Skocz do zawartości

Rozmowa ze zwierzętami


Ihnes

Recommended Posts

Nie dopatrzyłem się takiego tematu (ale mogłem przegapić - więc proszę o jakieś przekierowanie mnie), a jest on dość ciekawy.

 

Część osób stwierdzi, że nie da się rozmawiać z istotami, które nie są tak rozwinięte jak ludzie, ale to błędne założenie. Zawsze patrzyłem na zwierzęta (głównie na psy, wiec na nich się skupię) jak na coś więcej niż tylko zwierzę. To NAPRAWDĘ jest przyjaciel człowieka. I w niejednym przypadku faktycznie może być tym najlepszym. Inna sprawa, czy chcemy go usłyszeć. Nie wiem jak Wy, ale ja zawsze jakoś pogodnie na nie spojrzę, nawet na te obce i niejeden przychodzi radosny i daje się pogłaskać, chociaż wcale mnie nie zna. Z moim własnym psem czasami "dogaduję się" zupełnie jak z takim właśnie przyjacielem. Jak czasem mam doła (co u mnie jest częstym zjawiskiem), to moja sunia przychodzi i tak jakby chciała żeby ją pogłaskać, albo podchodzi i usiądzie, a jak się ją przytuli to... nic. Tak jakby czekała aż się poczuję lepiej. To działa w dwie strony. Ona widzi kiedy u mnie jest coś nie tak, a ja widzę to u niej.

 

Podobno, żeby rozmawiać ze zwierzętami trzeba być telepatą albo empatą. Nie wiem jak to jest w rzeczywistości, bo sam nie opanowałem rozmowy z psem na tyle by móc sobie z nim "pogadać". Czasem po prostu znam jego potrzeby.

 

Założyłem ten temat, gdyż jest on wg. mnie bardzo interesujący, a chciałem też dowiedzieć się co Wy o tym myślicie.

Link do komentarza

Cóż... Myśli ludzkie i zwierzęce  na pewnym poziomie się nie różnią. Język i mentalność się różnią, ale mechanizm działania jest z grubsza ten sam. Szczególnie jeśli mowa o ssakach.

 

Do tego mowa ciała, która ma ogromne znaczenie. Np. uśmiech dla człowieka, a dla psa znaczy coś innego. Pokazanie zębów dla większości zwierząt oznacza groźbę.

 

Często sobie gadam ze zwierzętami - moje koty, konie. Rozumiem je, a one mnie.

 

Często się też zdarza, że jakieś bezdomne, cudze, bądź dzikie zwierzaki same do mnie lezą. Większość mnie lubi, ale takie które nie znoszą też są.

  • +1 1
Link do komentarza

Może nie amerykańcy, ale jacyśtam naukowcy dowodzili, że pies wyczuwa nasze przygnębienie i dla rozweselenia nas przychodzi, aby go pogłaskać. To dopiero wyzyskiwacze jakie! Tak na serio psy to mądre stworzenia. W większości. Ostatnio mój pieseł ledwo przeżył spotkanie z drzwiami jak taki jeden głośny motor obok przejechał...

Wysłane z mojego drewniaczka o jakże dumnej nazwie LG-E400

Link do komentarza

Psy są bardzo inteligentne. Wg mnie nie ma głupich psów. Wszystko zależy od tego jak są wychowane. Aczkolwiek fakt, zdarzają się takie co sprawiają wrażenie głupich. Podobnie jak ludzie - każdy z nich ma swój charakter. Jedne psy np. lubią bawić się z dziećmi, a inne z kolei są dla nich agresywne.

Ciekawe są jeszcze sposoby porozumiewania się ze zwierzętami (już nie tylko z psami), dzięki którym można dowiedzieć się np., co wydarzyło się kiedyśtam, a wpłynęło na zachowanie zwierzęcia. Wiem, ze to też jest możliwe. Interesuje mnie, na jakiej zasadzie to działa.

Link do komentarza

Często sobie gadam ze zwierzętami - moje koty, konie. Rozumiem je, a one mnie.

Mogłabyś coś więcej napisać o tym porozumiewaniu się z końmi? Tzn. normalnie zapytałbym Cię na PW, ale może innym też się to przyda. Potrzebuję się tego dowiedzieć, bo dostałem pracę, gdzie mogę zajmować się obcymi końmi  i nie chciałbym robić czegoś niewłaściwie. Nawet jeśli miałbym tylko sprzątać, to obecność kogoś obcego może nie być dla nich zbyt komfortowa.

