Skocz do zawartości

Na Ostrzu Iluzji - Antologia filozoficznych opowiadań lunarnych [Oneshot][Antologia]


Recommended Posts

http://i.imgur.com/Xlqh71b.png

 

 

Klacze i Ogiery!
 
Sekcja Literacka Tribrony ma zaszczyt przedstawić pięć krótkich i zapewne zaskakujących opowiadań.
 
Zainspirowani filozofią George'a Berkeley'a uznaliśmy, że wszechotaczający nas świat to kłamstwo! Iluzja! Teatr! 
Ktoś przed nami chce ukryć prawdę, kto wie, czy nie nad wyraz gorzką, lecz szczerą.
 
Trzech młodych autorów i dwóch starych postanowiło zmierzyć się z iluzją i ją rozwiać. 
 
Flutterpony
Magnat 159
Malvagio
Omega
SPIDIvonMARDER
 
Zapraszają wraz z Księżniczką Luną na niebezpieczną przygodę, której celem jest prawda. Szczęśliwa lub bolesna... Dalsze wskazówki czekają wewnątrz antologii, ale... czy odważycie się dokonać wyboru?

 

 

LINK PDF

https://drive.google.com/file/d/0Byh5JvDpwTWdVm5uWXpKQ0JZMGc/view?resourcekey=0-3DBz0Aq8U0fIaLJBSiyJ1A

 

*****************

 

Pomysł na antologię powstał w trakcie spotkania Sekcji i rozmowy na temat odcinka "For Whom the Sweetie Belle Toils/Oklaski Dla Sweetie Belle". Teksty są raczej krótkie i powstały na potrzeby antologii. Żaden nie był publikowany nigdy wcześniej, ale oczywiście, autorzy mają pełne prawo robić z nimi, co chcą. Każdy posiada indywidualny zestaw tagów przy tytule. Jeden tekst jest wyraźnie brutalniejszy od pozostałych, co zostało poprzedzone stosownym ostrzeżeniem. Ponieważ to pojedyncza praca z całej antologii i również nie jest jakaś nad wyraz bolesna, nie widzę powodu umieszczania całego projektu w innym dziale.

 

 

 

ŻYCZYMY MIŁEJ LEKTURY!

Edytowano przez SPIDIvonMARDER
link
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli jak rozumiem teksty Ci się spodobały? Super! :D

 

A tak na serio, to nie rozumiem, czemu psujesz sobie urodziny. Jakbym ja za każdym razem jak mnie uraziłeś o tym pisał na forum...

 

 

Siedziałem kupę czasu nad tagami, abyś nie znalazł nic, czego można się przyczepić. Ale mnie tym razem zagiąłeś.

 

Fanfików czytałem dość. Czytałem dobre i złe, ale głównie złe. Może taki los. Zresztą jak artysta mówi, że on w przecieiwństwie do innych jest dobry, to nie kojarze wywiadu, aby skończył się wylewem żółci krytyków. Przykład: Sabaton w 2008 roku, numer sierpniowy Teraz Rock!, gdzie powiedzieli, że w przeciwieństwie do innych nie śpiewają o zabijaniu smoków, a czyms pożytecznym (nawiązanie do paru znanych zespołów). I wszyscy się śmiali.

 

 

Dolar... słowo kluczowe to "dowcip". Mi nie wolno się obrazić za "artykuł potworek", a Tobie wolno za tamten tekst?

Edytowano przez SPIDIvonMARDER
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wchodzę, patrzę, zaciekawiony mówię sobie, aż przeczytam kawałek, żeby wiedzieć, o co się rozchodzi.

 

A więc (że tak nie w zgodzie ze sztuką zacznę), zacząłem czytać "Zmorę" Spidiego...i niestety poddałem się po 3 stronach chyba. Dziwny dobór słów, nienaturalne, drewniane dialogi, no i cała sytuacja jakaś taka sztuczna. Rytm tekstu co chwila zgrzyta mi w zębach. Przykro mi, Spidi, sama głębia i inspiracja filozofią nie wystarczą, kiedy tekst jest gładki jak papier ścierny.

 

Oczywiście, to jedynie moje osobiste odczucia. Być może jak znajdę chwilę to przeczytam resztę dokumentu, na razie jednak jestem nieco zniechęcony.

  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Zmora" przeczytana.

 

Beware the spoilers!

 

W mojej ocenie opowiadanie jest nierówne. Początek jest słaby, środek dobry, po czym zakończenie jest... nietypowe.

 

Zacznijmy od początku - już w drugim zdaniu mamy nazwanie bohaterki jednocześnie klaczą i kobietą. Chciałbym poinformować uprzejmie, iż w fanfikach fandomowych jest to uznawane za błąd i to z rodzaju takich, których nie popełniają co lepsi początkujący autorzy. W kolejnym zdaniu mamy miszung czasów teraźniejszego i przeszłego - kolejny błąd.

 

W kolejnych akapitach mamy również wiele kulejących zdań - tu brakuje słowa, tam zawodzi szyk i wiele tym podobnych wyskoków. Pozwolę sobie przytoczyć przykład a raczej dwa:

 

 

 

Dostała je od Rarity, kiedy to Sweetie Belle dowiedziała się, ze zostanie mamą.

