Skocz do zawartości

Ciekawe teorie spiskowe


Long Trailer

Recommended Posts

Macie jakieś ciekawe teorie spiskowe? Dawajcie je tutaj!

Pierwsza w tym temacie brzmi tak:Adolf Hitler przeżył wojnę.

Osobiście uważam że to jest możliwe. W krajach południowych miał wielu sprzymierzeńców.Mógł uciec w jakiś dzień łodziom podwodnom czy samolotem np. takim Arado Ar 234 i schronić się w Argentynie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


łódź zatopiona

Niekoniecznie. U-977 5 maja 1945 operował w okolicach Szkocji. Po ogłoszeniu kapitulacji Niemiec skierował się do Argentyny, gdzie dopłynął 17 sierpnia. Do Argentyny przedostał się też U-530. Problem polega na tym, że 1. Hitler pod koniec wojny przebywał w Berlinie, 2. zrezygnował z jedynej drogi ucieczki z oblężonego miasta (samolotem), 3. musiałby trafić na jakiegoś U-Boota, co przy odległości, jaka dzieliła Berlin od portów Kriegsmarine, było praktycznie niemożliwe, 4. czaszka Hitlera została przebadana i dowiedziono, że należała do fuhrera Rzeszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mógł. W okresie 1942-45 Samolot zostałby zastrzelony, łódź zatopiona, zresztą Hitler nigdy nie myślał o ucieczce. Nawet jeżeli czegoś próbował, to jego czaszkę znaleziono w berlińskim bunkrze.

Arado Ar 234 był tak szybki,że nie odnotywali jego przelotów.

Niekoniecznie. U-977 5 maja 1945 operował w okolicach Szkocji. Po ogłoszeniu kapitulacji Niemiec skierował się do Argentyny, gdzie dopłynął 17 sierpnia. Do Argentyny przedostał się też U-530. Problem polega na tym, że 1. Hitler pod koniec wojny przebywał w Berlinie, 2. zrezygnował z jedynej drogi ucieczki z oblężonego miasta (samolotem), 3. musiałby trafić na jakiegoś U-Boota, co przy odległości, jaka dzieliła Berlin od portów Kriegsmarine, było praktycznie niemożliwe, 4. czaszka Hitlera została przebadana i dowiedziono, że należała do fuhrera Rzeszy.

Z tą czaszką to niewiadomo, niby zęby podobne, ale reszta już nie tak bardzo. Edytowano przez Long Trailer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Arado Ar 234 był tak szybki,że nie odnotywali jego przelotów.

Ar 234 miał zasięg raptem 800 km. Był wolniejszy od chociażby P-47. Nie miał gdzie wylądować w bombardowanym Berlinie, nie mówiąc o startowaniu. W czasie oblężenia miasta w Berlinie wylądował jeden (1) samolot, którego piloci namawiali Hitlera do ucieczki drogą lotniczą; dyktator odmówił. To chyba wystarczający dowód na potwierdzenie niemożności ewakuacji Hitlera z Berlina?

Poza tym mamy: relacje świadków ze świty Hitlera (dwóch będących świadkami tego zdarzenia i spalenia ciała wodza przeżyło wojnę), raport ze śledztwa NKWD z 1946, raport SMIERSZu z 1945...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do argentyny uciekło wielu nazistów, ale prawdą jest, ze czekający na Hitlera samolot został zniszczony w nalocie na kilka dni przed kapitulacją. Oficjalna wersja głosi, że Adolfa spalili i nie pochowali by uniemożliwić jego kult. Nieoficjalnie mówi się, że zwiał do Argentyny i dożył późnej starości, w co wątpię. Jedynom przeszkodą w jego ucieczce była choroba psychiczna. Wielka idea doprowadziła go do szaleństwa i nawet w ostatnich dniach życia myślał, ze jeszcze mu się uda wygrać dzieki pomocy Bogów, którzy ześlą wunderwaffe.

 

A zmieniając temat, co do innych teorii spiskowych, to nawet pomijając coś tak oczywistego jak działająca bomba atomowa, to istnieje jeszcze taka o zaawansowanych pracach, a nawet pierwszych prototypach promienia śmierci. Nie pamiętam o co dokładnie chodziło, ale to mógł być albo laser (wątpliwe z uwagi na prądożerność i wymaganą technologię) albo skoncentrowana wiązka promieniowania, najpewniej gamma lub neutronowego. Z tym drugim jest problem, bo nic przed nim nie chroni, więc wszelka broń obsługiwana z ziemi zabiłaby też obsługę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Jedynom przeszkodą w jego ucieczce była choroba psychiczna.

Oraz jakiś milion żołnierzy aliantów zachodnich/wschodnich, czających się po drodze.


czekający na Hitlera samolot został zniszczony w nalocie na kilka dni przed kapitulacją

A czy on przypadkiem nie odleciał z Berlina przed podpisaniem kapitulacji? O ile pamiętam, jednego z pilotów Hitler mianował dowódcą Luftwaffe...

 


Nie pamiętam o co dokładnie chodziło, ale to mógł być albo laser (wątpliwe z uwagi na prądożerność i wymaganą technologię) albo skoncentrowana wiązka promieniowania, najpewniej gamma lub neutronowego. Z tym drugim jest problem, bo nic przed nim nie chroni, więc wszelka broń obsługiwana z ziemi zabiłaby też obsługę. 

Proszę o sprecyzowanie - kto posiada taki laser? Bo krążą w sieci różne wersje - jedna z nich mówi o użyciu takiej broni przez Rosjan w czasie konfliktu nad rzeką Ussuri z Chinami, ostrzeliwując jeden z chińskich oddziałów. W rzeczywistości Chińczycy wzięli udział we frontowym debiucie wyrzutni rakiet Grad...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Proszę o sprecyzowanie - kto posiada taki laser? Bo krążą w sieci różne wersje - jedna z nich mówi o użyciu takiej broni przez Rosjan w czasie konfliktu nad rzeką Ussuri z Chinami, ostrzeliwując jeden z chińskich oddziałów. W rzeczywistości Chińczycy wzięli udział we frontowym debiucie wyrzutni rakiet Grad...

