Skocz do zawartości

Recommended Posts

Koniec IV sezonu umotywował mnie w krążącym od dawna po Tribrony poglądzie, że kucyki w Equestrii wcale nie mają tak różowo. Ich sytuacja jest wręcz przekichana. Otóż... bycie kolorowym, wesoło wierzgającym kucykiem oznacza bycie bezbronnym wobec złego świata. Popatrzmy tylko, jak poszczególni antagoniści (dowolni) z łatwością przejmują czasową kontrolę nad państwem lub jego częścią. Bez zbędnego pitu pitu, Chrysalis ma Canterlot, Tirek magię Equestrii, a Nightmare Moon robiła co chciała. Jakby nie patrzeć, jedynymi siłami zdolnymi stawić opór są księżniczki + reprezentantki Klejnotów Harmonii. Koniec, cała reszta może od razu się poddać. To bardzo smutne.

 

Siły zbrojne są bezużyteczne i mogą sobie błyszczeć zbrojami albo kombinezonami Wonderbolts... ale w boju nie mają szans. Nawet Shining Armor padł w ciągu sekundy. Zwykli obywatele jedyny raz, kiedy stawili opór, to równie kolorowym stworzonkom, czyli bizonom. A tak nawet wobec Patykowilków musieli odwoływać się do Applejack. W Decoration Manifestation nikt nie powstrzymywał ani Rarity, ani jej dzieł. Tylko księżniczki.

 

I tak jest zawsze.

 

Przykłady można mnożyć.

 

Może faktycznie kucyki są tylko dziecięcymi zabawkami, równie bezbronnymi i niewinnymi jak one? 

Tak na poważnie, to chciałem zwrócić waszą uwagę na ten fakt. Jeden z wniosków po zakończeniu IV sezonu było: Equestria potrzebuje normalnej armii, z karabinami i czołgami". Ciężko się nie zgodzić. Przecież jakby w Tireka rzucili włócznią, to też by bolało!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest bajka o kolorowych i wesołych kucykach, a więc po co mają pokazywać całe armie koni ubranych w zbroje? Nie rozumiem, dlaczego tyle osób próbuje szukać realistycznych elementów w tym fikcyjnym świecie. Owszem, są jakieś pojedyncze sztuki pilnujące księżniczek i całego ich zamku, ale są dla ozdoby. Całą robotę odwalają główne postaci i siostry. Przecież taki żołnierz nic nie zrobi tym ciężko uzbrojonym przeciwnikom. :spike: Inną sprawą jest to, że kreskówka ta ma uczyć przyjaźni i tego, że konflikty można rozwiązywać w inny sposób niż przemocą (Kryśka jest wyjątkiem).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) Nie rozumiem, dlaczego tyle osób próbuje szukać realistycznych elementów w tym fikcyjnym świecie. (...)

Odpowiedź jest prosta: z tego samego powodu, dla którego ludzie oglądają filmy, seriale, czytają książki, organizują sesje rpg, albo robią cokolwiek innego (na przykład prowadzą dyskusję), co sprawia im przyjemność.

Co do armii, zgadzam się, że jest trochę bezużyteczna, ale nie zgodzę się z tym, że jest bezbronna. Po prostu w takiej formie w jakiej jest przedstawiona w serialu, nie jest w stanie przeciwstawić się przeciwnikowi takiego kalibru. Nadają się bardziej jako symbol, służby porządkowe, wartownicze, wsparcie dla mieszkańców w przypadku jakiejś katastrofy, albo jakby było potrzeba „pokojowo” zapanować nad wściekłym trudem. Pod tym względem może się wydawać, że są bezużyteczni, ale nie można wykluczyć, że nie będzie (lub nie było) takich sytuacji.

Co do walki z wrogiem. Moim zdaniem też nie można ich spisywać od razu na straty. Gdyby chodziło o starcia bardziej na poziomie zwykłego żołdaka, powiedzmy z podmieńcem, który nie jest jakąś nadjednostką taką jak Chrysalis, Tirek czy Nightmare Moon. Są oni jednostkami ponadprzeciętnymi i potrzeba do walki z nimi podobnych środków nic więc dziwnego, że zwykła armia nie miała szans. Ale wydaje mi się, że jest to przede wszystkim wina logistyki — zabunkrujmy się w zamku, poczekajmy, aż przeciwnik urośnie w siłę i zaatakuje, jak będzie gotowy. Myślę, że gdyby to dobrze rozegrać, to nie byłoby tak łatwo. Gdzie ludu kupa tam i Herkules…

