Skocz do zawartości

Rainbownomicon [PL][Oneshot][Dark][Comedy]


aTOM

Recommended Posts

Nie tak dawno natrafiłem na pełną czarnego humoru komedię, która mocno mi się spodobała i domagała się natychmiastowego przekładu, za który się szybko zabrałem. Ocenę, czy tekst faktycznie był tego warty pozostawiam oczywiście wam, drodzy czytelnicy. Miłej lektury :)

autor: Void Chicken
korekta tłumaczenia: artiko, Jet.Wro
Opis: Niespodziewana góra przerwała akrobacje powietrzne Rainbow Dash, a Twilight wygląda na aż za bardzo podekscytowaną na myśl o zabawie w nekromantę.
 

Rainbownomicon [PL]

Lektorat tłumaczenia w wykonaniu NightShade

 

Rainbownomicon [ENG]

Edytowano przez Dolar84
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak więc:

Cały tekst połknąłem z miną :wat: na zmianę ze śmiechem.

Opowiadanie (mimo wszystko) całkiem przyjemne, dużo można w każdym razie śmiechnąć, błędów nie wyłapałem, polecam!

A teraz wybaczcie, mam ochotę na mięso, idę jeść. :rainderp:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celestio, co ja tu robię? :rainderp: Przecież wszelkie tłumaczenia omijam na kilometr... No, ale ten tytuł tak trochę kusił, że kiedy po raz czterdziesty wchodziłem w dział z opowiadaniami i nie znalazłem nic nowego, postanowiłem kliknąć. Jak zobaczyłem słowa "czarna komedia" to już wiedziałem, że czytnę. Yay, chyba drugie tłumaczenie w tym roku, jakie przeczytałem :lol:

Do rzeczy:

Już od początku mamy do czynienia z humorem. Teksty Pinkie (tu plus dla tłumacza) dobrze oddane i oczywiście wywołujące uśmiech. Teksty w stylu "Rainbow nie żyje! To wspaniale" czy "Przecież kark Dashie nie zgina się w taki sposób" rozbawiły :D Potem było już tylko lepiej :lol:

O rany, to było rozbrajające... Cała armia rozbrajających tekstów. Ciężko byłoby wybrać najlepszy, ale to chyba ten:

"To nie to samo! Zresztą sama zobacz, potrzebowałaś tylko jednej nogi, żeby kopnąć to drzewo. Mogę dostać drugą?"

Chociaż po namyśle... Gdybym miał wybrać najlepszy, to w spoiler wkleiłbym cały tekst :rdblink:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały tekst połknąłem z miną na zmianę ze śmiechem.

 

 

To było ... dziwne  

 

 

Yay, chyba drugie tłumaczenie w tym roku, jakie przeczytałem

Niezmiernie mi miło, że się podobało. Takie słowa zawsze motywują, toteż dziękuję za komentarze :)

 

Mnie osobiście zaś w wersji oryginalnej najbardziej kupił tekst Rarity o byciu miłą :D

Edytowano przez aTOM
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, mózg rozwalony... Opowiadanie całkiem niezłe, czytało się przyjemnie, ale nie powiem, że mnie urzekło. Nawet się nie zaśmiałam ani razu. Starzeję się czy wpadam w depresję?

 

Tłumaczenie na wysokim poziomie, nie zauważyłam jakiś błędów, choć od "pięcioramienna gwiazda otoczona blablabla" na miejscu autora użyłabym określeń takich jak pentagram, a na siedmioramienną heptagram. Ale na to aTOM akurat wpływu nie ma. Rolą tłumacza jest odzwierciedlić widzimisię autora.

 

Fanfik godny polecenia dla fanów takiego humoru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tłumaczenie? Świetne, przyjemne w obsłudze, pozbawione błędów i jeszcze kilka innych przymiotników o pozytywnym wydźwięku, niewystarczających jednakowoż do wyrażenia podziwu odnośnie profesjonalizmu tłumacza.

