Skocz do zawartości

[ZAPISY][GRA] BUNT [Wojna FOL POZ Sequel/Alternatywne zakończenie][Human and Pony][Trochę RPG XD]


Elizabeth Eden

Recommended Posts

Właśnie wracałem z partnerem do domu. Gdy nagle przed moim domu zobaczyłem. Brązowego Ogiera o szarej grzywie ubranego w garnitur. Gdy nas zobaczył natychmiast do nas podszedł.
-Pan Golding Shield?
-Zgadza się. A pan kim jest?
-Jestem królewskim posłańcem. Został pan zaproszony na wielką galę Grand Galopu
-Rozumiem, że w charakterze ochrony
-Myli się pan. Został pan zaproszony jako gość. Oto pańskie zaproszenie. Życzę udanej zabawy
Nagle ogier podał mi ładną zdobioną kopertę. Po czym poszedł. Byłem w niezłym szoku. Nie raz byłem na gali ale nie w charakterze gościa.
-Golding ty, to masz szczęście. Lepiej idź się wystrój. Czeka cię dzisiaj naprawdę wspaniały dzień
-Cóż masz racje Swift. Ale jestem zaskoczony. Nie spodziewałem się tego
-Zasłużyłeś na, to. Za swoją nienaganną służbę. To do zobaczenia
Po tych słowach Swift odleciał. Poszedłem do swojego domu. Po czym zdjąłem zbroje. Położyłem broń. Uczesałem grzywę i następnie wyciągnąłem z szafy czarny smoking z muszką z małą czerwoną różą w przedniej kieszeni. Gdy już się przygotowałem. Ruszyłem z zaproszeniem w stronę pałacu.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróciłam do domu i usiadłam na kanapie. Zaparzyłam sobie herbaty ziołowej i odpoczywałam po dzisiejszym dniu. Zauważyłam przez okno, że listonosz wkłada do mojej skrzynki pocztowej list z królewską pieczęcią. Znaczy, że to coś naprawdę pilnego. Postanowiłam to od razu sprawdzić, miałam nadzieję, że to nic poważnego. Otworzyłam kopertę w mieszkaniu i zauważyłam bilet na Galę Grand Galopu. Ucieszyłam się, bo nigdy nie byłam na tak ważnej uroczystości, a oprócz tego to wielki zaszczyt. Musiałam jeszcze tylko kupić sobie jakąś piękną suknię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotarłem do pałacu. Gdzie zbierała się śmietanka towarzyska Canterlotu. Wszyscy byli bardzo elegancko ubrani. Wokół pełno gwardzistów pilnujących spokoju. Wielu z nich znałem z godzin pracy. Tego mi było trzeba. Brakowało mi takiej właśnie Equestrii. Tak powinien wyglądać Canterlot. I nie powinno tu być żadnych wstrętnych klubów. Powoli skierowałem się do bramy głównej. Po czym podałem swój bilet strażnikowi.
-Golding jesteś w roli gościa?
-Jak widać
Nagle drugi strażnik chytrze się uśmiechnął
-Nie wiem, czy to dobry pomysł. Podobno boisz się klaczy. A chcesz stawać przed księżniczkami? Tylko nam tutaj nie zejdź. Gdy je zobaczysz
Zmarszczyłem brwi. Po, czy spojrzałem na niego
-Bardzo zabawne. Gdybyś ty sumiennie wypełniał swoje obowiązki. Zamiast chodzić po jakiś szemranych klubach. Być może też byś został zaproszny
Po tych słowach poszedłem dalej. Nie chcąc kontynuować. Tej dyskusji niskiego poziomu. Poszedłem do sali głównej. Wszystko było pięknie ozdobione. I na dodatek te kucyki ze śmietanki towarzyskiej. Tak ten wieczór będzie dobry, aby trochę odetchnąć. Teraz już tylko czekałem na pojawienie się księżniczek.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księżniczka Celestia odetchnęła cicho patrząc na swoją ukochaną młodszą siostrę. Już za dwadzieścia minut obie miały wyjść by oficjalnie rozpocząć Galę. Co prawda to ona sama będzie mówić, a Luna będzie stanowiła jej tło, ale lubiła myśleć, że robią to razem. Teraz jednak ubrane w wizytowe stroje obydwie czekały na przybycie wszystkich, a przynajmniej większości, gości. 

