Skocz do zawartości

My Little Pony a polski seksbiznes


Recommended Posts

Jestem waszą matką!

 

Skoro to kółko wyznań, to i ja zdradzę swoją tożsamość

 

Kłamałam w pierwszym spoilerze.

 

Jeden Spidi raczej rynku nie napędzi. Ja nie wątpię w jego możliwości, ale nawet Spidi nie wykupi całego towaru z paru sexszopów

:rainderp:. Co najwyżej uznają go za dziwaka. Bronies jest w Polsce za mało by to się opłacało. A co dopiero clopperów. Więc możesz spać spokojnie, Linds :molestia:

 

Och nie...  :rarity4: 

 

MAMO!

Spidi nie napędzi. Ale mógł ich zaciekawić. A jak sprawdzą i znajdą o Broniaczach i Clopperach, to wtedy Clopperzy będą tym motorem napędowym.

 

 

Panie Spidi, tak nawiasem mówiąc, widzę, że jest Pan gotów na spore poświęcenie dla swoich badań. Mam na myśli to, że np., chociaż ja uważam się na codzień za osobę dość pewną siebie i niewstydliwą, to wątpię, bym dał radę (za darmo ^^) w sex shopie pytać o clopy czy przedmioty erotyczne związane z MLP i wyjaśniać dokładnie, o co mi chodzi. Ten wzrok sprzedawcy...  ;) W sensie, miałbym potem wrażenie, że wszyscy znajomi jakoś się o tym dowiedzieli, i mają mnie za jakiegoś... jeszcze większego zboczeńca niż do tej pory...xd

 

A propos,spekuluję, że w ciągu max. 200 lat (o ile wojna atomowa czy inne "cóś" nie rozpiździ świata na kawałeczki) ludzie będą w stanie stwarzać... "istoty?" wyglądające, brzmiące, poruszające się, będące w dotyku, w inteligencji i w ogóle, identyczne jak dajmy na to np. nasze kucyki z MLP. Albo postacie z mangi/anime czy cokolwiek innego. Rozumiecie, o co mi chodzi?

 

Wyobrażam to sobie jako takie, hmmm, "terminatory", to znaczy "wytwory" będące połączeniem bionicznych tkanek i narządów odpowiednio genetycznie zmodyfikowanych, lub po prostu od podstaw sztucznie, w warunkach laborytoryjnych wychodowanych oraz mechatronicznych, programowalnych układów i tego typu rzeczy.

Ale przechodząc do meritum. Gdy powstaną takie rzeczy, a społeczeństwo ludzkie zbytnio się nie zmieni (może nawiążemy kontakt z jakąśobcą cywilizacją! ^^) to z pewnością, na potrzeby rynku zbytu zapewnianego przez fandomowych "odszczepieńców" (chociaż standardy moralne mogą się do tego czasu tak zmienić, że coś takiego nie będzie w ogóle uważane za dewiację ^^) powstaną modyfikacje wyżej wspomnianych istot dostowywujące je do czynności seksualnych.

Oczywiście, dojdzie do tego cała masa różnych innych aspektów, jak choćby prawa sztucznie wytworzonych istot, posiadających inteligencję, świadomość swojego istnienia, możliwość rozwoju, bioniczne tkanki, ale niebędących w żaden sposób ludźmi. Ale mniejsza o to. Bardziej interesuje nas przecież w tej chwili coś innego  ;)

 

I właśnie ciekawi mnie wasze zdanie na ten temat.

 

Przepraszam, że post może być trochę, za przeproszeniem, "z dupy wzięty" i nie związany z tematem, jednakże, gdy natknąłem się na tą dyskusję, przyszło mi po prostu coś takiego do głowy (takie poważne rozkminy ;*) i po prostu musiałem się tym podzielić. Mam nadzieję, że w miarę, hmm, czytelny sposób wyjaśniłem o co mi chodzi.

 

Pozdrawiam

A krótkie pytanie... po cholerę ludzkość ma tworzyć gadające kucyki? Wiem po co ludzkość miałaby tworzyć modyfikacje cielesne, by futrzaki osiągnęły swój cel, ale nie wydaje mi się, żeby kiedykolwiek ludzkość posunęła się do kroku stworzenia czegoś takiego. To miałoby zbyt dużo złych efektów na moralność, etykę, rolnictwo, hodowlę i wiele, wiele innych rzeczy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A propos,spekuluję, że w ciągu max. 200 lat (o ile wojna atomowa czy inne "cóś" nie rozpiździ świata na kawałeczki) ludzie będą w stanie stwarzać... "istoty?" wyglądające, brzmiące, poruszające się, będące w dotyku, w inteligencji i w ogóle, identyczne jak dajmy na to np. nasze kucyki z MLP. Albo postacie z mangi/anime czy cokolwiek innego. Rozumiecie, o co mi chodzi?

 

Wyobrażam to sobie jako takie, hmmm, "terminatory", to znaczy "wytwory" będące połączeniem bionicznych tkanek i narządów odpowiednio genetycznie zmodyfikowanych, lub po prostu od podstaw sztucznie, w warunkach laborytoryjnych wychodowanych oraz mechatronicznych, programowalnych układów i tego typu rzeczy.

