Skocz do zawartości

Equestria Times 11/2014 (1)


Dolar84

Recommended Posts

Oj, długo wam to zajęło, długo :P

 

A tak tylko się grzecznie spytam Spidiego: http://prntscr.com/549ozr - skąd ta wiedza? xd Tylko po oczach?

 

Ale i tak, dobrze punktujesz te głupoty. Plus wysłanie Discorda. Ok, ma to sens, ale nie rozumiem, dlaczego miałyby wysłać go samego, skoro było wiadomo, że Tirek to manipulant.

 

Ale BOŻESZ TY MÓJ! Czemu żeś użył tej paskudnej polskiej nazwy Sonic Rainboom ;-; Cierpię.

 

Also, strona 38 i błąd: http://prntscr.com/549rjl Choice, Spidi :P

 

Poczytałem trochę, ale w sumie jakoś nie znalazłem tym razem jakoś wiele artykułów, które by mnie zatrzymały na dłużej, poza tym w zasadzie od Spidiego i recenzjami xd Acz dobrze, że coś stworzyliście i oby następny numer wyszedł szybciej!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram, że długo Wam to zajęło :D Ale to akurat ma też i jeden plus :rdblink:

 

Przejrzałem sobie, niestety niewiele mnie naprawdę zaciekawiło, aczkolwiek jest parę rzeczy, które mi się spodobały:

- okładka - IMO świetna!

- w "Przeglądzie muzycznym" od razu na początku "Soldiers of the Night" - gdyby tego nie było to bym się pogniewał :)

- tekst Spidiego o finale IV sezonu - cały Spidi po prostu :D archeolog fandomu

 

No i pytania (a raczej odpowiedzi) okazały się ciekawe :twilight8:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klątwę Pierwszego Numeru

Ja słyszałem o czymś takim jak "Klątwa drugiego numeru", ksiązki lub płyty, więc to nadal jest groźny okres.

 

 

Niklas:

-Te oczy są dla mnie bardzo czytelne. Do tego kaptur i jakaś taka czteronożna postać. Kto inny? Zmutowana siostra Celestii, zaginiona matka Blueblood? :PP

-Motyw z Discordem, jak opisałem ogólnie nie trzyma się kupy.

-Ponadźwiękowe Bum! Cukrowy Kącik! Wesele w Canterlocie! Ni! Ni! Ni! :crazytwi:

-Ojej... to faktycznie błąd :) I to niewiarygodne, że korekta nie znalazła tego błędu!

Edytowano przez SPIDIvonMARDER
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Also, strona 38 i błąd: http://prntscr.com/549rjl Choice, Spidi  :P

 

Personalnie uważam, że to błąd nie jest.

 

Choise jest starszą formą słowa choice. Tak samo jak "lanthorne" jest starszą formą słowa "lantern" i pisze się czasem "honour" zamiast "honor". 

Edytowano przez Verlax
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

! numer nowgo pisma to zawsze dla mnie święto ok onajpirte eymrnir top 5 najleszych artykułow wdg mnie

+ artykół o błedach w finale IV sezonu autotstwa Her Spiediego - sporo konkretów podanch w nieco humorystycznej formie (lubię czytać krytyke napisaną w ten sposób)

+ Artykuł o słowiańskim kalendarzu - sporo wiedzy na moje ulubione tematy ( lubie czytać o kulturze "naszych" przodków + za to poleci

+ Poradnik Cahan - sporo ciekawych porad które zastosuję w swoich fikach

* recenzę fiku Madlene -zachęca do czytania

* Receznja - albumu "ministry mares*

Technicznie jest git a okłdka cudna 8,5/10 oby tak dalej

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja droga Cahan,

 

Znów miałem (tu wstaw przymiotnik adekwatny do Twojego nastroju) przyjemność przeczytania czegoś twojego autorstwa. Jest tak wiele rzeczy, na temat których mógłbym polemizować, że chyba już zacznę się produkować:

 

