny sposób. :)

  9. O to też mi chodzi. Ale ok, są tacy chrześcijanie, których czuję się w obowiązku nawracać, a są tacy, którzy albo wiary potrzebują albo nie wykorzystują jej do bycia dupkiem. Albo oba. Z tymi nie mam problemu i ty się do nich zaliczasz. :)

     

    @Applejuice, ja na twoim zdjęciu widzę grupkę buddystów nieświadomych swojego prawdziwego wyznania. XD

     

    Edit: spróbuję ponownie opuścić temat...

  10. Tak naprawdę jest to prowadzenie rozmowy z samym sobą. Introspekcja w której smutne jest to, że zaczynacie w nią wierzyć dopiero, gdy wmówicie sobie, że nie ma w was siły i mądrości do rozwiązania swoich problemów. Najpierw musicie sobie wymyślić, że źródło tego dobra jest gdzieś poza wami w jakiejś wszechmocnej istocie, ale nie - to cały czas jesteście wy sami. I zamierzam w ten sposób wierzyć w ludzi jeśli oni sami nie mają na to siły i mam nadzieję, że kiedyś ją znajdą. A jeśli ktoś chce zrozumieć jednego prawdziwego boga, to na pewno nie dojdzie do tego poprzez subiektywną decyzję o tym, która religia świata wydaje się najodpowiedniejsza/ najsensowniejsza i który z jej odłamów/ interpretacji jest tym słusznym, bo wszystkie są poświęcone temu samemu jednemu stwórcy, tylko ludzie w każdej z kultur dorobili do niego swoje własne opowieści, wizje i filozofie.

    • +1 1
  11. N: Wiedźmin pierwszym skojarzeniem na zawsze ;D

    A: why so serious? Fajny cylinder. ...tak to się nazywa, nie?

    S: w sumie przez internet można mnie poznać łatwiej, szybciej i "prawdziwiej" niż poprzez rok codziennych kontaktów ze mną w 4 oczy. :P Więc coś jest w tym cytacie. Z drugim bym polemizowała. XD

    U: jak coś powie, to już powie i zwykle mogę tylko dać repkę. ;) Chętnie bym poznała, ma potencjał na mojego dobrego kumpla.

  12. Po co tu przyszłam... 

     

    Też tak to widzę jak Uszatka - dokładnie tak samo. Bóg w oczach Starka to wręcz porządny gość, który z sercem podchodzi do tego, co stworzył. W wizji Cygnusa i Chemika staje się bezdusznym i okrutnym narcyzem żądnym bezmyślnych niewolników. Jak czytam tu wszystkich to mam wrażenie, że każdy ma swojego osobnego Boga, który w dużej części wpisuje się w wizję z Biblii, ale tak naprawdę jest to połączenie tej wiary i jej podstawowych założeń z indywidualnym sumieniem, sercem i rozumem jednostki. Dlatego każdy ma "swojego Boga" i to jak on tego boga postrzega wiele mówi o nim samym. Jeśli Stark wierzy w boga, który nikogo nie zamordował, to go lubię i szanuję. Jeśli ktoś mi mówi, że bóg ma pełne prawo wymagać od kogoś zabicia swojego dziecka, to będę cisnąć po jego bogu niemiłosiernie choćby warny leciały na mnie deszczem. Niby mowa o tym samym panu wszechmogącym ale jak dla mnie to dwie różne istoty w oczach dwóch różnych osób. I przepychanki mające udowodnić na co bóg zezwala, a na co nie, to tak naprawdę tylko starcie waszych opinii. Może nieświadomie, ale próbujecie ustawić boga po wygodnej dla siebie stronie tak, żeby czuć się z tym komfortowo moralnie. Dlatego właśnie od tylu lat wszyscy mielą ten tekst, że "Biblii tak naprawdę nie da się zrozumieć/ jest symboliczna/ jest dosłowna". Bo tam nie ma niczego konkretnego, za to jest wiele fikcji i sprzeczności. Całą jej treść i sens wymyślacie sami i ten temat jest tego najlepszym przykładem. Cała historia chrześcijaństwa i istnienie w nim wielu sprzecznych narracji jest mi dowodem na to, co tu piszę. Od wieków ludzie zmieniają zasady i przyzwalają na coraz to nowe rzeczy dlatego, że to właśnie ONI decydują, co jest grzechem, a co nie. Tylko przykładny niewolnik będzie służył swojemu narcystycznemu, "nieomylnemu" panu nigdy nie kwestionując jego zasad choćby były kompletnie bezsensowne i krzywdzące. I taki niewolnik  będzie w stanie szanować tylko innych niewolników równych mu w bezmyślnym poddaństwie. Dlatego właśnie dyskutowanie o tego typu sprawach jest ważne i konieczne - ponieważ ostatecznie to ludzie ustalą między sobą na co ich bóg mógłby zezwolić a na co nie i po raz pierdyliardny zmienią jego zasady prędzej czy później.