- Siostro, udam się po Twilight, chyba wciąż stresuje się sama gdzieś na górze - powiedziała, jak zwykle lekko ponurym głosem Luna.

Celestia tylko skinęła głową obserwując przez szparę w kotarze na balkonie przybywających gości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[101+20+6=127]

Byłam w biurze, paląc papierosa osadzonego w długiej, szklanej lufce - niestety my także ulegamy, niektórym nałogom... Byłam dopieszczona i uchachana po zgoła niezaplanowanej sesji wysiłku fizycznego na moim biurku, przy którym właśnie siedziałam. Mam nadzieję że nikt tego nie słyszał, z drugiej strony, pewnie wszyscy się już domyślają od dłuższego czasu o tym co zaszło pomiędzy mną a Ironem, tylko nie mówią nic, by mi nie podpaść czasem... Uroki władzy. Nigdy nie usłyszysz całej prawdy.

Przeglądałam właśnie jedno z kolorowych czasopism, gdy moją uwagę przykuł pojedynczy artykuł na całą stronę. Była to bardziej reklama niż zapowiedz... Jego tytuł brzmiał "Wielka Gala Grand Galopu" . Wczytałam się w to bardziej i brzmiało to przynajmniej ciekawie. Tylko czemu wcześniej mi to umknęło? Nieważne. Oceniłam potencjalne zagrożenia i bonusy wynikające z dostania się na tą imprezę. Wyszło dodatnio po dodaniu do oceny mojej próżności... Tylko w co ja się ubiorę?

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[125] bitów

- A niech to struna strzeli! - Zerknąłem na zegarek w przedziale, który wskazywał północ. No właśnie, północ, a słońce świeciło jak byk. Całe szczęście, że wcześniej się nie sugerowałem nim. Jednak trzeba uważać na maszyny i to bardzo.

Jadę pociągiem do Canterlot, na Galę Galopu. W przedziale siedzi wraz ze mną tajemniczy ogier, cały okryty płaszczem i z kapeluszem kładącym cień na jego oczy. Za każdym razem jak się ruszał, moje kopyto zaciskało się mocniej na lasce, którą się podpierałem.

- Hmm, witaj blondasku... - mruknął, nachylając się ku mnie. Skrzywiłem się na jego wypowiedź. Blondasku? To nie mogło być normalne. Wstałem pospiesznie z siedzenia, ignorują dziwaka. Kulejąc, wyszedłem z przedziału.

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[130 bitów]

Ubrałam swoją najlepszą sukienkę jaką miałam. Była złoto-pomarańczowa z różowym zakończeniem z tyłu oraz niebieskie pantofelki do niej. Pobiegłam szybko na stację kolejową i wsiadłam do pociągu jadącego do Canterlot. Byłam naprawdę szczęśliwa, że spotkał mnie taki niesamowity zaszczyt. Mało kto ze zwykłych kucyków ze wsi ma okazję dostać bilet na Gale Grand Galopu, sama nie byłam do końca pewna, za co je otrzymałam. Niezwykle się tym cieszyłam. Pod nosem nuciłam sobie cichą piosenkę.

Edytowano przez Lightning Energy
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]

Stałam przed zwierciadłem w gabinecie, oglądając siebie, ubraną przed chwilą odtworzonej z gazety, kusej, czarnej sukni wieczorowej z odsłoniętym delikatnie grzbietem. Eksponowała dość dobrze moją figurę... ale brakło w niej tego czegoś. Przyjrzałam się jej jeszcze chwilę, po czym dodałam na rantach srebrne akcenty z napylonego srebra. Ładnie się teraz błyszczała. Następnie spojrzałam na swoją grzywę. Po krótkim namyśle spięłam ją w kok zapinając czarną spinką. Obróciłam się parokrotnie, patrząc krytycznym okiem jak wygląda całość. Było dobrze... suknia nie była za krótka, ani za długa... była w sam raz. Chociaż... wyrzuciłam zbędne myśli z głowy. Nie powinnam tego roztrząsać. Było dobrze i już.

