Skocz do zawartości

Plasterek Życia [NZ][Slice of Life][Mature]


Recommended Posts

Czytałem, uśmiałem się do łez, bezwzględnie aprobuję.

 

Tak piękne nawiązanie do pewnego, znanego z klasycznej literatury motywu nie zdarza się za często, a tutaj jest zrobione bardzo dobrze, o ile nie jeszcze lepiej. Specyficzny klimat Plasterka Życia pozwala spojrzeć na tę opowiastkę w zupełnie nowym świetle.

 

Znak jakości: "Bezwzględnie polecam!"

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było świetne, jak z resztą każdy rozdział Plasterka. Ne sądziłem, że ktoś może ten motyw przedstawić w taki sposób. Zawsze tylko było: zabiorę cię w podróż... Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O tak, tego mi było trzeba, starannie dobranej dawki randomowej Octavii. Skłamię, jeśli powiem, że tekst mnie zaskoczył jeśli chodzi o wykorzystanie (i udane przerobienie) fabuły oryginalnej Świątecznej Opowieści, ale i tak wesoło sobie pohukiwałem co chwila w czasie lektury.

 

Nie wspominając już o tym, że twoja Octavia doskonale reprezentuje to, co ja mam zawsze ochotę zrobić przez święta - czyli słodko sobie pospać i wykopać przez okno każdego, kto zbliży się na mniej niż 15 metrów. Niech żyje introwersja.

Edytowano przez aTOM
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złe forum popsuło mi posta... ale nie szkodzi, napiszę jeszcze raz.

 

- Przeżył?

 

Myjcie się dziewczyny, bo nie znacie dnia ani godziny.

 

- Oooooo fuuuj fuj fuj fuj fuj fuj!!! - wykrzyknęła, zatrzaskując drzwi i wybiegając z mieszkania, aby znaleźć jakieś spokojne, przyjemne miejsce, w którym będzie mogła zwinąć się w pozycję płodową i spróbować zmusić swój młody, niewinny umysł, aby zapomniał to, co właśnie zobaczyła.

 

Jakiś blady jesteś.

 

Powyższe cytaty wystarczą w pełni jako rekomendacja tego tekstu.

 

Ten rozdział to cudo <3 Po pierwsze coś, na co wcześniej jakoś nie zwróciłam uwagi - nazwa dokumentu ^^ Poulsen, kocham cię na te tytuły :D Po drugie - Opowieść Wigilijna jaka jest, każdy widzi. Była wałkowana miliony razy, ale kurczę, Święta idą, a Święta nie istnieją bez dwóch rzeczy - Kevina oraz Opowieści Wigilijnej. I powiem ci, mój drogi, w takiej wersji ja mogę to czytać - Dickens ze swoim melancholijnym badziewiem ci do pięt nie dorasta :D Cudo, perła, klejnot!

 

Uwielbiam twoją Octavię, kocham ją miłością żarliwą a fanatyczną, gdyby Octavia istniała naprawdę, byłaby szczęśliwa widząc, co z nią zrobiłeś! (Ewentualnie mocno wkur...ona, tak, to drugie jest zdecydowanie bardziej prawdopodobne :D.) Duchy to najpocieszniejsze istoty pod słońcem, a scena wywalenia szanownego ducha zeszłych świąt jest najlepsza z całego opowiadania. 

 

Po prostu - takie parodie mogę czytać. Wszystko tu jest na swoim miejscu, wszystko jest doskonale śmieszne, Octavia doskonała... tak się powinno pisać komedie!