Link do komentarza

Cóż, powiedziałabym, że najważniejsze jest nastawienie. Zwierzęta doskonale wyczuwają np. strach. Szczególnie w przypadku osobników gryząco-kopiących, strachliwych i agresywnych trzeba pamiętać o paru sprawach:

- nie bać się

Zwierzę agresywne, dominujące wyczuje to i natychmiast nas sobie ustawi. Strachliwe zaś uzna, że skoro my się czegoś boimy, to ono też powinno. Znam też osobniki, które znalazły sobie zabawę polegającą na straszeniu ludzi. Symulowały ataki. Kiedy się to ignorowało [nie pozwalając się ugryźć, np. leci z zębami i nadziewa się na łokieć], to robiły się z nich grzeczne misie.

- najlepsze jest pozytywne, lekko entuzjastyczne nastawienie

- spokój w ruchach i pewność siebie

Zachowuj się naturalnie, nie rób czegoś dziwnie powoli albo szybko.

 

I najważniejsze - konsekwencja.

Zwierz ma być bezwzględnie posłuszny i dobrze wychowany, bo inaczej jest to niebezpieczne. Dobre zachowania się nagradza, a złe karci. Nie odpuszczamy dopóki nie zrobi dobrze i nie będzie go można za to pochwalić, by sobie zapamiętał.

Jeśli jakiś koń jest niebezpieczny i wejście do boksu grozi śmiercią, a my nie mamy doświadczenia, to nie wchodźmy. Jeśli się nie boimy, to wejdźmy z batem, czy innym przedmiotem, którym w razie czego będzie można się obronić, a zwierza przywrócić do porządku. Czasami niestety się nie da inaczej.

 

Jeśli jesteś w stanie, to możesz hmm z braku lepszego słowa, użyć telepatii. Ludzie instynktownie wyczuwają nastroje innych ludzi, ale można zejść nieco głębiej, być w stanie odczytać powierzchowne, najbardziej pierwotne myśli. Ze zwierzętami jest tak samo. Błysk w oku, napięcie mięśni i inne, często niewidoczne sygnały. Trzeba nauczyć się je odczytywać i dawać. Instynktownie. Poznać. A potem, potem następuje zrozumienie. No i każdy zwierz ma inny charakter.

  • +1 1
Link do komentarza

Dzięki, to na pewno pomoże. :D
Nie wiem, jak to tej pory były/są traktowane te konie, ale jak słyszę tylko opowiadania o "elicie" pracujących tam, to wątpię, żeby byli tam ogarnięci opiekunowie. No cóż, w tym tygodniu powinienem się sam przekonać. 

Link do komentarza

Też często rozmawiam z moimi oraz innymi zwierzakami ( ale też na przykład z księżycem :D) i to z pewnością prawda, że w znacznej części one nas rozumieją, zwłaszcza gdy są to zwierzęta, z którymi już długo się znamy, a także gdy nasza mowa ciała zgadza się z naszymi słowami. I to, że niektóre gesty znaczą dla różnych gatunków różne rzeczy, nie ma chyba specjalnego znaczenia. Człowiek też może się uśmiechać, bo chce nas ugryźć. Ja zazwyczaj do tych, których nie lubię, uśmiecham się częściej niż do przyjaciół. No ale jest to uśmiech podły i złośliwy i oni to wiedzą zazwyczaj.

 

Aha, no i nie należy patrzeć na poszczególne elementy zachowania, jak na przykład na pysk u psa, ale na całokształt, na całą postać i postawę zwierzęcia (człowieka zresztą też). Przynajmniej ja tak sądzę z własnego doświadczenia.