Informacje o Death Ray są niepewne ale mamy wzmianki jakoby pracowało nad tym cesarstwo japońskie: Death ray "Ku-Go"Ku-go aimed to employ microvaves created in a large magnetron.

III Rzesza: One German project led by a man called Schiebold concerned a particle accelerator with a steerable bundle of beryllium rods running through the vertical axis. The other was developed by Dr Rolf Wideroe and is referred to in his biography. The machine developed by Wideroe was in the Dresden Plasma Physics laboratory in February 1945 when the city was bombed

A jeśli pokopać głębiej, to można znaleźć informacje o pracach Tesli :http://www.bibliotecapleyades.net/tesla/esp_tesla_2.htm

 

Ale ile w tym prawdy to nie wiem. Widać jednak, że pamięć mam zawodną i żaden z nich nie opierał się na laserze.

Edytowano przez Nightmare Sun
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niby nie teoria spiskowa, choć w pewnym sensie łączy się: Góry Sowie i Haunebu? Kolega opowiadał (był w owych górach), że są tam miejsca, gdzie, mimo że wyraźnie widać, iż teren się wznosi, to jeśli w takim miejscu położy się np. kulkę (nie wiem jaką konkretnie, może każdą) to ona potoczy się w górę. Druga sprawa, że dalej nie udało się nikomu dostać do tych ważniejszych części kompleksu Riese. Wiecie coś o tym ciekawego?

Edytowano przez The Lord High Protector
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Riese poszło więcej kasy, niż na schrony dla całej niemieckiej ludności. Brali oficerów tylko najbardziej zaufanych i mówiących w różnych językach by informacje nie przedostały się poza teren kompleksu. Niewolnicy pracowali dzień i noc,nie mogli zatrzymać pracy. W jednej z wykutych jaskiń coś budowano. Było laboratorium naukowe. Kompleks znamy jedynie w 40%. Nie wiemy co jeszcze przed nami kryje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, lecimy.

1. Niemiecka broń laserowa/mikrofalowa/jakaśtam:

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=77733

 

Nadto.

Niemcy mieli jakoby mieć dwa (!) prototypy takiej broni, przynajmniej tak twierdzi angielska wiki. Problem a: nie podaje źródeł. Problem b: jeden z tych prototypów został przejęty przez Aliantów. Jakby działał, najpewniej wszedłby na użycie US Army, nieprawdaż? No i nieco dalej ten sam artykuł klasyfikuje broń energetyczną Niemiec jako fikcyjną, zaraz obok Haunebu i die Glocke.

 

2. Kompleks Riese miał być 1. kwaterą główną Hiltera, 2. (prawdopodobnie) fabryką V-1 i V-2, 3. (prawdopodobnie) skarbcem, 4. (prawdopodobnie) miał związek z pracami nad niemiecką bombą jądrową. Historie o kulach toczących się w górę wymagają udowodnienia, bo mnie kumpel mówił, że ma w piwnicy portal do Equestrii.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, lecimy.

1. Niemiecka broń laserowa/mikrofalowa/jakaśtam:

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=77733

Nadto.

Niemcy mieli jakoby mieć dwa (!) prototypy takiej broni, przynajmniej tak twierdzi angielska wiki. Problem a: nie podaje źródeł. Problem b: jeden z tych prototypów został przejęty przez Aliantów. Jakby działał, najpewniej wszedłby na użycie US Army, nieprawdaż? No i nieco dalej ten sam artykuł klasyfikuje broń energetyczną Niemiec jako fikcyjną, zaraz obok Haunebu i die Glocke.

2. Kompleks Riese miał być 1. kwaterą główną Hiltera, 2. (prawdopodobnie) fabryką V-1 i V-2, 3. (prawdopodobnie) skarbcem, 4. (prawdopodobnie) miał związek z pracami nad niemiecką bombą jądrową. Historie o kulach toczących się w górę wymagają udowodnienia, bo mnie kumpel mówił, że ma w piwnicy portal do Equestrii.

.

Haunebu istniał naprawdę był uzbrojony w karabiny maszynowe oraz działka. Latał około 6000 km\h. Załogę stanowiło 12 osób

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, lecimy.

1. Niemiecka broń laserowa/mikrofalowa/jakaśtam:

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=77733

 

Nadto.

Niemcy mieli jakoby mieć dwa (!) prototypy takiej broni, przynajmniej tak twierdzi angielska wiki. Problem a: nie podaje źródeł. Problem b: jeden z tych prototypów został przejęty przez Aliantów. Jakby działał, najpewniej wszedłby na użycie US Army, nieprawdaż? No i nieco dalej ten sam artykuł klasyfikuje broń energetyczną Niemiec jako fikcyjną, zaraz obok Haunebu i die Glocke.

Cóż, pora na nieco wyjaśnień z mojej strony, jak ja to widzę.

a) Źródła wiki owszem są skąpe i często niepełne, dlatego nie możemy jej traktować jako jedynego pewnego źródła.

b) Nie. Zostałby utajniony a armia USA zaczęła by prowadzić badania nad zasadą działania i możliwością udoskonalenia tej broni. Najpewniej prototyp przypominałby coś w stylu wielkiego działa (więc nie broń indywidualna) nie wspominając, że raczej nie miał by zbyt wielkiej skuteczności w stosunku do zużywanej energii. 

