Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

No tak, a teraz czas na nudną pogawędkę. Dyrektor wstał ze swojego miejsca i jakby nad czymś myślał, gdyż wlepił skupiony wzrok w podłogę. Po chwili się odezwał:

 

- Nie będę ci przecież tłumaczyć jakiś podstawowych pojęć, chyba nie jesteś debilem. Studiowałeś, zrobiłeś specjalizację i krążą o tobie plotki, że jesteś wyjątkowy. Zobaczymy jak bardzo - powiedział z tajemniczym uśmieszkiem, co mnie nie pocieszało. Postanowiłem przyjąć pokerową twarz. Wyciągnął z teczki jakieś papiery i mi je przekazał. - Lecz najpierw... - zrobił pauzę. Chyba już wiem co chciał mi powiedzieć. O nie! Tylko nie to... - lecy najpierw przychodnia. A potem powiedz mi co myślisz na temat tego przypadku, który Ci podałem. Jak jutro tu wrócisz, to mi opowiesz. A przychodnia będzie taką rozgrzeweczką.

 

Wstałem bez słowa. Wychodząc, zerknąłem za siebie, jak akurat wyciągał z szuflady te swoje autka i figurki żołnierzyków.

 

- Mogę się przejechać? - spytałem z powagą. Dyrektor się roześmiał i zaklaskał w kopyta na chwiejnym fotelu. - Jak nie to nie - wzruszyłem ramionami. -

Dobrej zabawy.

 

Dyrektor zachichotał pod nosem i odparł:

- Brum-brum! Spadaj!

 

I zamknąłem drzwi, wchodząc następnie do windy z jedną z pielęgniarek, której widocznie humor dopisywał. Być może nie uwierzycie, ale takie kucyki się zdarzają, na takich stanowiskach. Dyrcio jest trochę walnięty, ale w sumie czy ja aby też trochę nie jestem? Dojechałem na parter, aby przejść do przechodni. Sprawdzając godzinę zauważyłem, że już za chwilę powinienem przyjmować. A niech to piekło pochłonie! Tyle kucyków w kolejne, a ja jestem jeszcze po nocnym dyżurze. Jestem zmęczony, przepocony i brudny! Jednak nauczony doświadczeniem teraz już wiem, że to i tak lepsze, niż bycie ściganym przez najemnych psycholi.

 

Ogarnąłem trochę gabinet, aby przyjąć pierwszego pacjenta. Po chwili wkroczył pierwszy z nich, a właściwie dwójka. Jeden to ogier gdzieś około trzydziestki, czyli w moim wieku, ale jego, jak mniemam, dziewczyna, wyglądała jeszcze na licealistkę. Albo i gimnazjum.

- Och panie doktooorze! - zajęczała sodko, nerwowo oddychając. Wzięła głęboki wdech. - Mój misiek zasłabł - wskazała na brązowego ogiera, który coś mamrotał niezrozumiałego pod nosem. Patrzyłem na nich chwilę, a następnie przytaknąłem żywo.

- Aha. Proszę sobie usiąść - wskazałem na łóżko przykryte zielonym prześcieradłem. Ja natomiast usiadłem naprzeciwko przyglądając się im. Ehh, rozszerzone źrenice u obojga, sińce na zgięciach kopyt, a najważniejsze było... no dobra. Może najpierw zbiorę wywiad.

- On nigdy nie mdleje! To pierwszy raz. - Uprzedziła mnie turkusowa klacz. Głęboki wdech. - Ale teraz jakoś tak się stało - ponownie. Zaraz dostanie jakieś hiperwentylacji! - I boję się, że to przeze mnie zasłabł - odparła, a następnie zerknęła na niego i dodał cichszym tonem. - Uprawialiśmy seks. Byłam ostra.  - puściła do mnie oczko.

 

Moje usta zacisnęły się w cienką linie, ale nie byłem zaskoczony ich wcześniejszymi przeżyciami. Jednak zauważyłem coś jeszcze.

- No dobrze... koledze tutaj radzę wyrzucić "wszystko, co ma", albo dać mi do skonfiskowania i nie próbować  więcej podduszania, a tobie - zwróciłem się do niej. Ta otworzyła szeroko, jakby się bała, że zaraz usłyszy wieści o jakiś śmiertelnej chorobie. - Wracaj do szkoły, dziedzino.

- Ale ja nie jestem żadną uczennicą! Wiem, że młodo wyglądam i w ogóle, ale przez przesady! Och panie doktooorze! - zarumieniła się, poprawiając swą prostą grzywę.

- Masz ściągę na kopycie. Jesteś na promedzie - mrugnąłem do niej. Ta popatrzyła we wskazane miejsce przestraszona. - Lepiej stąd idźcie, zanim mi przyjdzie do głowy wezwać policję - przechyliłem głowę i uśmiechnąłem się słodko. - To jak?

