Skocz do zawartości

Czarny Polak z Ponyville [Oneshot][Violence][Romans][Random][Comedy][Human][Crossover][Zło][Nie czytajcie tego][Absurd][Dark (momentum)][Parodia]


Recommended Posts

Z początku sądziłam, że to żart. Okazało się, że to jest zachwianie równowagi wszechświata.

 

Aż Wielką Czwórkę, czy tam świętą chciałabym ujrzeć. Jeszcze ujrzenie tam Maba w postaci złego Smoka? Czy to jakiś niecny pojazd po jego Wszystkich Drogach? W sumie, nie wiem, czy ty chciałaś zrobić małą antyreklamę fanfikcji w swej bibliografii, droga Cahan czy po prostu miałaś "inny" dzień, jak to kobiety i zrobiłaś coś, by wyrzucić to z siebie w postaci tego... czegoś...

 

Sądzę, że to "dzieło" podchodzi pod zwyczajną parodię. Postacie są... nie mam słów, by ich opisać. Tu nawet fabuły nie ma. Powinien jeszcze się pojawić Goku i zbierać Friendshipdamę, by rozwalić zło jakie tu się zjawiło.

 

Nie mam nawet co ocenić: Zamierzony Fail napisałaś.

 

P.S - Zabrakło tu Vercia i jego tekstów ;3 Wtedy bym umarła, poroniła i nie wiem, co jeszcze ze śmiechu!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze mam "inny" dzień, a to jest mój sposób na rozładowanie emocji pozytywnych :rdblink:. Nie, ale poważnie. Crossover Trójcy Świętej składał się na projekt pierwotny. Początkowo był to tylko żart, który wymyśliłam wieczorem, bo o tej właśnie porze mi doszczętnie odbija i sieję chaos, mrok i zło. Oraz łamię czwartą ścianę, to tak przy okazji...

Chciałam też odpocząć od Cienia Nocy i wszystkiego co złe i niedobre. Jedni niszczą, inni jojczą, a ja sieję śmierć i zniszczenie! Mwahahah!

 

Bibliografię napisałam z jednego powodu- aby wszystko było jasne i aby nikt o plagiat nie oskarżał. I jak już pisałam- nie wszystko pochodzi z fanfików złych.

 

Od razu pojazd po Wszystkich Drogach- to był zwykły dowcip. Czasem lubię tego typu żarciki. Chociażby "smutno mi i zalewam się smoczymi łzami".

 

Podchodzi pod zwyczajną parodię- hmm, to ma nawet tag [parodia]. Wszystko tutaj jest jedną wielką karykaturą, która zrodziła się w Pustce [czyli gdzieś w mojej czaszce, nie podejrzewajcie mnie o posiadanie mózgu].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 months later...

Odkopuję. Dolar dawaj łopatę.

Wybrałaś tak dziś kultowe i niesławne fanfiki, że ta parodia staje się wręcz klasykiem w dzisiejszej sztuce i kulturze wysokiej. Przepiękne kwieciste porównania, random do granic wytrzymałości, epickie chwyty komediowe, DARK MOMĘTUM JEGO WYBRAŃCOŚĆ KUCA FAK!!

To jest piękne. Mój wewnętrzny gimbus jest rad i kontent. A Michał ma przewalone za grzebanie w moim tajnym składziku broni który noszę zawsze ze sobą w nieznanych miejscach...

Dwa(naście) na dziesięć, zostajesz w teleturnieju!

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 years later...

Przyszedł wreszcie czas, bym zaczął się wywiązywać od umowy zawartej z Cahan, więc oto jestem i wracam do komentowania po dosyć długiej przerwie.

 

W fanfikach siedzę już szmat czasu, no i cóż, miałem też tą wątpliwą przyjemność lektury crapów większego kalibru m. in. Świętej Trójcy (czy może Czwórcy, zależy co do tego niesławnego grona można by zaliczyć). Wydawać by się mogło, że toczenie beki ze złych opowiadań nie jest czymś szczególnie trudnym; Ok, jeden czy dwa żarty mogą przyjść łatwo, ale napisanie całej parodii to nie jest bułka z masłem - kpiny kpinami, ale podane nieumiejętnie tracą wiele.

 

No dobra, daruję już sobie rozpisywanie na ten temat i przejdę do sedna. Czy się udało? Jak najbardziej. Tego fanfika zdarzyło mi się przeczytać wiele razy, także i w czasach, gdy nie miałem styczności z największymi crapiszczami - i wtedy śmieszył, acz teraz, po masie przeczytanych opowiadań na liczniku, zyskuje jeszcze bardziej.