 

Na podanym przez ciebie forum wskazują, że nie mógł być to laser, bo te wynaleziono w latach 50. Pozostaje więc wielka mikrofalówka albo magnetron. Biorąc pod uwagę, ze Niemcy byli bardzo zaawansowanym narodem, to mogli mieć nie tylko opracowany plan, ale też prototyp w MAŁEJ skali. Takie dwa prototypy dla dwóch różnych rozwiązań są możliwe. Być może rozwiązaniem kwestii energetycznej miał być albo reaktor atomowy (wątpliwe moim zdaniem) albo Die Glocke. Założenia tego ostatniego nie były złe, ale nie jestem pewien czy pozyskanie tej energii jest w ogóle możliwe. Jeśli złapię gdzieś naszego doktora od mechaniki kwantowej, to się go dopytam o energię punktu zerowego i możliwość jej pozyskania. W najgorszym wypadku w następny wtorek.

 

Co do Haunebu, to nie wiem więcej niż kolega podał wcześniej, poza tym, że jakoby miał on umożliwiać loty w kosmos (do nazistowskiej bazy na ciemnej stronie księżyca)

 

Kompleks Riese miał być chyba podziemnym, samowystarczalnym miastem (co wszyscy wiedzą) dla dziesiątek tysięcy ludzi, oficerów, ich rodzin i niewolników (co też wszyscy wiedzą). Zasilania miał dostarczać reaktor atomowy, albo urządzenie jemu podobne, z uwagi na bliskie złoża uranu. Laboratoria maiły pracować nad nowoczesną bronią (kontynuacja prac nad bombami atomowymi i głowicami do rakiet) a także inną wunderwaffe. Być może miał też stanowić schron przeciwatomowy na wypadek gdyby którakolwiek ze stron użyła wyżej wspomnianych bomb na większą skalę, co było bardzo prawdopodobne. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Haunebu istniał naprawdę był uzbrojony w karabiny maszynowe oraz działka. Latał około 6000 km\h. Załogę stanowiło 12 osób

Gdyby istniał, zostałby użyty w walce, ew. po wojnie skopiowano i użyto w armiach zwycięskich mocarstw. Poza tym jak niby miałby latać? Napędu antygrawitacyjnego do tej pory nie wynaleziono, a III Rzesza była na podobnym etapie rozwoju technologicznego, co choćby USA czy Polska. Poza tym: żródła?

... Mam dziwne wrażenie, że jestem trollowany.

 


a) Źródła wiki owszem są skąpe i często niepełne, dlatego nie możemy jej traktować jako jedynego pewnego źródła.

W takim razie poproszę o źródła, do których dodano sensowną bibliografię.


Zostałby utajniony a armia USA zaczęła by prowadzić badania nad zasadą działania i możliwością udoskonalenia tej broni. Najpewniej prototyp przypominałby coś w stylu wielkiego dział

>utajniony

>wielkie działo

Ile osób pracowałoby przy takiej broni? I na ch:yay:elę Niemcom, Amerykanom, Rosjanon w latach 30/40 broń, która służyłaby do zwalczania elektroniki, bo do tego głównie służy współczesna broń mikrofalowa?

 

Sugestia: wyskakiwanie z die Glocke i zamieszczanie pozbawionego źródeł artykułu z Nowej Atlantydy, gdzie Księgę Rodzaju interpretuje się jako wojnę kosmiczną (sic!) jest raczej złym pomysłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

>utajniony

>wielkie działo

Ile osób pracowałoby przy takiej broni? I na ch:yay:elę Niemcom, Amerykanom, Rosjanon w latach 30/40 broń, która służyłaby do zwalczania elektroniki, bo do tego głównie służy współczesna broń mikrofalowa?

 

Sugestia: wyskakiwanie z die Glocke i zamieszczanie pozbawionego źródeł artykułu z Nowej Atlantydy, gdzie Księgę Rodzaju interpretuje się jako wojnę kosmiczną (sic!) jest raczej złym pomysłem.

 

Cóż mój błąd, albo brak precyzji. Ale po kolei:

 

Mikrofale obecnie służą do niszczenia elektroniki, albo podgrzewania produktów zawierających wodę. Więc idąc tym tropem, wyobraź sobie rodzaj działa mikrofalowego o ukierunkowanym strumieniu, które jest w stanie gotować ludzi żywcem w kilka sekund. Teoretycznie to możliwe. 

 

 

Na podanym przez ciebie forum wskazują, że nie mógł być to laser, bo te wynaleziono w latach 50. Pozostaje więc wielka mikrofalówka albo magnetron. Biorąc pod uwagę, ze Niemcy byli bardzo zaawansowanym narodem, to mogli mieć nie tylko opracowany plan, ale też prototyp w MAŁEJ skali. 

 

Być może trochę się wcześniej zagalopowałem z tym wielkim działem, ale jak wspominam prototyp mógł być w małej skali, zupełnie jak prototyp V-3

 

A co do Die Glocke to informacji na ten temat jest sporo, jeśli głębiej poszukać. Ot chociażby ,,Prawda o Wunderwaffe". Niemniej co do samego zastosowania dzwonu to internet nie jest zdecydowany, choć najczęściej dzwon pojawia się jako część napędu Haunebu. Może miał stanowić samą obudowę do Repulsine.

 

Niemniej należy zauważyć, ze Niemcy byli w wielu dziedzinach bardziej zaawansowani niż Rosja czy Usa, o Polsce nie wspominając. Ot chociażby rakieta pionowego startu A-4 (znana też jako V-2), która jako pierwsza była w stanie osiągnąć przestrzeń kosmiczną już w 1942. Zauważ też, ze wyścig kosmiczny w dużej mierze napędzali niemieccy naukowcy z Penemunde, których przejęli alianci. 

 

Podejdźmy jeszcze do kwestii w pewnym sensie psychologicznej. Skoro odtajniono tyle niemieckich planów, prototypów i rozwiązań zbrojeniowych, to czego nie odtajniono? Ile jeszcze niemieckich prototypów i pomysłów jest rozwijanych w tajnych bazach? Bo nawet mając działający prototyp w małej skali, jego przeskalowanie nie jest takie proste (ponownie V-3).