 

Historia? Tu już według mnie nie jest tak różowo. Może to tylko moje odczucie ale mam wrażenie, że autor nie ma wielkiego doświadczenia w pisaniu. Opowiadanie, co prawda, czyta się szybko i całkiem przyjemnie ale nie zmienia to faktu że jest aż nazbyt krótkie, proste i na temat. Brakuje mi tutaj tych kilku akapitów zbaczających nieco ze ścieżki głównego wątku, może kilku zdań na temat wewnętrznych przeżyć. Albo po prostu nie jestem stworzony do tego typu twórczości. Opowiadanie nie rozśmieszyło mnie też za bardzo a jedynie pozostawiło wrażenie zmarnowanego potencjału.

 

Co więcej, nie cierpię kiedy śmierć jest przedstawiana w formie drugorzędnego problemiku, który po zaledwie tygodniu przygotowań można łatwo rozwiązać. Skoro kucyki (zwłaszcza RD) nagle przestały bać się śmierci - ba, polubiły ją - to czego właściwie mają się teraz bać? Wiem, że w tym przypadku ma to wydźwięk komediowy ale mimo to jakoś nie potrafię tego łyknąć.

 

Osobiście wolałbym aby taki motyw został wykorzystany w nieco poważniejszym opowiadaniu, ale jeśli ktoś ma dosłownie kilka minut, które chciałby przeznaczyć na szybką, nieskomplikowaną komedyjkę, to Rainbownomicon świetnie się do tego nadaje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Osobiście wolałbym aby taki motyw został wykorzystany w nieco poważniejszym opowiadaniu, ale jeśli ktoś ma dosłownie kilka minut, które chciałby przeznaczyć na szybką, nieskomplikowaną komedyjkę, to Rainbownomicon świetnie się do tego nadaje.

Jeśli chcesz poważniejszego opowiadania na ten temat, to polecam "500 Little Murders", w zależności od obycia z angielskim w oryginale lub tłumaczeniu <bezczelna autoreklama mode on>

 


Co więcej, nie cierpię kiedy śmierć jest przedstawiana w formie drugorzędnego problemiku, który po zaledwie tygodniu przygotowań można łatwo rozwiązać. Wiem, że w tym przypadku ma to wydźwięk komediowy ale mimo to jakoś nie potrafię tego łyknąć.

Cóż, a ja właśnie dlatego zdecydowałem się na przekład ww. fika. Lubię czarny humor (może aż za bardzo), a tu było go w sam raz, aby móc się zaśmiać, ale nie poczuć się w pewnym momencie przesyconym/zdegustowanym/znudzonym tego typu żartami. Acz lekki niedosyt faktycznie jest - bardziej doświadczony pisarz pewnie pociągnąłby całość o kilka stron więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na moje oko przdłużenie tego tekstu mogło by go tylko popsuć. Teraz jest idealny - krótka komedyjka, do której można sobie siąść w wolnej chwili. Też lubię czarny humor a tutaj jest go w sam raz :rdblink: Myślę, że jeszcze będę wracał do czytania tego FF, ot tak dla poprawy humoru :) To jest właśnie urok krótkich tekstów - można po nie sięgnąć po raz kolejny, gdy najdzie nas ochota. Niby długie wielorozdziałowce też można, ale mało kto ma aż tyle wolnego czasu w jednej chwili ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Aż mi się "Today is a Good Day to Die" przypomniało. Skąd wy bierzecie te opowiadania?  :rainderp:

 

Czarna komedia z Rainbow Dash z przetrąconym karkiem w roli głównej, zombiastyczno-kanibalistyczne zapędy i "coś miękkiego i czerwonego pod łóżkiem" - to przecież oczywiste, że taki zestaw musi tworzyć coś EPICKIEGO :D.

 

Po komentarzach byłam przygotowana na, em, "dziwność" tego tekstu, więc zaoszczędzono mi szoku - mogłam się spokojnie zatopić w popieprzone przygody naszych ulubionych pucyków i najogólniej rzecz mówiąc... umrzeć. Ze śmiechu, oczywiście ;).

 

To dzieuo jest skarbnicą fantastycznych cytatów-perełek. O tych, które wymienił Foley, już nie mówię, żeby się nie powtarzać, ale to:

 

Bibliotekarka poczęła skakać radośnie w kółko.- Rainbow zginęła! Rainbow zginęła!

 

- Nie wiem, czemu jesteś taka samolubna. - Pegaz okrążył ziemnego kucyka. - Daj gryza!