 

Na początku ocena poszczególnych aspektów fika nie wydawała mi się w tym przypadku celowa, poza tym zwyczejnie mi się nie chciało. Przemogłem się jednak i postanowiłem coś napisać dla świętego spokoju, choć nie będzie tego zbyt dużo.

 

1. Fabuła i humor:

Te dwa aspekty postanowiłem ocenić razem, bo pierwsze służy drugiemu. Wszystkie żarty stanowią logiczną całość, nic nie wydaje się wrzucone na siłę. Chociaż nie, polemizowałbym jednak z określeniem "logiczna" w przypadku fanfika, z którego absurd wylewa się hektolitrami. Jak wcześniej wspominalem, opowiadanie można w pełni można docenić wtedy, gdy miało się styczność z co bardziej złymi tworami fandomu (choć część z nich ostała się już tylko w prywatnych archiwach - czy to dobrze, czy też nie - oceńcie sami). Sztampa goni sztampę, absurd goni absurd, ale taki był zamiar - pewne pomysły mogą zadziałać jedynie w parodiach.

2. Bohaterowie:

Tu nie będę się rozwodził - wyszło lepiej niż w pierwowzorach. Nie jest to może wielka sztuka - ale fakt, że parodystka miała na nich lepszy pomysł, powinien co niektórym dać do myślenia.

3. Forma:

Pomijając celowe zabiegi wydaje mi się w porządku - znalazłoby się zapewne coś do poprawy, prawda, ale byłem tak zajęty śmianiem się z kolejnych żartów, że nie zwociłem uwagi na nic poważniejszego. Lektura sprawia przyjemność, to najważniejsze.

 

Ostateczna ocena: 9/11

 

Z mojej strony to by było na tyle. Fanfik odfajkowany, a przy okazji odkopany po pięciu latach - zachęcam do lektury, skoro jest do tego dobra okazja.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

Żałuję, że odkryłem ten fanfik. Ta historia będzie zmorą mojej egzystencji. Postaram się najlepiej, jak potrafię opisać co się stało i co z pewnością będzie się z tym wiązać. Nie wiem, czy ktokolwiek z Was mi uwierzy, ale ta chora kpina z jednych z moich faworytów z początków fandomu musi zostać wyeksploatowana i nie widziana przez oczy żadnego oddychającego człowieka na tej zielonej planecie Boga.

 

Całe moje życie, zanim kliknąłem w link, było całkowicie inne. Byłem szczęśliwy. Byłem normalny. Mogłem przebudzić się o poranku i rozpoznać moje odbicie, będąc absolutnie pewnym mojego bezpieczeństwa. Teraz to kłamstwa. Same kłamstwa. Wiem, że od tego dnia mój żywot stanie się piekielnym piekłem, w którym każdy dzień będzie daremną walką o utrzymanie zdrowia psychicznego. Po ukończeniu tego nędznego kolażu pisarskich przygnębień, przyjmę śmierć z otwartymi ramionami, niczym dawno utraconą kochankę.

 

Nie spodziewaliście się tutaj nawiązania do shitpasty o przeklętym romhacku Super Mario Bros 3, co? :crazytwi:

Tak, tłumaczyłem i przerabiałem gdzieniegdzie z pamięci. Źle ze mną, wiem. :rainderp:

 

Już na zupełnie poważnie i na trzeźwo, to opowiadanie dla kiepskich fanfików (bądź też dla kucykowej fanfikcji, ogólnie) jest tym, czym dla szeroko pojętych filmów grozy (dobrych, złych) jest seria „Straszny Film”. Jest to bezkompromisowe, niepoprawne, odważne dziełko, skutecznie obśmiewające klasyki złej fanfikcji na każdym możliwym kroku, najjaskrawiej jak się da, nierzadko wrzucając elementy podpadające pod krytykę pewnych cech narodowych Polaków, co można zinterpretować także jako wielkie krzywe zwierciadło. Jednocześnie, nie można odmówić autorce dystansu do samej siebie, gdyż w fanfiku znajdziemy także odniesienia do jej własnej twórczości, która daleka jest od kiepskiej.