Link do komentarza

Same gesty może i takiego znaczenia nie mają, ale to też zależy, z czym już się dane zwierze spotkało wcześniej. Np. koło mojego domu chodził czyjś pies, ale nikt go nie pilnował. Chodził po całej okolicy i spotkał się z przypadkami, że ktoś czymś w niego rzucał. Skąd to wiem? Kiedy się po coś schyliłem, to on już zaczął uciekać. Zapamiętał sobie, że poprzednim razem, kiedy ktoś się schylił, jakiś przedmiot poleciał w jego stronę. Taki pies będzie miał uraz do każdego człowieka, no może poza właścicielem, chyba, że to on się tak "zatroszczył" o pupila. (w tym przypadku to na pewno nie właściciel, ale bywają i takie historie)

Pomijając to, to każdy gest, wykonywany nienaturalnie szybko/wolno (o czym Cahan już wspomniała) będzie dla zwierzęcia podejrzany.

Link do komentarza

Mam psa i kota. Zauważyłem coś ciekawego - kot nie rozumie pokazywania palcem. Pokażesz mu coś - nie będzie patrzył na to, co pokazujesz, tylko na twój palec. Chyba, że mam wyjątkowo głupiego kota. U psa przeciwnie - zawsze zrozumie.

Z moim psem rozumiem się bez słów, właśnie dzięki takiemu pokazywaniu. Wskażę na piłkę - przynosi ją. Wskazuję na jej leżankę, kiedy jest już późno - wie, że ma iść spać. Pokazuję na miskę z jedzeniem - wie, że przed chwilą jej nasypałem, kiedy jeszcze jej nie było. Wystawiam otwartą dłoń - komenda ,,zostań", opuszczam otwartą dłoń ustawioną poziomo - komenda ,,siad". Machnę ręką w swoją stronę - biegnie do mnie. Ale czy to znaczy, że ,,rozmawiam" z psem? Chyba to trochę nadinterpretacja. Nauczyła się tylko odczytywać niektóre proste gesty.

A jeśli chodzi o ,,odczytywanie" mojego nastroju przez psa - u mojego to nie działa. Czy jest mi wesoło, czy nie, jej to niewiele obchodzi.

 

Pomijając to, to każdy gest, wykonywany nienaturalnie szybko/wolno (o czym Cahan już wspomniała) będzie dla zwierzęcia podejrzany.

Dla obcego pewnie tak. Ja mojemu psu mogę bez ostrzeżenia zacząć machać pięściami tuż przed nosem i nawet nie mrugnie, bo wie, że jej nie dotknę.

Z kotem na pewnym poziomie też rozumiem się bez słów. Jak podejdę do drzewa i klepnę kilka razy w gałąź, kot na nią wskakuje. Jak potem podstawię mu swoje plecy, włazi na nie. Ale to nie to samo, co u psa.

Edytowano przez kamiledi15
Link do komentarza

Nie powiedziałabym, że kot jest tępy.

 

Według badań naukowych wyszło, że koty są o wiele inteligentniejsze od psów, które są de facto dość głupimi zwierzętami, zwłaszcza w porównaniu do wilków.

 

Psy od kotów różnią się tym, że są to zwierzęta tworzące mocno zhierarchizowane stada, podobnie jak konie. Sprawia to, że są to zwierzęta podatne na tresurę, ponieważ natura zaprogramowała je na zasadzie "słuchaj się alfy, bo jak nie to wpierdol, zresztą jak coś, to alfa obroni".

 

A jak wygląda sprawa u kotów? Koty domowe, choć są zwierzakami towarzyskimi i wchodzą w przyjaźnie, to nie tworzą stad. Hierarchia społeczna praktycznie nie występuje. Doskonale radzą sobie samotnie, nie potrzebują towarzyszy do polowań. To wysoce wyspecjalizowane maszyny do zabijania. Nie mają wewnętrznej potrzeby słuchania czyiś poleceń, dlatego nie są szczególnie na tresurę podatne.

 

A dlaczego są od psów mądrzejsze? Mają lepiej rozwiniętą zdolność samodzielnego myślenia. Psy, szczególnie ras nastawionych na współpracę z człowiekiem zatraciły swój własny rozum, stają się bezradne bez pomocy właściciela. Ale za to lepiej nadają się np. do pracy w służbach mundurowych, jako przewodnicy i ogólnie towarzysze.

 

Aczkolwiek zdziczałe psy odzyskują te zdolności. Z wielką precyzją planują ataki, mentalnie zbliżają się bardziej do wilków, tylko mają mniejszy instynkt samozachowawczy, nie boją się ludzi.