 

Jako iż wiadomo, że mowa o Sweetie Belle to w tym zdanie słowa "to Sweetie Belle" naruszają jego szyk i konstrukcje - bez nich byłoby o wiele lepsze.

 

 

 

Dlatego dziewczyna przybyła do księżniczki Luny z prośbą o błogosławieństwo nienarodzonego jeszcze dziecka.

 

To powinno brzmieć "...z prośbą o błogosławieństwo dla nienarodzonego jeszcze dziecka." lub "...z prośbą o pobłogosławienie nienarodzonego jeszcze dziecka". Ze sposobu w jaki je zapisałeś wynika, że Sweetie Belle przybyła otrzymać błogosławieństwo od nienarodzonego jeszcze dziecka.

 

Takich kwiatków jest więcej i niestety przewijają się w całym opowiadaniu. Stosunkowo najmniej jest ich w monologach Luny, które z kolei określiłbym jako przyjemne w lekturze. Dopóki przedstawiała swoje racje czytało się dobrze, a niektóre... nietypowo skonstruowane zdania można przypisać stanowi jej psychiki. To wypadło zdecydowanie najlepiej z całego opowiadania i należy się bardzo duży plus.

 

Zakończenie zostawiło mnie z mieszanymi uczuciami. W pewnym sensie tak prozaiczne rozwiązanie jak napchanie Luny lekami było zaskoczeniem, gdyż po jej podniosłych mowach można było się spodziewać na końcu epickiego pojedynku z siostrą. Nie było go - zamiast tego dostaliśmy przejście od "czegoś głębszego" do "płytkiej prozy życia". Hmm... czy tego akurat nie miało przypadkiem zabraknąć w tych opowiadaniach?

 

Podsumowując - opowiadanie nie jest tragiczne, jednak przyzwyczaiłeś nas do tekstów o dużo wyższej jakości. Spośród Twoich opowiadań, to plasuje się bardzo nisko. Dodatkowo przydałaby mu się porządna korekta, ponieważ błędów jest sporo - na przykład mocno razi brak wcięć przy dialogach.

 

Edit: A ja za tamten tekst się akurat nie obraziłem. Jestem wystarczająco gruboskórny, żeby takie rzeczy mnie nie ruszały. Szkoda mi tylko reszty autorów, którzy zostali tak potraktowani.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fandomowych jest to uznawane za błąd i to z rodzaju takich

Jest to rzecz, która mnie serdecznie nie obchodzi. Fanfiki i fandom to nie jest jakiś osobny świat literatury, tutaj obowiązują te same zasady, co w Stephenie Kingu. Skoro w serialu padają słowa "girls/boys", to można powiedziec "kobieta". Zresztą w każdym moim tekście są takie synonimy i jakoś tego nie zauważyłeś.

 

Błędy są możliwe, zdaję sobie sprawę.

 

 

 

 

czy tego akurat nie miało przypadkiem zabraknąć w tych opowiadaniach

Następnym razem po prostu wszystkie podteksty podkreślę na czerwono, to może je się zauważy.

 

 

 

 

na przykład mocno razi brak wcięć przy dialogach.

Echem, one tam są.

 

Spidi, czytasz głównie Poreta i Martiniego, a cięzko w tym fandomie o większe dno. Bez urazu do tych panów, ale piszą beznadziejnie. Polecałam Ci parę fików. Przeczytaj je, a zmienisz zdanie.

Hmmm bronies SB? Skąd wiesz, co czytam? Nie, to nie są jedyne fanfiki, jakie czytałem, miałem przyjemność poznać endziesiąt więcej. To, co Ty przesyłałaś, też znam częściowo.

Edytowano przez SPIDIvonMARDER
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Jest to rzecz, która mnie serdecznie nie obchodzi. Fanfiki i fandom to nie jest jakiś osobny świat literatury, tutaj obowiązują te same zasady, co w Stephenie Kingu. Skoro w serialu padają słowa "girls/boys", to można powiedziec "kobieta". Zresztą w każdym moim tekście są takie synonimy i jakoś tego nie zauważyłeś.

 

Serio? Muszę w takim razie napisać do Stephena Kinga, żeby natychmiast, ale natychmiast zmieniła we wszystkich swoich książkach "everybody" na "everypony"! W końcu obowiązują te same zasady!

 

Skoro piszesz, że w innych opowiadaniach popełniasz ten sam błąd, to musiałem go przeoczyć i zawyżyć ocenę Twoich opowiadań. Bardzo przepraszam za to przeoczenie! Obiecuję, iż następnym razem będę oceniał wnikliwiej.

 


Echem, one tam są.

 

A rzeczywiście, tutaj się walnąłem. Tak to już jest w PDFach - nie można poprawiać i nie widać czy wcięcia są czy nie.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro w serialu padają słowa "girls/boys", to można powiedziec "kobieta".

 

W języku angielskim, zwłaszcza w USA, słowa girl/boy używane są bardzo często np. w odniesieniu do psów, kotów, koni i wszelkiego innego domowego zwierza. Nie są one zarezerwowane sztywno dla rodzaju ludzkiego, lecz raczej dla istot danej płci, zwłaszcza kiedy używa się ich w pieszczotliwy lub familiarny sposób. To tak na marginesie od waszego Przyjaznego Magistra Anglistyki (specjalizacja: kultura amerykańska) z Sąsiedztwa :)

 

W całym angielskim dubbingu, jeśli mnie moja skleroza nie myli, ani razy nie padło słowo "woman" lub "man", jedynie bardziej potoczne i zdrobniałe słowa takie jak "girl", "boy", "guy", "gal" itp.

