Skocz do zawartości

Pamiątka z akademii [NZ][Seria][Slice of Life][Sad][Violence]


Kacpi

Recommended Posts

Witajcie!

Początkowo miało być to krótkie opowiadanie będące alternatywnym zakończeniem odcinka Wonderbolts Academy, jednak przez wprowadzane do niego zmiany otworzyła mi się furtka na zrobienie z tego serii. Nadzień dzisiejszy nie wiem ile będzie jego części. Absolutne minimum jakie sobie zakładam to trzy pięć, chociaż chciałbym ich zrobić jak najwięcej.

 

Trochę o ficku:

Akcja toczy się wokół poważnego wypadku jaki miał miejsce podczas akademii. Winnych tego zdarzenia nie trzeba szukać daleko. Jednak skutki są dużo bardziej odczuwalne niż można się było spodziewać. Przez ten incydent zagrożone jest dobre imię każdego z głównych bohaterów oraz całego Wonderbolts, a każda próba rozwiązania problemu kończy się powstaniem nowego.

 

 

Część 1

http://fiction.mlppolska.pl/story/379/Pami%C4%85tka-z-akademii/chapter/1/Cz%C4%99%C5%9B%C4%87-1

 

Część 2

http://fiction.mlppolska.pl/story/379/Pami%C4%85tka-z-akademii/chapter/2/Cz%C4%99%C5%9B%C4%87-2

 

Część 3

Prace trwają

 

Dziękuję tym, co podjęli się korekty i wszystkim tym, którym dałem tekst by wyrazili o nim swoją opinię :fluttershy5:

Edytowano przez Dolar84
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie… Nie daj mi umrzeć. Jak umrę… to matka mnie zabije

To zdanie poprawiło mi humor na resztę dnia.

 

Znalazłem kilka literówek i brak przecinków.

Fabuła jest ciekawa. Mogę napisać tylko "Ile trzeba czekać na nowy rozdział?"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak tagów obowiązkowych.

 

Poprawione.

 

 

Ehh kacpi, wiedziałem że coś zawalisz

 

Nie byłbym sobą, gdybym o niczym nie zapomniał, albo nie zrobił jakiegoś głupiego błędu :derp4:

 

 

"Ile trzeba czekać na nowy rozdział?"

 

Mniej więcej tydzień.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 1 month later...
  • 1 month later...

Poniższy komentarz pisany był w trakcie czytania opowiadania. Zawiera spoilery, zajebiście dużo cytatów z tekstu, bla-bla-bla.

 

Fik z alternatywnym zakończeniem odcinka o Akademii Wonderbolts? Super! Zapowiada się naprawdę interesująco i nie pozostaje nic innego, jak rozpocząć lekturę.

 

Lecim na Szczecin.

A dwa moja matka jest odrobinę zwariowana na punkcie organizacji takich spotkań. Zawsze robi odliczoną ilość potraw tak by dla każdego było po równo. Więc lepiej jej nie denerwować niezaproszonymi gośćmi.

 

Ach, gdyby w polskich rodzinach obowiązywała ta zasada, nie trzeba by było przez kolejny tydzień dojadać po gościach i świat byłby taki piękny…

 

Widział jak balon jest zasysany przez wir, a następnie jak zostają z niego tylko pojedyncze płaty drewna

 

Płaty drewna z balonu? To chyba jedynie z ładunku. Kosz balonu musi być wykonany z lekkich materiałów, żeby móc wzbić się w powietrze.

 

Kosz przez dwieście lat nie zmienił się prawie wcale. Nadal jest budowany w tradycyjny sposób z wikliny, bo nikt jeszcze nic lepszego nie wymyślił. Wiklina jest bardzo elastyczna i w czasie lądowania przyjmuje na siebie całą energię chroniąc w ten sposób załogę. Zaletą wikliny jest także to, że takie kosze wytrzymują bardzo wiele lądowań, czasami bardzo twardych. Do lotów wyczynowych (bicie rekordów) budowane są lekkie kosze z rur duraluminiowych (…).

 

Źródło.

 

- Ehh… co ja z wami mam… - powiedziała pegazica i chwyciła pegaza za grzywę by go podnieść i postawić na nogi. Jego ciało się wygięło, co tylko nasiliło ból.

 

Najbardziej nieodpowiedzialne zachowanie EVER! Jeśli złamaniu uległ kręgosłup, tym jednym ruchem mogła zrobić z niego kalekę. A przecież jest kapitanem drużyny wyczynowych lotników, którzy narażeni są na wszelakie urazy – powinna wiedzieć takie rzeczy.

