Skocz do zawartości

Mordoklapow

Brony
  • Zawartość

    282
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez Mordoklapow

  1. Nie wiem czemu, ale zaglądaj tu częściej, bo tu zazwyczaj jest taka "luźna rozmowa", że po prostu wieje nudą.

     

    Cóż, z chęcią bym wpadał, ale studia nie matka, nie zawsze pozwolą ci pójść do ulubionej piaskownicy. Laborki nie przebaczą tak łatwo.

    A ja mogę jeść co chcę, bo mam niedowagę huehuehue...

  2. Nie mówię o charakterze, tylko o gustach.

    Wystarczy spojrzeć na to, jak ludzie traktują spodnie rurki. Jeszcze trochę więcej nienawiści, i by chcieli ogłosić rurkoholokaust i zacząć ich posiadaczy wysyłać do obozów. Poza tym, spójrz jak się ludzie żrą przy gadaniu o muzyce (szczególne rap) czy dziwacznych fryzurach. Dalej: tatuaże, ich posiadacze bardziej lubią innych ludzi z tatuażami.
    Na ten temat jest pierdyliard badań, mogę Cię odesłać do książki Wywieranie wpływu na ludzi. Teoria i praktyka Cialdiniego. Autor, jeden z największych autorytetów współczesnej psychologii, wskazuje jak niesamowicie ważne jest podobieństwo przy zyskiwaniu sympatii.

    Ostatnie: obserwuję to na sobie. Codziennie. Jeżeli Ty taki nie jesteś, to brawo, miło mi słyszeć że istnieją tacy otwarci ludzie. Ale wątpię by istniało ich wielu.

    PS. Dlaczego każda luźna rozmowa w której biorę udział musi się wcześniej czy później skończyć dyskusją?!

  3. @Chodź Na Piwo.

    Nie zgodzę się.
    Najważniejszym kryterium tego, czy kogoś lubisz, jest podobieństwo. Nie jakieś dowcipy, inteligentne teksty czy dobry ubiór. PODOBIEŃSTWO. Ludzie najbardziej kochają właśnie siebie, więc będą bardzie lubili tych, co ich przypominają. Konformizm sprawia że jesteś do kogoś podobny i w ten sposób ten ktoś bardziej Cię lubi.

    Poza tym, za naukę kontaktów społecznych odpowiadają głównie neurony lustrzane. To one też odpowiadają za sporą część szeroko rozumianego konformizmu.

  4. A mnie się zawsze wydawało, że to ja jestem szczególnie beznadziejny aspołeczny przypadek

    Cóż, powiedziałbym że szansa spotkania kogoś aspołecznego na tym forum jest większa, niż w innych miejscach. Gdyż:
    1. jest to internet, znacznie ogranicza to działanie lęku społecznego.
    2. Po kuce sięgają zazwyczaj ludzie mniej konformistyczni - czyli mniej społeczni.

    @Chodź Na Piwo

    Cóż, mówiąc o aspołeczności mam na myśli formę życia, nie choroby psychiczne. Wolałbym nie być socjofobikiem. Ale życie zmusza mnie do życia aspołecznego, co mi jakoś tragicznie nie przeszkadza.

  5. Mówisz do osoby która zmienia sklep, gdy kasjerka w jednym zaczyna go rozpoznawać i się do niego uśmiecha.

    Nie lubię kasjerek które mnie poznają. Jest to zalążek interakcji społecznej. Jak taka do Ciebie zagada... dramat. Piękny przykład mechanizmu uciekaj lub walcz.

    Zazwyczaj uciekam. Oczywiście nie dosłownie.

  6. Odcinek. Był. Zaczepisty.

    Był taki radosny. Taki cholernie radosny. KUCE! 6 piosenek, niektóre lepsze, niektóre gorsze (najbardziej mi się podobały 3 i 6).

    Dobra, czas opanować emocje. Mamy odczernienie Diamond Tiary i to bardzo dobre. Najlepsze. Wcześniej, oscylowała wokół ciała doskonale czarnego, a teraz ... przechodzi na dobrą stronę mocy i to z jakim hukiem! Okazuje się, że ona też ma emocje, o czym szlachetni scenarzyści zapomnieli nas wcześniej poinformować. Wow, każde odbanalnienie postaci to dla mnie DUŻY plus. Przemiana była ładna i stopniowa.