 

Po polsku słowo "kobieta"  mi jakoś tak średnio pasuje. Ale to temat na dłuższą dyskusję lub wręcz pracę naukową (licencjat/magiterka anyone? no?)

 

 

ps. King to słaby pisarz trolololo :ajawesome:

Edytowano przez Poulsen
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja także wziąłem się za lekturę, choć temat wybraliście sobie trudny i niestety już dość wymęczony w kulturze masowej (Matrix, Incepcja, etc.), a który niezwykle trudno jest przedstawić w sposób zadowalający.

Tak więc przeczytałem "Zmorę" i odczucia mam mieszane. Trudno właściwie nazwać mi to fanfikiem. Powiedziałbym raczej, że to rozprawka filozoficzna z pewnymi bardzo śladowymi elementami opowiadania fanowskiego - jest ich tutaj tak mało, że naprawdę nie potrzeba wielu przeróbek by umieścić "Zmorę" w dowolnym uniwersum dowolnego fandomu. Zresztą wiele elementów zdawało mi się zbędnych - po co na przykład mamy tutaj postać Sweetie Belle czy Rarity? Dlaczego akcja dzieje się akurat w takim dziwnym okresie historii? Po kiego motyw ciąży? Inaczej sprawy by się miały jakby opowiadanie było dłuższe i gdyby te elemeny zostały jakoś wykorzystane (strzelba Czechowa).
To co mnie jednak najbardziej zdenerwowało to Luna, której ni z tego ni z owego po prostu odbija. Nie znam się na psychologii, ale chorzy chyba nie miewają napadów przy okazji usłyszenia słowa-kluczu, które w tym przypadku brzmiałoby "sen". Mógłbym założyć, że Nocna Bogini zawsze taka była, ale wtedy pojawia się problem dlaczego klacz, która może sobie pozwolić na plotkowanie z nią, nie zauważyła tego przez bite piętnaście lat.
Ogólnie tekst nie straciłby nic gdyby usunąć z niego elementy mlpowe i nadać mu bardziej formę artykułu. Same obłąkane monologi Luny są bardzo dobre - widać w nich szaleństwo, a napisane są w taki sposób, że czytelnik instynktownie zastnawia się czy przypadkiem nie ma w tym jakiegoś ziarenka prawdy, nawet jeśli, tak jak ja uważa solipsyzm za bzdurę w największej postaci.
Jednak, jak już wspomniałem, teksty Luny są trochę zbyt uniwersalne. Brakuje tutaj jakiegoś elementu, który czyniłby je bardziej pasującymi do swiata MLP. Przede wszystkim brakuje jednak, cóż, fabuły. Ja wiem, że zamysł był taki by zmienić postrzeganie świata czytelnika, ale jak już podjąłeś taką decyzje to powinieneś się jej trzymać w całym tekście i darować sobie wszelkie elementy odbiegające od tego motywu lub wzbogacić go o kilka wątkow pobocznych.

Przeczytałem również "Wieże" ale z oceną powstrzymam się do jego kolejnego przeczytania. Na razie niewiele  zrozumiałem - tekst wydał mi pier****niem o niczym i skutecznie zniechęcił mnie do dalszej lektury.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może być owocna wymiana korespondencji, lecz chyba mnie nie zrozumiałeś.

 

Stephen King = MLP - chodziło mi o to, że to nie jest tak, że fandom sobie coś ustali i muszę tak pisać. Jeśli jednak wyjdzie uchwała ortograficzna, to ona jest dla mnie wiążąca, tak jak wiąże ona pisarzy i tłumaczy. Choć oczywiście pozostaje pewien margines artystyczny dla twórcy.

 

Jednak nie rozumiem krytyki określenia "kobieta". Przecież "dziewczyna" jest kanoniczne... :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Stephen King = MLP - chodziło mi o to, że to nie jest tak, że fandom sobie coś ustali i muszę tak pisać. Jeśli jednak wyjdzie uchwała ortograficzna, to ona jest dla mnie wiążąca, tak jak wiąże ona pisarzy i tłumaczy. Choć oczywiście pozostaje pewien margines artystyczny dla twórcy.

 

Specjalnie w swojej odpowiedni przesadzałem, co raczej widać. Fakt - nie musisz tak pisać, jednak czasami warto się trzymać niektórych wypracowanych norm. Z zasady nie używa się określeń "mężczyzna" czy "kobieta", jak również zawsze gania się autorów za używanie słowa "ręka" zamiast "kopyto". Po prostu w odniesieniu do kucyków jakoś lepiej to brzmi - tak samo w angielskich opowiadaniach unikane są określenia "man" czy "woman".

 


Jednak nie rozumiem krytyki określenia "kobieta". Przecież "dziewczyna" jest kanoniczne... :(

 

Tutaj z kolei chyba idealnie wyjaśnił rzecz Poulsen. Wydaje mi się, że używanie przez anglojęzycznych piszących słów takich jak "girl", "boy" (choć też są one rzadkością, częściej występują "colt" i "filly") wynika z tego, iż nie zawierają one członu "man" tak jak na przykład w "woman", który dosyć jednoznacznie kojarzy się z ludźmi i dlatego jest unikane. Nie wiem czy to przemyślenie jest słuszne - tutaj Poulsen musiałby zająć stanowisko. A skoro czasami używane jest to nieszczęsne "girl", czy może raczej "gal" (Wiwata AJ!), to i polska "dziewczyna" jakoś się przyjęła.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisałem jakoś chwilkę po Tobie i nie widziałem.