Ale przechodząc do meritum. Gdy powstaną takie rzeczy, a społeczeństwo ludzkie zbytnio się nie zmieni (może nawiążemy kontakt z jakąśobcą cywilizacją! ^^) to z pewnością, na potrzeby rynku zbytu zapewnianego przez fandomowych "odszczepieńców" (chociaż standardy moralne mogą się do tego czasu tak zmienić, że coś takiego nie będzie w ogóle uważane za dewiację ^^) powstaną modyfikacje wyżej wspomnianych istot dostowywujące je do czynności seksualnych.

Oczywiście, dojdzie do tego cała masa różnych innych aspektów, jak choćby prawa sztucznie wytworzonych istot, posiadających inteligencję, świadomość swojego istnienia, możliwość rozwoju, bioniczne tkanki, ale niebędących w żaden sposób ludźmi. Ale mniejsza o to. Bardziej interesuje nas przecież w tej chwili coś innego

 

 

Rządy nie są naszymi przyjaciółmi, ani tak naprawdę nie są liberalne, we wszystkim co robią mają swój interes. Nawet jeśli kiedyś do tego dojdzie, to nie nacieszymy się tym zbyt długo. Poza tym kogo byłoby na takie coś stać? Smutna prawda jest taka, że to my jesteśmy tymi robotami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam kilku Clopperów, którzy się nie przyznają do clopów i sądzę, że jeżeli taki towar byłby dostępny, to wykupiony by został w pień. 
Co do Spidiego, to uważam, że polski sex-rynek (jeżeli mogę tak to nazwać) Spokojnie obędzie się bez takich "cudów". :bemused:

Zadam ci kilka prostych pytań, które być może naprowadzą cię trochę na trop:

Ilu jest nas w Polsce?

część z nas jest clopperami?

Jaka część z clopperów jest na tyle wyczilowana, żeby pójść do seks-shopu i zapytać o latarę z Twilight albo Clopy na DVD? :twilight4:

Tutaj masz odpowiedź na swoje pytanie. Sprzedawcy nie mają pojęcia o tym, czym jest clop, że MLP ma też tą "ciemniejszą stronę mocy". Zakładałbym też, że większość społeczeństwa ma mgliste pojęcie o tym, kim jesteśmy.

Jednak nie neguję twoich badań i sądzę, że mogą one przynieść ciekawe rezultaty.
 

Być może zbiiorę się na odwagę i podzwonię do seks-shopów, pytając się o rzeczy MLP-themed. 

Tylko nie bijcie za to. Błagam  :twiblush:

Edytowano przez Qtzper
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bronies w Polsce podobno jest cos kolo 2 tysięcy. Cloperów znam z polski może z 10. Wiec rynek sex zabawek w Polsce może wynieść cos kolo maksymalnie i w pokrywie z 50 osób.

Czy jest to oplacalne? Raczej nie w masowych ilościach. Czy w Polsce się to będzie kiedyś opłacalne? Nie wiem, nie jestem analitykiem rynkowym aby wypowiadać się w tym temacie.

Znając życie jak będzie podaż to i popyt się znajdzie ale trzeba mieć jakiś punkt odniesienia jak zacząć aby nie wtopić (Czyli trzeba poznac rynek pornograficznych i być w fandomie bronies.) Spidi tak więc trzymamy kciuki za ciebie.

Tapnieto z Woo Quasar

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam kilku Clopperów, którzy się nie przyznają do clopów i sądzę, że jeżeli taki towar byłby dostępny, to wykupiony by został w pień. 

Co do Spidiego, to uważam, że polski sex-rynek (jeżeli mogę tak to nazwać) Spokojnie obędzie się bez takich "cudów". :bemused:

Zadam ci kilka prostych pytań, które być może naprowadzą cię trochę na trop:

Ilu jest nas w Polsce?

część z nas jest clopperami?

Jaka część z clopperów jest na tyle wyczilowana, żeby pójść do seks-shopu i zapytać o latarę z Twilight albo Clopy na DVD? :twilight4:

Tutaj masz odpowiedź na swoje pytanie. Sprzedawcy nie mają pojęcia o tym, czym jest clop, że MLP ma też tą "ciemniejszą stronę mocy". Zakładałbym też, że większość społeczeństwa ma mgliste pojęcie o tym, kim jesteśmy.

Jednak nie neguję twoich badań i sądzę, że mogą one przynieść ciekawe rezultaty.

 

Być może zbiiorę się na odwagę i podzwonię do seks-shopów, pytając się o rzeczy MLP-themed. 

Tylko nie bijcie za to. Błagam  :twiblush:

Ja to wiem, ale jakby naukowcy mieli takie podejście, to byśmy niczego nie sprawdziwli :) A co jakiś czas coś, co wydawało się logiczne i powszechnie znane jest przez jakiegoś ambitnegp studenta przewracane do góry nogami... który... sprawdził i wyszło, że jednak pokolenia myliły się :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Byłem w jeszcze dwóch sexszopach i wynik był taki sam. W jednym ekspedientka (starsza wiekiem) nie wydała się być zbyt zaskoczona, ale powiedziała, że nie ma żadnych kreskówek... kiedyś dawno temu było anime, to to dawno i nieprawda.

Za to znalazłem film pod tytułem "Kroniki NKWD". Hmmm...