 

Pozdrawiam i dziękuję, poprawiłeś mi humor,

Madeleine

Edytowano przez Madeleine
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwali mnie Dolar, aTom, Sun i Made, tyle fejmu :ajawesome: :ajawesome: :ajawesome:

 

Dziękuję za wszystkie komentarze. Bawiłem się przy pisaniu tego rozdziału świetnie, cieszę się więc, że Wy także mieliście radość z czytania. No i Made zauważyła tytuł dokumentu, zastanawiałem się, kiedy ktoś zwróci na to uwagę :ajawesome:

 

Teraz Rozdział IV i FoE (nie wiem, co najpierw :burned: ), ale najpierw święta (i obżarstwo ^^ )

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było genialne. Nie uśmiałem się tak od 60 milionów lat. To jest najlepsza kreacja Octavii jaką kiedykolwiek widziałem to cały ten fik jest po prostu świetny. Powinieneś dodać tagi komedia i random bo cały ten rozdział był wręcz uosobieniem tych dwóch rzeczy. Powinieneś przetłumaczyć to na angielski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem. To było bardzo miło spędzone... eee... 20 minut? O jasny gwint, powinienem się uczyć...

Tak czy owak, poczułem przypływ sympatii do tego fica, postaci które przedstawia i ogólnie całości.  

Proszę, pisz więcej.  Żeby cię zmotywować, zatańczę!

\^.^\

/^.^/

/^.^\

\^.^/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
  • 1 month later...
  • 2 weeks later...

Świeć Celestio nad duszami nieszczęśników których spotka na swej drodze, albowiem cało z tego nie wyjdą. Co najwyżej wyjadą. Na sygnale. Chyba że dostała podwyżkę to będzie świętować, spije się i w sumie znowu pozostanie się modlić do Luny, bo będzie chlała do nocy a później burdy zacznie.

Edytowano przez SzymonL
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny świetny kawałek tekstu. Może i nie nieprzewidywalny, lecz spełnił wszystkie oczekiwania jakie przed nim postawiłem. Mianowicie bawił w sposób prosty, ale nie całkowicie prostacki. Czekam na więcej.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Asieuśmiałem :D

 

Zakończenia jakoś tak od razu się domyśliłem, co nie zmienia faktu, że rozdział jest idealny na odprężenie się i odstresowanie. Polecam równie mocno co poprzednie, kocham Octavię w twoim wydaniu :octavia:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 months later...

Skoro postacie tła nie dostają w odcinkach więcej, niż kilka minut czasu antenowego i wszystko, co o nich wiemy to tak naprawdę wymysły fanów, dlaczego by tych postaci nie napisać od nowa? Pomysł mi się podoba, a jeszcze bardziej podobają mi się kreacje Octavii i Vinyl. Pomijając już zamianę ról (to Octavia jest tą niegrzeczną), obydwie postacie są świetnie wykreowane. Octavia przez cały czas bawi swoim cynizmem i ciętymi ripostami, do tego wizja naszej wiolonczelistki rozwalonej na kanapie, czytającej komiks i opychającej się czipsami jest czymś, co zapamiętam na długo. Vinyl nie pozostaje w tyle, zwłaszcza w czwartym rozdziale, kiedy poznajemy drugą stronę jej natury.

Dalej mamy Lyrę i Bon Bon, które, o zgrozo, nie są parą, a do tego Lyra kocha się w Big Macu. No genialne!

Opowiadanie czyta się przyjemnie, pióro masz lekkie a stylowi nie można nic nic zarzucić. Wszystkie sceny trzymają klimat, ale szczególnie wyróżnia się impreza przy ognisku i scena z Octavią i Flashem. W tej pierwszej mamy opis drobnych spraw, którymi żyją kucyki, niby nic się tu nie dzieje, ale napięcie wisi w powietrzu i wiemy, że tak naprawdę te „drobne” sprawy są najważniejsze, bo to właśnie jest życie. Natomiast w scenie w klubie Octavia po prostu przeszła samą siebie.

Cóż, czegoś takiego po opowiadaniu z tagiem „slice of life” się nie spodziewałem i byłem mile zaskoczony. Bardzo dobrze się bawiłem poznając detale życia osobistego backgroundowych bohaterek.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hoł, hoł, hoł, k***a Twoja w tę i nazad, obiecałem skomentować tego fika, to i jestem.

 

Nie, wcale się nie spóźniłem o rok.

 

Zresztą szczęśliwi czasu nie liczą.

 

Do dzieła!