Dziewczyna fuknęła coś pod nosem. Jej chłopak, a raczej już były, zsunął się z łóżka i poszurał leniwie nogami. I dobrze. Miałem już trochę dosyć tej dziewczyny. Jakoś mnie denerwowała, a w dodatku przypominała mi taką jedną szaloną nimfomankę, która także nie jest normalna. Chyba przyciągam takich jak magnez. Powie mi ktoś, dlaczego się tak dzieje?

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[140 bitów] Po skończonej robocie postanowił zrobić sobie dzień wolny. Udał się do najbliżej Karczmy w Ponyville i zamówił kufel cydru, usiadł przy wolnym stoliku i wyjrzał przez okno. Wypił połowę i naszły go wspomnienia. Przypomniał sobie jak to parę lat temu jeszcze był człowiekiem, z nostalgią spojrzał na swoje czarne kopytko i westchnął. Wypił kolejnego łyka i zastanawiał się czy to była dobra decyzja, czy powinien zostać tam i walczyć do końca. Potem zrozumiał, że i tak ziemia zostałaby pochłonięta przez barierę. Czy to tak musiało się skończyć ? Zadał sobie to pytanie i wypił kufel do końca, zapłacił należność i wyszedł z Karczmy. Szukał jakiegoś miejsca gdzie mógłby spokojnie odpocząć. Od dłuższego czasu nic tylko tuła się po świecie i naraża się dla kilku złotych monet. Kiedy znalazł na obrzeżach wioski małą chatynkę wyglądającą jak jeden wielki zwierzyniec spoglądał tam przez chwilę i ruszył dalej. Ostatecznie rozłożył się pod drzewem i postanowił poczytać książkę o podstawach walki mieczem długim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Weszłam do gabinetu dyrektora szpitala i przywitałam się grzecznie:

-Dzień dobry, panie dyrektorze.

-Witaj Amy. Dobrze, że jesteś. Wyjaśnię ci dzisiaj, na czym będzie polegała twoja praca.

-Świetnie, jestem gotowa.

Dyrektor wyjaśniał mi, do kogo zwracać się w razie jakich problemów, jak wykonać odpowiedni zastrzyk, gdzie znajdują się odpowiednie medykamenty, co robić przy złym stanie pacjenta, oprowadził po oddziałach i objaśniał różne potrzebne mi w pracy podstawy. Moją pierwszą pracą było odebranie porodu, więc skierowałam się na oddziały położniczy. Trwało to godzinę, ale wszystko przebiegło odpowiednio.

-Gratulację, to klaczka.

Po skończonej zmianie odłożyłam uniform na miejsce i udałam się do domu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komputer +20 bitów

Padocholik +40 bitów

 

Pado, misja, w sensie praca? Bo jak praca, to nawet musisz, bo za coś będziesz przecież zarabiał.

 

Mamy nowego, nazywa się Shatter i jest na liście :)

 

 

Każdą rzecz w sklepie i w knajpie jaką kupicie ma jakąś cenę, więc albo zrobię ogólny cennik, ale na pewno nie teraz albo się po prostu pytajcie.

 

 

LOSOWANIE NUMER JEDEN:

 

Numer gracza: 3(Padocholik)

Numer zadania: 30

 

MASZ WPŁYWY W CANTERLOCIE, WYCIĄGNIJ Z NICH JAK NAJWIĘCEJ!

+10 bitów

Blue nawet nie spodziewał się, jak szybko można zdobyć sławę za swoje osiągnięcia! Kucyki są teraz skłonne zrobić wiele, by zadowolić taką osobistość! Wyciągnij z tego jak najwięcej!