 

Kucyki mają psychikę ludzką, więc... są de facto ludźmi w kucykowych skórach. Nie mają pewnych cześci ciała, jak stopy, więc nie za bardzo można wobec nich tego określenia użyć. Jednak ich psychika jest w pełni ludzka, więc określenie kogoś "kobietą" w kontekście jego psychicznego bytu wydaje mi się poprawne. To kwestia, gdzie ktoś indywidualnie postawi sobie poprzeczkę. Dla kogoś nawet określenie "dama" wyda się nadużyciem, bo ono też przecież dotyczy ludzi i tylko potocznie mówi się tak o zwierzętach.

 

Co ciekawe, kucyki uważają siebie za gatunek powiedzmy niezależny, inny od zwierząt, Stąd zawód weterynarza.

 

Dla mnie nie ma nic złego w określeniu np. Rarity "kobietą".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Wydaje mi się, że używanie przez anglojęzycznych piszących słów takich jak "girl", "boy" (choć też są one rzadkością, częściej występują "colt" i "filly") wynika z tego, iż nie zawierają one członu "man" tak jak na przykład w "woman", który dosyć jednoznacznie kojarzy się z ludźmi i dlatego jest unikane. Nie wiem czy to przemyślenie jest słuszne - tutaj Poulsen musiałby zająć stanowisko.

 

Hej, nie rób tu ze mnie jakiejś wyroczni ;P Twoja teoria jednak wydaje mi się mieć sens.

 

Co do używania słów takich jak "kobieta", to już wchodzimy na grząski grunt dyskusji o stopniach i granicach antropomorfizacji kucyków, i moglibyśmy siedzieć nad tym do białego rana i nadal nie dojść do konsensusu. Jak kto chce sobie pisać, że kobieta, to nie bronię, wyrażam jedynie pogląd, że dla mnie brzmi to dziwnie :)

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam iż przerywam... Ale chciałbym zapytać... Czy ktoś może przeczytać mój tekst? Jest przedostatni :) Bo póki co, każdy zajmuje się rozkminaniem jednego słowa. Jestem nowy, i to mój pierwszy tekst który jest opublikowany w internecie. Czy ktoś może wyrazić opinię? 

 

Dziękuję :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hu, hu, hu. Zwykle nie czytam polskich fanfików, samemu woląc się delektować literaturą amerykańską i angielską. Postanowiłem zrobić wyjątek, bo obiecano mi coś "wyjątkowego", coś "innego niż nam się serwuje w fandomie" i bardzo "głębokiego". Tak przynajmniej Spidi określił to w swoistym wstępie. Zachęcony bardzo takim podejściem do sprawy szybko zabrałem się za pierwsze opowiadanie - "Zmorę".

 

Jestem... co najmniej rozczarowany.

 

Nie będę długo rozpisywał się o licznych wadach opowiadania, które wytknęli już inni. Może skupię się na jednym słowie, które idealnie podsumowuje to coś - "przeciętne". To opowiadanie nie ma w sobie nic, ani to jakiejś błyskotliwiej, złotej myśli, ani również jakiejś sentencji czy ciekawie przedstawionej sytuacji. Jedynym ciekawym aspektem jest "pseudo-Incepcyjne" zakończenie, które przyznaję, akurat było warte mojego czasu i byłoby bardzo dobrą puentą do opowiadania. Szkoda tylko, że reszta jest tak boleśnie i brutalnie przeciętna. Jest to również opowiadanie zwyczajnie płytkie, w którym widać coś zabrakło - albo lepszej gamy argumentów dla Luny, albo lepszego rozrysowania sytuacji.

 

I co tu dużo mówić, jestem urażony faktem, że ktoś próbuje rzucić coś głębokiego, ale jednocześnie obraża wszystkich, którzy takie dzieła już mieli tu od dawna. Komedyjka Ylthin ma znacznie i to znacznie więcej do powiedzenia niż to "coś", bo poza bardzo dobrą treścią ma w sobie morał i dobrą myśl przewodnią. Podobny styl i podejście jak w "Zmorze" podjąłem w "Końcu", ale cóż, niewiele osób zdecydowało się je przeczytać, więc nie ma co narzekać, że ktoś uważa, że "nie ma głębokich opowiadań w fandomie". Są, tylko widać ktoś ma drastyczne braki w czytaniu.

 

Z ciekawości przeczytam również pozostałe opowiadania i podzielę się opinią na ich temat w swoim czasie. Jak narazie, jest to zwyczajnie przeciętne.

Edytowano przez Verlax
  • +1 4
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie się podoba!! :D

 

Ta cała strona techniczna... Panowie! To nie jest aż tak ważne! 

Panie Dolar... Nie patrz pan na samą stronę techniczną tekstu. Wczytaj się w niego! Odkryj cały sens każdego zdania!

