Skocz do zawartości

Wasza przyszłość


Linds

Recommended Posts

Zwyczajnie się nie dogadamy, ponieważ mamy zupełnie inne postrzeganie rzeczywistości. Najlepiej to scharakteryzuje odpowiedź na ostatni akapit.

 

Powiem szczerze polityka mnie teraz niezbyt interesuje. Uważam, że nie sensu się nią zajmować, ponieważ mamy na nią za mały wpływ, nawet jeśli będziesz chodzić na wszystkie manifestacje w pierwszym rzędzie. Dla mnie nie ma znaczenia czy rządzi Komorowski czy Korwin. Możesz mnie nazwać zwyczajnie członkiem układu lub jeszcze gorzej. Nie dbam o to, ponieważ tutaj jest nasza różnica w światopoglądzie. Ja zawsze wolałem się zajmować tym na co miałem realny wpływ, czyli na swoje najbliższe otoczenie. Konkretny przykład. Organizowałem dla lokalnych szkół gimnazjalnych i licealnych wolontariaty dla innych studentów np. z Brazylii. Dzieciaki w dwudziestu różnych szkołach miały w ten sposób realną możliwość poznania innej kultury. Dla mnie to był rzeczywisty wpływ na młode społeczeństwo w moim mieście.

Co ja robię? Ja nawet nie zapieprzam do pracy, bo pracuje w domu :) Nie jest to rzecz jasna jakaś tam robota, tylko projekt start-upowy, który ma realnie pomóc innym ludziom i pracujemy rzecz jasna z Polski. W niego obecnie wkładam większość swojego czasu, chociaż pieniądze mam z niego obecnie wręcz śmieszne. Niedawno pomyślałem, że mogę dla was czyli (EqT) napisać artykuł o szybkim czytaniu, co może się zwyczajnie wam przydać. Pewnie zakręcę się w czymś jeszcze, ponieważ ostatnio niemal skończyłem studia i uwolniło mi się więcej czasu. Powiesz mi, że tylko tyle, ale wcześniej miałem okazje być wolontariuszem w domu starców, działałem aktywnie w organizacji studenckiej, pomagałem nieodpłatnie organizacji pozarządowej związanej z branżą IT. Trochę się tego nazbierało w życiu.

Czuje, że dalsza dyskusja nie będzie miała sensu, więc z mojej strony EOT.

 

Najlepiej, nawiać przed niewygodnymi pytaniami, ale ja i tak je zadam.

Ty chcesz zmieniać kraj poprzez wpływ na najbliższe otoczenie. Jestem ciekaw JAK chcesz to uczynić, skoro i tak na to twoje otoczenie wpływa POLITYKA, wpływają PODATKI i ustalenia zarówno z Warszawy, jak i z Brukseli? W swoim otoczeniu jedyne, co możesz zrobić to działać w wolontariatach lub w fundacjach, które pomogą jednostkom, nie wpłyną na stan kraju i na poziom życia w kraju. I to z resztą robiłeś. Pomagałeś jednostkom, co nie ma odniesienia do pomocy Polski. Do polepszenia jej sytuacji. Swoją bezczynność wobec ojczyzny zakrywasz pomocą dla starców. 

Tym, że zorganizowałeś dzieciakom wymianę kulturową pomogłeś jedynie w poszerzeniu wiedzy. Powiedz mi, jak to miało pomóc państwu? Zaatakowałeś mnie, że nie robię nic dla kraju, że ja bym śmiało leżał wygodnie nic nie robiąc, albo spieprzyłbym z kraju, podczas, gdy ty też nie zrobiłeś nic, co Polsce by pomogło realnie. NIC. I w tym momencie różnica w światopoglądzie ciebie nie kryje. Różnica, różnicą, ale oskarżenie wobec mnie wydałeś konkretne, co więcej takie, które moim zdaniem nie do końca pasuje do twojej światopoglądowej odmienności. 

Zapewne powiesz mi, że czegoś nie rozumiem. Dlatego w tym momencie proszę ciebie o KONKRETY, nie o ogólniki. Jeśli ich nie podasz, zwyczajnie uznam, że jesteś niczym krowa, co głośno muczy, a mało mleka daje, czy pies, który głośno szczeka. 

Co jak co, ale nadepnąłeś mi na niezły odcisk i tego ci łatwo nie podaruję. Gdybym chciał, podniósłbym to do rangi obrażania mnie.

 

Podsumowując - pomoc jednostkom, pomoc ludziom NIE RÓWNA SIĘ pomocy w naprawie państwa. To jest jedynie pomoc w polepszeniu życia wybranym jednostkom, co nie przerzuca się na kraj tak czy siak. 

Nie krytykuję działalności społecznej, jako tako popieram, ale odnosząc to do pomaganiu Polsce, to jest po prostu BULLSHIT. 

 

Bardzo chciałbym się zaangażować w politykę, gdy już sam coś w życiu osiągnę. Nikt w tym kraju nie zaufa nowej twarzy, trzeba się gdzieś pokazać, a moim zaczynanie od polityki moim zdaniem świadczy o tym, że nie umie się robić w życiu nic innego. Jeśli kariera naukowa mi się powiedzie i zostanę profesorem, ewentualnie powiedzie mi się w branży w inny sposób, to się w politykę zaangażuję. Jeśli mi się nie powiedzie, to myślę, że w polityce nie mam czego szukać, a chwilowo nie wiem, która możliwość jest bardziej prawdopodobna, bo dopiero jestem po pierwszym semestrze studiów.

Warto spojrzeć chociażby na kandydatkę SLD na prezydenta, by zobaczyć o czym mówię. Doktorat z fabryki dyplomów, doświadczenie tylko na stażach. I kto zagłosuję na taką osobę, pomijając już jej poglądy? Chyba tylko fanboye jej partii, ewentualnie ludzie, dla których to najmniejsze zło. Obecnie w naszym kraju wszyscy najchętniej głosowaliby przeciw, a nie ma osoby, na którą ludzie chcieliby zagłosować. 