Zadanie trwa do: jutra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszedłem z moim partnerem na salę. Na czas treningu używaliśmy kijów zamiast włóczni. By nie wyrządzić sobie większej krzywdy. Oczywiście zdarzały się i wypadki przy takim treningu. Ale trzeba się poświęcić by stać się jak najlepszym. Lubiłem z nim trenować. Gdybym trenował z kucykiem ziemskim. Walka by głównie polegała na unikaniu jego silnych ataków. No i cały trening odbywałby się na ziemi. Róg dawałby mi pewną przewagę. Ale już nieraz widziałem jak kucyki ziemskie potrafiły zaskoczyć i pokonać zbyt pewnego siebie jednorożca. Natomiast trening z drugim jednorożcem skończyłby się zapewne pojedynkiem magicznym. Ale trening z pegazem to było coś. Dobrze zmierzyć się z kimś, kto ma takie możliwości lotu i jest tak szybki. Zawsze zazdrościłem pegazom ich skrzydeł. Zastanawiało mnie jak to jest je mieć. Co prawda istnieje zaklęcie, które potrafi dać kucykowi skrzydła. Ale to nie jest to samo. Latać wśród kucyków może tylko pegaz i alicorn. A ja niestety nie będę nigdy miał skrzydeł. Ustawiłem się z partnerem w odpowiedniej pozycji. Po czym ten wzbił się w powietrze. Nagle zaczął lecieć z niesamowitą prędkością w moją stronę. W ostatniej chwili zdołałem odskoczyć. W młodości Swift wiele trenował niesamowite akrobacje powietrzne, których teraz używa w walce. Nieraz potrafił mnie nimi zaskoczyć. Ale teraz już się nauczyłem, co robić. Gdy ponownie wzleciał w powietrze. Oczekiwałem jego kolejnego ataku. Nagle zaczął lecieć z taką prędkością, że ciężko go było zauważyć. Skupiłem się, po czym zamknąłem oczy. Słyszałem jak się do mnie zbliża. Gdy był już niemal obok mnie odskoczyłem na bok. Swift leciał z taką prędkością, że nie zdążył się zatrzymać. Uderzył z dużą siłą o ziemię. Gdy chciał się już pozbierać. Położyłem koniec kija na jego grzbiecie. Co oznaczało, że wygrałem ten pojedynek. Lekko się uśmiechnąłem, po czym podałem mu kopyto by pomóc mu wstać.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie rozumiem skąd wiedziałeś, kiedy odskoczyć

-Wystarczy tylko dobrze się skupić. Wy pegazy zbyt bardzo polegacie na swoich skrzydłach i prędkości. Co jest bardzo dobre w walce. Ale jak widzisz można to wykorzystać przeciwko wam. Gdyby to nie był trening. A ja byłbym wrogiem już byś nie żył

-Rozumie. A więc mądralo naszym problemem są skrzydła a wasz, jaki jest?

-Czyż to nie oczywiste? Róg. Zbyt bardzo na nim polegamy. A gdy utracimy jego magię. Często stajemy się bezsilni. Ale jak widzisz ja go nie potrzebowałem by cię pokonać

-Jasne...

-Teraz ja cię o coś spytam. Dlaczego z takimi umiejętnościami lotniczymi. Wybrałeś gwardie a nie karierę w Wonderbolts?

-Przygoda. Wonderbolts to tylko pokazy. Natomiast gwardziści wyruszają na niebezpieczne misje, ale zawsze towarzyszy im dreszcz emocji. No i klacze lubią zbroje gwardzisty. Jeśli wiesz, co mam na myśli?

Przewróciłem oczami do góry

-Mam nadzieje, że z tym ostatnim żartujesz

-Śmiej się. Ale swojej żony nie poznałbym gdybym został w Cloudsdale i wstąpił do Wonderbolts. To dzięki gwardii ją poznałem

-Cóż może coś w tym jest

-Co teraz?

-Ty masz już koniec służby. Ale ja się zgłosiłem do pilnowania okolic pałacu. W najbliższym czasie muszę się też udać na uniwersytet. Podszkolić się w zaklęciach. No i muszę odwiedzić mamę. Nie chce żeby myślała, że o niej zapomniałem

-Nigdy tak nie pomyśli. Więc kiedy czeka nas kolejny patrol?

-Przyjdę po ciebie, gdy będzie czas na kolejny patrol

-Zgoda

Po tych słowach się rozeszliśmy Swift ruszył w kierunku domu. A ja pałacu.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim pójdę sobie grać, to jeszcze wstawię coś, co wisi w każdym mieście na tablicy ogłoszeń:

 

Oficjalna Lista Przedmiotów i Środków Zabronionych Przez Władczynie Equestrii

Każde posiadanie, handel, wytwarzanie, przetwarzanie i rozpowszechnianie tych środków i przedmiotów jest zabronione prawnie i otrzyma się za to konsekwencje

* Wszelkie Księgi Czarnomagiczne i Wojenne(O ludzkich, obrzydliwych wojnach), których pełny spis znajduje się w Bibliotece w Crystal Empire

* Wszelkie medaliony( Z uwzględnieniem Amuletu Alicorna ) czarnomagiczne, oraz inne przedmioty związane z tą magią

* Ludzkie środki odurzające ,,narkotyki''

* Konopie Siewne

* Ludzkie ,,papierosy''

* ,,Wódka''*

* Eliksir Ponifikacyjny 

* Obalone zostały plotki o istnieniu ,,Eliksiru Humanifikacyjnego'', ale karana będzie każda próba jego wynalezienia

* Wywar z łez smoka i śliny patykowilka

* Wywar Arachniczny

* Eliksir Viterabello

* Ektoplazma podmieńców

* Wszelkie przedmioty związane z chaosem i pochodzące od Discorda

* Wszelka ludzka broń

* kwas magiczny**

* Literatura, muzyka i obrazy zawierające treści popierające agresję

* ,,pornografia'' - ludzkie świństwo

 

LISTA MOŻE BYĆ UZUPEŁNIANA

 

 

* W Equestrii jest alkohol, ale ten, który przybył wraz z ludźmi, jest według Księżniczek po prostu za mocny

* Istnieje na prawdę. Zapraszam do lektury chociażby na wikipedi.

