Skocz do zawartości

Planeta Sirision [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

Tarakinos 8 

godzina 3:00 czasu lokalnego

Pokój w barze "Luks Nadnar"

 

Tal'Kina siedziała spokojnie w fotelu. Właśnie mijała jedna z kolejnych ciężkich nocy. Przyleciała na tą zapyziałą planetę dzisiaj. Nie zdziwił jej zbytnio poziom, jaki tu panuje. Jedna z wielu planet republiki, w której prawo stanowi silniejszy. Położona na rubieżach, rządzona przez mafie. Armia Republiki miała na niej zaledwie jedną brygadę do obrony placówki kontrolnej. Glob całkowicie pokryty lodem, gdzie chodziło i żyło się pod ziemią, blisko rozgrzanego jądra. Ogólnie mało przyjemny kurort.

 

Dzisiejsza noc w barze należała do zwyczajnych. Trzeba było się jakoś zabawić do obecnej godziny. Wszędzie napoje, jakiś wielki ekran transmitujący rozgrywki sportowe, kiczowata muzyka, tańce, no i oczywiście masa palantów, którzy się przystawiali do ślicznej Tal'Kiny. Nie skończyli dobrze...

 

Teraz Arruna siedziała w swym fotelu przed lampką lawową i przyciemnionym świetle. Za oknem wzbijały się słupy gorącej lawy, wyrzucanej przez jądro. Zastygała prawie od razu po wypłynięciu tworząc wielkie kamienne słupy, które zawalały się pod własnym ciężarem. Czas mijał powoli, gdy dziewczyna usłyszała pukanie do drzwi.

 

Szybkie spojrzenie przez wizjer

 

Stał przed nimi jakiś Twi'lek. Jego rysy były dość ostre jak na tą rasę, całkiem dojrzałe, choć jednak skrywające pokłady młodości w białych oczach. Na niebieskiej skórze nosił eleganckie, czarne ubranie. Wyglądał na pewnego siebie, dość umięśnionego mężczyznę.

 

To zdecydowanie był ten kontakt, kobieta otworzyła drzwi. Na twarzy gościa pojawił się uśmiech.

- No, no, no... ty musisz być Tal'Kina... Nazywam się Kiliser Aler'nab, twój kontakt ze zleceniodawcą, do usług. Mogę wejść do środka? 

 

Twi'lwk zapytał uprzejmie, głosem twardym, męskim i zdecydowanym, nie odrywając wzroku od postaci Tal'Kiny.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy wreszcie przyjdzie kontakt? Powinien już tu być. Nagle usłyszała pukanie do drzwi i otworzyła. Odpowiedziała: Tak, to ja. Proszę, wejdź. O co chodzi ze zleceniem? Zwykle zajmuję się zabójstwami a to zlecenie to coś innego. Wolała znać szczegóły. Przynajmniej będzie wiedziała jak działać. Kiedy zauważyła, że się ogląda powiedziała mu: Nie oglądaj się za mną. Już kilku próbowało i źle skończyło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Twi'lek wszedł uśmiechnięty do środka, usiadł w fotelu i rzekł łagodnym i konkretnym tonem:

- Nazywam się Leth'ari, ale mów mi Leth. Umiem o siebie zadbać, więc nie mam w planach tak marnego końca jak Pani zalotnicy. Wracając jednak do spraw naszego zlecenia. Jest to dość delikatna sprawa, a nasz pracodawca ceni sobie prywatność, do tego stopnia, że nie wiemy kim on jest. Jednak powierzył nam ściśle tajne informacje. Niedaleko tej planety mieści się tajemniczy glob o nazwie Sirision. Cały pokryty plazmą i jej wytworami. Jet tak niebieski jak Twoje oczy. Planeta wielce nieprzyjazna dla lądowań, rozbiła większość statków, które próbowały. Cyklony plazmowe są na niej dość powszechne. Jednak pewnej grupie udało się na nią dolecieć. Nie wiem czy słyszałaś o Sithach. Jedi myśleli, że wszyscy nie żyją. Mylą się jednak, bowiem właśnie na Sirisionie znajduje się ich kolonia szkoleniowa. Co my tam mamy robić? Po prostu skraść bardzo ważny artefakt. Nazywa się Okiem Mocy. Więcej na jego temat dowiemy się pewnie po przybyciu na tamtą planetę. Gdy zdobędziemy oko, polecimy na Coursant. Jakieś pytania? - zakończył dość niespodziewanie Twi'lek

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Usiadła naprzeciwko twileka i odpowiedziała. Jedno. Chodzi ci o rasę sithów? W moim zawodzie słyszy się o wielu rzeczach a jeszcze więcej trzeba wiedzieć. Popatrzyła na chwilę za okno. Z Jedi zawsze są kłopoty. Ale wynajęli łowcę nagród. To co najmniej dziwne. Muszę uważać. Popatrzyła na Letha. To dziwne ktoś ktoś kto jest z Jedi wynajął łowcę nagród. Myślałam że zajmują się osobiście takimi sprawami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Leth popatrzył w oczy Tal'Kiny ze spokojem, jakby badał coś, co było zawarte w ich nieskończonej niebieskiej głębi.

