Skocz do zawartości

Sun

Brony
  • Zawartość

    1544
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    40

Posty napisane przez Sun

  1. Hmm, mój dorobek w WT to: 

    - Niemcy : Pantera A i D oraz Jagdpanzer 70 (obecnie zbieram na Jagdpanthera)

    - Ruscy T34/85 (dopiero kupiony) SY - 85 i SU - 152

    -Anglicy Welington I wczesny i późny, beaufighter i huricane

     

    Tak więc o czołgach mogę się co nieco wypowiedzieć więc:

    Gra wymaga ogarnięcia weakspotów i umiejętności trafiania w nie nawet w biegu. Często zdarza sie zginąć od jednego strzału, czy zapłonąć po trafieniu z byle g... W przeciwieństwie do WoTa pozwala na większą mobilność na polu bitwy, ma większe mapy i co najważniejsze jest lepiej zbalansowana.  Niestety ma to pewną wadę w postaci Noobunfriendly. Zwłaszcza na erze 2 i 3, gdzie jeden ogarniacz w pz 3, 4 albo T-34 jest w stanie sam wykosić trzech w czasie jednej walki (1 VS 3) na obecnej dla mnie erze 4 jest to trudniejsze, ale możliwe. Ogólnie trzeba się jeszcze przyzwyczaić do modelu jazdy, bo w przeciwieństwie do WoTa te czołgi nie są przyklejone do podłoża niczym samochody formuły 1, co można wykorzystać do okrążania przeciwników. Ogólnie czołgi jak najbardziej na plus, nawet mimo czasem nieogarniętych ludzi, którzy stoją przy wrogim punkcie i się gapią.

     

    Pora na samoloty:

    Tu latam głównie bombowcami, ale zdarza mi się też powalczyć i również jest kwestia umiejętności i opanowania maszyny. Machmaking o którym wspominał pervkapitan został dawno poprawiony i teraz nie jest tak źle. Owszem pierwsze samoloty niewiele mogą, ale też nie mają jakichś przekokszonych przeciwników i dość łatwo można zdobyć sensowniejszą maszynkę. Ale i tak czołgi lepsze.

  2. Nie umiem pisać komentarzy, ale może warto się nauczyć. Uwaga, może zwierać śladowe ilości spojlerów i moich przemyśleń (nie wiem co gorsze)

     

     

    Zacznijmy więc od plusów, bo na pewno jakieś są: 

    +Pomysł, a raczej przedstawienie tej ciemnej strony; Zmory jako inteligentnego bytu. 

    +Przedstawienie walki. Niby zwykłe, raczej przewidywalne i bez wodotrysków, ale podoba mi sie. Jest takie jakie ma być. No może w niektórych miejscach można by wzbogacić opis, ale to tylko delikatnie.

    +Rarity mimo zmory zachowuje się mniej więcej tak samo jeśli chodzi o wygląd. Dobry patent, który dodaje realizmu tej postaci.

    +Przez cały czas budujesz napięcie, nie nudząc czytelnika, lecz sprawiając, że z zapartym tchem pożera kolejne słowa, zbliżając się do finału.

    +Powiem szczerze spodziewałem się mniej więcej takiego finału (a przynajmniej była to pewniejsza z dwóch wersji, które przyjąłem), ale nie zmienia to faktu, że był genialny. Idealnie jak trzeba.

     

    Nie obeszło się też bez wad:

    - Powtórzenia, zwłaszcza na początku

    - ,,Drżąca ze strachu Luna" jakoś tego nie widzę, kłóci się to z moją wizją księżniczki nocy, Nie znaczy to, ze nie ma ona czuć strachu, ale to jest lekka przesada.

     

    Małe podsumowanie i przemyślenia. Fanfic ma moc Wszystko się dzieje jak trzeba i kiedy trzeba, utrzymując czytelnika w napięciu i zachęcając do dalszej lektury. Dobrze zarysowana główna bohaterka i najważniejsze postacie. Nad pojawiającymi się powtórzeniami można spokojnie przejść dalej, prawie ich nie zauważając. Tak mniej więcej w środku 11 strony trafiła mnie myśl, że od tego momentu mógłby się zaczynać jakiś Clopfic, ale może lepiej, że do tego nie doszło. Twoje rozwinięcie jest zdecydowanie lepsze. Fanfic na pewno wart jest polecenia, ba, zasługuje na miejsce wśród najlepszych oneshootów.