- przestanie pisania nie wynika wyłącznie z wizji początku i końca opowiadania. Ten niezwykłe złożony proces twórczy może się wyczerpać z powodu słomianego zapału, braku cierpliwości, dotychczasowych nieprzyjemności związanych z pisaniem, ludźmi nas otaczającymi, braku odwagi zaprezentowania własnych treści, niedostateczną ilością czasu, problemów z czerpaniem inspiracji itp. Jak widzisz można napisać cały artykuł na ten temat (do czego swoją drogą aspirowała Madeleine i jej "Mamusia mnie zostawiła"), a i tak nie zdołasz go wyczerpać,

- nie widzę potrzeby zaznaczania wyższości sensu nad absurdem. Z pewnością znajdziesz posługujących się absurdalną treścią i układających fabułę w sposób logiczny albo przynajmniej przyczynowo-skutkowy, a również tych, którzy mimo chęci oraz przystępnego dla wszystkich pisma nie zdołają niczego sensownego stworzyć. To już zależy wyłącznie od umiejętności autora i gustów czytelniczych,

- podejście do czcionek też może wywołać różne emocje. Zamiast sztywnych reguł, lepiej przedstawić bardziej ogólną definicję. Inni odrzucą Ariala, ponieważ nie akceptują czcionek bezszeryfowych, jeszcze inni zrezygnują z Timesa z powodu gabarytów liter albo tendencji do szybszego męczenia się oczu. A co jeśli trafi się pisarz prezentujący swoje teksty Georgią? Zostanie wykluczony ze społeczeństwa za bycie rebeliantem? :P

- z wykorzystaniem pieśni, kursywy i wyśrodkowania też może być różnie. Wiersze i poematy może są przystępne w takiej formie, ale teksty piosenek o długich wersach już niekoniecznie i praktyka niektórych wydawnictw ogranicza się do wyróżnienia ich dodatkową przerwą od reszty tekstu,

- A co jeśli ktoś korzysta z platformy SteamCloud, Dropboxa albo innej chmury obliczeniowej posiadającej możliwość publikowania treści? Osobiście wolałbym zaprezentować różne łatwo dostępne edytory tekstu wraz z uzasadnieniem, dlaczego początkujący powinni pisać swoje teksty np. w Wordzie, a publikować w Google Docs?

- bardziej od słownego tłumaczenia preferuję wideoprezentację, zawierającą instrukcję jak krok po kroku tworzyć dokumenty w Google Docs. Wydaje mi się, że obecna forma może niejednego wprowadzić w zakłopotanie,

- największym problemem artykułu jest brak spójności i niemożność skupienia się na poruszanym problemie. Niektórymi zagadnieniami szafujesz, inne (równie istotne) ograniczasz do minimum. Czytając rozdział "Publikujemy", przez większość czasu zastanawiałem się, o czym chcesz aktualnie powiedzieć,

- nie wyjaśniasz znaczeń słów "bękart", "kucykowe opko" ani "otagowanie",

- "by bardziej je odróżnić od treszty ekstu" - literówka,

- przed ani nie stawiamy przecinków.

 

Sądzę, że część osób, które dopiero myślą o pisaniu tekstów, mogłoby skorzystać z porad zawartych w artykule. Osobiście jeśli miałbym go polecać innym, zachęcałbym wszystkich do zachowania dozy ostrożności.

 

Pozdrawiam

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Also, strona 38 i błąd: http://prntscr.com/549rjl Choice, Spidi

- "by bardziej je odróżnić od treszty ekstu" - literówka,

Wszystkie dostrzeżone błędy zostały już naprawione.

 

 

Ja słyszałem o czymś takim jak "Klątwa drugiego numeru", ksiązki lub płyty, więc to nadal jest groźny okres.

Nawet mnie nie strasz. Mój portfel nie przetrzyma kolejnych awarii, tak samo jak moja psychika, nie wytrzyma zaginięcia w akcji, kolejnych osób z działu technicznego.