Myślę, że sama armia jest w porządku. Nie potrzebują żadnych czołgów czy karabinów. Stara dobra magia, lotnictwo w postaci pegazów i pozostali mogą zrobić swoją robotę. Co najwyżej można byłoby ich szeregi uzupełnić o jakieś wyjątkowo utalentowane jednostki, albo zorganizować wyspecjalizowany oddział. To, co przede wszystkim należałoby zmienić, to wymienić dowództwo, albo chociaż doradców, bo w takiej postaci nie widzę tego zbyt dobrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównajmy sobie Equestrię do normalnego świata. Taki atak Tireka można porównać do inwazji obcych na Ziemie, jak np. w filmie "Dzień Niepodległości". Czy w tym filmie cywile mogli coś zrobić? Nie, tak samo jak kuce podczas ataku centaura. Jeśli Equestrie zaatakuje jakiś inny kraj, jak np. te araby, to Celestia wyśle swoje wojska i niech się zarzynają. Tak samo w naszym świecie. Rosja atakuje Ukrainę, więc wszyscy używają wojska. Nie widzę zbytnio różnicy pomiędzy bezpieczeństwem kucyków, a ludzi, tyle że w Equestrii, jak w prawie każdej bajce, jest coś takiego jak realne zło w postaci potężnej osoby, która to zło czyni sama, a w naszym świecie taki Putin ma od tego swoje wojsko.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

To była Pinkie Pie :) Artyleria w świecie istnieje, ale czy używa jej to konkretne wojsko (szczególnie współczesne) to ciężko powiedzieć.

Dziękuję że mnie poprawiłeś,ale rekonstrukcja to rekonstrukcja co nie? Po za tym oglądałem ten odcinek tylko raz i to zaraz kiedy się pojawił.

P.S.Twilight w mundurze wygląda jak generał Patton z IIWŚ

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siły zbrojne Equestrii do najliczniejszych nie należą. Pewnie można to zmienić, ale z drugiej strony to po co? Budżet jest pewnie ograniczony, działania przeciw wrogom takim, jak Chrysalis, Nightmare Moon czy Tirek są jedynie szopką i służbową powinnością. Plus gryfy czy ci z Appleloosy się raczej nie wybierają na ziemie Księżniczek.

 

Myślę, że w każdym mieście i wiosce przydałby się jakiś oddział "na wszelki wypadek". Jakiś pożar, powódź czy coś i są w stanie szybko pomóc.

 

Należy pamiętać, (jak już to napisano wcześniej), że walka z tak potężnym przeciwnikiem jest z góry skazana na porażkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby wszystko prawda, ale z drugiej strony... Wszystkie dwuczęściowe odcinki kończyłyby się podobnie: wkracza armia i pokonuje Nightmare Moon/Discorda/Chrysalis/Sombrę/Tireka. A gdyby wojsko nie było w stanie tego skutecznie zrobić, pojawiłyby się głosy, że "po co taka armia, skoro i tak jest bezsilna w starciu z wrogiem". Podobny zarzut jest wobec bezczynności Celestii, no ale właśnie - wtedy każdy odcinek kończyłby się identycznie, przylatuje księżniczka i ratuje dzień. A tak mamy większe zróżnicowanie: owszem, prawie zawsze pierwsze skrzypce gra Mane 6, jednak nie zawsze na zasadzie jednego schematu, wszak ani Chrysalis, ani Sombra, ani Tirek (no, tu pośrednio tak) nie zostali pokonani Elementami Harmonii.

Więc: dla logiki istnienie wyspecjalizowanej armii byłoby dobre, dla fabuły niekoniecznie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Koniec IV sezonu umotywował mnie w krążącym od dawna po Tribrony poglądzie, że kucyki w Equestrii wcale nie mają tak różowo. Ich sytuacja jest wręcz przekichana. Otóż... bycie kolorowym, wesoło wierzgającym kucykiem oznacza bycie bezbronnym wobec złego świata.

 

Absolutnie nie mogę się zgodzić z tym argumentem. Koniowaty miałby być bezbronny? Wydaje mi się, iż nikt kto tak twierdzi nie miał nigdy wątpliwej przyjemności zostać przez takiego czworonoga kopniętym. Dobrze wymierzone kopyto bez trudu przetrąci grzbiet większości drapieżników. Nie wspominając o fakcie, iż taki kucyk potrafi też boleśnie i skutecznie ugryźć.

 

A że nie radzą sobie z super-anatognistami? Gdyby mieli czołgi i inne badziewie to i tak by nic nie zdołali zrobić - to była po prostu klasa powyżej ich możliwości, nic więc dziwnego że musieli powołać swoich najlepszych. Ktoś już tu zresztą napisał, że na półbogów i hersów wystawia się ich przeciwieństwa bo normalna armia nie ma żadnych szans. Nie mówiąc już o cywilach.