    • +1 3
  3. Tak, to już chyba jest offtop i nie powiem, masz sporo racji. Co do ilości V-3 to nie podaje liczby, ale w odniesieniu do nich używa liczby mnogiej. A ruski przemysł zbrojeniowy był w pewnym sensie do przodu bo może i T-34 było prostą konstrukcją, ale jakże genialną jak na swoje czasy. Poza tym, cytat z Józefa S. ,,Ilość jest jakością samą w sobie". Tak więc nawet jeśli czołgi Niemieckie nie miały sobie równych w starciu 1:1, o tyle było ich mało w stosunku do przeciwnika. Bo nawet jeśli do zniszczenia 1 tygrysa trzeba było urzyć 4-5 shermanów lub mniej więcej tyle samo T-34, o tyle alianci mogli se spokojnie pozwolić na taki wydatek, Niemcy już nie.

     

    Dlatego kończąc offtop i wracając do normalnego tematu, przyznaję ci sporo racji, choć przekonany jestem tylko w 99%. 

     

    W zamian za to mam historię, niestety bez dowodów, ale po kolei.

    Ojciec znajomego mojego ojca miał 14 lat w 1944 i działał w partyzantce w jakiejś wsi. Jego syn, (znajomy mojego ojca) opowiadał historię, którą słyszał od swojego ojca, jak to w nocy drogą jechała kolumna czołgów w stronę berlina. Niby nic, ale... W środku tej kolumny jechała ciężarówka półgąsienicowa z zabudowaną paką i wielkim, płaskim talerzem na górze. Pierwszy raz coś takiego widział (ten ojciec) i ostatni. Jego syn (czyli znajomy mojego ojca) był architektem i pokazywał szkice poczynione na podstawie opowieści własnego ojca. Nie wiem jak bardzo były zgodne z prawdą, ale wyglądało to jak Shwerrer  Wermachtschlepper z wielką anteną satelitarną. Niestety z powodu śmierci obu tych panów nie mam dostępu do tych rysunków. Ile w tym prawdy i co to było, to też nie wiem, ale na pewno nie chodziło o UFO

  4. Bez obrazy Gandzia, ale przeciwstawiasz Jednego człowieka przeciw innym. Nie powiem, masz rozległą wiedzę, ale mimo to nie zawsze się z tobą zgodzę.

    Nawet jeśli mieliśmy 112 7TP w wersji jedno wieżowej (2 wieżowa nie ma racji bytu w starciu przeciw czemuś cięższemu od PZ I), to Niemcy mieli więcej swoich pojazdów. O taktyce wspominałem. Może i niemieckie armaty miały gorszą przebijalność i skupienie, ale bez problemów radziły sobie z 7TP. Nadal jednak wygrywa liczebność.

     

     

    Właśnie opisałeś działanie napędu antygrawitacyjnego wg. kilku stron zajmujących się tym zagadnieniem. Zabawne, że żadna nie podaje bibliografii...

     

     

    A pisałem z głowy, nawet nie szukając w źródłach. 

     

    Wracając do 7TP, to jest to zmodyfikowana konstrukcja brytyjska, a Polskie projekty czołgów były nieudane, albo pojawiły się zbyt późno. Nawet jeśli tu mamy zbliżony poziom jakości sztuka w sztukę, to Niemcy byli w stanie produkować więcej, zatem ich produkcja była wyższej jakości. O silnikach lotniczych się nie wypowiem, poza stwierdzeniem faktu, ze Messerschmitt miał wtrysk paliwa, a francuzi i brytole gaźnik. Niby nic, a przewaga spora.

     

    Może rzeczywiście ufo jako prototyp nie istniało, ale na papierze owszem. A co do Pełnowymiarowego prototypu V-3 to Michael Kerrigan podaje w ,,World war II. Plans that never happened" że owszem kilka pocisków zostało wystrzelonych, ale moim zdaniem donośność nie była imponująca (88-93km). Projekt był zbyt skomplikowany i awaryjny, nie mówiąc o podatności na bombardowanie (Tallboy ami)

  5.  

    Czekaj, łączę wątki.

    Masz na myśli niemiecką rakietę międzykontynentalną, da? Pomyliłeś oznaczenia. To była A-9 bądź A-10; V-3 było działem (bardzo) dalekiego zasięgu.

     

     

    Mam na myśli działo wielo ładunkowe, które w małej skali (kaliber 20mm) działało, ale w wielkiej był spory problem z synchronizacją ładunków.

