Skocz do zawartości

Żarcie podróżne


Sun

Recommended Posts

Hej, jako, że pewnie wielu z was podróżuje rzadziej lub częściej, na pewno wyrobiła sobie nawyk pakowania jak najwięcej jedzenia z domu, żeby było taniej. No a przynajmniej ja tak robię.

 

No ale plecak/torba ma ograniczoną pojemność więc jestem ciekaw jakie jedzenie zabieracie na wyprawę. 

 

Ja osobiście preferuję:

- Bułka z kotletem. Wytrzymuje koło 2 dni (może i więcej jeśli nie ma za ciepło), do tego jest smaczna i sycąca przy raczej niedużej objętości. (trochę trzeba zgnieść, ale co tam)

- Kabanosy. tak samo jak buła, a nawet dłużej. Jedyna wada to cena.

- W ramach ciepłego posiłku zupkę chińską w kubełku albo bez.

 

- Raz próbowałem sucharów według przepisu. Niestety chyba coś nie wyszło (może były za grube) bo były twarde niczym niemiecka stal. W smaku całkiem znośne, kwestia przyprawy.

 

- No i jeszcze muszę sprawdzić przepis na batony z otrębów albo coś w tym stylu.

 

A co wy preferujecie na 2-3 dniowe wyjazdy? Macie sprawdzone przepisy lub towary? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako larpowiec powiadam wam jabłka, kabanosy, suchary, kiełbasy typu kindziuk, no takie surowe, suszone mięso. One nie mogą się zepsuć. Do bukłaka wodę, ale to nie jest konieczne, bo zawsze znajdzie się jakaś rzeka czy strumień. Przydają się chińskie zupki i kisiele.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zwykle w 2-dniową podróż zabieram:

- 4 lub 5 bułek. Zwykle 2 z szynką, a pozostałe z serem lub powidłem.

- 2 duże butelki wody niegazowanej

- Mała butelka wody

- Mała butelka jakiegoś słodkiego, kalorycznego napoju (sok czy cola) 

- Zupka chińska lub inny gorący kubek (jeżeli wiem, że będzie możliwość przygotowania)

- Tabliczka czekolady (najlepiej ze słodkim nadzieniem)

- 2 batony

 

Taki zestaw pozwala mi spokojnie przetrwać 2 dni nawet bardziej wyczerpujących zajęć. ;-)

Edytowano przez Demerel
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla leniwych: racje "Arpolu" i wszelkie inne MRE. Tylko nie są zbyt tanie. Ale skuteczność 100% :rainderp:

 

Zanim zapomnę, chińskie zupki odradzam. Żeby sobie zjeść w domu raz na jakiś czas to spoko, sam lubię, ale w terenie to raczej nie są zbyt przydatne (spójrzcie na skład i kalorie...). Lepiej je zastąpić wieloma lepszymi produktami.

 

Mam w szafce małe zapasy "na wszelki wypadek", które sprawdzają się w terenie, więc nieco się podzielę wiedzą.

 

Przede wszystkim, moje ulubione to gotowa zupa w folii (firmy "Profi"). Jak na swoją cenę i fakt, że to produkt o długim terminie ważności, smakują całkiem dobrze (najbardziej polecam grochówkę, absolutnie najlepsza). Do tego opakowanie sprawia, że można ułożyć w plecaku w wielu miejscach, bez ryzyka, że się zgniecie czy rozwali - jest plastyczne. Koszt to około 3-4zł za półkilogramową porcję, można znaleźć np. w supermarketach typu Kaufland czy Tesco.

 

Rzeczy w puszkach, czyli przede wszystkim fasolka w sosie pomidorowym, ale można znaleźć też kawałki kurczaka czy gulasz. Do wyboru, do koloru. Plusem jest, że można sobie zrobić na ognisku bez brudzenia menażki. Idealne na obiadek.

 

Gotowe dania w słoikach, głównie od "Łowicza". Bardzo smaczne, ale nie najtańsze, no i słoik jest wrażliwy na "obrażenia".