 

Armia kucyków nic nie potrafi - nie do końca się zgodzę, ponieważ armii jako takiej jeszcze w serialu nie widzieliśmy. Spotkaliśmy się jedynie z gwardzistami pałacowymi, którzy muszą dobrze wyglądać, znać się na służbie wartowniczej (czyli panować nad pęcherzami) i stroić groźne miny. Innymi słowy jakby taki jeden z drugim stanął naprzeciwko doświadczonego żołnierza regularnej armii, to ten ostatni załatwiłby go na dowoloną ilość sposobów nie męcząc się przy tym zbytnio, o ile w ogóle.

 

Dalej - magia. Istnieje całkiem sporo jednorożców, a nawet prosta telekineza wystarczy, żeby dowolnego adwersarza walnąć czymś w łeb. Naturalnie przy założeniu, iż mamy tu do czynienia z normalnym wrogiem a nie jakimś przepakowanym bossem. Nie muszą mieć samych magów bojowych, żeby móc narobić wielu szkód.

 

Kolejna sprawa - pegazy. Potencjalnie największa siła bojowa Equestrii. Dlaczego? Nie dlatego, że są tam Wonderbolts czy inni, którzy umieją się dobrze bić - powiedziałbym wręcz, iż tacy są niemal zbędnie. To Kredke zwrócił mi uwagę na ten fakt, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Potencjalna potęga pegazów zamyka się w dwóch słowach - "Kontrola Pogody". Załóżmy sobie, iż lecą sobie samoloty - powiedzmy takie drugowojenne. Chcą bombardować, niszczyć i ogólnie szerzyć zło. A tu nagle przed nimi pojawia się kilkanaście tornad, rozpoczyna się burza, biją (mierzone) pioruny oraz poteżny grad. Nie wątpię, iż w takich warunkach rzeczone samoloty mogą lecieć nadal. Ale jedynie w dół i to bardzo krótko. Analogicznie jedzie dywizja czołgów chcąć siać zniszczenie. A tu nagle rozpętują się potężne deszcze i nawałnice. Fakt - nawet pioruny bijące w czołgi mogą im za wiele nie zrobić (choć w nowoczesnych posmażyłyby pewnie elektronikę skutecznie zmieniając je w metalowe pudełka), ale deszcze powoduje, że grunt rozmaka. Coraz bardziej i bardziej. W krótkim czasie czołgi zostają całkowicie unieruchomione lub spowolonione na tyle, że mogą dopaść je inne jednostki, choćby jednorożce i za pomocą telekinezy otoczyć te czołgi wianuszkiem wielkich, ciężkich głazów i innych wynalazków. I tak, zdołałyby podejść blisko - w końcu trwa nawałnica, więc widoczność jest praktycznie zerowa. W końcu deszczyk się kończy, czołgi są do połowy zakopane w błocku, a dookoła nich znajdują się kamienne ściany. Fajna perspektywa, prawda? Jeżeli się nie poddadzą, to pegazy mogą kontynuować zabawę z pogodą, a jednorożce przy pomocy prostych czarów podgrzewać te metalowe puszki aż załogi same je opuszczą. A tam już będą czekać kucyki ziemne gotowe skopać każdego delikwenta. I co się stało z nowoczesną armią? Nie istnieje.

 

Dlatego uważam, iż dawanie im "nowoczesnej armii z czołgami" nie jest konieczne, ponieważ może zostać ona bez problemu zneutralizowana - szkoda środków. A Equestria wcale bezbronna nie jest i to nie tylko dlatego, że póki co nie wiedzialiśmy regularnej armii - po prostu muszą zmienić swój sposób myślenia, odrzucić tak rzeczy takiej jak honor i uczciwość, które na polu walki są niepraktyczne i wykorzystać każdą brudną sztuczkę jaka tylko przyjdzie im do głowy. Pragmatyzm, podstępy i skuteczność przede wszystkim - oto sposoby na zwycięstwo! No i Megaczary :D

 

 


No tak, armia z włóczniami i tarczami jest nienormalna, ci Spartanie musieli być strasznie głupi i w 300 ludzi pokonali "nienormalnymi" włóczniami i tarczami milionową armie Persów.

 

Spartanie przegrali :D

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spartan na pewno było znacznie więcej, niż 300 :)

 

Czekajcie, troszeczke chyba poruszyliście zbyt wiele wątków naraz. Po kolei:

 

By nie było, ja doskonale zdaję sobie sprawę, że to kreskówka dla dzieci, wiec motywy realistyczne, takie jak walka i wojna, armie i tak dalej są niekoniecznie mile widziane. Moje rozważania mają jedynie charakter czysto intelektualno-rozrywkowy. Pod względem logiki produktu "My Little Pony", to wszystko jest w najlepszym porządku. Film jest taki, jaki powinien być, o czym świadczy jego popularność, żywotność i zyski producenta.