 

I tak wybory w tym kraju są ustawiane i nawet jeśli ludzie głosują nie na tego, kogo trzeba, to i tak liczy się to, kto liczy głosy. 

Wybory na prezydenta Warszawy to pokazują najlepiej. W sondażach wygrywał Wipler. Miał realne plany i pomysły na miasto. A w oficjalnych wynikach był na 4. miejscu, niżej od kandydatki SLD, która czym się szczyciła? Tym, że jest biseksualistką. Tylko tym. Zadziałała też ładnie machina propagandowa, bo np. WawaLove prezentując kandydatów na prezydenta przedstawiła wszystkich, perfidnie tylko ominęła Wiplera. 

W wyborach nie liczy się to, kto ma jakie zasługi, tylko jak bardzo umie się przypodobać elicie, która decyduje o twojej pozycji w machinie władzy. Dlatego sposobem na wygranie, jest przechytrzenie elity. 

Ale i tak masz plusa ode mnie, bo od strony normalnej, masz dobre myślenie. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde Linds, zabierz to na priv i starczy offtopu.

 

Primo - to nie jest offtop wbrew pozorom, ponieważ mowa o naszej przyszłości. Jakby nie patrzeć, nasza przyszłość w pewnym stopniu zależy również od przyszłości państwa. 

Secondo - nie ja zacząłem ten wątek, więc proszę nie do mnie z wontami o to.

Terzo - nie odpuszczę, bo zwyczajnie koleś mnie uraził na co najmniej 2 sposoby, po czym zaraz po moim naskoku na niego ucieka z podkulonym ogonem mało co siląc się na wyjaśnienia. Nie widzę do tego powodu, zwłaszcza, że jestem człowiekiem, któremu jak się udowodni, że nie ma racji, to otwarcie on to przyznaje i zwraca honor. 

 
Jeśli się to komuś nie podoba, to albo tego czytać nie musi, albo może mi wlepić ostrzeżenie, bo mam to gdzieś szczerze mówiąc. 

 

Dobry wieczór. W związku z tym, iż inni Użytkownicy ( z dużej litery nie bez powodu ) udzielający się w tej dyskusji mają znaczną przewagę w wiedzy i doświadczeniu życiowym ( Oni to młodzi ludzie, po liceach/technikach, a ja to pryszczaty nastolatek ), przez co moje stanowisko z pewnością spłonie w ogniu ich krytyki pozwolę sobie na nie odniesienie się do powyższej dyskusji. Zamiast tego, odpowiem na pytanie zadane w pierwszym poście tego tematu:

 

 

Pozwolę sobie opisać moją przyszłość krótkoterminową, gdyż co do długoterminowej nie mam zdania ( rodzice chcą, żebym był lekarzem i został w Polsce, a ja często łapię się na bezmyślnych i niepoprawnych marzeniach o wyjeździe do Wielkiej Brytanii. ).

 

Obecnie dość dobrze się uczę ( tego z pewnością nie zamierzam zmieniać - im ciężej pracuję teraz, tym lepiej będę się miał kiedyś ), chodzę do dość dobrego gimnazjum

( Często przyłapuję się na idiotycznym uczuciu nienawiści do niego - chciałem chodzić do innej, moim głupim zdaniem lepszej szkoły, ale szczęśliwie moja Mama podjęła decyzję w moim imieniu. Tego też nie zmienię ). Nie mam żadnych przyjaciół, posiadam za to kilku internetowych znajomych, Ciocię Taty i dwudziestu siedmiu kolegów

( tylu ludzi liczy moja klasa, oczywiście nie licząc mnie ). Tutaj nie czynię żadnych przewidywań, gdyż Ciocia jest już podeszła w wieku ( ostatnio złamała sobie rękę i obcięła sobie palec ), z klasy może odejść każdy w każdej chwili, a sieć to sieć. Obecnie podjąłem się pracy nad swoją kondycją ( podnoszenie 0,5 kg. ciężarków, 1h jazdy na rowerze/dzień i ćwiczenia na rolkach do nóg ), aby chociaż częściowo zredukować efekty zespołu aspergera i wcześniactwa. Posiadam również młodszą ode mnie o siedem lat siostrę. Nasze relacje są nieciekawe i niestety nie mogę tego zmienić - zespół ogranicza moje umiejętności kontaktu z innymi. Z rodzicami mam bardzo dobre kontakty i oczywiście nie chcę tego psuć. Obecnie zrezygnowałem z pisania fanfików ( moje umiejętności są zbyt mizerne i nie zamierzam dalej zalewać forum chłamem ) i przestawiłem się na produkcję AARów. Zamierzam utrzymać ten stan do czasu, aż nie ukończę gimnazjum i nie nabędę umiejętności wraz z wiekiem.

 

Dziękuję za przeczytanie tego postu i przepraszam za zbędną stratę twojego czasu, do której z pewnością się przyczyniłem.

 

Tym postem zyskałeś sobie mój szacunek Maciej. Dojrzale podchodzisz do pracy nad swoją przyszłością, do tego pracujesz nad sobą. Niejeden w pełni zdrowy dzieciak mógłby pozazdrościć, zwłaszcza, że wielu z nich to są zwyczajne lenie, albo nieogary. 

