Skocz do zawartości

Efei

Brony
  • Zawartość

    79
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Efei

  1. 1 minutę temu Herudin napisał:

    Celestia i Luna miały przeznaczone kierować Słońcem i Księżycem, więc nic dziwnego, że takie mają znaczki

    Dziwne jest, że akurat dwie siostry, władczynie mają znaczki i umaszczenie zgodne z przeznaczeniem i z imieniem. Tak, jakby ktoś to zaplanował. Co do reszty masz racje. Za mało dowodów, żeby to potwierdzić. Ale wciąż nie obaliłeś wszystkich moich argumentów. Wprawdzie został tylko jeden (Cała reszta dzikich terenów i proporcja nieużytków, miast i pól uprawnych w Equestrii. ), ale... 

    Jeszcze nie zdążyłam napisać nic o drzewie harmonii.

    A że właśni  wciąga mnie wir obowiązków do nadrobienia, więc: 

    au revoir!

    Au demain!

    Do jutra!

    Bonne soirée!

    Adios! 

    Hej!

  2. 17 minut temu Herudin napisał:

    Dobra, kontrolują przyrodę w postaci pogody czy pór roku.

    Co jest niezgodne w fakcie, że w Lesie są zwierzęta, których zwykłe kuce wolałby nie spotkać?

    Drugiej niezgodności też nie mogę się dopatrzeć. Podczas tego święta kucyki nie wielbiły Celestii tylko cieszyły się powrotem Słońca. To, że ktoś cieszy się z upadku komunizmu w Polsce nie oznacza, że musi od razu uwielbiać Wałese :P

    I czy ja gdzieś pisałem, że to nie Celestia zrobiła z Twilight alicorna? Równie dobrze Celestia i Luna mogłby zostać zmieniony w alicorny przez swoich poprzedników.

    Czyli las jest dziki, nieujarzmiony i potężny. Czyli kuce nie do końca kontrolują tą przyrodę. Czasem im się udaje, a czasem okazuje się ona zbyt potężna.

    Raczej cieszyły się powrotem słońca niż ze zwycięstwa księżniczki. Czyli jet kult słońca - niezwykle ważnego elementu przyrody.

    A to trzecie: ciekawa teoria... Ale na razie nie mamy żadnych dowodów na nieśmiertelność "sztucznych" alicornów, w przeciwieństwie do sióstr. I to dziwne, że specjalnie są dwie siostry, każda z pasującym znaczkiem i umaszczeniem do swojego ciała niebieskiego.

  3. 5 minut temu Herudin napisał:

    Kult natury odpada właśnie z tej racji, że kuce same kontrolują przyrodę.

    Żeby bać się mrocznych, dzikich miejsc nie trzeba wyznawać jakiejś religii. Las Everfree jest po prostu nie ujarzmiony, kryją się w nim bestie, które zwykł kucyk wolałby nie spotkać. 

    Summer Sun Celebration nie jest raczej na cześć Celestii, tylko uroczystością upamiętniającą wygnanie Nightmare Moon i przywrócenie Słońca. Celestia była tą, która tego dokonała, ale po obchodzie tego święta raczej widać, że skupia się bardziej na motywie przywrócenia Słońca a nie na samej Celestii.

    Twilight też jest alicornem a żadne bóstwo jej się nie objawiło. 

    Drugim swoim argumentem obaliłeś pierwszy.

    Reszta niezgodności została podkreślona.

    To Tia zrobiła Twilight alicornem. Istnieją podobne teorie co do Cadence.

  4. A może pewna wiara w siły natury?

    Argument nr 1: Las Everfree. Jest ogromny, nieokiełznany, dziki. Kuce boją się tam zapuszczać. Boją się Zecory-może nie tylko z powodu głupich pasków: To coś przyszło z lasu! Toż to straszne! Coż to może być? Na dodatek jest pasiaste.

    Argument nr 2: Cała reszta dzikich terenów i proporcja nieużytków, miast i pól uprawnych w Equestrii. 

    Argument nr. 3: Summer Sun Celebration. Bo co to jest, jak nie święto na cześć naszej ukochanej dziennej gwiazdki?

