Skocz do zawartości

The Butterfly Project i The Hearts Project


StarostaXD

Recommended Posts

Witam

Dziękuje Sir Hogoholicowi za pomysł do napisania tego tematu.

Pinkamena chciałaby wam przekazać pewien pomysł. Czy znacie The Butterfly Project ?

 

kopiuj wklej

Zasady to:

1. Kiedy czujesz się źle, i decydujesz się na pocięcie się, weź marker, długopis, lub mazak i narysuj motyla na swojej ręce lub dłoni.
2. Nazwij motyla po kimś kogo kochasz, lub po kimś kto naprawdę chce żebyś czuł(a) się lepiej.
3. Musisz pozwolić motylowi zniknąć naturalnie. ŻADNEGO szorowania.
4. Jeśli się skrzywdzisz przed zniknięciem motyla, zabiłeś/aś go. Jeśli nie, on żyje.
5. Jeśli masz więcej niż jednego motyla, nawet najmniejsze pocięcie się zabija wszystkie.
6. Inne osoby mogą również narysować na Tobie motyle. Te motyle są bardzo wyjątkowe.
Zadbaj o nie.
7. Nawet jeżeli się nie tniesz, również zachęcam do narysowania motylka, żeby pokazać innym twoje wsparcie. Jeśli to zrobisz, nazwij go po kimś kogo znasz, kto się tnie lub cierpi w tej chwili, i powiedz mu. To może pomóc.

 

To dosyć sławna akcja szczególnie w Ameryce. W Polsce nabrała trochę popularności na wile blogach.Jest polska strona na facebooku. Link: http://butterfly-project.tumblr.com/

I The Hearts Project

Tak...Polska nie słyszała o tym wcale. Dlatego dołączam zrobioną i przetłumaczoną tabelkę:

QjH7ngW.png

Obwódki oznaczają stan w jakim się znajdujemy

Naprawdę warto się przyłączyć nawet jeśli nie cierpimy. To naprawdę może komuś pomóc, zwłaszcza że wkrótce zaczną się wakacje. Prześlijcie ten pomysł dalej !

 

Przeniosłem do odpowiedniego działu. ~GFG

Edytowano przez GoForGold
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze? Jeżeli ktoś chce się pociąć, nawet motylek go nie powstrzyma. Są łydki, uda, brzuch, ramiona, szyja, motylka ominiesz, a samookaleczenie jest. Motylki na całym ciele? Wyglądasz wtedy jak idiota. Motyl ma przynajmniej jakieś działanie anty-destrukcyjne,  a przynajmniej ma taki zamiar. Serduszka nie robią nic, większość nawet nie słyszało o tym. Narysujesz sobie serce, bądź kilka, co Ci to da? Nawet jak ktoś kojarzy tą akcje to nic nie pomorze, może mieć tylko przypuszczenia, że owa osoba ma te objawy. Rysowanie sobie różnych rzeczy na rękach jest teraz normalką w podstawówkach i gimnazjach. To, że jakaś dziewczynka na lekcji z nudów narysowała sobie na nadgarstku np; granatowe serduszko, to nie znaczy, że ma depresję, po prostu taki kolor sobie wybrała.

To też zależy od człowieka, który cierpi. Jeśli lubi motyle, ma osobę, którą bardzo kocha, to ten projekt ma nawet sens. Nie wszyscy lubią motyle, nie wszyscy mają osobę na której jej zależy, wtedy ten projekt nie ma sensu. Jeżeli ktoś chce zwalczyć "chorobę", najlepiej z kimś zaufany o ty porozmawiać, nie musi być to od razu psycholog, ale np; zaufany znajomy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem projekt, chociaż się nie tnę. Bardzo pomysłowe... Może komuś pomóc. Jeśli znajdę kogoś takiego, to na pewno mu to zaprezentuję.

 

A to z sercami... mam wrażenie, że się nie przyjmie. Przykładowo = można narysować sobie serce na ręce.... bo się jest w kimś zakochanym. A motyli nie rysuje się tak często jak serc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, ale co Ci da ten durny motylek? Nic nie da. Tak jak inne tego typu projekty, "Nos kolorowe bransoletki, narysuj kłódkę, narysuj paski". Jak ktoś chce się pociąć, to może bez problemu ominąć kolorowego owada na nadgarstku. 

Z tym, że jeśli ktoś będzie chciał się pociąć to raczej w ogóle nie narysuje czegoś takiego. Jak dla mnie to bardziej stworzone jest dla ludzi, którzy chcieliby coś zmienić.