Siostrą się nie przejmuj - sam mam siostrę 3 lata starszą ode mnie i kiedyś na myśl, że ja i ona się będziemy dogadywać wybuchaliśmy śmiechem. Momentami się nienawidziliśmy, zwłaszcza, że siostra była zazdrosna nie raz o to, że niby mam się lepiej u rodziców niż ona (okres buntu i te sprawy). A teraz? Teraz to się dogadujemy momentami aż za dobrze :P 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra miałem nie odpowiadać, ale to zrobię. Przedstawiam swój punkt widzenia, który jest diametralnie różny od tego jaki proponuje Linds i z tego powodu mocno kontrowersyjny. Pozwolę go wyjaśnić szerzej. Ja nie lubię twojego punktu widzenia, a ty nie lubisz mojego punktu widzenia i pewnie nic cię nie przekona. Ot życie. Nie chciałem cię w żaden sposób obrazić, chociaż nadal uważam, że jeżeli tak bardzo polecasz emigracje do innego kraju to powinieneś sam z niej skorzystać, skoro w ten sposób twierdzisz, że "pomagasz" w Polsce. Możesz mnie zgłosić do moderatora zapraszam :)

Popatrzmy na dwie osoby:
Pierwsza osoba chodzi na jakieś demonstracje PKW (pomijam tutaj zupełnie dywagacje o słuszności tej akcji). Manifestuje, manifestuje - efekt końcowy nic się nie zmieniło wybory zostały i tak uznane.

Druga osoba organizuje wymianę kulturową. Pracuje, pracuje - efekt końcowy w skali kraju jest śmiesznie niski, ponieważ pomogłem jedynie pewnym jednostkom.

 

Różnica polega na tym, że pikietując pod PKW w tym wypadku osiągnąłeś równe zero, chociażbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość. Ja pomagając w tej jednej akcji zrobiłem coś, co pomogło w najbardziej pesymistycznym kilku osobą. Liczmy jak lubimy, ale zero jest zawsze mniejsze od czegoś nawet najmniejszego. To ty jesteś osobą, która ryczy może i coś robi, ale efektów nie masz absolutnie żadnych. Mówisz mi, że gdy pomagam innych to nie pomagam Polsce, ale kraj to przecież obywatele z krwi i kości. Pomyśl teraz gdyby każdy człowiek pomógł kilku innym osobą czy wtedy Polska nie stałaby się lepszym miejscem do życia?

Być może już cię uraziłem, ale urażę cię jeszcze mocniej na przykładzie ACTA, które pewnie w opozycji do protestów pod PKW uznasz za sukces, bo w ten sposób zmieniłeś politykę rządu. Dla mnie ta umowa międzynarodowa była idealnym przykładem paniki internautów z której swego czasu miałem dosyć duży ubaw. Wtedy się nieco bardziej interesowałem polityką i w zasadzie ta sama umowa nie miała większego wpływu na rzeczywistość tamtego okresu, a ludzie podnosili raban jakby miał nastąpić koniec internetów wszelakich. Dobrze to wyjaśnił pewien Burak z internetu jego filmik daje w spoilerze, bo zawiera dużo wulgaryzmów. Możesz go obejrzeć lub nie. Nie ma to większego znaczenia. Ja się tym po prostu zbytnio nie przejmowałem i robiłem swoje.



Ja uważam, że mam zdecydowanie za małe kompetencje, by oceniać tych, którzy są na górze. Mam zwyczajnie za małą wiedzę z zakresu polityki i gospodarki, by rzetelnie ocenić pracę rządu. Mimo, że w porównaniu do wielu osób mam dosyć sporą wiedzę. Nie boję się tego przyznać. Owszem mogę słuchać jakiś dziennikarzy nawet z wielu opcji politycznych, ale to zajmuje za dużo czasu, a i tak nie mam pewności czy to co jest mówione jest rzeczywiście prawdą. Doskonale wiem, że łatwo jest krytykować swojego przełożonego, że się nie stara i nie robi wszystkiego. Wszystko się zmienia, kiedy ty sam staniesz się osobą decyzyjną, wtedy kiedy awansowałem w organizacji studenckiej okazało się, że musiałem zdecydowanie bardziej ogarniać wiele różnych spraw, a i tak mnie krytykowano. Tak naprawdę to zawsze będziesz krytykowany niezależnie od tego co zrobisz. Mam podobny stosunek do obecnych rządzących. To są w zasadzie zwyczajni ludzie, którym dano odpowiedzialne stanowiska i pewnie za wiele rzeczy można ich krytykować, ale na pewno się starają i chcą dobrze do kraju, a że nie zawsze wychodzi to trudno.

I owszem zgodzę się, że polityka ma niebagatelny wpływ na rzeczywistość podatki i różne ustawy jakie są tworzone lub nie mają znacznie większy wpływ niż podczas organizacji nawet największych wolontariatów czy pomocy społecznej, którą organizuje sam pan Owsiak. Ja mam z tym jeden problem, ale ja za bardzo nie mam na to wpływu, dlatego mnie to zbytnio nie kręci. Owszem mogę zagłosować, ale to niezależnie jak bardzo się interesuje i działam mam taki wpływ na rzeczywistość jak osoba, która przychodzi do komisji wyborczej z nudów. Powiesz mi, że mogę się zapisać do swojej ulubionej partii i coś podziałać, wystartować w wyborach albo wspierać swoich faworytów. To wszystko prawda, ale to jest dla mnie zbyt ryzykowne i odległe. Musiałbym robić coś przez kilka lat w takiej partii, aby innych przekonać albo poświęcić masę czasu na wewnętrzne układy. Nawet jeśli dam z siebie maxa to i tak nie mam pewności czy moja formacja wygra w przeciągu najbliższych kilkunastu lat, ponieważ nadal mam za mały wpływ na wybory i jest ryzyko, że osiągnę równe zero. Ja nie chce czekać. Ja chcę działać teraz, nawet jeśli to jest to tylko nieco więcej niż zero.

Ja również dystansuje się od polityki, ponieważ jest tam dla mnie zdecydowanie za dużo negatywnych emocji, a ja chce słyszeć pozytywne rzeczy, które mnie nakręcają, a nie coraz głupsze kłótnie między politykami.