 
Drogi pamiętniku,
Nauczyłam się, żeby nie jeść za dużo i zawsze brać ze sobą wiadro, kiedy idę do domu Twilight.
 
jest po prostu cudowne.
 

- Bez obaw, przez jakiś czas niczego nie zjem. Mmmm, ale to było dobre...

 
Że się tak zapytam: świadome nawiązanie do sławnego filmiku na YT czy tak samo wziąło i wyjszło?
 

Brakuje mi tutaj tych kilku akapitów zbaczających nieco ze ścieżki głównego wątku, może kilku zdań na temat wewnętrznych przeżyć.

 
Johnny, w takim tekście jak ten raczej nie ma miejsca na "zdania na temat wewnętrznych przeżyć"  :rainderp: .  Dajmy głupim, niezobowiązującym komediom być głupimi, niezobowiązującymi komediami. Nie wszystkie opowiadania muszą być poważnymi elaboratami na temat tragizmu śmierci. To jest idealne dla osób ze specyficznym... a, nazwijmy rzeczy po imieniu, nienormalnym poczuciem humoru... ja, na przykład, czułam się w pełni usatysfakcjonowana  :crazytwi: .
 
(Swoją drogą: Twój język u AJ zawsze mi się podoba, aTOM. Nieprzegięty, ale jest jednak leciutkie zabarwienie "pochodzeniowe", że tak powiem. No i cholibka, która idealnie pasuje do Applejack. IDEALNIE.)
 
Więcej czarnych komedii! Więcej popieprzonego humoru!
 
Pozdrawiam,

Rozbawiona Madeleine

Edytowano przez Madeleine
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że się tak zapytam: świadome nawiązanie do sławnego filmiku na YT czy tak samo wziąło i wyjszło?

Wyjszło samo, bo nie mam pojęcia, o jakim filmiku mowa. Hmm, teraz poczułem się zawiedziony swoim "research'em translatorskim", bo zazwyczaj uwielbiam wciskać nawiązania gdzie się tylko da :D

 

Aż mi się "Today is a Good Day to Die" przypomniało. Skąd wy bierzecie te opowiadania? 

Raz na miesiąc, w czasie pełni, wrzucam ketchup, garść liści i losowego blind-baga do miksera, po czym włączam go na pełne obroty, ustawiając nieprzykrytą wiekiem górę na ścianę. Tytuły same się malują  :crazy:

 

Więcej czarnych komedii! Więcej popieprzonego humoru!

Postaram się, choć następny tekst na warsztacie to (nie)typowy [sad]. No i kolejna część Tego Przeklętego Kolosa.

Edytowano przez aTOM
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Po cholerę to "żem"?

2. Podoba mi się to, co przydarzyło się Rarity :x

3. Nie wiem, który autor lub jaki fanfik zaczął modę na zabawną śmierć, ale mam nadzieję, że się ona niedługo skończy.

 

1/10, bo się strasznie umęczyłem.

Edytowano przez Ślimak Parówa
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
  • 6 years later...

Rainbownomicon to przecudowny, krótki tekst, który bawi niezmiernie. Co więcej, robi to posługując się przednim, czarnym humorem. 

Uwaga na spoilery, bo bez nich ciężko tu cokolwiek powiedzieć.

 

Fabuła oparta jest na genialnym, moim zdaniem pomyśle, łączącym kilka elementów. Po pierwsze, Rainbow się zabiła. Przypadkiem, żeby było śmieszniej. Po drugie, Twilight ma na to zaklęcie, które oczywiście nie działa calkiem. Po trzecie, przez sporą część fika mierzymy się z jego konsekwencjami. Po czwarte, mamy na końcu wpisy do pamiętnika, opisujące czego nauczyły się poszczególne bohaterki. A wszystko to utrzymane w wielkim poziomie groteski, zawdzięczanym głównie punktom jeden i dwa (których efektem jest punkt trzy). Niby wydaje się to być dosyć sztampowe (bo w końcu nieudane zaklecie było swego czasu modnym motywem), o tyle, gdy problemem była śmierć, a zaklęcie miało wskrzesić Rainbow Dash, która skręciła kark, to uzyskujemy coś wyjątkowo zabawnego. 