Spoiler

its-time-to-kick-ass-and-chew-bubblegum-

 

Hmmm... Co by nie mówić, aprobuję tego fika jako całość. Pewnie, że jedne rzeczy podobają mi się bardziej, inne mniej, jeszcze inne wcale, ale cóż poradzić? Jak do końca na poważnie ocenić fika o tytule "Plasterek Życia", z tytułem dokumentu "eat shit and die", opowiadającego o przygodach kompletnie nieprzystającej do kanonu Octavii? Dlatego porozbijam go na części składowe i ocenię sobie elementy. Nie wiem na ile na miejscu jest dawanie Ci rad, Poulsen, bo jak dla mnie, to większość z tego, co chciałbym Ci powiedzieć i tak wiesz. Jak łamać reguły, to świadomie, a jak!

 

 

Strona techniczna ok, nie rzucały mi się w oczy błędy, zresztą, przy takiej treści ciężko było się na nich skupić.

 

 

Ale styl to Ty masz bogaty. Potrafisz kreślić eleganckie opisy, pełne ironii, ciętego humoru, prymitywnego, jednak niezwykle śmiesznego dowcipu, a wszystko w taki sposób, by sklecić ten zbiór różnorakich pierdół do kupy i utrzymać go w ryzach. Szacun! Tak naprawdę chyba dlatego Plasterek w ogóle się broni, bo jest zabawny i napisany z polotem. Sądzę, że potrafiłbyś nawet opisać wrzucanie węgla do piwnicy w taki sposób, by było kąśliwe, nieludzko zabawne i nieprzyzwoite. Czapki z głów!

 

Tak naprawdę to przede wszystkim za to mogę chwalić, bo rzadko kiedy widzę kogoś, kto tak nadawałby się do "House'owania" jak Ty.

 

Zanim przejdę do fabuły... hmmm... świat przedstawiony. Nie powiem, żeby była to jakaś bardzo niesamowita lub innowacyjna wizja, ot tak, kucyki zachowują się najczęściej dość serialowo, przy jednoczesnym dodaniu im wredności, ironii i różnorakich sfer, których nie powinny mieć. Mało tego tekstu, nie za bardzo mam co oceniać Twoją rzeczywistość, jednak zdaje ona egzamin. Wydaje mi się, że to raczej kwestia tego, że dobre opisanie broni tej wizji, a nie dobra wizja daje powód, by ją ładnie opisać.

 

Bohaterki, tu jest, jakby to ująć, nietypowo. Octavia nie ma nic wspólnego z fanowską wizją eleganckiej klaczy, jest gnuśna, obleśna, cyniczna, hedonistyczna, wredna, po prostu zatruwa świat swoją obecnością. Jednak da się ją mimo wszystko lubić, głównie za sprawą jej humoru i ciętych uwag. Jeśli ktoś jest wielkim fanem Octavii, to raczej mu się Twoja wizja nie spodoba, ponieważ jednak ja traktuję ją neutralnie, to wydaje mi się raczej zabawnym pomysłem, niż bezduszną profanacją.

Vinyl też uderzył trochę kontrast, fajnie było zobaczyć ją jako dziecko muzycznej rodziny, utalentowane i wykształcone, które po prostu poszło inną drogą. Zresztą pod względem zachowania w mieszkaniu przypomina mi (tylko odrobinę) jedną znaną mi osobę.

Ale z tymi bateriami to przesadziłeś. Zresztą, jak Octavia mogła nie zauważyć kolejki elektrycznej w pokoju swojej lokatorki?

 

Lyra, Bon Bon, Celestia i inne postacie tła wypadły ok, choć do teraz nie wiem, czym jest ten wątek z podmieńcowymi płomieniami.

 

 

To właśnie kolejna rzecz, której nie rozumiem, i którą akurat będę krytykował. Teoretycznie te fragmenty z Lyrą wskazują na istnienie jakiejś poważniejszej fabuły, zastanawiam się jednak, czy ma ona tu sens. W tych czterech rozdzialikach nie tylko jej jeszcze nie ma, ale chyba nie czuję potrzeby, by w ogóle jej szukać. Drobne przygody Octavii, Vinyl i sporadycznie innych kucyków spokojnie wystarczają.