Teraz została mi ostania część planu. Zdobyć bilet na galę. Tylko jak ja to wykombinuję? Skorzystać z uroku osobistego, by zdobyć sobie na tą noc ogiera, czy może jednak wykorzystać jedną z changelinskich sztuczek... Wyboru będę musiała dokonać w trakcie do zamku, bo nie miałam czasu na dopinanie planu na ostatni guzik. Musiałam improwizować resztę, a tego nie cierpiałam. Za mało miałam czasu...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stanąłem w przejściu jak debil, nie wiedząc co robić. Przeszedłem parę kroków, podpierając się laską. Zerknąłem przez okienko i dostrzegłem w środku klacz o różowej grzywie, zielonych oczach, sierści w kolorze nieba oraz kokardką za uchem. Znałem ją z widzenia. Pracuje jako pielęgniarka w szpitalu, a nazywa się chyba... Amethyst... Rose? Wyglądała na zamyśloną. Widziałem powolne ruchy jej ust, które układały się w jakąś cichą melodię, jak sądziłem. Laską odsunąłem drzwi do przedziału i stanąłem w przejściu, uśmiechając się.

- Witaj Rose - skinąłem głową. - Czy mogę zasiąść obok Ciebie? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]

Szłam główną ulicą Canterlot, oglądając różnych osobników. Szukałam sposobu na zdobycie zaproszenia, analizując kolejne opcje, gdy wpadłam na jednego ogiera. Był wyższy ode mnie i co niespodziewane stałam właśnie przed pegazem, któremu wypadł z marynarki rzeczony świstek. Odruchowo sięgnęłam ku niemu, podając mu go, lecz zanim to zrobiłam obróciłam parokrotnie, w powietrzu, tą złotą kartkę. Zapamiętałam w tedy całą jej treść...

- Przepraszam pana - pisnęłam cofając się krok do tyłu. Ustępowałam mu pola grając słabszą, a przez to i uległą.

- Nic się nie stało. Niech pani jeszcze nie odpływa. Gala się jeszcze nie zaczęła - powiedział z typowym canterlodzkim akcentem i sposobem... Czyli elita tego miasta. Poznać ją można z daleko. Wszystko, co najlepsze na sobie, łącznie z perfumami. Na mój gust te były odrobinę za mocne. Kręciły mnie w nosie. Ja mam za to feromony, więc ze "sztucznymi zapachami" się nie bawię.

- Jeszcze raz przepraszam - rzekłam kłaniając się z szacunkiem, po czym czmychnęłam w jedną z bocznych uliczek. Nie poszedł za mną na szczęście.

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na chwilę przestałam śpiewać i odwróciłam się w stronę kucyka, który do mnie przemówił. Ciekawiło mnie, skąd zna moje imię. Uśmiechnęłam się i zrobiłam mu miejsce. Wyglądał na całkiem miłego kucyka, może uda się nawiązać z nim przyjaźń. Fajnie byłoby znaleźć nowego przyjaciela. Lubiłam zawierać nowe znajomości. Odezwałam się przyjaźnie:

-Witaj, oczywiście, że możesz usiąść koło mnie. A tak w ogóle, to skąd znasz moje imię? Raczej się nie poznaliśmy wcześniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekając na księżniczki. Stałem w tłumie z elitą Canterlotu. Rozmowy trwały w najlepsze. Wielu było oczarowanych tym wieczorem. Napiłem się spokojnie cydru z kieliszka. Gdy nagle podszedł do mnie jakiś ogier. Od razu było po, nim widać, że należy do elity. Był ubrany w cylinder, smoking, a w oku miał monokl.
-Witam pierwszy raz pana widzę. Czym się pan zajmuje?
-Cóż jestem gwardzistą
-Doprawdy? Musiał pan mieć niesamowite osiągnięcia, skoro pana zaproszono
-Nie wydaje mi się. Nie uważam żebym był lepszy od innych. Robię tylko co do mnie należy
-Na dodatek wydaje się pan skromny. Jak się pan nazywa?