 

 

To OCZYWIŚCIE nie jest MÓJ spis rzeczy zabronionych. To spis CELESTII I LUNY.

 

A jak już mówiłam, nielegalny handel szerzy się wszędzie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotarłem w okolice pałacu. Już na miejscu było kilku gwardzistów. I miejscowy dowódca, który rozdzielał zadania. Nagle spojrzał na mnie, gdy zbliżałem się do miejsca zbiórki

-Spóźniłeś się żołnierzu! Twoje imię?

-Golding Shiled! Sir! Proszę mi wybaczyć miałem patrol a potem trening z moim partnerem

Dowódca zaczął przeglądać jakąś listę

-A faktycznie jesteś tu. Tak miałeś prawo się spóźnić. Dostałeś dziś sporo zadań, Twoje spóźnienie zostaje usprawiedliwione. Dobrze wasza grupa zacznie obserwować zewnętrzny teren pałacu. Patrzcie czy nie pałęta się tu ktoś niepożądany. Jeśli takiego zobaczycie natychmiast aresztować!

-Tak jest!

Ruszyłem wraz z grupą gwardzistów. Obserwowałem cały teren. Pałac tak majestatycznie, wyglądał Księżniczki miały dobry gust. Byłem już kilka razy w środku. Podczas pilnowania spokoju na różnych przyjęciach. Ale zawsze pałac był dla mnie niesamowity. Nagle jeden z gwardzistów się zatrzymał i obrócił w moją stronę

-Ej Golding. Idziesz z nami po służbie?

Popatrzyłem nieco zdezorientowany

-Dokąd?

-W Canterlocie otworzyli niesamowity klub. Jest tam, na co popatrzeć. Te klacze są tam niesamowite

Popatrzyłem trochę zdziwiony

-Jaki klub?

-Klub nocny. Powiem tyle źrebaki tam raczej nie wejdą. Powiedział z dziwnym uśmiechem

Na moim pyszczku można było ujrzeć obrzydzenie

-Co wy gadacie?! Jesteście gwardzistami! Musimy dawać przykład innym! A nie zachowywać się jak banda dzikusów! Rozum wam odjęło! Pomyślcie, co czują te klacze, co tam pracują!

-Nie wydaje mi się, aby narzekały. Poza tym klub jest legalny. A my też się musimy jakoś zrelaksować po służbie

-To jest obrzydliwe! Nie! Choćbym nie wiem, kto pozwoli na otwarcie takiego miejsca! Moje kopyto nigdy tam nie stanie

-Twoja sprawa. Nie wiesz, co tracisz

Rozmowa dobiegła końca. Wróciliśmy do patrolu. Jednak nie mogłem uwierzyć, że coś takiego istnieje w Canterlocie. Co się dzieje z moim domem? To straszne. To wszystko wina sponyfikownych. Zanim ich nie było takie rzeczy się nie działy Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie ich tolerować.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spitifire, ognistogrzywa klacz odpoczywała na ławeczce, kiedy przysiadł się do niej jakiś kuc. Mówiąc szczerze mało ją to obchodziło, dopóki ten ktoś się nie odezwał. Już była przygotowana na kolejną wymuszoną rozmowę z fanem, kiedy usłyszała jego imię.

- Blue Cut? Ten detektyw? - zaczęła lekko się prostując. - Moja przyjaciółka mówiła, że rozwiązałeś jej sprawę i jesteś genialny. Tak, to ja, Spitifire - odpowiedziała jeszcze. - Chciałbyś się czegoś o mnie dowiedzieć? - jej głos jak zawsze był lekko zachrypnięty od tego wiatru, który wlatywał jej do pyszczka podczas mknięcia na pokazach.

- No cóż, mówiąc szczerze zaraz muszę iść, ale chwilkę czasu chyba znajdę - uśmiechnęła się. - Chcesz jakąś ciekawą historię ta? No cóż, najciekawsza historia jaka znam to taka legendka, ot zwykła... nie jest to pewnie prawda, w końcu Księżniczka Celestia - tu schyliła lekko głowę w wyrazie poddania. - sama stwierdziła to za wierutną bzdurę, ale...

