Skocz do zawartości

Sytuacja na świecie - będzie lepiej czy tylko gorzej?


Sowenia

Recommended Posts

Czy zastanawiałeś/aś się kiedyś, czemu jakiś czas temu ot tak przycichła afera z Iranem i programem nuklearnym?

 

III Wojna Światowa ma wybuchnąć pomiędzy USA a Chinami. Ci pierwsi robią, co mogą, żeby doprowadzić do konfliktu między tymi drugimi a Rosją. Jedna z wersji mówi, że najpierw miałoby dojść do właśnie tego konfliktu, a potem Stany dobiłyby osłabionego zwycięzcę. Druga, że USA chcą Rosji jako swojego sojusznika w III WŚ przeciwko Chinom. Zaraz wszystko wyjaśnię

Iran jest ponoć bardzo ważnym partnerem gospodarczym Chin. W Stanach pomyślano, że jeśli się ten Iran ,, usunie” (patrz; syjonistyczni i lewicowi dziennikarze-bajkopisarze przedstawiający Mahmuda Ahmadineża jako nowego Hitlera/rozgłaszanie, że Iran chce zbombardować świat bronią nuklearną/zamachy na irańskich naukowców), to Chiny, w poszukiwaniu brakujących surowców energetycznych, uderzą na Rosję by zająć Syberię (zasobną przecież w odpowiednie złoża). USA postanowiły przed rozbiciem Iranu zająć jego sojusznika tj. Syrię, jednak kiedy wysłany przez Waszyngton lotniskowiec zbliżył się do Syrii by na szybko ,,wprowadzić w niej demokrację”, to został zatrzymany przez rosyjskie wojsko (okręt podwodny, jeśli mnie pamięć nie myli). Słyszałem, że z tego powodu wybuchła wojna domowa w Syrii: Obama nie mógł pokonać Syryjczyków Amerykanami, więc postanowił pokonać Syryjczyków Syryjczykami.

Potem mamy wojnę na Ukrainie. Zachód miał ponoć handlować ziemiami Międzymorza z Rosją na zasadzie ,,Weźcie sobie Ukrainę, ale otwórzcie nam dostęp do Syrii”. A niektórzy uważają nawet, że to już było ,,Weźcie sobie Ukrainę, ale w III WŚ nie trzymajcie się z Chinami”. Niejeden Polak obawia się, że w wyniku tego ,,handlowania” możemy zostać raz jeszcze przez Zachód sprzedani Wschodowi.

PS Jeśli gdzieś napisałem błąd, to proszę mnie poprawić.

PPS Lwów jest polski.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Widzę, że temat przymiera!
Czas go trochę odświeżyć, tak więc co sądzicie o ostatnich działaniach Putina? Jak myślicie, co jeszcze zielone ludziki zajmą? Czy musimy się bać? Czy powinniśmy się zbroić?
Zastanówcie się nad tym i proszę odpowiedzcie w temacie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"To postęp [...], jest nas coraz więcej, dłużej żyjemy, potrafimy wznosić wysokie mury i zabijać się tysiącami. Postęp jest jak stado świń. Z faktu istnienia tego stada wypływają rozliczne korzyści. Jest golonka, kiełbasa, jest słonina i nóżki w galarecie. Słowem korzyści! Nie ma się wtedy co dziwić, że wszędzie nasrane!" ~ Zoltan Chivay

 

Tak właściwie to wszystkie rzeczy dotyczące naszej przyszłości sprowadzają się do postępu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem ostatnio w trakcie pisania posta-giganta do tego tematu ale nie pisałem go na forum i zapomniałem zapisać go przed zamknięciem, i dałem sobie spokój, meh.

 

A co do Putina.

Choć nie bardzo zgadzam się z opiniami niektórych jakoby był on szachistą, wielkim strategiem, który ma już opracowane kolejne 10 ruchów, choć muszę przyznać, że ostatnio zaliczył niezłą serię decyzji, które zaprocentują w przyszłości.

 

1. Sankcje - obecnie rosyjska gospodarka przeżywa trudne chwile, rubel ostro leci w dół, ceny ropy i gazu są na bardzo niskim poziomie, ogólnie jest nie za ciekawie. Jednak jest szansa, że nadejdzie ulga dla Rosji. Otóż większość obecnie nałożonych sankcji wygasa w lipcu tego roku, do ich przedłużenia potrzebna jest jednomyślna decyzja całej Unii. Pod znakiem zapytania stoi stanowisko sympatyzujących z Putinem Czech i Słowacji, oraz Węgier, które posiadają spore kontrakty gazowe z Rosją, które mają zostać przedłużone w czasie wizyty Putina w Budapeszcie, oprócz tego ma dojść do podpisania umowy o wybudowaniu kolejnych bloków elektrowni atomowej na Węgrzech, i na ten cel Moskwa ma pożyczyć Orbanowi 10 mld USD. Dodatkowo ważne w całej sprawie są Niemcy. Nasi zachodni sąsiedzi ponieśli wielkie straty przez niezrealizowane kontrakty, mówi się nawet o 40 mld Euro. Niemieckie przedsiębiorstwa coraz częściej domagają się zniesienia sankcji i zaczynają naciskać. Ostatnio zresztą Angela Merkel zaproponowała, że jeśli Rosja się pohamuje to jest skłonna wciągnąć Rosję w strefę handlu z Unią, tworząc ogromny obszar gospodarczy od Lizbony po Władywostok. Jeżeli Unia nie dojdzie do porozumienia ws. sankcji to Rosja na tym skorzysta, bo kraje nie będące w Unii jak np. Norwegia również wycofają swoje sankcje i na placu gospodarczej wojny zostaną USA.

 

2. Donbas - moim zdaniem Putin dostanie ten Donbas. Najpewniej Kijów, pod naciskami Berlina i Paryża zrezygnuje z tych ziem, zaraz wyjaśnię dlaczego. Rosjanie czują respekt tylko przed siłą i trudno oczekiwać od nich aby teraz zrezygnowali z działań ofensywnych, kiedy widzą słabość ukraińskiej armii i sprawili, że Ukraińcy wycofują się z Debalcewe. Był taki moment kiedy separatyści byli w odwrocie, jednak Rosja przysłała więcej sprzętu i zaimportowała kolejnych bojowników z Czeczenii, i teraz sytuacja się odwróciła. Będą parli tak długo, aż nie zatrzymają się nie mogąc przełamać oporu Ukrainy, wtedy może zgodzą się zasiąść do rozmów, jednak nie będzie co oczekiwać aby oddali choć skrawek zagarniętego terenu. Będą się upierać przy swoim, i jedyną drogą na odzyskanie części terenów będzie wydarcie ich siłą. A Kijów będzie musiał pogodzić się ze stratą i zgodzić się na warunki Rosjan bo państwa Zachodnie go przycisną. Ostatnio Kanclerz Niemiec przyznała, że Donbas jest stracony i Ukraina musi to jakoś przeboleć. Paryż ma problem z Mistralami, i również będzie chciał szybkiego rozwiązania sprawy, a skoro już o Mistralach mowa...