Edytowano przez Macter4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój drogi Mordeczu

 

Zacznę od tego, że artykuł jest oczywiście subiektywny. Polecam przede wszystkim rozwiązania, które wiem, że są sprawdzone i bezpieczne. Seria o pisaniu fanfików jest też wieloczęściowa, ta jest formą wstępu do tematu, który jest rozbudowany.

 

1. Doskonale wiem, że zakończenie pisania może wynikać z paru przyczyn. Jednak podane przeze mnie "mam pomysł na początek, a dalej już nic" sprawia, że pojawia się wiele fików niedokończonych, porzuconych i niedorobionych. Sama często piszę zupełnie na żywioł [szczególnie oneshoty] i nie twierdzę, że to zło, nie wolno i w ogóle. Jednak pewien plan  działania, kilka punktów w naszej historii sprawi, że do minimum unikniemy wielu kłopotów, a w efekcie zniechęcenia. Wiele razy spotykałam się z sytuacją u początkujących, że coś zaczynają, dochodzą do punktu krytycznego [2-3 rozdział] i koniec.

 

2. Nie zaznaczam wyższości sensu nad absurdem. Celowy absurd jest rzeczą dobrą, jeśli stosowany jest w rozsądnych ilościach i w odpowiedniej formie. Chodzi mi wyłącznie o unikanie nadmiaru absurdu, co powoduje wyłącznie znudzenie czytelnika. Wszystko jest do użycia, ale z głową. Osobną kwestią jest absurd w fikach, które nie są czystym randomem - należy uważać, by coś co z założenia miało być logiczne, nie stało się absurdem i rzeczą z zadu, a jedynym uzasadnieniem jest "bo tak". Czasami trzeba nad czymś przysiąść i przemyśleć.

 

3. Tu się zgadzam. Ariala polecam osobiście, innych czcionek oczywiście nie bronię, ale... Kto by chciał czytać fika pisanego Comic Sans, Courier New czy French Style [czy jakoś tak] :rdblink:. Arial jest uważany za najbardziej uniwersalną czcionkę. Drugą taką jest Times New Roman. Je stosuje się najczęściej i ich użycie jest najbezpieczniejszym rozwiązaniem. Jak zawsze - wszystko rozsądnie i z umiarem.

 

Fakt - są fani Timesa i są fani Ariala. Wszystkim się nie dogodzi, jednak są to najczęściej polecane czcionki.

 

4. Prawda. Jednak przytoczona przeze mnie forma jest często używaną formą zapisu i dobrze pomaga w odróżnieniu takiego fragmentu od reszty tekstu.

 

5. Nie piszę, że powinni używać Worda. Piszę, że osobiście go lubię, ale każdy ma swój własny ulubiony edytor tekstu i to jedynie kwestia gustu. Dropbox i Steam Cloud są rzadko spotykane. Dropboxu sama nie znoszę, Steam Cloud nigdy nie widziałam w użyciu [choć konto Steam mam]. Google Docs ma szereg zalet:

 

- są dobre dla czytelnika [komentowanie, przyjemna forma]

- są dobre dla autora [komentowanie, sugestie]

- można ich użyć wszędzie, bo są uniwersalne

- tekst z docsów łatwo przenieść na FIMfiction i MLPfiction

 

To po prostu najbardziej powszechna w wykorzystaniu forma, jeśli chodzi o fanfiki. Wymagana jest na chociażby takim FGE czy mlp polska.

 

6. To całkiem możliwe, choć używałam jej dotychczas i obiekty eksperymentalne rozumiały co do nich mówię.

 

7. Niestety, jako osoba, która ma już pewne obycie z pisarstwem niektóre rzeczy najwyraźniej traktuję jako zbyt oczywiste i proste. To oczywiście błąd i postaram się wyeliminować go w przyszłości.

 

8. Mój wielki błąd. Znowu zapominałam, że niektóre słowa i zwroty mogą być niejasne dla niektórych. Gwoli sprostowania:

 

1) Bękart - samotny spójnik na końcu wersu

2) Opko - określenie na opowiadanie publikowane w Internecie. Słowo pochodzi od skrótu OP [Over Power], co charakteryzuje typowe fanfiki i autorskie światy pewne IMBA/OP postaci typu Mary Sue. Z czasem przyjęło się jako częste określenie na opowiadania.