 

- Nie… Nie daj mi umrzeć. Jak umrę… to matka mnie zabije

 

:D

 

Podszedł do leżącego kuca i przyłożył mu kopyto do szyi.

 

Doktor sprawdza obecność tętna u PRZYTOMNEGO pacjenta. Czemu nie napisałeś, czy jest, teraz siedzę w takiej niepewności!

 

Jedno z was niech złapie go za przednie nogi, drugi za tylne, a trzeci przytrzyma go za brzuch, aby się nie zginał przy przenoszeniu i ciało trzymało się w równej linii.

 

NIE, NIE, NIE! Po pierwsze, przenoszeniem pacjenta z podejrzeniem urazu kręgosłupa zajmują się ratownicy. Po drugiej, bezwzględnie trzeba usztywnić głowę kołnierzem. Po trzecie, Spitfire powinna przyznać się do tego, że szarpała rannym, bo to mogło mieć naprawdę poważne konsekwencje.

 

Tobie dostanie się tylko ostrzeżenie słowne. (…)

- Co do ciebie Lightning… (…) Również dostaniesz ustną naganę.

 

Już pomijając fakt, że kara jest nieadekwatna do czynu – Rainbow i Dust trwale okaleczyły ogiera. Czy na miejscu wypadku nie powinna zjawić się policja? Wyjaśnienie okoliczności zdarzenia, sprawdzenie, czy nie miały motywu, czy są zdrowe psychicznie…

 

Natomiast pani zdecydowała się nie informować organów ścigania.

 

Eee… To ona mogła się na to ZDECYDOWAĆ? To nie był jej psi obowiązek?

 

Soarin nie krył zdziwienia i wyciągnął z kieszeni wycinek z gazety, po czym podał go żółtej klaczy. Ta od razu wzięła go i czytała na głos: „Z dniem dzisiejszym Wonderbolts stracili na stałe jednego ze swoich członków. Speed umarł…”

 

Podpowiadam: żądanie sprostowania, a w razie odmowy – pozew.

 

– W związku z ostatnimi wydarzeniami zamykam akademię na pewien czas.

 

Ojojojojoj. Wyjątkowo złe posunięcie. Zamykając Akademię, Spitfire jednoznacznie pokazuje, że to, co się wydarzyło, to nie był wypadek, który może zdarzyć się wszędzie. Podkulenie ogona spowoduje, że dziennikarze zaczną węszyć trzy razy bardziej, a brak możliwości rozmowy z panią kapitan skłoni ich do szukania informacji gdzie indziej, w niekoniecznie szczęśliwych dla Spitfire źródłach. I mogę cię zapewnić – jak już zaczną szukać, znajdą.

Jednym słowem – najgorsze pijarowe posunięcie w dziejach.

 

- Więc jeśli zechcą to zostaną przyjęte z powrotem? – Spytał Fly.

 

Nagłówki gazet jeden dzień po ich powrocie: „Przestępcy w szeregach Wonderbolts!”, „Prawie zamordowały pegaza. Wróciły do Akademii”, „Druga szansa czy kumoterstwo?”, „W co gra Spitfire?” itd.

 

- Przecież nie zamykam jej na zawsze. Tylko na jakiś czas. Aż sprawa ucichnie.

 

Czy w tej Akademii naprawdę nigdy wcześniej nie doszło do żadnego wypadku, że Spitfire nie ma świadomości, iż w ten sposób tylko rozbucha aferę na nowo?

 

- Aż szum medialny ucichnie. Rozmawiała z tobą choć jedna gazeta lub telewizja?

- Nie nikt. Czemu pytasz?

 

Jakoś dziwnie działają te equestriańskie media. Każdy normalny dziennikarz w pierwszej kolejności próbowałby porozmawiać z ofiarą wypadku. Być może dostanie się do Speeda faktycznie graniczyło z cudem, ale przynajmniej powinni czatować pod salą, nagabywać matkę… Szczególnie, że poszkodowany zwykle ma o wiele więcej do powiedzenia niż osoby bezpośrednio lub pośrednio odpowiedzialne za tragedię.

 

- Sama widzisz Rainbow - Powiedziała Twillight - Nikt cię tu chce ganić za wydarzenia z akademii i te głupawe artykuły.

 

Ooo, w to w życiu nie uwierzę. Gdy media kogoś szkalują, nawet niesłusznie (ale w tym przypadku słusznie; sorry, zrobiła z niego inwalidę), jest więcej niż pewne, że część osób da się przekonać. Poza tym argument AJ: „Wszyscy tu przecież wiedzą, że czasem zachowujesz się niewłaściwie” jest bez sensu, bo „niewłaściwym zachowaniem” może być na przykład deptanie trawników albo niesprzątanie po swoim psie, a nie łamanie innym kręgosłupów za sprawą totalnego braku wyobraźni.