 

3. Mistrale - Prezydent Hollande pokazał tym, że nie potrafi myśleć strategicznie na dłuższą metę. Francja pobrała od Rosji pieniądze za okręty jednak w ostatniej chwili stwierdziła, że statków nie wyda. Rosja chce zaskarżyć Francję o nie dotrzymanie warunków umowy. Spekuluje się, że wielkość kary może być zbliżona lub większa od wartości. Francja chcąc tego uniknąć jest gotowa zrobić wiele aby kontrakt sfinalizować i Rosja może to wykorzystać przy negocjacjach o Donbasie.

 

4. I już tak na koniec. Czy powinniśmy bać się Putina? Bać to wg mnie złe słowo, nie możemy uciekać przed nim w popłochu i robić w majtasy na samą myśl o nim, jednak powinniśmy być czujni, obserwować, przewidywać, przygotowywać się i reagować zawczasu jeśli to możliwe. I tak, powinniśmy się zbroić, oczywiście nikt chyba nie chce wojny, ale nic tak nie kusi jak słabość oponenta, a takim w wielu aspektach ewidentnie jesteśmy. "Si vis pacem, para bellum" aktualne do dziś.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie na temat Putina: "Nie wiem jakiej broni użyją w III Wojnie Światowej, ale IV będzie na kije i patyki..."

Co do Putina.

1. Sankcje? Dla niego to :lol:

Nikt go nie ruszy, ponieważ ma taki "fajny" zawór. Z gazem. Przekręci go i "game over". Unia boi się tego bardziej, niż broni atomowej.

2. Jest nietykalny i doskonale zdaje sobie z tego sprawę.

3. Połączone siły NATO i USA mogliby wybić jego pomysły z głowy, ale tego nie zrobią. Polska? Ukraina? Pff... Rosja to lepszy sojusznik.

PS. Za jedno go cenię. W Rosji obowiązuje całkowity zakaz "amerykanizacji". Nie dotyczy to marek, ale debilnych napisów typu: 3D system hair protection... jak najbardziej. Jeśli matula chce coś kupić, idę z nią, ponieważ nazwy na pudełku to jedna wielka ściema.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi sankcjami to mnie zaciekawiliście, nie spodziewałem się, że tak szybko miną.

Dalej, moim zdaniem nie powinniśmy mieszać się w konflikt rosyjsko-uraiński, ponieważ na razie tylko na tym tracimy.

Tristie, USA jest w NATO, więc siły już są połączone, lecz nie ma działań.

BronySWAG dał nam bardzo dobry tekst, "Si vis pacem, para bellum" to bardzo mądre słowa. Najgorszą sprawą w Polsce jest, że wiele osób nie jest przeszkolona i w razie wojny na naszym terenie, będziemy mieli kłopot. Z tymi Mistralami to odkryto przede mną nową tajemnicę, choć szkoda, że sam nie zdałem sobie z tego sprawy.

Inną ważną rzeczą jest nasz minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna, który jest bardzo złym dyplomatą. Powinien zostać on zmieniony, ale tak najprawdopodobniej się nie stanie.

A teraz tak na koniec mojej wypowiedzi zapraszam wszystkich do czytania satyrycznego aszdziennkina( adres: www.aszdziennik.pl )!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tymi sankcjami to mnie zaciekawiliście, nie spodziewałem się, że tak szybko miną.

Nie są to oczywiście wszystkie, bo jeszcze są z drugiej tury, z września, jednak są one surowsze ale na mniejszą skalę, są taką wisienką na torcie z lipcowych sankcji, które były uchwalane na rok czasu. Unia, choć igra z Putinem, to tak naprawdę nie ma ochoty na długą wojnę gospodarczą, mimo swej siły jaką Zachód dysponuje to jest zalękniony i boi się szerszej konfrontacji, taka trochę Fluttershy kiedy się złości, wrzeszczy, ale zaraz najlepiej by przeprosił. 

 

 

Dalej, moim zdaniem nie powinniśmy mieszać się w konflikt rosyjsko-uraiński, ponieważ na razie tylko na tym tracimy.

 

I tracić będziemy, Rosja wprowadziła ostatnio zakaz importu kolejnych produktów z Polski. Oczywiście oni też na tym tracą, to nie ulega dyskusji, jednak oni z tej sytuacji, przy odpowiednio wykonanych ruchach, mają lepsze możliwości wyjścia. My musimy na gwałt szukać odbiorców towarów, których Rosja nie kupi, jeśli nam się to nie uda to zakłady kaput i po zawodach, kolejna strata, oni, jeśli dobrze to rozegrają, znajdą kolejnych partnerów poza Europą, oraz rozwiną własną produkcję. 

 

 

Inną ważną rzeczą jest nasz minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna, który jest bardzo złym dyplomatą. Powinien zostać on zmieniony, ale tak najprawdopodobniej się nie stanie.

 

To nasz kolejny problem, jestem od jakiegoś czasu do tyłu z polską sceną polityczną, jednak nie wiem czy mamy na chwilę obecną kogoś, kto się do tego w pełni nadaje. Jeśli chcielibyśmy kogoś do stosunków z Rosją, to najbardziej nadaje się chyba ktoś, kto obejmował wysokie stanowisko w słusznie minionym ustroju, ci ludzie wiedzieliby jak działają Rosjanie, jak z nimi rozmawiać i jak ich ugłaskać, niestety wymagałoby to albo zbliżenia z Rosją, wtedy mielibyśmy lekki ferment z Zachodem, albo wybitnie zręcznego człowieka, który umiałby zachować zdrowe relacje z Zachodem i Rosją, a przy tym wyjść obronną ręką z obecnego kryzysu.

 

 

Połączone siły NATO i USA mogliby wybić jego pomysły z głowy, ale tego nie zrobią.

 

 

Tristie, USA jest w NATO, więc siły już są połączone, lecz nie ma działań.

Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale obaj macie rację. Do czego zmierzam. Z formalnego punktu widzenia USA jest w NATO, jednak rzeczywistość jest nieco inna. Ze względu na rozkład sił, wg mnie, nie ma nic złego w stwierdzeniu USA+NATO, ten sposób przedstawiania Sojuszu w pewnym sensie obrazuje miejsce Europy w zmieniającym się świecie. Europa militarnie, stanowi jakąś siłę, tylko jeśli weźmiemy ją pod uwagę jako całość. Arsenały państw Europejskich są zbyt małe by w pojedynkę stanowić realną siłę w świecie. Dobitnie pokazały to bombardowania w Libii z 2011 roku. Francja, która chciała przeprowadzić naloty nie była w stanie sobie z tym poradzić, trzeba było wsparcia logistycznego, i militarnego ze strony USA aby coś wskórać. Kurcząca się Europa sama się rozbraja w sytuacji gdzie świat jest coraz "większy" i się dozbraja. Te wszystkie konwencje o ilości transporterów opancerzonych, czołgów, samolotów itp. Staram się rozumieć, że ktoś uznał to za stosowne, konieczne do utrzymania pokoju w Europie po koszmarze jakim była II Wojna Światowa, ale trzeba być ślepcem, albo czerpać ogromną kasę z tego, aby nic z tym nie robić.