Opowiadanie to nie tylko kropki, przecinki i wcięcia w tekście! Słowa to magia sama w sobie! Wiem ile Spidi siedział nad tymi tekstami i jak wiele włożył pracy w ten projekt! Tak samo inni pisarze! 

Proszę abyście przestali się kłócić i popatrzyli na te teksty od innej strony. Książka to nie tylko kartki, okładka czy ilustracje. To myśli przelany na papier, a raczej na ekran monitora :) To myśli kreują tekst i czynią go wspaniałym i magicznym! 
Oczywiście! Strona techniczna jest ważna, ale nie ważniejsza od treści! Bo przecież... To nie strona techniczna przenosi was do innego świata. Czyż nie?
Możecie mi wytykać, że mówię o tym, a moje teksty wyglądają jak wyglądają. Tyle że ja to pojąłem. A wy?
 
Przestańcie się wszyscy kłócić, bo nie ma to najmniejszego sensu... 
Pozdrawiam wszystkich autorów :) Według mnie bardzo fajne opowiadania! Szczególnie Spidi i Malvagio. Naprawdę fajnie się was czyta :)
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poret - czytałam Zmorę, skomentuję jutro. Myśli głębokiej tu nie ma, a sam tekst napisany jest słabo. Strona techniczna? "Moje oka krwawiom".

 

I tak, strona techniczna jest ważna. Bo jak widzę tę ścnianę tekstu w tym PDFie, to nóż mi się w kieszeni otwiera. Szczególnie, że Spidi to nie jest jakaś świeżynka, by popełniać takie błędy.

 

Czyta się to koszmarnie, taka jest prawda.

 

Komentarz na temat strony merytorycznej pojawi się jutro. Wkładać zbroje, panowie. Najlepiej ognioodporne.

Edytowano przez Cahan
  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Panie Dolar... Nie patrz pan na samą stronę techniczną tekstu. Wczytaj się w niego! Odkryj cały sens każdego zdania!

 

Ależ ja nie patrzę jedynie na stronę techniczną, chociaż jest ważna, by mieć przyjemność z lektury. Patrząc zaś na całość, bym to jednym zdaniem skomentował (a mówię póki co jedynie o Zmorze) - Przerost formy nad treścią.

 


Wiem ile Spidi siedział nad tymi tekstami i jak wiele włożył pracy w ten projekt! Tak samo inni pisarze! 

 

To, że ktoś włożył w projekt wiele pracy wcale nie znaczy, że efekt jest dobry. W tym wypadku nie jest, przynajmniej w odniesieniu do pierwszego opowiadania.

 

 

Tymczasem doczytałem "Wieżę".

 

Tutaj będzie krótko - ładne opisy i nic poza tym. Opowiadanie, które się, czyta i natychmiast o nim zapomina. Po raz kolejny - Przerost formy nad treścią (której w zasadzie brak). Technicznie lepiej niż Zmora.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podoba mi się idea antologii tematycznej. Dawno temu kupiłem sobie w księgarni taką smoczą antologię, której tytułu nie pamiętam, połączoną tematem, a jakże, smoków. Była dość nierówna, trochę średnich opowiadań, trochę dobrych, ale jedno dosłownie zmiotło mnie z nóg... Dlatego właśnie lubię takie zbiorki, są dobrą szansą na jakość. W naszej polskiej części fandomu nie mieliśmy jeszcze czegoś takiego... (chyba)

 

I na wstępie: temat z Luną nie był "mój", temat ze snami był "mój" wybitnie. Czyli w sumie wychodzi na zero. Doradzę jednak jedną rzecz na przyszłość:

Antologia była króciutka, a posłowia, przedsłowia i śródżyciorysy... Wypadły ogólnie odrobinę żenująco. Nie kwestionuję umiejętności ani talentu któregokolwiek z Was, jednak nazywanie kogoś "mistrzem" tuż nad jego opowiadaniem brzmi niesamowicie pretensjonalnie. W ogóle strasznie napompowaliście na początku oczekiwania, jakie to będzie niesamowite i lepsze od tego, co na co dzień widujemy w fandomie. Tekst o typowych fanfikach był po prostu przykry i na Waszym miejscu nie pisałbym czegoś takiego, bo wielu autorom, którzy naprawdę poważnie podchodzą do swojej twórczości, pozostaje słuszny niesmak.

Oprócz tego rada techniczna – jak mówiłem, nie PDF. Widziałem mnóstwo literówek i drobiażdżków, których teraz byście nie mieli, gdybyście dali tylko mi możliwość zaznaczenia ich. O dziwo, zwłaszcza w opowiadaniu Spidiego, który jest na początku i który patronuje całej antologii. Zgrzytu-zgrzytu...

 

Teraz zasadnicze pytania, dwa:

 

Czy antologia daje to co obiecuje?

Czy antologia jest dobra?

 

Odpowiedzi znowu nie należą do najprzyjemniejszych. Na pierwsze pytanie odpowiadam – raczej nie, obiecywała stanowczo za dużo. Na drugie – niezła, choć nierówna. Z drugiej strony antologie to tego przyzwyczajają.

 

Ale po kolei. Oto krótkie opinie o opowiadaniach:

 

 

"Zmora" Spidiego

 

Hmm...

Nie, Spidi, to nie to.