 

Niestety, o ile opowiadanie dzieli różne zalety „Strasznego Filmu”, o tyle posiada wspólne wady, część z nich wynika z upływu czasu. Humor jest taki, jak to opisałem w poprzednim akapicie, jednakże wygląda to tak, że gdy żart trafia do czytelnika, to jest z czego się pośmiać i co powspominać – w końcu człowiek zna, bądź co najmniej kojarzy fanfiki, bez których ów tekst by nie powstał, bądź powstałby później, ale został oparty o inne tytuły. Natomiast, gdy żart pudłuje, reakcja jest taka, że czytelnik albo wywraca oczami, albo kwituje fragment beznamiętnym „aha”, albo po prostu czyta dalej. Skąd to wynika? Ano z tego, że część żartów opiera się na memach, które dzisiaj są już martwe i w tym sensie tekst nie zestarzał się najlepiej. Innym razem są to żarty po prostu już deczko oklepane, na szczęście w większości przypadków zostały przedstawiony w dosyć świeży sposób, stąd nie można mówić o żenadzie.

 

Sprawie pomaga szybkie tempo akcji. Fanfik jest całkowicie pozbawiony dłużyzn, przez co nie ma czasu ani na nudę, ani na sztuczne zatrzymanie akcji, cały czas naszym oczom ukazuje się jakiś nowy absurd, jakieś nowe nawiązanie, kolejny żart, kolejne akcje, ciągle mamy coś nowego, a treść wciąga jak diabli i lubi czytelnikowi się podobać. Poza tym, odczuwało się, że autorka miała frajdę z pisania, no i skoro musiała kiedyś przeczytać wszystkie te historie (przy czym „Cień Nocy” popełniła sama), że w jakiś sposób uczestniczyła w historii, która dokonała się lata temu i której niekiedy towarzyszyły różne kontrowersje. Wiecie, plagiaty, nie plagiaty, aczkolwiek zostało to lepiej uwypuklone przy okazji innego tytułu, do którego oczywiście niebawem przejdę.

 

Postacie wydają się znajome. Mowa oczywiście o słynnym Dark Momentum, który wstrząsnął niemalże całą polską sceną fanfikową w dniu swego debiutu, ale nie zabraknie aniołów i stwórców (właściwie, to jednego, jedynego słusznego stwórcy), nie zawsze noszących polskie imiona, transformacji, magicznych pojedynków, wielkich romansów oraz niespodziewanych zwrotów akcji. Nie chcę spoilerować, gdyż naprawdę warto samemu odkryć mroczną przeszłość Dark Momentum, przekonać się kim jest jego prawdziwa miłość, a także kto niespodziewanie sięgnie po władzę w Equestrii i jaką posiada tajną broń, której na pewno nie zawaha się użyć, w razie potrzeby.

 

Cieszy tak bogata plejada postaci, cechująca się wszystkim, za co kochamy i nienawidzimy złą fanfikcję. Oczywiście, nie należy się nastawiać na głębokie kreacje, konflikty moralne, ani wieloznaczność – to są proste charaktery, które przyjmują fabułę na gorąco, jak leci, ale których losy śledzi się z rozbawieniem, pomimo faktu, że momentami dowcipy i nawiązania mają taaaką brodę. Przyda się dystans ze strony czytelnika, gdyż nasi Polacy nie zostali ukazani jako znakomici projektanci gier wideo (chociaż po aferze cyberpunkowej chyba przynajmniej na dzień dzisiejszy nie wypada już tak mówić), lepiacze pierogów, czy działacze związkowi, tudzież najbardziej skłócony naród na świecie, ogólnie, nasi ulubieńcy bynajmniej nie noszą twarzy Roberta Lewandowskiego, nawet nie korzystają z T-Mobile. Są to znajome ze „Świata według Kiepskich” osobniki lubujące się w napojach wyskokowych, noszące brudne skarpety do klapek oraz hasające w samych gaciach i podkoszulku, które przy okazji są broniakami i tulą kucyki. Jest to przerysowane, stereotypowe i groteskowe, ale na tym polega urok tychże postaci. Bo w takiej postaci autentycznie stanowią zagrożenie dla kucykowego ładu.

 

Tak w ogóle, czy mi się zdaje, że ten anioł Michał, to jest ten Michał z „Heroes VI”? Chyba, że coś źle zapamiętałem.

Nie no, wiem, "Legendy Początku" i takie tam... Ale wydaje mi się, że w grze był taki ktoś, chyba nawet w edycji kolekcjonerskiej znalazła się jego statua.