     

     

    Nie wątpię w jakość niemieckich badań nad napędem rakietowym i odrzutowym. Podważam jedynie traktowanie serio każdej bujdy o Wunderwaffe. Cudowna broń Hitlera istniała, owszem. W wielu wypadkach były to ustrojstwa nowatorskie, ale nie przesadzajmy - noktowizor, nowa seria czołgów albo nowoczesny bombowiec-latające skrzydło to nie są jakieś wynalazki z kosmosu, których nie udało się wprowadzić w innych armiach.

     

     

    Ale nie w trakcie wojny, tylko po. Co było efektem przejęcia sporego grona Niemieckich naukowców. Niemniej temat raczej nie jest o Wunderwaffe, która pojawia się w podręcznikach szkolnych, tylko o teoriach spiskowych, czyli: 

    Teoria spiskowa – stojące w opozycji do oficjalnie uznanej wersji, wyjaśnienie zaistniałego faktu, rodzące się z przeświadczenia o istniejącym spisku, którego celem jest zatajenie prawdy przed opinią publiczną.

     

    O mój Boże, w 1939 Niemcy mieli supernowoczesne Me-109, z którymi nie równały się projektowane u nas samoloty, choćby projektowany PZL.48 Lampart (prace przerwano we IX 1939) czy PZL.53 Jastrząb (1 prototyp, 2 miał być gotowy na jesieni)! 

    Mieli zaawansowane Ju-87, które przewyższały osiągami projektowane u nas Sumy i dopiero Phantomy z czasów wojny w Wietnamie mogły za nimi nadążyć! 

    A tak serio - nie przesadzajmy z tymi różnicami technologicznymi. Technologie, na jakich oparto konstrukcje polskie i niemieckie były takie same; wszystko rozbijało się albo o brak funduszy, albo o zły wybór silników, który opóźnił rozwój polskiego lotnictwa myśliwskiego.

     

    Równie dobrze możesz powiedzieć, ze poziom rozwoju czołgów był identyczny bo wszystkie miały gąsienice. Liczą się też szczegóły techniczne, właśnie takie jak rozwój silników. I pod tym względem Niemcy byli zdecydowanie do przodu. już nie mówiąc, ze wprowadzili swoje najlepsze prototypy i udoskonali posiadane maszyny. ( Lotnictwo to mój słaby temat, dlatego teraz przechodzę na czołgi)

    Polska miała głównie 7TP i prototyp 10TP, który okazał się nieudany. Ergo Polska armia pancerna dysponowała w 39 czołgami 7TP w obu wersjach i FT17 kupionymi od Francji. Niemcy mieli głównie PZ 2 i 3. O ile te pierwsze nie były specjalnym problemem, o tyle PZ III bije na głowę 7TP bazującego na Vickersie. Do tego mamy jeszcze pierwsze sztuki PZ 4, ktopre były dla 7TP sporym wyzwaniem.

    W rozrachunku należy wziąć jeszcze pod uwagę inne pojazdy (Polskie TKS i WZ 34 i Niemieckie Stugi, PZ 38t, 35t i kilka innych) W efekcie Niemcy mieli więcej pojazdów, które wypadały lepiej od naszych i lepszą taktykę ich wykorzystania. Do tego dochodzi fakt, ze nasze siły były podzielone a łańcuch dowodzenia się nie sprawdzał.

     

    Co do napędu antygrawitacyjnego, to sama nazwa wskazuje na metodę działania czyli konieczność przeciwstawienia się bezpośrednio polu grawitacyjnemu lub jego zanegowanie, a nie skierowanie siły tak by przeciwstawić się przyciąganiu. (niby podobnie ale niezupełnie). Moim zdaniem dyski rtęciowe to nie napęd antygrawitacyjny, tylko raczej coś w rodzaju turbiny ustawnej pionowo (wybaczcie takie niefachowe porównanie). takie coś już prędzej zaistnieje.

     

     

    Sugestia: podaj autora, bo trudno mi uwierzyć, że tutaj znajdę coś o latających spodkach. Also: ja ze swej strony polecam to forum. Wspomnianej tam książki "Syndrom V-7" polecić nie mogę, bo sam dopiero na nią poluję, ale zapoznanie się z nią nie byłoby głupim pomysłem.