-Golding Shield
-Miło mi pana poznać. Jak się panu podoba obecna sytuacja?
-Co ma pan na myśli?
-Chodzi mi o sponyfikowanych i ich kulturę, która łączy się z naszą
-Cóż mówiąc szczerze. Nie do końca mi się ta sytuacja podoba. Nie twierdzę, że wszyscy sponyfikowani źli, ale ta sytuacja nie wygląda najlepiej
-Chyba rozumiem, o co panu chodzi. Lecz wielu z nich zrobiło wiele w naszej sprawie. Sam kiedyś sprowadziłem człowieka na naszą stronę. I w czasie wojny bardzo się przysłużył naszej sprawie
-Doprawdy? A co się z, nim stało?
-Ostatnio nie miałem z, nim kontaktu. Z tego co wiem przybrał imię Striding Rason. Obecnie chyba mieszka w Ponyille. Cóż w każdym razie bardzo się przysłużył sprawię. Z tego co wiem odegrał dużą rolę w wojnie
-Ciekawa historia. Być może kiedyś go spotkam to sam, to ocenię
-Kto wie. Cóż muszę iść z kimś porozmawiać. Miło było pana poznać. Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy
Gdy odszedł chwilę myślałem nad tym co powiedział. Co sponyfikowny człowiek mógł tak wartościowego wnieść do wojny? Zapewne, trochę podkolorował te historię.

Edytowano przez Magus
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oj, no jako skąd? - usiadłem ostrożnie, wyciągając obolałą nogę. Odłożyłem laskę na bok. - Rose, pracujemy przecież w tym samym szpitalu. Na oddziale kilka razy się mijaliśmy. Nie uszłaś mojej uwagę - mrugnąłem do niej, przyglądając się jej uważnie moimi szarzejącymi oczami, co oznacza, że zbliżała się noc. - Ja nazywam Luciano Gold Rim, ale mów im Luci, od liceum traktuje to jak imię. Jak mniemam, ty także jedziesz na Galę Galopu? Pierwszy raz będę mieć okazje brać udział w czymś takim. Chętnie bym porozmawiał z księżniczkami na pewnie tematy. Fajnie będzie, zawsze jakaś przygoda. Chociaż ostatnio miewam ich aż nadto - zaśmiałem się zakłopotany, drapiąc tył głowy. Właściwie nie wiem dlaczego. Chyba trochę się denerwuje z okazji tego wyjazdu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Och, jakoś nie jestem zbyt spostrzegawcza. Miło mi cię poznać. I tak, też jadę na Galę. I też pierwszy raz będę brała udział w takiej uroczystości. Nawet nie wiem, czym sobie na to zasłużyłam. Jestem przecież tylko prostą klaczą, nawet mimo tego, że urodziłam się w Canterlocie. A tak z innej beczki, możesz mi mówić Amy, tak zawsze mówią do mnie rodzice i młodsza siostra- mówiłam do Luciego. Był naprawdę przyjaznym kucykiem i jak widać pracował w tym samym szpitalu, co ja, chociaż dotąd go nawet nie zauważałam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]

Rozejrzałam się po uliczce, czy ktoś może mnie przyuważyć na tym, co właśnie chciałam zrobić. Wszyscy byli przede mną obróceni tyłem. Maszerowali w jedno miejsce, więc mogłam zaczynać moje małe hokus pokus. Zamknęłam oczy przypominając sobie wszystkie szczegóły sprzed chwili. Złota kartka i uporządkowane napisy. Nagle pojawił się z niewielkim hukiem mały zielony płomyczek, co zmaterializował przede mną ów bilet. Pochwyciłam go zachłannie, sprawdzając czy na pewno wszystko gra. W miejscu imienia nie pisało Wing jakiś tam, tylko elegancko Lust Tale czarnym tuszem.

