Skocz do zawartości

[Pojedynek] [A] Lucypher vs THEKOSZMAR77


Hoffman

Lucypher vs THEKOSZMAR77  

9 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto zwyciężył w tym pojedynku?

    • Lucypher
      8
    • THEKOSZMAR77
      1


Recommended Posts

Masywna, stara cytadela stała niestrudzenie na wzgórzu, górując nad pokrywającymi gołoborza pozostałościami po odbytych walkach. Wśród porzuconych i zardzewiałych pancerzy dało się dostrzec tarcze, mocno wyszczerbioną broń białą, a także sztandary, żałośnie podziurawione i pokryte ziemią.

 

Wnętrze cytadeli również nie napawało zachwytem. Wiele dzieł sztuki zostało skradzionych, złupieniu uległa także pracownia kronikarzy oraz biblioteka. Jedynie spiżarnia nie została splamiona obecnością wędrownych rzezimieszków, choć z drugiej strony, na co komu była przeterminowana, rozkładająca się żywność? To dobry pokarm dla Ghuli, a nie żywych, myślących istot.

 

Krocząc schodami ku górze, można trafić na zapuszczoną zbrojownię oraz warsztaty. Ponoć za którąś ścianą znajduje się sekretna winda, która prowadzi do podziemnego korytarza, stanowiącego przedsionek systemu tuneli i baraków, przeznaczonych dla najemników.

 

Dziś, zabytek ten jest doskonale zabezpieczony, podobnie jak i jego okolice. Można zwiedzać do woli, przy okazji słuchając opowiadanych przez przewodników legend. Jednakże w tej chwili, wycieczka nie jest wskazana. Za sprawą nadchodzącego magicznego pojedynku, przewidujemy liczne wstrząsy, opady pyłów i tynku oraz kilka innych nieudogodnień, odczuwalnych szczególnie na piętrze drugim.

 

A gdzie odbędzie się magiczne starcie? Na szczycie cytadeli!

 

 

mlp__fim__the_sixth_obstacle_by_esuka-d4

 

 

Drodzy Państwo, już za chwile Wasze oczy będą mogły rozkoszować się nowym, zapowiadającym się prześwietnie pojedynkiem, w którym to zmierzą się Lucypher i THEKOSZMAR77! Obaj wojownicy wydają się być w znakomitej formie, toteż żaden z nich przez całe starcie nie będzie miał okazji do narzekania, a jedynie pełne pełne roboty, nie wspominając już o kanałach energetycznych, które zapewne spotka nie jedno przeciążenie!

 

A przez "całe starcie" mam na myśli limit, wynoszący 12 postów na uczestnika. Tak oto zażyczyli sobie nasi zacni magowie, toteż my spełniamy ich wolę.

 

Gotowi? Zatem, niech rozpocznie się pojedynek!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na arenę wszedł powoli mężczyzna. Miał na sobie białą kurtkę z kocimi uszami, fioletowe spodnie, tego samego koloru glany. Jego włosy były koloru białego, a oczy fioetowe ze źrenicami kota. Porozglądał się po arenie i po chwili usiadł po tureck. Po chwili dookoła niego pojawiły się pioruny które zaczęły go wzmacniać.

Tak zaczął czekać na przeciwnika.

Edytowano przez Lucypher
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szare, mętne oczy z pionowymi tęczówkami ziejące z otworów w metalowej masce wypatrzyły jego przeciwnika. Poprawił czarny kaptur, wraz z powiewającym za nim, niby skrzydła czarnego ptaka, pelerynę. Jego zbroja z cieniostali, kształtowana na podobieństwo ptasich piór, pochłaniała łapczywie światło zachodzącego słońca, przypominając zastygłą lawę. Zacisnął szponiaste palce na kosturze. Noc mnie wspomoże... - pomyślał -  ale czy będzie tylko moim sprzymierzeńcem?      

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak wyczuł przeciwnika. Wstał powoli jakby w ogóle się nie spieszył. Zciągnął kaptór z głowy i spojrzał na mroczną postać. Nagle na jego dłoniach pojawiły się rękawiczki które zakrywały tylko dwa ostatnie palce. Były one koloru czarnego. Ruszył lekko prawą dłonią. Pojawił się w niej piorun.

- Witaj. Jesteś gotów na walkę?- zapytał z nie miłym grymasem na ustach. Nie lubił takich pseudo mroku. Lucyfer spoważniał i rzucił w stronę przeciwnika piorunem a następnie przywołał miecz jednoręczny który miał fioletową rękojeść i o takim samym kolorze aurę wokół miecza. Gdy piorun eksplodował przed nogami oponenta rzucił się w jego stronę atakując mieczem z nad głowy. Taki atak powinien go zdezorientować. pomyślał z uśmiechem Lucyfer.