     

    Bez obrazy, ale forum ma taką samą wartość informacyjna jak wikipedia, gdyż jest tworzone przez użytkowników. Nie można wiec brać tej wiedzy za pewnik i przy jej pomocy negować innych źródeł. a przynajmniej nie powinny stanowić jedynego kontrprzykładu. Prawdą jest, że nie mamy obecnie pewności ile z Niemieckich konceptów doczekało się realizacji w małej, lub dużej skali, a ile pozostało na papierze. Pamiętaj też, ze sporo informacji było niszczonych, lub jak mówiłem zostało utajnionych. I to na wiecej niz 40 lat.Chociażby dlatego, ze któraś strona szuka sposobu na realizację albo czeka na wynalezienie jednej brakującej części, która pozwoli na wykonanie prototypu w pełnej skali. Powiesz bzdura, a ja na to, że latamy w kosmos od 50 lat, a nadal nie możemy wyruszyć na Marsa, a to niby blisko.

  6.  

    >utajniony

    >wielkie działo

    Ile osób pracowałoby przy takiej broni? I na ch:yay:elę Niemcom, Amerykanom, Rosjanon w latach 30/40 broń, która służyłaby do zwalczania elektroniki, bo do tego głównie służy współczesna broń mikrofalowa?

     

    Sugestia: wyskakiwanie z die Glocke i zamieszczanie pozbawionego źródeł artykułu z Nowej Atlantydy, gdzie Księgę Rodzaju interpretuje się jako wojnę kosmiczną (sic!) jest raczej złym pomysłem.

     

    Cóż mój błąd, albo brak precyzji. Ale po kolei:

     

    Mikrofale obecnie służą do niszczenia elektroniki, albo podgrzewania produktów zawierających wodę. Więc idąc tym tropem, wyobraź sobie rodzaj działa mikrofalowego o ukierunkowanym strumieniu, które jest w stanie gotować ludzi żywcem w kilka sekund. Teoretycznie to możliwe. 

     

     

    Na podanym przez ciebie forum wskazują, że nie mógł być to laser, bo te wynaleziono w latach 50. Pozostaje więc wielka mikrofalówka albo magnetron. Biorąc pod uwagę, ze Niemcy byli bardzo zaawansowanym narodem, to mogli mieć nie tylko opracowany plan, ale też prototyp w MAŁEJ skali. 

     

    Być może trochę się wcześniej zagalopowałem z tym wielkim działem, ale jak wspominam prototyp mógł być w małej skali, zupełnie jak prototyp V-3

     

    A co do Die Glocke to informacji na ten temat jest sporo, jeśli głębiej poszukać. Ot chociażby ,,Prawda o Wunderwaffe". Niemniej co do samego zastosowania dzwonu to internet nie jest zdecydowany, choć najczęściej dzwon pojawia się jako część napędu Haunebu. Może miał stanowić samą obudowę do Repulsine.

     

    Niemniej należy zauważyć, ze Niemcy byli w wielu dziedzinach bardziej zaawansowani niż Rosja czy Usa, o Polsce nie wspominając. Ot chociażby rakieta pionowego startu A-4 (znana też jako V-2), która jako pierwsza była w stanie osiągnąć przestrzeń kosmiczną już w 1942. Zauważ też, ze wyścig kosmiczny w dużej mierze napędzali niemieccy naukowcy z Penemunde, których przejęli alianci. 

     

    Podejdźmy jeszcze do kwestii w pewnym sensie psychologicznej. Skoro odtajniono tyle niemieckich planów, prototypów i rozwiązań zbrojeniowych, to czego nie odtajniono? Ile jeszcze niemieckich prototypów i pomysłów jest rozwijanych w tajnych bazach? Bo nawet mając działający prototyp w małej skali, jego przeskalowanie nie jest takie proste (ponownie V-3).

     

    http://en.wikipedia.org/wiki/Die_Glocke

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Wy%C5%9Bcig_kosmiczny#Niemiecki_udzia.C5.82

  7. Dobra, lecimy.

    1. Niemiecka broń laserowa/mikrofalowa/jakaśtam:

    http://www.historycy.org/index.php?showtopic=77733

     

    Nadto.

    Niemcy mieli jakoby mieć dwa (!) prototypy takiej broni, przynajmniej tak twierdzi angielska wiki. Problem a: nie podaje źródeł. Problem b: jeden z tych prototypów został przejęty przez Aliantów. Jakby działał, najpewniej wszedłby na użycie US Army, nieprawdaż? No i nieco dalej ten sam artykuł klasyfikuje broń energetyczną Niemiec jako fikcyjną, zaraz obok Haunebu i die Glocke.