 

http://en.wikipedia.org/wiki/Die_Glocke

http://pl.wikipedia.org/wiki/Wy%C5%9Bcig_kosmiczny#Niemiecki_udzia.C5.82

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby istniał, zostałby użyty w walce, ew. po wojnie skopiowano i użyto w armiach zwycięskich mocarstw. Poza tym jak niby miałby latać? Napędu antygrawitacyjnego do tej pory nie wynaleziono, a III Rzesza była na podobnym etapie rozwoju technologicznego, co choćby USA czy Polska. Poza tym: żródła?

... Mam dziwne wrażenie, że jestem trollowany.

W takim razie poproszę o źródła, do których dodano sensowną bibliografię.

>utajniony

>wielkie działo

Ile osób pracowałoby przy takiej broni? I na ch:yay:elę Niemcom, Amerykanom, Rosjanon w latach 30/40 broń, która służyłaby do zwalczania elektroniki, bo do tego głównie służy współczesna broń mikrofalowa?

Sugestia: wyskakiwanie z die Glocke i zamieszczanie pozbawionego źródeł artykułu z Nowej Atlantydy, gdzie Księgę Rodzaju interpretuje się jako wojnę kosmiczną (sic!) jest raczej złym pomysłem.

Polska i Niemcy na tym samym etapie rozwoju technologicznego? Ty se chyba jaja robisz. Porównaj choćby myśliwce polskie i niemieckie w 1939. A co do Handebu to wziąłem te informacje z książki "Tajemnice drugiej wojny światowej,, jak nie wierzysz to kup i poczytaj. Jasno tam jest opisane że ów pojazd był modelem rozwojowym spodka latającego Vril. Napęd stanowiły przeciwbieżne wiruje dyski czyli nie żadna antygrawitacja Edytowano przez Long Trailer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Mikrofale obecnie służą do niszczenia elektroniki, albo podgrzewania produktów zawierających wodę. Więc idąc tym tropem, wyobraź sobie rodzaj działa mikrofalowego o ukierunkowanym strumieniu, które jest w stanie gotować ludzi żywcem w kilka sekund. Teoretycznie to możliwe. 

Teoretycznie. Ergo: Niemcy mogli prowadzić teoretyczne prace, które poskutkowały stworzeniem czegoś, co teoretycznie powinno działać, jednak było tak wydajne, że Amerykanie popatrzyli na przejęty prototyp, wsadzili go do gablotki i zostawili.

 


zupełnie jak prototyp V-3

Czekaj, łączę wątki.

Masz na myśli niemiecką rakietę międzykontynentalną, da? Pomyliłeś oznaczenia. To była A-9 bądź A-10; V-3 było działem (bardzo) dalekiego zasięgu.


Ot chociażby ,,Prawda o Wunderwaffe".

Masz na myśli pracę Witkowskiego, który powołuje się na swoje własne artykuły (!) i pozycje z dziedziny ufologii (!!). Zresztą, ten pan został wspomniany na podanym przeze mnie wcześniej forum. Informacje o Die Glocke miał otrzymać od polskiego wywiadu (!); szkoda, że zapomniał zrobić kopię tego dokumentu. Plus mimo upływu siedemnastu lat, kilkukrotnych zmian rządów i rozwiązania minimum jednej organizacji wywiadu wojskowego nikt nie opublikował tych dokumentów.

 


Niemniej należy zauważyć, ze Niemcy byli w wielu dziedzinach bardziej zaawansowani niż Rosja czy Usa, o Polsce nie wspominając. Ot chociażby rakieta pionowego startu A-4 (znana też jako V-2), która jako pierwsza była w stanie osiągnąć przestrzeń kosmiczną już w 1942. Zauważ też, ze wyścig kosmiczny w dużej mierze napędzali niemieccy naukowcy z Penemunde, których przejęli alianci. 

Nie wątpię w jakość niemieckich badań nad napędem rakietowym i odrzutowym. Podważam jedynie traktowanie serio każdej bujdy o Wunderwaffe. Cudowna broń Hitlera istniała, owszem. W wielu wypadkach były to ustrojstwa nowatorskie, ale nie przesadzajmy - noktowizor, nowa seria czołgów albo nowoczesny bombowiec-latające skrzydło to nie są jakieś wynalazki z kosmosu, których nie udało się wprowadzić w innych armiach.

Tak, podważam zasadność traktowania "Prawdy o Wunderwaffe" jako źródła na temat niemieckich spodków.


Podejdźmy jeszcze do kwestii w pewnym sensie psychologicznej. Skoro odtajniono tyle niemieckich planów, prototypów i rozwiązań zbrojeniowych, to czego nie odtajniono? Ile jeszcze niemieckich prototypów i pomysłów jest rozwijanych w tajnych bazach? Bo nawet mając działający prototyp w małej skali, jego przeskalowanie nie jest takie proste (ponownie V-3).

Nie odtajniono, bo nie ma czego odtajniać. To, co miało jakąkolwiek szansę realizacji, zostało wprowadzone; cała reszta była niewarta zachodu, co najwyżej utajniona na góra 40 lat i teraz zajmują się profesjonalni historycy.


Polska i Niemcy na tym samym etapie rozwoju technologicznego? Ty se chyba jaja robisz. Porównaj choćby myśliwce polskie i niemieckie w 1939.

O mój Boże, w 1939 Niemcy mieli supernowoczesne Me-109, z którymi nie równały się projektowane u nas samoloty, choćby projektowany PZL.48 Lampart (prace przerwano we IX 1939) czy PZL.53 Jastrząb (1 prototyp, 2 miał być gotowy na jesieni)! 

Mieli zaawansowane Ju-87, które przewyższały osiągami projektowane u nas Sumy i dopiero Phantomy z czasów wojny w Wietnamie mogły za nimi nadążyć! 