Ale oprócz tego, ze autor miał bardzo dobry pomysł, to jeszcze umiał go zrealizować w niezwykle dobrym stylu. Tak jak już kilku moich poprzedników wspomniało, ten fik to kopalnia wspaniałych i złośliwych cytatów. Zdecydowana większość wypowiedzi postaci, bawi. Zwłaszcza w kontekście całego dzieła

Cytat

- Zgadzam się - dodała Rarity. - Rainbow, bądź tak miła i umrzyj, dobrze?
 

- Kawałeczek? Może chociaż uszko? Ej, nie wymachuj mi tym mięsistym zadem przed oczami, jeśli nie zamierzasz pozwolić mi go zjeść. To okrutne z twojej strony!

 

Jej myśli zakłócił dźwięk, łudząco podobny do pocierania włosami o chmurę. Kucyki odwróciły się i zobaczyły Rainbow Dash przepadającą przez obłok i uderzającą w ziemię.

 

To tylko kilka przykładów. Tam są znacznie zabawniejsze pomysły. 

Słowem, treść to, moim zdaniem, kopalnia dobrego, czarnego humoru, oraz wspaniale zrealizowany pomysł. Do tego całość jest jedną, piękną, spójną całością, bez żadnych dziur.

 

Jeśli zaś chodzi o stronę techniczną i jakość tłumaczenia, to jest to bez zastrzeżeń. No ale to aTOM, wiec marka sama w sobie. Jeśli już ktoś by się naprawdę chciał czepiać, to może za myślniki zamiast półpauz, albo za odstępy miedzy akapitami robione enterem. Ale to naprawdę drobiazgi, które nawet odrobinę nie przeszkadzają przy czytaniu. W zasadzie, jesli człowiek nie bedzie się na siłę skupiał, to ich nie zobaczy (jak podwójnych spacji, których tu nawet nie ma).

 

Podsumowując, gorąco polecam. To naprawdę przednia komedia w doskonałym tłumaczeniu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby ktoś tu nadawał na tych samych falach co ja?

 

SPOJLERY

 

Tak, ten fik zostało mi polecony przez mistrza Suna, a on dobrze wie, co ja lubię. A raczej czego NIENAWIDZĘ, a NIENAWIDZĘ RD. Więc… z zainteresowaniem sięgnąłem po tego fika. Specjalnie go jeszcze nie przeczytałem, licząc na zapisanie moich emocji na gorąco, zresztą, czasem robiłem tak już wcześniej, dlatego to nic nowego.

 

Fabuła, jak ona się rozpoczyna? RD leci tuż nad chmurami i wykonuje bajeczne akrobacje, które ostatecznie doprowadzają do długo wyczekiwanej przeze mnie kraksy. No bo Dash jest aż tak debilna, że wleciała w chmury, pędząc na łeb, na szyję. To trochę tak, jakby kierowca wjechał na pełnej prędkości prosto we mgłę. Ale dostała to, na co zasłużyła. Zderzyła się z ziemią.

 

Następna scena, to opłakiwanie zmarłej przyjaciół przez mane 5, no oprócz Twilight, która stwierdza, że to w sumie dobrze się stało, bo teraz będzie miała okazję… wskrzesić Tęczkę.

 

“- Nie żyje. - Uszy alikorna poderwały się w górę. - Rainbow nie żyje! To wspaniale! Mogę ją teraz uratować!”

 

NIEE. BŁAGAM, TYLKO NIE TO. A BYŁO JUŻ TAK DOBRZE. NIE PSUJ TEGO… Chociaż w sumie, jeżeli ożywią ją po to, aby mogła umrzeć jeszcze raz… No, nie takie to głupie. Okej, niech więcej będzie. Tak więc Twi ostatnio natrafiła na pewną księgę, która opisuje pewien rytuał. Przygotowania zajmą parę dni, dlatego przez ten czas przyjaciółki postanowiły przechować ciało niebieskiej lotniczki.

 

“- Przygotowanie rytuału zajmie mi kilka dni, więc do tego czasu musimy zająć się ciałem Rainbow. Ooch, już się nie mogę doczekać! - Rozejrzała się wokół. - Fluttershy, pomóż mi przenieść ją na tamtą chmurę. Możemy ją tam przechować przez ten czas.”