    Poza tym zachowanie Silver Spoon też się trochę rozwinęła. Wreszcie zachowała się rozsądnie i olała Tiarę.

    Piosenki były różne. W pierwszej było zbyt mało tła, przez co średniej jakości wokal trochę kłuł uszy. Trochę przypominała "Hearts as strong as horses". Tak samo w drugiej. Według mnie głosy CMC średnio już ze sobą współpracują. I trochę wszystko jest zbyt mało... harmoniczne.
    Trzecia była zarąbista. Najlepsza. Głoś DT jest jednocześnie ładny, dobry i emocjonalny. I świeży, to też wpływa na odbiór.
    Czwarta jest jak dla mnie średnia. Nie podoba mi się tępo, poza tym VA Tiary traci kontakt z jej głosem.
    Piąta jest bardzo dobra. Jest taka radosna! Najlepsze są takie piosenki! Po to są kuce, by zmienić twój mózg w tęcze!!! W szczególności ładny finisz.
    Szósta też jest świetna. Dźwięczna i radosna. Atakują nostalgią i wspomnieniami nawet z pierwszego sezonu. Dobrze odgrzane sentymenty. Niestety wokal Rarity, Rainbow i Applejack słabo się nakładały. I czy tylko mi się wydaje, czy Rarity ma nową piosenkarkę?

    W tym odcinku było wszystko czego oczekuję od kuców: radość, piosenki, zmienianie mózgu w tęcze, przechodzenie złych bohaterów na dobrą stronę, sentymenty.... ach, to był taki dobry odcinek. Był w dodatku mało przewidywalny.

    Jest to cholernie dobre zakończenie cholernie długiej podróży, która zaczęła się w już pierwszym sezonie. Mniam.

    • +1 8
  7. Cóż, czasami są rzeczy, które są tak niesprawiedliwe i wkurzające, że zamiast niszczyć otoczenie, lepiej napisać w temacie. Nawet nie chodzi o współczucie czy uwagę innych, tylko o zwykłą chęć wyrzucenia czegoś z siebie.

    Wybacz, ja po prostu próbuję znaleźć rozsądny powód dla tego "wyrzucania czegoś z siebie". Bo człowiek niczego tak konstruktywnego nie robi bez przyczyny. Musi istnieć jakiś mechanizm pozwalający odreagować smutek/agresję. Według mnie chodzi o zastrzyk akceptacji i poczucia respektu otoczenia.

     

     

    A od tego aby nie jest "Tymczasowe /sb"? :pinkiehappy:

    Ono to zupełnie inna sprawa. Po prostu zamknięta społeczność ludzi, ale fakt, zachowania wskazujące na problemy z samoakceptacją się tam zdarzają. Zwaliłbym to głównie na fakt, że w internecie łatwiej jest się poruszać pod względem społecznym i tym, że nikt nie widzi że w rzeczywistości jesteś pryszczatym gimbem.

     

    Wiesz, Dayan. Większość naszych nieszczęść to w sumie są pierdoły. Zawsze mogliśmy zachorować na raka czy stracić dach nad głową. Bycie nierozumianym przez otoczenie czy kosze od dziewczyn to nie są prawdziwe problemy. Co nie zmienia faktu, że potrafią załamać.

    Jasne że są to "prawdziwe problemy", bowiem takie małe pierdoły właśnie wpływają na naszą samoocenę, która jest ważnym motorem naszych działań. Im dłużej interesuję się psychologią, tym bardziej doceniam jej rolę w naszym życiu. Świetnie to widać na błędach poznawczych i ogółem ludziach. Ego jest wszędzie.

    Edit: @The Silver  Patrz sygna. Wiem że ludzie są wyjątkowi, ale nie zmienia to faktu, że są ludźmi i mają ludzkie potrzeby - w tym potrzebę akceptacji, którą ten temat całkiem dobrze zaspokaja (chyba, nie jestem tego pewien, nigdy nie korzystałem).

    • +1 1
  8. Witaj.

    Słuchasz dubstepu? Weź wrzuć, proszę ja Ciebie, parę dobrych kawałków, ostatnio staram się znaleźć coś dobrego w tym gatunku.