Spójrz na przedsiębiorców. Widziałeś kiedyś by strajkowali pod siedzibą rządu niczym rolnicy w takich sprawach:
- Głupie przepisy

- Wysokie podatki

Chociaż pewnie każdy przedsiębiorca ci powie, że chciałby bardziej przyjaznego przyjaznego państwa, to jednak ci ludzie dają z siebie 100% w tej rzeczywistości jakiej są teraz i nie stękają w większości wypadku pod sejmem. Robią coś sensownego, jeżeli biznes jest etyczny to w ten sposób pomagają innym ludziom oferując swoje usługi czy produkty. Skupiają się na tym co jest tu i teraz. Wywierają realny wpływ na lokalną rzeczywistość, a nawet większy jeśli ich firma odniosła ogromny sukces. Nie traktuj też tego, że zmiana punktu widzenia wolontariat i biznes to zupełnie odmienna perspektywa, bo w zasadzie obie rzeczy polegają na tym samym spełnianiu potrzeb drugiego człowieka.

Kto miał większy wpływ na świat Obama czy Steve Jobs?

To trudne pytanie na które sam powinieneś odpowiedzieć. Ja też nie chce tutaj zaklinać rzeczywistości, że tworzę w domu drugiego Apple, ale chcę stworzyć projekt, który ma realnie pomóc innym w najbliższym czasie, a nie narzekać, że jest źle.

Pozdrawiam
Mój zupełnie inny punkt widzenia na otaczającą rzeczywistość.

Edytowano przez OneTwo
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra miałem nie odpowiadać, ale to zrobię. Przedstawiam swój punkt widzenia, który jest diametralnie różny od tego jaki proponuje Linds i z tego powodu mocno kontrowersyjny. Pozwolę go wyjaśnić szerzej. Ja nie lubię twojego punktu widzenia, a ty nie lubisz mojego punktu widzenia i pewnie nic cię nie przekona. Ot życie. Nie chciałem cię w żaden sposób obrazić, chociaż nadal uważam, że jeżeli tak bardzo polecasz emigracje do innego kraju to powinieneś sam z niej skorzystać, skoro w ten sposób twierdzisz, że "pomagasz" w Polsce. Możesz mnie zgłosić do moderatora zapraszam :)

 

>Mam rację, ale z góry wiem, że cię i tak nie przekonam

W prawdziwym życiu też od razu się poddajesz? 

Co do mojej ewentualnej emigracji - tak się składa, że myślę o emigracji, ale wpierw chcę ukończyć studia zanim to zrobię. Wbrew pozorom w Polsce idzie uzyskać dobrą edukację, by nie skończyć na zmywaku. 

 

Popatrzmy na dwie osoby:

Pierwsza osoba chodzi na jakieś demonstracje PKW (pomijam tutaj zupełnie dywagacje o słuszności tej akcji). Manifestuje, manifestuje - efekt końcowy nic się nie zmieniło wybory zostały i tak uznane.

Druga osoba organizuje wymianę kulturową. Pracuje, pracuje - efekt końcowy w skali kraju jest śmiesznie niski, ponieważ pomogłem jedynie pewnym jednostkom.

 
Różnica polega na tym, że pikietując pod PKW w tym wypadku osiągnąłeś równe zero, chociażbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość. Ja pomagając w tej jednej akcji zrobiłem coś, co pomogło w najbardziej pesymistycznym kilku osobą. Liczmy jak lubimy, ale zero jest zawsze mniejsze od czegoś nawet najmniejszego. To ty jesteś osobą, która ryczy może i coś robi, ale efektów nie masz absolutnie żadnych. Mówisz mi, że gdy pomagam innych to nie pomagam Polsce, ale kraj to przecież obywatele z krwi i kości.

 

Efekty są takie, że o Twojej akcji wiedzą tylko jednostki, zaś o akcji osób typu pierwsza, dzięki organizatorom i mediom, wie o niej dużo, dużo więcej ludu. Do tego dorzuć pocztę pantoflową zapoczątkowaną w jednostkach biorących udział w takich akcjach. W efekcie tego o problemach, propagandzie krajowej itd. wie coraz więcej ludu i liczba protestujących się zwiększa. Co więcej, w niektórych kręgach mówi się powoli o rewolucji. Co prawda, zapewne do samej rewolucji nie dojdzie lub nie wypali, bo dochodzi kwestia NATO, UE itd., ale wbrew pozorom takie akcje dużo zmieniają. 

Sam kiedyś nie chciałem w takich akcjach brać udziału. W końcu przekonał mnie kolega ze studiów, który mi opowiedział pokazując filmy itd. jak naprawdę wygląda Marsz Niepodległości, pokazując też inne dowody na propagandę w polskiej telewizji. 

Efektem więc jest zwiększanie świadomości obywateli, zmniejszanie ich bierności. Są to pierwsze kroki w naprawie państwa. Realnej naprawie. Bo to, że pomożesz kilku obywatelom nie wpłynie w żaden sposób na zadłużającą się gospodarkę, czy status kraju jako niesuwerennej już neokolonii. Chętnie bym przyrównał nasze postawy do postaw osób z II Wojny Światowej, ale to jest co najmniej niepoważne. Po prostu różnica jest taka, że ty coś robisz, tzn. pomagasz paru obywatelom, ale wbrew temu co piszesz, nie zmieniasz samej sytuacji w kraju. Twoje akcje nie powodują poprawy jakości życia w kraju, nie zmniejsza liczby ludzi chcących wyjechać i nie zwiększa liczby Polaków wracających. 

 

Pomyśl teraz gdyby każdy człowiek pomógł kilku innym osobą czy wtedy Polska nie stałaby się lepszym miejscem do życia?

 

Utopia, bo ludzie są tak stworzeni, że wielu jest chętnych do brania i korzystania, a mało kto zaś pomoże. 

Ale załóżmy, że się ta utopia realizuje. Owszem, Polska stałaby się lepszym miejscem do życia, bo zawsze będzie ktoś, kto pomoże. Podobnie było w PRL-u w społecznościach wiejskich - ludzie sobie zawsze pomagali. Ale i tak zawsze znajdował się ktoś, kto wyjeżdżał za lepszym życiem do miasta, czy zagranicę. Wiesz dlaczego? Bo taka pomoc to ulżenie na chwilę, a nie pomoc w naprawie kraju.

