Skocz do zawartości

Ares Prime

Brony
  • Zawartość

    1999
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Ares Prime

  1. - Damy im jeszcze godzinę, Luno. Potrzebują sił i muszą jeszcze wypocząć. I nie, nie zrobiłaś mi nic złego, jeśli o to pytasz. Ja już wyspałem się dostatecznie. - rzekłem owijając się w zdobyczny płaszcz i poprawiając przy boku miecz, również zrabowany naszym porywaczom. Wtedy to odezwała się najmłodsza z księżniczek. 

    - Ha, musi naprawdę lubić książki. Mam nadzieję, że nie uraziłem jej za bardzo wtedy. 

     

    Spojrzałem na horyzont i przez dłuższą chwilę zadumałem się. 

    - Musimy postanowić gdzie teraz iść. Nie możemy iść do miasta, zakładam że niedoszli porywacze już powiadomili kogo trzeba i pogoń za nami się zaostrzy, a niesety potrzebujemy jakiś zapasów i sprzętu. Zastanawiałem się też nad inną kwestią - spojrzałem na Lunę. - O ile nie będzie problemem ukrycie skrzydeł i rogu, to nie wiem co zrobić z waszymi grzywami. Choć piękne, to niesety, bardzo rzucają się w oczy, nie wiem czy da się schować pod kapturem.

  2. Jako tako wypocząłem, więc pora się wypowiedzieć.

     

    Jako tako konwent był dość dobry - sporo towaru, choć stoisk było niewiele, współczuję Suchemu (wiecie o co chodzi...). Lokalizacja była w porządku, jednak plan konwentu był bardzo ubogi w porównaniu z poprzednimi imprezami. Prelekcji co prawda było sporo, ale zaczynały się o dość późnuych godzinach przynajmniej te ciekawsze dla mnie. Szkoda, bo naprawdę można było ten program bardziej ubarwić. Naprawdę, panowie i panie organizatorzy, szanuję waszą pracę ale na przyszłość postaracie się o więcej różnorodności jeśli chodzi o prelekcje. 

     

    ALE! 

    Największą zaletą meetu byli oczywiście ludzie. Wspaniale było zobaczyć stare i poznać nowe mordy w fandomie. Nalepiej wypadł panel z występem studa JanAnimations. To było poprostu piękne, jak oni śpiewali i prezentowali swoje prace. Naprawdę, Wstyd dla Hasbro że zabronili im dalej tworzyć Button Adventures. 

    Oczywiście prawdziwa zabawa zaczynała się zawsze poza meetem, zaś nasza ekipa dostała nowy tytuł - PFP... cóż, wszak sam łaziłem po konwencie z reklamą swojej produkcji. Żywiec jako miasto nie przypadł mi do gustu - korki, spóźnione autobusy, Bajoro Żywieckie mylnie nazywane Jeziorem... taka tam dziura. 

     

    Jednak konwent był jak najbardziej udany, dzięki ludziom. 

    Pozdro dla wszystkich którzy na nim byli, dla starych i nowopoznanych ziomeczków! 

    Warto było. 

  3. Hardshell

     

    Nie było czasu na myślenie. Przyjaciółka była w niebezpieczeństwie! 

    Naprężając mięśnie i czując wręcz wrzącą krew w żyłach, ruszyłem całą prędkością i siłą prosto na przywódcę tej zgrai. Przepelniony dziką furią, obnażyłem kły i zaatakowałem przywódcę, starając się go trafić od tylu i wgryźć się w jego kark, nie zamierzając go puścić póki nie odgryzę mu głowy.

  4. Na palące piaski pustyni... co jej się stało?

    W jednej chwili jej oczy były... ciężko to było określić, ale wyglądały jak oczy jakiegoś potwornego drapieżnika. Były zimne, nieugięte, pełne chęci szerzenia strachu i cierpienia. I chociaż w życiu już sporo widziałem, to nic nie mogło równać się z tym. Bo było z tą klaczą? Chciałem ją odrzucić, ale nie mogłem. Ona chyba w jakiś sposób cierpiała, bo wręcz drżała jak we frebrze. Każdy potrzebuje wsparcia drugiej osoby, Celestia kiedyś mi to uświadomiła. Nie zostawię jej.

     

    Po dłuższej chwili Luna wreszcie doszła do siebie. Znów stała się ciepła, spokojna i opanowana. Jej sierść była taka miękka i delikatna, obejmować ją było istną przyjemnością.

    - Spokojnie, wszystko już jest dobrze, Luno. To był tylko zły sen, ale już odszedł i nie wróci. - również się uśmiechnąłem, nadal ją obejmując.- Nic ci nie grozi, Pani Nocy. Nie, gdy jestem przy Tobie...  

  5. Hardshell

     

    - Olivia! - zawołałem widząc jak pada na ziemię. Chciałem pomóc jej wstać, ale w portalu zauważyłem walkę. Spring Love tam bylła. I ktoś jeszcze. Zostawić mam tutaj Olivię? Jedyną która okazała mi współczucie i dobroć, po raz pierwszy od czasu początku mojego życia? Cierpiała... ale Spring też potrzebowała pomocy. Tam był ktoś jeszcze... ktoś zły. I potężny. Czułem to, nie dadzą sobie rady. Kuce słabe. Nie dadzą rady. Nie beze mnie. 

    Przeskoczyłem przez portal, aby stanąć w obronie Spring Love i zmiażdżyć tego który próbuje ją skrzywdzić!

  6. Hardshell

     

    Portale... przejscia do innych miejsc. Takich gdzie nikt by więcej nie gardził mną, gdzie miałbym spokój i odetchnienie od wszystkicj któzy pragną mojej śmierci i zguby. 

    - Co to za miejsca? Gdzie one być? - spytałem Olivii, podchodząc ostrożnie do każdego innego portalu aby przyjrzeć się widokom. 

     

    P.S

    Sory, ale nie mam bardzo tu pola do popisu...

  7. Okej, to ja wrzucam jednego z moich ulubionych OCków.

     

    Imię:  Saladin Scimitar Al-Krudi

     

    Płeć: Ogier

     

    Rasa:  Koń Arab  

     

    Wiek: 27 lat

     

    Wygląd:  Wysoki,  przystojny ogier o jasno brązowej, piwnej sierści, ma szczupłą budowę ciała. Jego grzywa  ma kolor ciemnego piaskowego brązu, oczy są niebieskie i ma łagodne głębokie spojrzenie. Jest trochę niższy niż Celestia, i wyższy od Luny.  

    h93T2wG.png

     

    Charakter: Opanowany, miły, spokojny, przyjacielski  i kulturalny. Lubi zawierać nowe przyjaźnie, znajomości i kontakty, jest ciekawym świata ogierem co zarazem czyni go dobrym dyplomatą i negocjatorem.  Kiedy akurat nie przebywa na dworach, czy w podróży stara się być po prostu sobą.  Bez oficjalnych tytułów czy specjalnego traktowania. Zawsze jednak jest ostrożny i uważa na siebie kiedy przebywa daleko od domu.