 

Na chmurze? Masz na myśli ten niestabilny obiekt, który w każdej chwili może zmienić położenie lub całkiem się rozwiać? No super… Ktoś tu zapomniał o chaosie deterministycznym oraz Edwardzie Lorenzie. Ale… ciul z tym. Ciało Rainbow nie bardzo mnie obchodzi, więc niech robią, co chcą. I wiecie, co się dzieje? Zwłoki przelatują po chwili przez obłok i z powrotem uderzają o ziemię. Hehe… No trochę mnie to rozbawiło. W pierwszej chwili zdziwiłem się, ale to rzeczywiście ma sens. Co mam na myśli? A to, że pegazy potrafią chodzić po chmurach, JEDNAKŻE jest to spowodowane tym, że mają w sobie pegazią magię. Teraz, kiedy Dash już nie żyje, nie ma mowy o żadnej magii, a przyjaciółki postanawiają przenieść ciało na płachcie.

 

Po jakimś tygodniu, wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Twi narysowała pentagram wpisany w koło, siedmioramienną gwiazdę na suficie i pozapalała świeczki. Applejack przytaszczyła zwłoki Rainbow w jakimś pudle, pewnie po psim żarciu, co Rarity komentuje z niesmakiem. Myślę, że po takim czasie, to z niesmakiem skomentuje stan, w jakim znajduje się Rainbow, o ile jej nie zakonserwowały. Tak więc czas przystąpić do rytuału. Twilight odczytuje inkantację, ognie piekielne buchają złowrogo, aż… ciało Tęczki wreszcie zaczyna się ruszać. Rainbow żyje… ale moja nadzieją też jeszcze jakoś się trzyma.

 

“Odwróciła się, a jej głowa nagle przekrzywiła się na bok. Rainbow sięgnęła kopytem i ustawiła ją na swoim miejscu.

 

- Ups. To mi się nigdy wcześniej nie przytrafiło.

 

- Hmm. - Twilight uniosła brew. - W sumie w książce nic nie pisało o tym, że czar uleczy takie rzeczy jak złamany kark. Domyślam się, że prędzej czy później wszystko się samo naprawi. Pomyślę nad tym podczas obiadu.”

 

Tak, tak, samo się zrośnie. Poboli, poboli i przestanie. Trzeba rozchodzić ten złamany kark. Ale muszę zadać to pytanie; czy one ją jakoś zakonserwowały? Bo po tygodniu, to już powinna gnić. Jestem pewien, że jelito grube już zaczęłoby się rozpuszczać pod wpływem drobnoustrojów; ono zawsze rozkłada się w pierwszej kolejności. No dobra, załóżmy, że jakoś ją zakonserwowały. Ach, no i Rainbow najwidoczniej nie jest już normalnym kucykiem, no bo gdyby była, to sam fakt wskrzeszenia nic by nie dał. Umarłaby od razu po ożywieniu, dzięki temu złamanemu karkowi. Czyżby stała się zombie albo innym nieumarłym? No ciekawe.

 

I co się okazuje? Rainbow ma ochotę na Applejack! Całe szczęście nie w “tym” sensie, ale w takim, że po prostu chce ją zjeść. Trochę to niepokoi pozostałe klacze, ale jakoś to rozchodzi się po kościach. Na razie.

 

Kolejna scena pokazuje nam Dash, która próbuje namówić Applejack do tego, aby oddała jej kawałek swojego mięsa. Farmerka oczywiście się nie zgadza, przez co wielce obrażona Rainbow odlatuje w pierony. Ech… w ogóle się nie zmieniła. W dodatku, w kolejnym fragmencie, dowiadujemy się, że zjadła Rarity. Twilight nakrywa ją na tej strasznej zbrodni, gdy leży w łóżku krawcowej i głośno beka po sytym posiłku. To bardzo denerwuje księżniczkę, jednak… nic straconego. Mają przecież zaklęcie, które pozwoli przywrócić dawną Rairty, a po ulepszeniu zaklęcia przywołującego, potrzebne są do tego jedynie szczątki kucyka. No i w ten sposób, po kolejnym tygodniu, Rarity zostaje ożywiona. Natychmiast wyjaśnia sobie z Teczką to, co wcześniej zaszło. Otóż Rainbow ogłuszyła białą jednorożkę maszyną do szycia i nabałaganiła w całym domu. Żadnej kultury! Już mogła chociaż sobie jakiś fartuszek założyć i zjeść w łazience. Ach i jeszcze jedno. Twi ulepszyła zaklęcie, dzięki czemu ożywione kucyki nie będą chciały jeść mięsa, więc Rarity nie stanowi problemu.

