Skocz do zawartości

Przeszukaj forum

Pokazywanie wyników dla tagów 'magia'.

  • Szukaj wg tagów

    Wpisz tagi, oddzielając przecinkami.
  • Szukaj wg autora

Typ zawartości


Forum

  • Ogólne
    • Serwis & Regulamin
    • Organizacja
    • Equestria Times
    • Zapisy/Eventy
    • Projekty
    • Na start...
  • My Little Pony
    • Generacje 1-3
    • "Friendship is Magic" (Generacja 4)
    • Generacja 5
    • Equestria Girls
  • Twórczość fanów
    • Opowiadania wszystkich bronies
    • Original/Own Characters - czyli postaci użytkowników
    • Prace graficzne
    • Filmy, muzyka, parodie....
    • Inne...
    • Archiwum Dzieł
  • Kinematografia
    • Filmy i seriale
    • Animacje
  • Orient
    • Anime&Manga
    • Azja
  • Nauka i Technologia
    • Filozofia
    • Motoryzacja
    • Wszystko o komputerach
  • Zakątek Przyrodniczy
    • Wszystko o Naturze
    • Rośliny
    • Zwierzęta
  • Strefa Gracza
    • Multiplayer Online Battle Arena
    • Gry muzyczne
    • Gry Sportowe
    • Gry Strategiczne
    • Sandbox
    • MMORPG i RPG
    • Strzelanki etc.
    • Konsole
    • Steam
    • O grach ogólnie
    • Archiwum gier
  • Wymiar Discorda
    • Nasze zainteresowania
    • Off-topic
    • Humor
    • Książki
    • Muzyka
  • RPG/PBF
    • Organizacja
    • Dungeons & Dragons
    • Neuroshima
    • Świat Mroku
    • Warhammer
    • LGR
    • Arena Magii
  • Inne
    • Forumowe Archiwa
    • Kosz

Kalendarze

  • Zagraniczne
  • Dolnośląskie
  • Kujawsko-Pomorskie
  • Lubelskie
  • Lubuskie
  • Łódzkie
  • Małopolskie
  • Mazowieckie
  • Opolskie
  • Podkarpackie
  • Podlaskie
  • Pomorskie
  • Śląskie
  • Świętokrzyskie
  • Warmińsko-Mazurskie
  • Wielkopolskie
  • Zachodniopomorskie
  • Ogólnopolskie

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki...


Data utworzenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Ostatnia aktualizacja

  • Rozpocznij

    Koniec


Filtruj po ilości...