Na jednym z pokazów usłyszałam jak ktoś opowiadał, że w czasie kiedy człowieki były zamieniane w kuce, to Discord chciał zrobić kawał Księżniczkom, sam wiesz, jaki on jest, w końcu musisz znać Discorda, kto go nie zna... - przerwała na chwilę. - I stworzył Eliksir, który odwraca działanie Ponifikacyjnego. Zamienia kuce w ludzi. Chciał go oddać ludziom, oczywiście pod jakimś warunkiem, ale Księżniczka Celestia go powstrzymała, odebrała mu jedyną fiolkę i zamknęła w skarbcu. Oczywiście to tylko miejscowa legenda, Księżniczka mówi, że nic takiego nie zaszło, podobno nawet sam Discord to potwierdza, ale sam rozumiesz - dodała z przekonaniem i znów oparła swoją głowę na oparciu ławki.

 

(Prawdą tej sesji jest to, że nikt nie wie, że w ogóle istnieje Eliksir odwracający działanie magicznej mikstury Księżniczek)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spitifire poczuła się lekko zmieszana pytaniami o jej własne życie, choć tego nie okazała. Uśmiechnęła się na koniec wypowiedzi Blue.

- Nie udawaj takiego skromnego - powiedziała ze śmiechem. - No cóż... Nigdy nie dołączyłam do Wonderbolts, ja je założyłam. Razem z moim przyjacielem ze szkoły, Soarinem - dodała. - Moje dzieciństwo było takie jak każdego innego młodego pegaza w Cloudsdale, no może poza tym, że od zawsze dobrze wychodziło mi latanie - uśmiechnęła się, a potem westchnęła. - Niestety muszę już lecieć, zaraz mamy trening - wstała. - Do zobaczenia.

 

Magus +50bitów

Edytowano przez Elizabeth Eden
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrol wokół pałacu dobiegł końca. Nic specjalnego się nie działo. Dowódca przydzielił drugą zmianę. A nam pozwolił odejść. Popatrzyłem jak gwardziści idą do tego miejsca, o którym mówili. To jest po prostu straszne. Poszedłem prosto do domu z obrzydzeniem na pyszczku. Po czym zdjąłem hełm, zbroje i buty. Cały ekwipunek położyłem w kącie. Po czy wziąłem pióro i dziennik.

"Dziennik Golding Shielda

Kolejny dzień od czasu, gdy zajęliśmy ten przeklęty świat, Dzisiaj się dowiedziałem, że zgorszenie ludzi niczym trucizna przelało się dalej niż sądziłem. Nawet gwardii nie można już ufać. Wielu z nas dało się omotać. Tymi strasznymi i ohydnymi ludzkimi słabościami. Zaczynam się zastanawiać czy pozostałem już tylko ja? Nikomu nie mogę ufać. Każdy mógł się już poddać zgorszeniu. Ale skoro tak jest? To czy w tym wypadku ja jestem wrogiem nowej Equestrii? Nie wiem już, co robić. Mój ojciec oddał życie w obronie Equestrii. A teraz przewraca się w grobie. Zapewne widząc, co się dzieje. Chyba zostałem zupełnie sam. Niestety muszę się z tym pogodzić. Jednak nie zmienię mojego nastawienia. Moja służba dla księżniczek nigdy się nie skończy. Wciąż wieże, że one mogą to wszystko naprawić i uratować nasz dom."

Zamknąłem dziennik, po czym położyłem się do łóżka. Jutro czeka mnie nauka w akademii magii. Cóż przynajmniej to odwróci moje myśli od tego bagna. Powoli zamknąłem oczy, po czym zasnąłem

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chwilę wierciłem się łóżku nie mogą zasnąć. Chwilę popatrzyłem na pokój, po czym wstałem i ubrałem swoją zbroję i wziąłem mój ekwipunek. Miałem jakieś złe przeczucia. Powoli skierowałem się w stronę pałacu. Nie byłem pewny, co. Ale coś kazało mi tam iść. Chciałby, aby ten dzień już dobiegł końca. W końcu dotarłem w okolice pałacu. Po czym skierowałem się w stronę bramy. Cóż raczej mnie nie przegonią jak powiem, że chce nadgodziny.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmrużyłem oczy. Na widok tego pegaza. Jego zachowanie mówiło samo za siebie. Kolejny sponyfikownay i to jego prostackie zachowanie. Ale te jego oczy strasznie podobne do Nightmare Moon. Pewnie skutki uboczne eliksiru.