Oczywiście przydałoby się pozyskać wiekszą ilość materiału badawczego, z różnych miast i punktów, ale to jest już dość miarodajne.

Mogę chyba na tym zakończyć sprawę. Czworokrotnie powtórzony identyczny wynik świadczy, że istotnie, clopy i w ogóle animowane porno nie jest póki co produktem łatwo dostepnym w sprzedaży detalicznej nieinternetowej. Inne wnioski:

-clopy itd są nadal domeną internetu i raczej długo będą;

-nie dostrzeżono w nich dobrego interesu;

Dlaczego to zły interes? najwiodcnziej nie uznano, że:

a) rynek jest dość duży;

b) zainteresowani nie byliby w stanie tego rynku opłacić.

Ostatni wniosek opieram na swojej wiedzy dot. fandomu naszego i innych. Z reguły jest to zabawa dla bardzo młodych ludzi, którzy zwyczajnie nie mają dość kasy, aby wydawać je na takie rozrywki. Co więcej, nierzadko mają nieco utrudnione warunki, aby móc się z tej rozrywki cieszyć, czyli np. komputer stoi w pokoju rodziców...już sam fakt mieszkania z rodzicami i rodzeństwem mocno przeszkadza.

Clopy i inna pornografia kreskówkowa na chwilę obecną wciąż pozostają jeszcze jednym niemalże wyłącznie internetowym zjawiskiem. To temat na osobne badania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę chyba na tym zakończyć sprawę. Czworokrotnie powtórzony identyczny wynik świadczy, że istotnie, clopy i w ogóle animowane porno nie jest póki co produktem łatwo dostepnym w sprzedaży detalicznej nieinternetowej. Inne wnioski:

-clopy itd są nadal domeną internetu i raczej długo będą;

-nie dostrzeżono w nich dobrego interesu;

 

Dlaczego to zły interes? najwiodcnziej nie uznano, że:

a) rynek jest dość duży;

b) zainteresowani nie byliby w stanie tego rynku opłacić.

 

Bez urazy Spidi, ale te wnioski były wręcz oczywiste i nie trzeba było do nich tych badań. Nie tylko zmarnowałeś czas, ale pokazałeś sprzedawcom, że niebezpieczna furtka w stronę nieodwracalnych szkód społecznych została otwarta. 

Produkty związane z jakimikolwiek kreskówkami w Polsce nie będą łatwo dostępne, bo polskie społeczeństwo w porównaniu do USA jest jeszcze na tyle ogarnięte, by nie uprawiać seksu, czy fapać w klimatach kreskówek. U nas takie skrajności dopiero się pojawiły (w porównaniu do USA). Zmiany społeczne nie dokonują się niczym za dotknięciem różdżki. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Linds, mówię to chyba po raz czwarty lub piąty: nic nie jest oczywiste, póki się nie sprawdzi. Oczywiste jest to, że Słowianie przybyli na ziemie Polski po Germanach, a jak zaczęto to badać na serio, to się okazało, że jednak to nie było do końca tak.

Nie będę tłumaczył jeszcze raz, bo ile można. Nic nie zmarnowałem.

ale pokazałeś sprzedawcom, że niebezpieczna furtka w stronę nieodwracalnych szkód społecznych została otwart

Z całym szacunkiem, ale Ci sprzedawcy musieliby być z innej planety, aby nie wpaść w ogóle na pomysł, że jest porno w necie tego typu. I tak zaskakujące było to, że tak mało ogarniali temat. Jak wpiszesz w google'a lub DA "Pinkie Pie", to wcześniej czy później trafisz na clopa.

I nie wmawiaj mi, że spytanie się 4 osób o clopy zmieni świat (sam twierdzisz, że nie ma w tym czarodziejskiej różdżki). Dużo więcej zła robi przeciętny broniacz, który ma na swoim kompie 10 giga clopów i ogląda je minimeetach w KFC. Wtedy wbrew pozorom trafiają do większej ilości osób. W ogóle dużo więcej zła robią po prostu uzytkownicy clopperstwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Linds, mówię to chyba po raz czwarty lub piąty: nic nie jest oczywiste, póki się nie sprawdzi. Oczywiste jest to, że Słowianie przybyli na ziemie Polski po Germanach, a jak zaczęto to badać na serio, to się okazało, że jednak to nie było do końca tak.

Nie będę tłumaczył jeszcze raz, bo ile można. Nic nie zmarnowałem.

 

A twierdzenie, że 2x2=4 też będziesz sprawdzać, albo to, czy Gdańsk na pewno jest Gdańskiem, bo "nic nie jest oczywiste, póki się nie sprawdzi"? 

Wybacz, ale... po prostu... aż ręce opadają w tym momencie. 

 

 

Z całym szacunkiem, ale Ci sprzedawcy musieliby być z innej planety, aby nie wpaść w ogóle na pomysł, że jest porno w necie tego typu. I tak zaskakujące było to, że tak mało ogarniali temat. Jak wpiszesz w google'a lub DA "Pinkie Pie", to wcześniej czy później trafisz na clopa.

 

Sugerujesz, że osoby pracujące w sexshopach to nie zwykli Polacy, którzy oferują asortyment do klasycznych fetyszy, tylko ludzie, którzy całymi dniami siedzą przed internetem i sprawdzają, czy jest porno do każdej... patrząc z punktu widzenia normalnego Polaka... pierdoły? 