Data dołączenia

  • Rozpocznij

    Koniec


Grupa


Strona www


Yahoo


Jabber


Skype


Facebook


Instagram


Snapchat


Miasto


Zainteresowania


Ulubiona postać

  1. Coraz bliżej końca… Nieuchronnie zbliżamy się do finałowej bitwy. Ale zanim to nastąpi, czeka nas przeprawa przez jeszcze dwie areny. Oto jedna z nich. Pierwszą przeszkodą, z jaką musieli zmierzyć się magowie, była olbrzymich rozmiarów klatka schodowa. Ktokolwiek ją projektował, nie myślał chyba o istotach ludzkich, ani tym bardziej nieparzystokopytnych. To nie są zwyczajne schody, jakie można odnaleźć w pałacach najbardziej rozkapryszonych szlachciców. To schody stworzone z myślą o czymś… Wielkim. Pytanie – o czym konkretnie? Może dorosły Cerber? A może przerośnięty Minotaur? A może te ogromne stopnie miały zdzierżyć masę mitycznych tytanów, którzy, zgodnie z legendą, przemierzali drogę na szczy do każde sto lat, by stoczyć walkę i zwrócić na siebie uwagę bóstw? Możliwe. Wspominając o bóstwach, istnieje pewna legenda, zgodnie z którą zwycięzca pojedynku tytanów zostawał nagrodzony audiencją boga, który to był jego stwórcą. Ów bóg miał zważyć zasługi swego dzieła i zadecydować, czy był już gotów znaleźć się po jego prawicy i czy mógłby zająć się tworzeniem własnych tytanów. Dzisiaj, mówi się, że skamieniałe ciała tych tytanów, którzy zostali skazani na wieczny pobyt na ziemi, wciąż niestrudzenie podtrzymują sklepienie, które utrzymuje całą to zapomniane przez czas sanktuarium. W przeciwnym razie, całość zostałaby pochłonięta przez otchłań. A cóż to za otchłań? Cóż, to już jest inna legenda. W każdym razie, te gigantyczne i zdające się ciągnąć w nieskończoność schody, nie powinny być przeszkodą dla magów Waszego kalibru. Ot, zaklęcie dodające skrzydeł, lewitacja, czy nawet przybranie eterycznej postaci i „popłynięcie” ku górze. Z czasem zauważycie, że kolejne piętra oddzielane są grubymi, kamiennymi płytami, zaś na ścianach pojawiają się lampiony. Na początku dosyć prymitywne, lecz potem o regularnej strukturze, oprawione, stosownie wykończone. W ogóle, od pewnego poziomu schody stają się jakby „solidniejsze”, dokładniejsze w swym wykonaniu, a nawet ozdobione rycinami, płaskorzeźbami. Może to symbol mozolnej wspinaczki ku niebiosom, świetności? Może, może… Morze to jest głębokie i szerokie. Kiedy dotrzecie na szczyt sanktuarium sami zobaczycie co mam na myśli. Owa starożytna, budowla „wyrastała” spod tafli wody, przebijając chmury i pnąc się wysoko, wysoko, niemalże do granicy z kosmosem. Sporych rozmiarów okna, wypełnione cieszącymi oko witrażami, nieco zniekształcały obraz z zewnątrz, lecz w końcu pojawiły si również dużo mniejsze, służące nie za ozdobę tejże struktury, lecz… Jako zwyczajne okna. Możecie przez nie zobaczyć okalające sanktuarium morze. Podmuchy wiatru raz po raz targały rozciągającym się hen daleko błękitem, mieniącym się w blasku słońca. Kiedy już nacieszycie oczy i nawdychacie się bryzy, zapraszam do dalszej wędrówki na górę. Z czasem, wszystko do „dolne”, czy też może „doczesne”, jak mawia legenda, zostanie przykryte przez grubą warstwę śnieżnobiałych obłoków. Stamtąd już prosta droga do areny, na której odbędzie się Wasz pojedynek. To zaczyna robić się intrygująco. Pod względem fizycznym, arenę stanowiła gigantyczna, kolista płyta, usłana szlachetnymi kamieniami, runami, płaskorzeźbami. Pod względem magicznym zaś, z krawędzi płyty „wyrastała” magiczna energia. Liczne strumienie mocy pięły się ku górze, tworząc specjalną kopułę, w kształcie półkola. Łączyły się i przenikały wzajemnie, tworząc usłaną kosmicznymi minerałami i magicznymi iskrami siatkę, służącą za ściany, sufit oraz ozdobę – zupełnie, jakbyśmy w jednej chwili znaleźli się w samym rdzeniu jakiegoś magicznego artefaktu, źródła ogromnej mocy. Jakbyśmy byli jego częścią. Nie potrafię określić jak wiele metrów, kilometrów znajdujemy się nad poziomem morza. Podobnie, nie potrafię przewidzieć wyniku tego starcia. Tutaj wszystko się może zdarzyć. Jedyne, co mogę mniej-więcej opisać to to, że na tejże arenie można by zmieścić wielką metropolię. Zatem, macie ogromne pole do popisu. I uwagę legendarnych bóstw. Drodzy Państwo, oto znajdujemy się na dwudziestej dziewiątej już arenie! Już za moment zmierzą się na niej Zegarmistrz oraz Serox Vonxatian! Bitwa ta przyniesie nam jednego z finalistów, toteż walka ta ma szczególnie znaczenie! Arena całkiem spora, napełniona zarówno tajemnicą jak i zdrową dozą niepojętości! Jesteście gotowi? Zatem, niech rozpocznie się pojedynek!
  2. A więc przedstawmy się. Istotną sprawą jest, że kocham czyta. Jestem wybredny i wyselekcjonowany, a moim ulubionym gatunkiem są Fantasy. I to wszystko wszystko co mogę napisac smiertelnikom. Reszta jest zapisana w księdze Svartheim. Dowiecie się więcej w swoim czasie.
  3. Solidna i ciężka płyta z marmuru zawieszona była nad basenem wody o kształcie sześciokąta foremnego. Drugi koniec grubych łańcuchów „trzymany” był przez monumentalne posągi wężoludzi. Ich długie języki sterczały z uśmiechniętych pysków. W oczodołach znajdowały się błyszczące szafiry. Sklepienie areny zdobiła płaskorzeźba przedstawiająca pierzastego węża, którego ogon okalał jednorożce, które wbrew ostrzeżeniom pokusiły się wyzwać go na pojedynek. Lewitujące tu i ówdzie kule energii emitowały mocne światło, w którym połyskiwała płyta. Ona także była przyozdobiona płaskorzeźbami. Jej srebrne wykończenie cieszyło oko. Specjalne zaklęcie, pod wpływem którego znajduje się arena, powoduje powstawanie sztucznych fal, wynurzanie się słupów wodnych i spiral, a także fałszywe deszcze. Jest jeszcze jedna rzecz, która nadaje tej arenie charakteru. Patrząc pod właściwym kątem, możecie dostrzec malowidła na jej ścianach. W wyżłobione w nich wzory i kształty wlano specjalną farbę, która reaguje na światło magicznych kul. Jedni twierdzą, że widzą na ścianach mniejsze pierzaste węże, drudzy, dostrzegają pośród nich więcej nierozważnych śmiałków. Jeszcze inni utrzymują, że ustawienie i pozy węży układają się w niewyraźny kształt skrzydła. Jesteście gotowi na kolejne starcie weteranów? Tym razem na arenie zmierzą się SolarIsEpic i Jaenr Linnre! Doskonale znani wojownicy powracają, by dać Wam kolejne pamiętne widowisko! W tym pojedynku, poza zasadami działu, walczących magów ogranicza limit dwunastu postów. Jesteście gotowi? Niech rozpocznie się pojedynek!