    Cóż, pora na nieco wyjaśnień z mojej strony, jak ja to widzę.

    a) Źródła wiki owszem są skąpe i często niepełne, dlatego nie możemy jej traktować jako jedynego pewnego źródła.

    b) Nie. Zostałby utajniony a armia USA zaczęła by prowadzić badania nad zasadą działania i możliwością udoskonalenia tej broni. Najpewniej prototyp przypominałby coś w stylu wielkiego działa (więc nie broń indywidualna) nie wspominając, że raczej nie miał by zbyt wielkiej skuteczności w stosunku do zużywanej energii. 

     

    Na podanym przez ciebie forum wskazują, że nie mógł być to laser, bo te wynaleziono w latach 50. Pozostaje więc wielka mikrofalówka albo magnetron. Biorąc pod uwagę, ze Niemcy byli bardzo zaawansowanym narodem, to mogli mieć nie tylko opracowany plan, ale też prototyp w MAŁEJ skali. Takie dwa prototypy dla dwóch różnych rozwiązań są możliwe. Być może rozwiązaniem kwestii energetycznej miał być albo reaktor atomowy (wątpliwe moim zdaniem) albo Die Glocke. Założenia tego ostatniego nie były złe, ale nie jestem pewien czy pozyskanie tej energii jest w ogóle możliwe. Jeśli złapię gdzieś naszego doktora od mechaniki kwantowej, to się go dopytam o energię punktu zerowego i możliwość jej pozyskania. W najgorszym wypadku w następny wtorek.

     

    Co do Haunebu, to nie wiem więcej niż kolega podał wcześniej, poza tym, że jakoby miał on umożliwiać loty w kosmos (do nazistowskiej bazy na ciemnej stronie księżyca)

     

    Kompleks Riese miał być chyba podziemnym, samowystarczalnym miastem (co wszyscy wiedzą) dla dziesiątek tysięcy ludzi, oficerów, ich rodzin i niewolników (co też wszyscy wiedzą). Zasilania miał dostarczać reaktor atomowy, albo urządzenie jemu podobne, z uwagi na bliskie złoża uranu. Laboratoria maiły pracować nad nowoczesną bronią (kontynuacja prac nad bombami atomowymi i głowicami do rakiet) a także inną wunderwaffe. Być może miał też stanowić schron przeciwatomowy na wypadek gdyby którakolwiek ze stron użyła wyżej wspomnianych bomb na większą skalę, co było bardzo prawdopodobne. 

  8.  

    Proszę o sprecyzowanie - kto posiada taki laser? Bo krążą w sieci różne wersje - jedna z nich mówi o użyciu takiej broni przez Rosjan w czasie konfliktu nad rzeką Ussuri z Chinami, ostrzeliwując jeden z chińskich oddziałów. W rzeczywistości Chińczycy wzięli udział we frontowym debiucie wyrzutni rakiet Grad...

    Informacje o Death Ray są niepewne ale mamy wzmianki jakoby pracowało nad tym cesarstwo japońskie: Death ray "Ku-Go"Ku-go aimed to employ microvaves created in a large magnetron.

    III Rzesza: One German project led by a man called Schiebold concerned a particle accelerator with a steerable bundle of beryllium rods running through the vertical axis. The other was developed by Dr Rolf Wideroe and is referred to in his biography. The machine developed by Wideroe was in the Dresden Plasma Physics laboratory in February 1945 when the city was bombed

    A jeśli pokopać głębiej, to można znaleźć informacje o pracach Tesli :http://www.bibliotecapleyades.net/tesla/esp_tesla_2.htm

     

    Ale ile w tym prawdy to nie wiem. Widać jednak, że pamięć mam zawodną i żaden z nich nie opierał się na laserze.

  9. Do argentyny uciekło wielu nazistów, ale prawdą jest, ze czekający na Hitlera samolot został zniszczony w nalocie na kilka dni przed kapitulacją. Oficjalna wersja głosi, że Adolfa spalili i nie pochowali by uniemożliwić jego kult. Nieoficjalnie mówi się, że zwiał do Argentyny i dożył późnej starości, w co wątpię. Jedynom przeszkodą w jego ucieczce była choroba psychiczna. Wielka idea doprowadziła go do szaleństwa i nawet w ostatnich dniach życia myślał, ze jeszcze mu się uda wygrać dzieki pomocy Bogów, którzy ześlą wunderwaffe.