Czytałem z Twoich rzeczy tylko Żelazny Księżyc, trochę dlatego, że wszyscy go polecają, trochę dlatego, że w Oskarach musiałem. I wiesz co? Podobał mi się, naprawdę. Zdobył mnie tym, że kucyki i wojna światowa wypadły sensownie, a całość była nasycona treścią i emocjami oraz pozostałą przekonująca. Gdy potem czytałem drugi raz na wyrywki zauważyłem parę mankamentów, ale tekst pozostał bardzo dobry.

A tu?

Przeplatany uciekającymi od rozgoryczonej Pani Nocy kucykami, długi monolog o tym, jakim to snem jest życie. Nie podobało mi się to opowiadanie, bo było napisane bez polotu ani nuty czegokolwiek, co w jakikolwiek sposób by go wyróżniło.

Znam filozofię Berkeleya, uczyłem się o niej... I z tego tematu dało się wycisnąć o wiele więcej, pokazując chociażby "Świat Zofii", który na tym motywie bazuje. Teraz odpieram ewentualny zarzut o długości i formie – to nie znaczy, że w kilkustronowe opowiadanie nie pozwoliło na zrobienie z tego czegoś lepszego. Co więcej, inni o tym wiedzieli i poradzili sobie z tym, jeśli miałbym wskazać kogoś, kto najbardziej poszedł na łatwiznę, to byłeś to właśnie Ty.

I znowu – opowiadanie miało też dobre strony, dość SoLowe zakończenie było niezgorsze, a niektóre słowa z monologów nawet mi się podobały. Nie zmienia to jednak faktu, że gdy obiecuje mi się, cytuję: "Antologię lunarnych opowiadań, które podważają sens świata w którym żyjemy", to oczekuję czegoś więcej. Nie starczy postawić nazwiska filozofa i zacząć o nim mówić w jakimś kontekście, by nadać opowiadaniu głębię. To tak nie działa. Cóż rzecz, sam sobie zgotowałeś ten los wszystkimi wstępami. Jeśli tak ma wyglądać coś, co wyróżnia się na tle reszty naszej twórczości, to ja zdecydowanie dziękuję.

 

Słabsza strona antologii. Przypomnę, że reszta to debiutanci

 

 

 

"Wieża" Omegi

 

Oj, Omega, Omega... I znowu się zawiodłem. Wiem, że nie jesteś debiutantem, rzucałem okiem na Twoje fiki (choć z żalem stwierdzam, że żadnego nie przeczytałem w całości), rozmawiałem z Tobą... Co jak co, ale po Tobie oczekuję czegoś więcej.

Problemem opowiadania nie jest nawet treść, która na dobrą sprawę nie jest taka zła. Lękająca się innych Luna, która ukrywa się w wieży, która pragnie wyjść, a gdy wychodzi, pragnie wrócić do kryjówki... Pomysł jest przyjemnie prosty na tle innych, naprawdę, prosty, ale nie prostacki. Problemem jest jego wykonanie.

Ciężko się przebić przez tę ścianę tekstu, a ten blok narracji był dla mnie ciężki i niezrozumiały. Napisałbym to od nowa na Twoim miejscu, bowiem, że jesteś to w stanie zrobić lepiej. Niestety, ta praca poszła w świat. Oł... no i zdarzały się literówki, które bym zaznaczył, ale... PDF, kochany PDF.

 

 

"Blizny Wspomnień" Magnata 159

 

Lepiej, zdecydowanie lepiej.

Jeśli to debiut publikacyjny, to pozostaje mi skłonić głowę. Nie jest wybitnie, ale całkiem dobrze. Choć zgrzytało mi w tym opowiadaniu parę rzeczy, podoba mi się to co zobaczyłem.

 

Na początek co było dobre i co mnie zdobyło:

– Wojenna historia tła, choć może przesadnie okrutna, stanowiąca dobry punkt odniesienia. Potrafisz ładnie oddać okrucieństwo i barbarzyństwo, to się ceni.

– Zakończenie, motyw rozwiązania sprawy z Luną... Ładnie, podobało mi się. Motyw "pojedynku widzianych złych rzeczy" co najmniej udany.

– Ogólna atmosfera i opisy, które się sprawdzają. Pod tym względem nie mogę Ci niczego zarzucić, wszystko wyglądało dość wiarygodnie.

 

A co się nie udało lub wyszło średnio?

– Moment z Twilight, biblioteką i łóżkiem. W kontraście z wojną... Cholera, do teraz nie mam pojęcia, co chciałeś tym osiągnąć, wyszło to śmiesznie i niepoważnie.

– Scena w Everfree... Raz, że chyba nie do końca zrozumiałem, o co w niej chodzi, dwa, że była dla mnie przesadnie wulgarna, niemiła i okrutna. Jakoś nie pasowała mi do reszty wizji.

– Teraz rzecz dyskusyjna, w swoim fiku mieszasz wizję "serialowej", słodkiej Equestrii z działaniami wojennymi. Przez długi czas szło to nawet dobrze, ale w niektórych momentach, zwłaszcza na samym epilogu, za nic nie wiedziałem, z czym mam do czynienia. Czy to SoL, czy może okrutne opowiadanie o ranach? No i cały czas pozostało mi wrażenie, jakby historia była dziurawa.

 

Ogólnie – ucz się, bo nie jest źle, masz spory potencjał i już sporo umiesz. Potrenuj trochę, popisz, opublikuj tu jakieś opowiadania, bo jesteś już całkiem ok jako autor. Pomimo tych wszystkich niedoróbek stanowisz jaśniejszą stronę antologii.