3) Otagowanie - oznaczenie rodzaju tekstu przy pomocy tzw, tagów. Ułatwia to potencjalnemu czytelnikowi z czym będzie miał do czynienia. Przykładowe tagi: violence [przemoc], dark, slice of life, random, comedy.

 

Za dwa ostatnie punkty poczuwam się połowicznie odpowiedzialna. Co do przecinków przed "ani" to nie jestem do końca pewna czy to błąd mój, czy korekty. Za literówkę oczywiście przepraszam.

 

Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za długaśny komentarz :fluttershy4:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Google Docs

To taki sam edytor tekstu, jak Paint jest edytorem grafiki.

 

Owszem...

Da się w nim pisać! Ale jest to skrajnie niewygodne, tekst lubi się krzaczyć w edycji na dowolnym poziomie, a ponadto jesteśmy uzależnieni od widzimisię internetu, jeśli chodzi o tempo pisania. Odpalenie pliku mającego więcej niż 100 stron to parę minut ładowania (i to bez obrazków). Zdecydowanie nie polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Docs nie psuje formatowania z Worda, a przynajmniej opcji fanfikowych. Wyjątkiem jest twarda spacja.

 

PDFy? Czyta się koszmarnie niewygodnie, nie można komentować ani sugerować. PDF to KATORGA.

Edytowano przez Cahan
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam zawsze czytałem książki, aby poznać losy bohaterów, identyfikować się z nimi i tak dalej. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że biorąc do ręki np. "Władcę Pierścieni" powinienem go poprawiać i komentować na marginesach. Ale spoko, ja nie żyję w epoce internetów, gdzie od książki więcej warte jest 100 lajków na fejsie i można robić publicznego streama, gdzie widać, jak się pracuje. Wtedy można komentować na bieżąco nowo powstające dzieło! :crazytwi:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fanfik to nie książka. To fanowska grafomania. A z poziomem jej jest różnie. Widziałam masę "książek o MLP" w PDFach, które wyglądały jak pisane przez przedszkolaka [błędy!]. I szlag mnie trafiał podczas lektury!

 

Książki przed wydaniem mają robione korekty profesjonalistów [przynajmniej w poważnych wydawnictwach], a fanfiki nie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fanfik to nie książka? To po co piszemy fanfiki, jak nie po to, aby dorównać mistrzom, którzy po prostu mieli trochę szczęścia i ktoś ich wydał, a nas nie? :) Z całym szacunkiem, ale ja tworząc każdą swoją historię robię to z myślą, żeby robić to jak najlepiej, jakbym pisał książkę. Nie mam jednak środków, aby zapewnić temu fizyczną oprawę i profesjonalną edycję, jedyna różnica (to często kwestia kasy i nazwiska). Fakt jednak, że 99% twóczości fandomu jest słaba, bo ludzie piszą to w zamyślę "machnę se fanfika, bo to łatwe". Jak Ruhisu lub Sonic rysują, to nie po to, aby zrobić coś "fandomowego". Tworzą coś z zamysłem, że chcieliby stworzyć z tego coś prawdziwie artystycznego.

 

Ok, jeżeli pisanie ktoś traktuje jako ciekawostkę w swoim życiu, to... może używać painta do zrobienia okładki, jak i docsa do napisania. Egoistycznie stwierdzam jednak, że to nie wystarcza i jak ktoś chce tworzyć fanfiki "jak książki".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisząc moje fanfiki dbam o ich jakość, serio. Traktuję to jako zabawę i jako ćwiczenie. Książki? Książki o pastelowych konikach z uniwersum, do którego NIE MAM PRAW AUTORSKICH?

 

Nie oszukujmy się - piszemy do głupiego, pozbawionego podstawowej logiki uniwersum. O kolorowych taboretach.