    Ponadto polecam przecinki, ludzie raczej wolą czytać teksty je zawierające. Jeszcze pomyślą, że jesteś gimbusem czy coś w tym stylu.

    W każdym razie, miłej zabawy na forum.

  9. Jak wyżalasz się w tym temacie, nie patrz, bo właśnie Ciebie obrażam w sposób kulturalny (czyli najgorszy możliwy).

    Bo potrzebują atencji. Brakuje im władzy i mają zaniżoną samoocenę. Zazwyczaj ludzie którzy tu się wypowiadają mają poczucie nie bycie wysłuchanym/zrozumianym które głęboko jest związane z naszym ego i naszą samooceną. Tylko ludzi silnych się słucha - przynajmniej w naturze. Więc jak mają poczucie bycia wysłuchanych, ich samoocena wzrasta i czują się lepiej.

    To jest moja teoria, bardzo ją lubię, choć raczej wpłynie negatywnie na samopoczucie osób które tu się wyżalają.

  10. Jako miłośnik myślenia i myślicielstwa wszelakiego, gdy tylko zobaczyłem tag [Philosophy] jarzący się obok tytułu tegoż dzieła, poczułem nagłe pożądanie skierowane w jego kierunku. Po skonsumowaniu dzieła, mam subtelne odczucie, że mimo niemal infinitezymalnej długości dzieła, przerost formy nad treścią wali po oczach jak stuwatowy laser. Jednak jakimś cudem kolor ów lasera bardzo mi się podoba - jest przekombinowany, tragicznie trudny w odbiorze i ociekający entropią jak przegrzany kociołek Panoramixa. Lubię. Jednak fakt, że coś mi się podoba z tych powodów, nie wróży nic dobrego. Zazwyczaj inni ludzie takich rzeczy nie lubią. Smutne.

    Ogółem temat - całkiem ciekawy swoją drogą - został rozwinięty jak fabrycznie zapakowana rolka papieru toaletowego. Czyli wcale. Szkoda, napisanie więcej znacząco podniosłoby wartość dzieła. Tak przynajmniej mi się wydaje.

    btw mam trochę dziwne pytanie: Czy humaniści rozumieją filozofię tak, jak to zostało opisane w ficu?

  11.  Też kiedyś (ponad rok temu) miałem skłonności do wpadania w stany mocno depresyjno-lękowe. Jakimś cudem udało mi się zdobyć odruch przekuwania ich w stany melancholijno-reflesyjne, podczas których bardzo lubiłem sobie zadawać pytania typu "czemu ludzie są takimi kompletnymi idiotami", "dlaczego egzystencja jest taka żałosna" lub "Po jakie licho żyć". Ogółem po pewnym czasie udało mi się w satysfakcjonujący sposób odpowiedzieć na te i podobne pytania, które kotłowały mi się wtedy w głowie.

    Oczywiście możliwym jest, ze Twoje stany depresyjne mają inny charakter niż moje, co mocno zmniejsza szansę, że mój post okazał się przydatny. Mimo wszystko polecam próbować przekształcać depresję/apatię w stany podobne lecz o znacznie mniej destrukcyjnym (lub wręcz konstruktywnym) charakterze, takie jak wspomniana wyżej melancholia, nostalgia bądź też wzruszenie. Dobrym sposobem jest kontemplacja muzyki lub innych rodzajów sztuki.

    Wybacz za zimny to wypowiedzi, inaczej nie potrafię.... :(

    Byłaś u psychiatry? Wygląda to po prostu na depresje. Naprawdę proponowałbym iść do specjalisty, albo mogę polecić ci lekarza który zawsze pomaga. Odkąd poszedłem do niego mam nadmiary radości.

    Zawsze mi się wydawało, że depresja charakteryzuje się stałym obniżeniem samopoczucia, nie takimi nagłymi jak tutaj Ylthin podaje, nawet parogodzinnymi. Mi to bardziej wygląda na problem hormonalny, chociaż uczciwie przyznam, że na biologi znam się słabo.
    Chociaż nawet jak to nie jest depresja, do psychiatry iść warto.