 

Jakbym miał podsumować co sądzę, to zamiast "Plasterek Życia" powiedziałbym "Plasterki Życia". Ot krótkie opowiastki, nie do końca komediowe, nie do końca dramatyczne, wcale nie przygodowe, tzw. "Okruchy Życia" kucyków. Lekkostrawne, szybkie i zajmujące, przyjemnie się je czyta, głównie dla dowcipu i stylu. Nie widzę (i prawdę mówiąc nie wierzę, że to w ogóle istnieje) drogi, w którą zmierza fik, prawdę mówiąc jednak nie obchodzi mnie to specjalnie. Fajna rzecz i tyle.

 

 

A że chędożą się na potęgę, rzucają niewybredne żarty i ogólnie są dość rozwiązłe te Twoje kuce? Nie moje klimaty kompletnie, ale z drugiej strony, przy takiej dawce dystansu i absurdu, traktuję je raczej jako szyderę z tych wszystkich fików, gdzie przedstawia się je tak na poważnie. Nie ukrywam, że gdyby to wrażenie obśmiania miało ulecieć (a czasem fik zbliżał się do tej granicy), to wiele by na tym stracił.

 

 

Nawet polecam, bo solidnie. A Ty Poulsen powinieneś rozwijać swoje zdolności stylistyczne, bo już jesteś na niesamowitym poziomie, a ja chciałbym zobaczyć pełnię Twojej mocy.

 

Pozdrawiam serdecznie! Drink piss and live!

 

 

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem wszystko, oprócz opowieści wigilijnej, którą w swoim czasie również skomentuję :v

 

Uwaga, spoilery.

Spoiler

 

Cholera, kiedyś zaczynałem czytać Plasterek. Wtedy był to 1 rozdział i wydał mi się fajną komedią. Ot, kompletnie nieschematyczna Octavia demonstruje światu jaką jest marudą i jak bardzo gardzi wszystkimi dookoła. ... Lubię ją. Naprawdę, tutaj nie sposób było się nie uśmiechnąć, albo nie mieć takich luźnych skojarzeń. Podobało mi się umieszczenie jej w roli tej nieuporządkowanej, zgryźliwej i raczej obojętnej, co jest tak naturalne, a jednocześnie kruszące wszystkie schematy. Coś pięknego. Fragment jazdy tramwajem jest po prostu uroczy, jak tu nie polubić Twojej wersji Octavii?  Tym urzekł mnie pierwszy rozdział. No i motyw jakoby razem z Vinyl miały tego samego ojca? Genialny w swojej prostocie, a jednak tak... świeży i oryginalny. Duży plus, absolutnie nie myślisz schematami.

 

Ale rozpiszmy się dalej, wyjdźmy poza pierwszy rozdział. Szczerze przyznam, że nie chce mi się dokładnie omawiać każdego, więc przejdę do ogólnych wrażeń. Ta komediowa otoczka z czasem ulatuje i rysuje się nam nieco... poważniejsza fabuła. Okraszona cynizmem, kąśliwymi uwagami i masą seksu. Tak. Nie ośmielę się powiedzieć, że erotyzm to motyw przewodni, jednakże jest jednym z filarów, na których opiera się ten fanfik. Opis kucy przy ognisku, nocne polowanie Octavii (swoją drogą - zajebiste użycie Flasha!) czy późniejsza jej rozmowa z Vinyl. Czy to spasuje każdemu? Zdecydowanie nie. Czy pasuje to mi? Jeszcze jak! Lubię takie motywy, są... ciekawe. Choć generalnie można stwierdzić, że motywem przewodnim jest taka... "mroczniejsza" i prawdziwsza strona kucykowego społeczeństwa. Lust! Lust! Lust!

 

Kreacja postaci też wypada świetnie. Wspomniana Octavia. Coco jest tak urocza, niewinna i sympatyczna, przy jednoczesnym braku przesady. Przynajmniej ja to odczułem. Wzbudza sympatię w ten najprostszy sposób. Dalej już nie mogę się tak rozpisać, jakby nie było, fanfik skupia się na Octavii i Vinyl. Motyw Lyry i Bon Bon już nie jest taki super oryginalny, choć i tak odbiegający od większości... założeń. Wspomnienie z Canterlot Wedding wzbudza ciekawość i - w moim przypadku - współczucie. Chcę się dowiedzieć, jak to się rozwinie.