 

Świat się zmienia, Europa nie jest już pępkiem świata, i nie zanosi się na powrót do tego stanu rzeczy. Szersze zjednoczenie Zachodu, to ostania deska ratunku dla utrzymania pozycji decydującego o losach świata. Gospodarczo jesteśmy na razie najsilniejsi, sama Unia + USA to ok. 50% światowego PKB, a to przecież nie cały Zachód, są jeszcze takie państwa jak Norwegia, Kanada, Australia czy Nowa Zelandia. Nie chodzi mi wcale o zjednoczenie na kształt Unii, która choć w założeniach miała być czymś dobrym to obecnie jest zdegenerowanym tworem politycznym, który jest trawiony przez biurokrację, korupcję, ograniczenia gospodarcze w imię walki z globalnym ociepleniem. 

 

Rosja, Chiny i szereg innych państw walczą o decentralizację globu, o świat wielobiegunowy. Obecnie mamy do czynienia z układem Zachód i Reszta Świata. Oczywiście są inne stronnictwa, ale ich rola jest stosunkowo mała, jednak rośnie ich udział na losy świata. Jesteśmy obecnie świadkami zbliżenia Rosji i Chin. Jednak jest to polityczne małżeństwo z rozsądku. Oba te kraje mają własne, diametralnie różne cele i zamierzenia, jednak jest coś co je łączy, wspólny wróg - USA. Podstawowym celem obu państw jest detronizacja Stanów Zjednoczonych. Te kraje walczą o różnorodny świat. XXI wiek będzie wiekiem różnych biegunów, najczęściej dużych państw takich jak Rosja, Chiny, Indie, Brazylia, USA, każdy z tych krajów będzie robić za dzisiejsze stronnictwa i organizacje, ponieważ będą one dysponować w pojedynkę większą siłą niż dzisiejsze sojusze. USA jakoś dadzą radę, może nie zniosą tego tak jakby tego sobie życzyły, mimo tylu wrogów jest dla Ameryki miejsce w nowym świecie, tyle, że na innej pozycji. Obawiam się, że tego samego nie mogę powiedzieć o Europie.

 

Każdy wykonuje kroki w tym kierunku, tylko nie my. Krótkowzroczność, ignorancja i głupota europejskich przywódców doprowadziła do tego, że jeśli nic nie zmieni się w ciągu dekady, to nie mamy szans nadgonić strat w stosunku do reszty jakie będą się pojawiać. Rok 2015, będzie przełomowy, właśnie teraz zaczyna się wyścig w kierunku nowego porządku świata, każdy robi co może aby się umacniać, zabezpieczać swoje interesy w przyszłości.

 

- Na pierwszy ogień idzie budżet Pentagonu, składa się on z 2 a tak realnie z 3 części. Część pierwszą stanowią wydatki stałe, a drugą - wydatki tymczasowe, na doraźne działania wojskowe. Pierwsza część jest de facto dzielona między 2 teatry działań, tradycyjnie jest to obszar Atlantycki oraz Pacyfik. Dawniej większą część tej kwoty pochłaniał Atlantyk, następnie przez lata był stosunek 50:50, w tym roku doszło do przełomu, Amerykanie w długiej perspektywie, począwszy od tego roku, mają zamiar rozłożyć środki 40:60, obejmuje to ilość żołnierzy, floty, sprzętu etc. Amerykanie zaczynają wielki obrót w kierunku Azji. 

 

 - Rosja. Rosja została może nie całkowicie odizolowana od Europy to jednak wybudowano wokół niej wysoki płot. Przez to nie mogąc działać gospodarczo w Europie rozlewa się po świecie. Najpierw były Chiny, ostatnio Putin pojechał do Egiptu, widać, że coś jest na rzeczy z Turcją, bo Erdogan dawno nie wspominał o Krymie, ani o Tatar, a jakby ktoś nie wiedział to Turcja uważa się za protektora Tatarów Krymskich. Wiadomym też jest że Erdogan darzy pewną dozą sympatii Putina. Rosja jest gotowa na budowę gazociągu w Turcji, choć ta tego nie potrzebuje to możliwe, że dojdzie to do skutku, bo może to być formą opowiedzenia się po konkretnej stronie, bo Turcja jest niby w NATO, to jednak ja nie pokładałbym w niej zbyt wielu nadziei, na pewno nie póki rządzi tam AKP. Rosja jest też głównym rozgrywającym na Kaukazie Południowym. Gruzja chciała przystąpić do NATO, w zamian otrzymali wojnę oraz Abchazję i Osetię Południową. Mimo wielu chęci, Gruzja nie może zapominać, że nadal z Rosją łączy ją wiele rzeczy i Ruscy nie pozwolą na zbliżenie się jej do Zachodu. Ponadto Moskwa roztacza również "parasol" nad skonfliktowanymi Azerbejdżanem i Armenią. Rosyjskie wpływy w obu państwach są tam bardzo silne, mało tego sama obecność Rosyjskich wojsk powoduje, że te 2 kraje nie prowadzą czynnej walki ze sobą i są na każde skinienie Kremla. Powodem tego stanu rzeczy jest Górski Karabach. Kość niezgody między tymi dwoma krajami. Rosja doskonale o tym wie i gra na tym jak tylko się da. Jeżeli Armenia stawia opór to Moskwa grozi zabraniem zabawek i zostawieniem Ormian samych sobie, a ci dobrze wiedzą, ze przegrają z Azerami. Z drugiej strony kiedy Rosja nie może czegoś załatwić z Azerbejdżanem to zapowiada wsparcie Armenii, i wtedy Baku mięknie. Idąc dalej w Azję. Rosjanie szukają sobie kontrahentów w całej Azji. Z Chinami mają już odpowiednie umowy na dostawy surowców, zapewne znajdą jeszcze kogoś, i to pozwoli im na wytrzymanie do końca sankcji. Tu Europa popełniła pewien błąd. Kiedy znowu będziemy chcieli podpisać umowy gazowe, to jestem pewien, że Rosjanie zażądają większych pieniędzy za to. Niby mają mnóstwo tego gazu, ale Azja to przede wszystkim  wzrost, wzrost liczby ludności a co za tym idzie zapotrzebowania. Rosja będzie miała okazję do zwiększenia eksportu i to wykorzysta, chcąc rozszerzać swoje wpływy, w efekcie będzie mniej dla Europy więc trzeba będzie zapłacić więcej. Inną sprawą jest fakt, że Rosja ma jeszcze mnóstwo złóż gazu i ropy, tylko są one trudno dostępne, a Rosja nie ma odpowiednich technologii. Miała je otrzymać z Zachodu, ale sankcje to skutecznie utrudniły. Tu do akcji wkraczają Chiny, myślę, że pomogą Rosjanom w tej kwestii bo będzie im to niesamowicie na rękę, a wszystko zgodnie z polityką prowadzoną przez Pekin. Zaraz więcej o tej polityce napiszę.