A tak serio - nie przesadzajmy z tymi różnicami technologicznymi. Technologie, na jakich oparto konstrukcje polskie i niemieckie były takie same; wszystko rozbijało się albo o brak funduszy, albo o zły wybór silników, który opóźnił rozwój polskiego lotnictwa myśliwskiego.


książki "Tajemnice drugiej wojny światowej,,

Sugestia: podaj autora, bo trudno mi uwierzyć, że tutaj znajdę coś o latających spodkach. Also: ja ze swej strony polecam to forum. Wspomnianej tam książki "Syndrom V-7" polecić nie mogę, bo sam dopiero na nią poluję, ale zapoznanie się z nią nie byłoby głupim pomysłem.


Napęd stanowiły przeciwbieżne wiruje dyski czyli nie żadna antygrawitacja

To się nazywa rtęciowy napęd ANTYGRAWITACYJNY. Miał być opisywany już w źródłach starohinduskich. A, jak wiadomo, starożytni Hindusi zatrzymali Wielkich Mogołów i Brytyjczyków za pomocą potężnego lotnictwa. Jak do tej pory żaden z fizyków nie udowodnił, że napęd ten działał - a próbowano, w końcu sława wynalazcy silnika antygrawitacyjnego piechotą nie chodzi. Zabawne jest też to, że po wpisaniu słów "antygrawitacja" lub "napęd rtęciowy" w google wyskoczy nam masa stron o szeroko pojętej ufologii/paranauce i ani jednego z dziedziny fizyki...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Czekaj, łączę wątki.

Masz na myśli niemiecką rakietę międzykontynentalną, da? Pomyliłeś oznaczenia. To była A-9 bądź A-10; V-3 było działem (bardzo) dalekiego zasięgu.

 

 

Mam na myśli działo wielo ładunkowe, które w małej skali (kaliber 20mm) działało, ale w wielkiej był spory problem z synchronizacją ładunków.

 

 

Nie wątpię w jakość niemieckich badań nad napędem rakietowym i odrzutowym. Podważam jedynie traktowanie serio każdej bujdy o Wunderwaffe. Cudowna broń Hitlera istniała, owszem. W wielu wypadkach były to ustrojstwa nowatorskie, ale nie przesadzajmy - noktowizor, nowa seria czołgów albo nowoczesny bombowiec-latające skrzydło to nie są jakieś wynalazki z kosmosu, których nie udało się wprowadzić w innych armiach.

 

 

Ale nie w trakcie wojny, tylko po. Co było efektem przejęcia sporego grona Niemieckich naukowców. Niemniej temat raczej nie jest o Wunderwaffe, która pojawia się w podręcznikach szkolnych, tylko o teoriach spiskowych, czyli: 

Teoria spiskowa – stojące w opozycji do oficjalnie uznanej wersji, wyjaśnienie zaistniałego faktu, rodzące się z przeświadczenia o istniejącym spisku, którego celem jest zatajenie prawdy przed opinią publiczną.

 

O mój Boże, w 1939 Niemcy mieli supernowoczesne Me-109, z którymi nie równały się projektowane u nas samoloty, choćby projektowany PZL.48 Lampart (prace przerwano we IX 1939) czy PZL.53 Jastrząb (1 prototyp, 2 miał być gotowy na jesieni)! 

Mieli zaawansowane Ju-87, które przewyższały osiągami projektowane u nas Sumy i dopiero Phantomy z czasów wojny w Wietnamie mogły za nimi nadążyć! 

A tak serio - nie przesadzajmy z tymi różnicami technologicznymi. Technologie, na jakich oparto konstrukcje polskie i niemieckie były takie same; wszystko rozbijało się albo o brak funduszy, albo o zły wybór silników, który opóźnił rozwój polskiego lotnictwa myśliwskiego.

 

Równie dobrze możesz powiedzieć, ze poziom rozwoju czołgów był identyczny bo wszystkie miały gąsienice. Liczą się też szczegóły techniczne, właśnie takie jak rozwój silników. I pod tym względem Niemcy byli zdecydowanie do przodu. już nie mówiąc, ze wprowadzili swoje najlepsze prototypy i udoskonali posiadane maszyny. ( Lotnictwo to mój słaby temat, dlatego teraz przechodzę na czołgi)

Polska miała głównie 7TP i prototyp 10TP, który okazał się nieudany. Ergo Polska armia pancerna dysponowała w 39 czołgami 7TP w obu wersjach i FT17 kupionymi od Francji. Niemcy mieli głównie PZ 2 i 3. O ile te pierwsze nie były specjalnym problemem, o tyle PZ III bije na głowę 7TP bazującego na Vickersie. Do tego mamy jeszcze pierwsze sztuki PZ 4, ktopre były dla 7TP sporym wyzwaniem.

W rozrachunku należy wziąć jeszcze pod uwagę inne pojazdy (Polskie TKS i WZ 34 i Niemieckie Stugi, PZ 38t, 35t i kilka innych) W efekcie Niemcy mieli więcej pojazdów, które wypadały lepiej od naszych i lepszą taktykę ich wykorzystania. Do tego dochodzi fakt, ze nasze siły były podzielone a łańcuch dowodzenia się nie sprawdzał.

 

Co do napędu antygrawitacyjnego, to sama nazwa wskazuje na metodę działania czyli konieczność przeciwstawienia się bezpośrednio polu grawitacyjnemu lub jego zanegowanie, a nie skierowanie siły tak by przeciwstawić się przyciąganiu. (niby podobnie ale niezupełnie). Moim zdaniem dyski rtęciowe to nie napęd antygrawitacyjny, tylko raczej coś w rodzaju turbiny ustawnej pionowo (wybaczcie takie niefachowe porównanie). takie coś już prędzej zaistnieje.