Edytowano przez Lucypher
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piorun wybuchnął wzbijając w powietrze tumany pyłu. Zmrużył oczy. Teraz na pewno wykorzysta chwilę na atak. Trzasnął kosturem o ziemię. Od miejsca w które uderzył we wszystkie strony rozlała się biała, lśniąca plama. Zamrożona woda błyskawicznie utwardzała się w ślizgom skorupę. Jeśli przeciwnik nie odskoczy, zaklęcie go unieruchomi. Dzięki temu odzyska inicjatywę. Otaczający go lód powinien w pewnym stopniu wyeliminować zagrożenie bezpośredniej walki. Wolał nie mieć styczności z mieczem przeciwnika.     

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucyfer stanął na ręce i uderzył w ziemię piorunem aby lód pękł. Następnie wbił miecz w nogę przeciwnika aby go unieruchomić. Następnie odskoczył i zaczął się śmiać maniakalnie.- Teraz poczujesz niesamowity ból.- krzyknął. Dookoła przeciwnika pojawiły się pioruny które zaczęły się do niego zbliżać. Lucyfer śmiał się bez przerwy obserwując co zrobi przeciwnik.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spod maski dało się słyszeć cichy syk, kiedy miecz wbił mu się w stopę. Zaklęcie powoli zbliżało się do niego. Musi zacząć atakować. Uniósł kostur, a jego ciało otoczyły kłęby czarnej mgły. Wzbił się do góry, unikając piorunów. Zawisł w powietrzu. Wykorzysta te pioruny przeciw niemu. Uniósł kostur. Świat zrobił się nagle ciemniejszy. Na niebie pojawiły się chmury, które zalały arenę nieprzerwaną ulewą. W połączeniu z jego lodem powinno to stanowić udane połączenie. Zaśmiał się cicho.     

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucyferowi zrzedła mina. Nie sodziwał sië takiej reakcji. Podszedł do miecza i wyrwał go z ziemi. Zlizał z niego krew. Teraz mogę cię namierzyć. pomyślał. Z jego ręki wysunął się mały sztylet. Rzucił nim w stronę przeciwnika. Po chwili dookoła jego rąk zaczęły się tworzyć rozładowania elektryczne.- Boisz się walczyć w ręcz? Zabawmy się magią.- powiedział. Pioruny poleciały w stronę wroga z niesamowitą prędkością.

- Tego nie ominie.- mruknął podnosząc miecz i unosząc się w powietrzu rzucił się w stonę wroga. Miecz był wycelowany w serce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten którego zwano Koszmarem spojrzał na horyzont. Nareszcie zaszło słońce. Skupił on energie i przekształcił się w cień. Jego ciało stało się ulotną materią ciemności. Świetna ochrona przed bronią niemagiczną. Przyjął na siebie uderzenia piorunów. Jego przeciwnik poczuł się pewnie. To go zgubi. Ostrze miecza było coraz bliżej serca czarnego maga... Nagle jednak zahamowało gwałtownie. Przeciwnik został opleciony cienistymi mackami. Jak mucha w sieci - pomyślał wyciągając ku niemu szponiastą dłoń.      

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucyfer zareagował instynktownie. Skupił energię i stworzył jej wybuch. Oswobodził się i złapał rękę przeciwnika. Elektryczność przeszła z niego prosto na ciało przeciwnika.- A i ten miecz jest magiczny.- powiedział. Gdy go podniósł spowił go mrok. Po chwili odrzucił wroga z raną na klatce piersiowej. Sam nie miał zamiaru schodzić na ziemię. Stał i patrzył na przeciwnika że zrezygnowaniem jakby myślał że będzie więcej zabawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehehehh - zaśmiał się upiornie i wstał. Po jego podziurawionej zbroi spływała krew. Zerwał ją i rzucił na bok, obok innego zrujnowanego uzbrojenia. Zdjął maskę, ukazując nienaturalnie bladą twarz. Wyciągnął ręce przed siebie. Wokoło jego przeciwnika, niczym czarne pędy, zaczęły wyrastać cieniste macki. Następnie pojawiły się w nich zębate paszcze. Rozległ się huk. Każda z paszcz skierowała w stronę przeciwnika straszliwą fale dźwiękową. Upadł na ziemię, zakrywając uszy. Za chwilę nocny skowyt rozerwie go na kawałki.          

