Skocz do zawartości

World of TCB [Gra]


Hoffner

Recommended Posts

Siedziałem w knajpie obserwując miejscowych. Przy okazji piłem spokojnie kawę. Usiadłem przy końcu sali tak by nikt mnie nie zauważył. W pewnym momencie nasłuchując usłyszałem znajomy głos.

-Jak przebiega transport?

-Wszystko idzie świetnie

-A, co z tym gościem, co węszył?

-Nie było go ostatnio widać. Chyba wyzionął ducha

-Cóż za bardzo się pośpieszyliście. To w jego okolicy ostatnio widziano te dwójkę. Nie było pewności, że to on coś im zrobił. Mogliśmy go najpierw przesłuchać

-Nie mieliśmy możliwości. Michał przez niego trafił do szpitala. Jest w stanie krytycznym. Tacy jak on nie dają się wziąć żywcem

-Obyś, więc miał racje, że nie żyje

Ponownie napiłem się kawy. Tak wszystko układa się w całość. Teraz tylko muszę czekać na odpowiedni moment pomyślałem z uśmiechem pijąc kawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opuściłem knajpę usiadłem na ławce po drugiej stronie. Wziąłem jakąś gazetę dla niepoznaki i oczekiwałem na wyjście gościa, którego podsłuchałem. Wyszło dwóch zaczęli sie rozdzielać i iść w zupełnie innych kierunkach. Pytanie brzmi, za którym iść? Cóż pójdę za tym, którego głos rozpoznałem. Szedłem za nim niepostrzeżenie dobry kawałek drogi. Gość był całkiem podejrzliwy, co jakiś czas się odwracał i patrzył czy ktoś za nim nie idzie. Na szczęście potrafiłem się dobrze kryć. Gdy już nie było żadnych świadków w okolicy. Nałożyłem chustę na twarz. Po czym szybko podbiegłem do tego człowieka. Natychmiast położyłem mu dłoń na ustach a pod gardło położyłem nóż. Gość zaczął się cały pocić. Kilka kropli potu spłynęło mi na dłoń.

-Dobrze teraz rób, co mówię, bo cię wypatroszę. Jeśli rozumiesz mrugnij

Gość natychmiast mrugnął

-Dobrze widzę, że jesteś bystry. Teraz chodźmy

Zacząłem go spokojnie prowadzić w głąb okolicznego lasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim opuścił bunkier Szrtandafa zostawił mu małą niespodziankę, Dużą bombę EMP. Stanął na skraju lasu i podziwiał jak cała nie zabezpieczona elektronika się fajczy. Spaliły się wszystkie telefony, krótkofalówki, i drogi czuły sprzęt do precyzyjnej obróbki drogich komponentów, ocalało tylko te już gotowe pojazdy. Odjechał na starej motorynce do Najbliższego miasta, tam znalazł idealne miejsce do swoje pracy, fundusze miał z firmowego kąta, przelał je na prywatne kąta całe 3 miliony dolarów. W starych nie używanych kanałach ustawił urządzenia zakłócające działanie innego sprzętu, tylko we wnętrzu małego bunkra wszystko działało. kiedy już wszystko rozstawił postanowił jeszcze porozkładać kilka min tu i ówdzie przed nie proszonymi gośćmi. Nie mógł pracować sam to też odszukał przez internet wespół pracowników, po kilku dniach miał tam około 50 ludzi, handlaży broni najemników dilerów narkotykowych i innych gości z pół-światka. Teraz mógł w spokoju zaplanować jak zniszczyć świat... (jebłem to jebłem)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Gandzia]

- Ech. Jak myślisz gryfie; czy mając potęgę przenieść cały kraj, nie mogłabym was zamiast tego, po prostu wymazać? Nie było by dla mnie prościej? - spojrzała na gryfa z politowaniem.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W końcu dotarliśmy nad jakiś strumyk. Całe szczęście miałem dosyć tej wycieczki krajoznawczej. Schowałem nóż, po czym kopnąłem go z całej siły. Gość natychmiast legł na ziemie. Próbował się pozbierać. Zanim jednak zdążył to zrobić. Złapałem go za włosy i brodę, po czym wsadziłem jego głowę do wody. Chwilę go tak trzymałem aż w końcu dałem mu złapać powietrza.

-Dobrze skoro już formalności miałem za sobą. Kim właściwie jesteś? I dlaczego do mnie strzelałeś z kumplami?