Ja rozumiem, że w fandomie idzie trafić na różnych ludzi, ale sugerowanie, że każdy normalny człowiek wyszukuje kucyki w internecie, albo, że w fandomie polskim pewnie musi być jakiś pracownik sexshopu jest po prostu zdrowyyyyyyym poleceniem z fantazją. Co jak co Spidi, myślałem, że bardziej twardo stąpasz po ziemi... 

Kucyków w internecie szukać będą głównie broniacze i ewentualnie małe dziewczynki same lub z rodzicami. I to te grupy są najbardziej narażone na natrafienie na clopy. 

 

 

I nie wmawiaj mi, że spytanie się 4 osób o clopy zmieni świat (sam twierdzisz, że nie ma w tym czarodziejskiej różdżki). Dużo więcej zła robi przeciętny broniacz, który ma na swoim kompie 10 giga clopów i ogląda je minimeetach w KFC. Wtedy wbrew pozorom trafiają do większej ilości osób. W ogóle dużo więcej zła robią po prostu uzytkownicy clopperstwa.

 

Nie twierdziłem nigdzie, że proces "zmiany świata" za twoją sprawką stanie się od razu. Takie procesy są bardzo długie. Ale nie będę tego rozpisywać. I tak cię nie przekonam. 

A co do tego, że więcej zła czynią przeciętni Broniacze. Tu mam do powiedzenia 3 rzeczy:

1. Oczywiście jest to prawda.

2. Przypominam, że i ty jesteś Broniaczem. Dopóki nie ma badań żadnych, nie możemy uznać, że typowy Brony to clopper. Za to stereotyp może się utworzyć, o ile już się nie utworzył.

3. Wyciąganie takiego argumentu jest dla mnie jak powiedzenie "Zrobiłem/Może zrobiłem źle, ale zobacz, tamci są jeszcze gorsi!". 

  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A twierdzenie, że 2x2=4 też będziesz sprawdzać, albo to, czy Gdańsk na pewno jest Gdańskiem, bo "nic nie jest oczywiste, póki się nie sprawdzi"?

Wybacz, ale... po prostu... aż ręce opadają w tym momencie.

Yyyy... może Ci ręce opadają, ale właśnie podałeś rewelacyjny przykład potwierdzający, że należy sprawdzać, czy Gdańsk na pewno powinien nazywać się "Gdańsk". Jak już to ustalimy, to przechodzimy do następnego zagadnienia, czyli czemu nazywa się Gdańsk, czy na pewno nie ma starszej nazwy itd.

Sorry, ale tego uczą mnie studia, że każde zagadnienie naukowe zaczyna się od sprawdzenia, czy na pewno istnieje, a jak istnieje, to w jakiej formie. Jak piszę magisterkę o rytach naskalnych z epoki brązu, to promotor mi polecił, abym chociaż w kilku zdaniach udowodnił, że to są zabytkowe ryty naskalne, a nie dzieło dzieci sprzed ośmiu lat. Oczywiście udowodnienie tego jest proste, ale wypada mieć na ten temat jakiś dowód.

Zresztą, czy to jest czyjś problem, że pochodziłem po tych sklepach? Pomijając fakt, że zmarnowałem może łącznie 30 minut życia, to swojego życia, a nie Twojego, więc w czym problem? :)

Sugerujesz, że osoby pracujące w sexshopach to nie zwykli Polacy, którzy oferują asortyment do klasycznych fetyszy, tylko ludzie, którzy całymi dniami siedzą przed internetem i sprawdzają, czy jest porno do każdej... patrząc z punktu widzenia normalnego Polaka... pierdoły?

Nie sugeruję, że siedzą cały dzień, ale tak... jak się siedzi w jakimś biznesie, to należy mieć jak najszerszą wiedzę na temat tego, co się robi. Jak idziesz do sklepu muzycznego, to możesz ze spokojnym sumieniem oczekiwać, że ekspedient wie na temat muzyki coś ponad to, niż zwykły klient. Że Ci doradzi... a jak go spytasz o zespół mało znany, to jest szansa, że będzie go znał, że odróżnia metal od hip-hopu, a może nawet jak go poprosisz o sprawdzenie czegoś, to Ci to sprawdzi. Nawet ktoś handlujący pietruszką będzie coś wiedział o tej pietruszce, chyba że jest studentem, który szukał roboty na 2 tygodnie lub jest w interesie zupełnie nowy. Ja też za pomocą Spidimarketu się mnóstwo dowiedziałem jak się robi gadżety, jak to wygląda prawnie itd. A przecież to tylko sprzedawanie koszulek i przypinek.

2. Przypominam, że i ty jesteś Broniaczem. Dopóki nie ma badań żadnych, nie możemy uznać, że typowy Brony to clopper. Za to stereotyp może się utworzyć, o ile już się nie utworzył.

3. Wyciąganie takiego argumentu jest dla mnie jak powiedzenie "Zrobiłem/Może zrobiłem źle, ale zobacz, tamci są jeszcze gorsi!".

Jakieś badania kiedyś były, ale fakt, nie pamiętam ich i się na nie powoływałem.