-Powiem to tak panie Blue Cut żeby pan zrozumiał. Nie wiem, z jakiego rynsztoka pan wyszedł. Ale w tym miejscu panuje wyższa kultura i żadne napoje alkoholowe nie są tolerowane za wyjątkiem cydru i nie zobaczy pan księżniczki. Chyba, że jest pan na liście

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle mój róg zalśnił na żółto I przybrałem pozę bojową. Chwytając włócznie

-Spróbuj tu wejść. A cała armia gwardzistów zrobi z tobą porządek. Po za mną jednym czekają tylko na to. To, co się stało jest tylko winą twojego niskiego parszywego gatunku. To wy nam wypowiedzieliście wojnę. To wy mordowaliście moich braci. A teraz niszczycie naszą kulturę i nasz świat. Jedyne, co wam się należy to zagłada. Nigdy nie zrozumiem jak taki parszywy gatunek mógł powstać. Ostatnie ostrzeżenie. Odejdź stąd to zapomnę, że groziłeś gwardziście na służbie. Zrób coś głupiego a dopilnuję osobiście byś resztę życia spędził w lochu. Rozumiesz to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otworzyłam na chwilę oko bo coś słyszałam, zauważyłam jakiegoś kuca który przyglądał się palmie.

- Pani Sandy? - zadał pytanie.

- Tak o co chodzi? - odpowiedziałam lekko wystraszona zlatując z drzewa. Kuc podszedł który spojrzał szybko.

- Musimy porozmawiać, może za palmą. - odparł ponuro.

- Dobrze... - zaprowadziłam. - O co chodzi?

- Słyszałaś kiedyś o RFL? - zapytał znowu swym ponurym głosem.

- Tak, jedna z bardziej znanych organizacji ludzkich o ile pamiętam. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- Świetnie, można powiedzieć, że jestem "byłym" szefem. Jednakże potem porozmawiamy, zostawię kopertę. Proszę ją otworzyć za równo 24 godziny. Spotkamy się wtedy i coś pani zaoferuje. Tylko nic o tym proszę nie mówić. - po czym odszedł.

Ja poszłam na spacer bo nie mogłam zasnąć, po tym szokującym spotkaniu. Może propozycja nie jest głupia. Może.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[121-20=101]

Pochodziłam po jubilerach i butikach oglądając, co ciekawego mają tam do zaoferowania... Nie kupowałam nic, za to mój wzrok chłonął absolutnie wszystko, jak zawsze. Każdy najdrobniejszy szczegół, by móc później to odtworzyć wprost na sobie... Po co miałam kupować, skoro mogłam zawsze sama to stworzyć? Zajrzałam jeszcze, do kiosku kupując tam klacze, kolorowe czasopisma traktujące o modzie. Lubiłam czytać wszystkie rubryki, dowiadując się różnych ciekawych rzeczy, lub też bzdur wyssanych wprost z kopytka. Co jest na tobie, co pomoże mi w osiągnięciu mojego celu, co porabiają gwiazdy... Trafiały się również gorące plotki, czy też jeszcze cieplejsze porady, albo triki typu; jak zdobyć tego jedynego. Z tych ostatnich śmiałam się cicho pod nosem. Jako doświadczona łowczyni wiedziałam, co zrobić, by zawsze zdobyć to co chce. Klacz czy ogier... na co przyjdzie mi smaczek w danym momencie... Zastał mnie wieczór... to oznaczało tylko że nadszedł ten moment w dniu podczas, którego muszę wykorzystać swe zdolności... Wróciłam do lokalu zamykając się na parę minut w swoim gabinecie rzucając zakupy na blat biurka...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Ponyville*
Byłem w pobliżu listy ogłoszeń razem z dwoma towarzyszami i jedną towarzyszką.
-Musieli wpisać wódkę na listę środków zabronionych. - Rozejrzałem się, sprawdzając, czy możemy rozmawiać w miarę swobodnie, po czym dodałem. - Ja się do tego świata nie prosiłem, a na dodatek zabraniają mocnego alkoholu. Eliksir humanifikacyjny? Co prawda ponyfikujący lepiej brzmi, ale wolałbym być znowu człowiekiem. Teoretycznie, nie powinni karać za próby wynalezienia tego, gdyby to nie było możliwe. Bezużytecznie spędzony czas nielegalny? To śmieszne, chyba że to ma być jakiś element propagandy. Discord... nie kojarzę gościa. Ludzka broń? Czołg bez lufy to nie broń... Pornografia też? No po prostu brak mi słów. - Przypadkiem odwróciłem głowę w kierunku Fire Wing, która patrzyła na mnie tym swoim krytycznym wzrokiem. Po chwili dodałem: - No dobra tego ostatniego nie powiedziałem. - Nigdy szczególnie się nad tym nie zastanawiałem ale jej imię do niej pasowało. Sierść miała praktycznie całą żółtą nie licząc przednich krawędzi skrzydeł które były koloru czerwonego. Gdy jeszcze miała palce pilotowała samolot szturmowy. To było pewne że eliksir zrobi z niej pegaza. - Gdzie idziemy? Przydałby się jakiś nocleg. Nie koniecznie płatny.
- Shey może ten duży, wyglądający na opuszczony, budynek? - powiedziała Fire Wing pokazując kopytem kierunek.
Spojrzałem we wskazane miejsce i odpowiedziałem: - Może się nadać jednak nie wiemy co jest w środku i czy faktycznie jest zapomniany przez kucyki. - Po chwili skierowaliśmy się w tamtym kierunku.
 