  4. Uwaga, ślisko! Arena, na której już za moment stoczycie pojedynek, jest w prawie trzech czwartych wykonana z lodu. Gruba warstwa wiecznej zmarzliny okrywa skalną płytę, natomiast ściany i podtrzymujące sklepienie filary pokrywały lodowe żyły, wewnątrz których wciąż płynęła woda. A brała się ona z bogatego w minerały stawu, umieszonego tuż nad Wami. Z zewnątrz, arenę okalały kryształowe stalagmity, pięknie mieniące się w świetle słońca. Z kryształu wykonana została również kopuła, wieńcząca całą budowlę i osłaniająca staw. Zastanawiacie się skąd staw w takim miejscu? Cóż, przez długi czas to pokryte śniegiem i skute lodem pustkowie uważane było za „ziemię niczyją”. Panujące tu warunki nie są sprzyjające, lecz w jakiś sposób wspomniany staw nie zamarzał, zaś śnieg jakby nie chciał go tknąć. Nawet śnieżyce go omijały. Mniej więcej wtedy, kiedy zdecydowano się na sprawdzenie tego obiektu, jakby spod ziemi wyrósł mag, który był odpowiedzialny za powstanie tego dziwnego stawu. Powiedział, że był to swego rodzaju eksperyment, w ramach zaliczenia przedmiotu, kiedy jeszcze był studentem. Ponieważ bronił swego dzieła wszystkimi kończynami, doszliśmy do porozumienia, iż staw pozostanie częścią areny. No i mamy to, co mamy. A tak w ogóle, ów mag okazał się diukiem tych ziem, a znany był z tego, że bardzo lubił o nich zapominać. Dzięki właściwemu zaklęciu, na arenie panuje komfort cieplny, choć jeżeli sobie tego zażyczycie, możecie wpuścić do środka nieco chłodu, z zewnątrz. Pamiętajcie o właściwościach kryształu! Niech nie zdziwi Was zdolność do przetwarzania i odbijania promieni! Czas na kolejny pojedynek! Tym razem, naprzeciw siebie stanęli Magnus oraz Serox Vonxatian! Nie wiem jak Wy, ale ja już nie mogę się doczekać! Nie ma co przedłużać! Czas na rozpoczęcie pojedynku!
  5. Tym razem organizatorzy wybrali jedną ze starszych, choć nie mniej wspaniałych aren - Wieżę. Szeroka kamienna budowla, u podstawy mająca lekko ponad 200 metrów, pokryta setkami obrazów, zapomnianych przez świat. Coraz wyższa i wyższa, skręcająca się spiralnie ku niebu. Niebu, którego nie było widać. Podłoga wykonana była z białego marmuru, ściany zaś z obsydianu, odpowiednio wzmocnionego zaklęciami by zawodnicy nie zwalili sobie budowl9i na głowy. Lecz to co stanowiło o wyjątkowości Wieży było jej wnętrze - setki różnej wielkości dzwonków zawieszonych na prawie, że niewidocznych linach. Zamknięte wcześniej w nich zaklęcia tylko czekały na potrącenie kielichów by uwolnić zebrane w sobie niespodzianki. Czasami były to psikusy, jak dym czy drobne osłony, a czasami kule ognia i lodowe kolce. Na szczycie zaś zawieszony był największy z dzwonów, na tyle wielki by swym potężnym głosem oznajmić początek walki. Oto przed wami kolejni wojownicy, potężni magowie którzy stoczą tutaj bój ku naszej uciesze. By zostać ocenionym przez widownie i by dowieść swej siły. Hoffner, jak dotąd wygrywał każdą walkę w pięknym stylu, Lecz czy dotrzyma kroku Nimfadorze Enigmie, która jak dotąd mogła zachować wszystkie swoje sztuczki i tricki? Zatem, do boju!
  6. Prace nad tą areną trwały długo. Inżynierowie musieli pokonać ograniczenia i nagiąć właściwości szkła, diamentu i magii, aby stworzyć tę monumentalną konstrukcję, cieszącą oczy tak widzów, jak i pojedynkowiczów. Właśnie zagrzmiały trąby obwieszczające rozpoczęcie kolejnego starcia. Przeciwnicy zaczęli wychodzić z poczekalni na arenę. Długi korytarz, oświetlony niebieskimi runami, dającymi przyjemne światło, prowadził każdego z nich na miejsce starcia. Przed samym wejściem na arenę napotykało się ogromne wrota. Całe zrobione z przezroczystego materiału, który jednak tak zaginał światło, że zasłaniało ono drugą stronę drzwi. Skrzydła wrót były rzeźbione w duże łabędzie, zrywające się do lotu. Na ich piórach grała tęcza rozszczepionego światła. Pod nimi wyryto napis „Powodzenia magu, niech twe czary będą potężne, spokój niezmącony, przyjemność jak największa, a uciecha widzów przeogromna.” Każda litera była oddzielnym dziełem sztuki, gdyż ozdobiona została płaskorzeźbami łabędzi, które wpisywały się w jej kształt. Wysokie i strzeliste, zakończone ostrymi łukami wrota zaczęły się powoli otwierać. Oczom magów ukazywała się ogromna arena. Z jej dołu wyrastało, aż pod niebo, pięć ogromnych wież. Cztery, o wysokości 400m, zostały usytuowane na rogach kwadratu o boku tej samej długości, a piąta, największa, licząca ok 600m wysokości, w środku. Każda budziła podziw. Ściany wzniesiono z czystego, przezroczystego szkła. Oczy magów widziały, przez mury wież, środkową, diamentową kolumnę nośną i kręte schody, z tego samego materiału, wokół niej, prowadzące na sam szczyt. Z wierzchu wystawały z walca budowli szklane skrzydła łabędzi, otaczając cienkie szczeliny okienne. W każdej z nich został wstawiony witraż, przedstawiający kolejno wszystkie rodzaje magii, czasami runy, a nawet wielkie postacie, bądź ich cytaty. Dominował styl gotykucowy, choć bogactwo ozdobnych ptaków nadawała swoisty, barokokucowy charakter. Każda wieża kończyła się strzelistym, stożkowym dachem, na którego szczycie rozpościerał skrzydła łabędź. Cztery na bocznych budowlach, patrzyły na największego, zrywającego się do lotu na centralnej baszcie. Ten spoglądał w górę, a jego skrzydła miały rozpiętość około 100m. Każdy ptak został wyrzeźbiony w diamencie, przez co światło wchodziło i odbijało się od jego ścian, załamując się. Pomiędzy wieżami przewieszone były wiszące mosty. Niektóre ze szkła inne z twardszych, przezroczystych materiałów. Ich szerokość nie przekraczała 3 m, a środkiem podłogi ciągnęła się falująca, niebieska linia, dodająca lekkości konstrukcji. Co więcej poza licznymi pomostami przestrzeń pomiędzy pięcioma wieżami wypełniały latające szklane łabędzie. Każdy ptak zachowywał się jak normalne zwierzę i krążył po synchronicznej orbicie wokół centrum areny. Dawało to przepiękny efekt świetlny, a także wizualny. Sama dolna powierzchnia areny była pokryta przez stojącą taflę wody, tak krystalicznie czystej, że zadawała się być lustrem. Co chwila jednak w różnych miejscach woda zapadała się na chwilę w lejek, z którego tryskał płomień. Ogień ustawiał się w sylwetkę łabędzia, którego szczyty rozgrzanych skrzydeł sięgały 50m wysokości. Widzowie nie zostali zaniedbani. Aby arena cieszyła ich oczy, umieszczono ich na szerokich trybunach, ustawionych na wielkiej diamentowej podstawie. Miała ona wygląd obciętej u dołu bryły obrotowej, w kształcie litery V, tak, że w jej środku znajdowała się arena. Same szczyty trybun wznosiły się na 500m, a oddalone były od środka areny na 700m. Dzięki powszechnej przezroczystości każdy ruch był doskonale widoczny i żadna forma architektoniczna nie uchodziła uwagi bystrym oczom widzów. Na takiej arenie przyszło się dzisiaj zmierzyć Monti i Spacetime Dancerowi. Właśnie zagrzmiała trzecia trąba, obwieszczająca rozpoczęcie starcia. Na ten sygnał publika skandująca imiona magów umilkła i prawie na bezdechu przyglądała się swym faworytom. Dwie postacie potężnych czarodziei stały na przeciwległych rogach wielkiego kwadratu, patrząc na arenę z balkonu startowego na czwartym piętrze ich wierzy. Życzymy powodzenia, udanego pojedynku, walki fair, świetnych pomysłów i genialnych odpisów. ~ By Kapi