Gość nic nie mówił tylko łapczywie łapał powietrze. Uderzyłem jego twarzą o ziemię

-Zapomniałem powiedzieć nie lubię czekać

-Dobra... dobra. Jestem Karol. Szef kazał nam to zrobić

-Dlaczego? Ja was nawet nie znam

-Przeszkadzasz nam. W klubie rozmawialiśmy z dwójką ludzi na temat dużej dostawy broni. Ale ci nagle zniknęli. Ty byłeś ostatnim, który był akurat w okolic. Więc uznaliśmy, że masz z tym coś wspólnego. Ponadto dowiedzieliśmy się, że dużo węszysz. Więc wszystko pasuje

Domyśliłem się, o kim mówi. Tylko jedna sytuacja pasowała do tego, co opisywał

-Więc, kto jest twoim szefem?

-Miejscowy bandzior. Nie lubi, gdy mu się wchodzi w drogę

-Dobra to mi wystarczy

-Jak to? Nie powiedziałem ci, kto to

-Nie musisz dowiem się.

Wziąłem znów jego głowę pod wodę i topiłem go tak długo aż nie miałem pewności, że stracił całe powietrze. Gdy skończyłem ciało wrzuciłem do strumyka. Po czym opuściłem las. Chyba przejadę się do kina. Cóż przyda mi się obejrzeć jakiś dobry film. Najpierw jednak zabiorę samochód. Spokojnie opuściłem teren.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jechałem powoli do domu. Dzień w sumie nie należał do straconych. Co nieco się dowiedziałem. Rozerwałem się i na dodatek całkiem miło było wpaść do kina. Dawno nie miałem okazji nic obejrzeć przez te aferę z prądem, która była ostatnio. Zaparkowałem samochód pod domem. Po czym wszedłem do salonu. Jeszcze nikogo nie było. Jak widać dziś wróciłem pierwszy. Położyłem pizze na stole. Po czym wyjąłem sobie kawałek. Można by założyć, że szefem tego gościa. Był koleś, z którym gadał w knajpie. Tylko gdzie go znaleźć? Być może ten, który jest w stanie krytycznym w szpitalu coś powie. Jeśli jeszcze żyje. Cóż może go odwiedzę. Jeszcze o tym pomyśle. Pomyślałem, po czym spokojnie ugryzłem kawałek pizzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elizabeth wracała z pracy. Dzisiejszy dzień był na prawdę zabawny. Klara próbowała nauczyć Piramisia tych rzeczy, których normalnie uczy się w podstawówkach i to do tego bez użycia jakichkolwiek środków laboratoryjnych. Oczywiście jej się nie udało, ale było to niesamowicie zabawne. Teraz jechała autobusem opierając głowę o szybę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Założenie: nie zrobisz tego, bo tego nie potrafisz. Inaczej już dawno by nas w Equestrii nie było, podobnie jak podmieńców, smoków i innych tego typu istot. Dlatego na twoim miejscu przestałbym grozić wszystkim wokół i zająłbym się negocjowaniem waszej kapitulacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pado, nie mam pojęcia jak poprowadzić tą grę w bilarda. Nigdy nie grałem. Wybacz, musisz czekać na Matalosa.


 Sztandaf złożył ręce, oparł łokcie na biurku przed sobą i pochylił się lekko. Spojrzał na siedzących przed nim mężczyzn. Pierwszy kulił się, mimo młodego wieku i niedawno dumnie wypiętej piersi. Drugiego skulenie było potęgowane przez wiek. Niemiec z trudem patrzył na starszego już mężczyznę w tej pozie. To nie pasowało. Wiedział, że ten dobrze pracował, gdy jego ojciec przejmował wszystko. To nie pasowało.

 - Więc mówi pan, że ot tak przepuścił mojego pracownika? - zapytał się go.

 - Tak, proszę pana - odpowiedział staruszek. - Myślałem, że go nie obowiązują takie rzeczy.

 - A pan? - spojrzał na młodego. Ten przed chwilą wycierał pot z czoła w chusteczkę. - Nie dojrzał niczego niezwykłego przez monitoring?

 - Tak - wyjąkał po chwili ochroniarz. - N...niczego. 

 - Dobrze. Panie Adamie, mógłby pan przeczytać bilans po wybuchu - bardziej rozkazał, niż poprosił Sztandaf stojącego obok mężczyznę w garniturze i z kartką papieru w dłoni. Ten zaczął z niej czytać.