 

Jedynym problemem jest tu teraz RD. Ale zanim znowu zginie, aby powstać jakoś wegetarianin, postanawia skosztować Pinkie Pie, bo uważa, że jej mięso będzie słodko smakować. Pinkie się zgadza, oczywiście, przez co idą do kuchni, aby… ją przyrządzić w jakieś polewie. Po paru tygodniach wszystko wraca… do normy? No niby tak. Przyjaciółki używają pamiętniczka, aby podzielić się z nami swoimi debilnymi przemyśleniami, które w sumie stoją na podobnym poziomie, jak te w serialu. Ale nie mogę się czepiać, bo to dla dzieci, jak pewnie bronies zapomnieli. No i tak to wszystko się kończy.

 

Okej, fanfik jest naprawdę dobry. Może zacznę od formalność. Strona techniczna prezentuje się perfekcyjnie. Już dawno nie widziałem tak dopieszonego pod tym względem dzieła. Fakt, nie jest długi i czyta się go szybko, więc zadanie nie było aż tak trudne, aczkolwiek należy go pochwalić i oddać honory tłumaczowi. Nie mogę się przyczepić. Może tagi wypadałoby poprawić, bo oddzielnie zapisane [dark] i [comedy] sugeruje, że nie znajdziemy tam czarnego humoru, tylko komedię oraz mroczniejsze fragmenty. To duża różnica. Jeśli chodzi o fabułę, to też nie mogę wskazać tu nic, co by się gryzło. To bezpiecznie obrana droga, poprzez poleganie na absurdzie i sprowadzanie do żartu kwestii życia i śmierci. Czy to się udało? Jak najbardziej. Nie ma tutaj chamskiego, niedojrzałego, po prostu żałosnego i poku*wionego humoru jak w usuniętych scenach Frozen Rainbow, ale też nie uświadczymy drętwych gagów czy… moich ukochanych żarcików o seksie. Motyw z wskrzeszaniem połączony z reakcjami głównych postaci naprawdę dobrze się sprawdził. Właściwie to śmiało można by dodać tutaj tag [random], no bo jak inaczej traktować fik, w którym postacie są zabijane i co rusz przywracane do życia, z czego kompletnie nic sobie nie robią, a niektóre bohaterki aż kładą się na talerzu, by stać się czyimś obiadem? I to wszystko jest jeszcze przedstawione w taki lekki sposób.

 

Dialogi są utrzymane w klimacie absurdu. Same postacie to karykatury tych oryginalnych, jednak wciąż czuć, że mają w sobie dawny charakter; jest on po prostu przedstawiony w krzywym zwierciadle. Nie uświadczymy zbyt wielu opisów, ale to akurat nie problem. Gorszy od braku opisów jest ich nadmiar i lanie wody, a w omawianym dziele akcja całkiem sprawnie przeskakuje od punktu do punktu, co nie pozwala się nudzić.

 

Cóż, ogólnie rzecz ujmując, tekst czytało się z zaciekawieniem i uśmiechem na ustach. Jednak jeżeli ktoś ma ochotę poczytać coś bardziej ambitnego, to tu tego nie znajdzie. To tylko komedyjka, co oczywiście nie jest niczym złym, bo takie teksty są tak samo potrzebne. Tak naprawdę fika mogę polecić każdemu.

 

Tylko niestety RD wciąż "żyje".  O kurde... 

 

Tyle ode mnie.

 

Pozdrawiam!