 

 

Sugestia: podaj autora, bo trudno mi uwierzyć, że tutaj znajdę coś o latających spodkach. Also: ja ze swej strony polecam to forum. Wspomnianej tam książki "Syndrom V-7" polecić nie mogę, bo sam dopiero na nią poluję, ale zapoznanie się z nią nie byłoby głupim pomysłem.

 

Bez obrazy, ale forum ma taką samą wartość informacyjna jak wikipedia, gdyż jest tworzone przez użytkowników. Nie można wiec brać tej wiedzy za pewnik i przy jej pomocy negować innych źródeł. a przynajmniej nie powinny stanowić jedynego kontrprzykładu. Prawdą jest, że nie mamy obecnie pewności ile z Niemieckich konceptów doczekało się realizacji w małej, lub dużej skali, a ile pozostało na papierze. Pamiętaj też, ze sporo informacji było niszczonych, lub jak mówiłem zostało utajnionych. I to na wiecej niz 40 lat.Chociażby dlatego, ze któraś strona szuka sposobu na realizację albo czeka na wynalezienie jednej brakującej części, która pozwoli na wykonanie prototypu w pełnej skali. Powiesz bzdura, a ja na to, że latamy w kosmos od 50 lat, a nadal nie możemy wyruszyć na Marsa, a to niby blisko.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Historia uczy, choć nie każdego"

 

Wrzesień 39. Najpierw jadą niemieckie czołgi. Następnie ciężarówki, a za nimi wozy ciągnięte przez konie! W literaturze i filmie Niemcy mieli bardzo nowoczesną i zmechanizowaną armię, rzeczywistość jednak była nieco inna. 

 

Przyznam się szczerze, że specjalnie rzuciłem temat Hanebu (w ufo nie wierzę i sądzę, że calkowicie opanowaliśmy przestworza). W pełni zgadzam się, że gdyby taka technologia istniała, z pewnością zostałaby wykorzystana w dzisiejszych konfliktach zbrojnych. Druga sprawa, że kompleks Riese z pewnością został dobrze sprawdzony przez sowietów, a oni z pewnością użyliby takiej technologii w wyścigu w kosmos i zbrojeniowym.

 

Inna sprawa, mało brakowałao by, Niemcy zostały zatrzymane w 39, pomoc ZSRS 17.09 miała niebagatelne znaczenie, bo Rzesza miała zapasów amunicji na jakieś dwa tygodnie walki. Pomijam fakt pięknej i ciepłej pogody, która tylko pomogła w prowadzeniu ofensywy. (Nie wspominam już o tym, że Niemcy mieli większe straty w walce z Polską niż potem z Francją)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teoretycznie. Ergo: Niemcy mogli prowadzić teoretyczne prace, które poskutkowały stworzeniem czegoś, co teoretycznie powinno działać, jednak było tak wydajne, że Amerykanie popatrzyli na przejęty prototyp, wsadzili go do gablotki i zostawili.

Czekaj, łączę wątki.

Masz na myśli niemiecką rakietę międzykontynentalną, da? Pomyliłeś oznaczenia. To była A-9 bądź A-10; V-3 było działem (bardzo) dalekiego zasięgu.

Masz na myśli pracę Witkowskiego, który powołuje się na swoje własne artykuły (!) i pozycje z dziedziny ufologii (!!). Zresztą, ten pan został wspomniany na podanym przeze mnie wcześniej forum. Informacje o Die Glocke miał otrzymać od polskiego wywiadu (!); szkoda, że zapomniał zrobić kopię tego dokumentu. Plus mimo upływu siedemnastu lat, kilkukrotnych zmian rządów i rozwiązania minimum jednej organizacji wywiadu wojskowego nikt nie opublikował tych dokumentów.

Nie wątpię w jakość niemieckich badań nad napędem rakietowym i odrzutowym. Podważam jedynie traktowanie serio każdej bujdy o Wunderwaffe. Cudowna broń Hitlera istniała, owszem. W wielu wypadkach były to ustrojstwa nowatorskie, ale nie przesadzajmy - noktowizor, nowa seria czołgów albo nowoczesny bombowiec-latające skrzydło to nie są jakieś wynalazki z kosmosu, których nie udało się wprowadzić w innych armiach.

Tak, podważam zasadność traktowania "Prawdy o Wunderwaffe" jako źródła na temat niemieckich spodków.

Nie odtajniono, bo nie ma czego odtajniać. To, co miało jakąkolwiek szansę realizacji, zostało wprowadzone; cała reszta była niewarta zachodu, co najwyżej utajniona na góra 40 lat i teraz zajmują się profesjonalni historycy.

O mój Boże, w 1939 Niemcy mieli supernowoczesne Me-109, z którymi nie równały się projektowane u nas samoloty, choćby projektowany PZL.48 Lampart (prace przerwano we IX 1939) czy PZL.53 Jastrząb (1 prototyp, 2 miał być gotowy na jesieni)!

Mieli zaawansowane Ju-87, które przewyższały osiągami projektowane u nas Sumy i dopiero Phantomy z czasów wojny w Wietnamie mogły za nimi nadążyć!

A tak serio - nie przesadzajmy z tymi różnicami technologicznymi. Technologie, na jakich oparto konstrukcje polskie i niemieckie były takie same; wszystko rozbijało się albo o brak funduszy, albo o zły wybór silników, który opóźnił rozwój polskiego lotnictwa myśliwskiego.

Sugestia: podaj autora, bo trudno mi uwierzyć, że tutaj znajdę coś o latających spodkach. Also: ja ze swej strony polecam to forum. Wspomnianej tam książki "Syndrom V-7" polecić nie mogę, bo sam dopiero na nią poluję, ale zapoznanie się z nią nie byłoby głupim pomysłem.