 

No i Vinyl... Taka cicha woda. Ułożona, zorganizowana, pracująca i nierozwiązła, jak przyrodnia siostra. Powinienem był się spodziewać czegoś podobnego. Ale się nie spodziewałem, dałem podejść. Brawo! Osobiste odczucie: wyraźny spadek sympatii. W stosunku do Raven i Vinyl właśnie. Już tłumaczę: romans - ok, homoseksualny romans - ok, ale tu boli mnie ta świadoma zdrada małżeńska. Nie wiem, co prawda, jak Stout traktuje żonę, ale z krótkiego opisu ich mieszkania można wywnioskować, że nie są nieszczęśliwi. Może to tylko pozór? Nie wiem. Nikt nie musi się ze mną zgadzać, ale tego typu zdradę uważam za zwyczajnie obrzydliwą. I absolutnie nie potępiam jej pojawienia się. Świat tak działa, jest to rzecz (niestety) naturalna. I to bardzo subiektywna opinia, ale potępiam to zachowanie, a Vinyl i Raven dostają naganę.

 

 

Wybacz, nie umiem pisać komentarzy.

 

Na podsumowanie powiem, że bardzo mi się podoba. Całościowo, postacie, wybijanie się ze sztampy, bardzo ciekawa, choć może nieszczególnie skomplikowana, jak na razie, fabuła. Zazdroszczę tak nieszablonowego myślenia. Krótko mówiąc; chcę więcej i niecierpliwie czekam na kolejne rozdziały, by dowiedzieć się, jak to wszystko się potoczy.

 

Pozdrawiam

Słowo i Poezja

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Dobra, Plasterek przeczytałam w sumie dość dawno temu. Ale chyba przydałoby się zostawić Poulsenowi jakiś komentarz.

 

Fik jest nieszablonowy, postaci tła napisane przez Poulsena w zasadzie od zera (i dobrze). Mimo wszystko, to nie jest tekst pode mnie - nie lubię obyczajówek. Poza tym jest tego mało. 

Takiej Octavii nie polubiłam, a do Vinyl mam mieszane uczucia.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 months later...

Przeczytałam „Plasterek” i mam dość mieszane uczucia. Napisany został przyjemnym stylem i rozbawił mnie w kilku momentach, jednak muszę powiedzieć, że niezbyt mi się spodobał. Przy czym nie należy rozumieć „nie podobał się” jako „jest słaby”, bo to dwie inne rzeczy.

 

Spoiler

Zamiana rolami Vinyl i Octavii to teoretycznie dobry pomysł, jednak powiedziałabym, że Poulsen tutaj przedobrzył. Szara klacz została przedstawiona w taki sposób, że natychmiast poczułam do niej dużą niechęć. Jej chamstwo i wulgarność są dla mnie zwyczajnie odpychające. Teoretycznie powinnam w takim razie polubić Vinyl i tak jest do pewnego momentu, jednak jej zaangażowanie w romans z mężatką także mnie do niej zniechęciło. W ten sposób znielubiłam dwie główne postaci, a nie sprawia mi raczej przyjemności czytanie o bohaterach, do których nie czuję sympatii.

Poza tym autor moim zdaniem za bardzo skupia się na życiu seksualnym postaci. Zodiak już o tym wspominał i o ile w jego odczuciu jest to zaleta, to mnie ten motyw się nie podoba. Ale znów – to czysto subiektywna opinia i nie znaczy, że założenia Poulsena były złe – po prostu nie przypadły mi do gustu.

 

Mimo wszystko jeśli ktoś zastanawia się nad przeczytaniem tego fanfika, to polecam samemu zapoznać się z pierwszym (krótkim) rozdziałem i przekonać się, czy tematyka i humor będą danej osobie odpowiadać – są specyficzne, ale jak widać w poprzednich komentarzach, w większości spotykają się z pozytywnym odbiorem.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...