 

No, ale tak czy owak, klimat ma to czysto komediowy, ale nie ma się co oszukiwać – to nie jest „Shrek”, który poza tym, że obśmiewał disneyowskie produkcje, posiadał przemyślany świat, postacie oraz fabułę, która miała w sobie cel inny, niż bycie parodią. „Czarny Polak z Ponyville” jest parodią dla bycia parodią i ma służyć niezobowiązującej, lekkiej rozrywce. Mógł być dłuższy, ale to mogłoby spowodować wrażenie znużenia tematem. Z kolei krótsza forma pewnie zaowocowałaby niedosytem. A tak, jak jest teraz, jest w sam raz, moim zdaniem. Czyta się to dobrze, przyjemnie i mimo kilku zgrzytów, ostatecznie wrażenia są jak najbardziej pozytywne.

 

Osoby nowe, które niekoniecznie kojarzą młode i średnie lata fandomu, a także nie znają parodiowanych tu dzieł, mogą poczuć się zagubione, ale myślę, że mimo to, każdy powinien znaleźć w opowiadaniu coś, co go osobiście rozbawi, gdyż absurdy są dostatecznie zróżnicowane, by celować w różne gusta. Myślę, że tylko osobom, których nie śmieszą parodie, ów tekst mógłby wydać się zły, chociażby za promocję kiepskich fanfików. Z drugiej strony, autorka w jakiś sposób zabezpiecza się przed tym, ujmując w bibliografii opowiadania średnie (z tego, co się orientuję, odnośnie „Past Sins” zdania są podzielone, więc może warto to zrównać), dobre, znajdą się też odniesienia do gier wideo, raczej nie uznawanych za crapy (no, ale memy te są już martwe). Więc to nie jest tak, że nawiązania dotyczą wyłącznie fanfikowych odpowiedników Soniców 2006, czy innych Supermanów 64. Jest w miarę różnorodnie.

 

Myślę, że tekst ten można polecić i dziś radzi sobie zupełnie nieźle, bo nadal posiada zabawne momenty, przy czym znajomość poszczególnych fanfików wydaje się być mile widziana, ale nie wymagana. Przystępny język oraz zakręcony humor zatrzymują czytelnika przy treści, to opowiadanie po prostu doskonale wie, czym ma być i świetnie się tym bawi. I myślę, że autorka także dobrze się bawiła podczas developmentu niniejszej historii, zważywszy na ilość absurdów oraz różnych pomysłów na postacie, wątki poboczne (duże słowo) oraz niespodzianki. Dowód na to, że oprócz detalicznych, niezwykle klimatycznych, poważnych opisów oraz życiowych interakcji między postaciami, niekiedy głębokimi, niejednoznacznymi, zna się na pisaniu opisów komediowych, bogatych w żarty, aniżeli detale, lekkich, czytających się wartko i niezobowiązująco oraz na tworzeniu absurdalnych bohaterów oraz głupich rzeczy, w których muszą uczestniczyć, by uratować świat. Jak ona to robi? Może lektura poszczególnych opowiadań jej pióra pozwoli Wam uzyskać odpowiedź na to pytanie.

 

Aczkolwiek, czy jest to tekst na jeden raz? Trudno powiedzieć. Musiałbym odczekać, przemyśleć to, przekonać się, czy kiedykolwiek zechcę do tekstu powrócić i jakie będą moje wrażenia. W zależności od czytelnika oraz jego (lub jej) preferencji, może być różnie, toteż tym bardziej zachęcam do przeczytania oraz skomentowania. To nie jest Wasz typowy śmieszny fanfik, serio. Komedia, parodia, anty-laurka, krzywe zwierciadło, wszystko w jednym. Ale zmiksowanym bardzo umiejętnie ;)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Hoffman napisał:

Tak w ogóle, czy mi się zdaje, że ten anioł Michał, to jest ten Michał z „Heroes VI”? Chyba, że coś źle zapamiętałem.

To miejscowa wersja anioła Mateusza (który chyba w którejś wersji tego opowiadania nazywał się Michał), głównego bohatera fanfika "Anioł z Ponyville".

A w hirkach VI archanioł Michał był głównym złym.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 years later...

„Czarny Polak z Ponyville” to dzieło tchnące duchem czasów. Jest to jego zaleta i zarazem duża wada.