Co do "może zrobiłem źle" jest to przytoczone o tyle niecelnie, że ja wcale nie uważam, że zrobiłem źle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spidi, większość sprzedawców nie ma pojęcia co dokładnie sprzedaje. Dlaczego? Bo wzięli tę robotę z przymusu. Bo innej nie było. Widzę efekty tego często w sklepach zoologicznych. To ludzie po dziesięciominutowym szkoleniu. I bardzo mała część z nich uważa dane zagadnienie jednocześnie za swoją pasję. Myślisz, że pani w spożywczaku interesuje się hodowlą pietruszki? Nie. Pewnie ma na ten temat nikłe pojęcie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yyyy... może Ci ręce opadają, ale właśnie podałeś rewelacyjny przykład potwierdzający, że należy sprawdzać, czy Gdańsk na pewno powinien nazywać się "Gdańsk". Jak już to ustalimy, to przechodzimy do następnego zagadnienia, czyli czemu nazywa się Gdańsk, czy na pewno nie ma starszej nazwy itd.

Sorry, ale tego uczą mnie studia, że każde zagadnienie naukowe zaczyna się od sprawdzenia, czy na pewno istnieje, a jak istnieje, to w jakiej formie. Jak piszę magisterkę o rytach naskalnych z epoki brązu, to promotor mi polecił, abym chociaż w kilku zdaniach udowodnił, że to są zabytkowe ryty naskalne, a nie dzieło dzieci sprzed ośmiu lat. Oczywiście udowodnienie tego jest proste, ale wypada mieć na ten temat jakiś dowód.

 

Dla mnie słabe porównanie. Rozumiem, że w badaniach naukowych trzeba sprawdzać każdą rzecz i wszystko udowadniać. Ale tu mówimy o badaniach społecznych, gdzie dowodem jest ankieta lub kwestionariusz. 

 

Nie sugeruję, że siedzą cały dzień, ale tak... jak się siedzi w jakimś biznesie, to należy mieć jak najszerszą wiedzę na temat tego, co się robi. Jak idziesz do sklepu muzycznego, to możesz ze spokojnym sumieniem oczekiwać, że ekspedient wie na temat muzyki coś ponad to, niż zwykły klient. Że Ci doradzi... a jak go spytasz o zespół mało znany, to jest szansa, że będzie go znał, że odróżnia metal od hip-hopu, a może nawet jak go poprosisz o sprawdzenie czegoś, to Ci to sprawdzi. Nawet ktoś handlujący pietruszką będzie coś wiedział o tej pietruszce, chyba że jest studentem, który szukał roboty na 2 tygodnie lub jest w interesie zupełnie nowy. Ja też za pomocą Spidimarketu się mnóstwo dowiedziałem jak się robi gadżety, jak to wygląda prawnie itd. A przecież to tylko sprzedawanie koszulek i przypinek.

 

Nieco ci się fakty mylą... pracownik warzywniaka tyle ci powie, czy warzywo jest świeże, czy nie (o ile nie skłamie, by ci wcisnąć psujący mu się towar, z którym nic nie zrobi) i skąd ma dostawy. Więcej o pietruszce powie jakiś biolog. Pracownik sklepu muzycznego będzie wiedział tyle, na ile on się orientuje. Orientuje się bardziej, mniej, ale od niego bardziej orientuje się pracownik radia, czy jakiś muzykolog. 

Ciągle pomijasz też to, o czym pisałem tu już nie raz - NORMY KULTUROWE. Tak więc właściciel sexshopu będzie się orientować w biznesie, ale bardziej pod kątem popularnych fetyszy, dostępności produktów i cen, a nie pod względem znajomości Światowej Listy Fetyszy, czy jaką to tam listę kiedyś WHO opublikowało kiedyś, ponieważ taka lista mu się nie przyda, zaś skupiając się na tym, co najbardziej sprzeda i znając się na różnorodności asortymentu w tamtej gałęzi przemysłu wyjdzie na tym lepiej, bo w każdym momencie zaproponuje klientowi wybór produktu, czy coś. 

 

Co do "może zrobiłem źle" jest to przytoczone o tyle niecelnie, że ja wcale nie uważam, że zrobiłem źle.

Nie zmienia to faktu, że próbujesz uciszyć sprawę wyciągając na wierzch coś bardziej kontrowersyjnego od Twoich działań. Gdzieś podświadomie myślisz, że mogę mieć rację albo po prostu to polityczna zagrywka dla nie poranienia swojego wizerunku, bo takich rzeczy bezcelowo się nie robi. 

Wybacz Spidi, łatwo nie odpuszczę, bo po 3 latach tolerowania dziwactw i innych patologii w fandomie, mam dość. Wobec takich rzeczy nie powinno się być biernym. 

 

Spidi, większość sprzedawców nie ma pojęcia co dokładnie sprzedaje. Dlaczego? Bo wzięli tę robotę z przymusu. Bo innej nie było. Widzę efekty tego często w sklepach zoologicznych. To ludzie po dziesięciominutowym szkoleniu. I bardzo mała część z nich uważa dane zagadnienie jednocześnie za swoją pasję. Myślisz, że pani w spożywczaku interesuje się hodowlą pietruszki? Nie. Pewnie ma na ten temat nikłe pojęcie.