    Uroczy Znaczek: Nie posiada CM, jako iż jego rasa po prostu ich niema.

    Saladin to dobry rozmówca i dyplomata, ale również świetny szermierz  i bardzo zręczny wojownik.  Przez lata wytrwale trenował i dzięki wielu podróżom jakie odbył jest w walce ciężkim przeciwnikiem.  W walce używa dwóch długich  jednosiecznych zakrzywionych szabli tzw. Saberr. Są niezwykle ostre i zabójcze bez problemu potrafią przeciąć kość lub odciąć nogę.  Nosi lekką kolczugę ukrytą pod ubraniem i ma osłonięte zbroją nogi. Dzięki temu nie jest zbyt obciążony i zyskuje na zwinności kosztem jakości pancerza. Jako koń arabski jest bardzo dobrym biegaczem i atletą.  

     

    Historia: Saladin Scimitar Al.-Kurdi urodził się w dalekiej Arabii Siodłowej, jako siódmy syn władcy tej krainy, Wielkiego Sułtana Haruna Ab-Haarika Cyrusa Al-Kurdi.  Z racji tego dość odległego urodzenia nie jest dziecińcem tronu tej krainy, jako że ma jeszcze 3 starszych braci i 3 starsze siostry a sam jest najmłodszym z rodzeństwa.  Jego ojciec kochał wszystkie swoje dzieci, ale nie poświęcał im za dużo czasu, zwłaszcza najmłodszemu dziecku. Dletego też od małego Saladin, lub Sal ( tak wołało na niego rodzeństwo) usilnie próbował zrócić na siebie uwagę – dużo psocił, broił i sprawiał kłopoty tym samym przysparzając trosk i zmartwień rodzicom i opiekunom. Trwało to dotąd dopóki pewnego dnia nie spotkał Księżniczkę Celestię z Equestrii. Uznał to za dobrą okazję do zwrócenia na siebie uwagi, i przygotował kawał  - do ciasta powitalnego dosypał bardzo ostrych przypraw.  I oczywiście kawał wypalił… Sal faktycznie zwrócił na siebie uwagę, choć nie tak jak planował.

    Ojciec Saladina był na niego delikatnie mówiąc bardzo wściekły, do tego stopnia że skazał wówczas 10 letniego źrebaka na rok aresztu domowego. Miał nie opuszczać swoich komnat i dodatkowo dostał dużo materiałów do nauki, czego sam wówczas nie znosił.  I pewnie by siedział w zakurzonych księgach, gdyby nie sama Celestia. Władczyni Equestrii przyszła odwiedzić i porozmawiać z Salem.  Spytała go czemu tak postąpił, a on powiedział jej wszystko o sobie z dość dużym fochem. Tia powiedziała natomiast że nie ma mu za złe tego kawału,  i nic złego się nie stało. Opowiedział mu też trochę o Equestrii, o życiu w jej państwie co bardzo zdumiało dzieciaka i rozbudziło w nim głód wiedzy o innych krainach i kucach. Długo tak rozmawiali, a Saladyn wreszcie dostał czego chciał – zwrócił na siebie dużą uwagę i zdobył pierwszą przyjaciółkę – Celestię. Choć ona traktowała to po prostu jako znak sympatii to powiedziała że Sal jest dobrym ,,kucem’’ a jeśli popracuje nad sobą, czeka go wspaniała przyszłość.

    Sal wziął sobie do serca jej słowa- skupił się na nauce, interesował się odległymi krainami. Dużo też trenował szermierkę i kiedy dorósł dał się poznać jako dobry mówca, i dyplomata. Ojciec uczynił go zatem swoim Wysłannikiem czyli niejako wędrownym ambasadorem Arabii. Odwiedzał inne kraje – Zerbicę, Equestrię, Imperium Gryfów, Ziemie Bizonów itp. I właśnie podczas podróży nabrał nie tylko doświadczenia na dworach które uczyniło go dobrym koniem,  ale również został świetnym wojownikiem gdyż podróżował samotnie bardzo często.  

    Wiele razy bywał w Canterlocie, na dworze zna go większość kucy, ale również często sam wychodzi bez oficjalnego stroju. Lubi zawierać nowe znajomości bo jak mówi – nigdy nie wiadomo kto przechodzi obok ciebie, a dobry przyjaciel jest  wart wiecej niż cała armia sług.

    • +1 3
  8. W dzisiejszym odcinku jak mówiłem, zajmiemy się zdobieniami i ogólnym wykańczaniem. 

     

    Pierw jednak musiałem zmienić kolor podkładu obucha na całkowicie biały. Szczęściem znalazłem puszkę z profesjonalnym podkładem Citadel o barwie Skull White. osobiście śmiem stwierdzić, że nie ma lepszego podkładu do malowania, ale niesety jest dość drogi, bo 50 zł za puszkę. Nim jednak położymy podkład pod ostateczny szlif, zajmimy się zdobieniami. 

     

    1 - RUNY na górze obucha.

    Pierwsze runy były wycięte ze styroduru o grubosci 1,5 mm. Taki materiał łatwo się tnie i jest prosty w obrobce, ale niesety ma wadę - wchłania farby i podkład, co powoduje że one wyżerają go. Jest na to sposób - używać poprostu grubszego styroduru, ale to też nie jest zawsze dobra metoda. Styrodur można obrabiać drobnym papierem ściernym.

    ObPhW38.jpg

     

    Drugi typ runów został wycięty z tektury modelarskiej o grubości 1,5 mm. Warto mieć mocne nożyczki, bo materiał może być upierdliwy. Teraz jestem o wiele bardziej zadowolony. Każda runa została oklejona taśmą malarską, dzięki czemu ładnie pokrje się podkładem i łatwiej będzie ją przykleić. 

    fzVRbjA.jpg

     

    6KIq2W1.jpg

     

    Dla ciekawych - te runy na wierzchu oznaczają nazwę młota - Aedis Gwyndvael, Okruch Lodowca. Po bokach mamy runy symbolizujące min, siłę, mądrość, płodność, piorun, moc, wicher i lód. 