 

Być może już cię uraziłem, ale urażę cię jeszcze mocniej na przykładzie ACTA, które pewnie w opozycji do protestów pod PKW uznasz za sukces, bo w ten sposób zmieniłeś politykę rządu. Dla mnie ta umowa międzynarodowa była idealnym przykładem paniki internautów z której swego czasu miałem dosyć duży ubaw. Wtedy się nieco bardziej interesowałem polityką i w zasadzie ta sama umowa nie miała większego wpływu na rzeczywistość tamtego okresu, a ludzie podnosili raban jakby miał nastąpić koniec internetów wszelakich. Dobrze to wyjaśnił pewien Burak z internetu jego filmik daje w spoilerze, bo zawiera dużo wulgaryzmów. Możesz go obejrzeć lub nie. Nie ma to większego znaczenia. Ja się tym po prostu zbytnio nie przejmowałem i robiłem swoje.

 

Film obejrzałem i w zasadzie nie podaje on konkretów, tylko przystawia ludzi.

Ja stanąłem przeciwko ACTA dla bronienia wolności internetu, ale też - czym cię zaskoczę - jestem zwolennikiem piractwa do pewnego stopnia. Dlaczego? A widzisz, przez piractwo wydawnictwa nie mogą sobie poszaleć z cenami i by zyskać klientów, ustawiają lepsze, niższe ceny, a nie ceny wyzyskujące. Do tego człowiek może sprawdzić content przed jego zakupem i jeśli zechce, to ruszy dupę do sklepu i kupi produkt oryginalny, płacąc za niego. Co prawda będą zawsze Polaki-Cebulaki (i innych nacji cebulaki), którzy będą piracić, bo tak, bo nie chce im się hajsu wydawać, ale wskaż mi społeczność, gdzie nie ma złych elementów.

 

Ja uważam, że mam zdecydowanie za małe kompetencje, by oceniać tych, którzy są na górze. Mam zwyczajnie za małą wiedzę z zakresu polityki i gospodarki, by rzetelnie ocenić pracę rządu. Mimo, że w porównaniu do wielu osób mam dosyć sporą wiedzę. Nie boję się tego przyznać. Owszem mogę słuchać jakiś dziennikarzy nawet z wielu opcji politycznych, ale to zajmuje za dużo czasu, a i tak nie mam pewności czy to co jest mówione jest rzeczywiście prawdą. Doskonale wiem, że łatwo jest krytykować swojego przełożonego, że się nie stara i nie robi wszystkiego. Wszystko się zmienia, kiedy ty sam staniesz się osobą decyzyjną, wtedy kiedy awansowałem w organizacji studenckiej okazało się, że musiałem zdecydowanie bardziej ogarniać wiele różnych spraw, a i tak mnie krytykowano. Tak naprawdę to zawsze będziesz krytykowany niezależnie od tego co zrobisz. Mam podobny stosunek do obecnych rządzących. To są w zasadzie zwyczajni ludzie, którym dano odpowiedzialne stanowiska i pewnie za wiele rzeczy można ich krytykować, ale na pewno się starają i chcą dobrze do kraju, a że nie zawsze wychodzi to trudno.

 

Widzisz, rozmawiasz z człowiekiem, który studiował logistykę, a co za tym idzie - przedmioty z zarządzania, marketingu itd. Nie raz przewodniczyłem grupom, organizowałem coś. I doskonale wiem, że człowiek może się starać, ale zawsze będzie źle. Tu się objawia prawda uniwersalna - nie urodził się jeszcze taki, co by każdemu dogodził. 

Ale z drugiej strony, rozmawiasz z członkiem Koła Geopolitycznego działającego na moim uniwersytecie. Interesuję się nieco polityką i orientuję się w tym, co się dzieje w kraju. Do tego, gdy się człowiek rozejrzy dookoła, to zobaczy, co się dzieje. A dzieje się to, że Polacy wyjeżdżają, bo sytuacja się poprawia nieznacznie dla Polaków, zaś dla ludzi z biedniejszych krajów poprawia się dużo lepiej - dla Białorusinów, Ukraińców, czy Czeczeńców Polska będzie lepszym krajem do życia, owszem. Ale teraz zapytaj się Niemca, Anglika, Francuza, Amerykańca, czy Kanadyjczyka, czy zamieszkaliby w Polsce. Wyśmialiby cię, bo może i ich kraje mają jakieś problemy, ale jest u nich wciąż lepiej niż u nas. Jedynie co, to słyszałem, że Francuzi i Anglicy ponoć czasem emigrują do Kanady. 

 

I owszem zgodzę się, że polityka ma niebagatelny wpływ na rzeczywistość podatki i różne ustawy jakie są tworzone lub nie mają znacznie większy wpływ niż podczas organizacji nawet największych wolontariatów czy pomocy społecznej, którą organizuje sam pan Owsiak. Ja mam z tym jeden problem, ale ja za bardzo nie mam na to wpływu, dlatego mnie to zbytnio nie kręci. Owszem mogę zagłosować, ale to niezależnie jak bardzo się interesuje i działam mam taki wpływ na rzeczywistość jak osoba, która przychodzi do komisji wyborczej z nudów. Powiesz mi, że mogę się zapisać do swojej ulubionej partii i coś podziałać, wystartować w wyborach albo wspierać swoich faworytów. To wszystko prawda, ale to jest dla mnie zbyt ryzykowne i odległe. Musiałbym robić coś przez kilka lat w takiej partii, aby innych przekonać albo poświęcić masę czasu na wewnętrzne układy. Nawet jeśli dam z siebie maxa to i tak nie mam pewności czy moja formacja wygra w przeciągu najbliższych kilkunastu lat, ponieważ nadal mam za mały wpływ na wybory i jest ryzyko, że osiągnę równe zero. Ja nie chce czekać. Ja chcę działać teraz, nawet jeśli to jest to tylko nieco więcej niż zero.