 

To były głównie ciepłe dania, ale czasami lepiej jest jechać na "suchym" prowiancie. Choćby w zimie, gdy mogą być problemy z ogniskiem, Esbitem i innymi "podgrzewaczami". W tej kategorii królują nieśmiertelne "Suchary Bieszczadzkie" wraz z pasztetem "podlaskim". Sycące, zajmuje niewiele miejsca i jest zarąbiste :rarityawesome: Po prostu podstawa wyżywienia w terenie. Oprócz tego wszelkie konserwy (których akurat fanem nie jestem) czy rybki w puszce.

 

Jako przekąska: batony musli (albo sklepowe, albo własnej roboty), orzechy (w tym wszelkie "mieszanki studenckie"), chałwa i snickersy - dają dużo energii, zajmują niewiele miejsca. No i są smaczne :D Opcjonalnie czekolada (najlepiej gorzka) i jej podobne "cukry", ale w lato istnieje ryzyko rozpuszczenia. Do tego cukierki z kawą lub owocowe z witaminą C i można ruszać w trasę.

Edytowano przez Foley
  • +1 5
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zanim zapomnę, chińskie zupki odradzam. Żeby sobie zjeść w domu raz na jakiś czas to spoko, sam lubię, ale w terenie to raczej nie są zbyt przydatne (spójrzcie na skład i kalorie...). Lepiej je zastąpić wieloma lepszymi produktami.

 

Tu chodziło mi raczej o dania gotowe winiary, albo typowe zupy w proszku, jako namiastka ciepłego posiłku, a jako coś kalorycznego, to buła.

 

 

Dla leniwych: racje "Arpolu" i wszelkie inne MRE. Tylko nie są zbyt tanie. Ale skuteczność 100% :rainderp:

Za drogie. Może i są energetyczne, ale wolę sam zrobić pseudo rację za niższą cenę.

 

 

Przede wszystkim, moje ulubione to gotowa zupa w folii (firmy "Profi"). Jak na swoją cenę i fakt, że to produkt o długim terminie ważności, smakują całkiem dobrze (najbardziej polecam grochówkę, absolutnie najlepsza). Do tego opakowanie sprawia, że można ułożyć w plecaku w wielu miejscach, bez ryzyka, że się zgniecie czy rozwali - jest plastyczne. Koszt to około 3-4zł za półkilogramową porcję, można znaleźć np. w supermarketach typu Kaufland czy Tesco.

 

Pomysł dobry, ale trzeba zadbać o pojemnik na przygotowanie. Dobra rzecz jak ruszasz w 2 lub więcej osób, ale na 1 osobę to chyba za dużo na raz. Niemniej na dłuższy wyjazd, pomysł dobry.

 

 

Rzeczy w puszkach, czyli przede wszystkim fasolka w sosie pomidorowym, ale można znaleźć też kawałki kurczaka czy gulasz. Do wyboru, do koloru. Plusem jest, że można sobie zrobić na ognisku bez brudzenia menażki. Idealne na obiadek.

 

Gotowe dania w słoikach, głównie od "Łowicza". Bardzo smaczne, ale nie najtańsze, no i słoik jest wrażliwy na "obrażenia".

 

To były głównie ciepłe dania, ale czasami lepiej jest jechać na "suchym" prowiancie. Choćby w zimie, gdy mogą być problemy z ogniskiem, Esbitem i innymi "podgrzewaczami". W tej kategorii królują nieśmiertelne "Suchary Bieszczadzkie" wraz z pasztetem "podlaskim". Sycące, zajmuje niewiele miejsca i jest zarąbiste :rarityawesome: Po prostu podstawa wyżywienia w terenie. Oprócz tego wszelkie konserwy (których akurat fanem nie jestem) czy rybki w puszce.