To się nazywa rtęciowy napęd ANTYGRAWITACYJNY. Miał być opisywany już w źródłach starohinduskich. A, jak wiadomo, starożytni Hindusi zatrzymali Wielkich Mogołów i Brytyjczyków za pomocą potężnego lotnictwa. Jak do tej pory żaden z fizyków nie udowodnił, że napęd ten działał - a próbowano, w końcu sława wynalazcy silnika antygrawitacyjnego piechotą nie chodzi. Zabawne jest też to, że po wpisaniu słów "antygrawitacja" lub "napęd rtęciowy" w google wyskoczy nam masa stron o szeroko pojętej ufologii/paranauce i ani jednego z dziedziny fizyki...

Me 109 powstał przed wojną a polskie myśliwce na poziomie były dopiero w fazie prototypów. Co do Ju 87 się zgodzę nowoczesny nie był

P.S Autorem książki jest Maciej Karalus

Edytowano przez Long Trailer
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam na myśli działo wielo ładunkowe, które w małej skali (kaliber 20mm) działało, ale w wielkiej był spory problem z synchronizacją ładunków

Nie żeby coś, ale w dużej skali też działało: oddano kilka strzałów próbnych z egzemplarza wycelowanego w Londyn i kilkaset w Luksemburg.

 

 

 

Co było efektem przejęcia sporego grona Niemieckich naukowców.

Nie przeceniałbym aż tak roli Niemców w rozwoju technologicznym; Niemcy nie wymyślili zdalnie sterowanych czołgów.

 

 

Kwestia poziomów technicznych Polski i III Rzeszy.

1. 7 TP MIAŁ szanse w starciu z Panzer IV; Panzer III był nawet słabszy od siódemki. Z Panzer III radziły sobie już dozbrojone TKS-y.

http://www.historycy.org/index.php?showtopic=13940#

2. Wspomniane silniki do polskich myśliwców zostały zakupione we Francji. Francja jakoś poziomem techniki od Niemiec nie odbiegała?

3. Rozmawiamy o technice, nie o taktyce.

 

 

 

 

Co do napędu antygrawitacyjnego, to sama nazwa wskazuje na metodę działania czyli konieczność przeciwstawienia się bezpośrednio polu grawitacyjnemu lub jego zanegowanie, a nie skierowanie siły tak by przeciwstawić się przyciąganiu. (niby podobnie ale niezupełnie). Moim zdaniem dyski rtęciowe to nie napęd antygrawitacyjny, tylko raczej coś w rodzaju turbiny ustawnej pionowo (wybaczcie takie niefachowe porównanie). takie coś już prędzej zaistnieje.

Właśnie opisałeś działanie napędu antygrawitacyjnego wg. kilku stron zajmujących się tym zagadnieniem. Zabawne, że żadna nie podaje bibliografii...

 

 

 

Bez obrazy, ale forum ma taką samą wartość informacyjna jak wikipedia, gdyż jest tworzone przez użytkowników.

Jak to dobrze, że na podanym przeze mnie forum wypowiada się autor "Syndromu V-7"...

 

 

 

Nie można wiec brać tej wiedzy za pewnik i przy jej pomocy negować innych źródeł.

Cóż począć, jak artykuły informujące o istnieniu Haunebu/Vril/die Glocke skąpią nam źródeł historycznych...

Zresztą, chcesz źródeł? Prosz: http://ioh.pl/artykuly/pokaz/niemieckie-latajce-talerze--niebezpieczny-mit,1047/

Artykuł autora "Syndromu V-7", w którym przedstawia początek istnienia mitu, popierając swoje twierdzenia powojennymi artykułami prasowymi i książkami. Jego opracowanie zostało umieszczone w bibliografii, by czytelnik zainteresowany dalszym rozwojem mitu wiedział, gdzie sięgać.

 

 

 

Autorem książki jest Maciej Karalus 

 

Niech zgadnę: w bibliografii do artykułu o V-7 powołuje się na Witkowskiego? To znów podważa jego wiarygodność, zwłaszcza biorąc pod uwagę link wyżej.

 

 

The Lord High Protector:

 

 

Przyznam się szczerze, że specjalnie rzuciłem temat Hanebu (w ufo nie wierzę i sądzę, że calkowicie opanowaliśmy przestworza). W pełni zgadzam się, że gdyby taka technologia istniała, z pewnością zostałaby wykorzystana w dzisiejszych konfliktach zbrojnych. Druga sprawa, że kompleks Riese z pewnością został dobrze sprawdzony przez sowietów, a oni z pewnością użyliby takiej technologii w wyścigu w kosmos i zbrojeniowym.

TO.

PS. TLHP, ty trollu, rzucasz temat, a potem ja muszę się dwoić i troić, by doedukować userów. xd

Edytowano przez Gandzia
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bez obrazy Gandzia, ale przeciwstawiasz Jednego człowieka przeciw innym. Nie powiem, masz rozległą wiedzę, ale mimo to nie zawsze się z tobą zgodzę.

Nawet jeśli mieliśmy 112 7TP w wersji jedno wieżowej (2 wieżowa nie ma racji bytu w starciu przeciw czemuś cięższemu od PZ I), to Niemcy mieli więcej swoich pojazdów. O taktyce wspominałem. Może i niemieckie armaty miały gorszą przebijalność i skupienie, ale bez problemów radziły sobie z 7TP. Nadal jednak wygrywa liczebność.

 

 

Właśnie opisałeś działanie napędu antygrawitacyjnego wg. kilku stron zajmujących się tym zagadnieniem. Zabawne, że żadna nie podaje bibliografii...

 

 

A pisałem z głowy, nawet nie szukając w źródłach. 

 

Wracając do 7TP, to jest to zmodyfikowana konstrukcja brytyjska, a Polskie projekty czołgów były nieudane, albo pojawiły się zbyt późno. Nawet jeśli tu mamy zbliżony poziom jakości sztuka w sztukę, to Niemcy byli w stanie produkować więcej, zatem ich produkcja była wyższej jakości. O silnikach lotniczych się nie wypowiem, poza stwierdzeniem faktu, ze Messerschmitt miał wtrysk paliwa, a francuzi i brytole gaźnik. Niby nic, a przewaga spora.