 

Spidi najwyraźniej zamiast twardo stąpać po ziemi, żyje ideałami typu "Sprzedawca każdy jest dobry i wie wszystko", "Globalizacja się całkowicie dokonała, sprzedawca będzie wiedział o produktach dla drugiego końca świata". Heh, rozumiem jaki jest potencjał internetu itd., ale bez przesady...

Edytowano przez Linds
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się, czy jest sens dalej rozmawiać, bo coraz głębiej wchodzimy w to, co Wy wiecie lepiej o mnie samym ode mnie samego, a to już jest fantastyka, a nie konkrety.

Nawet jak się bierze robote z przymusu, to po pewnym czasie zaczyna się coraz lepiej orientować w interesie. Siłą rzeczy. Po prostu na wskutek stykania się z rynkiem, towarem itd. Ja też nie mam pojęcia o tym, jak robi się koszulkę w fabryce, ale musiałem w końcu się dowiedzieć, jak się ją koloruje, bo klienci mnie o to pytali, a także miałem z tym styczność w firmie. I tak, Cahan, ja też zacząłem robić te koszulki dla kasy, a nie dla wyższych celów, aby kazdy broniacz w Polsce miał fajną kucykową koszulkę. To oczywiście jest miłe patrzec na satysfakcję klientów, ale kwestią sa tak naprawdę pieniądze.

I tak, pani od pietruszki też nie będzie wiedziała, jak taką pietruszkę się robi, ale po pewnym czasie zacznie odróżniać od siebie rózne typy, różnych dostawców, orientować się w cenach, wartości. Wymaga tego rynek, który się zmienia. Ja też nie oczekuję od pani z sexshopu, aby mi powiedziała, jak się reżyseruje film porno. Od niej oczekuję, aby mi powiedziała, czy mogę kupić porno z kucykami. Równie dobrze mógłbym spytać, czy jest porno z aktorkami ubranymi w nazistowskie mundury. Jakby mi odpowiedziała, że się nie zna, to pójdę do takiego sklepu, gdzie będa się znali i mi doradzą, który film jest najlepszy.

Aha! Podkreślam, że powyższy przykład jest czystą symulacją. Aby nikt na tym pięknym forum nie uznał, że naprawdę szukam jednych lub drugich filmów.

Nie zmienia to faktu, że próbujesz uciszyć sprawę wyciągając na wierzch coś bardziej kontrowersyjnego od Twoich działań. Gdzieś podświadomie myślisz, że mogę mieć rację albo po prostu to polityczna zagrywka dla nie poranienia swojego wizerunku, bo takich rzeczy bezcelowo się nie robi. 

Wybacz Spidi, łatwo nie odpuszczę, bo po 3 latach tolerowania dziwactw i innych patologii w fandomie, mam dość. Wobec takich rzeczy nie powinno się być biernym.

Próbuję zrozumieć te kilka zdań i nie jest lekko. Nie, moim zdaniem nie robię nic złego, więc wszelką podświadomość odłóżmy na bok. I nie, nie uważam, że właśnie odkrywam jakiś rodzinny sekret, o którym wszyscy zapomnieli i niepotrzebnie przy rodzinnym stole nagle go wywlekam. Pomijając już fakt, że moja działaność nic nie zmieni w świecie, to po drugie wcale nie dotykam rzeczy, która jest jakąś wielką tajemnicą.

A co do bycia 3 lat w fandomie, wiesz, że ja też jestem parę ładnych lat w fandomie? I od początku swego pobytu walczę z clopami? Jeśli chcesz z czymś walczyć, to trzeba najpierw poznać swego przeciwnika, a to i Ciebie nieco zmusza do odkrycia kart. Wybacz to górnolotne porównanie, ale będąc na wojskowych studiach powinieneś zrozumieć metaforę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spidi, powiem tak. Pani w zoologu raczej nie wie jakie rybki sprzedaje i zazwyczaj nie odróżnia traszki od aksolotla. Jeśli wie czym się różni świnka morska od chomika, a kanarek od gwarka, to i tak jest wielki sukces. Kiedy szukam jakiegoś sprzętu... Tragedia. Właśnie dlatego większe sieci często zatrudniają specjalistów, bo pani kasjerka nie potrafi nawet skasować odpowiedniej ceny, bo nie wie co sprzedaje.

 

W kwiaciarniach i marketach ogrodniczych też się zazwyczaj nie znają. Nie odróżniają rosiczki od muchołówki. I w 99 % przypadku na N.'ventrata' mówią N.alata. A kiedy szukasz jakiś specjalistycznych rzeczy typu keramzyt [tak, to specjalistycznych to ironia] to robią wielkie oczy, bo pierwsze słyszą. A rzeczony obiekt leży obok na półce!

 

Wiedza pani w sexshopie opiera się na "no, sprzedajemy wibratory, kajdanki, filmy i różne dziwne cosie". Bo po co ma wiedzieć, skoro jest metka, a na niej kod.

  • +1 2
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze nigdy (lub baaaaardzo rzadko) jak byłem w zoologicznym to nie spotkałem się z dyletanctwem obsługi... zarówno teraz, jak i w latach '00. Tak samo w sklepach muzycznych, elektronicznych, modelarskich, plastycznych, z bronią, z zabawkami i wszystkich innych, w których sprzedaje się coś innego niż "wszystko po 5 zł". Musiałaś mieć kosmicznego pecha, że trafiałaś wyłącznie na takie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę razy trafiłam na pasjonatów z wiedzą. Ale w zoologach to było kilka sztuk. A akwarystyką zajmuję się od 11tu lat.