  7. Nigdy nie przypuszczałem, że przyjdzie mi stąpać po arenie odkrytej… W ten sposób. Pozwólcie, że co nieco objaśnię. Kiedy słyszy się o wykopaliskach, pierwszym co nasuwa się na myśl, przynajmniej mnie, są skamieliny, pojedyncze kości, pozostałości po dawnych cywilizacjach, ruiny. No i przede wszystkim – mnóstwo kopania, odkrywania, sprawdzania. Spodziewałem się, że ekipa archeologów i badaczy wróci z niczym, albo z kilkoma kamyczkami. Nigdy by mi do głowy nie przyszło, że odkryją pogrzebaną wiele wieków temu arenę. Co więcej, stało się to z czystego przypadku. Ot, jeden z badaczy udał się do rzeki, z zamiarem pozyskania wody. Według jego wersji, „coś” go tknęło i tego dnia, zamiast po prostu napełnić manierki, gapił się w dno, aż dostrzegł rączkę od jakiejś starej, kamiennej płyty. Tunel okazał się łączyć rzekę z podziemnym potokiem, wpadającym do jaskini. Ona z kolei, kończyła się wyjściem na ukrytą dolinę, okrytą od góry gęstymi pnączami, co czyniło ją niewidoczną. Jak się okazało, znana i zaznaczona na mapach od wielu lat przepaść, to było drugie „wejście” do tego miejsca. Bezdenna otchłań jednak posiadała swój koniec. Sama arena została w całości zbudowana z kości jakichś nieznanych nauce zwierząt, gliny, kamieni, była również na wpół pożarta przez naturę. Zdaje się, że ktokolwiek ją wzniósł, starał się stworzyć bryłę przestrzenną, pięciokątną. W trakcie badania areny, odnaleziono sporych rozmiarów płaskorzeźbę, zdobiącą centrum areny. Wyglądała jak jakaś spirala, gdzieniegdzie przeplatana elipsami. Odkryto również znicze, które oświetlały to miejsce. Jak nietrudno się domyślić, nie minęło wiele czasu, zanim dopuszczono prehistoryczną arenę do użytku, zaś z podziemnego spływu uczyniono atrakcję turystyczną. Zbudowana tama umożliwiła dalszy bieg rzeki, jak również sam spływ. Prace renowacyjne i garść specjalnych zaklęć wzmocniły arenę, toteż pojedynek na pewno nie spowoduje większych zniszczeń. Akurat mamy przerwę w wycieczkach, toteż nikt nie będzie w Wam przeszkadzać. Publiczność będzie oglądać pojedynek zza magicznych bramek czasoprzestrzennych, wychodzących na arenę. Drodzy Państwo, czas na kolejne starcie! A kogo w nim zobaczymy? Zegarmistrza i Adviliona! Zapowiada się naprawdę porywające starcie! Który z nich przejdzie dalej? Kto wryje się w Waszą pamięć głębiej? Już czas! Niech rozpocznie się pojedynek!
  8. Szkoła Zawodowa dla Broni oraz dla Władających Broniami Śmierci (SZdBodWBŚ), ma na celu obronę świata przed złem. Głównym celem jednak, jest niedopuszczenie aby demon Kishin odrodził się. Co prawda, został on już raz pokonany i zapieczętowany przez Pana Śmierć, który jest też dyrektorem tejże szkoły. Uczniowie dobierają się w pary bądź trójki, jeden mistrz i jedna lub dwie bronie, mają na celu nakarmienie swych broni 99 duszami Poczwar Kishina i jedną duszą wiedźmy, wtedy broń może być używana przez samego Ponurego Żniwiarza. I to właśnie wy, będziecie tymi uczniami. Małe wyjaśnienia i inne takie: Postacie mogą być albo bronią albo mistrzem, muszą dobierać się w pary z innym mistrzem (trójki są tylko wtedy jeśli broń ma bliźniaka), dlatego też gracze, musicie się dogadać aby stworzyć parę. Bronie mogą być wszelakie, oczywiście w ramach rozsądku Postacie mają maks po 16 lat i wszyscy są na jednym roku (chyba że ktoś nie zdał) Jeśli już się podobieracie, zaznaczam wasze postacie znają się od jakiegoś czasu (od trzech lat dokładniej) Zasady: Bez hejtowania się. Ogólny regulamin forum obowiązuje Postacie które tylko się nad sobą użalają nie są mile widziane. Karta Postaci. Imię: Nazwisko: Wiek: Charakter: Wygląd: Kim jest: (broń czy mistrz, jeśli jest bronią dodaj wygląd) Informacje dodatkowe: Moja postać Informacje dodatkowe: jest ślepy ale mimo to daje sobie radę w życiu, uwielbia czekoladę. Zapraszam do zapisów :3 Sesja zacznie się gdy zapiszę się przynajmniej jedna broń i dwóch mistrzów.
  9. Z powrotem na Wężowej Arenie. Niezliczone, drobniusieńkie szlachetne kamienie i minerały pokrywały całą powierzchnię gigantycznego posągu, okalającego całą, pokaźnych rozmiarów arenę. Gad zwinął się trzy razy, tworząc kilkumetrową ścianę. W połowie trzeciego okrążenia uniósł głowę i wyciągnął ją na sam środek, szeroko otwierając paszczę. Wewnątrz niej znajdowała się służąca za magiczny lampion kula. Bijąca od niej iluminacja pięknie odbijała się na powierzchni posągu, nadając połysk także pokrywającym podłoże runom. Powiem szczerze, że nie do dzisiaj nie wiem za jaką sprawą odbierały światło. Pewno jakiś specjalny składnik, albo magia. Widzicie wypełniającą przerwy między minerałami czerwień? Już za chwilę utworzy ona „siatkę” magicznego światła, która ostatecznie rozpali oczy skalnego gada. To będzie znak rozpoczęcia magicznego starcia. W tym pojedynku zmierzą się Emily Vans oraz S3lUn4! Jak zostało to ustalone, pojedynek potrwa dwa tygodnie! Powiedzmy, do 7.05., do godziny 0:00 Jesteście gotowe? Zatem, niech rozpocznie się pojedynek!