 

- Kochane jesteście. - Powiedziała już ze łzami w oczach, ale tym razem były to łzy radości i bardzo szybko wskoczyła w wir dobrej zabawy zaprojektowanej przez przyjaciółki.

 

A może Rainbow powinna schować dumę do kieszeni i zamiast się zabawiać, pójść do szpitala i przeprosić? Prawdopodobnie i tak nie uzyskałaby przebaczenia, a następnie zostałaby wyrzucona z hukiem przez ogarniętych furią matkę i przyjaciela Speeda, ale przynajmniej zachowałaby się jak człowiek, tfu, kuc.

 

Przełączała kanały i na każdym był program o tym jak to według mediów jest złym kapitanem, jednocześnie nie szczędząc innym pegazom z zespołu nieprawdziwych oskarżeń.

 

Przede wszystkim na każdym kanale leciał minutowy materiał pokazujący, jak Spitfire zatrzaskuje drzwi do swojego gabinetu przed nosem reportera. I ona się dziwi, że pokazują ją w złym świetle? Sama sobie na to zapracowała!

 

- Dobry wieczór, z tej strony Spitfire. Chciałam się dowiedzieć o stan Speed’a.

 

– Przykro mi, nie możemy udostępniać informacji o stanie zdrowia pacjentów osobom nieupoważnionym.

 

- Soarin! Skoro ty nagrałeś reklamówkę i dzięki temu w twoim towarzystwie jestem znowu szanowana, to jeśli ja nagram jak Speed wybacza Lightning i Rainbow to wiesz co się stanie?

 

Cyniczne jak cholera, ale muszę przyznać, że dobrze myśli.

 

- To robimy tak (…) Ty zrobisz to o co ja cię proszę, a ja wysyłam cię do  Canterlotu na leczenie.

 

O shit, takiego perfidnego szantażu się nie spodziewałam. Spitfire naprawdę nieźle kombinuje, żeby zespół odzyskał dobre imię, ale to, co wyrabia, jest tak nieludzkie, że się w pale nie mieści.

 

- Dziękujemy Ci, a teraz dalszy ciąg wiadomości.

- Ok. Już nie nagrywamy. - powiedział kuc odpowiedzialny za nagrywanie dzwięku.

 

Argh! Co za dupy z tych dziennikarzy! Przecież to jest materiał na półgodzinny łzawy reportaż, a oni po prostu sobie wychodzą?! Na miejscu ich naczelnego dałabym im takiego kopa, że wylądowaliby w innej galaktyce. Zmarnować taką okazję!

 

No dobra, pora na małe podsumowanie. Opowiadanie podoba mi się bardzo – niezwykle oryginalny pomysł, świeże spojrzenie na jeden z odcinków i rozwinięcie charakterów postaci znanych z serialu. Styl jest bardzo przyjemny, choć robisz sporo pierdółkowatych błędów (np. pisanie „ty, ciebie” wielką literą – tak to tylko w listach). Czyta się to szybko i z radością. Pewne wydarzenia mogłyby być przedstawione inaczej, ale nic z tego, co wymieniłam wyżej, nie jest niewybaczalnym przestępstwem. Wprowadzenie wątku z wypadkiem było absolutnie doskonałym posunięciem. Najbardziej jednak podobała mi się twoja Spitfire, która jest idealna jako postać, której się nie lubi. Zachowuje się nieodpowiedzialnie, jawnie faworyzuje RD i Dust, knuje, szantażuje i robi wiele rzeczy, przez które czytelnik w życiu nie obdarzy jej sympatią. Z drugiej strony, z biegiem czasu zdaje się coraz bardziej rozumieć swoje błędy, co oczywiście nie znaczy, że od razu zmienia się na lepsze – czego najtrafniejszym przykładem było uczynienie z Extreme’a zastępcy kapitana, by zamknąć mu usta. Spitfire jest cudownie niejednoznaczna i gratuluję, że miałeś odwagę poprowadzić ją w taki sposób.

 

Podsumowując: fik nie jest może wybitny, ale sprawdza się doskonale jako wciągający Slice of Life. W skali szkolnej – mocne cztery plus. Nie wiem, czy choć odrobinę zmotywowałam cię do pisania, ale wiedz, że jak pojawią się kolejne części, przeczytam je z przyjemnością ;).

 

Pozdrawiam ciepło,

Madeleine

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 7 months later...
×
×
  • Utwórz nowe...