- Idealnie - mruknęłam pod nosem idąc w stronę kolejki, która ustawiła się przed wejściem. Zrobiłam to samo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobrze słyszeć, że nie będę jedynym świeżakiem. Amy, nie ma się czym przejmować. Często nie zauważamy swoich wad, tak samo zalet. Jestem pewien, że księżniczki mądrze zrobiły, zapraszając Ciebie. - uśmiechnąłem się, zerkając przez okno. Na rumieniącym się niebie zobaczyłem czarny kształt królewskiego zamku ze spływającymi jak srebrne nitki wodospadami. Mimo iż był jeszcze daleko, miałem wrażenie, że przybliżamy się bardzo szybko. Za niedługo będziemy. Ponownie zwróciłem wzrok na pielęgniareczkę. Wciąż przyglądała mi się w milczeniu. - Ciekawe, czy jest tam tak, jak mi opowiadali znajomi. A czy Ty masz jakieś specjalnie plany na ten wieczór? Co chciałaś zrobić na Gali? W końcu, nieczęsto dostaje się taką okazję. 

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Hmm, sama do końca nie wiem. Myślałam, że może pójdę się przejść po ogrodach Canterlotu. Słyszałam, że jest tam bardzo pięknie i dużo tam różnych zwierząt. Do tej pory nie miałam okazji tam nigdy pochodzić. Po Gali za to chętnie bym pospacerowała po mieście, bo w nocy jest w nim jeszcze piękniej, niż za dnia, zwłaszcza przy świetle księżyca- mówiłam do Luciego. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam ukochane, rodzinne miasto. Zastanawiałam się, czy moja rodzina też została zaproszona na uroczystość.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jesteśmy pod Canterlot - wskazałem, gdy pociąg sunął sprawnie ku dworcowi. - Tak to jest. Przy rozmowie czas płynie szybciej, a przy miłej, to już w ogóle - zaśmiałem się pod nosem, patrząc na Amy. Wytarłem czoło. Im bliżej byliśmy, tym bardziej robiło mi się gorąco. - Spodziewasz się kogoś na Gali? Może znajomych, przyjaciół lub rodziny? Wiadomo, że w grupie będzie weselej. Na mnie niestety nikt nie czeka. Ostatnim razem jak tam byłem... to w całkiem innych okolicznościach - sięgnąłem po moją laskę, zaciskając lekko na niej chwyt.

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Nie wiem, może rodzice i siostra będzie na Gali, ale nie wiem, czy też zostali zaproszeni. Zresztą, oni raczej nie chodzą na tego typu bankiet. Wolą spokojny tryb życia- odpowiedziałam kucykowi. Wyszłam z pociągu i rozejrzałam się dookoła. Odetchnęłam lekko i rozluźniłam się. Trochę brakowało mi wielkiego miasta. O tej porze dnia Canterlot zawsze wyglądał naprawdę pięknie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotarliśmy na miejsce. Nie dziwię się Amy, że tak podziwiała to miasto. W nocy zyskiwało swój mistyczny klimat, wymieszany z orzeźwiającym wiatrem. Światła z okien migotały jak gwiazdy z oddali. Ruszyłem kuśtykając, wraz z grupką eleganckich kucyków, którzy wymieniali się swoim doświadczeniami z poprzednich razów, co chwilę wybuchając śmiechem. Nigdy nie miałem okazji oglądać stolicy z tej perspektywy. Ale po chwili stwierdziłem, że pomimo jego blasku i przepychu, nie jest tym samym co spokojnie Ponyville. Jest zbyt duże. Jednak na jednorazową przygodę idealne.

Wspinałem się po schodach, próbując, aby trwało to sprawniej. Podciągałem się pospiesznie na lasce, gdyż kucyki z tyłu wyglądały na zniecierpliwione. Tutaj było ich najwięcej. Wszyscy zbierali się tu z całej Equestrii i gnietli się pomimo szerokich stopni. Stałem kilka metrów przed gwardzistami, którzy czujnym okiem szukali jakichkolwiek niesubordynacji. Sięgnąłem do kieszonki mojego garnituru i wyciągnąłem bilet. Szybko podałem go strażnikowi, aż  ten się trochę zdziwił. Przedarł go i zwrócił mi jego część, pozwalając iść dalej.

- O w pytę. A niech to struna strzeli! - pomyślałem, gdy tylko znalazłem się w środku.