  10. Lubicie błyskotki? Jeśli tak, to macie szczęście. Tym razem przypadła Wam arena zbudowana w znakomitej większości z kosztowności i materiałów szlachetnych. Konkretniej, to będzie jakieś 72%. Jest ona nieco mniej przestrzenna. Pomieszczenie ma kształt kwadratu, zaś jego sklepienie jest stożkowate. Wypukłe płaskorzeźby wykonane z platyny zdobią błyszczące ściany ze złota, zaś w centrum można dostrzec olbrzymią, spiralną kolumną, wykonaną ze stali. Wystarczy jedno tylko tknięcie, by poczuć z jak olbrzymią precyzją obrobiono jej powierzchnię. Granica między prostymi powierzchniami ścian, a zakrzywionym sklepieniem wykonana została z marmuru, na którym to znajduje się ozdoba w postaci czarnego ornamentu. Nie zobaczycie tego będąc tutaj, ale od zewnątrz arena została dodatkowo wzmocniona „zwykłymi” materiałami. Na całe złoto został nałożony specjalny czar, który po zakończeniu batalii zregeneruje ewentualne rysy, wgniecenia, czy też inne ślady wybuchów kolejnych zaklęć. W ramach oświetlenia, zaklęciu uległy szmaragdy i rubiny, umiejscowione w specjalnych niszach. Zielonkawa poświata miesza się z czerwoną, nadając temu miejscu nutkę tajemniczości, ale jednocześnie przyprawiając złoto o połysk. Bez wątpienia jest to najdroższa ze wszystkich aren. Dlatego też obłożona została wieloma ochronnymi zaklęciami. Pamiętajcie, że te zaklęcia nie imają się Was. Jeżeli ślady starcia miały by się na kimś utrwalić, to tylko na samych uczestnikach. Pssst… A może dałoby się jakoś wykorzystać blaski szlachetnych kamieni, czy też gładkie powierzchnie? Witamy w kolejnym magicznym starciu! Po raz trzeci witamy Koschei O’Clock, a także jej przeciwnika, dla którego będzie to pierwszy pojedynek. A jest nim… Masturbian! Fakt, iż jest debiutantem bynajmniej nie może zaważyć o tym, by podejść do jego mocy z przymrużeniem oka. Kto wie co potrafi i jakimi świeżymi pomysłami dysponuje? Wielce prawdopodobne jest, że Koschei będzie miała pełne ręce roboty… I przeciążone kanały energetyczne z powodu miotania zaklęciami. Już za chwilę rozpocznie się starcie! Tym razem, to jego uczestnicy zdecydują kiedy ma paść ostatni gong. Dlaczego mam przeczucie, że będzie to długa i zacięta batalia? Gotowi? A zatem, niech rozpocznie się pojedynek!
  11. Solidna, syto uzbrojona winda powoli sunęła ku wydawać by się mogło bezdennej otchłani. Do uszu docierają charakterystyczne odgłosy "obcierania się", raz po raz, zza niewielkiego okienka dostrzec można było spadający pył i niewielkie kamyczki. Gdyby nie jarzące się jasnym światłem znaki runicze, w windzie nie dałoby się dostrzec absolutnie niczego. Wreszcie, coś zazgrzytało, a drzwiczki same otworzyły się. Ciemności korytarza uległy rozproszeniu za sprawą lampionów, które zajmując miejsca po obu ścianach zaczęły się zapalać, w miarę kolejnych kroków. Wreszcie, ostatnia para lampionów zapłonęła czerwonym ogniem, oświetlając wrota prowadzące na arenę. Jak się okazało, otchłań ta jednak miała dno... I to nie byle jakie! Mocno uzbrojone, uodpornione na wstrząsy sklepienia,liczne runy pozwalające wzmocnić działanie zaklęć zabezpieczających, a także tańczące w sporych rozmiarów kuli świetliki, stanowiące podstawowe źródło światła. Ulokowana w centrum areny kula to jednak nie było wszystko. W górze dało się dostrzec wyrzeźbionych w skale zwierzoludzi, w których oczach umieszczono połyskujące, czerwone kamienie, które nie tylko odbijają światło, ale również dają własne. Pozwólcie, że rozpalę ogień wewnątrz tych rzeźb... Podłoże jest tu nierówne i skaliste, toteż uważajcie. Zaleca się zaklęcie lewitacji lub lotu. Poza tym, nie musicie się martwić o zawalenie tej głębokiej areny - dzięki specjalnym kombinacjom nic takiego Wam nie grozi. Możecie zatem miotać zaklęciami do woli, tylko uwaga na kulę, bo pouciekają wszystkie świetliki! Panie i panowie, czas na kolejny magiczny pojedynek! Przed Wami starcie Cameda i Cyanera, którzy z płonącą determinacją w sercach i niespożytymi zapasami energii magicznej wyczekują na specjalny znak rozpoczynający bitwę! Potrzymamy ich w tym stanie jeszcze trochę. Ogłaszam, iż zgodnie z wolą uczestników,obowiązuje ich limit dwunastu postów. Poza tym, należy pamiętać także o panującej w tej sekcji zasadach. Skoro wszystko już jasne, nie pozostaje mi nic innego jak rozpocząć pojedynek. Powodzenia!
  12. Taki widok nie zdarza się na co dzień. Arena wydawała się być „żywa”. Była bardzo bogato porośnięta najróżniejszymi roślinami i kwiatami. Bujne krzewy, chyba we wszystkich odcieniach zieleni, zawładnęły rzeźbami zdobiącymi arenę. Porosty „mieszały się” z bluszczem porastającym ściany, pnącym się ku górze, ku okrągłemu oknu przez które do środka wpadały promienie słoneczne. Ze szczelin w podłożu przebijały się jeszcze inne, dużo bardziej rozłożyste krzewy, by czym prędzej połączyć się z resztą. Różnokolorowe, połyskujące w świetle kwiaty dały się odnaleźć na każdym kroku. Z trudem dało się dojrzeć chociażby kawałeczek litej skały – podstawowego budulca tego pomieszczenia. Przysięgam, że jeszcze kilka dni temu pamiętałem wszystkie oryginalne nazwy tych niezwykłych roślin… Lecz jeżeli miałbym je wyrecytować teraz, to nie liczcie na zbyt wiele. Nie tylko dlatego, że bez otwartej encyklopedii byłoby mi ciężko wymówić te poskręcane i maksymalnie udziwnione nazwy. Cóż, po prostu przyjmijcie do wiadomości, że to wszystko jest szczytem badań prowadzonych przez biologów, florystów, magów i chemików. Rośliny te są znacznie silniejsze, posiadają wzmocnioną zdolność regeneracji, a także szczycą się „pierwiastkiem wolnej woli”. Nie zdziwcie się więc, gdy krzewy zaczną błyskawicznie odrastać, a także regenerować gałęzie i kwiaty, czasem także zwiększając swoje rozmiary. Nawet magiczny ogień niewiele tu wskóra. Jednakże, w związku ze wspomnianym pierwiastkiem, rośliny mogą odpowiedzieć na Waszą moc i podporządkować się mocy Waszych umysłów. Może przy okazji dowiemy się, czemu arena ta została ochrzczona mianem „zielonego piekła”. Oto przed Państwem kolejny magiczny pojedynek! Już za chwilę przyjdzie Wam zobaczyć starcie zaprawionych w bojach, słynących z wielkiej mocy magów! Mowa oczywiście o wiernej i oddanej Nightmare Moon Oksymoron Greyjoy, oraz niezłomnym i roztańczonym Sajbacku Gray! Tak jest, znów mamy okazję obejrzeć tych dwoje na arenie! Tym razem, poza zasadami działu, ogranicza ich limit dwunastu postów. Ale chyba nikt nie ma wątpliwości, czy należycie go wykorzystają, prawda? Z całą pewnością nie zabraknie fajerwerków i widowiskowych akcji. Na co więc czekamy? Niech rozpocznie się pojedynek!