 

- Chiny układają się z Rosją nie tylko z powodu niechęci do USA. Jest coś jeszcze. Jak wspomniałem kraje te walczą o wielobiegunowy świat. Oczywiście każdy z nich ma być w przyszłości osobnym, w pełni niezależnym biegunem. Jednak obecne zbliżenie ma drugie dno, oba te kraje współpracując ze sobą chcą jednocześnie rozszerzyć swoje wpływy w państwie partnera aby w odpowiednim momencie dowalić sobie. Rosja robi to w jedyny znany jej sposób - surowcami. Moskwie wydaje się, że jeśli osiągną odpowiednio duży udział w dostawach surowców do danego kraju, to będą mogli dyktować warunki grożąc zakręceniem kurka. Jednak Pekin doskonale o tym wie, bo nie szaleje na świecie jak np. USA tylko uważnie obserwuje, umacnia się, wyciąga wnioski i planuje dalekosiężne posunięcia. Dawniej mówiło się, że Chiny mogą chcieć siłą zagarnąć zasobną Syberię. Kiedyś bym może w to uwierzył ale obecnie, niczego nieświadomi Rosjanie sami podsunęli im rozwiązanie. Mają zamiar wycisnąć Rosję jak cytrynę, pozbawić ją jej siły, surowców, i zostawić na pastwę losu. Posłużą temu obecne kontrakty gazowe, oraz wspomniana wcześniej technologia. Jeśli Rosjanie dostaną możliwość wydobycia tego czego teraz nie może zrobić sama, to jednym z warunków umowy z pewnością będzie zapis, że określony udział wydobytych minerałów ma powędrować do Chin. Państwo Środka jest na dobrą sprawę jak czarna dziura, rosnąca ludność i gospodarka będą wymagać ogromnych ilości dostaw ropy i gazu, i Chiny mają zamiar gazociągiem, jak przez słomkę opróżnić Rosję z jej bogactw.

 

A gdzie w tym wszystkim Europa? Jeśli nic się nie zmieni to jej znaczenie będzie stopniowo maleć, nasze gospodarki nie będą już tak duże i atrakcyjne na tle innych, obecnie wschodzących rynków. Znacząco może zmaleć aktywność Europy w ramach NATO, a szczególnie działania na Bliskim Wschodzie stoją pod znakiem zapytania. Miliony muzułmanów w krajach europejskich będą stanowiły duże zagrożenie dla bezpieczeństwa, i aby ich nie drażnić politycy będą negatywnie podchodzić do takich operacji wojskowych. Będą też, jak to w demokracji, walczyć o głosy wyborców, a jak zauważą rosnący islamski elektorat to w ruch pójdą podwyżki zasiłków. Jeśli nic się nie zmieni to nadal będą wydawane ogromnie pieniądze na walkę z globalnym ociepleniem, będzie tłamszony wzrost gospodarczy w imię ochrony środowiska, poprawność polityczna jak rak będzie toczyła kraje Europy. Jeszcze co do ochrony środowiska, uważam, że o środowisko trzeba dbać, i np. osoby, które wyrzucają śmieci do lasu powinny być tępione, ale nie można walczyć z gospodarką w imię tego. Obecnie widzę to tak, że Europa i tak jest dość czysta na tle największych trucicieli jakimi są Chiny, Indie, Rosja, USA. To trochę tak jakby stała banda grubasów i anorektyk i wmawiali my, że ma mniej jeść bo przez niego nie starcza jedzenia dla głodujących.

 

 

 

Najgorszą sprawą w Polsce jest, że wiele osób nie jest przeszkolona i w razie wojny na naszym terenie, będziemy mieli kłopot.

Zgadzam się. Ludzie powinni być wyszkoleni w zakresie obsługi broni, by w razie inwazji stawić czynny opór najeźdźcy. Druga sprawa, że mamy 100 tysięczną armię + rezerwy ale organizacyjnie nasza armia jest w opłakanym stanie. Pominę kwestię, ze te 100 tys. jest lekko naciągane bo spotykam się z głosami, że w tym zawarci są również urzędnicy wojskowi. Jednak, czy ktoś się zastanawiał czemu jak są ćwiczenia to zawsze są zapowiadane? Ciekawe jak poradziłyby sobie poszczególne jednostki z pełną, niezapowiedzianą mobilizacją, obawiam się, że nie najlepiej...

Edytowano przez BronySWAG
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim większość obywateli powinna mieć broń, jak nie przy sobie, to przynajmniej w domu. Po drugie, nasza armia to kpina, w tych stu tysiącach większość to urzędnicy. Po trzecie, nasze sojusze są g***o warte. Anglia i Francja już udowodniły, że w razie czego nam nie pomogą. W związku z tym bardzo dobrze, że w najbliższej dekadzie na naszych terenach wojny raczej nie będzie.

 

Co do Ukrainy, to jestem zdecydowanie przeciwny pomaganiu jej w jakikolwiek sposób, nie wspominając nawet o wysyłaniu tam naszych żołnierzy. Proponowałbym raczej skupić się na Polsce.

 

Smucą mnie stosunki Izrael-Palestyna, oraz Chiny-Indie, ale bardziej Rosja-Polska. Bez zmiany tego systemu ciężko będzie pomóc komukolwiek.

 

Ludzie muszą zrozumieć, że bardziej opłaca się handlować, niż bić między sobą, tyle że tu wchodzą kwestie religijne (Państwo Islamskie) i finansowe (USA).

Edytowano przez Phoenix13
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbyt dobrze to nie wróży, jeżeli Europa chce cokolwiek zrobić Putinowi musi być zjednoczona i nikt nie może się wyłamywać. Za sympatię wobec Rosji( w tych czasach, w państwach UE) powinna być wysoka kara, choć niestety tak nie jest. Ciekawe co przyniesie przyszłość, ciekawe czy my, Polacy będziemy musieli stanąć do walki z Rosją.

Jak uważacie? Czy wojna może dojść do Polski? Proszę o wasze zdanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, Rex, tydzień milczałeś w temacie i akurat kiedy muszę się na jutro uczyć postanowiłeś zadać pytanie, na które jakaś tajemnicza siła nakazuje mi odpowiedzieć :v

 

 

 


Jak uważacie? Czy wojna może dojść do Polski? Proszę o wasze zdanie.

Czas pokaże, jeśli dalej Putin będzie ogrywać Unię jak dziecko to niestety jest to całkiem możliwe, ale nie teraz, nie w tej fazie. W pojedynkę Rosja nie ma szans z Unią Europejską wspieraną przez Stany Zjednoczone. Jednak trzeba w końcu przejrzeć w co gra Putin, a w co my, jedno pole działań ale dwie różne gry oparte na odmiennych zasadach. 

 

W poprzednim poście wspomniałem, że Putin gra globalnie, rozgrywa swoją wielką grę na wielu frontach, a my jesteśmy tylko jednym z teatrów jego działań. Europa straciła inicjatywę. Żeby zobrazować wam mój punkt widzenia: UE jest jak dołek, a wszystko dookoła to szczyty, góry. Z dołu widzimy tylko te najbliższe wierzchołki, takie jak Afryka Północna, Bliski Wschód, Europa Wschodnia, czy gdzieś tam majaczące na horyzoncie USA za wielką wodą. Skuteczna polityka unijna dalej nie sięga. Gdyby tego było mało to z tych gór spada na nas lawina, wszystkie problemy tych regionów mają bezpośrednie skutki, u nas, na naszym podwórku. Problemy gospodarcze w USA natychmiast wpływają na nastroje na naszych giełdach, wojny domowe i głód pchają do nas masy ludzi z Afryki Płn. i Bliskiego Wschodu, tymczasem Rosja nie walczy u siebie, oni zabezpieczają swoje interesy poza swoim terytorium, podobnie Stany, tylko my musimy walczyć aby było po naszemu U NAS. Z racji, że nie mam tyle czasu na napisanie kolejnego giganta póki co pominę ideologiczny i cywilizacyjny wymiar ostatnich działań.