Puszki i słoiki owszem świetna rzecz za obiad w terenie. Możesz do tego dpoisać domowe wyroby i przetwory. Z konserw to tylko szynkę, ryb nie lubię (puszkowych, bo smażone owszem)

 

Jako przekąska: batony musli (albo sklepowe, albo własnej roboty), orzechy (w tym wszelkie "mieszanki studenckie"), chałwa i snickersy - dają dużo energii, zajmują niewiele miejsca. No i są smaczne :D Opcjonalnie czekolada (najlepiej gorzka) i jej podobne "cukry", ale w lato istnieje ryzyko rozpuszczenia. Do tego cukierki z kawą lub owocowe z witaminą C i można ruszać w trasę.

 

Czekolada gorzka albo z orzechami najlepsza. FinCare z lidla jest trochę słodki, ale dobry i tani. Dalej, Schogetten o genialnym smaku. Za to z gorzkich, to prawdziwa, a nie deserowa, która najczęściej jest miękka i się paprze. Cukierki owszem, landrynkowate najlepiej, ale nie musujące (po nich chce się pić) 

 

Do tego butelka wody czemu nie i najlepiej termos z czymś ciepłym (kawa, albo mój faworyt, gorzka czarna herbata (1 lipton na 0,5 litra wystarcza). 

 

 

Jako larpowiec powiadam wam jabłka, kabanosy, suchary, kiełbasy typu kindziuk, no takie surowe, suszone mięso. One nie mogą się zepsuć. Do bukłaka wodę, ale to nie jest konieczne, bo zawsze znajdzie się jakaś rzeka czy strumień. Przydają się chińskie zupki i kisiele.

O kisielach nie pomyślałem, dzięki. Dosyć dobry zapychacz i nie zajmuje prawie miejsca. Suchary i/lub batony mussli muszę opanować wykonanie (zawsze wolę domowe niż kupne). Jabłka czemu nie, ale banany chyba nieco lepsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bananów w średniowiecznej Europie nie mieli - oto cały sekret. No i jabłka się nie gniotą, więc można spokojnie je poupychać w sakwy. Dania na ciepło to produkty typu "po grze" - czyli ciepłe i pakowne.

 

Ale zdecydowanie wygrywa suszone mięso - szczególnie w formie kiełbas. Nie psuje się, jest pożywne i zajmuje mało miejsca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale zdecydowanie wygrywa suszone mięso - szczególnie w formie kiełbas. Nie psuje się, jest pożywne i zajmuje mało miejsca.

Najświętsza prawda. Taka suszona kiełbasa z dodatkiem lub bez to porządny kawał żarcia

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomysł dobry, ale trzeba zadbać o pojemnik na przygotowanie. Dobra rzecz jak ruszasz w 2 lub więcej osób, ale na 1 osobę to chyba za dużo na raz. Niemniej na dłuższy wyjazd, pomysł dobry.

Dla mnie taka porcja to w sam raz na obiad. W przypadku dwóch osób można wziąć puszkę zupy 800 lub 850 gram - również do nabycia w supermarketach (Arpol też ma). A pojemnik na przygotowanie - stary, dobry i sprawdzony, czyli menażka. Lub jak ktoś woli to rondelek itp.

Że też sam nigdy nie pomyślałem o jabłkach. Rzeczywiście dobry pomysł :D

PS: Te wszelkie "Dania w 5 minut" to tak samo jak zupki "chińskie". Fajnie sobie w domu zjeść, ale w teren lepiej coś pożywniejszego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Ale zdecydowanie wygrywa suszone mięso - szczególnie w formie kiełbas. Nie psuje się, jest pożywne i zajmuje mało miejsca.