 

Chcesz pisać książkę? Stwórz własne uniwersum lub pisz do takiego, które nie jest objęte prawem autorskim. Wydaj książkę. Opłać korektorów, etc.

 

 

99% twórczość fandomu jest słaba? Hmm... Nie. Poczytaj fiki Madelaine, Johnny'ego, Kredke i Albericha. Posłuchaj Carbon Maestro. Pooglądaj sobie rysunki Zioma. Słabe? Takich perełek jest MASA. Ja nie wiem gdzie Ty grzebiesz, że wszędzie widzisz jedynie słabe teksty. Mało jest wybitnych, ale jest sporo bardzo dobrych.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt jednak, że 99% twóczości fandomu jest słaba, bo ludzie piszą to w zamyślę "machnę se fanfika, bo to łatwe".

 

To jest jedna, wielka i totalna BZDURA - tak, z rozmysłem użyłem tego właśnie słowa, ponieważ to, że napisałeś coś takiego świadczy tylko i wyłącznie o tym, że nie masz pojęcia jak wygląda polska scena fandomowa (co można odnieść również do anglojęzycznej). Oczywiście, że są opowiadania słabe, ale nie stanowią nawet połowy. Zdecydowana większość plasuje się w granicach od dopuszczalnych po dobre - słabe i bardzo dobre stanowią sporą część pozostałych. Najrzadziej występują totalne koszmary ("Legendy Początku", "Polacy są wszędzie" ) lub opowiadania prawdziwie wybitne ("Pszczoły", "Opowieść o Szklanej Kuli", "Ostatnia rzecz jaką zrobi"). Tak więc nie mam pojęcia skąd wziąłeś te 99%, bo na pewno nie z naszej sceny fanfikowej.

 

O traktowaniu fanfików jak książek się nie wypowiem, ponieważ nie jest to odpowiednie miejsce do takiej ekhm, ekhm "dyskusji"...

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Nie oszukujmy się - piszemy do głupiego, pozbawionego podstawowej logiki uniwersum. O kolorowych taboretach.

To jest Twoje zdanie, trochę w sumie przykre, ale masz swój pogląd na życie :) Wielu dobrych autorów pisze o uniwersum Lovecrafta... niezłe teksty... choć też nie jest to ich świat. Na dobrą sprawę, to to uniwersum zostało zbudowane przez fanów, bo oryginał był dziurawy i chaotyczny.

 

Twórczości graficznej i muzycznej bardzo dobrej jest sporo, tego nie neguję.  Jednak miałem jakiegoś pecha w życiu, że akurat fanfiki, to w swoim życiu dostawałem szajsowate. Z tych polecanych jako "genialne" nie każdy mogłem tak ocenić, ale było lepiej.

Nie wiem, może mój niedomiar w ocenianiu fanfików wynika z tego, że sam tworzę i jestem bardzo krytyczny wobec tej dyscypliny. Na niczym grać nie umiem, więc z automatu kocham każdy kucykowy metal.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo wiele "genialnych" fanfików jest beznadziejna. Poczytaj to co Ci polecamy z Dolarem. Jestem pewna, że zmienisz zdanie.

 

Przykre? Fandom MLP ma jeden z wyższych poziomów jeśli chodzi o pisarstwo. Ale samo uniwersum jest... to są kolorowe, gadające koniki z bajki dla małych dziewczynek. Piszę o nich, bo lubię, bo sprawia mi to frajdę, bo chcę się na nich nauczyć pisać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że pojawiła się tu ciekawa dyskusja na tematy fanfików, ich publikacji i rzeczy związanych z tworzeniem. To moje tematy, dlatego widząc, że z pewne tezy wydały mi się naprawdę dziwne, postanowiłem wtrącić swoją opinię.