     

    A zmieniając temat, co do innych teorii spiskowych, to nawet pomijając coś tak oczywistego jak działająca bomba atomowa, to istnieje jeszcze taka o zaawansowanych pracach, a nawet pierwszych prototypach promienia śmierci. Nie pamiętam o co dokładnie chodziło, ale to mógł być albo laser (wątpliwe z uwagi na prądożerność i wymaganą technologię) albo skoncentrowana wiązka promieniowania, najpewniej gamma lub neutronowego. Z tym drugim jest problem, bo nic przed nim nie chroni, więc wszelka broń obsługiwana z ziemi zabiłaby też obsługę. 

  10. Cóż, nie umiem pisać recenzji, ale powiem tyle, kolejny bardzo dobry rozdział.

    Pomysł ze statkiem, który nadaje sygnał ratunkowy przez radio nie jest jeszcze szczególnie oklepany, ale nawet jeśli by był, to nie mam mu nic do zarzucenia. W końcu trzeba dać im w końcu jakąś nadzieję. Jeśli nie sprawny samolot, czy ,,Największy i najszybszy kościół boży na kołach" to statek (swoja drogą, statek i tak lepszy od kościoła

    Pomysł z koncertem, genialny w swojej prostocie. Kolejny wielki plus za niego.

    Nawiązanie do łowcy dusz moze nieco bezpośrednie i oczywiste, ale ujdzie (wolę sam się domyślać, albo i nie, co do obecnych w tekście nawiązań)

    Wracając do statku, to nie wiem czy bardziej bym chciał zobaczyć scenę kiedy niedobitki Londyńczyków wchodzą na statek ze łzami w oczach i tulą się do marynarzy, czy kiedy stoją w porcie i patrzą na znikający w kuli ognia ostatni ratunek. I tak nie mów co wymyślisz.

    Podsumowując, rozdział trzyma wysoki poziom i tylko dzięki wrodzonej cierpliwości ( a także stosu innej literatury i zajęć) mogę się doczekać kolejnego. Zatem pisz spokojnie i miło nas zaskocz pewnego dnia.

    • +1 1
  11. To ja albo ślepy jestem (co jest całkiem możliwe  :giggle: ) albo jest tam jedynie informacja o możliwym dodruku "Past Sins", nic o nowych tytułach :/

     

    Bo w tym poście akurat nie ma takiej informacji, ale dałbym głowę, ze gdzieś ją umieściłem. Wiec wyjaśnię na wszelki wypadek jeszcze raz (gdybym jednak miał zaraz stracić głowę). Na chwilę obecną nic nie obiecuję, ale też nie mówię nie. Wszystko zależy jak bardzo męczący będzie ten semestr i nie wydarzy się coś co uniemożliwi mi zrobienie czegokolwiek ( bo to wbrew pozorom nie jest mało pracy). Dlatego w tej chwili, w przeciwieństwie do polityków, niczego nie obiecuję. Ale nie mówię też nie. Wiec jeśli będę pewien, dam wam wszystkim znać tu na forum.

  12. Może nie na życie, ale na swoje fanfiki na pewno :D

    To tak, najpierw kopiemy autora w zad, żeby pisał rozdział, a potem kopiemy czytelników, żeby komentowali :evilshy:

     

    Z tym pierwszym trzeba uważać, bo jeszcze się autor zepsuje, chcąc zadowolić wiecznie niecierpliwych czytelników. Dlatego ja osobiście wychodzę z założenia, by pisali powoli i spokojnie, by dać nam dzieło najwyższych lotów. 

  13. Zauważyłam kolejny błąd warty wspomnienia. Tłumacz zamiast odmieniać alikorn na 'alikonem' odmienia jako 'alikornym'. Myślałam z początku, że to literówka, ale trzeci rozdział czytam i za każdym razem tak jest :v

     

    Swoją drogą mogłabym się wciągnąć w wasze szeregi jako korektor? Co prawda macie dwóch z tego co wyczytałam w książce, ale myślę, że nie zaszkodzi jeszcze jeden  :squee:

    Ten błąd nie wynika z błędnej odmiany przez tłumacza, gdyż w oryginale było pegazorożec zamiast Alikorna. Ja zaś, jako, że mnie to przeszkadzało (i nie tylko mnie), pozmieniałem to wszystko, używając funkcji ,,Zamień wszystkie". No i lecąc po kolei ze wszystkimi odmianami, musiałem źle wstukać (moja wina i to wielka). Dziękuję za zwrócenie uwagi. Jeśli powstanie dodruk, wszystkie zawarte tu, i nie tylko tu, sugestie zostaną rozpatrzone i ewentualnie uwzględnione.