- Chodzi mi o największych wrogów naszego zleceniodawcy o tych Sithów. Masz rację, że Jedi zbyt często nie korzystają z naszych usług, ale teraz chyba coś ich zmusiło... zresztą nie obchodzi mnie to za bardzo, jeśli wykonujemy zadania dla nich ,to prawa nie musimy się obawiać, a płacą tyle, że spokojnie można będzie rzucić te robotę po misji, oczywiście jeśli ktoś jej nie lubi. Ja mam zamiar dalej w tym robić. Zbyt duża przyjemność, aby się tego wyrzec. Nagroda jest tak wysoka, gdyż nie sądzę, aby Sithowie lubili wysłanników Jedi, a ich miecze świetlne i umiejętności to jak sama rozumiesz dość mordercza broń. Coś jeszcze, czy możemy zostawić już sprawy biznesowe?- mówiąc ostatnie zdanie Twi'lek lekko się uśmiechnął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możemy wyruszać. Nawet w tej chwili. Zadałam jedno pytanie, dostałam odpowiedź. Popatrzyła na Twi'leka z poważnym wyrazem twarzy. Miecze świetlne. To oznacza również spotkanie z ich Mocą. Nikt nie lubi mocy. Będzie trudno. Ale skoro zapłata jest wysoka, czemu nie zaryzykować? Może jeszcze uda mi się zwinąć jakieś rzadkie przedmioty? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Twi'lek popatrzył bystro na swą rozmówczynię

- Zobaczymy jak to wszystko pójdzie. Masz wszystkie zabawki potrzebne do misji, czy musisz coś sobie kupić? Właśnie jest jeszcze kwestia transportu. Planeta Sirision nie jest zbyt przyjaznym, jak już wspomniałem, miejscem. Nasze pierwsze zadanie to załatwić sobie transport. Jutro przyjdę znowu do ciebie i zobaczymy co każdemu z nas udało się znaleźć. Chyba, że sama umiesz pilotować wśród burz plazmowych, albo masz jakiegoś dobrego pilota na zbyciu. Fundusze na zdobycie takiego mamy od pracodawcy. Oczywiście lepiej będzie, jeśli te kredyty spożytkujemy na coś innego, ale w ostateczności, można je wykorzystać. Chciałaś szybko wyruszać, więc trzeba się brać szybko do roboty. Rozumiem, że to wszystko, a teraz może przejdziemy do innych spraw. Może opowiesz coś o sobie, w końcu będziemy razem pracować... - to mówiąc Twi'lek pochylił się do przodu, tak ,ze znalazł się bliżej Tal'Kiny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie potrzebne rzeczy mam już ze sobą. Nie potrzebuję niczego więcej. Jeśli chodzi o pilota... Jeszcze nie myślałam. Ale mogę spróbować jakoś "utargować" niższą cenę tak abym mogła naprawdę sporo zaoszczędzić. Czyli masz statek lub prom? Nie lubię dużo mówić. Ale skoro zacząłeś... Może chwilę pogadam z tobą. Lubię być sama. Nigdy... nie próbowałam rozmawiać o czymś innym niż o pracy. Na chwilę opuściła głowę. Trochę nie mam co ci mówić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Twi'lek zdziwił się lekko, ale odparł szybko:

- Co do statku, czy promu to nie mam żadnego, ale dobry pilot powinien mieć ze sobą równierz jakiś środek transportu, którym najlepiej lata. Nikt nie porwałby się na burze plazmowe w sprzęcie, który pierwszy raz dotknął. Wydaję mi się ,że jeśli znajdziemy kogoś, kto nas przewiezie, to będzie miał swój "krążownik przestworzy". Co do naszej rozmowy, pytasz mnie co masz powiedzieć. Trochę o sobie co robiłaś, skąd pochodzisz, jakie zadania już wykonałaś, co taka piękność jak Ty ma zamiar robić z tą całą forsą, którą dostaniemy po zakończeniu zadania? Tematów jest wiele, a warto mówić, uwierz to na prawdę przyjemne.