 

Bo zazwyczaj byli to ludzie, którzy albo się nie przyznawali, że nic nie wiedzą, albo udawali że wiedzą i pletli ostatnie dyrdymały. A że wiedzę akwarystyczną mam bardzo dużą, to ja te wszystkie głupoty wyłapuję. Laik by się pewnie nie zorientował. Ja tak. Zwłaszcza, że na temat przeczytałam kilkanaście książek i kilkaset różnych publikacji.

 

Wiedza o żywieniu kotów? Nie istnieje. Bo ulotki poszczególnych firm to nie jest dobre źródło informacji.

 

W sklepach z roślinami podobnie - głównie mało rozgarnięte dziewczęta, które nie znają podstaw uprawy roślin. Ani nie wiedzą co sprzedają. Podstaw. Aż dziw mnie czasem bierze, że wiedzą czym jest konewka. Storczyk oznacza dla nich Phalaenopsis. Oczywiście jednocześnie nie wiedzą czym jest Orchidea. Po prostu laicyzm. Jeśli się spotka kogoś z wiedzą to głównie młodzi faceci albo starsze babki. I to najczęściej w małych, bardzo specjalistycznych sklepach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do bycia 3 lat w fandomie, wiesz, że ja też jestem parę ładnych lat w fandomie? I od początku swego pobytu walczę z clopami? Jeśli chcesz z czymś walczyć, to trzeba najpierw poznać swego przeciwnika, a to i Ciebie nieco zmusza do odkrycia kart. Wybacz to górnolotne porównanie, ale będąc na wojskowych studiach powinieneś zrozumieć metaforę.

 

Najwyraźniej nie walczysz z clopami, a ze świadomością ludzi spoza fandomu o clopach, albowiem jak chcesz walczyć z clopami, to walczy się z tym na właściwym froncie - wewnątrz fandomu walcząc z siłami CC Clop wspieranymi zaopatrzeniem militarnym przez artystów. 

A co do wojskowych studiów - ja jedynie studiowałem na uczelni, która kiedyś miała charakter bardziej wojskowy i gdzie duża część wykładowców i ćwiczeniowców to wojskowi, ale studia, zakres studiów itd. miałem cywilny. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam tę dyskusję od początku i chyba przyszła pora by dodać coś od siebie. 

O ile początkowo temat mnie bawił. Przypominało mi to dowcipy w stylu ,,Amerykańscy naukowcy dowiedli, że woda jest mokra" (bez obrazy Spidi). Efekt był spodziewany, wartość badań znikoma, a temat raczej dziwny. Traktowałem to więc jako powód do uśmiechnięcia się i przejścia dalej. 

 

No ale jak widać dyskusja zaczyna się przeradzać w krytykę Spidiego, jego pomysłu i ogólnie całego przedsięwzięcia oraz jego dziurawą obronę.

Nie mam zamiaru wyrzucać Spidiemu marnotrawstwa czasu i szukania czegoś czego nie istnieje (jego czas, jego wola), ale gadanie o zmianie rynku jest wyssane z palca. Jeden Spidi pornobiznesu nie nakręci (chyba, że sam zacznie produkcję i sprzedaż)

Nie zgodzę się też, że sprzedawca nie wie co sprzedaje, bo w dobie wolnego rynku każdy sprzedawca musi wiedzieć jak zaspokoić potrzeby klienta i umieć mu doradzić. Dotychczas, zadając pytania z branży sprzedawcy, uzyskiwałem odpowiedź i poradę. Ba, często też adres konkurencji, gdzie dany towar idzie zdobyć. Jeśli sprzedawca chce zarabiać, musi znać rynek i branżę, innej opcji nie ma. 

 

Co do samego badania. Temat raczej kontrowersyjny, ale ujdzie. Podejście dobre, metoda raczej też, grupa badawcza zbyt mała by mówić o rzetelności badań, co podważa wyniki. Niemniej, biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo wystąpienia zjawiska, oraz szczątkowe dowody w necie, można przyjąć to za prawdę. 

Wniosek: Kucoporno to domena internetu (obecnie). Żadne, masowe gadżety nie istnieją. 

Sugestia: Powtórzyć badanie po roku i w innych miastach. Lub całkowicie zaniechać dalszego roztrząsania tematu, zadowalając się wynikami. 

 

Ogólnie, mimo znikomej wartości samego badania, staję po stronie Spidiego, lecz nie zamierzam mu gratulować pomysłu, a co najwyżej odwagi do realizacji i podzielenia się wynikami. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do samego badania. Temat raczej kontrowersyjny, ale ujdzie. Podejście dobre, metoda raczej też, grupa badawcza zbyt mała by mówić o rzetelności badań, co podważa wyniki. Niemniej, biorąc pod uwagę prawdopodobieństwo wystąpienia zjawiska, oraz szczątkowe dowody w necie, można przyjąć to za prawdę. 

Wniosek: Kucoporno to domena internetu (obecnie). Żadne, masowe gadżety nie istnieją. 