 

O i nagle straciło się twoje hasło, którego próbowałeś nauczyć już nauczonego, że na zmiany potrzeba sporego czasu! 

Tzn nie straciło się. Zmieniło się Twoje nastawienie wobec tego. Z jednej strony wołasz do mnie, bym coś działał, ale sam się wycofujesz ze względu na fakt, jakiego zaangażowania to wymaga. Cóż za hipokryzja. Mnie nawołujesz do nie wylegiwania się w łóżku, a w zasadzie sam się wygodnie oddalasz do swojego, zasłaniając się pomaganiem jednostkom. 

Nie chcesz narzekać, chcesz działać, ale twoje posty przeciwko mnie świadczą odwrotnie. Zwłaszcza jeśli mówimy o działaniach dla ratowania kraju, a nie pojedynczych jednostek. 

 

Ja również dystansuje się od polityki, ponieważ jest tam dla mnie zdecydowanie za dużo negatywnych emocji, a ja chce słyszeć pozytywne rzeczy, które mnie nakręcają, a nie coraz głupsze kłótnie między politykami.

 

Och, przykro mi, że świat nie jest różowy  :twistare:

 

Spójrz na przedsiębiorców. Widziałeś kiedyś by strajkowali pod siedzibą rządu niczym rolnicy w takich sprawach:

- Głupie przepisy

- Wysokie podatki

Chociaż pewnie każdy przedsiębiorca ci powie, że chciałby bardziej przyjaznego przyjaznego państwa, to jednak ci ludzie dają z siebie 100% w tej rzeczywistości jakiej są teraz i nie stękają w większości wypadku pod sejmem. Robią coś sensownego, jeżeli biznes jest etyczny to w ten sposób pomagają innym ludziom oferując swoje usługi czy produkty. Skupiają się na tym co jest tu i teraz. Wywierają realny wpływ na lokalną rzeczywistość, a nawet większy jeśli ich firma odniosła ogromny sukces. Nie traktuj też tego, że zmiana punktu widzenia wolontariat i biznes to zupełnie odmienna perspektywa, bo w zasadzie obie rzeczy polegają na tym samym spełnianiu potrzeb drugiego człowieka.

 

Z mojego punktu widzenia, wolontariat służy pomocy ludzi i przy okazji zrealizowaniu własnego celu uzyskania satysfakcji z pomocy innych podczas, gdy biznes każdy otwiera ze względu na chęć zarobienia pieniędzy. Jeśli interes jest nieopłacalny, to ci nikt go nie otworzy nawet mimo argumentu "Ale ludziom to jest potrzebne". 

Przedsiębiorcy atakujący polityków za zbyt wysokie podatki i przepisy często się poddają w efekcie walki z ZUSem i urzędnikami, z biurokracją. I niejeden z nich potem zaczął się realizować w polityce. Jakbyś prześledził życiorysy pewnych osób kręcących się wokół KNP, czy Ruchu Narodowego, to dostrzeżesz nie jednego przedsiębiorcę zniszczonego przez własne państwo. Chociażby znany - w sumie mi nie aż tak, bo zapomniałem nazwiska  :crazytwi3: - człowiek, który gdzieś za Lublinem miał salon samochodowy, został oskubany przez ZUS w większości legalnymi drogami i nagle znalazł się na bankructwie, a jak potem próbował dociekać swoich praw i ujawniać wady systemu, to m.in został przy pierwszym-lepszym zarzucie wpakowanym do więzienia. 

Nie jeden przedsiębiorca, by utrzymać się w kraju po prostu zwyczajnie oszukuje. Polecam poczytać niekiedy o tym. Przykładowo jakoś w pierwszej połowie 2014 roku opublikowano raport, że zdecydowana większość przedsiębiorstw, które dostawały na start interesu dotacje unijne, ogłaszały bankructwo. Co się okazało? Te bankructwa były fikcyjne - po prostu przedsiębiorcy wiedzieli, że jeśli im się interes oficjalnie uda, to będą musieli zwrócić dotacje plus pewne dodatkowe koszty, co dla nich oznaczałoby bankructwo. 

Lecimy dalej! Jak to jest, że żeby przyciągnąć inwestorów z zagranicy, trzeba dla nich stawiać specjalne warunki tworzenia biznesu w kraju? Jak to jest, że taki Fiat regularnie szantażuje polski rząd i moje rodzinne miasto (Tychy), by m.in uniknąć jak najwięcej podatków ograniczających jego rozwój, grożąc przeniesieniem produkcji do Włoch lub Serbii? 

 

Kto miał większy wpływ na świat Obama czy Steve Jobs?

 

Nie porównuj ich do sytuacji w Polsce. Steve Jobs miał warunki do działania w swoim kraju podczas, gdy w Polsce każdy wynalazca czegoś rewolucyjnego bez pomocy z zewnątrz zostaje zmiażdżony przez polskie podatki i biurokrację. Nie jeden wynalazek, który rewolucjonizował świat, przeszedł nam przez to koło nosa. Chociażby Blu-Ray z tego, co pamiętam. 

Niedawno opracowano tańszy sposób na produkcję grafenu. Póki co, ledwo udało się go obronić przed polską polityką. 

Niestety prawda jest taka, że najczęściej Polak coś odkryje i zostaje to przygaszone, by zaraz potem ten sam wynalazek mógł ogłosić Zachód, czy Japonia i zarobić na tym. 

 

To trudne pytanie na które sam powinieneś odpowiedzieć. Ja też nie chce tutaj zaklinać rzeczywistości, że tworzę w domu drugiego Apple, ale chcę stworzyć projekt, który ma realnie pomóc innym w najbliższym czasie, a nie narzekać, że jest źle.

Pozdrawiam

Mój zupełnie inny punkt widzenia na otaczającą rzeczywistość.