Kończąc zdanie mężczyzna uśmiechał się łagodnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanowiła się przez chwilę, gdyż pytanie zadane przez twileka. Nie wiem. Może spróbuję coś zmienić? Wszystkie zlecenia jakie zrobiłam... Takie same. Po tym zleceniu będę musiała zmienić. Łowcy nagród nie mają stałych zleceniodawców. Słuchają się tego kto zaoferuje więcej kredytów. Może stanę po którejś ze stron? Rebeliantów... Walczą z separatystami... A może przeciwko nim? Wstąpić do separatystów? Zobaczymy... Wolę myśleć na co wydam pieniądze po tym jak je zdobędę. Poczuła się nieprzyjemnie. Nie lubię mówić o swoim pochodzeniu. Byłam niewolnicą na Couscancie. Dostałam "zlecenie" na to aby go zabić. Zdarzył się wypadek i... umarł. Ja byłam wolna. Wykonywałam zlecenia zabójstw, ale wiem jak robić coś dyskretnie. Może rzeczywiście to nie takie nieprzyjemne. Nigdy nie spotykałam kogoś kto tak próbował rozmawiać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

- No cóż, ja kręciłem się już w wielu miejscach. Kontynuuje rodzinny fach, że tak to ujmę. Matka i ojciec byli łowcami nagród. Ona też była niewolnicą, a ojciec żołnierzem dezerterem. Ja wcielałem się już w wiele ról, nawet na długo. Wiem co to niewola i wiem co to bogactwo. Czemu chcesz przyłączyć się do którejś ze stron? Nie kręci cię ten dreszczyk emocji przy każdej misji, to że wszyscy są przeciwko tobie, a twoi kompani wbiją ci nóż w plecy przy najbliższej okazji? Nigdzie nie ma tak dobrych zarobków, takiej rozrywki i tak ciekawych, a czasami zapadających w pamięć znajomości. Poza tym ustalanie kto ma racje należy do myślicieli, bo kimże jesteśmy moja droga, aby ustalać czy separatyści czy kto inny powinien wygrać. Wszyscy są i tak bezwzględni, a jedyną władzą jest pieniądz, dzięki niemu mogę spełniać swoje zachcianki, dzięki niemu, no i może dzięki swemu zniewalającemu urokowi. Dlatego dążę do niego. Nie rozumiem, dlaczego chcesz porzucić fach po tej wyprawie.  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Właśnie mi o to chodzi. Przestało mnie bawić robienie zleceń dla dwóch stron. Chcę spróbować właśnie tej przynależności do którejś ze stron gdy wiesz że druga strona nie pomyśli o układach z tobą. Gdy spotykasz przeciwnika zleceniodawcy zawsze może pomyśleć żeby zaoferować więcej. W ten sposób praktycznie zawsze możesz wyjść jeśli ktoś ma kredyty. Nie chodzi mi o porzucenie fachu na zawsze. Myślałam bardziej o... usłudze długo terminowej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...

- Jasne, ale do tego potrzebna jest marka, a jak się ją już ma to zwykle nie ufają ci zanadto. Nie wiem czy Ci się uda. No w każdym razie, ja nawet bym nie próbował. Najpierw dostaniesz pewnie zlecenia zupełnie bez żadnej wagi, a za nie koszmarnie małe wynagrodzenia. Będziesz się musiała bawić od początku, podczas, gdy jeśli masz już swe osiągnięcia w gronie łowców, to nikt nie powierzy Ci sekretnej i kluczowej misji przeciw drugiej stronie, ale dadzą Ci najtrudniejszą robotę o w miarę neutralnym zabarwieniu. O wiele bezpieczniejsze, bo nikt nie będzie Cię musiał sprzątnąć, z alibi "bo za dużo wiesz", a kasa leci. To co robimy zawsze jest wyrafinowane, ale nigdy nie krytyczne dla powodzenia wielkich operacji. Od tego każda strona ma swych komandosów, a ci z kolei są raczej zamkniętą grupą. Moim zdaniem nie uda Ci się nikogo przekonać i zmarnujesz sobie reputację. No cóż Twój wybór, a właśnie, jeśli już o wyborach mowa, to po której stronie chce stanąć ta ślicznotka, co siedzi przede mną?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...

Niestety zaskakuję wiele osób z tego powodu że nie korzystam z pistoletów, karabinów i innej bronie energetycznej, tylko z wibromieczy, a większość korzysta z nich tylko w postaci walki bezpośredniej. Ale popatrz się na tych co korzystają z mieczy świetlnych. Dzięki takiemu ostrzu odbijają pociski, i biegną na swych wrogów. A ci są przerażeni. I właśnie trochę z tego poczułam że skoro i tak pewnie nie będę mogła mieć czegoś takiego to wybrałam inną alternatywę. Ale radzę sobie, wystarczająco dobrze. A jeśli chodzi o frakcję... Może właśnie Republikę? To prawda że nie decyduję kto ma rację. Ale jeśli uda mi się coś u nich znaleźć, to chyba zostanę z nimi na chwilę. A poza tym, niektórzy łowcy nagród mają swoich wrogów. I zwykle są to osoby którym zabrało się przykładowo jakąś pamiątkę rodzinną, albo sprzątnęło wujka. Ale zobaczymy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

- Cóż zrobisz jak będziesz uważała, w takim razie już dość długo podziwiałaś mnie, teraz dam Ci odpocząć i pomyśleć o mnie w spokoju, gdy będziesz spać. Dobranoc..., a i nie zapomnij, jutro się widzimy i lepiej załatw jakiś transport.

Kiliser uśmiechnął się dość zuchwale, wstał i wyszedł z pokoju. Arruna została sama.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...