(Moja karta postaci. Wyjaśnia czemu moja postać jest klaczą a mówi w formię męskiej :D)

Nazwa postaci: Shatter (Dla przyjaciół Shatterek/Shey)
Wiek: 25 lat (Tak naprawdę 35 ale ponyfikacja go trochę odmłodziła)
Rasa postaci: Jednorożec
Zawód: Kelnerka w kawiarni ,,Pod kopytkiem”
Historia: Dawniej Siergiej. Były snajper z armii rosyjskiej. Następnie dowódca małego oddziału Frontu Obrony Ludzkości który brał udział w bitwie pod barierą. Niestety odniósł druzgocącą porażkę a on sam został śmiertelnie postrzelony. Jego życie się jednak nie skończyło ponieważ szybko został oblany wiśniowym eliksirem ponyfikacyjnym. Ciesząc się z dodatkowej szansy danej mu przez los zaczął układać plan zemsty. Obecnie znajduje się w Ponyville.
Stronnictwo: Buntownik
Ogólny opis charakteru: Przykłada się do wykonywanej przez siebie pracy. Cierpliwy, rzadko wpada w niekontrolowaną złość. Konsekwentny w dążeniu do wyznaczonego przez siebie celu.
Wygląd: Przeciętnego wzrostu klacz o niebieskich oczach i jasnoszarej sierści. Grzywa i ogon koloru czerwonego. CM: Brak (Zostanie dodany później)
Dodatkowa cecha: Wyślizgiwanie się z kłopotów
Zezwalasz na śmierć postaci w czasie gry: NIE

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[140-4=136](uzgodniłem z Shatterem, że on pierwszy tam wlazł ^^ )

 

Po udanym odpoczynku i przekąszeniu czegoś udał się w poszukiwaniu jakiejś miejscówki do spania. Nie chciał wydawać Bitów na pokój, albo nocować na "ładne oczy" (bo ich nie ma). Więc chwilę się tułał po mieście, aż dotarł do opuszczonego budynku wyglądającego na magazyn. Po chwili namysłu poszedł tam i odrazu wszedł do środka rozwalając kłódkę mieczem. Szybko zaległ pod jedną ze ścian na starych materacach w celu zdrzemnięcia się. Jeszcze nie zasnął dobrze kiedy usłyszał, że ktoś wlazł do środka. Pozbierał się i ukrył w cieniu, jego umaszczenie powinno mu to ułatwić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Zapomniałem... 100 bitów)

- Niezbyt tu czysto ale przynajmniej bezpłatnie... - powiedziała Fire Wing która weszła jako pierwsza. 

- Przesadzasz, kiedyś mój pokój wyglądał gorzej niż to miejsce - odpowiedziałem po chwili rozglądania się po pomieszczeniu. Lepsze to niż spanie pod gołym niebem. 

- Nigdy nie byłam w twoim pokoju... I raczej nie chciałabym być jeśli miałeś tam taki burdel. 

- Tym to już mnie uraziłaś. Burdel? Co najwyżej nieporządek... - powiedziałem udawanym mocno urażonym tonem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten pegaz nagle mnie opluł. Gdy już chciałem go złapać odleciał. Powoli starłem ślinę z pyszczka. Nagle przybiegł mój kapitan z kilkoma gwardzistami.
-Słyszeliśmy jakieś wrzaski. Co się stało?
Chwilę patrzyłem w milczeniu w niebo
-Obawiam się, że nie jest dobrze
-Co masz na myśli?
-Chyba namierzyłem niebezpiecznego osobnika. Który jest skłonny do buntu
-I pozwoliłeś mu uciec
-Niestety. Nie łatwo zatrzymać pegaza przed lotem
-Możesz go opisać? I co dokładnie zrobił?
-Chciał się dostać na teren pałacu i zobaczyć księżniczki bez pozwolenia. Groził gwardziście na służbie i szerzył mowę nienawiści
-To już coś. Trzeba go mieć na oku opisz go
-To będzie łatwe. Ciemnobłekitny pegaz. Jednak jego oczy nietypowe. Takie same miała Nightmare Moon. Pegaz się nazywa Blue Cut
-Ten.. Bule Cut? Jesteś pewien?
-Raczej nie będzie innego kucyka o tym rysopisie i tym imieniu. Zresztą sam się przedstawił
-Dobrze już wysyłam gwardzistów, by obserwowali jego biuro. Jeśli zrobi coś podejrzanego trafi do lochu. A jak z tobą chcesz już iść do domu. Twoja służba dawno minęła
Chwilę stałem w milczeniu
-Nie. Zostanę do rana
-Jesteś pewien?
-Tak w obecnej sytuacji wolę być na miejscu
-Jak sobie życzysz
Po tych słowach część gwardzistów poszła obserwować biuro podejrzanego osobnika. Kapitan wrócił w okolice pałacu. A ja stanąłem przy bramie. To będzie długa noc.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyszedł z ukrycia na przeciwko grupy kucyków i postarał się powiedzieć jak najgroźniejszym głosem jednocześnie przybierając groźną minę.