  13. Wrota kolejnej areny stanęły przed Wami otworem, dzielni wojownicy! Owszem, tak dla odmiany, ta arena jest dosyć skromna, ale za to jest... ogromna i doskonale oświetlona. Nie jest też idealnie okrągła, zamiast tego ma kształt ośmiokąta foremnego, zaś filary podtrzymujące sklepienie są wykonane w stylu doryckim. Macie mnóstwo miejsca na pojedynkowanie się, a te grube, kamienne ściany wytrzymają wszystko... Chyba. Dziś, PiekielneCiastko, herbu Przypalona Blacha zmierzy się z Sakittą, Wielkim Księciem, interesującym się komputerami, bez których dzisiaj nie potrafilibyśmy żyć. Obaj panowie są dosyć tajemniczy i obaj dysponują wielką mocą, która zostanie wyzwolona już za chwilę, na tej oto arenie! W tej walce obowiązuje klasyczny limit postów. Miejcie na uwadze zasady i to, że tak naprawdę... Cóż, te areny nie są aż tak niezniszczalne, więc uważajcie z zaklęciami. Pojedynek uważam za rozpoczęty!
  14. Tym razem, znajdujemy się w zbudowanej ponad tysiąc lat temu, przez nieznaną cywilizację świątyni, opierającej się na – uwaga – czterech górskich szczytach. Legendy głoszą, że niegdyś okolice te zamieszkiwało plemię Behemotów, którzy na chwałę swego boga wznieśli ten wspaniały budynek w jedną noc, przy pełni księżyca. Do dziś magowie i historycy spierają się jakim cudem świątynia ta przetrwała i wciąż niestrudzenie zajmuje swoje miejsce. Swego czasu archeolodzy odkryli, iż budynek zdążył „zrosnąć się” z górskimi szczytami. Dziś, pogrążony on jest w dziwnej mgle, okryty śniegiem, gdzieniegdzie nawet skuty wieczną zmarzliną. Powiadają, że gdzieś w świątyni, zamurowane są szczątki Behemotów-szamanów. Wierzono bowiem, że jest to jedyny sposób, by ich dusze pozostały na ojcowiźnie i to był główny powód, dla którego świątynia nadal pozostawała w jednym kawałku. Niewykluczone, że za powstaniem świątyni stała jakaś zapomniana, nieznana już dziś magia, a być może nawet i boska interwencja. Kto wie? Niestety, większość odnalezionych pergaminów, malowideł i obrazów nie daje się w żaden sposób odczytać, zinterpretować. A szkoda, gdyż z pewnością jest to kawał historii. Witamy Hoffnera i Magusa! Jak się czujecie, stąpając po żywej legendzie? Słyszycie może głosy ludu, który setki lat temu miał tu egzystować i tworzyć własną historię? Jeżeli w trakcie pojedynku poczujecie "czyjąś" obecność lub opatrzność, nie dajcie się zwieść. Jeśli Behemoty rzeczywiście kiedyś tu żyły, wiedzcie, że stroniły od tej formy magii, jaką się dziś posługujemy. Powodzenia!
  15. Architekci areny zawsze starali się dowieść, że są w pewnych kwestiach niepokonani. Czy to szybciej, czy to lepiej, wyżej lub mocniej, ich areny miały wzbudzać podziw nie tylko widzów ale i walczących. I tym razem także przeszli samych siebie. Arena pięciu kręgów była zaiste widowiskowa. Składała się z 4 pierścieni otaczającej sporych rozmiarów okrągły plac pośrodku. Dwie drogi prowadziły od wejść do środka placu. Po jednej na oponenta. Z kolei kręgi przedstawiały żywioły, najmniejszy, będący najbliżej walczących, był pokryty licznymi stalagmitami. Kolejny składał się z magicznie zaklętych obłoków, pozwalającym nie tylko szybować w powietrzu, ale też wykorzystywać jako źródło niekończącego się wiatru. Następny stanowiła krystalicznie czysta woda w głębokim zbiorniku, orzeźwiająca acz w odpowiednich rękach potężna. Ostatni zaś krąg, oddzielający walczących od widzów, stanowił ognisty wąż otaczający szczelnie arenę. To właśnie tutaj mieli zmierzyć się Spacetime Dancer i Sardo Limbion. To właśnie tutaj ocenie ulegną ich zdolności, ich wiara we własne siły i widowiskowość. Zatem do boju magowie i niech wygra lepszy!
  16. Magowie ruszyli w stronę wyjścia z miejsca oczekiwań. Długi, ciemny korytarz poprowadził ich na oblaną słońcem arenę. Dzienna gwiazda świeciła mocno, napawając optymizmem walczących. Światło odbijało się i wydobywało czystość z popękanych bloków białego kamienia, które zachodziły na siebie nieregularnie. Arena była kwintesencją bieli, jak Canterlot w święto Letniego Słońca, gdy księżniczka Celestia wznosi swą złotą kulę na nieboskłon. Z pęknięć w skałach wypływała czysta, prawie szafirowa woda. Jednak ciecz nie zachowywała się normalnie. Strumienie i potoki tworzyły wodospady, które płynęły do góry. Swobodnie wznosząca się pod niedużym ciśnieniem woda nabierała u góry prędkości i roztrzaskiwała się o lewitujące białe skały. Towarzyszył temu miły szum i plusk. Niektóre krople odbijały się i zwilżały lekką, orzeźwiającą rosą walczących. Kamienie, lewitujące nad ziemią pokryte były magicznymi runami. Żłoby w nich zrobione świeciły się na ciemno niebiesko i tworzyły skomplikowane wzory. Każde nalanie do nich wody, powodowało rozświetlenie znaków, które nabierały pełniejszej barwy. Kamienie przesuwały się, lewitując i ustawiały się inaczej. Przez to wielkie koła runiczne, tworzone przez nie, zmieniały swój kształt. Na te przemiany magii reagowała arena. Jej podłoże zaczynało się ruszać. Skały podnosiły się, tarły o siebie z trzaskiem, albo rozstępowały się. Z pomiędzy nowych szczelin tryskała świeża woda, ponownie oblewając kamienie, lewitujące w górze i wymuszając zmiany. Jej rozdmuchane wiatrem smugi tworzyły wzory kolejnych magicznych run, ozdobionych tęczą, pojawiającą się gdzieniegdzie w mgiełce. Znaki, które tworzyła woda miały wpływ na potok, okrążający arenę. Ciecz w nim pieniła się, występowała z koryta, wystrzeliwała w górę niczym fontanna, albo formowała fale czy wiry, które zderzały się ze sobą w efektownych starciach, po czym cichły czekając na kolejny przypływ mocy z run. Całości towarzyszył przyjemny szum i szmer. Woda spadała po bokach areny do rzeki. Następnie wpływała pod podłoże, gdzie gromadziła się. Powodowało to, że biały marmur zapadał się delikatnie i płynnie pod naciskiem osób, biorących udział w pojedynku. Słońce przyjemnie oświetlało magów, którzy widzieli się doskonale. Publika mogła zacząć obserwować kolejny wspaniały pojedynek. Widzowie siedzieli na wysokim podeście z białego marmuru, na którym widniały płaskorzeźby szeregów kolumn z zaznaczonymi motywami roślinnymi. Dominowały długie pnącza oplatające filary do samego dołu i rozwijające swe twarde kwiaty przy ich szczytach. Nie brakowało drobnych traw i ziół na samej arenie. Kamienie poza runami miały na sobie dorodny, miękki mech. Wokół tryskających źródeł, rosły różnobarwne kwiaty, które to efektownie i wdzięcznie zarazem, otwierały swoje płatki, aby każdy mógł je podziwiać. Powoli głośne okrzyki i wiwaty na cześć magów cichły, a napięcie z każdą chwilą rosło. ~ by Kapi Witamy Zmarę i Seroxa! Liczymy na widowiskowy pojedynek, a także nietuzinkowe zaklęcia! Który z Was popisze się większą mocą i utoruje sobie drogę ku następnej rundzie? Czas na walkę!