     

    Celem tej wypowiedzi nie jest nawracanie nikogo z wiary, ale apel o wiarę mądrą, która nie odziera z człowieczeństwa. A bany i warny możecie na mnie rzucać wiadrami - niczego nie żałuję.

    • +1 9
  13. Buddyzm i jako religia i jako filozofia jest chyba najbardziej przyjaznym ludziom wyborem. ^^ Przynajmniej nie każą ci tam wielbić masowego mordercy a zamiast tego szanować wszystko co żywe. To chyba dobrze. Tak myślę. A teraz ulotnię się razem z Kangurem. 

    • +1 1
  14. @Uszatka, sugerujesz, że instytucja kościoła ma jeszcze coś wspólnego z wiarą w jej oryginalnej, nieskażonej niczym formie, a nie służy tylko indoktrynowaniu nowych członków, pozyskiwaniu funduszy i  przepychaniu do społeczeństwa pomysłów księży według ich subiektywnego uznania? ;) Swoją drogą masz bardzo sympatyczną wizję boga. Może powinnas spróbować buddyzmu, pasowałby tobie. ^^

  15. Ekhem, Biblia jest niejednoznaczna i tylko ktoś naprawdę arogancki mógłby stwierdzić, że w pełni ją rozumie (jak z resztą było powiedziane w tym temacie wielokrotnie), także prawdopodobnie pozostaje ci żyć jak żyjesz i poczekać aż do śmierci, żeby dowiedzieć się, czy Bogu to pasowało czy nie. Ale jeśli ukarze cie za miłość, to co to za Bóg... ;)

    PS: poza odpowiedzią dla Uszatki nie zamierzam się tu udzielać, więc bez paniki.

    • +1 1
  16. Jestem introwertyczką hard i wyróżniam się z tłumu jak sięgnę pamięcią... i nie przeszkadza mi to. :) Czasami fajnie jest być w centrum uwagi, mieć stylówę jak nikt inny na sali i przeważnie mam opinię sprzeczną z opinia większości ludzi na sali. Do tego stopnia, że każdy już się tego po mnie spodziewa, a nawet oskarża się mnie o wymyślanie sprzecznych opinii na siłę byle sie wyróżnić. XD Także może to być dobre, a może narobić komuś wrogów.Prędzej czy później znajdą się osoby, które to pochwalą i przyjmą z optymizmem. Różnie bywa.

  17. Ukeź, specjalista nie jest od tego żeby mówić ci to, co chcesz usłyszeć tylko ma ci powiedzieć co tu się dzieje tak naprawdę. Z resztą i tak od ciebie będzie należeć decyzja co z tym zrobisz. Ale jeśli coś ci się uroiło jako skutek jakiegoś innego problemu, to czemu by się z tym nie uporać i mieć spokój w życiu. A jeśli nie, to i tak trzeba coś z tym zrobić, żebyś się nie męczył. :)

  18. Jak dla mnie powinieneś ogarnąć jakieś internetowe usługi, pójść do urzędu pracy, zarejestrować się, założyć działalność i pracować z domu. Może spytaj First Choice o jakąś radę w tej kwestii.

  19. Jak wyżej: związki są przereklamowane. Wszyscy za bardzo się nimi przejmują, wiążą z nimi swoje poczucie wartości i sukcesów. Na co? Po co? Ktoś powie, że nie moge się wypowiadać bo kogoś mam, ale cholera zanim kogoś miałam nie przejmowałam się w ogóle takimi rzeczami i gdybym dalej była sama po prostu szła bym dalej przez życie zajmując się swoimi sprawami i posyłając w diabły każdego, kto biadoliłby mi o tym jak to cudownie jest być zakochanym i "omg ale jak to nikogo nie masz/ jesteś dziewicommm". Srał to pies. Nie polecam ani podejścia "ZAWSZE BĘDĘ SAM" ani "BEZ MIŁOŚCI ŻYCIE JEST TAKIE PUSTE I BEZ SENSU!". Drugie rozumiem tylko jeśli ktoś był w związku w którym czuł się szczęśliwy i nagle bam! Koniec. Wtedy człowiek ma przesrane i ma prawo cierpieć i narzekać.

    • +1 2
×
×
  • Utwórz nowe...