 - Wedle raportu, permanentnemu zniszczeniu uległa całość sprzętu osobistego oraz część krótkofalówek. Zdatna do naprawy jest większość sprzętu specjalistycznego. Jeśli nie nastąpiło uszkodzenie części zapasowych, można przywrócić do pełnej sprawności wszystkie urządzenia specjalistyczne. Czas naprawy jest szacowany na pięć dni, do tygodnia.

 - Wy dwaj - odezwał się do ochroniarzy. Zauważył, że czoła obu aż lśniły od potu. - Macie znaleźć wszystko o Halickim. Każdą sekundę nagrań, każde zamówienie. Zróbcie to dobrze, a zapomnimy o tej pomyłce. A teraz wyjść.

 Obaj ochroniarze wstali. Widać było, że ich nogi są jak z waty. Lecz w spojrzeniu, niedawno podobnym do zwierzyny stojącej przed rzeźnikiem, teraz była nadzieja. Sztandaf właśnie zdobył dwóch bardzo dobrych pracowników. Był tego pewien.

 Młodego chyba wyśle Jonathanowi. Ale to dopiero, gdy obaj załatwią, co mieli załatwić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zjadłem do końca pizze. Cóż na dzisiaj mi starczy rozrywki pomyślałem. Jutro zobaczy się jakie zajęcia będą mnie czekały. Poszedłem spokojnie na górę. Po czym położyłem się obok Elizabeth.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę później Johnattan został poproszony do małego pokoiku, wewnątrz banku. Za nim udała się Julia i gdy tylko przekroczyli próg pokoju, zamknęła drzwi butem. W pokoju byli we trójkę, Julia, Johnattan i Adam.

Dziewczyna zarzuciła włosy, oparła ręce na biodrach i przechyliła głowę. Adam westchnął ciężko.

- No dobra, mów o co ci chodzi? - spytała się siostra szefa.

Jakub prawie już dotarł do banku, kiedy nagle ostrzymał SMS-a. Po dźwięku poznał, że jest to niezmiernie ważna wiadomość, więc zatrzymał się i spojrzał na wyświetlacz. Uśmiechnął się widząc treść. Odpisał:

"Zgarnij ludzi. Nasza baza w Czechach jest do twojej dyspozycji."

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

 Kobieta przeszła od razu do sedna. Ucieszyło to Jonathana. Nie lubił bawić się w kulturę.

 - Mój pracodawca jest poważnie zainteresowany odkupieniem eksponatu, posiadanego przez waszą fundację. Sądzę jednak, że najlepiej będzie, gdy porozmawia pani z nim sama. Proszę chwilę zaczekać.

 I nie czekając na pozwolenie, wyszedł z pomieszczenia. Podszedł do motoru i zabrał radiostację, uprzednio sprawdzoną w bazie.  Ustawił ją na podłodze, podłączył baterię, wystawił za okno antenę i zaczął szukać częstotliwości. Całe szczęście, że w Wrocławiu wszystko co mogło odbierać i nadawać zostało ustawione na Warszawę. W końcu znalazł.  Chwilę rozmowy z pracownikiem stale monitorującym częstotliwość komunikacyjną  później pozostało mu tylko czekać na Sztandafa.

 

 - Panie Thomasie - powiedział jakiś anonimowy dla niego pracownik. - Pan Jonathan prosi pana na rozmowę.

Thomas zatarł ręce. W końcu. Zostawił komputer z danymi od Marka i skierował swe kroki do centralki komunikacyjnej. Po chwili był już na miejscu. Złapał za mikrofon.

 

 - Szefie, podaję panią Julię z Światowida - powiedział Jonathan do mikrofonu i podał go kobiecie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio nie działo się nic ciekawego. Ale mój informator mówił, że ma się dziś zdarzyć coś ciekawego. Szkoda tylko, że nie dokładnie wyjaśnił, co. Cóż zresztą nieważne. Przyda mi się jakieś zajęcie. W końcu dojechałem w miejsce, o którym było mi mówione. Zaparkowałem samochód w zaułku tak by nikt go nie widział. Przy okazji rozejrzałem się po okolicy. Czy przypadkiem niema tu kamer lub kogoś, kto by mi przeszkadzał. Ale okolica była zupełnie wyludniona. Więc nikt nie będzie mi przeszkadzał. Swoją drogą niezbyt dobrze, że miejsce jest takie wyludnione. Wskazuje to, że może się tu kroić coś większego. No nic zobaczymy, co będzie. Wyciągnąłem gazetę żeby poczytać zanim zacznie się coś dziać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...