     

    2 - HERBY i SYMBOLE

    Tu długo myślałem nad odpowiednimi dobieniami po dłuższych stronach obucha. Z pomocą przyszedł mi M.a.b i pomógł zaprojektować ciekawe i z pewnością oryginalne godło. 

    4o1vrrH.jpg

    eeR08DM.jpg

    Kg5bDuF.jpg

     

    Hm... cóż, przynajmniej jest oryginalnie. Symbolika owych znaków niechaj pozostanie tajemnicą. Póki co. 

    Same elementy wyciąłem z Tektury modelarskiej i polistrenu. Potem wystarczyło to dozlifować i przykleić. Takie kejenie wielu drognych elementów polecam wykonywać klejem superglue typu żel. 

     

    Pod drugiej stronie mamy, łeb niedźwiedzia polarnego. Ha! Dam flaszke temu... dobra, flaszka będzie potrzebna na konwent, więc i tak wam powiem jak dziadostwo zrobiłem.

    f9M7yOp.jpg

     

    Bazą był rysunek tribal. Wybrałem taki wieloczęstowy, gdzie lementy nie stykają się ze sobą. Wydrukowalem i przykleiłem zwykłym klejem do fragmentu polistrenu. Następnie nożem wyciąłęm każdy element, szlifierką nadałem im ostatecznego kształtu i wygładziłem. Pozostawało to potem przykleić do obucha - efekt jest naprawdę super jak dla mnie.

     

    3 - INNE

    Szkoda mi było zostawiać puste miejsca na obuchu, więc postanowiłęm dorobić ćwieki. Ot wystarczyły nakrętki, które wypełniłem masą modelarską. Wyschło i mogłem przykleić je do obucha. 

    QJuWA7i.jpg

     

    Następny foto-przegląd będzie już ostatnim dotyczącym młota. Będzie dotyczył on technik malowania oraz ogólnych zabezpieczeń na naszą replikę. 

    Spodziewajcie się go na dniach, więc do następnego!

     

  9. Dobra, lecimy z kolejnym raportem konstukcyjnym. Jak wiecie, teraz priorytetem jest ukończenie bojowego młota, a w dzisiejszym odcinku zajmiemy się już trochę bardziej zaawansowaną techniką, mianowicie - oklejaniem rękojeści skórą oraz pierwsze elementy zdobieniowe. Zacznijmy od tego drugiego. 

     

    Postanowiłem, że młot będzie miał runiczne motywy oraz elementy związane z niedźwiedziami. Dlatego odcisk niedźwiedziej łapki na obuchu wydał mi się całkiem na miejscu.

    bavgIDB.jpg

    UoXoBP6.jpg

    Zrobiłem go dość prosto - wystarczyło wydrukować odpowiednich rozmiarów odcisk, następnie nakreślić wzór na pleksji a potem bawić się w wycinanie za pomocą szlfierki dremel. Ważne jest żeby pleksa nie byla zbyt gruba - wtedy połamiecie dużo ostrzy, max 2,5mm. Jako że łapa ma kilkanaście części warto je ponumerować aby wiedzieć gdzie i jak je nakleić. To będzie później malowane więc może tak pozostać. Jak zauwazyliście głownia młota została machnięta w całości na srebrno, jako podkład. 

     

    A teraz coś dla tapicerów-amarotów. 

    Na rękojeść zakupiłem w tym celu 2 płaty skóry typu skaj, bo tanie i cienkie muszą być. wymiary 2x2 m w dwóch kolorach kosztowały mnie jakieś 35 zł, więc nie jest źle. Gorzej było z zakupem odpowiedniego kleju - próbowałem typowego do skóry, butaprenu i cyjanoakrylanu, ale materiał wchłaniał je i przez to nie przyklejały się do powierzchni drewna. Dlatego najlepszą metodą jest klejenie za pomocą pistoletu na gorąco, lub przypinanie pinezkami, co pokażę za chwilę. 

     

    KROK 1 - musimy wyciąć 2 paski skóry w 2 kolorach, tak po 5 cm szerokości. Długość zależy od trzonka broni. Warto zaopatrzeć się w bardzo ostry nóż i nożyczki. I uważamy oczywiście na łapki.

    BbwKna3.jpg

     

    Krok 2 - zaczynamy oklejanie. 

    Pierwszy czarny pasek warto przypiąć pinezką w taki sposób. 

    cZpNsQ1.jpg

    Jednocześnie doklejamy na gorąco drugi pasek, krótszy dookoła trzonka. Klej można łatwo usunąć za pomocą skalpela. Teraz bierzemy drugi pasek skóy koloru brązowego i wciskamy go pod czarny. Chodzi o to, żeby brązowy był pod spodem a następnie powoli i systematycznie owijamy oba pasy wokół trzonka. Ważne jest żeby oba były mocno naciągnięte i dokładnie doklejone. 

    9ildKC9.jpg

    CBGgw20.jpg

     

    Tak mniej więcej wygląda owinięty pierwszy pas. Trzon został wcześniej skrócony aby można było trzymać broń jedną ręką, a wbrew pozorom jest dość ciężka. 

    hfNVueq.jpg

     

    A tutaj już doklejony i trzymajacy się fest drugi pasek. Widzicie, brązowy jest pod spodem a czarny na wierzchu. I dzięki temu dobrze leży w dłoni. Białe okrawki ścinamy skalpelem lub nożyczkami, ale ja sądzę że dorobię trzeci pasek w innym kolorze.

     

    Krok 3 - zabezpieczenia.

    Tera bierzemy pinezki i młotek i przygotowujemy paluchy na ból. Na górze, tam gdzie doklejaliśmy poziomy pas skóry przybijamy pinezki, aby mieć pewność że skóra pozostanie na swoim miejscu na wieki wieków i amen. 

    41Y6hVZ.jpg

    CYLLGKB.jpg

     

    Koniec na dole powinien wygląda tak. 

    u8FFCXy.jpg

     

    A oto młot w całek okazałości. 

    liEl6dN.jpg

     

    Jak dotąd robot idzie mi nieźle, teraz będę zajmował się pierdółkami typu wycinanie runów, zdobień i motywów. Dość upierdliwe, ale sprawa frajdę i jest sprawdzianem dla naszej zręczności manualnej. Tym zajmiemy się w kolejnym raporcie. 

    A na ostatek prezentuję rozmiar młota. Jako model wykorzystałem swojego siostrzeńca, który już myśli jakby użyć narzędzia zagłady w odpowiedni sposób...

    LnRNpnf.jpg

     

    A może robienie tego młota to jednak nie był dobry pomysł? Patrząc na to zdjęcie mam baaaardzo złe przeczucia...