    Argument nr. 4: Celestia i Luna. Bo to co prawda miecz obosieczny (za pomocą ich postaci można równie dobrze obalić tą teorię), ale co mi zaszkodzi przedstawić fakty przemawiające za. Mogłyby one być kimś w rodzaju łączników pomiędzy kucami i bóstwami natury. No bo alicorny. No bo same władają częścią przyrody i przy okazji władają państwem. Ale to tylko hobbistycznie.

     

    Dowody obalające teorię:

    Po pierwsze i najważniejsze: pegazy kontrolują pogodę, a wszystkie kuce jakby nigdy nic sprzątają zimę.

  5. Może

    Spoiler

    dżin?

    Ten obiekt w kolorze zielonożółtym i ten liliowołososiowy mogły by być

    Spoiler

    dymami maskującymi

    zwykle towarzyszącymi tego rodzaju stworzeniom.

  6. 4 February 2015 at 01:34:15 TheCoReS napisał:

    Kreatywny Post. Dziękuje Dowidzenia Dobranoc.

    To dziwne. Jest dość duże prawdopodobieństwo, że w innych okolicznościach ten post zostałby zaatakowany sporą ilością repów. A tu nic. 

    Jak wiele w ludzkim życiu zależy od szczęścia. 

  7. Szukam kulturalnej osoby, z którą mogłabym podyskutować na temat książek, w szczególności o "Nocnym Locie" de Saint-Exupery i/albo "Pikniku na Skaju Drogi" braci Strugackich. Mój gust literacki jest dość rozległy, jednak preferuję klasykę i fantasy, część sci-fi. Dużo żadziej noe=we i popularne książki typu "Percy Jackson" albo "Harry Potter". Może ktoś się zgłosi? Najchętniej pogadam po prostu na forum.

  8. 1. Ostatni swój post napisał dziewięć godzin temu. Nikt go od tego czasu nie widział ani nie słyszał...

    2. Przyjemność sprawia mu niszczenie i obwinianie siebie za właściwie wszystko.

    3. Ma więcej pomysłów niż ja na rozkręcenie tego tematu...

  9. Ponieważ nie zrobiłam tego wcześniej chciałam pogratulować zwycięzcom i recenzentom!

    Miło pisało się opowiadanie, przyjemnie czytało się inne historie i recenzje. 

    Na razie au revoir, widzimy się w grudniu, jak już wszyscy zdążymy uzbroić się w różnorakie pomysły i owinąć się świecącym choinkowym łańcuchem.

    Pierniczki także powinny się przydać. A może kilka duchów świąt?

    Kto wie? Czas pokaże.

  10. Z góry proszę o przeniesienie tematu jeśli okaże się napisany w niewłaściwym miejscu lub niepotrzebny. 

     

    Powiem krótko:

    Nigdzie nie zauważyłam tematu, w którym można by się podzielić zabawnymi tzw. "uwagami pisemnymi".

    Pewnie już wiecie o co chodzi. "Uczy się na lekcji", "śpiewa na lekcji muzyki", "klasa chodzi po klasie i nie wraca uwagi na moje uwagi", "uczeń suszy skarpetki na lekcji historii"...

     

  11. Chodziło ci tylko o kanoniczne informacje, czy także o nasze teorie i spekulacje?

    Jeśli także opcja nr.2, to mam tutaj całkiem duże pole do popisu.