  • +1 1
Link do komentarza

Jeśli chodzi o tresurę, to mogę się wypowiedzieć tylko na temat psa. Kota nigdy nie miałem. Czasami pies reaguje na dany gest z przyzwyczajenia. Jeśli w jakiejś sytuacji, która powtarza się każdego dnia będziemy wykonywać określoną czynność (np. ubieranie butów przed wyjściem z domu), to pies będzie pamiętał, że wtedy musi iść na swoje posłanie, na podwórko itd... to zależy od domownika.

 

Mimo to zwierzak dużo potrafi się nauczyć. Czasami jego zachowanie pod wpływem tego wrodzonego instynktu wygląda ciekawie. 

Link do komentarza

No to opiszę Ci wczorajszą sytuację. Zawsze o 19:00 dajemy kotu jeść. Kiedy wczoraj nasypywałem jedzenie, akurat go nie było, przyszedł parę minut później. Usiadł i czekał, aż mu nasypię, bo do głowy mu nie przyszło, że może jest już nasypane. Pokazałem palcem - nadal siedział i się gapił. Ukucnąłem i pokazałem tak, że prawie wsadziłem palec do tej miski - nadal nie załapał. Musiałem podnieść tą miskę, podejść do niego i dać mu do powąchania, żeby zrozumiał, że już ma nasypane.

Tymczasem pies, kiedy przyjdzie, pierwsze co robi, to właśnie zagląda do miski, bo wie, że być może ktoś już wcześniej nasypał. Jeśli za którymś razem nie zajrzy - wystarczy z daleka pokazać palcem i rozumie to. Więc widzisz, tu nie chodzi nawet o słuchanie poleceń, tylko tego typu drobnostki.

Link do komentarza

A może po prostu nie był bardzo głodny? Może chodziło mu o coś innego? Np. o zainteresowanie człowieka, pogłaskanie...

 

Ja nie mam z dziewczynkami [2 kotki rasy Devon rex] problemów typu "kot nie rozumie". Za "kot ignoruje" owszem. Zwłaszcza starsza, która jest mi bardzo bliska, jest ze mną mocno zżyta. Rozumie:

- czekaj

- polecenia typu, idź tam

- idziemy spać [jej ulubione]

- Kleo!

- daj buzi [babcia ją nauczyła, to jest zła komenda]

- Żarcie!

 

Inna sprawa, że ona również wyszkoliła mnie. Goni mnie spać nierzadko [tak, zawsze śpimy razem. Śpię z kotem na twarzy.], kiedy nie zwracam na nią uwagi to drze mordę i nakazuje mi coś zrobić, wsadza łapę pod pachę, wskakuje na książkę, dobiera się do mojej mordy... Jeśli w nocy śpię i nie wpuszczę jej pod kołdrę to drze japę i leje mnie po twarzy.  Jeśli nie działa to wsadza język do ucha/nosa, opcjonalnie liże po powiekach.

Kiedy jestem smutna przychodzi, liże, mruczy.

Powiedziałabym, że jest częścią mnie.

 

Jej największe osiągnięcie? Pół godziny łażenia po bagnach w Wiedźminie w III akcie. Nie zabili jej.

 

Podczas jednego z miotów, zostawiła nowonarodzone kocięta, przyleciała do mnie i zaczęła się witać, jak zawsze. No i zawsze swoje dzieci chętnie mi pokazywała. Jeden miot przyniosła mi do łóżka. Tak, spałam z nimi. No co?

Link do komentarza

Moja jak miała małe, to jednego przyniosła na samą górę domu i schowała do szafki. Zorientowaliśmy się po godzinie, kiedy usłyszeliśmy miauczenie :)

Czy nie była głodna - chyba była, bo jak dałem jej tą miskę powąchać, to zaczęła jeść. A głaskania jej na pewno nie brakuje, bo ma tego bardzo dużo :)

Czasami też z nią śpię, ale niestety zależy, jaki ma nastrój. W nocy koty są często bardziej pobudzone niż w dzień. Wystarczy, żeby palec drgnął i staje się celem ataku, więc po godzinie drapania i wiercenia wystawiam ją za drzwi. Ale czasami leży spokojnie i wtedy da się z nią spać. Ciężko to przewidzieć.

Edytowano przez kamiledi15
Link do komentarza
×
×
  • Utwórz nowe...