     

    EDIT:

     

    Ponieważ cięcie nie wychodziło mi, postanowiłem poprostu obić brzegi skóry i końce styliska pinezkami. Dzień pracy i jakieś 500 pinezek później... efekt jest wielce zadowalający jak dla mnie. No i lepiej leży w łapie.

    IVHyBS3.jpg

    Se3hNVt.jpg

    X0QVrhi.jpg

    SxnOHoC.jpg

    GXUk89m.jpg

    ZJaSdM0.jpg

     

    TO TYLE...

    • +1 2
  10. Oto Karta dla Universum Marvela, bardziej skupiona na Avengers. Przejrzyj i oceń.

     

     

     

     

    1. Uniwersum MARVEL AVENGERS

     

    2.  Silver jest jego najczęściej używanym pseudonimem i jednoczesnie imieniem. 

     

    3. Wiek – ok. 300 ziemskich lat.

     

    4. Umiejętności.

    - Zdolność Lotu z prędkością 1,5 macha ( może to zwiększać, poświęcając więcej energii na paliwo do napędu)

    - Duża siła fizyczna  i wytrzymałość na zranienia ( jest w stanie podnieść do 50 ton i wytrzymać wiele obrażeń)

    - Absorpcja energii ( wykorzystuje ją potem do ataków, lub wzmocnienia odporności. Nie umie jednak pochłaniać energii kinetycznej z ciosów. Również ataki magiczne są w stanie go zniszczyć, gdyż nie umie ich zaabsorbować. Elektryka, radiacja, ciepło – to może wchłonąć. Parapsychika i mechanika już nie. Energię może emitować w sposób podobny do repulsorów Iron Mana.

    - Wyszkolony w technice walki Metalikato – jest to pradawna technika walki wręcz, oraz za pomocą broni.  Dzięki niej można skutecznie walczyć nawet z bardzo silnymi fizycznie przeciwnikami, stosując kombinacje potężnych uderzeń na korpus i w wrażliwe witalnie miejsca na ciele przeciwnika.

    - Automatyczna naprawa uszkodzeń. – wykorzystując energię zgromadzoną w ciele, Voyager potrafi uruchomić systemy naprawcze w swoim ciele, i wyleczyć nawet bardzo poważne uszkodzenia. Jednak ten proces trwa długo, w zależności od stopnia uszkodzenia ciała.

    - Pamięć Cyborga – dzięki implantom w mózgu, jest w stanie spamiętać wielką ilość informacji.  Ma w umyśle zapisane tysiące szlaków gwiezdnych, stanowiących 40% znanego Wszechświata.  Ta zdolność daje mu też pamiętanie informacji o osobach które już spotkał, oraz pozwala mu pobierać informacje z serwerów oraz różnych źródeł, włamywać się do systemów komputerowych wroga. Jednak na to też potrzebuje czasu.

    Ekwipunek:

    - Miecz Bladestar -  wykonany z gwiezdnej stali. Bardzo ostry i wytrzymały, ale daleko mu do adamantium.  Może przewodzić energię z ciała Voyagera.

    - Sonic Screamer – generator dźwięków zamontowany w ustach, może wydawać dźwięki o różnych częstotliwościach i natężeniu.

    - generator  imitujący – dzięki temu prostemu urządzeniu, Voy może imitować  dowolne ubrania na swojej powierzchni ciała, jak również wygląd w celu maskowania się.

     

    5. Wygląd - http://browse.deviantart.com/?qh=&section=&q=silver+android#/d1dl8ie

    Na statku ma też zapas tkich samych ubrań. Lubi dobrze wyglądać.

     

    6. Charakter – Neutralny zły. Samolubny, chciwy, podstępny. Lubiący wyzwania, zdolny do wszytskiego najemnik. Niezawaha się zdradzić prcodawcy, albo kompanów z któ®ymi pracuj, jeśl ima okazję zyskać coś więcej.

     

    7. Cechy charakterystyczne - Brak

     

    8. Historia - Silver był kartografem gwiezdnych map. Miał rodzinę, dobre życie i pracę. Do czasu gdy na jego planetę napadli Kree. Choć lud Silvera bronił się dzielnie, niestety planeta została podbita, a większość ludności wymordowana. Silver wraz z innymi kapitanami zdołali ewakułować część ludzi, lecz sam przypłacił to utratą ukochanej żony i dzieci, oraz większością ciała. Nie dane było mu  umrzeć. Umierającego Silvera zabrał jeden z naukowców pracujacych dla Kree i przerobił na cyborga.  I tu zaczeły się zmiany w jego umyśle. Procesor maszyny przejął całkowitą kontrolę nad umysłem Silvera. Przez lata był żołnierzem w armii Kree, ale gdy usłyszał że Imperium ma powazne problemy ewenętrzne, wykorzystał okazję i dokonał przeprogramowania, dzięki czemu uciekł statkiem kosmicznym.  Został łowcą nagród i to całkiem niezłym. Pracował dla różnych typów i szumowin. Działał z początku w gangu, ale nie podobały mu się wykonywanie rozkazów herszta,i opuścił gang po paru miesiącach.  Podczas swojej tułaczki dowiadywał się że jego rodzinna planeta otatecznie została zniszczona przez wojnę domową. Nie specjalnie siętym przejął.  Ale chciał więcej. Pragnął mocy. Aby wybić resztę Sayan, i stać się najlepszym łowcą nagród we Wszechświecie. I tu usłyszał o artefaktach zwanymi Dziedzictwem Tytanów ukrytych na Ziemi. Jego cel jest prosty – zdobyć artefakty i zlikwidować każdego kto stanie mu na drodze. Ukrył swój statek na Księżycu, poczym sam ruszył na ziemię na poszukiwania. Przez pierwsze dni na Ziemi zdążył napaść na bank, i ukraść sporo gotówki. Potem znalazł opuszczony magazyn i tam ulokował swoją tymczasową bazę.  Teraz tropi pierwszy artefakt, zwany Rękawicą Gromu…

     

    9. Cel -  Zdobyć artefakty, by pomogły mu zadać Imperium Kree bolesny i krwawy cios. Szczerze nienawidzi tej rasy i zrobi wszystko aby im zaszkodzić, w każdy możliwy sposób. 

  11. Paskudny sen... i chyba najgorsza możliwa wersja przyszłości. 

    Dobra, to jednak tylko sen. Reszta śpi jak zabici, niech wypoczywają póki mogą. Przeczucie mówi mi, że nie prędko będziemy mogli znów tak błogo leniuchować. Potrzebujemy ciepłych ubran, broni, jedzenia i leków. A nie mamy nawet grosza przy duszy, w dodatku będą nas ścigać Changelingi. Widzialem ich łódź, i pewnie chociaż są nikłe szanse że nas znajdą, to jednak nie możemy zatrzymywać się długo w jednym miejscu. 