 

Ty sobie działasz w wolontariaciku lub w projektach pomagającym pojedynczym ludziom, nie zmieniających kraju.

Ja zaś jestem otoczony efektami polityki państwowej. Emigracja do Warszawy po lepsze jutro, rodzinne miasto coraz bardziej popadające w stan niewolnictwa i wykorzystywania, coraz więcej krewnych uciekających za granicę, a więc i rozbijanie rodzin. Nie jesteś na pozycji takiego Airlicka, który w swoim rodzinnym Wyszkowie nie ma żadnych perspektyw. Ty masz swój światek, który starasz się, by był jak najbardziej różowy poprzez wolontariaty. 

Przy okazji, pominęliśmy jedną dziurę w twoich wymianach kulturowych. Nauczysz dzieci czegoś o innym kraju. Fajnie, dzieci poszerzą wiedzę. Ale w żaden sposób to ci nie daje pewności, że dzieciaki dzięki temu zostaną w Polsce, budować silny i bogaty kraj. Nie. Nie mówię, że mamy zmuszać dzieci do pozostania w kraju, ale sam żeś mnie krytykował za myślenie o emigracji. Jak twój wolontariat, twoja wymiana kulturowa przeciwdziała emigracji? Nie przeciwdziała. Powiem więcej - dzieciaki zainteresowane inną kulturą mogą mieć podświadomie wskazany cel emigracji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Odpowiadając na pierwsze pytanie w tym temacie. Moje plany na przyszłość wiąże z medycyną nie dlatego, że rodzice polecają czy tam ktoś z rodziny naciska po prostu, kręci mnie to... heh mówię serio. Ludzie zawsze będą chorować i potrzebować opieki medycznej, więc pracy mi nigdy nie zabraknie. Po skończonych studiach, o ile się nic nie zmieni w naszym pięknym kraju, mam zamiar wyjechać. Gdy już znajdę swe miejsce na świecie i podejmę pracę, zacznę dalej się uczyć, pogłębiając głównie wiedzę z neurologii. Czemu akurat z neurologii...? Bo kilka powodów prywatnych. Aktualnie jestem przy wyborze liceum i pewno pomyślicie sobie, że układanie jakiegoś planu na przyszłość w tym wieku jest absurdalne, jednak ja patrząc na moich rówieśników, którzy nie wiedzą nawet jaką szkołę ponadgimnazjalną wybrać, myślę, że robię dobrze snując już wizje swojej przyszłości :). Dziękuję za przeczytanie.

Edytowano przez Marshewa
  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Aktualnie jestem przy wyborze liceum i pewno pomyślicie sobie, że układanie jakiegoś planu na przyszłość w tym wieku jest absurdalne, jednak ja patrząc na moich rówieśników, którzy nie wiedzą nawet jaką szkołę ponadgimnazjalną wybrać

 

Wszystko zależy od osoby. Znam jedną, która od 15 roku życia wiedziała co chce robić, a też chciała być lekarzem - i jest! Także wszystko przed tobą i powodzenia! :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Odpowiadając na pierwsze pytanie w tym temacie. Moje plany na przyszłość wiąże z medycyną nie dlatego, że rodzice polecają czy tam ktoś z rodziny naciska po prostu, kręci mnie to... heh mówię serio. Ludzie zawsze będą chorować i potrzebować opieki medycznej, więc pracy mi nigdy nie zabraknie. Po skończonych studiach, o ile się nic nie zmieni w naszym pięknym kraju, mam zamiar wyjechać. Gdy już znajdę swe miejsce na świecie i podejmę pracę, zacznę dalej się uczyć, pogłębiając głównie wiedzę z neurologii. Czemu akurat z neurologii...? Bo kilka powodów prywatnych. Aktualnie jestem przy wyborze liceum i pewno pomyślicie sobie, że układanie jakiegoś planu na przyszłość w tym wieku jest absurdalne, jednak ja patrząc na moich rówieśników, którzy nie wiedzą nawet jaką szkołę ponadgimnazjalną wybrać, myślę, że robię dobrze snując już wizje swojej przyszłości :). Dziękuję za przeczytanie.

Dlaczego chcesz wyjechać? W Polsce brakuje lekarzy specjalistów, zwłaszcza neurologów. Możesz przecież założyć prywatną klinikę i świetnie na tym zarabiać. chociaż podejrzewam że odstraszają cię stawki w publicznej służbie zdrowia. Mam rację?

 

Co do mnie...To nie zbyt oryginalnie: Coś związanego z informatyką, może fizyką. Bardzo jednak prawdopodobne że pójdę na mechanikę lub robotykę (wiecie, śrubki, smary, roboty, te sprawy :P). Jednak jeśli nie powiedzie mi się w znalezieniu pracy, mam pewien plan, który polecam każdemu- Jeśli przez 5 lat od ukończenia studiów nikt nie przyjmie cię na stałe do pracy- idź do wojska. Zabawa zajebista, a armia ma coraz to nowe zabawki :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego chcesz wyjechać? W Polsce brakuje lekarzy specjalistów, zwłaszcza neurologów. Możesz przecież założyć prywatną klinikę i świetnie na tym zarabiać. chociaż podejrzewam że odstraszają cię stawki w publicznej służbie zdrowia. Mam rację?

Te stawki też mnie odstraszają, ale bardziej odstrasza mnie ta "papierkowa robota", która jest zwalana na lekarzy. Denerwuje mnie to, że mało czasu jest przeznaczone dla pacjenta właśnie przez, te wypełnianie papierków. Odstrasza mnie jeszcze trochę rzeczy, ale nie będę się tak o nich rozpisywać bo nie o to chodzi w tym temacie. 