  14. Sobota, Bytom, godzina 9 pasuję? :)

     

    Niestety nie, ale może innym razem. Byłoby ciekawie.

    Zgadzam się. Ja po przeczytaniu dwóch rozdziałów dostrzegłem masę literówek i powtórzeń(a mówi to osoba która robi masę błędów), jednak to cała książka, więc można przymknąć na to oko.

    Cóż, jak widać następnym razem jednak spróbuję je wszystkie wyłapać, a przynajmniej więcej. Pierwsze śliwki robaczywki, będziemy próbować dalej, jak Celestia pozwoli i czasu będzie dość.

  15.  

    Żałuje jeszcze że nie dałeś informacji, które pomagają w rozpoznawaniu książki, gdyby trafiły się późniejsze wydania, takich jak rok druku, ilość nakładu, wydanie itp...

     

     

    Jeśli powstaną następne dodruki, to takie informacje się pewnie pojawią i łatwo będzie odróżnić pierwszą, pozbawioną ich serię. Rok wydania rzeczywiście powinien się pojawić, mój błąd (kolejny).

     

     

    Co do samego tekstu, to nie wiem czy ja mam zawsze takie szczęście lecz przed chwilką, dosłownie w tym momencie, gdy pisze tego posta otworzyłem na przykładowej stronie, czytam pierwsze zdanie i co widzę:

    Nie mogę powiedzieć nikomu o moich skrzydłach i o tym, że jestem alikornym oraz nie powinnam [...]

    Hmm, literówka. A wiec zmiana pegazorożca w alikorna też nie obeszła się bez mutacji. Ale spokojnie, na ta sytuację jest jedno słuszne wyjaśnienie, które powinno wszystkich zadowolić. Mianowicie, to wina Discorda.  :discord2:

    Cóż, pozostaje mi tylko życzyć wszystkim miłej lektury i wyrazić nadzieję, ze jednak kiedyś się spotkamy na jakimś meecie. 

  16. Przed sekundą dotarła do mnie książka i ma poprawnie stronamy skierowane w stronę okładki. Dwie rzeczy, do których mógłbym się przyczepić, to słaba jakość okładki (trochę rozpikselowana) i brak numerów na stronach. Dobrze by było, jakbyś zwrócił uwagę na to w przyszłości, kiedy pojawią się kolejne fanfiki. Reszta jest w porządku. Wielkie dzięki, że ci się chciało :)

     

    Okładkę dostałem gotową od Gravisa i ograniczyłem się tylko do jej przeskalowania i zmiany palety barw na CMYK. To stanowiło dla mnie spore wyzwanie i być może jako ktoś, kto nie ma bladego pojęcia o takiej obróbce, coś mogłem nieco zepsuć.

    Co do numeracji stron, to pracowałem na starym wordzie 2000 i tam nie miałem opcji żeby numerować od 4 czy 5 strony (no, tak jak jest normalnie). Muszę do następnego razu zkombinować nowszego worda, albo inny program, który na to pozwoli. 

     

    Moja również doszła kilka sekund temu, nienaruszona, poprawnie wydrukowana :)

     

    Dziękuję i licze na kolejne książki, a w tym Antropologie :)

     

    Cieszę się, zę kolejny egzemplarz był udany. Oby nie było więcej kłopotów. A co do Antropologii, to nawet jeśli się za to zabiorę (nie szybciej niż przed wakacjami) to nie mam jeszcze: zgody autora, zgody tłumaczy, obrobionego tekstu i oczywiście okładki. A tej ostatniej sam nie zrobię. Dlatego też jeśli w przyszłości dojdzie to do skutku, to będzie mi potrzebna pomoc z zewnątrz.

    • +1 1
  17. Już kupiłem Asusa memo pad 7 za 400zł. Ma procesor Intel Atom , baterie 2ah , 1 GB ramu DDR3 i 8GB wbudowanej pamięci.

    Interesem życia bym tego nie nazwał (chyba, że to wersja z Atomem Z3745), ale niech ci służy wiernie i bezawaryjnie. Na pewno plusem jest dobry ekran, który sprawdza się w każdej sytuacji i procesor intela, który bije wszystkie MediaTeki na głowę. 

    Zatem baw się dobrze nowym nabytkiem

  18. Do 300 zł znajdziesz:

    -Modecom FreeTAB 7001 HD z bardzo dobrym procesorem,1 gb ramu i lepszym ekranem.