    Trzeba obudzić resztę i natychmiast stąd odejść. Ale zaraz... co się dzieje z Luną? Wygląda jakby... dostawała konwulsji, albo drgawek. 

     

    Podszedłem do niej i lekko dotknąłem czoła. Nie miała gorączki, ani osłabienia. Jednak wiedziałem, że muszę ją jakoś obudzić, bo to jej zawodzenie musialo być dla niej straszne i kto wie czy nie bolesne? No i mogłaby tym ściągąć na głowę łowców. 

    - Luno? Ksieżczniczko, słyszysz mnie? - potrząsnąłem jej ramieniem, ale niewiele to dało. Wreszcie wziąłem ją w ramiona i próbowałem nadal docucić - Luno, obudź się, obudź! 

  12. Hardshell

     

    Instynkt zaczął mnie dziwnie ostrzegać, czułem, że coś było tutaj nie do końca tak jak być powinno. 

    Zatrzymałem się aby przemyśleć kilka spraw. Olivia... czemu ona zwróciła na mnie uwagę? Ona była kucykiem, ja Changelingiem. W dodatku stworzonym do walki i niszczenia, choć nie chciałem takim być. Wszystko co robiła, towarzyszyło temu dziwne zjawiska. Kim była tak naprawdę? 

    To miejsce, te kwiaty... coś mi tutaj nie pasowało. Zatrzymałem się, nasłuchując i węsząc szukając potencjalnego niebezpieczeństwa. 

  13. Mała uwaga - jeśli MG pozwoli, opiszę krótko sen Saladyna.

    _______________________________________

     

    Chyba jednak za ostro zareagowałem. Twilight ostatecznie nie była niczemu winna i pomagała jak tylko mogła, nie potrzebnie na nią krzyczałem. Takie zachowanie nie przystoi księciu. Dodatkowo wyszedłem na barana, domyślałem się co myślą sobie o mnie inni - najpierw głupi pomysł z ogniskiem, a potem jeszcze to. Nie wiedziałem jak rozwiązać sprawę z Luną... czułem do niej gorące uczucie, ale czy wogóle to ma sens? Ona jest nieśmiertelną istotą, co mogę znaczyć dla niej jako śmiertelnik, choćby i książę?

     

    Miałem jednak dość tego wszystkiego na dziś. Byłem poprostu cholernie zmęczony i nim się zorientowałem głowa opadła mi na pierś i usnąłem.

     

    Słyszałem krzyki. Dźwięk stali uderzającej o stal. Wręcz czułem też zapach spalenizny i dymu. Podnad wszystko przebijał się jednak dźwięk tysięcy maszerujących kopyt. Jakby z daleka widziałem przemieszczający się ocean...nie, nie ocean. Armię. Dziesiątki tysięcy wojowników, zbrojnych w okrągłe tarcze, zakrzywione szable i długie włócznie. Każdy z nich nosił na zbroi jeden symbol - godło Siodłowej Arabii. Armię tą prowadził ciemnobrązowy ogier o złotej grzywie i brodzie, znałem go. To był mój najstarszy brat, Buuri, najwyższy dowódca królewskiej armii i następca tronu. Obok niego szedł mój ojciec, również noszący bitewną zbroję. Jego zazwyczaj pogodne i mądre oblicze, zastąpił grymas złości i ponurej determinacji. Widziałem jak rozkazuje maszerować żołnierzom, jak przekraczają granice Equestrii. Słyszałem jak wykrzykują bitewne okrzyki, ale najwyraźniejsze były następujące słowa:

    - Zemsta! Sprawiedliwość! Zdrada! Za Saladyna! Pomścić naszego księcia!

    Zrozumiałem, że oni idą mścić moją śmierć. To część naszej kultury - zdradę trzeba ukarać, zapłacić za nią żelazem i to srogo. Zwłaszcza, jeśli chodzi o królewskiego syna. Chciałem powstrzymać ich, pokazać się że jestem cały i nic mi nie jest, ale nic nie mogłem zrobić. Potem widziałem jak żołnierze palą equestrianskie wioski, a kucyki biorą w niewolę. Nasz naród jest bitny i ma dużo większą armię niż Equestria, każdy obywatel odbywa przynajmniej 15 miesiączną służbę wojskową, gdzie uczy się walczyć. To było straszne, pełne krwi i mordu. Widziałem jak płonie Canterlot pozbawiony ochrony Celestii i Luny. Martwe, niczemu niewinne kucyki, moi ziomkowie palący i rabujacy co się da. W imię zemsty za moją krew. Wszędzie była śmierć i groza....

     

    - Aaaach... - obudziłem, zlany potem, dysząc jakby ktoś dusił mnie we śnie. Nie wiedziałem ile spałem, ale wiedziałem, że tej nocy nie zmrużę już oka. Ten sen... był niesamowicie realistyczny. Jakbym tam był, ale stał gdzieś z boku, niewidoczny i niemogłem nic zrobić aby zapobiec temu nieszczęściu. Nigdy nie byłem skłonny do wojen, ani tymbardziej do mszczenia krzywd w taki sposób. Ojciec jednak był zatwardziałym tradycjonalistą, a Buuri poszedł w jego ślady. Wiedziałem, że obaj mogą być do tego zdolni. Spojrzałem na resztę, aby sprawdzić czy czasem ich nie obudziłem, choć nie krzyczałem na pewno przez sen. 

    - Co za koszmar... - sapnąłem ciężko. - Przepraszam... - po czym wstałem i odszedłem nieco w las. Aby otrzeźnić się z resztek koszmaru.

  14. Za sztukę zapłaciłem 10 zł więc zakup większej ilości średnio się opyla. Takie szable najlepiej nadają się jako ozdoby do hełmu, jako sztuczne kły lub rogi. Achajowie zdaje się też zdobili kłami dzików swoje helmy. Gość miał też w ofercie niedźwiedzie pazury, ale te kosztowały 15 zł za sztukę, ale robilyby cholernie mocne wrażenie. Odnośnie pseudo-kości na klatce piersiowej przy napierśnikach - cóż, wolę używać pepakurowych kości niż prawdziwych. Ławteij zrobić i dorobić w razie pomyłki. 

  15. Witojcie!

     

    Wiosna już trwa, robi się cieplej, czas zabrać się za utwardzanie żywicą i włóknem gotowuch elementów. 