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucyfer złapał się za uszy.- Mocy mroku dopomóc mi musisz.- krzyknął. Nagle dookoła niego pojawiła się bariera z mroku. Po chwili skorupa wybuchła i paszcze zniknęły. Jego wygląd zmienił. się. Miał na sobie pancerz z fioletowych łusek. Stracił w czasie przemiany jedno oko. Ale zamiast krzyczeć śmiał się. Podniósł się. przywołał dwa miecze. Jednym wycelował w Koszmara.- Teraz zginiesz.- warknął. Dookoła wroga pojawiły się czarne sznury które go oplotły. Lucyfer skoczył na przód chcąc odciąć mu głowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Achh. Jak cudownie walczyć z kimś równym sobie - pomyślał Koszmar. Przyszła pora na odsłonięcie silniejszych kart. Mrok ogarnął go, a następnie rozwiał się ukazując jego zmienioną postać. Z pleców wyrastały mu błoniaste skrzydła, a głowa przybrała potworny kształt podobny do łba nietoperza. Rzucił się na przeciwnika i zablokował oba miecze, które zdążyły musnąć jego szyje. Trzymając mocno ręce przeciwnika zaczął wtłaczać w jego ciało dwie energie - lodu i mroku. Lucyfer może użyć błyskawic, aby pozbyć się cieni, jednak wtedy woda sprawi, ze się usmaży. Może użyć mroku, aby pozbyć się wody, ale wtedy nic nie powstrzyma mroku przed dostaniem się do jego serca. Czym mnie teraz zaskoczysz? - zapytał Koszmar, szczerząc długie kły.         

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucyfer odkrył pusty oczodół.- Jestem gotowy na wszystko.- otworzył usta i buchnął z nich płomień prosto w twarz Koszmara. Następnie odskoczył. Wyciągnął palec przed siebie. Przed nim zaczęła się zbierać czarna energia przyjmując postać kuli.- Cero.- warknął. Z kuli wyleciał potężny promień o dużym polu rażenia. - To powinno go spalić na popiół.- szepnął śmiejąc się psychicznie. W czasie ataku podniusł też miecz jakby musiał się od razu bronić. Spodziewał się że Koszmar jest wyjątkowy i może to przeżyć. Dlatego postanowił że jeśli przeżyje Koszmar zostanie jednym z jego zabawek do eksperymentowania.

Edytowano przez Lucypher
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mógł blokować takiej ilości skumulowanej energii magicznej. musiał zrobić unik. Ale wtedy przeciwnik się na niego rzuci. Wiedział już co zrobić. Z niemałym trudem uniknął promienia, a z oparów pyłu, które wywołał, wyłonił się nie jeden, ale pięciu Koszmarów. Ta iluzja powinna go zdezorientować. Każda z postaci wystrzeliła  stronę Lucyphera mroczny pocisk w kształcie wilczej paszczy. Ciekawe czy zdoła odgadnąć, która jest prawdziwa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucyfer uniósł się e powietrze. Skulił się i oplotły go węże z metalu. Skorupa stwardniała i z niej stworzyły się miecze które poleciały każdy w innego klona. Gdy zobaczył prawdziwego Koszmara przywołał wielką chmurę burzową z ktôrej poleciał deszcz a pioruny udeżały

w Koszmara. Lucyfer przez chwilę stał w powietrzu. Po chwili zszedł i przywołał dwa miecze.- Obiecuję, że zginiesz powooli lecz bez boleśnie.- powiedział z diabelnym uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och, a więc taniec ma się już zakończyć? - zapytał Koszmar. Zablokował pioruny, osłaniając się swoimi błoniastymi, nietoperzowymi skrzydłami. Następnie wystrzelił w górę kule mrocznej energii. W powietrzu kula uformowała się w kształt strasznego, wielkiego ptaka. Magiczny twór rozłożył skrzydła i zaczął wirować, zasypując cała arenę eksplodującymi piórami energii. Lucyfer zablokował jeden pocisk, odbił drugi, jednak trzeci wybuchnął tuż pod nim. Upadł, patrząc jak w jego stronę lecą kolejne czarne pióra.   

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obserwował jak pióra eksplodują dookoła niego. Nagle zniknął i pojawił się nad ptakiem. Wyciągnął katanę i wbił ją w głowę. Nagle ptaka objęły błękitne płomienie i spłonął. Lucyfer unosił się w powietrzu i obejmowały go płomienie lecz nic mu nie robiły.

Lucyfer spojrzał na Koszmara.

- Wiesz co mamy wrodzone? Rządzę mordu i zniszczenia. Za chwilę sam ją poczujesz.- warknął. Po chwili płomienie poleciały w stronę Koszmara jako liny. Za nim zdążył zareagować oplotły go i zaczęły go trawić. Ból był ogromny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Płomienie paliły jego blade ciało. Musiał się skupić. Wytężył wolę i przywołał esencje lodu, która pokryła go, tworząc osłonę. Opadł na ziemie i pełen furii wbił pięść w piasek areny. Ogromne lodowe kolce zakwitły wokół niego, niczym biały kwiat. Las monstrualnych sopli rozrastał się, aż objął całą arenę. Koszmar skoczył w powietrze i skierował w Lucyphera zamrażający promień. Lód skrępował ręce jego przeciwnika, który zaczął spadać wprost na zaostrzone sople. - Tak definytywnie łączy nas żądza mordu - krzyknął Koszmar.     