 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miał opisać ów fanfik jednym zdaniem, określiłbym, iż jest to fascynująca opowieść o Rainbow Dash, która tak uwielbiała swoje przyjaciółki, że aż mogłaby je schrupać :determined:

 

Wyborna czarna komedia :D Znaczy się, czy ja wiem, czy taka czarna? W sumie, opisy obrażeń są tutaj minimalne, a przywrócona do życia bohaterka, bądź co bądź, zachowuje się w miarę przyzwoicie, wprawdzie rozpływając się nad przepysznym mięskiem i wnętrznościami swoich przyjaciółek, ale nigdy nie przesadzając z detalami, no i cały czas jest sobą, cały czas jest sympatyczna. Ponadto, teksty o poruszających się pod skórą mięśniach, można interpretować jako komplementy, tak są te jej przyjaciółki umięśnione, wyrzeźbione, że szok :kUzFl: To nie jest zimna, bezwzględna Opal z innego fanfika, która starannie planuje swoją zemstę, jednocześnie pamiętając, aby w razie czego zwalić winę na swoją panią, jeżeli wszystko zawiedzie.

 

Może to moje spaczenie po „Texas Chainsaw Massacre 2”, ale na moje wyczucie, by sobie zasłużyć na miano czarnej komedii, trzeba jednak mieć wsobie trochę tej makabry, mroku, czy groteski, efekty specjalne mile widziane, acz nieobowiązkowe. „Rainbownomicon” raczej takie nie jest, bardziej bawi się serialową konwencją, wychodząc z jednego prostego założenia – że pośród wszystkich dostępnych dla kucyków zaklęć, włączając w to specjalne moce, które ujawniają się akurat wtedy, gdy wymaga tego fabuła, jest możliwe rzucenie czaru, który wskrzesza zmarłych, lecz nie w postaci przegniłych zombie, ale autentycznie przywracając do życia zmarłego, razem z jego osobowością, wspomnieniami, co prawda wydaje się, że pewne obrażenia ciała zostają, ale da się to wyrugować z inkantacji poprzez stosowne modyfikacje. Podobnie jak apetyt na mięsko. Zresztą, w przekonaniu tym ostatecznie utwierdziła mnie końcówka, w której to kolejne postacie wpisują się do pamiętnika – kojarzy się to z listami Twilight do Celestii, w których to lawendowa klacz powiada o tym, czego się nauczyła. Tutaj jest podobnie.

 

Zakończenie chyba nie mogło być lepsze :D Znakomite teksty, a końcowy wpis Rainbow, to już w ogóle majstersztyk i coś czuję, że po tym fanfiku bardzo ją polubiłem :rd6: Nie to, bym wcześniej za nią nie przepadał, po prostu nigdy nie czułem się jej wielkim zwolennikiem, ogółem, częściej była mi obojętna. Nic do niej nie miałem, ale w żadnym wypadku nie mogłem o niej powiedzieć, że mogłaby to być jedna z moich faworytek, zatem na pewno nie w ścisłej czołówce, ale wysoko ponad przeciętną. Na pewno bym nie skrzywdził.

 

Spoiler

Akcja „Ponybiusa” się nie liczy :rdscared:

 

No dobrze, ale o czym to jest, konkretnie, zapytacie? Zaczyna się niewinnie. Ot, Rainbow Dash mknie sobie po nieboskłonie, wykonując to, co pegazy lubią najbardziej, czyli akrobacje, akrobacje i jeszcze raz akrobacje. Tym razem jednak, chyba miała pecha (albo ktoś jej życzył śmierci i akurat nieopodal spadła gwiazda) i przytrafia się jej wypadek, oczywiście śmiertelny w skutkach. Gdy odnajdują ją przyjaciółki, Twilight jest wniebowzięta, albowiem teraz nareszcie będzie mogła przetestować zaklęcie wskrzeszające. Oczywiście, udaje jej się i Rainbow Dash prędko powraca do żywych. Niestety, skutkiem ubocznym jest niemożliwy do zaspokojenia apetyt na mięso. Tęczogrzywej marzy się Applejack, lecz ta jest nieugięta, toteż klacz w końcu wcina kogoś innego. To nie podoba się Twilight, toteż prędko dokonuje ona poprawek w zaklęciu i przywraca do życia kolejną przyjaciółkę, minus pęd do mięsa. Wtedy to bohaterkom przychodzi do głowy pewna rzecz. Aby takie incydenty nie wydarzyły się ponownie, trzeba uśmiercić Rainbow jeszcze raz i ponownie ją wskrzesić, tym razem kasując jej apetyt na mięso. Ta niezwykła podróż pełna magii i przygód nauczyła przyjaciółki wielu nowych rzeczy. Jakich? Nie będę Wam psuł wrażeń z końcówki – musicie to przeczytać na własne oczy ;)

