Skocz do zawartości

[Gra] Ponies of Might and Magic - Light Bringer (Mephisto Pheles)


Generalek

Recommended Posts

Kolejna trójka kucyków opuściła swoje domostwo z dobytkiem na grzbietach. Najtęższy z nich, ogier, co chwila niemal paranoicznie rozglądał się na wszystkie strony opustoszałej ulicy. Z jego przekrwionych źrenic biły strach i desperacja. Po paru sekundach nerwowego przestępowania z kopyta na kopyto w końcu nie wytrzymał i szybko sięgnął do kieszeni torby. Błysła stal. Kuc przerzucił długi, rzeźnicki tasak do swojej drugiej przedniej pęciny. Prowizoryczna broń była wyszczerbiona i ciągle nosiła ślady zaschniętej krwi, ale i tak zamierzano jej używać jedynie w ostateczności. Pozostałe dwie klacze przylgnęły do boków ogiera, licząc, że ten ochroni je wszelkim niebezpieczeństwem, które mogło wyłonić się nagle z zaułka.

Ogier uniósł z wahaniem kopyto, chcąc postawić ten pierwszy krok, ale spojrzał za siebie, na swoje domostwo. W końcu to tutaj przeżyli całe swoje życie i, gdyby los pozwolił, tutaj dokonaliby żywota. Niestety, Dark Eternal, jak kazał nazywać to miasto jego władca, zmieniło się w coś przerażającego i obrzydliwego. Każdy wiedział już od dawna o starożytnych kryptach i katakumbach pod miastem. O rozkopanych grobach bliskich. O żywych trupach, które można było spotkać w nocy.

Kuc potrząsnął głową i postawił ten pierwszy krok, rozpoczął tułaczkę. Od razu pożałował.

Stado kruków zerwało się z krzykiem, opuszczając dachy. Zawył wiatr, jego podryw uderzył w rodzinę i zaczął ją okrążać, jak gdyby kuce trafiły do oka cyklonu.

Dokąd... dokąd... się wybieracie... wybieracie... wybieracie...?

Z ziemi zaczęła wydobywać się zielonkawa mgiełka, dająca się porywać wiatrowi... A może to ona go tworzyła? Najmniejszy z kucyków, klaczka, zapiszczała z przerażenia, instynktownie wtulając się w bok ojca jeszcze bardziej. Pośród wycia zawieruchy dało się posłyszeć szyderczy, żeński śmiech...

Im dłużej mgła wirowała, tym bardziej jej obłoki zdawały się przypominać konkretne kształty. Gdzieś mignęło kopyto, tam ogon, tu grzywa... Najgorszy był jednak ten straszliwy, odbijający się echem w głowie i dochodzący znikąd. Ogier chwycił się za uszy z jękiem, ale nie wyglądało na to, żeby cokolwiek mu to pomogło.

Co... co... co mam niby z nimi zrobić...?...?...? Usłyszałeś w głowie. Przed oczami przemknął ci obłok mgły, falujący na wietrze niczym szmatka. Na moment opar zawirował i utworzył kaptur, spod którego spoglądały na ciebie dwa błękitne ogniki. Po paru sekundach spod materiału wysunął się pyszczek Sylvanas, posyłającej ci całusa. Dało się dosłyszeć chichot zmory, tym bardziej nie tak bardzo przerażający... przynajmniej dla ciebie.

Edytowano przez Generalek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Light Bringer zastanowił się nad słowami Sylvanas. Potrzebował zarówno dusz, jaki i pracowników, w rodzinie były trzy osoby, dwie były już za stare na użycie ich ciał, ale klaczka mogła by stać się wampirem. Była młoda więc jej umysł był jeszcze plastyczny. Ogier z pewnością był wykończony psychicznie, jego dusza jednak wciąż miała odpowiednią wartość. Podobnie klacz. Biedne, zatracone umysły. 

- Potrzebuje dusz ogiera i klaczy. Jednak klaczka jest młoda więc wytrzymalsza od nich. Zdobądź ich duszę, klaczkę zaprowadź do mojej siedziby. Przyda się. - rozkazał spokojnie. Namyślił się. - Postaraj się jej nie uszkodzić. - dodał po chwili. Nie stworzył jeszcze dworu dla wampirów ale wkrótce jeden powstanie. Uśmiechnął się pod nosem, miał już coraz więcej dusz. Już wkrótce będzie mógł urządzić rytuał i stać się Liczem. Zaśmiał się, jego śmiech nie był jednym z tych przyjemnych, był chłodny i maniakalny. Wezwał nieumarłego i rozkazał mu przygotować księgi. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...