    Ale tym razem nie będę was raczył ich zdjeciami. 

    Kiedy jakiś czas temu wybrałem się na cotygodniowy pchli targ przy moim mieście, szukając jakiś ciekawych inspiracji lub dodatków. I znalazłem szable dzika. Gość miał całkiem pokaźną kolekcję różnorakich myśliwskich pamiątek, rogów i pazurów, jednak niesety w kieszeni miałem tylko 20 zł i wybrawszy najlepsze kły zabrałem je do domciu. 

     

    phIrIHX.jpg

     

    Taki kieł jest do połowy w środku pusty, i rzecz jasna trzeba go czymś wypełnić. Sprzedawca polecił mi użyć żywicy, lub wosku. Wybrałem to drugie, nie chcąc ryzykować odbarwienia kości. Poniżej macie narzędzia potrzebne do tego zabiegu.

     

    qYfFAzC.jpg

     

    Świeczki, zapałki i scyzor do zdrapania nadmiaru wosku. Powoli wytapiamy wosk do środka kła, czekamy aż zaschnie a nadmiar łatwo zdrapujemy. 

     

    CE1X8Qh.jpg

     

    I po kilku minutach mamy gotowy efekt.

    Tak przygotowany dodatek możemy później łatwo doczepić do każdego elementu zbroi za pomocą żywicy i włókna szklanego oraz niewielkich wkrętów. Jak to zrobić, pokażę wam w następnych progresach.

     

    UVT8I1F.jpg

     

    Wosk jest na tyle twardy, żeby nawet wywiercić dziurę na wylot, na peg umożliwiający doczepienie do powierzchni. Dzięki temu, eliminujemy też ryzyko, że kość pęknie nam podczas obróbki i prób zamocowania. 

     

    Do zobaczenia wkrótce.

  16. Obecnie zacząłem czytać ksiażkę Jacka Piekary Szubienicznik, pierwszy tom. Opowieść z czasów Jana III Sobieskiego, o podstarościm Jacku Zarembie, tropicielu wszelakich złoczyńców i przestępców. Na razie mało wciągająca, acz barwna i ciekawa w opisach. Jak przeczytam to chetnie machnę recenzję.

  17. Wróciłem wreszcie do domciu i chociaż padam na ryj, kilka słów skrobnąć trzeba.

     

    Zdecydowanie pochwała należy się organizatorom - jak na taki mały meet, atrakcji było sporo, oraz liczba stoisk i towaru była bardzo zadowalajaca. Na paru meetach było się już, i z czystym sercem stwierdzam że jak na razie to Kraków organizuje najlepsze meety. Tak trzymać!

    Spotkanie z panem Klimkiem też było fajne, gość naprawdę zasługuje na nasz szacun. 

     

    No ale meet zapamietam szczególnie, bo wreszcie cała ekipa Project Bronies spotkała się w jednym miejscu! Ares Prime, Verard Nightmare, M.a.b, Pillster i Chief pod jednym dachem.... ach, to było więcej niż epickie. Dziękuję wam chłopaki i oczywiście wszystkim innym za przybycie i spotkanie! 

     

    DO NASTĘPNEGO!

     

    P.S

    Cisza nocna o 22? O Jak mi przykro  :lol:

  18. No proszę... podstawowa zasada na szlaku - nigdy nie zostawiaj widocznych śladów, bo to tak jakbyś zapraszał skrytobójców prosto do siebie. 

    Nie mam w zwyczaju klnąć, ale tym razem miałem wielką ochotę zrugać się pod swoim adresem. Przez moją nieostrożność nie dość, że wyszedłem na idiotę, to jeszcze mogłem narazić nas na wykrycie. 

    - Nie jestem żadnym panem, ani ambasadorem! Mówiłem ci już, żebyś mówiła mi poprostu po imieniu tak to ciężko zapamiętać?!! Nie życzę sobie żadnych tytułów! To nie pałac ani dwór, a my jesteśmy wszyscy grupą ściganych zbiegów, co dalekie jest od jakiejkolwiek etykiety! - coś na chwilę we mnie pękło i podniosłem nie przyjemnie głos na Twilight. - Znaczy...ja... przepraszam. Lepiej... pójdę po to ziele. - mruknąłem speszony i poszedłem z Luną zbadać okolice i szukać potrzebnych ziół.

     

    Póki co okolica zdawała się być bezpieczna, nie natrafiliśmy nawet na dzikie zwierzęta... co mnie trochę nie pokoiło. Było tutaj aż za cicho, no nie licząc burzy. Poszukiwania przerwało mi jednak pytanie od Luny. Zawahałem się, przyznam szczerze. Przez nikłą chwilę liczyłem na polepszenie relacji, ale przypomniałem sobie wcześniejsze przemyślenia. To nie ten czas, nie to miejsce, nie te okoliczności... i możliwe że nie ta osoba. Teraz... trzeba myśleć obowiązkowo. 

    - Teraz... mamy inne rzeczy do zrobienia. Ważniejsze. Znajdźmy te zioła i wracajmy do reszty. Tamo może poczekać - starałem się uciąć krótko dyskusję, ale moją ranę przeszył ból. Cóż, nie mogłem go za długo ingnorować. - Auć... to nic. Zwykłe drśnięcie - powiedziałem chłodno. - Wracajmy, i tak oddaliliśmy się bardziej niż trzeba. 

  19. Już chciałem ją zatrzymać, powiedzieć coś więcej, ale coś w środku mnie powstrzymało. Może... może faktycznie ma rację, to nie jest teraz czas i miejsce na idylliczne spacery. Nadal grozi nam niebezpieczeństwo. Miała rację... chyba trochę za bardzo sobie pofolgowałem. No dobra, ona faktycznie jest najpiękniejszą klaczą jaką widziałem, ale czy naprawdę nas może łączyć coś więcej? Ta myśl miała cholernie wielki ciężar. 

    Ona przeszła więcej niż ja, doświadczyła więcej niż ja, że nawet nie wspomnę że jest starsza ode mnie o ponad tysiąc lat...

    Obowiązki...

     

    To zawsze powtarzał mi ojciec. Dobry władca zawsze winien przekładać obowiązki nad wszystko. Nawet nad własne dzieci... 