 

Wojna wg mnie Polski nie dotknie, na pewno nie teraz, zbyt wcześnie na to, ale nasi rządzący muszą przejrzeć ruchy Putina i odpowiedzieć. Na Europę Wschodnią zapatruję się tak:

Polska - Europa Środkowa, najbliższy, największy i "najczystszy" przedstawiciel Zachodu w regionie, bezpośredni sąsiad regionów ogarniętych walką interesów. 

 

Białoruś - czysta Europa Wschodnia, prawie druga Rosja, wielka dziura między krajami "buforowymi" czyli między Krajami Bałtyckimi a Ukrainą. Chętnie przepuszczą Rosję i jej wojska przez swoje terytoria w razie potrzeby.

 

Kraje Bałtyckie - "gorszy, mniej zachodni" Zachód, mają znacznie mniej wspólnego z Rosją niż np. Ukraina ale pamiątka po czasach sowieckich w postaci licznych mniejszości rosyjskich nadal jest widoczna, i jest to potencjalna piąta kolumna w tych krajach, oraz świetny powód dla Rosji aby tam też się pobawić.

 

Ukraina - Wschód, który chce być Zachodem, chcą przeskoczyć mentalny i gospodarczy mur, zapomnieli jedynie, że są "przywiązani" do Rosji i każdy krok na Zachód powoduje powolne rozrywanie tego kraju bo im dalej na wschód od Dniepru tym mniej Ukrainy w Ukrainie  :rainderp:

 

Jeżeli Rosja podporządkuje sobie Ukrainę i pohamuje jej prozachodnie zapędy, to następne w kolejce są kraje bałtyckie. W najgorszym scenariuszu, Litwa, Łotwa i Estonia są formalnie członkami UE i NATO ale są to "martwe strefy" bo będą podziurawione samozwańczymi republikami, rządzonymi przez mieszkających w tych krajach Rosjan (na Litwie jest najmniejszy odsetek Rosjan spośród krajów bałtyckich, i podobno Rosjanie współpracują z Akcją Wyborczą Polaków na Litwie). W takim wypadku Polska stanie się "ognistą granicą" między dwiema siłami, i nie będzie żadnych buforowych krajów na terytorium, których będzie można walczyć o interesy, każdy zbrojny konflikt, który wtedy wybuchnie nie ominie Polski.

 

Dlatego uważam, że trzeba z Rosjanami stanąć jak równy z równym, nie okazywać strachu i słabości, wstać, jeb :flutterblush: utnąć w nich sankcjami, stanąć twardo na ziemi, umocnić siły NATO na terenie Polski i krajów bałtyckich, na Ukrainie, która w Sojuszu nie jest nawiązać walkę gospodarczą przy pomocy sankcji i pokazać, że dalej nie przejdą. Przy odpowiednich proporcjach Putin zobaczy, że nie ma takich sił aby się przebić. Sztuką jest tu wyważenie sił, bo jak damy za mało to nic sobie z tego nie zrobi, ale jak przesadzimy to zostanie to odebrane jako agresja i wtedy będziemy w dupie  :rd8: Kiedy już utworzymy taką linię, której mu nie wolno przekroczyć to trzeba będzie nawiązać walkę wszędzie tam gdzie nas nie ma, a być powinniśmy oraz będzie czas na zajęcie się dyscypliną w Unii Europejskiej.

Edytowano przez BronySWAG
  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Kurde, Rex, tydzień milczałeś w temacie i akurat kiedy muszę się na jutro uczyć postanowiłeś zadać pytanie, na które jakaś tajemnicza siła nakazuje mi odpowiedzieć  

Podczas tygodnia mam szkołę i nie mam z byt dużo czasu na myślenie, a w temacie dyskusyjnym trzeba myśleć.

Kto się uczy na sobotę?! A mniejsza z tym.

 


Czas pokaże, jeśli dalej Putin będzie ogrywać Unię jak dziecko to niestety jest to całkiem możliwe, ale nie teraz, nie w tej fazie. W pojedynkę Rosja nie ma szans z Unią Europejską wspieraną przez Stany Zjednoczone. Jednak trzeba w końcu przejrzeć w co gra Putin, a w co my, jedno pole działań ale dwie różne gry oparte na odmiennych zasadach. 

Nasi politycy są ślepi i kiedy należy pokazywać siłę narodu, my pozwalamy, aby strajkowali rolnicy i górnicy. Ja twierdzę, że o ile nie mamy realnej szansy wygrania z Rosją, to musimy sprawiać pozory, że Rosja się na nas wykrwawi, że nasze wojsko będzie tak długo walczyło, aż wróg się podda. To może być naszym atutem, to że nasze wojsko stoi do końca i strzela.

 


Z racji, że nie mam tyle czasu na napisanie kolejnego giganta póki co pominę ideologiczny i cywilizacyjny wymiar ostatnich działań.

Czy tylko mi się zdaje, ale chyba napisałeś giganta.

 


Białoruś - czysta Europa Wschodnia, prawie druga Rosja, wielka dziura między krajami "buforowymi" czyli między Krajami Bałtyckimi a Ukrainą. Chętnie przepuszczą Rosję i jej wojska przez swoje terytoria w razie potrzeby.

Moim zdaniem w niedługim odstępie czasowym Rosja przyłączy do siebie Białoruś i wtedy konflikt UE vs Rosja się zaostrzy.

 


Dlatego uważam, że trzeba z Rosjanami stanąć jak równy z równym, nie okazywać strachu i słabości, wstać, jeb  utnąć w niego sankcjami, stanąć twardo na ziemi, umocnić siły NATO na terenie Polski i krajów bałtyckich, na Ukrainie, która w Sojuszu nie jest nawiązać walkę gospodarczą przy pomocy sankcji i pokazać, że dalej nie przejdzie. Przy odpowiednich proporcjach Putin zobaczy, że nie ma takich sił aby się przebić. Sztuką jest tu wyważenie sił, bo jak damy za mało to nic sobie z tego nie zrobi, ale jak przesadzimy to zostanie to odebrane jako agresja i wtedy będziemy w dupie   Kiedy już utworzymy taką linię, której mu nie wolno przekroczyć to trzeba będzie nawiązać walkę wszędzie tam gdzie nas nie ma, a być powinniśmy oraz będzie czas na zajęcie się dyscypliną w Unii Europejskiej.