  12. Odcinek bardzo mi się podobał.

    Podobało mi się przede wszystkim to, w jaki sposób został potraktowany problem sukcesu i pasji. Gdyby nie końcówka - która według mnie jest wyidealizowana i nierealistycznie szczęśliwa - odcinek mógłbym nawet uznać za wartościowy pod względem przekazu. Gdyby nie ona właśnie, mielibyśmy ślicznie pokazane dwa fakty:

    1) Że normalni ludzie tak naprawdę gówno wiedzą o sztuce i pięknie - uznają za ładne coś, co wszyscy inni (w szczególności autorytety) uznają za ładne. Fakt ten uderzył mnie z siłą spadającego Boeinga gdy zobaczyłem zdjęcia ludzi robiących zdjęcia Mona Lisy. Przepiękny widok tłumu przepychającego się z telefonami i tabletami do przodu, byle by pstryknąć fotkę obrazu, którego nie nikt z obecnych nie jest w stanie zrozumieć. Ale wiadomo, przecież to MONA LISA!!! OMG!!!

    2) Że szczęście i sukces (szczególnie ekonomiczny) to zupełnie dwie różne rzeczy. Szczęście wiąże się bowiem zazwyczaj z czynnościami, a nie stanami.

    Mam znikomy zmysł estetyczny, więc nie ocenię brzydoty nowej postaci. Chociaż podoba mi się, że jest ona postacią szarą - ani antagonistą ani protagonistką. Lubię postaci szare i niebanalne. Brakowało mi trochę reszty mane6, jakichś interakcji między nimi.

    Piosenka była (jak ktoś wyżej zauważył) bardzo podobna do Art of Dress. Czy gorsza? Nie wiem, musiałbym jeszcze parę razy ją przesłuchać by orzec czy podoba mi się bardziej czy mniej.

    Odcinek był fajny, ale na końcówce się zawiodłem. Czemu to zawsze musi być happy end?! :octcry:

    • +1 4
  13. Wieczny sen? Seriously? Po 1000 lat bym się pewnie znudził, to co dopiero byłoby np 10^5 lat lub 10^7 lat. Ale co tam, nie ograniczajmy się, co by było po 10^70 lat albo 10^999999 lat? Zrozum, normalny człowiek nudzi się po 3 godzinach siedzenia w pociągu, więc nie wiem co by zrobił w nieskończonym czasie.

    Czas potężniejszy niż matematyka? Chyba chodzi ci o to, że czas jest ponad matematyką? Nie. Polecam ogarnąć fizykę relatywistyczną, tam czas jest traktowany jako dodatkowy wymiar, nic wielkiego. Poza tym, tak samo jak nic nie jest wieczna, nic nie jest też nieskończone w dowolnym kierunku. Zgodnie z twoim tokiem rozumowania, możemy więc wydedukować, że inne wymiary też są siłami wszechmogącymi.

  14. @Eternal

    Mało jest chyba ludzi, którzy by mieli tyle hajsów, by sobie móc co miesiąc nowy dom kupować. Poza tym podejrzewam, że to też może się nudzić.

    @Ścierwisław Wszechmogący

    W to wierzę - perfekcję w jednym aspekcie (paru), nie przyjemność z pierdyliarda różnych dziwacznych czynności.


    Znalazłem badania, które mówią że dążenie do przyjemności nie zawsze idzie w parze ze szczęściem.

    http://link.springer.com/article/10.1023/B:JOHS.0000005719.56211.fd#page-1

    Według streszczenia wykres szczęście(ilość konsumpcji) przedstawia odwróconą U - krzywą. Wnioski wyciągnijcie sami.

     

    • +1 1
  15. Tworzyć, żyć, czuć...

    W sumie to na hajsie mi w ogóle nie zależy. Jak poszedłem na studia, znacznie spadł mój poziom życia, a jednak poziom szczęścia wzrósł. Cud? Raczej wreszcie zacząłem robić coś co lubię (matma i fiza) i co daje mi satysfakcję. Więc na przyszłość najbardziej chciałbym złapać jakąś pracę naukową.

    Ogółem to zastanawiam się w jaki sposób ludzie, którym zależy na pieniądzach, wyobrażają sobie szczęście, które te im dadzą. Kupią sobie lepszą chatę/furę/bógwiecojeszcze i co? Po miesiącu się przyzwyczają i wrócą do poprzedniego stanu. Trochę smuci mnie takie podejście do życia.

     

    PS. Phoenix, nie masz monopolu na prawdę, żeby móc ją dowolnie dystrybuować i dowolnie o nią walczyć.

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...