Sugestia: Powtórzyć badanie po roku i w innych miastach. Lub całkowicie zaniechać dalszego roztrząsania tematu, zadowalając się wynikami. 

 

Ogólnie, mimo znikomej wartości samego badania, staję po stronie Spidiego, lecz nie zamierzam mu gratulować pomysłu, a co najwyżej odwagi do realizacji i podzielenia się wynikami. 

 

Łaźcie tak, pytajcie się ludu, a potem będą kolejne posty lub nawet nowe odmiany tematu "Dlaczego ludzie hejcą Bronies". Co tam, po co przestać nad tym płakać i ubolewać, jakoś zwalczyć problem, kiedy można go jedynie pogłębić. Go ahead, fandom już nie raz udowodnił, że jedyne co potrafi, to staczać się coraz bardziej w stronę kałuży gó... błota. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie hejcą bronych i bez tego. A właściciel seksszopu raczej też nie wróci do domu i nie powie ,,Cześć kochanie, nie uwierzysz co mi się przydarzyło. Przyszedł do sklepu taki jeden brodaty i zapytał o maskotkę kucyka z dziurą w d...."

Poza tym, taka akcja nie ma żadnego wpływu na fandom i jego postrzeganie. Dlaczego?

Otóż, traktując fandom jako całość, taka akcja była niczym drobina kurzu osiadająca na statku. Nic nie zmieni. A gadanie o efekcie motyla, to w tym wypadku kolejna bzdura. Jeden Spidi nie sprawi, że fabryki w Chinach przestawią produkcję z tradycyjnych obudów do wibratorów na takie wzorowane na jednorożcu. A nawet jeśli, to nie z winy Spidiego.

Jeśli zaś traktować fandom jako Polski fandom, to... Również pozostanie to bez znaczenia bo istnienie tych badań poza fandom nie wyjdzie, a kilku gdańszczan nie wpłynie na ogólnopolski poziom niechęci do bronych w widocznym stopniu.

A jeśli chodzi o Gdański fandom, to jest on ledwie małą cząstką światowego, więc to też nie będzie miało wpływu. Prawda jest taka, że względem zewnętrznych części fandomu, nic to nie zmieniło.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie hejcą bronych i bez tego.

 

Tylko, że przeważnie hejcą za zachowanie, a nie za samo oglądanie. 

 

 

A właściciel seksszopu raczej też nie wróci do domu i nie powie ,,Cześć kochanie, nie uwierzysz co mi się przydarzyło. Przyszedł do sklepu taki jeden brodaty i zapytał o maskotkę kucyka z dziurą w d...."

 

Zdziwiłbyś się, jak takie historie fajnie się opowiada przy piwie z kumplami. "Posłuchajcie ludzie, jaki dziwak przyszedł. Pytał się o pornole z kolorowymi kucykami, wiecie, tymi My Little Pony. WTF?!".

 

Poza tym, taka akcja nie ma żadnego wpływu na fandom i jego postrzeganie. Dlaczego?

Otóż, traktując fandom jako całość, taka akcja była niczym drobina kurzu osiadająca na statku. Nic nie zmieni. A gadanie o efekcie motyla, to w tym wypadku kolejna bzdura. Jeden Spidi nie sprawi, że fabryki w Chinach przestawią produkcję z tradycyjnych obudów do wibratorów na takie wzorowane na jednorożcu. A nawet jeśli, to nie z winy Spidiego.

Jeśli zaś traktować fandom jako Polski fandom, to... Również pozostanie to bez znaczenia bo istnienie tych badań poza fandom nie wyjdzie, a kilku gdańszczan nie wpłynie na ogólnopolski poziom niechęci do bronych w widocznym stopniu.

A jeśli chodzi o Gdański fandom, to jest on ledwie małą cząstką światowego, więc to też nie będzie miało wpływu. Prawda jest taka, że względem zewnętrznych części fandomu, nic to nie zmieniło.

 

Podchodzisz do tego jakbym twierdził, że zmiana dokona się od razu, niczym za dotknięciem różdżki. A ja nie raz pisałem, że proces może zapoczątkować, ale będzie on trwać długo, bo na pewne rzeczy potrzeba czasu. 

Że nie wyjdzie poza fandom? Patrz cytat wcześniej. Poczta pantoflowa działa. Długo - tygodniami, miesiącami, latami - ale działa. Nawet jeśli masz rację, to jednak zaproponowałeś, by badania przeprowadzić potem szerzej, najlepiej we wszystkich największych miastach Polski. Tym bardziej ryzyko istnieje. 

I dlaczego spoglądasz na sprawę przez pryzmat świata podczas, gdy dyskusja cały czas kręci się wokół Polski, a nie świata?

 

Linds, już kiedyś Ci mówiłem, byś nie bał się ludzi i z tymi ludźmi gadać, nawet na trudne tematy :) Ludzie są zwierzęta i gryzą tylko wtedy, kiedy czują, że się ich boisz lub same się boją.

 

Wybacz, ale nie będę otwarcie łazić po ludziach i opowiadać o kuco-sex-zabawkach. Są pewne granice i w przeciwieństwie do niektórych, mi na przykład zależy na zachowaniu wizerunku normalnego człowieka. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...