 

Całkowicie popieram takie zdanie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko czemu my mamy tracić w walce o Ukrainę, nie widzę powodu. Szanse, że w najbliższych latach Rosja nas zaatakuje, są niemal zerowe. Zamiast wtykać nos w nie swoje sprawy i niepotrzebnie drażnić niedźwiadka, lepiej zadbać o rozwój gospodarczy. Dzięki niemu można zbudować dużą i sprawną armie ( jak w USA ), zorganizować przeszkolenie ludności i wprowadzić prawo do posiadania broni, dla większości obywateli (kto by chciał najeżdżać na państwo, w którym przejęcie byle jakiego obiektu (np.szkoły), jest równoznaczne z przełamywaniem silnej obrony?) Bylibyśmy zwyczajnie nieatrakcyjni, w porównaniu z bezbronnymi cywilami większości państw w zasięgu Rosji (w sumie to zasięg globalny). Pierwsza Polska, jej interes jest dla mnie najważniejszy. Chcecie wojenki? Postawcie się w sytuacji bankrutującego rolnika, bo s*****synom w rządzie się zachciało sankcji na Rosję. Najzabawniejsze jest to, że oni (rządzący w naszej nieszczęśliwej krainie) niczego nie odczują.

 

Co do problemu dyscypliny w UE, to problem zniknie, gdy się ją zlikwiduje. Do Rosji nie możemy startować jak równy z równym, bo nie jesteśmy równi. Teraz możecie mnie spalić na stosie:)

Edytowano przez Phoenix13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czas pokaże, jeśli dalej Putin będzie ogrywać Unię jak dziecko to niestety jest to całkiem możliwe, ale nie teraz, nie w tej fazie. W pojedynkę Rosja nie ma szans z Unią Europejską wspieraną przez Stany Zjednoczone. Jednak trzeba w końcu przejrzeć w co gra Putin, a w co my, jedno pole działań ale dwie różne gry oparte na odmiennych zasadach.

 

To zapomniałem dopisać, że Putin usiłuje skłócić kraje UE, i dzięki temu będzie chciał osiągać swoje cele, bo Unia nawet nie zdąży zareagować bo będzie zajęta pracą nad jednym stanowiskiem wobec Rosji, bardzo nam szkodzi zasada jednomyślności Unii w takich sprawach.

 

 

Moim zdaniem w niedługim odstępie czasowym Rosja przyłączy do siebie Białoruś i wtedy konflikt UE vs Rosja się zaostrzy.

 

Choć jest to możliwe, bo nie ma żadnych przeszkód (zwłaszcza językowych, białoruski to język numer 2 na Białorusi  :rainderp: ) to analizując styl rządów Putina raczej do tego nie dojdzie. Mimo, że jest on głównym dyrygentem, to również jest punktem centralnym całej siatki zaufanych ludzi, którzy wykonują jego wolę. Rosja i Białoruś są w konfederacji zwanej Związkiem Białorusi i Rosji (ZBiR), osobiście stawiałbym na umacnianie więzi w ramach tego, oraz zainstalowania dodatkowych ludzi, którzy przypilnują aby wszystko było jak Putin chce, dzięki temu zyska kontrolę na poczynaniami kraju, i nie będzie musiał przejmować się jego problemami, które zostawi w gestii Białorusinów. Dodatkowo będzie miał na kogo zwalić ,niewspółmiernie wielką do udziału w konflikcie, winę w razie problemów ze społecznością międzynarodową.

 

 

Nasi politycy są ślepi i kiedy należy pokazywać siłę narodu, my pozwalamy, aby strajkowali rolnicy i górnicy. Ja twierdzę, że o ile nie mamy realnej szansy wygrania z Rosją, to musimy sprawiać pozory, że Rosja się na nas wykrwawi, że nasze wojsko będzie tak długo walczyło, aż wróg się podda. To może być naszym atutem, to że nasze wojsko stoi do końca i strzela.

 

Zgadzam się

 

 

 

Tylko czemu my mamy tracić w walce o Ukrainę, nie widzę powodu. Szanse że w najbliższych latach Rosja nas zaatakuje, są niemal zerowe. Zamiast wtykać nos w nie swoje sprawy i niepotrzebnie drażnić niedźwiadka, lepiej zadbać o rozwój gospodarczy.

Niestety to jest Rosja, jej apetyt rośnie w miarę jedzenia, dodatkowo Putin odbudowuje Rosyjskie Imperium w granicach dawnego ZSRR, i kiedy on zbiera kolejne ziemie, rośnie i się umacnia chcesz abyśmy odwrócili się plecami i udawali, że problemu nie ma, a jak przyjdą Rosjanie to będzie płacz. To jest błąd jaki Unia Europejska popełnia od końca zimnej wojny. Nie darzę Ukrainy jakąś sympatią, odczuwam nawet do nich pewną niechęć za Wołyń i to, że zdarzają się zwykli Ukraińcy którzy potrafią chwalić się tym jak to ich przodek mordował Polaków, ale hej, lepiej chyba żeby Ruscy stali na granicy z Ukrainą i tam robili burdel, niż żeby sąsiadowali z nami nie tylko obwodem kaliningradzkim, prawda? Oprócz poczuwania się do spuścizny po ZSRR, Rosja uważa się za jedynego słusznego właściciela terenów dawnej Rusi Kijowskiej oraz za wielkiego obrońcę Słowian, i po zagarnięciu Europy Wschodniej chętnie nas przyjmą do swojej "rodziny". Dodatkowo w całej  potencjalnej akcji interes będą miały Niemcy, które chętnie odbiorą od nas Śląsk, Pomorze Zachodnie, Pomorze, Wielkopolskę, Lubuskie i część Kujawsko-Pomorskiego.

 

Obserwacja, i reagowanie zawczasu, czyli coś czego Unia nie robi, a jest w tej sytuacji niezbędne. Jeśli mamy okazję w jakiś sposób pomóc Ukrainie zatrzymać Rosjan ty chyba lepiej to zrobić, zwłaszcza, że jak im nie pomożemy to oni nam nie pomogą bo ich już nie będzie. Zawsze jest lepiej walczyć o swoje interesy wszędzie, byle nie u siebie. Rosja czuje szacunek tylko do siły, jeśli jej nie pokażemy to tylko ją zachęcamy do dalszej walki o wpływy, bo w końcu kto ich zatrzyma?

 

 

 

Dzięki któremu można zbudować dużą i sprawną armie ( jak USA ).

Na taką wielką armię bym nie liczył, ani w normalnej skali ani proporcjonalnej do gospodarki, jednak również uważam, ze powinniśmy się zbroić jak tylko się da.

 

 

 

Zorganizować przeszkolenie ludności i wprowadzić prawo do posiadania broni dla większości obywateli (kto by chciał najeżdżać na państwo, w którym przejęcie byle jakiego obiektu (np.szkoły) , jest równoznaczne z przełamywaniem silnej obrony?

Tu też muszę się zgodzić, przeszkolenie u nas leży po całości, pisałem o tym już wcześniej.

 

 

 

Pierwsza Polska , jej interes jest dla mnie najważniejszy.

Rozczaruję Cię, interes Polski leży na wschodzie, zasady gry się zmieniły, teraz trzeba planować posunięcia na świecie aby w kraju to zaprocentowało, nie znaczy to, że nie mamy całkowicie olać politykę wewnętrzną bo ona też jest bardzo ważna, ale nie można się zamykać na to co dzieje się na świecie bo obudzimy się z ręką w nocniku albo gorzej. Najprostszy przykład, co nam z infrastruktury, kopalń, rolników itd. skoro to dostanie się w ręce obcego kraju i jemu będzie służyć, bo w odpowiednim momencie nie pomogliśmy innym którzy mieli ten sam problem. W pojedynkę Rosja może dobrać się do większości, jeśli nie wszystkich krajów Europy, ale razem nas wszystkich nie połknie, dlatego Putin robi co może aby rozbić jedność Europy. Pisałem o tym wcześniej, czy na się to podoba czy nie, Europa stanowi siłę mogącą równać się z największymi tylko wtedy gdy jest razem, nic na to nie poradzimy, czas na to będzie po oddaleniu zagrożenia ze strony Rosji.