-Wynocha ! To moja miejscówka ! - położył kopyto na kopytojeści miecza. Nie ma płaszcza ani kolczugi. Zlustrował grupkę chłodnym spojrzeniem. Uśmiechną się w duchu. Grupka jakichś młodziaków. Pewnie zaraz narobią pod siebie ze strachu. Spojrzał też w oczy Shattera, wydawało mu się to spojrzenie dziwnie znajome. Stara się zachować pozory groźności i przegnać natrętów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[101]

Podeszłam do sejfu, ukrytego w podłodze. Otworzyłam go, wprowadzając odpowiedni szyfr i potwierdzając swoje spektrum magiczne. Tylko ja mogłam go otworzyć...

Całą jego zawartość stanowiły fiolki z płynną zieloną substancją. Była to po prostu skroplona miłość, która przyjęła postać płynnej galarety. Wyciągnęłam jedną z pustych fiolek i ją odkorkowałam. Następnie zrzuciłam z siebie cały kamuflaż przybierając swoją prawdziwą postać. Zamknęłam oczy przed przyłożeniem rogu do naczynia. Skupiłam się mocno, zaczynając napełniać pojemnik drogocennym pożywieniem. Pociemniało mi przed oczami. Poczułam nieprzyjemne pieczenie w całym ciele. Część sił mnie opuściła... Gdy uznałam że mam dość przerwałam proces spoglądając na efekty swojej pracy. Prawie przelałam. Zakorkowałam z powrotem i zamknąłem skrytkę na 4 spusty.Osłabiona zebrałam się na wysiłek przybierając estradową postać. Była to drobna pegaz o sierści koloru świeżych sosnowych, szczerozłotej grzywie i ogonie ułożonych w łobuzerskim, młodzieżowym stylu. Jej kończyny pokrywały czerwone, błyszczące skarpety sięgające za kolano.

- Do dzieła - powiedziałam ruszając na górę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- A ten bandyta skąd!? - krzyknąłem zdziwiony i odskoczyłem razem z Fire Wing do tyłu. Po chwili gdy opanowałem emocje powiedziałem: - Może nieco milej i innym tonem? Chciałam zwrócić uwagę że mówisz do klaczy. Nie masz za grosz kultury osobistej! - sytuacja nie wyglądała za groźnie, co prawda miał miecz ale mieliśmy przewagę liczebną. Kraj w którym się urodziłem nieraz pokazał że ilość przechodzi w jakość. Po za tym prawdziwy kuc a nie ponyfikowany człowiek raczej nie zachowywał by się tak. 

- Za nerwowy trochę jesteś. - Fire Wing podzieliła się z resztą swoją opinią po czym dodała. - Gdybyś był milszy miałbyś dwie nowe przyjaciółki a tak zrobiłeś złe pierwsze wrażenie. - Po tych słowach lekko mnie szturchnęła. Prawdopodobnie chodziło jej o to bym nie kpił tak z powagi sytuacji.

Edytowano przez Shatter
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- nie szukam przyjaciół. - chłodnym jak stal głosem odpowiedział.

Odwrócił się do towarzystwa i ignorując ich zebrał swoje rzeczy. Kiedy miał już wychodzić zatrzymał się przed grupą kucy. Czekał na jakąś reakcję na jego słowa. Przyzwyczaił się do takiego traktowania, wyzwiska i obelgi nie wywierają na nim żadnego wrażenia. Nie miał zamiaru walczyć ani się zaprzyjaźniać. Nie lubi nawiązywać znajomości, jednak może nie docenia tego towarzystwa. Jak będą mili dla niego to może zostanie. Wygląda dość złowrogo w swoim rynsztunku. czyli w kolczudze pod płaszczem i torbami podróżnymi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...