 

Zazwyczaj mam zastrzeżenia, gdy dialogi mocno dominują nad opisami, jednakże tutaj myślę, że przymknę na to oko. Zredukowanie udziału opisów w opowiadaniu było ceną uzyskania odpowiedniego tempa akcji, dzięki któremu opowiadanie czytało się bardzo sprawnie, wartko, zaś dominujące dialogi – to one głównie sprzedają nam kreacje postaci – wyszły po prostu przeuroczo i uwielbiam to, jak one wszystkie podchodzą do tego, co się dzieje, do tego, jak zachowuje się Rainbow Dash :D Dla nich wszystko jest takie oczywiste, takie zupełnie nie przerażające, prawie jakby to był dzień jak co dzień.

 

Rainbow się rozbiła? Nah, połóżcie ją gdzieś, ja zaraz ogarnę wskrzeszanie. Rainbow chce mięsa? Hola, hola, nie możesz mnie zjeść, znajdź sobie innego tytana kuca do pożarcia. Rainbow zjadła Rarity? Heeej, nooo, tak nie można, co ty robisz? Rarity powraca? Eno, trzeba tak samo zrobić Rainbow! :lol:

 

Przezabawna, zaskakująco lekka i komiksowa lektura, przy której bawiłem się doskonale, tym bardziej, że polski przekład stanął na wysokości zadania, a nawet jeszcze wyżej. Ale tego należało się spodziewać, zważywszy na osobę tłumacza, który w tym, co robi, jest absolutnie profesjonalny i poważny, toteż jego przekłady w zasadzie nigdy nie zawodzą. Aczkolwiek... Dywizy zamiast półpauz, są wszędzie. Plus, taki zgrzyt znalazłem:

 

Cytat

„Farmerka kopnęła w drzewo prawą tylną nogą, przez co spadło z niego pojedyncze jabłko. użyła lewej nogi, aby posłać je wprost do pyszczka pegaza.”

 

Drugie zdanie rozpoczyna się z małej literki ;)

 

Ale generalnie, słowa złego nie mogę powiedzieć ani o formie, ani o jakości przekładu. Tekst nie stracił podczas translacji nic a nic ze swojego polotu, czyta się go wprost doskonale.

 

A powracając jeszcze na momencik do opisów – jakieś tam są, nie powiem, że nie, chociażby przygotowania do rzucenia zaklęcia po raz pierwszy, jest to opisane całkiem detalicznie, bardzo mi się to podobało. Język jest prosty, toteż nie ma co się rozpływać nad stylistyką, ale i tak uważam, że tekst został skonstruowany bardzo solidnie, na satysfakcjonującym poziomie.

 

Klimat? Będę uparty – w wielu miejscach naprawdę przypominał mi ten serialowy. Nie żartuję. Czytało się to troszkę jak jakiś „lost episode” czy też nieprzeznaczony do emisji short, który nie powstał jako oficjalna część serialu animowanego, ale taki epizod-żart, zaadresowany do pracowników Hasbro – animatorów, scenarzystów, reżyserów itd. Żaden przeklęty odcinek, który wywołuje szaleństwo i śmierć u tych, którzy odważą się go obejrzeć do końca, ale niewinny żarcik, na przykład z okazji Halloween. Czysta rozrywka, w jakimś sensie pastisz, w jakimś sensie (auto)parodia, coś na rozluźnienie atmosfery... Co chyba jest dosyć kuriozalne, zważywszy na [Dark], którym dumnie opatrzono „Rainbownomicon”.

 

Słowem, naprawdę sympatyczna, przyjemna komedyjka, wykonana z pazurem, chociaż zapewne nie dla każdego, ale, come on, to nie jest na poważnie, to tylko niewinna rozrywka, żart, troszeczkę z tego, o czym jest serial (rozwiązywanie problemów przyjaźni, co kończy się morałem), troszeczkę z konwencji czarnej komedii, ale generalnie, lekki, szybki tekst, w sam raz na wolną chwilę. Genialny w swej prostocie, zero niedosytu, czy żenady. Jedynie dobry humor. Serio :)

 

A fanfik oczywiście polecam. Jeśli jesteście na tyle odważni... :nipples:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...