    • teoria "znaczkowej księżniczki": jakiegoś alikorna nie pokazującego się ludowi Equestrii, na tyle nieznanego, że kuce są nieświadome jego istnienia bądź ewentualnie najstarsze z nich znają jakąś legendę. Owa istota jest spokrewniona z Celstią i Luną (a: ich siostra, b: córka którejś z nich lub ogólnie rzecz biorąc daleka krewna z młodszego pokolenia), albo jest po prostu jakimś skrzydłorogiem znalezionym pomiędzy pospólstwem. Jej zadaniem jest projektowanie znaczków dla kuców, bowiem jest wszechwidząca (ale nie zna przyszłości - to za bardzo op nawet dla właściwie boskiej istoty). Na jej zadku widnieje cm, który właśnie tworzy/jakiś symbol malarstwa bądź projektowania, a na nim właśnie kreowany cm/cała jest pokryta cmkami, à la cutie pox :rainpriest:
    • znaczek zdobywany w częściach, co polecałabym dla cmc. Znaczyłoby to, że np. Kurczak dostałby środkową część swojego znaczka po wykonaniu jakiejś trudnej ewolucji na skuterze, a tarczkę razem z resztą kompanii przy pomocy Dimond Tiarze.
    • znaczek pojawiający się stopniowo, w trakcie robienia jakiejś czynności, np. mały źrebak zaczyna się uczyć tańczyć-pojawia się bardzo blady rysunek. W każdy czwartek, po lekcji baletu staje się coraz wyraźniejszy, a po pierwszym występie błyszczy pełnią blasku.
    • znaczki maskujące: dla złodziei, szpiegów, zabójców... Wersja 1: znaczek zwyczajnie i po prostu dwuznaczny. Wersja 2: cm widoczny na co dzień obrazuje jakąś inną umiejętność, dopiero po zgoleniu sierści ukazuje się prawdziwy.
    • znaczek "rozlewający się" na całą nogę". Np. kuc z cm przedstawiającym dzbanek z rozlanym mlekiem ma całe tylne nogi białe (Z resztą cały jest łaciaty, więc za dużo mu to nie szkodzi).
    • uroczy znaczek przedstawiający specjalną umiejętność, a nie zawód, tzn. np. pocieszanie, pomoc innym, tworzenie czegoś z niczego, samotna wędrówka, opowiadanie historii. Z resztą jest to częściowo pokazane w serialu.
    • cm zmieniający się w ciągu życia.
    • +1 3
  12. „Nie można być do końca wolnym, jeśli się kogoś za bardzo podziwia"

    „Ktoś, kto je naleśniki z dżemem ne może być tak strasznie niebezpieszny.”

    „Para nieśmiałych oczu pod strzechą włosów; tak właśnie wyglądają ci, z którymi nikt się nie liczy”

    Tove Jannson

     

  13. Więc przeciwnik nabrał się na tę starą (bo mającą ponad trzy tysiące lat!) sztuczkę! Rzeczywiście słoń miał wbudowane początki zaklęć, ale nic więcej. Był zaledwie iluzją, przynętą. Z resztą wyczerpaną klacz nie byłoby stać na więcej. Wykorzystała więc to, co przygotowała zawczasu. Prędko sięgnęła po pociski paraliżujące leżące u jej kopyt, przygotowane kilka ruchów wcześniej i wyrzuciła je wszystkie w stronę oponenta niezdarnie je maskując. Zajęty walką nie powinien ich zauważyć. W czasie, kiedy leciały ze sporą prędkością na Deto jednorożka przetransportowała ku sobie kilka z pozostałych kulek. Wszystkie ogniste, resztę paraliżujących oraz iluzję zmęczenia i utraty sił. Kuferek będący kiedyś jukami zaczynał ziać pustką. Na razie łagodnie. Cóż z tego, zegar odliczający czas do końca pojedynku już pojawił się nad nimi. Oczy Ametystowej mrugały sennie, jedyne, o czym teraz marzyła to chwila odpoczynku w jakimś bezpiecznym, przytulnym i ciepłym miejscu. Już niedługo...

  14. Rzeźka i pełna energii po niespodziewanym uzdrowieniu czekała na teleportację poza arenę podsumowując w myślach pojedynek. Wtem zauważyła Deto materializującego się kilkanaście metrów od niej. Zdziwienie w parze z pytaniem: „o co chodzi?" biegały wte i wewte po jej umyśle nerwowo obijając się o ścianki i krzycząc raz za razem: "jest tu ktoś?". Nie doczekały się odpowiedzi.  Tajemniczy głos zniknął. Przeciwnik na razie nie atakował, być może po prostu chciał poczekać na transport zapewniony przez organizatorów i zwiedzić Equestrię. Nie chciałaby źle zrozumieć sytuacji i podejmować wrogich kroków, jeśli okazałoby się, że pies przyszedł w pokojowych zamiarach. Stała więc bezczynnie nie wiedząc co robić. Wtedy nareszcie głos postanowił się odezwać. 