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucyfer skupił się. Nagle sople przed nim zaczęły topnieć. On sam uderzył w ziemię. Wstał powoli. Z oczodołu zaczęła się sączyć krew. Zaczął się śmiać. Jego ręce zaczęły płonąć czarnym ogniem. Po chwili zaczął krążyć w miejscu. Nagle pojawił się tam pentagram. Lucyfer stanął w jego środku i zaczął wypowiadać formułę. Po chwili wysunął się z niego miecz. Spojrzał na Koszmara i skoczył w jego stronę nie przestając się śmiać. Miecz zranił wroga w rzebra. Lucyfer zlizał jego krew z miecza z diabolicznym uśmiechem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ten pojedynek nie potrwa już długo. - pomyślał Koszmar, zasklepiając zaklęciem ranę zionącą w jego klatce piersiowej. Zostało mu jeszcze kilka asów w rękawie. Wyciągnął szponiaste ręce do góry, rozkładając skrzydła. Cienie zaczęły wirować wokół niego. W końcu spośród tornada mroku wyłonił się czarny mag. Otaczał go jednak teraz wielki magiczny twór w kształcie smoka z mrocznej energii. Kształt błyskawicznie obrócił się i trzasnął z góry Lucyphera, wgniatając go w piasek. Następnie podniósł go utworzonymi z energii szponami. - Ciekawe, czy przestanie się śmiać, kiedy jego głowa pożegna się z karkiem. pomyślał Koszmar, kierując w jego stronę zębatą paszczę smoka.     

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucyfer ciągle się śmiał. - Extatum et Oratum!- krzyknął. Z nieba spadły pioruny. Nagle pojawił się feniks płonący niebieskim płomieniem. Rzucił się na smoka próbując mu wydłubać mu oczy. Lucyfer wstał i rzucił w stronę wroga włucznię z mrocznej energii. Następnie sam skoczył w jego stronę z mieczem. Uśmiech nie schodził z jego twarzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smok zbudowany z magii zatrzymał włócznie, jednak siła zaklęcia sprawiła, że rozleciał się na kawałki. Koszmar opadł na ziemie, obserwując zbliżającego się przeciwnika. - A więc do tego doszło. - pomyślał Koszmar, zaciskając pięść. Musiał to zrobić. Wyciągnął obie ręce przed siebie. W powietrzu pojawiły się runiczne znaki, które opadały na ziemie tworząc okrągłą inkarnacje. - SONG OF TERROR: FATAL LULLABY!!! - wykrzyczał Koszmar. W inkarnacji zaczął kumulować się mrok, który zaczął przybierać kształt. Najpierw pojawiły się nogi, potem tułów, tors, ręce, następnie twarz - ni to męska, ni to damska, a na końcu gówniana fryzurka. Postać chwyciła utworzony z cieni mikrofon i zaczęła "śpiewać". BABY, BABY, BABY OWWWW BABY! - brzmiała straszliwa pieśń. Koszmar patrzył jak Lucupher pada na ziemie. Uśmiechnął się, jednak potem zrobił to samo co on. Złapał się za uszy. - Jeśli Lucypher nie pośpieszy się z umieraniem to zaklęcie, niszczące wszystko dookoła, zabije również jego.       

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lucyfer stworzył barierę przeciw dźwiękową . Usiadł i myślał co zrobić. Nagle wpadła mu do głowy myśl. Uderzył pięścią w ziemię. Z ziemi wyleciały wielkie ciernie które poprzebijały stwora a następnie wybuchły. Z demona nie zostało ani śladu. Lucyfer wstał i ruszył na Koszmara z mieczem.- Jeśli się grzecznie nie ruszy to zginie bez boleśnie.- warknął przyzywając krąg który go unieruchomił. Stanął i spojrzał w oczy wroga z pogardą. Mylił się myśląc że będzie więcej zabawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był błąd. Zamiast stać, Lucypher powinien przebić mu serce. Wyrwał się z kręgu i wzleciał do góry. Uformował przed sobą trzy runiczne inkarnacje. Przeleciał przez nie, zwiększając swoją szybkość. Stał się pędzącym, wirującym soplem, wokół którego tańczyły cienie. Wymierzył w przeciwnika. Lucypher skoczył mu na spotkanie. Zaraz się zderzą. Kto zwycięży?  

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...