  17. Arena znajdowała się na szczycie wulkanu, sztucznie podtrzymywanego w stanie aktywności przez magię. Celem nie jest w żadnym wypadku stworzenia zagrożenia dla zdrowia i życia uczestników – po prostu, efekt końcowy jest dzięki temu dużo, dużo lepszy, zaś efekty specjalne, jak również atmosfera otaczająca to miejsce wiele zyskiwała. Uformowane dzięki starożytnym runom skalne półki i zawieszone w powietrzu płyty tworzyły właściwą arenę, składającą się z kilku „warstw”. Na samym dole znajdowały się zanurzone w lawie skały. Dzięki specjalnemu zaklęciu zostały one zabezpieczone w taki sposób, by można się było po nich poruszać, bez ryzyka nabawienia się oparzeń. Co nie zmienia faktu, że zaleca się NIE wskakiwanie do samej lawy. Nieco wyżej dostrzec można liczne skalne półki, o różnych rozmiarach i kształtach. Niektóre się ze sobą łączyły, inne dzielił pewien dystans. Jeszcze wyżej mamy zawieszone w powietrzu, chybotające się na wietrze płyty ze stali. Jedne podtrzymywały same zaklęcia, drugie trzymały się dzięki grubym łańcuchom. Co jakiś czas uderzał w górę duszący pył, a niebo nad wulkanem nabierało czerwieni. W gorącym, suchym powietrzu dało się odczuć delikatną woń siarki. Zdecydowanie, ci, którzy właśnie wkraczali na ową arenę, napełnieni byli odwagą i determinacją. Oto na wulkaniczną arenę wstępują Advilion oraz Alder. Który z nich wywalczy sobie drogę ku rundzie trzeciej? Niech rozpocznie się pojedynek!
  18. Pracujący pośród murów Sal Magicznych Pojedynków inżynierowie niejeden raz zastanawiali się, jak można by przeprowadzić magiczny pojedynek pod wodą. Długie badania nad zaklęciami iluzji, runami przekształcającymi, nawet przy współpracy z alchemikami doprowadziły ich donikąd, toteż wydawało się, że koncept podwodnych starć niebawem zostanie porzucony. Ale stało się coś innego. Pojawił się ktoś, kto nie wiedział, że było to niemożliwe i tego dokonał. Wymyślił on inkantację trwale spajającą grube, umocnione szkło i kryształy, pozwalając jednak na przepuszczanie wybranych substancji. Dzięki ponownej pomocy alchemików, udało się stworzyć gigantyczne, szczelne akwarium, umożliwiające oddychanie i normalne funkcjonowanie, przy jednoczesnym nietłumieniu zaklęć. Teraz, akwarium znajduje się pod wodą. Dzięki rozszerzonemu zaklęciu teleportacji, jest to zupełnie bezpieczne. Wewnątrz znajdują się dwaj uczestnicy, którzy już za moment stoczą kolejny bój. Oczywiście, przewidziano dla nich kilka urozmaiceń, jak na przykład kryształowe posągi węży morskich. Będąc w akwarium, mogli podziwiać otaczającą ich morską faunę i florę. Rafy koralowe, ławice różnokolorowych rybek, czy to większych, czy mniejszych, od czasu do czasu przemykające w oddali kształty drapieżników, a także dużo, dużo więcej. Dzięki dryfującym w wodzie, zaczarowanym pryzmatom, docierało tu światło słoneczne, nadając okolicy połysku. W tym pojedynku spotykają się Seluna oraz Zegarmistrz. Dowiedli swej odwagi i mocy awansując do rundy drugiej, lecz kto okaże się się potężniejszy i kogo zobaczymy w rundzie trzeciej? Przekonajmy się! Niech rozpocznie się pojedynek!
  19. Nie pamiętam już kiedy ostatnim razem nasi magowie musieli zużyć tyle energii na zupełnie proste w obsłudze zaklęcie utwardzające chmury. Tak czy inaczej, warto było. Ze zgromadzonych ze wszystkich stron świata puszystych obłoków uformowano pokaźny, podniebny pałac, zwieńczony utworzoną z rosy kopułą, połyskującą w świetle słońca. Sama arena posiadała kształt koła. Mierzące ku górze filary były w istocie utwardzonymi spiralami, oplatanymi szumiącymi strumieniami wiatru. Owe strumienie pomagały zachować stabilność całej konstrukcji, umożliwiając jednocześnie swobodne dryfowanie po całej krainie. Ale najciekawszą właściwością owej areny był fakt, iż zmieniała ona kompozycję kolorów, a zależności od pory dnia. Teraz mamy popołudnie, toteż możemy podziwiać nieskazitelną biel, połączoną z błękitem i marmurowym. W porze podwieczorku kolory zmienią się. Będzie to ujmująca mieszanka żółtego, pomarańczowego, czerwieni oraz delikatnego granatu. Porą nocną najwięcej będzie czerni, lecz od czego mamy naszych wojowników, których zaklęcia z pewnością rzucą nieco światła? Napomknę tylko, że arena może reagować na niektóre Wasze zaklęcia. Rosę można przeobrazić w kryształ, wywołać deszcz, zaś nad strumieniami wiatru zapanować. Nie wspominając już o przywoływaniu wciąż napływających chmur. Mam nadzieję, że nie macie lęku wysokości? Świetnie Was znów widzieć! Mam nadzieję, że podróż na arenę przebiegła bez żadnych zgrzytów. Liczymy na efektowny i pamiętny pojedynek! Powodzenia!
  20. Zawodnicy wychodzili na arenę długim, ciemnym korytarzem. W oddali błyszczało wyjątkowo jasne światło, a okrzyki publiczności skandowały ich imiona. Wielkie, zamazane w mroku wrota wejściowe, prowadziło na miejsce pojedynku. Arena była pokryta ogromnymi ścianami z przezroczystego kryształu, zawiniętymi w okrąg o promieniu dwustu metrów. Przezeń widać było tłumy widzów, przypatrujących się widowisku. Światło słoneczne wlewało się majestatycznie do środka przez kilkudziesięciu-metrowy otwór w stropie, delikatnie uformowany w koło. Wielkie, piętrzące się niczym góry, surowo ukształtowane, najeżone naturalnymi kolcami, kryształowe ściany sprawiały, że oponenci czuli się mali. Pomiędzy dwoma końcami areny wyrastały z ziemi potężne diamentowe bryły. Przeciwnicy widzieli się doskonale przez przezroczysty kamień, choć nie sposób było powiedzieć ile skał ich oddziela. Każdy kryształ poruszał się, raz stapiał, a raz przyrastał. W powietrzu krążyły miliardy cząsteczek tajemniczego związku, który spontanicznie wytrącał się i znów rozdzielał. Pojedynkowicze zauważyli, że kopuła w miejscu, gdzie znajdował się otwór zaczęła się zamykać. Jej delikatne krawędzie poszarpały się i z wolna dążyły ku sobie. Słońce prześwitywało przez co raz mniejszą szparę. Światło stawało się uporczywe i ostre, a kryształowe ściany zwielokrotniały efekt. Gdy sklepienie stworzyło jednolitą całość, promienie słoneczne, uderzyły w kryształowy dach i rozszczepiły się. Początkowo od szczytu odeszło kilka ostrych wypustek, tworzących jakby olbrzymią gwiazdę. Później zaczęły się rozszerzać, aż