 

Liczę jednak, że za te ok. 10 lat w naszej ojczyźnie się trochę zmieni. Łaski też nie chcę robić, bo nie lubię ludzi, którzy ze względu na swoje wykształcenie czują się zbyt "pro" i robią łaskę zostając w kraju. Mnie najbardziej chodzi o komfort leczenia, chce mieć dużo czasu dla pacjenta, chce go wysłuchać, jak trzeba to porozmawiać np. o jego stylu życia i oczywiście wyleczyć go. Jeśli będę miał komfort w tych sprawach, zostaję. 

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łel skończe technikum tego mechanika :3 potem studia i myśle że robotyka-automatyka. A robota to zawsze marzyłem by coś wdrożyć w świat. Słyszałem o takim czymś jak laboratoria wysokich technologii czy coś tylko jakoś tego teraz nie moge znaleść. No mniejsza narazie na widoku mam projekt ITER, reaktor fuzyjny to jest to !!  :aj3:

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałem zadać najważniejsze pytanie- skoro chcesz wyjechać, to gdzie? 

Nad tym się długo nie zastanawiałem i tak trochę rozdarty jestem. Waham się pomiędzy paroma krajami min. Niemcy (i inne kraje z niemieckim językiem), Norwegia, USA i Wielka Brytania. Mam jeszcze sporo czasu, aby się zastanowić i kto wie może sytuacja w Polsce ulegnie poprawie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie byłbym takim optymistą co do UK. Po pierwsze już zmienił się stosunek Anglików do Polaków. Po drugie jak każdy będzie wyjeżdżać do UK ( a sporo ludzi tak robi) to nastąpi przesycenie rynku i to w UK czeka cię bezrobocie. Po trzecie, może jestem czarnowidzem a może nie rozumiem ludzi którzy nie szukają pracy w kraju tylko za masą za granicę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie byłbym takim optymistą co do UK. Po pierwsze już zmienił się stosunek Anglików do Polaków. Po drugie jak każdy będzie wyjeżdżać do UK ( a sporo ludzi tak robi) to nastąpi przesycenie rynku i to w UK czeka cię bezrobocie. Po trzecie, może jestem czarnowidzem a może nie rozumiem ludzi którzy nie szukają pracy w kraju tylko za masą za granicę.

>miej 16 lat

>nie rozum, dlaczego ludzie wyjeżdżają

No faktycznie, masz prawo nie rozumieć. Mniejsze prawo masz, jeśli chodzi o wypowiadanie się na te tematy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marshewa, polecam Ci wybrać UK, ewentualnie jakiś jakiś stan o dużej ilości swobód jeśli zdecydujesz się na lot za ocean.

Już bardziej chyba byłbym za lotem za ocean, do UK nic nie mam, ale jakoś boję się arabów (tych całych islamistów czy jakoś tak). WYDAJĘ MI SIĘ, że w USA znacznie mniej ich jest.

 

W Stanach od razu polecam Colorado i Vermont 

Dzięki poczytam sobie trochę o tych stanach.

Edytowano przez Marshewa
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Stanach od razu polecam Colorado i Vermont - jakoś tak... w miarę europejsko się tam człowiek czuje. Ale warto dobrze sprawdzić jak się ma prawo stanowe do różnych medycznych sprawek w innych miejscach.

 

 

Jak właściwie się żyje w Stanach lepiej niż w Polsce?

Sam zastanawiam się nad emigracją co najmniej do Niemiec,lub Francji.(Podobno mam Francuskie korzenie).

Sorry za offtop.

Edytowano przez KamilPL 94
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pełni cię popieram, Marshewa - co do emigracji i w ogóle. Szanuj się, bo ciężki zawód sobie wybrałeś. I trzymam kciuki kopytka za ciebie ;) I mega zazdroszczę, że tak wcześnie już wiesz tak dokładnie, co chcesz robić.

 


Dlaczego chcesz wyjechać? W Polsce brakuje lekarzy specjalistów, zwłaszcza neurologów. Możesz przecież założyć prywatną klinikę i świetnie na tym zarabiać. chociaż podejrzewam że odstraszają cię stawki w publicznej służbie zdrowia. Mam rację?

No właśnie, brakuje specjalistów. Tylko, że ministerstwo zdrowia się tym nie przejmuje i szykują się nowe utrudnienia w zdobywaniu miejsc specjalizacyjnych w szpitalach...

A co do prywatnych klinik, pozwolę sobie zacytować:

 

"Zanim lekarz w ogóle pomarzy o prywatnym leczeniu musi zrobić specjalizację. Potem szereg kursów, żeby zdobyć certyfikowane uprawnienia. A na koniec pierdziliard zezwoleń urzędowych. Roboty na jakieś 15-20 lat, co najmniej. Naprawdę sądzicie, że każdy lekarz może sobie od tak wynająć lokal, w którym będzie miziać was po brzuchu, interpretować wyniki, leczyć i zgarniać za to kasę?"

 

Cytat pochodzi z tego artykułu http://dreamscatcher.me/odpierdolcie-sie-od-lekarzy/

Napisany dość dosadnym językiem, ale z ogólnym przesłaniem się zgadzam.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pełni cię popieram, Marshewa - co do emigracji i w ogóle. Szanuj się, bo ciężki zawód sobie wybrałeś. I trzymam kciuki kopytka za ciebie ;) I mega zazdroszczę, że tak wcześnie już wiesz tak dokładnie, co chcesz robić.

Dziękuję za poparcie i miłe słowa. W zamian Tobie też życzę powodzenia, w końcu jeszcze trzy lata studiów ci zostało .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem przy końcówce technikum kierunek "Technik żywienia i gospodarstwa domowego." Możliwe ,że po maturze pójdę na studia w kierunku technologii produkcji. Na pewno chce zostać kucharzem , bardzo dobrym kucharzem.Mogę też dalej trzymać się "planu". Mianowicie mam z przyjaciółmi firmę w UK. Firma prosperuje i to dość dobrze. Mam też taki pomysł. Nauczę się Polski krzyżowej i otworze szkołę w Japonii ,ale to wymaga lat.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...