    -Lenovo IdeaTab A3500L Jeszcze lepszy ekran, ale budżetowy procesor. (mniejsza wydajność w grach, ale daje radę)

     

    Może by się jeszcze kilka znalazło, ale mniej popularnych firm. Ideałem byłby jednak moim zdaniem nowy, albo używany Dell Venue 7 Mam go i jest fenomenalny, zero problemów. Mocny ekran, niezła bateria, 1 gb ramu DDR3 i procesor od intela. A co najważniejsze goły android bez zapychającego syfu od producenta. Tylko ciężko będzie go dorwać poniżej 350zł. Moim zdaniem warto jednak.

    A samsunga odpuść, szkoda wydawać pieniędzy na badziewie, którego połowa ceny, to marka. 

  19. No cóż, mam szczerą nadzieję, że moja dojdzie taka, jak należy... W sumie moi rodzice od początku byli bardzo negatywnie nastawieni do pomysłu, żebym zamawiała książkę wydawaną w taki sposób i jeśli dostałabym trefną, to z pewnością nie pozwoliliby mi kupić następnej. I jeszcze pytanie: czy jeśli(oby nie, oby nie!) rzeczywiście otrzymam źle wydrukowany egzemplarz, to koszt wysyłki zwrotnej zostanie pokryty?

    Miejmy nadzieję, że to jednostkowy przypadek i nie będzie żadnych problemów. Niemniej owszem, koszt wysyłki zwrotnej zostanie pokryty. Mam nadzieję, ze rozumiecie iż jest to głównie wina drukarni, aczkolwiek cześciowo i mojego niedopatrzenia. Dopilnuję by wszystkie błędy ( o ile się pojawią) zostały naprawione. Zadowolenie klienta jest najwyższym moim priorytetem.

    • +1 2
  20. Nie przejmuj się tym aż tak bardzo. Każdemu mogło się to zdarzyć. Chwała Ci za to, że w ogóle się podjąłeś wydrukowania tego fanfika. Skoro wymienisz ją na wydrukowaną normalnie, to nie ma żadnego problemu. Tak sobie myślę, że może się spotkamy osobiście, żeby wymienić książki, żeby nie płacić już więcej za ich wysyłanie? Bo z tego co rozumiem, to jesteś z Gdańska, tak?

    Tak jestem, Jeśli dało by radę do piątku, to byłoby super. W razie czego mogę gdzieś podjechać do ciebie. W razie czego poślę ci na prywacie mój numer w celu łatwego kontaktu.

  21. Przyszła dzisiaj do mnie książka. Tylko mój egzemplarz ma strony wydrukowane na odwrót, czy wszystkie tak mają?

     

    WTF? Powinienem jak widać sprawdzić wszystkie egzemplarze przed wysyłką. Przed sobą mam jeszcze 4 egzemplarze (mój, Gravisa, który chciał odebrać osobiście i dwa, które za dużo zamówiłem) żaden z nich nie ma odwróconych stron. Zdjęcie niezbyt dobrej jakości z odchyloną okładką: http://zapodaj.net/f7bc9632d4c6d.jpg.html

    Jak widać litery na stronie i okładce są w tą samą stronę.

    Dlatego najmocniej przepraszam za zaistniałą sytuację. Jeśli odeślesz mi ją, to wymienię na normalnie wydrukowaną sztukę a tą zareklamuję w drukarni. Dlatego też jeszcze raz przepraszam za tak pechową sytuację. Jak widać po raz kolejny nie udało mi zrobić czegoś tak dobrze, żeby wszyscy byli zadowoleni. Następnym razem obiecuję dopilnować by wszyscy byli usatysfakcjonowani.

    • +1 1
  22. Proszę Cię nie wkurzaj mnie. 4 tydzień czekam na paczkę z Krakowa a mieszkam na pomorzu.

     

     

    Dziwne. Ja miałem w życiu tylko jeden problem z pocztą polską, mianowicie listonosz nie dał mi awizo na list (listu też nie dał). Poza tym, większość wypadków to wina sprzedającego, który ściemnia i w kulki leci. ale spokojnie wszystko powinno dojść do końca tygodnia. Oby.

     

    Wczoraj około godziny 23 przesyłki zostały odebrane przez sortownię w Pruszczu, zatem dziś wyruszą na całą Polskę i najpóźniej jutro już będziecie mieli co czytać.

×
×
  • Utwórz nowe...