 

 

"Pragnienie Wolnośco" Flutterpony'ego

 

Kolejne nierówne opowiadanko, choć jeśli to debiut, to nie takie złe. Jak dla mnie zdaje egzamin, choć nie przesadza z niesamowitością, nie jest dossskonałe, ale po prostu niezłe.

Zaletą tego opowiadania jest jego strona emocjonalna i wiarygodność Luny. I chociaż nie wprowadziłeś ani do literatury ani do fandomu niczego zupełnie nowego, z tym co tworzyłeś poradziłeś sobie jak należy – Księżniczka jest wiarygodna, jej problemy prawdziwe i dość poważne. A sama scena z przedszkolem (jakim przedszkolem?) naprawdę udana. Jak dla mnie, to pod względem "architektury emocji" prezentujesz się ponad resztę antologii. Zakończenie takie jak powinno być, choć też takie, jakiego się spodziewałem.

Ale żeby nie było za słodko – problemem jest niewiele świeżości, co akurat łatwo rozwiązać, na przyszłość po prostu zaskocz nas nowymi twistami i motywami, które pewnie dasz radę wymyślić. Nie mam się nawet czego czepiać, bo jestem prawie pewien, że następnym razem pokażesz nam się od jeszcze lepszej strony w dziedzinie kreacji świata i zagadnień. Drugi problem... Celestia. O ile Luna wychodzi ok (choć to jej baaardzo fandomowa wizja), to Celestia ma dla mnie zdecydowanie za mało majestatu. Wtedy z tym swoim wybuchem wyszła przez to ciut nienaturalnie. Polecam dokładnie się nad tym zastanowić i przemyśleć, a pewnie wyciągniesz wiele cennych wniosków.

W skrócie – udany debiut, choć bez fajerwerków.

 

 

"Śnienie" Malvagio

 

Kolejny nie-debiutant. Czytałem kilka fików Malvagio... Zdecydowanie nie jestem członkiem docelowej grupy odbiorczej Twojej twórczości, wychodzę z założenia, by poezję zostawić tam, gdzie leży poezja, a prozę tam, gdzie proza, a łączenie jej... nie jest tym co specjalnie lubię. Z nutką ulgi i zadowolenia powiem, że to najlepsza według mnie rzecz, jaką od Ciebie przeczytałem i najjaśniejszy punkt antologii. To zdecydowanie najlepsze opowiadanie z zebranych tutaj, które jest naprawdę dobre. Kiwam z uznaniem głową.

Przede wszystkim splatasz fabułę i dość dobrze Ci to wychodzi. Tekst ma problematykę, zaskakuje, w krótkim metrażu dziesięciu stron mieści sporo treści. I znowu – większość rzeczy dało się przewidzieć, choć przyznam, że końcówka z ostatnim wyborem Luny była naprawdę mocna, a samo zakończenie fanfika jest jego najlepszą częścią. A opisy specyfiki snów i "pyłu" dobrrre.

No i kreacje łotrów dość mi się podobały, choć co nieco bawi mnie Twoja wizja Sombry. Rozumiem, że to upodobanie, ale jest taki Mrrroczny i tajemniczy... No ale w tym fiku nie wychodzi mu to na złe, więc ok.

 

Jakbym miał sformułować jakiś zarzut... Luna. Nie wiem dlaczego, ale Twoi poprzednicy przedstawiali ją czasem bardziej przekonująco. Poszedłeś mniej w kierunku ogólnofandomowym, a bardziej w stronę majestatu i władzy. Choć nie jest źle, to ta kreacja pozostawia dla mnie odrobinę niedosytu, jakby była zbyt ogólnie zarysowana, jakby pod wizją ciągle kryła się spora, niezapisana część tabula rasa. Mimo wszystko to zarzut trochę na siłę, jest bardzo ok.

 

 

 

No i to wszystko, co do samych opowiadań.

Nie było tak źle, dwa udane debiuty, fik Malvagio, który wreszcie mogę w pełni zaakceptować...

 

Tylko na przyszłość, to już rada do Spidiego, a nie do samych pisarzy, którzy spisali się naprawdę dobrze, nie obiecujcie więcej, niż jesteście w stanie dać. Polecam zrezygnować z pretensjonalnego tonu wyższości, dla własnego dobra. Ja nie mam powodu, by czuć się urażony, bo sam siebie zaliczam do lepszej strony tego fandomu, ale postępowanie w ten sposób nie jest rozsądne. Jest różnica miedzy znaniem własnej wartości, a bezsensownym wywyższaniem się i manifestowaniem, jak to wspaniałym się jest pisarzem.

 

 

Tak czy inaczej pozdrawiam Was ciepło i pomimo całej otoczki, jaką zrobiliście dookoła siebie (na własne życzenie), życzę Wam powodzenia, a nowym gratuluję debiutu.

  • +1 8
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wieża" Omegi

 

Oj, Omega, Omega... I znowu się zawiodłem. Wiem, że nie jesteś debiutantem, rzucałem okiem na Twoje fiki (choć z żalem stwierdzam, że żadnego nie przeczytałem w całości), rozmawiałem z Tobą... Co jak co, ale po Tobie oczekuję czegoś więcej.