Edytowano przez GoForGold
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Everlong

Uważam, że takie rysowanie motylków na ręce, to zwykłe oszukiwanie samego siebie, że coś się robi, by zaprzestać samookaleczania. Tak naprawdę prowadzi to donikąd. To zwykłe rysunki. 
Tym bardziej nie potrafię zrozumieć sensu tych serudszek. Narysuję je sobie po to... no właśnie, po co? Czy to ma służyć jak trójkąty w obozach koncentracyjnych? Wydaje mi się, że w tym przypadku pomóc mogą jedynie bliskie mi osoby, bo to, co oni powiedzą, będzie dla mnie znaczyć najwięcej, a skoro są mi bliskie, to chyba mogę powiedzieć wprost, co mi dolega. 
Jeżeli ktoś naprawdę chce sobie pomóc, a nie tylko się oznakować, czy udawać, że robi się krok w dobrą stronę, to poszedłby do psychologa, psychiatry czy po prostu szukał pomocy u przyjaciół czy zaufanych ludzi.
Oczywiście, jak kto woli. Jeżeli ktoś uważa, że mu to pomoże, to proszę bardzo. Ja nie popieram żadnego pomysłu, bo nie widzę w nich sensu, ale z dwojga złego, te motylki lepsze. Się wie, to tylko moja opinia.

Edytowano przez Everlong
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O Butterfly Project słyszałem, i uważam, że nie jest on złym pomysłem. Każda próba zaprzestania samookaleczania jest dobra. Tutaj wiadomość ode mnie do ludzi którzy się tną: Nawet jeśli ktoś mówi, że takie projekty są bez sensu, nie spisujcie tego od razu na straty. Zawsze warto spróbować, może pomoże. A jak nie to są inne metody. Słyszałem o sposobie takim, że ktoś sobie robił papierowy łańcuch. Dodawał ogniwo za każdy dzień bez cięcia się. Podobny sposób to pisanie sobie w jakimś zeszyciku daty za każdy dzień. Są różne sposoby. Nie każdy sobie może z tym sam poradzić, bo czasem zdarzają się sytuacje, że nie ma komu się wygadać, a nie chce się sięgnąć profesjonalnej pomocy z różnych powodów. I wtedy ktoś może sięgnąć po takie sposoby. I niektórzy dzięki temu przestają, lub jest to dla nich takim dowodem na to, że da się z tego wyjść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze słyszę, ale pomysł bardzo mi się podoba. 

Myślę, że takie motylki to może być pierwszy krok do sukcesu. Osoba dotknięta problemem o ile ma w sobie wystarczająco woli i samozaparcia wytrzyma bez okaleczania się. Może nawet, w niektórych przypadkach, to całkowicie pomoże i nie będzie trzeba iść do specjalisty. poza tym jeśli akcja się bardziej rozprzestrzeni będzie można podejrzeć osoby, które potrzebują pomocy i postarać się im pomóc. 

 

Serca to też dobra akcja aczkolwiek tak jak wspomniano, to dość popularny symbol, który może zostać narysowany od tak, z nudów przez osobę wesołą i szczęśliwą. Chociaż z drugiej strony jeśli akcja stanie się popularne i ludzie będa wiedzieć co takie serce oznacza to nie narysują sobie takiego bez powodu. 

 

Raczej większość ludzi, którzy się tną, chce w sobie to zmienić. Sądzę, że rysowanie sobie byle bzdur na nadgarstku, to iście na łatwiznę, który raczej nie pomaga. Według mnie, jedyną skuteczną "terapią" to rozmowa z zaufaną osobą.

 

Terapia nie musi być jedna. Rozmowa z zaufaną osobą, owszem, ale inne metody jak np. ten motylek mogą nieść dodatkową pomoc. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł z motylkami jest świetny. Niedawno widziałam w autobusie dziewczynę z dużym motylem na dłoni, którego tak jakby głaskała... To chyba o to chodzi?Jeśli tak to chyba naprawdę pomaga. No w sumie, jeśli się powie, że ten motylek to twoje mama, a kiedy ty się tniesz, ona umiera,to naprawdę powinno pomóc. Pomysł z sercami nieco gorszy, bo nie wiadomo o co chodzi.Jeśli zobaczysz kogoś z serduszkiem,zaczniesz pocieszać, ale okaże się, że o tak sobie narysował, to co w tedy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

O ile nie sadzę żeby serduszka się przyjęły, to motyle są dobrym pomysłem. Jak ktoś wyżej już powiedział, każda terapia jest dobra, łącznie z motylkiem, oczywiście wizyta u specjalisty /rozmowa z kimś bliskim jest ważna, ale jedno nie wyklucza drugiego przecież. Nie lubisz motyli to narysuj sobie co innego, kluczem tu jest swego rodzaju przypomnienie, co może być pomocne szczególnie dla tych, którzy tną się pod wpływem dzikiego impulsu. Spójrz, zatrzymaj się, odetchnij.

Edytowano przez lurasidone
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...