 

 

 

Chcecie wojenki? Postawcie się w sytuacji bankrutującego rolnika , bo s*****synom w rządzie się zachciało sankcji na Rosję.

Wojna ma to do siebie, ze jest bolesna dla obu stron, i nie ma znaczenia czy gospodarcza czy militarna. Trzeba przetrwać jakoś ten okres, nikt nie mówił, ze będzie łatwo, ale chyba lepiej żeby rolnicy przeżyli parę chudych lat, niż skazywać cały kraj na unicestwienie.

 

 

 

Do Rosji nie możemy startować jak równy z równym , bo nie jesteśmy równi.

Jako Zachód, owszem, jesteśmy równi, jest to trudna i napięta sytuacja ale trzeba to jakoś wytrzymać, to jest gra na nerwy, ten kto pierwszy spanikuje - odpada, szkoda tylko, że od początku gramy z pozycji przestraszonego i nikt z tym nic nie robi.

 

Najzabawniejsze jest to , że oni (rządzący w naszej nieszczęśliwej krainie) niczego nie odczują.

 

Niestety zawsze tak było, ze ci którzy wywołują wojny często, a dzisiaj zwłaszcza są ostatni do walki w nich, a jak są zagrożeni to zwykle uciekają

 

Teraz możecie mnie spalić na stosie:)

Okej :D 

witches.jpg

 

 

 

 

Czy tylko mi się zdaje, ale chyba napisałeś giganta.

 

Hmmm... faktycznie, ej, to nie tak miało wyjść xD

 

 

Kto się uczy na sobotę?!

 

W poniedziałek wracam do szkoły po feriach i sporo do roboty mam :(

Edytowano przez BronySWAG
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sankcje szkodzą zwykłym ludziom, zwykłym Polakom i zwykłym Rosjanom, którzy w większości nie chcą wojny. Putin z sankcji wiele sobie nie robi, a dozbrajanie Ukrainy to jeszcze większy przelew krwi. Jedni będą dozbrajać tych, drudzy tamtych, ofiary pójdą w miliony. USA to będzie na rękę, bo w dozbrajaniu są najlepsi ze wszystkich państw. Poza tym podczas wojny długów się nie płaci, a to najbardziej zadłużony kraj na świecie. Największym agresorem nie jest Rosja, a właśnie USA. Które wszędzie gdzie się da chcą mieć bazy, agentów i wojsko. Najlepiej się w to nie mieszać, na wojnie pierwsza umiera prawda. I nie, nie jestem prorosyjski.

 

Co w takim razie robić? Po wprowadzeniu odpowiednich reform jesteśmy w stanie w ciągu dekady stworzyć armię tak silną jak USA (oczywiście proporcjonalnie do ilości mieszkańców). I Putin nie będzie nawet myślał o "pokojowej interwencji zbrojnej" na naszym terenie, tak jak nie odważyłby się zaatakować USA. W naszym interesie leży silna Ukraina, ale tego tak łatwo nie wywalczymy. To oni - Ukraińcy, muszą sami się ogarnąć i zmienić coś na lepsze.

 

W stosunku do Rosji najlepiej zastosować neutralną politykę zagraniczną. Tak samo w stosunku do Ukrainy, to co teraz się wyczynia jest kompletnym absurdem. Całą propagandę na rzecz Ukrainy podkręca telewizja ( jeden z powodów dla których już jej nie oglądam ), popularne gazety, a nawet radio. Bezczelnie wmawiają ludziom, że Ukraińcy to nasi przyjaciele, a Rosja to największy wróg. Największy wróg to ten w środku, który wysysa z nas życie, jak krwotok wewnętrzny. To cała zakłamana klasa polityczna, to ludzie którzy dobrze dbają o to, abyśmy skierowali swój wzrok gdziekolwiek, byle nie na nich.

Edytowano przez Phoenix13
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Co w takim razie robić? Po wprowadzeniu odpowiednich reform , jesteśmy w stanie w ciągu dekady stworzyć armię tak silną jak USA (oczywiście proporcjonalnie do ilości mieszkańców). I Putin nie będzie nawet myślał o "pokojowej interwencji zbrojnej" na naszym terenie , tak jak nie odważyłby się zaatakować USA. W naszym interesie leży silna Ukraina , ale tego tak łatwo nie wywalczymy. To oni - Ukraińcy , muszą sami się ogarnąć i zmienić coś na lepsze.

 

U nas "reform" nie będzie, dopóki mamy taki  rząd( jakby nie patrzeć żadna z obecnych partii nie nadaje się na partię rządzącą) i demokrację. Potrzeba silnej ręki, ręki patrioty, żołnierza i Polaka. Wtedy może coś się zmieni( na lepsze). A nasze wojsko leży i kwiczy, nie mamy obowiązkowego przeszkolenia, strzelamy sobie tym w kolano.

 


W stosunku do Rosji najlepiej zastosować neutralną politykę zagraniczną. Tak samo w stosunku do Ukrainy , to co teraz się wyczynia jest kompletnym absurdem. Całą propagandę na rzecz Ukrainy podkręca telewizja ( jeden z powodów dla których już jej nie oglądam), popularne gazety , a nawet radio. Bezczelnie wmawiając ludziom że Ukraińcy to nasi przyjaciele , a Rosja to największy wróg. Największy wróg, to ten w środku , który wysysa z nas życie jak krwotok wewnętrzny. To cała zakłamana klasa polityczna , to ludzie którzy dobrze dbają o to, abyśmy skierowali swój wzrok gdziekolwiek, byle nie na nich.

Ja nie jestem po stronie neutralnej polityki, jestem za to za rozbiorem Ukrainy, uważam, że Polska powinna "poprosić" Ukrainę o Lwów, w razie odmowy my mamy wojsko, a Rosja z chęcią zgodzi się na rozbiór Ukrainy, Białorusi i Litwy.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Początkowo myślałem że ludzkość idzie do przodu...taa,pewnie.

Wszystko przez to że ludzie nie potrafią się zjednoczyć,szanować siebie nawzajem.

Wolą toczyć bezsensowne wojenki jak dzieci w piaskownicy,w piaskownicy w której giną miliony ludzi.

Jeżeli nie porzucimy wojen domowych(bo ziemia jest domem każdego człowieka) to nasz gatunek czeka koniec.

Serio,nasze obecne szanse na przeżycie gatunku są nikłe,ziemię może trafić kosmiczny wybuch gamma,może wybuchnąć superwulkan,może wybuchnąć epidemia supergroźnej choroby,a my nawet nie mamy kolonii pozaziemskich.

Gdybyśmy takowe mieli nasz gatunek mógłby przetrwać nawet do końca wszechświata.