    Ojciec zawsze był dobrym władcą, doskonałym strategiem, politykiem i przywódcą. Ale nie miał czasu dla nas. Luna i Celestia, one przedewszystkim myślą o swoich poddanych. Ich ochrona i opieka jest dla nich najważniejsza. A ja wyobrażałem sobie nie wiadomo co. Obowiązki... ciężar jakim nas teraz przytłaczają, sprawia, że to teraz na nich musimy się skupić. Nie na własnych pragnieniach. Nie. Nie będę robił nadziei sobie, ani Lunie. Ona ma rację, trzeba się skupić na powrocie do domu, nie na miłostkach.

     

    - Sal, ty idioto... dlaczego musiałeś zakochać się w nieśmiertelnej boginii... - mruknąłem zniechęcony i zmęczony sam do siebie. Muszę się skupić na dotarciu do bezpiecznego miejsca i nazbierałem trochę chrustu i drewna na rozpalenie ogniska. Nie rozpalam go, zaczekam na innych. Potem usiadłem pod drzewem i czekałem na resztę, mimo to... czułem gdzieś w środku wielki zawód i ból utraty czegoś, czego nawet nie zdążyłem dobrze poznać. Bolało. 

  20. Dobra, pierwszy Dróg raczej nie czytałem, albo czytalem ale nzapomniałem. W każdym razie na jedno wychodzi. Tym razem obiecałem sobie, że będę trzymać rękę na pulsie i będę czytał regularnie.

    Przewertowałem wszystkie dotąd poprawione rozdziały... i naprawdę zostałem pozytywnie zaskoczony. 

     

    Fanfik czyta się płynnie i bardzo dobrze, od strony technicznej nie wychwyciłem większych błędów poza nielicznymi literówkami i pozjadanymi przecinkami. Sama fabuła płynie wartko, lecz czytelnik nie ma problemu aby z tym wszystkim się odnaleźć. Maron jest bohaterem z którym można się utoższamić i czytelnik cicho mu kibicuje w jego przygodach. Sceny z serialowymi postaciami, jak wiem z własnego doświadczenia, są trudne do odegrania. Tu mogę przyczepić się np, do charakteru Rarity czy Fluttershy, ale Twilight czy Spike są już możliwie najbliższe serialowi. Opisy są rozbudowane i szczegółowe, co też cieszy oko i umysł. Widzę, że naprawdę wziąłeś się do roboty z tym Rewite i jesteś na dobrej drodze (SUCHAR) do ukończenia fika i trzymania poziomu. 

     

    Polecam!

  21. Cieszy mnie wasz entuzjazm, kiedy czytam komentarzę i wysłuchuję różnych opinii.

    Jako że  luty był dla mnie łaskawy jeśli chodzi o czas, więc jego część i siły mogłem poświęcić na napisanie pierwszego rozdziału aktu III.

     

    AKT III - Odkupienie

    Rozdział XIX - Kiedy opada bitewny kurz

    https://docs.google.com/document/d/1JkycAZQm7zApNd9JDlNxdB7XrkT5Yk-vRcmGeuKGSgU/edit

     

    Enjoy!

    Oczywiście komentarze i opieprze mile widziane.

    • +1 1
  22. Szanowne klacze, szlachetne ogiery, zacni obywatele i obywatelki tego forum! Oto dziś, w swoim szlachetnym i pięknym majestacie Księżniczka Celestia odpowie na nutrujące was pytanie. Oto przed wami nasza Słoneczna Władczyni!

     

    Dziękuję wam wszystkim, moje drogie kucyki za tak liczne zainteresowanani. Niesety, nie będę mogła odpowiedzieć na wszystkie ostatnie pytania, gdyż jest ich bardzo dużo a obecnie mój harmonogram obowiązków nie pozwala na to. Ja i mój nowy Regent, planujemy dla was również nowe...

     

    Księżniczko, to miała być niespodzianka!

     

     No dobrze, zaczynajmy. Tyle jest jeszcze dziś do zrobienia...

     

    Jak na przykład podwieczorek? Dobra, dobra tylko żartowałem. Oto pytania od pierwszego kucyka imieniem Kuba GR8!

     

    Drogi Kubo, oficjalnie i ustawowo Equestriański jest naszym urzędowym językiem. Używam go na codzień i właściwie nie ma potrzeby aby stosować inny język. Nie znaczy to jednak że nie stosujemy ich gdy zachodzi konkretna potrzeba. Dialekt gryfów, czy język Arabii Siodłowej są dość często spotykane na naszym dworze. Odnośnie twojego drugiego pytania prócz Gwardii Pałacowej oraz Wonderbolts jako siły powietrzne, nasza kraina posiada niewielką, regularną armię.Wszak do obrony zawsze używaliśmy naszej magii i Elementów Harmonii.

    Wolnych chwil, jak to określiłeś, mój drogi, nie mamy w ostatnim czasie zbyt wiele. Jednak od czasu do czasu zdarza się, że Luna namówi mnie na kilka godzin przy konsoli, chociaż ja osobiście wolę szachy, lub poprostu spędzić dzień nad królewskim basenem.

    Jeśli chodzi o podział administracyjny Equestrii, jest on dość prosty. Kraina dzieli się na regiony, w którym największej miasto jest jego siedzibą. Posiadamy cztery regiony, oznaczone stronami świata. Siedzibą Regionu Północnego jest Vanhoover, Zachodniego – Manehattan, Wschodniego – Los Pegasus, zaś Południa, Balitmare.

     

    Tak oto pierwszy kucyk otrzymał odpowiedzi na dręczące go pytania...

     

    Nie bądź złośliwy, Regencie, jego pytania były konkretnie i ciekawe, a przy okazji wielu innych nauczyło się kilka ciekawych faktów, o których mogli nie wiedzieć.

     

    Że też zgodziłem się na tą robotę...

     

    Mówiłeś coś, mój drogi?

     

    Nic, nic! Dobrze... następnym interesantem jest Little Light! Proszę...

     

    Moja droga, wznoszenie słońca jest przedewszystkim moim obowiązkiem, który został mi powierzony dawno temu i moją powinnością jest jego sumienne wypełnianie. I nie musisz przepraszać, nawet jeśli takie pytanie kiedyś zostało zadanie, to nic nie szkodzi. Udzielanie audiencji poddanym to też obowiązek Władczyni.

     

    Nawet jeśli ktoś zadaje TAKIE pytania, jak następny kucyk... Long Tralier. On raczej powinien się zgłosić do burmistrza, albo rajcy miejskiego...

     

    Hm... no cóż, pytania istornie są dość niecodzienne, jednak spróbuję na nie odpowiedzieć.