Edytowano przez Grento
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszłam szybkim krokiem za Lucim. Wydać było, że ma jakieś problemy z chodzeniem, bo nieustannie się podpierał laską. Dałam bilet dla strażnika i przeszłam dalej. Weszłam do naprawdę pięknej sali, w której było całe mnóstwo kucyków. Nigdy do tej pory nie byłam w zamku księżniczek i teraz dopiero zobaczyłam, ile mnie ominęło. To miejsce miało swoje piękno i magię. Gdzie spojrzeć, tam przepych i niezwykłość. Naprawdę cudownie się czułam, jakbym trafiła do jakiejś zupełnie innej krainy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[127]

Szłam spokojnie. Nigdzie mi się nie spieszyłam, a z tłumu nie mogłam się wyróżniać, bo bym została dobrze zapamiętana. To było mi zbędne i zupełnie tego nie chciałam. Coś zwyczajnego i błahego jest szybko zapominane w całym natłoku informacji. Strażnicy nie mogli przez to wszystkich skojarzyć. Nawet jakby mieli zrobić czyjś rysopis. Jeśli coś się wyróżnia ze zbioru, to każdy od razu to zauważy, a przez to i zapamięta. Wreszcie nadeszła moja kolej. Od razu podałam fałszywy bilet.

- Witam panią. - Obejrzał go i przeczytał. - Lust Tale. Jakieś osoby towarzyszące? - spytał się kasując bilet.

- Jestem tutaj sama - odpowiedziałam neutralnie spoglądając uśmiechnięta delikatnie w jego stronę. Drugi w tym czasie niedyskretnie pożerał wzrokiem. Typowy ogier, co lubi sobie popatrzeć... Chyba nawet stały klient klubu.

- Witamy na gali! - rzekł podniośle i wpuścił mnie do zamku.

Udało mi się. Ostatnia część planu, właśnie została wykonana. Jestem w środku. Niczego teraz więcej do szczęścia nie potrzebuje... na razie. Co się stanie czas okaże. Podobno o niektórych tych bankietach, krążą legendy...

Edytowano przez Hoffner
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[stary magazyn. Obrzeża Ponyville]

-Nazwę? A po co nam ona. Przecież i tak Celestia będzie nas nazywać buntownikami. Jak masz jakiś ciekawy pomysł to powiedz. Jak możesz się przydać... Właściwie to sama nie wiem. To zależy w czym jesteś dobry. Nie mamy jeszcze nawet przybliżonego planu więc to trudno ocenić. Chyba źle zrobiliśmy że ci o tym powiedzieliśmy. - Cicho westchnęła po czym dodała: Może będzie lepiej jeśli na razie o sprawie zapomnimy?  Damy o sobie znać kiedy będziemy gotowi i lepiej zorganizowani. Tak chyba będzie lepiej dla ciebie i dla nas.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(myślałem, że się wycofujesz Energy)

Włos zjeżył mi się na karku, gdy tylko wyczułem za sobą czyjąś obecność. Odwróciłem się szybko. Dostrzegłem poznaną mi przed chwilą pelęgniareczkę. Wyglądała mi na trochę zziajaną.

- O, tutaj jesteś! - zaśmiałem zmieszany, drapiąc tył głowy. - Wybacz. Zniknęłaś mi na chwilę. Myślałem, że chcesz może poszukać kogoś ze swojej rodziny lub przyjaciół - spojrzałem na nią badawczo, a następnie odsunęliśmy się z przejścia, gdzie napływały następnie fale kucyków.

- Robi wrażenie? Prawda? - spytałem, rozglądając się po sali. Przed nami rozciągała się ogromna komnata z posadzką z perłowego marmuru. Długi, czerwony dywan ciągnął się aż na drugą stronę, prowadząc do szerokich schodów na czele z księżniczkami, które witały gości, jak to miały w zwyczaju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(nie wycofałem się, czekałem na odpowiedź)

-Jest naprawdę przepięknie. Nigdy nie byłam jeszcze w pałacu. Niestety nie spotkałam nikogo z rodziny, ale to nic, najwyżej później się z nimi spotkam- powiedziałam z uśmiechem. Podeszłam do księżniczek i przywitałam się z nimi tak jak wszyscy inni. Rozglądałam się po całym tym majestatycznym miejscu, przy okazji czekając na swojego towarzysza. Nie chciałam chodzić sama, zawsze lubiłam cudze towarzystwo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...