Trudno zniszczyć planetę,co dopiero wiele planet porozmieszczanych w różnych układach słonecznych czy galaktykach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas "reform" nie będzie, dopóki mamy taki  rząd( jakby nie patrzeć żadna z obecnych partii nie nadaje się na partię rządzącą) i demokrację. Potrzeba silnej ręki, ręki patrioty, żołnierza i Polaka. Wtedy może coś się zmieni( na lepsze). A nasze wojsko leży i kwiczy, nie mamy obowiązkowego przeszkolenia, strzelamy sobie tym w kolano.

 

Ja nie jestem po stronie neutralnej polityki, jestem za to za rozbiorem Ukrainy, uważam, że Polska powinna "poprosić" Ukrainę o Lwów, w razie odmowy my mamy wojsko, a Rosja z chęcią zgodzi się na rozbiór Ukrainy, Białorusi i Litwy.

 

Oczywiście reformy trzeba zacząć od postawienia przed sąd 90% obecnej klasy politycznej. Ja mówię co by należało zrobić, a że szanse na to są niewielkie to już inna sprawa. Czy nie ma żadnych sensownych partii? Są, tylko ich poparcie nie pozwala nawet na przebicie się przez próg wyborczy (od czasu do czasu się udaje, ale to niewiele zmienia). Osobiście jestem za wprowadzeniem monarchii.

 

Początkowo myślałem że ludzkość idzie do przodu...taa,pewnie.

Wszystko przez to że ludzie nie potrafią się zjednoczyć,szanować siebie nawzajem.

Wolą toczyć bezsensowne wojenki jak dzieci w piaskownicy,w piaskownicy w której giną miliony ludzi.

Jeżeli nie porzucimy wojen domowych(bo ziemia jest domem każdego człowieka) to nasz gatunek czeka koniec.

Serio,nasze obecne szanse na przeżycie gatunku są nikłe,ziemię może trafić kosmiczny wybuch gamma,może wybuchnąć superwulkan,może wybuchnąć epidemia supergroźnej choroby,a my nawet nie mamy kolonii pozaziemskich.

Gdybyśmy takowe mieli nasz gatunek mógłby przetrwać nawet do końca wszechświata.

Trudno zniszczyć planetę,co dopiero wiele planet porozmieszczanych w różnych układach słonecznych czy galaktykach.

 

Wszystko fajnie, tylko jak stworzyć taką ( samowystarczalną oczywiście) kolonie pozaziemską?

Edytowano przez Phoenix13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas "reform" nie będzie, dopóki mamy taki  rząd( jakby nie patrzeć żadna z obecnych partii nie nadaje się na partię rządzącą) i demokrację. Potrzeba silnej ręki, ręki patrioty, żołnierza i Polaka. Wtedy może coś się zmieni( na lepsze). A nasze wojsko leży i kwiczy, nie mamy obowiązkowego przeszkolenia, strzelamy sobie tym w kolano.

Popieram. Z demokracją jest ten problem, że rządzą w niej wszyscy, a nie ma jednostki nadrzędnej, której zdanie jest niepodważalne. Dawniej żeby postawić się królowi czy dyktatorowi trzeba było mieć poparcie wysoko postawionych ludzi i często dziś społeczeństwa. Nawet jakbyśmy mieli dobrego prezydenta to sejm odpowiednią większością może uchylić jego weto i przepchnąć ustawę. Żeby sprawnie rządzić trzeba mieć cały łańcuszek ludzi, którzy się z nami zgadzają, a o to bardzo ciężko bo ludzie są skłóceni przez poglądy, czy nawet ze zwykłego "bo tak". A gdyby był król to problemu nie ma, konflikty posłów by go nie obchodziły bo by ich nie było, a jakby byli to w stosunku do niego byliby tylko poddanymi i to byłaby ich sprawa i nie rzutowałoby na zarządzanie krajem. Również sprzeciw wobec władzy jest inaczej traktowany, dziś jak się nie podoba decyzja "góry" to "dół" zawsze może to jakoś odwołać a tak to byłby to występek przeciw krajowi w osobie władcy.

 

Kolejnym problemem są priorytety rządzących i sam sposób rządzenia. W demokracji trzeba montować koalicje by coś zmieniać bo ciężko jest zdobyć takie poparcie aby samemu rządzić. Rządzący też pełnią swoje funkcje częściej dla pieniędzy niż dla dobra kraju. Władcy powinno zależeć na dobrym rozwoju państwa i zadowoleniu obywateli, tyle, że on nie musi niczego obiecywać by dojść do władzy a potem robić zagrań pod wyborców, które czasami są opłakane w skutkach dla kraju. On rządzi, co powie tak ma być. Jeśli ma ambicje by podbić nowe tereny to musi zadbać o dobrobyt w państwie bo ile lepiej się żyje poddanym tym więcej pieniędzy z podatków zbierze i lepszą armię wystawi. A jak już podbije nowe ziemie to zyska poparcie ludu, w oczach którego będzie wielkim przywódcą, który umacnia ich kraj i tym samym wszyscy zyskują. Jak mawiał Machiavelli "najlepszą twierdzą władcy jest przywiązanie jego poddanych". A jeśli król źle rządzi i narobi sobie wrogów w państwie to przynajmniej wiadomo kto jest za to odpowiedzialny i od razu wiadomo kogo ściąć, a w demokracji każdy by zrzucał winę na innych byle uniknąć kary.

 

 

 

W naszych czasach monarchia jest pozbawiona znaczenia, za to imperializm ma szansę na wejście w życie. Imperium Polski, to nawet dobrze brzmi.

Nie do końca, król może rządzić imperium, tytuł królewski miałby swój plus, że byłby on ważnym elementem kulturowym i tożsamościowym dla narodu, co jest dobre w czasach w których panuje tak duża demoralizacja w Europie, zwłaszcza na Zachodzie, naród bez systemu wartości, przekonań, zwyczajów jest nic nie warty, a król mógłby być dobrą ostoją polskości i przykładem jak kultywować tradycje. Dodatkowo otwiera to nowe drogi dla propagandy krajowej, która odwoływałaby się do zasłużonych królów i pokazywałaby ich z jak najlepszej strony

Edytowano przez BronySWAG
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W naszych czasach monarchia jest pozbawiona znaczenia, za to imperializm ma szansę na wejście w życie. Imperium Polski, to nawet dobrze brzmi.

 

Jak nie monarchia, to jakaś inna dyktatura. Ciężko byłoby budować imperium w tym dziwnym ustroju, który już nawet demokracją trudno nazwać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co sądzicie o dostarczaniu przez Czechy amerykańskiej broni do Rosji?

Więcej tutaj: http://fakty.interia.pl/prasa/news-rzeczpospolita-czesi-sprzedaja-bron-rosji,nId,1681329

Później napiszę moje zdanie bo mam dużo roboty dzisiaj.

 

Niech sobie handlują, póki mogą. Szczerze mówiąc, jest mi to obojętne, czekam na reakcje wielce oburzonych dygnitarzy, miłościwie panujących w naszej krainie. Być może poczują się w obowiązku okazać swoje niezadowolenie, Jeśli nie, to trudno ( fajnie byłoby tego posłuchać). A tak na poważnie, dziwi to kogoś?

Edytowano przez Phoenix13
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...