    W Canterlot jest cała masa sklepów, więc powinieneś bez trudnu znaleść taki jaki potrzebujesz, spróbuj poszukać w dzielnicy handlowej. Odnośnie pojazdu... jeśli sam go zaprojektowałeś i zbudowałeś, wystarczy, że zgłosisz to do urzędu patentowego i w ten sposób nabędziesz do niego prawa autorskie. Co do otyłych kucyków mieszkającycy w mieście – istotnie jest ich kilka.

     

    Dobra, one były zdecydowanie najdziwniejsze z całego dzisiejszego zestawienia. W każdym razie przejdźmy do kolejnego petena, Raxoanox. Tak, znowu mamy do czynienia z pytaniami o naszą armię. Zaczynam się zastanawiać czy nie objać tego tematu całkowitą klauzulą cenzury ma rozkaz prokuratury. Jeszcze wrogowie usłyszą i będzie nieszczęście.

     

    Drogi Raxoanox'ie, istonie, Ares Prime ma w tym przypadku rację. Nie mogę powiedzieć ile dokładnie wynosi liczepbność naszego wojska, to tajemnica państwowa. Co też prowadzi do drugiego twojego pytania. Nasze państwo jest .............

    I oczywiście że posiadamy doradców, z których najbardziej przez nas ceniony jest lord Fancypants. Wiele razy udowadniał, że pośród naszej arystokracji wyróżnia go bystry umysł, pogodność ducha i co najważniejsze – własne zdanie i prawdomówność. I chociaż nasze zdanie ma decydujący wpływ na wszystkie państwowe sprawy, czasem potrzebujemy opinii innych kucyków, wszak nikt nie jest nieomylny i wszech wiedzący. Dobrze, kim jest kolejny ciekawy informacji petent?

     

    Zwie się Sakitta i... o rany, zdecydowanie lubuje się w mitoligi. Znaczy swój chłop, proszę Ksieżniczko.

     

    Istotnie, pytanie Sakitty jest bardzo intreresujące i głębokie. Jednak przede wszystkim jest ono powiązane z ziemskimi kultami heliotycznymi i uranicznymi, nie zaś z naszym światem, dlatego pojawiają się takie nieścisłości. Ludzie wierzyli w wielu słonecznych bogów, zależnie od pochodzenia i danej kultury, prawda? W naszym świecie Słońce i dzień są moją domeną nad którą tylko ja posiadam władzę, tak samo jak Luna włada nocą i Księżycem. I przedewszystkim, nie jestem boginią, zatem nie mogę być bóstwem lunarnym. Poprostu posiadam moc i władzę nad Słońcem. Chociaż muszę przyznać, że tematy którymi się interesujesz są bardzo ciekawe, i z miłą chęcią odpowiem na twoje kolejne pytania, mój drogi.

     

    Zostało jeszcze dwóch, na szczęście, a potem fajrant.

     

    Spitfire098

    Zmieniłam Twilight w alicorna, gdzyż to było jej przeznaczone. Jej dokonana, czyny i wszystko czemu podołała odkąd przyjęłam ją jako swoją uczennicę, udowodniły, że jest godna stania się prawdziwą Księżniczką. Wiem, że z pomocą przyjaciół i magii, poradzi sobie ze wszystkimi trudnościami. Oczywiście ja również będę ją wspierać, jest dla mnie nie tylko przyjaciółką i byłą uczennicą, ale też jest mi prawie jak córka. Na twoje drugie pytanie nie odpowiem, wszak klaczy nie pyta się o wiek.

     

    A sprawa Parasprite'ów doszła do nas kilka dni po fakcie. Mało przyjemna rzecz, jednak z pomocąsporej dotacji dla miasta i istnej kompanii budowniczych dało się doprowadzić Ponyville do stanu używalności w niespełna pięć dni. Kolejny sukces rządu naszych Księżniczek.

     

    Ekhem...

     

    Och, przepraszam. Tak mi się jakoś poprostu wymsknęło. No i został nam ostatni ciekawski tego dnia. Niejaki Chief, będący wybrednym czytelnikiem i nieocenionym pomocnikiem wielu pisarzy. A przy okazji jest i moim dobrym przyjacielem. Chief pyta ogólnie jak to jest z podziałem władzy miedzy tobą, a Księżniczką Luną, jakie obowiązki ma ona i ty.

     

    Ja i moja siostra rządzimy wspólnie, nasze obowiązki mają jednakowy zakres. Kiedyś zajmowałam się wszystkim sama, jednak gdy Luna powróciła i przystosowała się do zmian, sama chętnie wzięła z początku większą części obowiązków, aby być bliżej poddanych. Jak już wcześniej wspominałam, mamy doradców któzy pomagają nam podejmować decyzje i radzą w większości spraw dotyczących naszego państwa. Do moich codziennych obowiązków można zaliczyć, min. podpisywanie propozycji różnych ustwa, rozpatrywanie zmian w kodeksach prawnych, rozpatrywanie petycji o dotacje na projekty i cele charytatywne, organizację dużych imperz kulturowych takich jak Gala Grand Galopu... jest ich naprawdę całe mnówsto, drogi Chiefie. Dawniej zajmowały mi cały dzień i niekiedy większość nocy, lecz rozdzieliliśmy obowiązki na nas dwie, dzięki czemu możemy raz na jakiś czas mieć dzień tylko dla siebie. Luna ma identyczne obowiązki co ja, jedyną różnicą jest to, że organizuje też audiencje w nocy. Zdecydowałyśmy się na taki podział, ze wzgledu aby Luna nauczyła się nowych praw i systemów politycznych i zdobyła wiedzę i doświadczenie, co poszło jej bardzo sprawnie. Moja młodsza siostra zdecydowanie ma zadatki na wspaniałą organizatorkę. I po raz ostatni powtarzam – ja i Luna nie jesteśmy boginiami.

     

    To już wszystkie zaplanowane audiencje na dzisiaj, Ksieżniczko. Co teraz rozkażesz?

     

    Och wielka szkoda, wspaniale było znów odpowiedzeć na pytania nutrujące naszych gości i podwładnych. Pamiętajcie drogie kucyki, jeśli macie jakiekolwiek pytanie, ważne lub nie, zawsze możecie je zadać, a ja z pomocą mojego nowego Regenta z chęcią na nie odpowiemy. A teraz pozwólcie, że pożegnam was na tą chwilę. Muszę omówić z drogim Aresem temat na nową zabawę w naszym dziale...

     

    Księżniczko to ma być niespodzianka, proszę.

     

     

    Tak oto skończyła się dzisiejsza audiencja. A wy, moi drodzy, czekajcie niebawem na nowe ogłoszenia dotyczące nowej zabawy jaka pojawi się w dziale Celestii.

    Pozdrawiam!

×
×
  • Utwórz nowe...