Wolę traktować "Wieżę jako swoisty trening jako, że był to mój pierwszy one-shot, Alberich, wiem, że mogło być lepiej, ale jak już mówiłeś "Poszło w świat".

Ale postaram się cię nie zawieźć i napisać coś lepszego xd

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem ciekaw, czy swoją "recenzję" (bo w rzeczywistości było to po prostu okrutne wyśmianie) Jarwin powiesz Omedze prosto w twarz.

 

Ta cała antologia powstała, aby na swój sposób pobawić się wydawanie czegoś podobnego do normlanej książki. Nawet zastanawiałem się, czy nie dać jakiegoś wymyślonego logo wydawnictwa, ale już mi się odechciało. Stąd te życiorysy i opisy. Tak samo stąd ten wstęp o stosach trupów itd (swoją drogą, tak! To było nawiązanie do Martiniego i poreta, ale obraził się Dolar i Verlax. To bardzo wymowne, w sumie całkiem zabawne).

 

Nie mogę uwierzyć, że niektórzy mają aż taki ból czterech liter o to zdanie.

 

 

Malvagio jest dla mnie mistrzem, ale to moja prywatna opinia.

 

 

Ale najbardziej mnie cieszy (z pewnego prywatnego powodu), że słowa pewne uznania dostał Flutterponi i Magnat.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, nadszedł czas na ocenę Zmory oraz formy antologii. Więcej nie dam rady.
 
Zacznijmy od tego, że przedmowy i biografie pisarzy próbują nam bezczelnie wmówić, że dostaniemy wspaniały, ambitny tekst, a reszta w fandomie to jakiś syf. Widząc taki poziom arogancji i zadufania oczekuję czegoś wspaniałego na miarę "Pszczół" oraz "Pielgrzyma i Pani" co najmniej. W innym wypadku jest to po prostu śmieszne i żałosne. Tak Spidi, to jest żałosne, ponieważ po napompowanych przedmowach i biografiach dostajemy coś słabego. A te przedmowy to chyba nie był żart. Albo po prostu ja nie rozumiem takiego humoru.
 
Już sam wygląd straszy. Te Twoje książki miały korektę i formatowanie. To nie miało. Próbujesz sobie i innym wmówić, że wydajesz książkę. Wiesz co wydajesz? Niedorobionego PDFa. Który poza okładką straszy wyglądem. Brak wcięć w akapitach. Ściana tekstu. Błędy, wszędzie błędy. Gdybyście nie cudowali i dali to w Google docs, to już by tych koszmarków nie było, by się poprawiło.
 
A oto mój "ulubiony" fragment: "Bycie rycerzem nocy to niełatwy los. Może Wam o nim opowiedzieć Omega, jeden z najgorętszych, ale i najmroczniejszych wielbicieli Jej Majestatu Księżniczki Luny. Nie lękajcie się jednak jego długich, wampirzych kłów. To wciąż płodny pisarz, który z chęcia podzieli się z Wami jakaś fascynującą historią. Może słyszeliście o „Ray of Hope” lub „Disorient”?"

Nawet nazwa fika Omegi jest napisana z błędem. Z tego co pamiętam nazywa się on "Disorder" czy jakoś tak, na pewno nie "Disorient". Cały opis Omegi jest śmieszny. Do Omegi nic nie mam, ale ten dobór słów bawi. Więcej skromności, panowie, bo to jest aż śmieszne.
 
To by w zasadzie wystarczyło na podsumowanie tego wszystkiego, ale mam zły dzień i będę wredna.

"Spidi jest pisarzem z wieloletnim stażem. W sieci można znaleźć około pięć jego powieści, dziewięćdziesiąt opowiadań, dwieście wierszy i trudną do policzenia liczbę artykułów. W fandomie tworzy od półtora roku. Jego najbardziej znanym tekstem jest drugowojenny crossover „Żelazny Księżyc”. Osobiście jest bratem Twilight, wasalem Luny, rycerzem Rarity i współpracownikiem Daring Do."

 

Spidi, nie uwierzę w tę ilość, za cholerę nie uwierzę :badass:. Masz dwadzieścia parę lat. I musiałbyś policzyć teksty z przedszkola chyba, by Ci takie wyniki wyszły. Oraz te niedokończone.

 

A teraz "Zmora".

 

Fik miał być głęboką filozofią. Popełniłeś karygodny błąd - albo się robi pitolenie filozoficzne bez fabularnej otoczki, albo fabularną otoczkę robi się dobrze. Tutaj mamy coś niedorobionego - dobre monologi Luny i jakieś wciśnięte na siłę dziwactwa. Zero klimatu, zero. Sweetie Belle, Rarity, Celestia - zbędne dodatki, które raziły wręcz swoją niepotrzebnością w opowiadaniu.

 

Opisy? Nie. "Radioaktywne złoto", "na widok brzemienia dostała ze strachu czkawki" - oj Spidi, Spidi. Takie teksty nie sprawią, że tekst stanie się głęboki, tylko pretensjonalny.

 

W efekcie mamy bełkot pseudofilozoficzny, który nie ma głębi, a mógłby mieć, gdyby zrobić to lepiej.

 

Wiem, że potrafisz pisać [bardzo dobre "Goi goi alikornie"], ale tutaj coś nie wyszło. Jest słabo, słabiutko.

Edytowano przez Cahan
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...