 

Surowa polska ponad wszystko! Czy na świeżo, czy podsuszona po kilku dniach jest po prostu zabójczo dobra. A jak się jeszcze trafi do niej świeży pieczywo... niebo w gębie. Niech się kindziuk chowa (choć też jest niezły) :D

 

Co prawda tego typu biwakowania czy inne bajki nigdy nie były w moim guście, ale jeżeli już to brało się typowo konserwy - turystyczna rządziła. Może nie jest jakaś super smaczna, ale najeść to się człowiek naje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Zrob 60l zupy i starczy na 3 dni

60 litrów :pinkieo:  i to na 3 dni. To chyba dla plutonu wojskowego. 60 litrów to trzy kanistry (te porządne, metalowe). Nawet 6 litrów wydaje się dużo, jak na 1 osobę na 3 dni. Z resztą, zupa nie jest specjalnie krzepiąca (chyba, że gęsta grochówa na mięsku). A może by tak suszone mięso?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... mam okazję często podróżować wszelakimi środkami transportu, na różne okresy czasu. Jeżeli chodzi o jedzenie "na podróż" do zjedzenia w samolocie, pociągu, samochodzie to ja osobiście gotuję ryż i dotego marchewki, mięso i sos teriaki, albo też irańskie danie z ryżu, mięsa marchewek i rodzynek (nie pamiętam nazwy). To tak by zjeść w trakcie. Po to by mieć co jeść na miejscu polecam konserwy i wszelakie dania z puszki (aczkolwiek niewygodnie się je targa) oraz czekoladę (podobno najlepsza jest gorzka, jeżeli nie przepadasz za smakiem to zawsze są gorzkie w wersji z nadzieniem :-)), ponadto kiełbasa, najlepiej suszona. Nie da się również ukryć, że wszystkie owoce są świetne, zwłaszcza jabłka, śliwki (no chyba, że masz delikatny żołądek, wtedy sobie odpuść) i gruszki. Do picia najlepsza jest woda - nie powoduje dalszego pragnienia i świetnie je zaspokaja. Mimo to w termosie warto jest mieć herbatę na złą pogodę, osłabienie. To by chyba było na tyle, gdybym miała się tu rozpisywać to wyszedłby mi esej XD.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię mrożonek, więc jak chcesz to sam się w nim top. Tu mowa o gotowaniu. Raczej nie miałeś z tym zjawiskiem wiele do czynienia, więc na początek mózg se odsmaż. Może wtedy zacznie działać.

:pinkie: :pinkie: Zajaximus! Mózg w prawie 80% to woda, więc trudno będzie odsmażyć bo raczej się zagotuje. :pinkie: :pinkie:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ty w ogóle wiesz jak funkcjonuje mózg? Jego działanie opiera się na przesyłaniu niewielkich impulsów elektrycznych. Oporność każdego materiału w dużej mierze zależy od jego temperatury. Przez "odsmażenie mózgu" miałem na myśli znaczne zwiększenie jego temperatury, dzięki czemu jego przewodność wzrosłaby, a tym samym prędkość z jaką byłyby przekazywane impulsy elektryczne. Co za tym idzie wzrosłaby prędkość procesów myślowych. Nie każę ci go gotować, lecz polecam podgrzanie. Może wtedy łatwiej byłoby ci myśleć nad tym co robisz i może zdążyłbyś pomyśleć zanim coś napisał, powiedział lub zrobił. To wyjaśnienie jest bardzo ogólnikowe, ale sądzę, że względnie pokazuje co miałem na myśli. A tak trzymając się szczegółów mózg nie składa się z wody lecz głównie z tłuszczów. Więc tak na marginesie mózg jest tworzony z tłuszczy które zjadamy. Jeżeli będziemy długotrwale spożywać nieodpowiednie rodzaje tłuszczy, możemy trwale zakłócić jego funkcjonowanie. Dlatego właśnie zdrowe żywienie jest tak ważne.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Może nie podróżne, ale do pracy na cały dzień. Też to jakaś wyprawa ;)
Przekonałam moją drugą połówkę do wcinania warzyw i owoców. W ten sposób wyeliminowaliśmy ziemniaki, chleb i tego typu zapychacze zamieniając je na surówki. Czasem jeszcze na talerzach gości ryż jub jaglanka/kuskus. I tak właśnie notorycznie do pracy zabierana jest lazania z cukinii, placuszki z kaszki kukurydzianej, surówka z pesto (sałata, ser żółty, słonecznik, pesto, kurczak). Podobno je się przyjemniej niż kanapki a i na wadze widać sympatyczne ubytki :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...