    - Pomyłka. Jeszcze walczycie - w tej samej chwili z biednej klaczy zaczęły uchodzić cudownie nabyte siły. Znowu była w takim samym stanie, jak po odparciu pędzących kuli.
    - W związku z tym nie będę szachrować. Nos do góry! Zawsze coś możesz zrobić. Nawet jeśli właśnie prawe zostałaś pokonana. Cały czas masz w zapasie kilka użytecznych zaklęć i wciąż (właściwie nie wiedzieć czemu, ale cóż, teraz to nawet i dobrze) utrzymujesz wokół siebie tarczę. Pamiętasz? Księga "Niezwykłe podstępy". Nawet wielki Starswirl ich używał. Więc zrób mi tu słonia trojańskiego, złotko, ale szybciutko. Pytasz co zrobić z płonącym drewnem? Kobieto! Przecież masz wokół siebie pełno chłodnej mgły. Po prostu otocz nią te deski. Jakaś podrzędna kreatura leci na ciebie? A co z tarczą? Pewnie ten... pies znów o niej zapomniał. 
        Zrobiła więc co jej kazano. Ogromne zwierze wnet rzuciło cień na przeciwnika. Wyglądało na niezbyt zadowolone. Jego niewielkie oczka spoglądały wściekle. Pomimo bycia pozornie ociężałym w mgnieniu oka znalazł się tuż tuż, przy Deto. Otaczała go chmura rzadkiej mgły migocącej nerwowo. Jeśli oponent chciałby zbadać go pod względem struktury zaklęć i poleceń mu wydanych mogłby zobaczyć początki rozkazu podeptania, zmiażdżenia i ogólnej destrukcji swojego celu. W dodatku jego trąba była przygotowana do wystrzeliwania kulek z czarami paraliżującymi, spowalniającymi, pozbawiającymi sił i maleńkimi stalowymi pociskami. Być może w razie ataku trafiłby się jeszcze jakiś zbłąkany ognik. 
  15. Podskakując w miejscu i usiłując jak najmniej poparzyć kopyta jak najszybciej zmieniła ziemię pod sobą w kilka dębowych desek. Teraz miała w miarę dogodne warunki do oglądania spektaklu samozniszczenia, jaki Deto zafundował wszystkim widzom. Fajerwerki były chyba przewidziane na większą przestrzeń - w każdym razie zamiast pięknie rozbłysnąć na niebie odbiły się od ścian bariery spadając z powrotem na ziemię. Za to poprzedni manewr wyszedł pięknie. Oponent w widowiskowym stylu przebił się przez warstwę ziemi. 

    - A oto i przykład "płonącego prawie-krzewu" - mruczał głos w głowie klaczy. Z tonacji można było wywnioskować, że świetnie się bawi. Za to Tide było coraz mniej do śmiechu. W prawdzie teoretycznie wszystkie kule wycelowane w nią przez przeciwnika powinna zatrzymać magiczna bariera, ale te tutaj wyglądały raczej złowieszczo. Na wszelki wypadek jednorożka przesunęła się razem z drewnianym podłożem kilka kroków w bok (podskakując w czasie, kiedy telekinetycznie przesuwa deski. Wprawdzie poparzone kopytka mogą przy tym trochę boleć, ale jakoś się to przeżyje...) Próbowała też z heroicznym wysiłkiem utrzymać przegrodę, ale zrezygnowała, kiedy ze zdumieniem odkryła, że ledwo trzyma się na nogach i prawdopodobnie będzie z nią znacznie gorzej jeśli nie przestanie. Poddała się więc przepuszczając pociski tak, by bariera zasklepiła się za nimi. Energii pozostało jej niewiele, jedynie na tyle, by jakoś utrzymać tarczę odgradzającą ją od przeciwnika i uchronić się przed skutkami wybuchu. Łagodnie to ujmując możnaby powiedzieć, że nie była w najlepszej formie. Jedynie uśmiechnęła się blado w odpowiedzi na pozdrowienie. Wtem poczuła, jakby nagle przybyło jej sił.
    - Następnym razem pomyśl o magii leczniczej - usłyszała. 
    - Na razie po prostu tłumacz to sobie jako iluzję.  A kiedy już wreszcie przyjdziesz do siebie zważ, że autor jest jak Bóg dla swojego dzieła. Obowiązują go inne zasady. 
     