 

Może rzeczywiście ufo jako prototyp nie istniało, ale na papierze owszem. A co do Pełnowymiarowego prototypu V-3 to Michael Kerrigan podaje w ,,World war II. Plans that never happened" że owszem kilka pocisków zostało wystrzelonych, ale moim zdaniem donośność nie była imponująca (88-93km). Projekt był zbyt skomplikowany i awaryjny, nie mówiąc o podatności na bombardowanie (Tallboy ami)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Nawet jeśli mieliśmy 112 7TP w wersji jedno wieżowej (2 wieżowa nie ma racji bytu w starciu przeciw czemuś cięższemu od PZ I), to Niemcy mieli więcej swoich pojazdów. O taktyce wspominałem. Może i niemieckie armaty miały gorszą przebijalność i skupienie, ale bez problemów radziły sobie z 7TP. Nadal jednak wygrywa liczebność.

Ergo; doszliśmy do wniosku, że Niemcy mieli czołgów więcej, ale nasze czołgi pod względem technicznym w najgorszym wypadku im dorównywały, jeśli nie przewyższały.


Niemcy byli w stanie produkować więcej, zatem ich produkcja była wyższej jakości.

Czekaj, bo zaraz dojdziemy do wniosku, że technika radziecka była wyższej jakości niż niemiecka, bo ZSRR natrzaskał więcej czołgów.


O silnikach lotniczych się nie wypowiem, poza stwierdzeniem faktu, ze Messerschmitt miał wtrysk paliwa, a francuzi i brytole gaźnik. Niby nic, a przewaga spora.

Problem polega na tym, że Spitfire i Bf 109 były tak samo dobre, jeśli chodzi o osiągi i cechy techniczne: brak wtrysku paliwa i wynikające z tego problemy u Spita rekompensowała łatwość pilotażu; o ile niedoświadczeni piloci brytyjscy mogli wykorzystać swoje maszyny w maksymalnym stopniu, to Niemcy mieli z tym problem.


Może rzeczywiście ufo jako prototyp nie istniało, ale na papierze owszem.

... Ty czytałeś podany przeze mnie artykuł? Wydaje mi się, że wyjaśnia on w stopniu zadowalającym tajemnicę niemieckiego UFO. Mało tego, argumentuje to, nie odsyłając do innych publikacji internetowych czy książkowych, a do źródła: artykułów prasowych z lat 50. XX wieku.

 

Czy pan Kerrigan podaje informacje na temat dwóch innych dział serii V-3, użytych bojowo?

 

I czy to nie jest czasem offtop?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, to już chyba jest offtop i nie powiem, masz sporo racji. Co do ilości V-3 to nie podaje liczby, ale w odniesieniu do nich używa liczby mnogiej. A ruski przemysł zbrojeniowy był w pewnym sensie do przodu bo może i T-34 było prostą konstrukcją, ale jakże genialną jak na swoje czasy. Poza tym, cytat z Józefa S. ,,Ilość jest jakością samą w sobie". Tak więc nawet jeśli czołgi Niemieckie nie miały sobie równych w starciu 1:1, o tyle było ich mało w stosunku do przeciwnika. Bo nawet jeśli do zniszczenia 1 tygrysa trzeba było urzyć 4-5 shermanów lub mniej więcej tyle samo T-34, o tyle alianci mogli se spokojnie pozwolić na taki wydatek, Niemcy już nie.

 

Dlatego kończąc offtop i wracając do normalnego tematu, przyznaję ci sporo racji, choć przekonany jestem tylko w 99%. 

 

W zamian za to mam historię, niestety bez dowodów, ale po kolei.

Ojciec znajomego mojego ojca miał 14 lat w 1944 i działał w partyzantce w jakiejś wsi. Jego syn, (znajomy mojego ojca) opowiadał historię, którą słyszał od swojego ojca, jak to w nocy drogą jechała kolumna czołgów w stronę berlina. Niby nic, ale... W środku tej kolumny jechała ciężarówka półgąsienicowa z zabudowaną paką i wielkim, płaskim talerzem na górze. Pierwszy raz coś takiego widział (ten ojciec) i ostatni. Jego syn (czyli znajomy mojego ojca) był architektem i pokazywał szkice poczynione na podstawie opowieści własnego ojca. Nie wiem jak bardzo były zgodne z prawdą, ale wyglądało to jak Shwerrer  Wermachtschlepper z wielką anteną satelitarną. Niestety z powodu śmierci obu tych panów nie mam dostępu do tych rysunków. Ile w tym prawdy i co to było, to też nie wiem, ale na pewno nie chodziło o UFO

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ojciec znajomego mojego ojca miał 14 lat w 1944 i działał w partyzantce w jakiejś wsi. Jego syn, (znajomy mojego ojca) opowiadał historię, którą słyszał od swojego ojca, jak to w nocy drogą jechała kolumna czołgów w stronę berlina. Niby nic, ale... W środku tej kolumny jechała ciężarówka półgąsienicowa z zabudowaną paką i wielkim, płaskim talerzem na górze. Pierwszy raz coś takiego widział (ten ojciec) i ostatni. Jego syn (czyli znajomy mojego ojca) był architektem i pokazywał szkice poczynione na podstawie opowieści własnego ojca. Nie wiem jak bardzo były zgodne z prawdą, ale wyglądało to jak Shwerrer  Wermachtschlepper z wielką anteną satelitarną. Niestety z powodu śmierci obu tych panów nie mam dostępu do tych rysunków. Ile w tym prawdy i co to było, to też nie wiem, ale na pewno nie chodziło o UFO

Najpewniej był to radar Wurzburg w czasie transportu. Tłumaczy to tajność operacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...