 

Ktoś powie, że lata 2012-2013 były złotym okresem dla fandomu MLP:FiM i będzie miał zapewne rację jeśli weźmiemy pod uwagę ilość rysunków, animacji czy też fanfików, które wtedy wychodziły. Ale jakościowy aspekt sprawy nie prezentuje się tak dobrze. Właściwie można to zrozumieć. Dla wielu ludzi były to pierwsze próby literackie. Sam zaczynałem od tworzenia fanfików bazujących na mandze „Claymore” czy anime „Puella Magi Madoka Magica”. Skutek także nie był doskonały, ba żaden z nich nie przeszedł fazy korekty, co można tłumaczyć tak: standardy w fandomie anime były wyższe lub, co bardziej prawdopodobne, miałem poczucie wstydu które nie pozwoliło mi opublikować fanfika, przez którego nawet korekta nie mogła przebrnąć. Minęło jednak kilka lat i podczas trwania konkursu zobaczyłem, że wielu, naprawdę wielu autorów fanfików nie miało żadnych zahamowań by podzielić się ze swoją twórczością mimo, że nie przeszła ona korekty lub też nie zapoznały się z nią inne osoby, które poradziły autorowi co jest a co nie jest dobrze napisane. Ba, nieraz miałem wrażenie, że nawet sami autorzy nie przeczytali swych fanfików. Zwłaszcza te przypadki powodowały u mnie niesmak. Owszem, niekiedy piszący się czegoś uczyli i demonstrowali gwałtowny skok umiejętności, ale czasami przestawali pisać już po pierwszej nieudanej próbie. 

 

Kolekcję takich nieudanych prób zawiera fanfik autorstwa Cahan „Czarny Polak z Ponyville”. Nie jest to utwór długi i próżno szukać w nim fabularnej spójności. Ale to nie jest krytyka autorki, gdyż parodiowane utwory także często (a chyba nawet zawsze), były pozbawione jakiegokolwiek sensu. Tragiczna pisowanie, przekokszone selfinserty o bardzo mrocznej przeszłości, które chcąc odbyć stosunek z jedną z Mane6 albo też z księżniczkami. W tym fanfiku jest to wszystko. Jest Krzysiu Polak uprawiający 14 godzinny seks z Luną, jest Dark Momentum, który spędził całe życie w starym domu w Ponyville, ale nikt go nie znalazł przed Twiligt... przepraszam, pisownia oryginalna to Twailait Sparkle. Jest Archanioł Michał, który uzyskał od samego Jezusa dyspensę na seks z Luną i... tak, to jest niepokojące jak wielu młodocianych autorów fapowało się do końskiego zadu Luny. Ale pamiętajcie, szanowni czytelnicy, przecież taka jest historia naszego fandomu. W USA mieli kucyka imieniem Auschwitz, którego uroczym znaczkiem była swastyka a myśmy Lunojebców. Co kraj to obyczaj.

 

Jednak, chociaż uśmiałem się setnie przy wspomnieniu Krzysia Polaka i jego 14 godzinnego maratonu z Luną, to Dark Momentu i Archanioł Michał byli mi już nieznani. 

 

Drogi czytelniku, w amerykańskim kinie popularny był kiedyś gatunek parodiujący znane filmy. Ich królem był min. Mel Brooks albo namiętnie grający w nich Leslie Nielsen. Wymagały one jednak często przynajmniej ogólnej znajomości materiału, z którego naśmiewali się twórcy. Nie zawsze tak było ale często były to filmy, gdzie poszczególne sceny stawały się niezrozumiałe bez znajomości oryginału lub też całość traciła nieco sensu.

 

W przypadku „Czarnego Polaka z Ponyville” ta wiedza także jest przydatna. Bowiem pełny sens tego co autorka chciała sparodiować, staje się widoczny dopiero gdy zapoznaliśmy się z oryginałami. Niestety często trudno do nich dotrzeć samodzielnie, potrzebna jest pewna wiedza i znajomości. Wtedy tekst staje się zabawniejszy. Nie mogę jednak napisać, że nie śmiałem się i bez tej wiedzy.
Ba, niektóre fragmenty nie są pewnie wcale tak sparodiowane, jak mogłyby się wydawać.

 

Cytat

„Droga Twailait Sparkle!
Właśnie odwiedził mnie anioł Mihau, ktury żecze, isz jestem Wybrańcem i tylko ja mogę ocalić świat pżed najazdem Polaków, co są wszędzie. Dlatego idę na misję.
Pżekaż Flaterszaj, rze jom koham.
dark momentum”

 

Jestem prawie pewien, że to dość wierne przeniesienie języka tych utworów do fanfika je parodiującego. Jednak Cahan nie mogła zawrzeć tego typu polszczyzny wszędzie. Przecież szanuje ona siebie i swoich czytelników. Dlatego jej tekst jest pozbawiony widocznych błędów językowych, gramatycznych, interpunkcyjnych. 

 

Dlatego polecam „Czarny Polak z Ponyville”, gdyż jest to część naszej historii, tylko, że dobrze napisana. 
 

Edytowano przez Obsede
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...