    Chwilę później z nieba spadła osobliwa kuleczka rozplaskując się blisko środka areny.
  16.  Próba użycia czarów oponenta do własnych celów nie powiodła się. Kule momentalnie wyrwały się w bok naginając czas do swoich celów. Tide pozwoliła im wrócić i zbliżyć się na stosunkowo małą odległość, po czym momentalnie zamieniła je w zwyczajne powietrze nie zachowując nic z ich poprzedniej struktury. Teraz jeśli przeciwnik chciałby użyć ich ponownie musiałby stworzyć je od początku.
       Pies zniknął w wykopanej przez siebie jamie. Miała chwilę spokoju by zebrać myśli i broń. Maleńki moment pozwoliła sobie odetchnął, rozluźnić się i zebrać przydatne wiadomości. Ten Deto jest wytrzymały i naprawdę niezły, ale zbyt roztrzepany i zapominalski. Już kilka razy atakował, jakby nie wiedział o tarczy, choć wcześniej zdołał ją obejść. W jej głowe zaczął powoli kiełkować nienajgorszy pomysł. Ale lepiej nie wyrażać go dokładniej, nawet w myślach, a nuż przeciwnik niepostrzeżenie wszedł do jej umysłu. Choć to mało prawdopodobne, w końcu zawsze ma mur pogmatwanych myśli naokoło tych bardziej uformowanych (z wyjątkiem chwil kiedy mentalnie sonduje otoczenie), poza tym cały czas pozostaje czujna i przygotowana na taki scenariusz, lecz ostrożności nigdy dosyć. Podobny błąd popełnił kiedyś Starswirl, i nawet on, potężny mag nie najlepiej na tym wyszedł...
        Czym prędzej przystąpiła do realizacji planu. Najpierw sprawdziła juki. Wyjęła 2 kulki paraliżujące i tak jak poprzednio - na chwilę zamieniając w mgłę - położyła je po podłożu pozwalając im toczyć się leniwie w jej kierunku, aż przekroczyły linię tarczy i zatrzymały się na jej wyciągniętym kopytku.
        Teraz trudniejsza część. Otoczyła magiczną barierą w kształcie kuli (także podziemnej) przypuszczalne miejsce położenie przeciwnika i cały teren na około w promieniu 12 m. Powinna nie wpuszczać ani nie wypuszczać niczego, nawet najdrobniejszego atomu przez linię dzielącą "w środku" od "na zewnątrz"(dotyczy także teleportacji i sztuczek z czasem). 
       Odczuła początek szturmu mentalnego i momentalnie przygotowała się do ochrony, kiedy usłyszała, jak głos słyszany już wcześniej mruczy: "ja się tym zajmę". Uspokoiła się więc i spokojne zajęła się dalszą częścią manewru ignorując echa bitwy z podświadomości. Chwilę jeszcze wahała się co do intencji niespodziewanego sojusznika, ale stwierdziła, że tym razem zaryzykuje. Koniec pojedynku się zbliża, trzeba zacząć grać bardziej intensywnie.
       Dla pewności zamknęła oczy i skoncentrowała się na wszystkich istotach żywych w obrębie kuli. Pies był tam z całą pewnością. I chyba znalazł coś ciekawego. Cokolwiek by to było wyglądało na potężne, jego aura była świetnie widoczna. Teraz atak. Zamieniła powietrze w środku bariery w wielką ilość kamieni spadających momentalnie na ziemię, pod którą powinien być tunel. Sprawdziła, czy aby nie zabiła oponenta na miejscu, ale nie - żył na pewno, zaraz okaże się, w jakim jest stanie.
    Na razie miała odrobinkę czasu, w którym nie spodziewała się zostać zaatakowana. Odgłosy potyczki w jej umyśle ucichły już chwilę temu. Nieśmiało pomyślała więc głośno:
    - Poradziłaś sobie?
    Głos momentalnie odpowiedział, jakby tylko na to czekał.
    - Wystarczyło powiedzieć mu kilka komplementów i zalać lawą. Nic takiego - ton zdradzał odrobinę lekceważenia i osobliwej wesołości, być może także nutkę chełpliwości
    - A teraz popraw grzywę, zaraz zaczną się te nudne gratulacje. Pytanie tylko czy będziesz ich słuchać, czy składać...
     
×
×
  • Utwórz nowe...