 

 

 

Wracającdo armii...

 

Koń umie kopnąć, wiem. Dlatego podkreślam, że jestem zaskoczony bezbronnością koni z serialu. Jakby skopały Tireka (póki był mały), to też byłoby z nim słabo. Zgadzam się też, Dolar, że kontrola pogody (ale nie tylko ona... ale już nie mieszajmy) to potężna broń. Jednak kuce nie korzystają.

 

Abstrahując od rozważań  chciałem tylko podkreślić  że kuce MOGĄ się bronić, ale nie robią tego. Mają broń palną (czołgi i działa), jaką magię, lot, broń białą. Brakuje im determinacji, odwagi... męstwa?

 

To mogłaby dać im normalna, regularna armia, która jest strukturą niby złożoną z cywili, ale przygotowanych do starcia. Którzy nie baliby się walnąć w nos Tireka. Wonderbolts - może i żołnierze, ale potrafią się tylko wygłupiać. Gwardia - ładnie wygląda. A co z GI? Może nie jest sformowana? Wiem, że w serialu jej nie widzimy, to podstawowy wniosek mojej słynnej (hehe) prelekcji "Broń iSiły Zbrojne Equestrii".

 

Co więcej, prawdziwe wojsko wyposażone w nowoczesną broń palną poradziłoby sobie w tym momencie z każdym wrogiem... chyba, ze z drugą, identyczną armią. I o tym jest mój fanfik (coming soon).

 

Podsumowując: nie zgodzę się, że przedstwieni w  serialu antagoniści byli poza zasięgiem odpowiednio zmotywowanego oddziału wojska, na przykład kompanii. I bez broni palnej mogliby spokojnie pokonać np. Tireka po prostu go zabijając włóczniami.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


nie zgodzę się, że przedstwieni w  serialu antagoniści byli poza zasięgiem odpowiednio zmotywowanego oddziału wojska, na przykład kompanii. I bez broni palnej mogliby spokojnie pokonać np. Tireka po prostu go zabijając włóczniami.

 

Nie mogę się z tym w pełni zgodzić - do Discorda by nawet nie podeszli, Nightmare Moon była poza ich zasięgiem, Tirek mógłby odebrać im magię wzmacniając się przy tym (co zresztą robił). Ewentualnie mogliby utłuc Chrysalis, ale ta z kolei miała pełno swoich przydupasów, poza tym znając prawa Murphy'ego jestem pewny, że większość włóczni przeleciałoby przez już istniejące w niej dziury :D Nadal twierdzę, iż normalna armia była w starciu z nimi zdeklasowana i mogła co najwyżej ginąć setkami na polu chwały - to nie ma przyszłości. Tutaj musiano odwołać się do cięższych kalibrów stąd Mane 6 i Księżniczki.

 

Jednak zgodzę się z Tobą, iż kuce w serialu nie mają mentalności wojowników - cenią przyjaźń, harmonię, dobroć, honor (z wyjątkami), co sprawia, iż są łatwym celem. Jeżeli chcą walczyć skutecznie to muszą te ideały odrzucić, przynajmniej częściowo. A wtedy wojska Królewskich Sióstr będą mogły uprzejmie podbić cały świat, naturalnie topiąc go we wrażej krwi... ech.... rozmarzyłem się.

 

Dayan - mogłem się przyczepić do jeszcze kilku rzeczy, ale to się po prostu prosiło :D A ogólnie Twój post przeczytałem z zainteresowaniem, choć nie zgadzam się z wszystkimi przedstawionymi tam tezami (czyli standard - zawsze się z czymś nie zgadzam :D).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy honor, przyjaźń itd to przeszkody w byciu wojownikiem? Chyba nie... im brakuje po prostu brutalności, motywacji do zadania bólu, nawet w słusznej sprawie. Odwagi. Wszak przyjaźń teoretycznie motywuje do obrony swoich braci, wyzwala gniew na wieść o spotykającej ich krzywdzie.

Edytowano przez SPIDIvonMARDER
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Mi się nie podobało kiedy Wonderboltsi tak łatwo przegrali ze Spikiem.

 

Strażnicy nie są tak do końca bezuzyteczni, ale to bardziej policja niż wojsko. Wożą Księżniczkę Celestie rydwanem, pilnują żeby nikt niepowołany (np. Fluttershy w jednym z odcinków) nie pałętał się gdzie nie trzeba (choć to róznie im wychodzi), kiedy zginął Feniks chodzili i szukali, itp. No ale cóż, to kreskówka, a oni są tłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
×
×
  • Utwórz nowe...