 

Przede wszystkim kwestia edycji i publikowania tekstu:

 

Google Docs jest prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem pod względem publikacji. Daje wiele możliwości – korekty w czasie rzeczywistym, zaznaczania komentarzy, pracy w kilka osób (bezcenne nie tylko dla korektorów, ale i redaktorów). W dodatku jest stosunkowo prosty i intuicyjny. W żadnym razie nie neguję PDFów, wręcz przeciwnie, dawanie linka oprócz Docsów również w PDFie, jest bardzo dobrą praktyką, gdyż jest to format łatwiejszy do pobrania i wczytania. Jeśli jednak dostajemy do ręki tak potężne narzędzie do poprawiania błędów, dlaczego mamy z niego nie skorzystać i działać tylko w nie dających możliwości lekkiej poprawy PDFach? Nie mamy sztabu profesjonalnych edytorów, a znalezienie w fandomie korektora, który poprawi wszystkie błędy, graniczy z cudem (moim zdaniem tacy nawet nie istnieją). Komentowanie jest więc dobre dla autorów chcących podnieść stronę techniczną fanfika, a i pośrednio dla odbiorców, którzy będą go czytać.

 

A edytor? Sam korzystam z Worda, jednak wiem, że niektórzy bardzo dobrze opanowali GDocsy i tworzą tam fanfiki równie dobrze i estetycznie. Spójrzmy prawdzie w oczy, nie tworzymy magazynu, który musi mieć dopasowany każdy szczegół, a do prawidłowego sformatowania opowiadania wystarczą najprostsze funkcje. W dodatku, jak pisałem wyżej, Docsy umożliwiają pracę wielu osobą naraz, przez co porównanie ich do Painta jest trochę nie na miejscu. Spełniają swoją rolę bardzo dobrze, mówię to, choć sam korzystam z moim zdaniem lepszego Worda.

 

Ja tam zawsze czytałem książki, aby poznać losy bohaterów, identyfikować się z nimi i tak dalej. Nigdy nie przyszło mi do głowy, że biorąc do ręki np. "Władcę Pierścieni" powinienem go poprawiać i komentować na marginesach. Ale spoko, ja nie żyję w epoce internetów, gdzie od książki więcej warte jest 100 lajków na fejsie i można robić publicznego streama, gdzie widać, jak się pracuje. Wtedy można komentować na bieżąco nowo powstające dzieło! :crazytwi:

 

Oj, Spidi, Spidi. Zauważ, że "Władca Pierścieni" przeszedł już profesjonalną korektę (wielokrotną) i tłumaczenie. Fanfiki są pisane w takiej a nie innej specyfice i zwyczajnie bardziej tego potrzebują. Co więcej nikogo nie zmuszamy do zaznaczania błędów, jeśli ktoś nie chce, w żadnym razie nie musi. Gdybym jednak sam znalazł w drukowanej książce błąd (a zdarzało się) i mógł w jednej chwili poinformować o nim wydawcę (co pozwalają Docsy), to bym to bez wahania zrobił.

 

To, czy ktoś utożsamia się z taką wizją epoki internetów czy nie, zostawiam czytającym komentarze. Choć internet niesie ze sobą wiele spłycenia i skrócenia treści, daje też masę ułatwień, udogodnień i naprawdę cennych możliwości, takich jak szybsze i sprawniejsze poprawianie tekstów. Demonizowanie go w ten sposób to przesada.

 

Fanfik to nie książka? To po co piszemy fanfiki, jak nie po to, aby dorównać mistrzom, którzy po prostu mieli trochę szczęścia i ktoś ich wydał, a nas nie? :) Z całym szacunkiem, ale ja tworząc każdą swoją historię robię to z myślą, żeby robić to jak najlepiej, jakbym pisał książkę. Nie mam jednak środków, aby zapewnić temu fizyczną oprawę i profesjonalną edycję, jedyna różnica (to często kwestia kasy i nazwiska). Fakt jednak, że 99% twóczości fandomu jest słaba, bo ludzie piszą to w zamyślę "machnę se fanfika, bo to łatwe". Jak Ruhisu lub Sonic rysują, to nie po to, aby zrobić coś "fandomowego". Tworzą coś z zamysłem, że chcieliby stworzyć z tego coś prawdziwie artystycznego.
 
