Skocz do zawartości

World of TCB [Gra]


Hoffner

Recommended Posts

Zmrużyłem oczy
-Cóż, więc nie współczuje mu ani trochę. Wy, chociaż robicie z nimi rzeczy, do których się przydadzą. Ja tylko ich utylizuje. Ciekawe jakie będą te efekty uboczne. Jeśli, jednak nie wystąpią jakimś cudem. To odnieśliście niesamowity sukces

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapytany pracownik odparł, że szefa chwilowo nie ma, jednak może zaprowadzić do zastępczyni. Mówiąc to wskazał na młodą dziewczynę, która uspokajała jakiegoś spanikowanego klienta.

Szef z powodu swojej słabej kondycji byle drodze powrotnej. Trochę mu to zajmie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(A tak żeby była bk ci, którzy grali w wojnę wiedzą, o co chodzi xD)

Jechałem na koniu po mieście, gdy nagle przejechałem koło jednego budynku usłyszałem strzały. Z ciekawości się zatrzymałem. Nagle strzały ucichły i ktoś wybił okno tuż obok mnie wyskoczył mężczyzna. Na twarzy miał kominiarkę i grubą kamizelkę kuloodporną na sobie. Chciałem sięgnąć po pistolet. Jednak nim zdążyłem to zrobić coś mignęło mi przed oczami. Wtedy spostrzegłem jak jakiś miecz jest pod moim gardłem. Nagle usłyszałem głos mężczyzny.

-Za wolno kowboju

Przełknąłem ślinę. Nie wiedziałem jak ten gość to zrobił

-Słyszałem strzały

-Brawo Sherlocku. Podpowiem ci coś to nie ja strzelałem. Ale jak widzisz strzały ucichły

-Zabiłeś ich?

-Nieźle. Prawdziwy z ciebie Einstein

-Kim jesteś?

-Imiona są mało ważne. Mów mi Żądło

-Zabiłeś ich mieczem?

-Właściwie kataną. Jestem artystą w swym fachu a broni palnej może używać każdy głupi. Zakładam, że ty też masz broń. Ale nie jesteś z grupy tych ludzi, których odwiedziłem. Cóż raczej na policje nie pójdziesz, bo nawet nic o mnie nie wiesz i mojej twarzy też nie widziałeś. Powoli schował miecz. -Teraz wybacz muszę iść.

-Nie zabijesz mnie?

-Zabijam tylko tych, za których mi płacą. Nic za darmo. I nie próbuj do mnie strzelać, bo zrobię wyjątek. Zresztą zanim zdążysz to zrobić. Będziesz martwy. Jestem mimo wszystko szybszy. Mężczyzna zaczął powoli odchodzić. Nagle zniknął mi z oczu. Nie wiedziałem skąd się tu wziął. Ale wolałem chyba w to nie wnikać. Nigdy nie widziałem kogoś tak szybkiego. Wsiadłem na konia i szybko odjechałem. Pierwszy raz byłem tak bliski śmierci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździłem po mieście, ale od czasu tego dziwnego incydentu., Który spotkał mnie dzisiejszego dnia. Nic specjalnego się nie działo. Nie mając nic lepszego do zrobienia zrobiłem niewielkie zakupy. Cóż w końcu przyda się coś więcej do jedzenia. Wciąż zastanawiała mnie tajemnicza wyspa. Ciekawe jak ona wygląda dokładnie. Może kiedyś zobaczę. Ruszyłem powoli w stronę laboratorium zabrać Elizabeth jak obiecałem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(ZW)

W końcu dojechałem do laboratorium. Zostawiłem konia na zewnątrz i zabrałem reklamówkę z zakupami. Skierowałem się do pokoju dla pracowników. Elizabeth tam była. Ale nie sama. Klara jedyna osoba, która mnie chyba tu bardzo przerażała ze swoją miłością do pokręconych eksperymentów.

-Witaj Klaro. Spojrzałem na Elizabeth. -Wybacz Elizabeth, że tak długo straciłem poczucie czasu

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie i tak bym niewiele z tego zrozumiał. Lekko się uśmiechnąłem

-Wybacz nie dawali skórzanych siedzeń do kompletu. A teraz trzymaj się mnie mocno

Ruszyłem konia. Jazda chwilę trwała, ale w końcu dotarliśmy do domu Elizabeth.

-Cóż może nie jest wygodny, ale na pewno tak jest szybciej niż iść spacerkiem. Powiedziałem z uśmiechem pomagając Elizabeth zejść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Taa... - powiedziała cicho Elizabeth i weszła na ganek. Wstukała kod i weszła do domu, a potem do salonu.

- Tak w ogóle chyba powinniśmy zastanowić się nad imionami dla dzieci. Storm i Alexander - powiedziała nagle. - Cieszę, się, że doszliśmy do porozumienia, idę zrobić kawę.

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pogłaskałem konia. Tak mam wrażenie, że mam sporo do powiedzenia w tym związku. Cóż, ale jakoś nie specjalnie mi to przeszkadzało. Powoli poszedłem do domu. Z siatki wyciągnąłem zakupy. Były tam trzy chleby, ogórki, kabanosy, ser, sałata, jakaś wędlina, ciasto, kawa, herbata i butelka coli. Położyłem wszystko w kuchni i spojrzałem na Elizabeth.

-Tak, jeśli chodzi o imiona dzieci to bardzo ładne

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokiwałem głową. Po czym pokroiłem chleb. Położyłem na niego ser ogórki i sałatę. Następnie pokroiłem ciasto i zrobiłem herbatę. Wszystko powoli położyłem na stole. Po czym zapukałem do gabinetu Elizabeth.

-Kolacja gotowa

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...