nagle cała arena w chwile usłała się tęczą rozszczepionych barw, które migotały wielokrotnie odbijane przez wystające z ziemi, przezroczyste, kolorowe skały. Przeciwnicy stracili się z oczu, a ich wzrokiem zawładnęła psychodeliczna symfonia barw, co chwila zmieniających układ i odcienie. Po chwili w kopule dało się słyszeć trzask, jakby tłuczonego ogromnego szkła. Oto wielkie fragmenty kryształowej podłogi zapadały się odkrywając następną połać do walki. Pod posadzką znajdował się, zanurzony w glebie, fragment kryształowej areny. Uzupełniał część nadziemną, tworząc z nią pełną kulę. Światło dostawało się tam tylko przez olbrzymie, powstałe w wyniku zawalenia dziury. Jednak większość powierzchni była zacieniona. Pod ziemią rosły kolce z tego samego, materiału, z jakiego zrobione były ściany. Wraz z podłogą wsiąkło wiele kryształowych kamieni i tak oto utworzyła się pusta przestrzeń, a przeciwnicy ponownie się ujrzeli. Widzowie nie mieli problemu z obserwacją pojedynku, gdyż specjalny kamień, z którego wykonano arenę był zawsze przezroczysty od zewnątrz, choć również prześwitywały w nim wytłumione barwy, przez co eksplozja kolorów zrobiła piorunujące wrażenie na publice. Gdy pojedynek miał się rozpocząć, nagle znów w kopule powstałą dziura i wszystkie kolory wewnątrz ustąpiły zimnej przejrzystości kryształów. W takiej to zmieniającej się scenerii przyszło walczyć dzisiaj śmiałkom. ~ by Kapi Witamy na arenie! Dotarliście do rundy drugiej, lecz dalej przejść może tylko jeden z Was! Kto to będzie? Przekonajmy się!
  21. Pierwsza runda turnieju odbywała się na podstawowej arenie. Organizatorzy najpewniej nie chcieli nikomu dawać lepszych kart na początek. Sama zaś arena była prosta. Wysoki kamienny mur otaczał długi na kilkadziesiąt metrów plac pokryty ubitą od licznych walk ziemią. Arena nie miała dachu, więc prócz naturalnego, dodano też magiczne oświetlenie, by walka była doskonale widoczna dla widzów. Ci zaś oddzieleni byli, jak zawsze, silnym polem antymagicznbym od toczących się starć. A oto na XV arenie staną, na przeciw siebie, NimfadoraEnigma oraz Vinylplaygames. Szykuje się zaciekła bitwa, bowiem żadna ze stron nie odda łatwo wygranej. Zatem życzymy wszystkiego co potężne, by urozmaiciło pojedynek. Do boju!
  22. Pierwsza runda turnieju odbywała się na podstawowej arenie. Organizatorzy najpewniej nie chcieli nikomu dawać lepszych kart na początek. Sama zaś arena była prosta. Wysoki kamienny mur otaczał długi na kilkadziesiąt metrów plac pokryty ubitą od licznych walk ziemią. Arena nie miała dachu, więc prócz naturalnego, dodano też magiczne oświetlenie, by walka była doskonale widoczna dla widzów. Ci zaś oddzieleni byli, jak zawsze, silnym polem antymagicznym od toczących się starć. Tym razem, w szranki staną Komputer, który to wprost mówi nam, iż niczego się o nim nie dowiemy, oraz Razorhead, w imieniu którego walczyć będzie Magnus – wysoki i doskonale zbudowany mężczyzna, cechujący się nie tylko pirokinetycznymi zdolnościami, ale także władający magią uniwersalną. Jakby tego było mało, zna on tajniki częściowej transmutacji organizmu. Jego zbroja i tężyzna tylko utwierdzają mnie w przekonaniu, że przed Komputerem stoi nie lada wyzwanie. Tak czy inaczej, nasze wątpliwości niebawem zostaną rozwiane! Czas na rozpoczęcie pojedynku! Powodzenia!
  23. Pierwsza runda turnieju odbywała się na podstawowej arenie. Organizatorzy najpewniej nie chcieli nikomu dawać lepszych kart na początek. Sama zaś arena była prosta. Wysoki kamienny mur otaczał długi na kilkadziesiąt metrów plac pokryty ubitą od licznych walk ziemią. Arena nie miała dachu, więc prócz naturalnego, dodano też magiczne oświetlenie, by walka była doskonale widoczna dla widzów. Ci zaś oddzieleni byli, jak zawsze, silnym polem antymagicznym od toczących się starć. Już za chwilę rozpocznie się starcie, w którym zobaczymy Słuchającego wiatru, lubującego się w grach, mandze i anime Bosmana oraz Broniesowego Informatyka, fana tenisa stołowego i badacza malware, recenzenta oprogramowania wszelkiej maści, Cameda! Zdaje się, że pojedynek pomiędzy tymi dwoma panami będzie bardzo wyrównany, ale też całkiem możliwe, iż obfitujący w zwroty akcji. Camed ma już pewne doświadczenie w Magicznych Pojedynkach, toteż Bosman będzie musiał się postarać! Gotowi? Zatem przekonajmy się, czyja moc przeważy! Niech rozpocznie się pojedynek!
  24. Pierwsza runda turnieju odbywała się na podstawowej arenie. Organizatorzy najpewniej nie chcieli nikomu dawać lepszych kart na początek. Sama zaś arena była prosta. Wysoki kamienny mur otaczał długi na kilkadziesiąt metrów plac pokryty ubitą od licznych walk ziemią. Arena nie miała dachu, więc prócz naturalnego, dodano też magiczne oświetlenie, by walka była doskonale widoczna dla widzów. Ci zaś oddzieleni byli, jak zawsze, silnym polem antymagicznym od toczących się starć. Powitajmy na I Arenie Selunę i Sajbacka Graya! To, co już za chwilę przyjdzie nam oglądać, jest nie tylko pojedynkiem otwierającym pierwszą rundę, ale także starciem umuzykalnionego do granic możliwości, roztańczonego gościa z konserwatywną miłośniczką powieści fantasy, science-fiction, ale również kryminałów. Oboje mają jeszcze całe mnóstwo źródeł, z których czerpać mogą inspirację, a także moc, niezbędną do uwolnienia zaklęć, które ostatecznie dadzą zwycięstwo jemu, lub jej. Przeczucie każe mi sądzić, że będzie to wyrównane i interesujące starcie. Naprzeciw siebie stoją obeznane z szeroko pojętą kulturą osoby, szczycące się bogatymi zainteresowaniami oraz doświadczeniem na tymże forum. Myślę, że mają nam wiele do pokazania! Na co zatem czekacie?
  25. Pierwsza runda turnieju odbywała się na podstawowej arenie. Organizatorzy najpewniej nie chcieli nikomu dawać lepszych kart na początek. Sama zaś arena była prosta. Wysoki kamienny mur otaczał długi na kilkadziesiąt metrów plac pokryty ubitą od licznych walk ziemią. Arena nie miała dachu, więc prócz naturalnego, dodano też magiczne oświetlenie, by walka była doskonale widoczna dla widzów. Ci zaś oddzieleni byli, jak zawsze, silnym polem antymagicznbym od toczących się starć. I oto ostatnia, bo już XVI arena I rundy Turnieju. Na przeciw sobie staną dwie wyjątkowe postacie - z jednej strony Crazy Night, zaś z drugiej Vincent Loke! Oby ich zaklęcia były celne a magia potężna. Do boju!
×
×
  • Utwórz nowe...