Ok, jeżeli pisanie ktoś traktuje jako ciekawostkę w swoim życiu, to... może używać painta do zrobienia okładki, jak i docsa do napisania. Egoistycznie stwierdzam jednak, że to nie wystarcza i jak ktoś chce tworzyć fanfiki "jak książki".

 
No i tym razem doszliśmy do nieporozumienia w nazywaniu pewnych rzeczy. Fanfiki w formie, jaką znamy i jaką rozpowszechniamy w internecie nie są książkami. Są opowiadaniami, powieściami, literaturą, ale nie są książkami. Książka to pewien nośnik fizyczny, a jej formy większość fandomowych dzieł nie ma szans się doczekać. To też trzeba założyć przy pisaniu. Nie musi to jednak przynosić żadnych strat na jakości. Ja tworząc swoje fanfiki też robię to z myślą, by były jak najlepsze, a jednak wiem, że nie tworzę książki.
 
Tu też poruszamy istotny temat "podejścia profesjonalnego". Bowiem musimy zrozumieć, że w wielu sytuacjach to, co w jednym miejscu nazywamy profesjonalizmem, w innym będzie robieniem ruchu o nic. Fandomowa specyfika nie oznacza, że nasi twórcy lub nasze dzieła są wiele gorsze od wydawniczego rynku literatury, oznacza, że sprawa wygląda inaczej. Nad dziełami nie czuwa profesjonalny sztab korektorów i doradców, nie musimy z nikim negocjować tantiemów i honorariów. Naszym zadaniem jest sprawić, by nasze dzieła były jak najlepsze i jak najlepiej nadawały się dla czytelników, a nie bić się o normy, które tutaj często się nie sprawdzają. Mogąc poprawić błędy komentarzami dajmy sobie szansę. Mamy też wolniejszą rękę w eksperymentowaniu, ponieważ nie grożą nam ekonomiczne straty.
 
A stwierdzenie, że 99% twórczości fandomu jest słaba, to zdecydowane nadużycie. Tak jak pisali inni komentatorzy, nasz lokalny świat literacki trzyma się i tak nadzwyczaj solidnie. A to, że zakładam, że robię coś fandomowego nie znaczy, że równocześnie sam sobie mówię, że będzie to słabsze, jednak w pełni uwzględniam specyfikę tego co tworzę.
 
A co do ostatnich zdań... wiele twierdzeń w Kawiarni Szkockiej, istotnych dla matematyki, udowadnianych było na obrusach. Czy forma naprawdę jest aż tak istotna?
 
No i ostatni argument – większość z nas to debiutanci, niekiedy naprawdę znakomici, ale debiutanci. Nie mamy publikacji książkowych, ani grubej teczki z dokonaniami, więc musimy się uczyć. Fandomowa specyfika to uwzględnia i daje nam prawdopodobnie jedne z najlepszych narzędzi, by doskonalić warsztat i umiejętności. Więc po prostu ćwiczmy i doskonalmy się, by w przyszłości martwić się kompletnie niepasującymi do tutejszej rzeczywistości standardów. Bo ważne jest, by pisać dobrze (a żadne z zaproponowanych przez tutejszych komentatorów rozwiązań nie pogarszało niczyich zdolności) i stale się doskonalić, a dopiero potem myśleć (ewentualnie) o poważnych rynkach i wydaniach. To nie jest czas ani miejsce na to. Co – ponownie mówiąc – nie zmienia faktu, że niektóre fanfiki są naprawdę znakomite i poziomem przebijają literaturę drukowaną.
 
Pozdrawiam wszystkich!
 
PS: A do niektórych artykułów być może jeszcze się odniosę.
 
EDIT: Post odbudowany po podziurawieniu. Istnieje niewielkie ryzyko, że zeżarło mi jakieś stwierdzenie, ale chyba wypisałem wszystko co chciałem. Za utrudnienia przepraszam.

Edytowano przez Alberich
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...